Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

„Nad przepaścią” – zapomniana powieść Kraszewskiego po 134 latach wraca w formie elektronicznej

„Nad przepaścią” to powieść Józefa Ignacego Kraszewskiego, którą po wielu latach niepamięci przywrócili wolontariusze z Wikiźródeł.

Kraszewski znany był jako bardzo płodny autor. Tworzył nawet, gdy będąc już 72-letnim starcem został skazany na trzy lata twierdzy w Magdeburgu. I właśnie wtedy, w roku 1887 powstała powieść „Nad przepaścią”. Została niemal od razu opublikowana w odcinkach w „Dzienniku Polskim”. Wydanie książkowe ukazało się rok później we Lwowie, po czym… książka popadła w zapomnienie. Nikt jej nie wznawiał, nikt o niej nie pisał, a w bibliotekach na świecie jest kilka egzemplarzy tej książki.

I tu wchodzą na scenę uczestnicy społeczności Wikiźródeł. Udało im się namierzyć egzemplarz przechowywany w bibliotece Uniwersytetu Jagiellońskiego, wskanować go i opublikować w serwisie.

Możemy przeczytać go online, albo pobrać wersje EPUB, MOBI i PDF.

Odnaleziona powieść i jej cyfrowe recenzje

Wersje na czytniki są efektem automatycznej konwersji, nie będą więc idealne, ale jeśli będziemy chcieli, możemy je sobie poprawić – a nawet udostępnić – powieść jest w domenie publicznej. Na PB InkPad Color wygląda tak i nie mam na co narzekać.

Dygresja: Akurat tutaj kolorowy wyświetlacz nie bardzo był potrzebny, ale że kończę test tego czytnika, wrzucam na niego różne nowe książki. 

O czym jest fabuła? Cytując Wikipedię:

Akcja powieści dzieje się w Warszawie. Główny bohater, trzydziestokilkuletni Aureli Żabiec, typ utracjusza i dekadenta, pragnie popełnić samobójstwo, które zostaje zaniechane z powodu przybycia dawnej znajomej, służącej domu Żabskich, panny Salomei. Widząc, w jakiej go zastała sytuacji, zabiera mu strychninę i rewolwer i obiecuje, że jeśli w ciągu miesiąca Żabski nie zmieni zdania i swojego położenia, które doprowadziło go do tego, co zobaczyła, odda mu je.

Tak jak większość utworów Kraszewskiego, które powstawały w tempie szybszym niż powieści Mroza, „Nad przepaścią” nie jest arcydziełem. Jak dowiadujemy się ze wzmiankowanej w Wikipedii recenzji: „Kraszewski nie przeglądał tego, co napisał, bo wiecznie trawiła go gorączka druku”.

Co nie zmienia tego, że cieszyć się mogę, gdy na swoim czytniku widzę książkę zapomnianą przez sto lat.

I jeszcze jedna radość z dzisiejszego stanu „ucyfrowienia” kultury. W polskich bibliotekach cyfrowych znajdziemy numery PrawdyŻycia – czyli tygodników z 1888 roku, które publikowały recenzje tej powieści. Dzięki temu mamy potwierdzenie, że faktycznie ktoś ją czytał, że nazwisko Kraszewskiego miało znaczenie nawet gdy u kresu życia pisał z pruskiego więzienia.

Swoją drogą, czy za 134 lata (czyli w 2156 roku) będzie równie łatwo znaleźć artykuły o dzisiejszych powieściach publikowane gdzieś w internetowych serwisach i blogach literackich? Śmiem wątpić. Nawet jeśli kopie tych stron przetrwają zakopane gdzieś w Internet Archive, czy będzie dostępna wyszukiwarka pozwalająca do nich dotrzeć?

Kraszewski w Wikiźródłach

W Wikiźródłach znajdziemy dzisiaj już dobrze ponad sto tekstów Kraszewskiego. Jest na przykład słynny cykl „Dzieje Polski” – od Starej Baśni po Saskie ostatki, są mniejsze powieści i opowiadania.

Uczestnicy portalu postawili sobie za cel znalezienie i opracowanie mniej znanych utworów Kraszewskiego.

Wcześniej znaleźli Zemstę Czokołdowa – wczesną powieść Kraszewskiego z 1871. To jeszcze większy „biały kruk”, rzecz bowiem wyszła wyłącznie w formie prasowej – jako odcinki w Gazecie Warszawskiej. Należało zatem skompletować wszystkie numery tej gazety z paskami powieści i wyekstrahować z nich tekst, co nie było łatwe, popatrzmy zresztą na skan jednego z pasków.

Dopiero po obrobieniu i sprawdzeniu błędów można było ją opublikować.

Pisałem kiedyś o tym jak działają Wikiźródła. Każda strona wskanowanej powieści jest przed „oficjalnym” udostępnieniem sprawdzana przez kilka osób. Jeśli chcielibyście pomóc w sprawdzaniu (i jednocześnie coś ciekawego poczytać), lista książek jest dłuuuga.

