Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Test Kobo Clara BW i Kobo Clara Colour – dwa czytniki, dwa ekrany, przewidywalne działanie

Zapraszam do lektury testu dwóch czytników Kobo Clara – jednego z ekranem czarno-białym, drugiego – kolorowym. 

Przypomnijmy, że są to nowe czytniki sześciocalowe tego producenta, ogłoszone w kwietniu 2024. Kobo Clara BW to następca Clara 2E z ekranem Carta 1300 w odcieniach szarości, z kolei Kobo Clara Colour to taki sam czytnik, ale z kolorowym ekranem Kaleido 3.

W moich pierwszych wrażeniach skupiłem się na porównaniu Kobo Clara BW i Colour. Teraz skupię się na korzystaniu z obu czytników. Dlatego będzie mniej zdjęć, a więcej zrzutów ekranowych.

Przyjrzę się temu, jak zarządzamy e-bookami, jak czytamy pliki EPUB, KEPUB i PDF, a także jak działa słownik czy aplikacja Pocket.

Oba czytniki kupimy w Czytio, który jest polskim dystrybutorem.

Czasami bywają promocje. Czytniki można kupić też w sklepie producenta, w Amazonie, albo w innych sklepach. Wszędzie powinna być gwarancja producenta.

Artykuł powstaje we współpracy z Kobo, za pośrednictwem Czytio, który jest jednym z dystrybutorów czytników Kobo. W artykule są linki afiliacyjne. Wszystkie opinie są wyłącznie moje. 

Ekran główny

Strona główna czytnika stanowi niezłe wyważenie między tym, czego my potrzebujemy, a interesami samego Kobo.

Na górze mamy zwykle cztery okładki aktualnie czytanych książek. Następnie skrót do biblioteczki, a potem już – zależnie od tego co mamy na czytniku. W tym momencie link do konkretnego autora (Tada Williamsa), sklepu Kobo oraz dwóch nowych artykułów z Pocketa.

Jak więc można zauważyć, autopromocja Kobo jest dość delikatna i nie na tym poziomie co w Kindle, gdzie zakładka HOME zawiera niemal wyłącznie linki do sklepu.

Wgrywanie książek

Aby wgrać nasze e-booki na czytnik Kobo Clara, trzeba podłączyć go do komputera kablem USB (będzie widoczny jako dysk) i przegrać je do dowolnego folderu. Przebiega to więc jak od niepamiętnych czasów na innych czytnikach.

Kobo Clara nie pozwala na wgrywanie książek bezprzewodowo, no i jest tu jednym z niewielu czytników dostępnych na polskim rynku bez tej funkcji.

Na większych Kobo (Forma, Sage, Elipsa, Libra Colour) można korzystać z aplikacji Dropboxa oraz Google Drive, które jednak na Clarze nie są dostępne.

W przypadku e-booków zakupionych w Kobo Store, po zakupie ściągają się automatycznie na wszystkie nasze urządzenia.

Biblioteczka i zarządzanie książkami

Link „Moje książki” prowadzi do naszej biblioteczki książek. Możemy je przeglądać w formie okładek – czytnik nie ma tu problemów zarówno z EPUB jak i PDF.

Możemy też przełączyć na listę, gdzie będziemy mieli troszkę więcej informacji – takich jak autor, format i rozmiary.

Podobnie jak w przypadku Kindle, czytniki Kobo ignorują foldery, do których wgramy książki – wszystkie wyświetlają na jednej liście.

Lista autorów działa jak należało się spodziewać.

Błędny wpis na początku wynika z błędu w metadanych PDF. Cenne jest to, że również dane z PDF są pobierane.

Jeśli chodzi o serie – dotyczą wyłącznie książek zakupionych w Kobo Store.

Możemy też tworzyć kolekcje i dodawać do nich nasze książki. Kolekcje są formą wirtualnych folderów czy kategorii i działają podobnie jak na Kindle.

Aby przygotować test, włączyłem na obu czytnikach możliwość robienia zrzutów ekranowych przez przycisk uruchamiania (szerzej o tym w artykule). No i na czytniku pojawiło się sporo plików .png, które ten… uznał za stosowne wyświetlić w bibliotece. No i póki nie ich usunę, mam niezły bałagan.

No, ale trudno uznać to za wadę czytnika – założenie jest tu takie, że możemy chcieć wysłać jakiś dokument (?) w formacie obrazkowym, więc w bibliotece trzeba go pokazać.

Przydałoby się tutaj filtrowanie przez typ pliku – ale nie jest to takie proste.

Gdy wybiorę „e-booki”, to Kobo uważa, że obrazki są też e-bookami. 😉

Czytanie książek w formacie EPUB

O ile przy bibliotece mogłem wybrzydzać, to Kobo podczas czytania spisuje się fantastycznie. Wszystko wygląda, tak jak można się spodziewać.

Jak widać – na dole i górze ekranu wyświetlane są różne informacje – na górze możemy np. wybrać czas lub liczbę stron do końca rozdziału – lub ją wyłączyć.

Na dole możemy wyświetlić czas lub liczbę stron do końca książki – albo jeśli jesteśmy fanami minimalizmu – też wyłączyć szczegóły. Co ciekawe, w przeciwieństwie np. do Kindle tryb ciemny został trochę schowany – jest po prostu w ustawieniach.

Tak plik EPUB działa na czytniku Kobo Clara BW.

Czytniki Kobo Clara są wyłącznie dotykowe, a strony możemy zmieniać albo przez gest przesunięcia lewo-prawo, albo przez dotknięcie określonej strefy na ekranie. W ustawieniach można wybrać, które strony preferujemy.

Możemy też wyłączyć zmianę stron przez dotknięcie, aby przypadkowo ich nie zmieniać – wtedy pozostanie wyłącznie przesuwanie.

Od lat czytniki Kobo słyną z dużych możliwości formatowania tekstu.

Podstawowe opcje nie zaskakują – do wyboru mamy różne kroje czcionki (domyślnym jest dostosowana do e-papieru Kobo Nickel), jej wielkość, interlinię i marginesy. Jedna funkcja, która w przypadku „własnych” plików EPUB nie działa to wyrównanie do lewej.

Wybór fontów jest niewielki, ale dość zróżnicowany.

Z kolei zaawansowane ustawienia tekstu pozwalają dobrać dokładnie grubość czcionki, która jest wyświetlana na ekranie.

Miało to większe znaczenie w czasach gdy Kobo miało troszkę słabsze ekrany, bo przy 300 ppi większość czcionek wygląda i tak bardzo ładnie – ale dzięki tej funkcji mamy możliwość dostosowania wyglądu tekstu, do jakiej inne czytniki się nie zbliżają. Kindle ma kilka opcji pogrubienia – ale Kobo jest tu bardziej elastyczne.

Pliki EPUB mają bardzo przydatną funkcję „kartkowania”, która pozwala szybko przeskoczyć do wybranej strony.

Mamy też skróty do kolejnych rozdziałów. Działa to więc bardzo podobnie jak funkcja Page Flip w czytnikach Kindle.

Jak mogliście zauważyć w pierwszym z obrazków na początku tej sekcji, Kobo wyświetla podziały wyrazów w polskich tekstach – ale nie ma do tego żadnej opcji. Muszą być one zawarte w pliku w postaci tzw. łączników opcjonalnych. Opisywałem kiedyś w jaki sposób zawrzeć te łączniki w plikach dla Kindle, ja zwykle korzystam z wtyczki Hyphenate This! dla Calibre, której konfigurację omawiałem w 2020.

Format KEPUB

E-booki zakupione w sklepie Kobo Store są oznaczone w bibliotece jako „Kobo EPUB”. Kobo, ma więc swoją wersję plików EPUB, które działać mogą szybciej i mają nieco więcej funkcji.

Jeśli chodzi o szybkość – między plikami wgranymi i zakupionymi różnicy nie zauważyłem.

Co do funkcji – w ostatnich latach Kobo zmniejszało różnice między EPUB i KEPUB. Np. gdy początkowo dodawano funkcję „kartkowania” plików – działała tylko w kepubach – teraz jest też w zwykłych plikach.

Wciąż inaczej liczone są liczby stron w obu rodzajach plików. Jeśli dobrze rozumiem, to EPUB korzysta z estymacji liczby stron, z kolei KEPUB jako stronę traktuje faktycznie liczbę konkretnych „ekranów”, które czekają nas do końca pliku czy rozdziału. Ma to oczywiście wpływ na statystyki.

Działanie pliku KEPUB można zobaczyć na tym filmie z Kobo Clara Colour:

Przy okazji sprawdzam też działanie trybu ciemnego, który dotyczy w Kobo wyłącznie treści książki, sam interfejs pozostaje jasny.

A tak wygląda plik KEPUB na obu czytnikach.

Jak można zauważyć, szybkość obu modeli jest zbliżona. W pewnym momencie wyświetla mi się też informacja o czytaniu na innym urządzeniu – ona jest oczywiście dostępna tylko dla książek zakupionych w Kobo Store.

Co w sytuacji, gdy chcemy mieć KEPUB z książek zakupionych w polskich księgarniach? Rozwiązanie znane jest od prawie 10 lat – wystarczy przekonwertować pliki EPUB do formatu KEPUB przy pomocy Calibre.

Jest to więc analogiczna sytuacja do tej, jaką mieli przez kilkanaście lat użytkownicy Kindle – musieli konwertować pliki do MOBI. Tyle, że w przypadku Kobo nie jest to konieczne, bo epuby wgrane bezpośrednio na dysk działają całkiem dobrze.

Czytanie książek w formacie PDF

Na czytnikach Kobo odczytamy książki w PDF, natomiast daleko im jest od wygody, jaką daje lektura EPUB-ów.

Pliki PDF możemy powiększać i dopasowywać do szerokości lub wysokości.