Wolontariusze i handlarze

Jak wiemy, nad książkami z Wikiźródeł pracują wyłącznie wolontariusze. Pod względem składu osobowego to wciąż kameralny projekt, wypełniony sympatycznymi ludźmi, których głównym celem jest przygotowanie znanych i nieznanych tekstów. Nad omawianą tu powieścią Kraszewskiego pracowali użytkownicy o takich nickach jak: Wydarty, Alenutka, Himiltruda, Draco flavus, Szandlerowski czy Ankry. Jest to zatem dzieło zespołowe. Nie wystarczy znaleźć skan i go opublikować (co robią – i chwała im – biblioteki cyfrowe), trzeba jeszcze przygotować porządną wersję tekstową.

Wikiskrybowie nie mogą rościć sobie żadnych praw do publikowanych utworów, które pozostają zwykle w domenie publicznej lub na wolnej licencji. Możemy z tymi tekstami robić, co chcemy. Kopiować, poprawiać, miksować, publikować ponownie.

I to… wykorzystują nieraz wydawcy, bo wiele z tych tekstów trafia do sprzedaży jako komercyjne e-booki. Na przykład wspomnianą wyżej „Zemstę Czokołdowa” można też kupić za ok. 7 złotych.

Dlatego jeśli książka jest dostępna w Wikźródłach lub Wolnych Lekturach, warto zastanowić się, czy jest sens kupowania „komercyjnej” wersji.

Owszem, czasami wydawca wkłada duży wysiłek w opracowanie tekstu, np. uwspółcześnia pisownię, albo formatuje poprawniej e-booka. Zdarza się też, że mamy po prostu inne, nowsze tłumaczenie, o czym jednak powinniśmy dowiedzieć się z opisu książki. Jeśli wydawca w tej kwestii milczy, to… pewnie nie ma powodu aby się chwalić. Są też takie firmy, które idą po linii najmniejszego oporu i niczego nie poprawiają.

Pobranie darmowego fragmentu ze strony księgarni i porównanie go z wersją darmową powinno rozwiązać problem, czy takiego e-booka warto kupić.

Podsumowanie

Kraszewski to niejedyny autor, którego znajdziemy na Wikiźródłach. W tym momencie serwis zawiera już ponad 200 tysięcy tekstów, z których możemy swobodnie korzystać i pobrać je również na czytniki.

Wśród nowo opracowanych książek są teksty Stanisława Wyspiańskiego, Émila Zoli, Stendhala, Karola Maya, albo Laozi. Znajdziemy tu mniej znane powieści Władysława Reymonta, Ferdynanda Ossendowskiego czy Juliusza Verne’a. Nie tylko zresztą powieści – jest też sporo zbiorów wierszy.

Odkrywanie klasyki literatury może być bardzo owocnym zajęciem. Niedawno jeden z redaktorów polecił mi Dzień rekruta, oparte na przeżyciach podczas służby wojskowej opowiadanie Zbigniewa Uniłowskiego, które po publikacji w 1934 spowodowało spory skandal. Dziś autor jest niemal zapomniany, choć w czasach PRL pewną popularność zdobyła powieść Wspólny pokój, na której podstawie powstał film Wojciecha Hasa.

Warto zatem Wikiźródła odwiedzać, a jeśli czas i chęci pozwolą, warto też im pomóc.

PS. Jako że trwa sezon na wypełnianie PIT-ów, przypominam o moich rekomendacjach sprzed roku, czyli dwóch organizacjach, które możemy wesprzeć. Chodzi o Stowarzyszenie Wikimedia Polska, które wspiera też projekty związane z Wikiźródłami, a także Fundację Nowoczesna Polska, która prowadzi serwis Wolne Lektury. Po szczegóły odsyłam do wspomnianego artykułu.

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

12 odpowiedzi na „„Nad przepaścią” – zapomniana powieść Kraszewskiego po 134 latach wraca w formie elektronicznej

  1. alfa pisze:

    „Swoją drogą, czy za 134 lata (czyli w 2156 roku) będzie równie łatwo znaleźć artykuły o dzisiejszych powieściach publikowane gdzieś w internetowych serwisach i blogach literackich?” – To jest dobre pytanie i nie dotyczy tylko dzisiejszej literatury, ale wszystkich obecnie dostępnych informacji w internecie. Czy zostaną zarchwizowane? Raczej Inernet Archive nie wystarcza. A film Hasa „Wspólny pokój” polecam, zwłaszcza jeśli ktoś jest bezrobotny.