Niestety jeśli dotkniemy ekranu po powiększeniu, zostaniemy przeniesieni na… kolejną stronę powiększoną dokładnie w tym samym miejscu. Co nie ułatwia lektury.

W porównaniu do np. czytników PocketBook nie ma trybu kolumnowego, ani możliwości przycięcia marginesów. Nie ma też trybu reflow (rozpływu), czyli przetwarzania pliku do formy tekstowej.

Ładnie za to działa spis treści – o ile oczywiście plik go ma.

Od niedawna pliki PDF można przekręcać, czyli czytać poziomo – może to pomóc w dojrzeniu literek, choć na duże magazyny w rodzaju „Teraz Rocka” czy „Press” i tak chyba nie wystarczy.

Przeglądanie pliku PDF można zobaczyć na tym filmie.

Wyszło troszkę chaotycznie – ale czasami czytnik robi coś innego, niż byśmy się spodziewali. Parę razy czekałem dłużej na wczytanie się strony.

W przeciwieństwie do plików EPUB w Kobo nie da się regulować np. grubości czy kontrastu czcionki.

To wszystko sprawia, że obsługa PDF jest absolutnie podstawowa, a Kobo do regularnego czytania PDF za bardzo się nie nadaje.

Słowniki

Jeśli przytrzymamy dane słowo, możemy podejrzeć jego definicję w słowniku. Słownik działa wyłącznie w plikach EPUB oraz artykułach z Pocketa, ale nie działa w plikach PDF, co też pokazuje mniejszą wagę, jaką producent przywiązuje do tego formatu.

Do wyboru mamy kilkadziesiąt słowników, które pobieramy z serwerów Kobo.

Niestety wśród słowników brak angielsko-polskiego, czy polsko-polskiego.

Standardowy słownik angielski (Oxford English Dictionary; taki sam jak na Kindle) jest bardzo szczegółowy.

Można instalować własne słowniki, które wgrywamy do folderu „kobo/dict”.

Nie znam niestety w tym momencie żadnego opublikowanego słownika angielsko-polskiego dla Kobo.

Na stronie Sana Zamoyskiego, znanego ze świetnego słownika języka polskiego dla Kindle znajdziemy też wersję dla Kobo (obecna to dicthtml-pl_202302181709.zip). Po zainstalowaniu bez problemu sprawdzimy polskie słowa.

No, prawie bez problemu, bo jeśli w słowie występują polskie znaki, czytnik nie zaznaczy całego słowa za jednym dotknięciem.

Trzeba w takim przypadku dopasować ręcznie zaznaczenie.

Kobo ma też możliwość wyszukania słowa w Wikipedii – przy czym jeśli czytamy polską książkę, korzysta z polskiej Wikipedii.

Zaznaczone słowo możemy też sprawdzić w Google.

Statystyki czytelnicze

Kobo zbiera statystyki czytelnicze i możemy je zobaczyć w zakładce „Aktywność”.

Na górze mamy informacje dotyczące aktualnie czytanej książki. Jakie mamy postępy i ile czasu spędziliśmy nad książką, ile stron czytamy na minutę oraz ile trwa przeciętna sesja czytelnicza.

Przy czym jeśli książkę ukończymy, to one… znikają i widzimy już statystyki innej, aktualnie czytanej książki.

Na dole są ogólne statystyki – ile czasu czytamy, ile książek ukończyliśmy.

No i przyznam, że to jest lekkie rozczarowanie. Brakuje mi na przykład jakichś statystyk czasowych – ile np. spędziłem w czerwcu na czytaniu, albo każdego dnia.

No i dodatkowo – dla książek wgranych przez nas, te statystyki przypisane są do konkretnego czytnika, bo Kobo nie ma możliwości synchronizacji między czytnikami dla własnych książek.

W przypadku książek w formacie KEPUB zobaczymy trochę więcej statystyk wewnątrz każdej z książek – dochodzi jedna opcja w menu.

Widzimy na przykład, jak czasowo będą prezentować kolejne, czekające nas rozdziały – a także ile zajmie następny. To może być zachętą do czytania na zasadzie „jeszcze jeden rozdział” i przyznaję, że mi się bardzo podoba.

Moje słowa

„Moje słowa” to aplikacja, która pozwala na zapamiętanie słów, które sprawdzaliśmy w słowniku i daje możliwość ich powtórki. Podobnie działa omawiana kiedyś aplikacja Vocabulary Builder dla Kindle, ale w przypadku Kobo wybieramy czy dane słowo dodajemy do aplikacji.

Następnie słowa możemy w aplikacji powtarzać.

Widzimy definicję słowa.

Pod linkiem „Zobacz w książce” możemy też przejść do miejsca, gdzie wystąpiło – konkretnie będzie ono wtedy w danym tytule wyszukane.

Samą aplikację musimy najpierw aktywować w ustawieniach czytnika w sekcji Beta.

Potem znajdziemy ją obok statystyk czytelniczych. Podobnie jak statystyki, „Moje słowa” nie są synchronizowane między czytnikami, nawet w przypadku słów, które sprawdziliśmy w książkach zakupionych w Kobo.

Sklep Kobo

Pod zakładkę „Discover” w głównym menu znajdziemy sklep z e-bookami Kobo.

Jak wspomniałem przy pierwszych wrażeniach – sklep jest po polsku, ale polskie książki to jakaś absolutna nisza. Znacie te „bestsellery”?

Poza wydawnictwem Saga Egmont nie ma tu żadnych liczących się wydawców. Są też audiobooki – te również bez znanych polskich tytułów.

Gdy przeglądamy kategorie, pojawiają się już tytuły anglojęzyczne.

Ceny mogą być porównywalne z Amazonem, choć nie zauważam wielu promocji. Jeśli coś jest taniej, to zwykle taniej jest też w Amazonie, bo wydawcy puszczają promocje do większości kanałów sprzedażowych.

Jeśli chcemy kupić książkę w sklepie Kobo, no i za nią zapłacić, będziemy mieli różne możliwości w zależności czy na koncie Kobo mamy podpiętą kartę płatniczą.

Jeśli nie mamy karty – wyświetli nam się ekran z kodem który możemy wskanować, a potem dokończyć zakup na telefonie czy komputerze.

Na komputerze można zapłacić kartą, ale również przez PayPala.

Da się też przejść do normalnej kasy. Następnie podajemy szczegóły karty i płacimy. Choć będzie to zapewne nieco trudniejsze niż realizacja na komputerze.

Gdy już jednak mamy pod konto podpiętą kartę – widzimy ekran podsumowania i kupujemy „prawie” jednym kliknięciem.

Jako ciekawostka – Kobo podczas kupna podaje dokładnie w jakim formacie kupujemy pliku – tutaj jest to „EPUB2 – układ dostosowujący się”.

Przebieg zakupu działa bardzo płynnie – to, że producent daje możliwość przejścia na inne urządzenie i łatwiejszej realizacji zakupów jest wielką zaletą Kobo. No, gdyby tylko było co kupować.

Aplikacja Pocket

Kobo jest jedyną marką czytnika (nie licząc oczywiście urządzeń z Androidem), gdzie skorzystamy z Pocketa. To popularna aplikacja do „czytania odroczonego”.  Zaciekawił nas artykuł, który ktoś nam wysłał, albo udostępnił w mediach społecznościowych – dodajemy go do Pocketa, a potem w wolnej chwili czytamy. Problemem jest nieraz znalezienie tej wolnej chwili. Z pomocą przychodzi tutaj Kobo, bo czytnik to przecież urządzenie przeznaczone do czytania.

Bardzo ciekawą funkcją przy czytaniu na Kobo jest to, że jeśli klikniemy w jakiś link do strony internetowej, dostajemy pytanie, czy otworzyć przeglądarkę, czy jednak… od razu dodać link do Pocketa.

Zwracam uwagę na słownictwo – przeglądarka jest „eksperymentalna”, więc może lepiej ten link zapisać i przeczytać go później?

Do Pocketa wchodzimy z menu „Moje artykuły”, no i widzimy wszystkie dodane teksty w aplikacji.

Każdy z artykułów możemy czytać, podobnie jakbyśmy czytali plik EPUB.

Są te same funkcje formatowania, a nawet możliwość „kartkowania”.

W zasadzie jedyne czego mi brakuje to płynnego przejścia do kolejnego artykułu po zakończeniu lektury – wracamy bowiem zawsze do ekranu głównego.

To jak ważny jest Pocket dla użytkowników Kobo zobaczyliśmy rok temu, gdy właściciel Pocketa – czyli Mozilla postanowiła zmienić sposób logowania, wykluczając użytkowników czytników. Sprawa zakończyła się happy endem. Do Pocketa zalogujemy się pośrednio – na stronie Kobo – gdzie wejdziemy z telefonu czy komputera – musimy podać kod z czytnika.

Następnie logujemy się do Pocketa w przeglądarce i autoryzujemy aplikację.

Oprogramowanie

Oba czytniki mają to samo oprogramowanie – obecne to 4.39.23027, które omawiałem w lipcu.

Jak wspomniałem przy pierwszych wrażeniach – jest kilka kosmetycznych różnic w działaniu obu czytników, np. Colour bardziej eksponuje okładki, ale w praktyce to są takie same czytniki.

Tłumaczenie Kobo na język polski jest na ogół poprawne. Gdy dwa lata temu po raz pierwszy przeglądałem je na swoim starym Kobo Glo HD znalazłem sporo wpadek, również w wyświetlaniu polskich znaków, ale Clara działa znacznie lepiej. Są co najwyżej pojedyncze dziwne tłumaczenia np. „Kryminał i napięcie” jako kategoria w sklepie.

Wygląd interfejsu obu wersji Clary nie zaskakuje – jest dopracowany i nieraz po prostu… ładny! Tu się zdecydowanie wyróżnia – nie widzimy jakichś standardowych kontrolek. Np. zawsze widzimy jeśli otworzymy np. okienko nad czytanym e-bookiem.