    1
    • Marek pisze:

      Myślę, że za 134 lata będziemy bez problemu mogli łatwo przeszukiwać zasoby Internet Archive. To znaczy prawie na pewno będzie to technicznie możliwe. Bardziej mnie martwi czy IA przetrwa te 134 lata, w końcu to organizacja non-profit. Z drugiej strony możliwe że do tego czasu będziemy mieć cały dzisiejszy internet na własnym nośniku. Przykładowo angielska wikipedia zajmuje dziś 83 GB i można ją zmieścić na karcie micro SD. Pomyślcie – cała wiedza ludzkości na nośniku wielkości paznokcia (z możliwością przeszukiwania) za mniej niż $20! Jeżeli jesteśmy w takim punkcie już teraz to jestem optymistą co do tego gdzie będziemy w następnym stuleciu.

      0
      • Doman pisze:

        Jakkolwiek sam często korzystam z serwisu, to jednak nazywanie wikipedii „całą wiedza ludzkości” mimo wszystko ludzkość obraża.

        6
      • Robert Drózd pisze:

        No właśnie, co do tej wiedzy ludzkości, jakbyśmy chcieli po katastrofie zrekonstruować np. procesor, czy elektrownię atomową, na podstawie Wikipedii tego nie zrobimy. Ale być może zrobimy na podstawie podręczników wskanowanych do Internet Archive.

        3
      • TxF pisze:

        > cała wiedza ludzkości na nośniku wielkości paznokcia (z możliwością przeszukiwania) za mniej niż $20! Jeżeli jesteśmy w takim punkcie już teraz to jestem optymistą co do tego gdzie będziemy w następnym stuleciu.
        To naprawdę wspaniałe.
        Głównym problemem pozostanie jednak czynnik ludzki. Mając niemalże całą ludzką wiedzę w encyklopediach cyfrowych i Internecie, czy jesteśmy jakoś wyraźnie gdzie indziej niż 50, 100, 500 lat temu? Czy ludzie są szczęśliwsi? Czy ogólnodostępna wiedza trafia łatwiej do zakutych łbów?:)
        Ci, którzy potrafią skorzystać, czerpią garściami, ale dokoła wciąż te same problemy i ten sam świat, a głównym wyznacznikiem jakości życia jest to, gdzie miałeś szczęście (bądź mniejsze szczęście) się urodzić.
        (to taka mała łyżeka dziegciu do tej beczki wspaniałego technologicznego miodu)

        0
        • Robert Drózd pisze:

          „Mając niemalże całą ludzką wiedzę w encyklopediach cyfrowych i Internecie, czy jesteśmy jakoś wyraźnie gdzie indziej niż 50, 100, 500 lat temu? Czy ludzie są szczęśliwsi?”

          Nie chciałbym się wdawać w jakieś bardziej zaawansowane dyskusje, ale uważam że tak. Ludzkie problemy z poszukiwaniem szczęścia są takie same od 2 tysięcy lat i się pewnie nigdy nie zmienią, ale dzięki postępom wiedzy i techniki więcej ludzkości może nad nimi się zastanawiać, zamiast wszelkimi sposobami walczyć o przetrwanie. Ładnie na liczbach pokazuje to „Factfulness”.

          1
    • kjonca pisze:

      Mam wrażenie że Robert uległ tu „złudzeniu przeżywających”. Owszem mamy dostęp do tej gazet, ale ILE z ilu recenzji przetrwało do naszych czasów? Gdy tak to ujmiemy, to myślę, że jednak stosunkowo więcej dzisiejszych recenzji przeżyje.

      0
      • Robert Drózd pisze:

        To oczywiście racja. Ale w przeciwieństwie do nieokreślonej liczby blogów, tygodników z recenzjami w tamtych czasach nie było aż tak dużo i pewnie wiele z nich zostało już zdigitalizowanych.

        0
  2. yuhma pisze:

    „Pobranie darmowego fragmentu ze strony księgarni i porównanie go z wersją darmową powinno rozwiązać problem, czy takiego e-booka warto kupić”.

    Nie trzeba porównywać. Otwieram pierwszy lepszy płatny e-book z klasyki, na przykład „Tomek Baran” Reymonta. Na pierwszych dwóch stronach: „któremi”, „biedz”, „hołupce”, „białemi”. Nie mam pytań, wydawca nie zrobił NIC.

    3
  3. Piotr pisze:

    „gdy będąc już 72-letnim starcem”
    Nie wiem w jakiej kondycji był J.I. Kraszewski w tym wieku, ale i tak brzmi to dziwnie. Znam kilku 'starców’ w tym wieku, którzy np przejeżdżają po 200-300km tygodniowo na rowerze. Mogliby się czuć urażeni, czytając powyższy tekst ;)

    7
    • Olej pisze:

      wez pod uwage srednia zycia 100 late temu a teraz :)

      3
    • Robert Drózd pisze:

      Dziś to się faktycznie o 20 lat przesunęło, ale odnoszę się do poziomu życia w XIX wieku. :-) Zresztą kilka lat po napisaniu książki Kraszewski zmarł, zawieszono mu wykonywanie kary ze względu na stan zdrowia.

      0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.