Tak jak na innych czytnikach często przeskakuje się między ekranami – tutaj wiemy gdzie jesteśmy.

Podsumowanie

Parę razy napisałem tutaj, że wszystko podczas testów Kobo Clara działało zgodnie z oczekiwaniami. Czytnik jest szybki, poręczny, no i przewidywalny – da się na niego szybko przesiąść, nawet jeśli na co dzień korzystam z innych marek. Bardzo dobrze czyta mi się pliki EPUB, chętnie zaglądam do Pocketa.

Widać jednak, że użytkownicy Kobo, chyba nawet w większym stopniu niż Kindle, mają korzystać ze sklepu Kobo. Tylko w przypadku książek ze sklepu mamy wszystkie dostępne opcje (inaczej musimy korzystać z formatu KEPUB), a także synchronizację między czytnikami. Z tego powodu dziwi, że choć polskie książki w sklepie Kobo są, to jest ich tak niewiele…

Chyba jedynym lekkim rozczarowaniem było działanie PDF – Kobo wciąż nie traktuje tego formatu priorytetowo, a jeśli chcemy z niego korzystać, to lepiej zainwestować po prostu w większe czytniki.

Jeśli szukamy sześciocalowego czytnika, na którym chcemy swobodnie czytać pliki EPUB i oczekujemy przewidywalnego działania – Kobo Clara BW jak i Kobo Clara Colour będą świetnymi wyborami. Jestem z nich bardzo zadowolony i oba mogę polecić.

PS. Na temat ekranów obu czytników i niewątpliwego dylematu, który z nich wybrać, będę jeszcze pisał suplement. A jeśli macie Kobo Clara, który model Wy wybraliście? 

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Rynek czytników i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

53 odpowiedzi na „Test Kobo Clara BW i Kobo Clara Colour – dwa czytniki, dwa ekrany, przewidywalne działanie

  1. Maciek pisze:

    Czy może ktoś polecić obecnie najlepszy sposób na konwersje PDF do EPUB? Kilka lat temu robiłem to przez Calibre, ale bym problem z łamaniem wierszy. Jak to zrobić najlepiej teraz?

    2
  2. Athame pisze:

    Jakiej wielkości czytniki macie niemal zawsze przy sobie?

    Voyage (i niektóre inne czytniki 6″) mieści się do tylnej kieszeni jeansów (w okładce), jak również do wewnętrznej kieszeni płaszcza/kurtki, dzięki czemu mam go niemal zawsze przy sobie (nie potrzebuję do przenoszenia torby, czy innej teczki).
    reMarkable praktycznie nie wynoszę z domu, bo jest duży i nieporęczny.

    Jak to jest z czytnikami między tymi skrajnościami? Przypuszczam, że Scribe każdy traktuje jako czytnik domowy, ale jak jest np. z Paperwhite (6,8″), Oasis/Kobo Libra (7″), czy nawet czytnikami 8″? Bliżej im pod względem mobilności do czytników 6″ (możliwe do noszenia przy sobie na co dzień), czy raczej do Scribe (korzystanie niemal wyłącznie w domu)?

    7
    • Sylwia pisze:

      PW5 bez problemu zabieram ze sobą do torebki albo do sakw rowerowych. Chociaż nie będę kłamać, zabieram go kiedy wiem, że będę mieć więcej czasu na czytanie. Jeżeli wychodzę i wiem, że będę głównie słuchać audiobooków i może będę mieć maks pół godziny na czytanie to zabieram Palmę, bo jest lżejsza.

      1
    • Robert Drózd pisze:

      Prawie zawsze chodzę z plecakiem i zabieram zwykle Oasis 2 (mój główny czytnik) albo Era Color (dla Legimi i czasopism), no i ostatnio zabierałem też czasami Kobo, czego dowód na Instagramie: https://www.instagram.com/p/C94e8lTtKHg/

      Jeśli mam gdzieś jechać bez plecaka, to biorę Kindle 11 albo Voyage. Próbowałem malutkiego Woxtera, ale to jednak nie dla mnie.

      W ostatnim roku też jeżdżę w różne miejsca z 10-calowymi Onyxami, żeby poczytać PDF, ale zwykle wyciągam go np. w pociągu.

      1
      • Athame pisze:

        Czyli bez plecaka czy innych torebek – 6″ to max?

        1
        • Olej pisze:

          PW4 mi spokojnie wchodzi do kieszeni w krotkich spodniach cargo, jak i do kieszeni kurtki / polara, co pokrywa mi wiekszosc roku bo mam problem z zabraniem tylko jak wyjde w dzinsach i bez zadnej bluzy/kurtki

          0
        • GK pisze:

          Nie, różnica w wymiarach zewnętrznych między PW5 a PW2 to jakieś 5-6 mm (aż zmierzyłem, PW5 to 13 x 17,8 mm a PW2 12,5 x 17,4 mm – oba w okładkach). Choć przyznaję, że nigdy żadnego czytnika nie nosiłem w kieszeni i nie potrafię tak ich porównać.

          0
        • prad pisze:

          Jeśli jest wystarczająco chłodno i do tego pada deszcz, to PW5 w okładce mieści mi się do kieszeni kurtki przeciwdeszczowej. Muszę trochę uważać przy chowaniu, a nawet myśleć (o zgrozo!) ale daje radę. Zdaję sobie sprawę z tego, że kieszeń kieszeni i kurtka kurtce nierówna :)

          1
    • Gerard pisze:

      U mnie Paperwhite wchodzi do kieszeni większości spodni oraz kurtki, więc idzie ze mną – ale najczęściej mam ze sobą malutki plecak na wodę i klucze, wtedy wędruje do bocznej kieszeni i rozmiar nie ma aż takiego znaczenia. Bo jednak w spodniach mimo że się mieści to całkiem wygodne nie jest

      0
      • Athame pisze:

        U mnie Paperwhite 3/4 w okładce nie mieści się do tylnej kieszeni Levi’sów, o Paperwhite 5 nawet nie wspominając. Nie wyobrażam sobie noszenia czytnika bez okładki.

        Paperwhite 5 mieści mi się do wewnętrznych kieszeni zarówno kurtki, jak i płaszcza, ale to nie jest strój na cały rok. No i przymierzałem „na sucho” (także Oasis 2) i nie mam przekonania, czy wygodnie byłoby tak nosić czytnik na co dzień.

        0
    • KecajN pisze:

      Ja zawsze mam ze sobą 10″ Pocketbook Inkpad X. Do kieszeni się nie zmieści ale zwykle i tak mam ze sobą przynajmniej jakiś plecaczek, więc nie ma problemu, bo jest dość lekki.

      0
    • Katemeika pisze:

      Kiedy odkryłem aplikację Kindla na Androida, nie zabieram ze sobą swojego PW3. Komórkę zawsze mamy ze sobą [takie czasy ;)].
      Aplikacja jest bardzo wygodna moim zdaniem. Można ustawić różne tła, synchronizacja działa, wyszukiwanie bez ograniczeń wynikających z braku polskich znaków diakrytycznych w klawiaturze Kindla.
      Czytnika używam tylko w domu i na wyjazdach. U fryzjera, stomatologa, w banku tylko komórka.

      2
      • asymon pisze:

        Ja ostatnio zmieniłem szkło na telefonie na matowe i rozwiązuje to główny problem z czytaniem na telefonie w dzień, czyli odbłyski. Długo się czytać nie da, w ostrym słońcu jest bez zmian, nie zastąpi mi to czytnika, ale oczy już nie łzawią po przeczytaniu kilkunastu stron na telefonie. Dobrze się sprawdza do czytania np. próbek książek, sprawdzę jeszcze Legimi.

        0
      • Athame pisze:

        „Komórkę zawsze mamy ze sobą [takie czasy ;)].”

        Mnie to nie dotyczy. Komórkę najczęściej zostawiam w domu, a zabieram ze sobą właśnie czytnik. A nawet jak zabiorę ze sobą iPhone’a, to nawet nie próbuję na nim czytać.

        2
        • asymon pisze:

          Moje pierwsze przygody z ebookami to SE K300i i „Anioły i Demony” Dana Browna w jakimś dziwnym, javowym formacie (pliki jar), oczywiście książka pachnąca rumem. Kiedyś to były czasy… teraz nie ma czasów.

          2
    • asymon pisze:

      Kindle Oasis 2 :) Jest leciutki, dodatkowo mam magnetyczną okładkę która nie zasłania całych plecków, więc też jest lekka. Czytnik ma przyciski (dla mnie znacznie wygodniejsze niż Voyage) i da się go przekładać z ręki do ręki, a tekst sam się obraca. A większy ekran robi w moim przypadku różnicę, choć na ostatni wyjazd wziąłem PW4 i też było OK.

      To czy mieści mi się w kieszeni spodni nie ma znaczenia (ale w boczną bojówek, nawet krótkich, wchodzi), bo zwykle mam ze sobą plecak, a w nim kieszeń „na tablet”, w który mieści się Oasis.

      Niestety mojemu Voyage nie przytrafiła się seria niefortunnych zdarzeń, nie jestem w stanie znaleźć ekranu w sensownej cenie.

      5
    • Darth Artorius pisze:

      PocketBook Touch Lux 4. Czytnik na wakacje, do kawiarni

      0
      • Darth Artorius pisze:

        W domu używam PB Inkpad 3. Do pracy, w plecaku na dyżury, noszę InkBook Focus. Mam tam drugie Legimi (apka Android, niby że tablet). Nie wiem czy to był dobry pomysł, może trzeba było nosić do pracy PB IP3 po prostu a jak się nie daj Boże uszkodzi, kupić IP4. Focus nie jest tak wygodny jak PB, szybciej się rozładowuje, ma mniej wygodną okładkę.

        Noszenie czegokolwiek w tylnej kieszeni ? Jak mam 100 kg to szybko bym załatwił coś co tam noszę.

        1
        • Athame pisze:

          Do 100 kg sporo mi brakuje, a noszenie w tylnej kieszeni jeansów to opcja awaryjna. Zdarza mi się średnio 5 razy w roku i raczej niezbyt długo (max. 2 godziny jednorazowo).

          1
          • Zyga pisze:

            Ja tak załatwiłem kiedyś swój pierwszy czytnik, miałem w tylnej kieszeni spodni, wsiadłem do samolotu i… usiadłem ;)

            1
            • Sylwia pisze:

              Pół żartem pół serio, jako fanka Harry’ego Pottera wiem, że w tylnej kieszeni spodni czytnika i różdżki się nie trzyma :) (pozdrowienia dla fanów, którzy załapali aluzję ;) ).

              2
    • bofors1921 pisze:

      Ja mam PW3 w okładce i często go noszę przy sobie, mieści się w każdej kieszeni, w tym krótkich spodenek, a nawet wejdzie do nerki jak dobrze upchnę. Szukam nowego czytnika z innych powodów, to jednak pod względem rozmiaru to PW3 jest optymalny.

      0
      • Athame pisze:

        Do moich Levi’sów, PW3 w okładce się nie mieści. Za to bez problemu mieści się Voyage w okładce, czy Kindle 11. Te kilka milimetrów robią ogromną różnicę. I to nie tylko przy kieszeniach spodni, ale też w wewnętrznych kieszeniach płaszcza – Voyage w okładce zmieszczę do trzech, natomiast PW3/4 w okładce tylko do jednej największej.

        0
    • marmez pisze:

      Cześć. Miałem Kindle 5 z 6,8cala i co prawda nosiłem go ze sobą w kieszeniach cargo bojówek, ale było to niewygodne, do zwykłej kieszeni albo do kurtki już mi się nie mieścił dlatego wymieniłem go na Onyx Boox Pole 5, który ma ekran 6 cali, i chyba jedne z najmniejszych ramek wokół. Jest dla mnie dużo wygodniejszy do noszenia. Jakby jeszcze miał z 6GB ramu szybszy procesor większą baterię i jmjakosc ekranu jak w PW5, to byłby idealny, a i wodoszczelność 🤣🫣 ale i tak póki co jestem zadowolony i nie zamierzam zmieniać, chyba, że wyjdzie szybsza wersja.

      Pozdrawiam

      1
    • Hania pisze:

      Właśnie kupiłam Kobo Libra Colour jako czytnik do noszenia przy sobie ze względu na opcję robienia notatek, ale gdybym mogła korzystać rysika w Palmie, aby coś szybko zanotować, to pewnie zostałabym przy niej.

      0
  3. kolargol pisze:

    Test nowych czytników Kobo a tu piszą w komentarzach co im się mieści w kieszeniach. Żenada po prostu.

    6
  4. Czytamsobie pisze:

    A ja powtórzę swoje pytania z pierwszego postu o Clarach:
    „Czy zakup faktycznie odbywa się w naszej walucie, czy jest to tylko orientacyjny przelicznik, a sam zakup realizowany jest w euro lub dolarach?
    [Robert, wstępnie odp., że w PLN, ale miałeś jeszcze się upewnić. :)]

    I jeszcze (…) pytanie dot. (…) Pocketa: Czy dodając artykuł na komputerze do Pocketa, serwis zapisuje pełną treść, którą faktycznie wyświetlamy w danym momencie? Chodzi mi o sytuację, gdy chcemy zapisać tekst, który ogólnie nie jest dostępny w pełnej wersji bez subskrypcji (paywall), ale ja sam jestem zalogowany i mam dostęp do pełnego materiału. Pocket zapisze wtedy tekst pełny/odblokowany, czy jednak ten fragment, który jest dostępny publicznie?”

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Właśnie sprawdziłem, że za tę książkę ze sklepu Kobo (This Explains Everything) która na screenie kosztowała 8,75 zł zapłaciłem dokładnie tyle – mam na wyciągu płatność w złotówkach.

      Dla porównania – w Kindle Store ten sam ebook kosztuje $2,09, czyli nieco taniej, jeśli płacimy z konta rozliczanego w USD.

      Co do Pocketa – z tego co zauważyłem nie, on podobnie jak Instapaper zapisuje adres, więc nie ściąga treści z przeglądarki, co stanowi problemy przy paywallach. Chyba jedyną wtyczką która faktycznie działa na tekstach z przeglądarki jest Send To Kindle dla Chrome.

      2
      • Czytamsobie pisze:

        Dzięki za potwierdzenie. Czyli tak naprawdę jedyny mankament dla mnie stanowi brak SendToKobo. Przyznam, że funkcja synchronizacji z Dropboxem byłaby chociaż sensownym półśrodkiem, ale te modele niestety tego rozwiązania nie oferują. Smuteczek…

        0
  5. Zyga pisze:

    W maju zmieniłem mój 8-letni Kobo Glo HD na Clara BW. Stary ciągle działał, ale zachciało mi się nowego czytnika ;)
    W porównaniu do Glo HD, nie zauważyłem różnicy w kontraście i jakości obrazu. Natomiast jest znaczna różnica w szybkości działania, plus możliwość ocieplenia barwy oświetlenia (co preferuję).
    Minusem w porównaniu do Glo HD jest gorszy plastik, Clara BW jest mniej przyjemna w dotyku.
    Ogólnie jestem bardzo zadowolony ze zmiany.

    Clary Color nie rozważałem, w moim przypadku to by było przydatne do komiksów, ale to by musiał być czytnik 12-13 cali, bo 10 cali to ciągle za mało dla mnie do rzeczy typu komiks lub PDF.

    3
    • grrrr pisze:

      Przeskoczyłem z Kobo Aura H2O (2014) dopiero na Librę 2 – premierowo – jakość użytych materiałów dzieli przepaść. Na niekorzyść nowszego sprzętu. Wydawać się mogło, że będzie lepiej, a slot na kartę SD w kolejnych generacjach będzie standardem – cóż, przynajmniej sprzęt jest lekki.

      1
  6. Wrzoo pisze:

    Nęcą mnie te Kobo strasznie, nęcą… Ale brak wsparcia dla Legimi skutecznie odstrasza. :(

    2
    • Marek pisze:

      Polecam Kobo Libra 2, teraz Kobo Colour czytnik z przyciskami, super ekran, możliwość modyfikacji softu. Brak Legimi mi nie przeszkadza niekorzystam.

      0
  7. AngiAngel pisze:

    Dzień dobry mam problem z czytnikiem Clara BW który nie daje mi spokoju. Czy tylko ja mam tak że czasami przewrócenie strony (niezależnie czy przesuniecie palcem czy zwykłym tapnięciem ekranu) nie załapie za pierwszym razem, a powtórzenie czynności omija mi jedną stronę? W sensie „skipuje” dwie strony do przodu? Z góry dziękuję za ewentualną odpowiedź

    0
    • Zyga pisze:

      Posiadam Clarę BW i nie zauważyłem tego problemu, zmieniam strony tylko tapnięciem. Na Kobo Glo HD przy większych książkach miałem czasem podobny efekt przy zmianie rozdziałów.

      0
    • Robert Drózd pisze:

      Nie spotkałem się z taką sytuacją w przypadku EPUBów. Wyjątkiem były skomplikowane PDF, gdy czasami na reakcję trzeba było dłużej czekać, wtedy ponowne dotknięcie zmieniało dwie strony naraz.

      0
      • AngiAngel pisze:

        Właśnie coś takiego mam w EPUBach. Mam też tak że często nie mogę z jakiegoś powodu zaznaczyć danego słowa. Dopiero zmiana wielkości czcionki pomaga i wtedy mogę to zrobić.

        0
  8. nick pisze:

    Czy format kepub nadal nie obsługuje przenoszenia wyrazów?

    0
  9. Pablo pisze:

    Ile wytrzymuje bateria na jednym ładowaniu w Clara BW?

    0
  10. Mormont91 pisze:

    Robercie, czy trzeba coś zrobić by w menu polskie litery były normalne, a nie od innego fontu jak było przy pierwszej wersji tłumaczenia na j. polski przez Kobo?
    Mam librę 2 zaktualizowaną do najnowszej wersji oprogramowania i niestety wyglądają tak jak w twoim newsie o dodaniu j. polskiego, a nie jak w tej recenzji, gdzie są już poprawne (np przycisk „moje książki”.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Nie wiem czy coś da się zrobić. Prawdopodobnie w starszych Kobo jest wciąż ten problem (który wciąż widzę w moim starym Glo HD), Clara ma to OK, a w starszych nie myśleli o kompatybilności.

      1
      • Mormont91 pisze:

        Dzięki za informację. Może kiedyś w takim razie to poprawią przy którejś aktualizacji.

        0
        • Robert Drózd pisze:

          Może warto to zgłaszać producentowi, bo mogą nie mieć o tym pojęcia. Polonizację czytników zrobili, ale w sumie tylko tyle.

          0
          • Mormont91 pisze:

            Dobry pomysł. Nie wiedziałem jak to im za bardzo zgłosić – zrobiłem to przez wirtualnego asystenta z ich strony, który obiecał przekazać to do odpowiedniego działu. Zobaczymy czy coś da :)

            0
  11. Wojtek pisze:

    W tekście jest napisane „Jeśli chodzi o serie – dotyczą wyłącznie książek zakupionych w Kobo Store.”

    Chyba jednak nie -> mam wgrane książki z serii „Wehikuł Czasu” z Rebisu, w Calibre uzupełniłem pole Seria i w czytniku (Kobo Libra 2) seria jest uzupełniona i na zakładce „Serie” mam „Wehikuł Czasu”. Ale może w Clarze to nie działa?

    0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.