Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Po 11 latach (!) sąd wydał wyrok w sprawie Chomikuj.pl i naruszenia praw autorskich

Jest to sprawa dość kuriozalna, wiele mówi o tym, jak skuteczna jest w Polsce walka z „piractwem”. 

W roku 2012 piętnastu polskich wydawców (m.in. Wolters Kluwer, Rebis, PWN, Beck) złożyło pozew zbiorowy przeciwko serwisowi Chomikuj o masowe naruszanie praw autorskich. To były czasy, gdy wiele książek nie było jeszcze dostępnych w formie e-booka, były za to „na Chomiku”. A masowe udostępnianie było też argumentem za tym, aby legalnych wersji nie wydawać (bo ukradną).

No więc wydawcy złożyli pozew wobec serwisu, a konkretnie spółce FS File Solutions Ltd.

Dzisiaj czytam w serwisie Gazety Prawnej, że Sąd Okręgowy w Warszawie potwierdził  zarzuty:

w serwisie Chomikuj.pl dochodziło do wielokrotnych naruszeń praw autorskich poprzez udostępnienie pirackich plików z książkami.

Sąd zgodził się, że do roku 2016 serwis czerpał korzyści z udostępniania e-booków. Z uzasadnienia sędziego (za Rzeczpospolitą).

Działalność pozwanego nie była tylko hostingiem, pozwany nie wprowadził nigdy skutecznego systemu wychwytywania naruszeń praw autorskich, a ich liczba liczona była w dziesiątki tysięcy miesięcznie. Pozwana spółka miała świadomość tych naruszeń i czerpała z nich korzyści.

Mimo tego pozew został oddalony bo… przecież cypryjska spółka nie świadczy już usługi udostępniania plików. Bo tak – w międzyczasie operatorem Chomikuj przestała być firma z Cypru, a została firma z Belize. No a część zarzutów zdążyła się przedawnić.

Wyrok nie jest prawomocny, pewnie będą odwołania i tak dalej. A może i nie – być może wydawców zadowoli „moralne zwycięstwo”, jak to skomentowała Rzeczpospolita, bo przecież na nic innego nie mogą liczyć. Dziś problem z „piratami” na Chomikuj jest już chyba znacznie mniejszy, a sam serwis od lat współpracuje z niektórymi księgarniami umieszczając linki do programów partnerskich, albo bezpośrednio sprzedając niektóre tytuły.

Nie mam zamiaru szczegółowo wnikać w szczegóły tego postępowania. Ale sam fakt, że cała sprawa trwała aż 11 lat pokazuje, jak ciężko jest coś wyegzekwować, jeśli chodzi o prawa autorskie. No i to też odpowiedź, dlaczego te pozwy pojawiają się tak rzadko. Wydawcy patrzą jak toczy się sprawa przeciwko spółce z Cypru/Belize i chęci ścigania im przechodzą.

Na szczęście dziś jesteśmy w innym miejscu niż w 2012, gdy wydawcy pozywali Chomikuj. E-booki są powszechnie dostępne (96% nominowanych książek przeczytamy na czytnikach) , są też abonamenty, są wypożyczenia w bibliotekach. Dzisiaj znalezienie legalnego e-booka i jego zakup może być łatwiejsze, niż wyszukanie „pirata” w dobrej jakości. No i to jest chyba najlepszy sposób walki z naruszeniami praw autorskich.

Zdjęcie: depositphotos. 

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

66 odpowiedzi na „Po 11 latach (!) sąd wydał wyrok w sprawie Chomikuj.pl i naruszenia praw autorskich

  1. Neris pisze:

    Jak na takie rzeczy przychodzi czas to może przyjdzie jeszcze czas na to, że ebooki w Polsce zaczną być tańsze od książek papierowych (czasem można pomarzyć).

    40
    • rudy102 pisze:

      Kupiłem setki ebooków najczęściej po 10-15 zł, a czasem i sporo taniej (np. ostatnio z Dowodów na istnienie w nexto). Gdyby ebooki nie były tańsze od papieru to pewnie nie kupiłbym żadnego. Tylko piracił.

      27
    • Sylwia pisze:

      Korzystając z Legimi cena pojedynczej przeczytaniej ksiażki w zeszłym roku wyniosła mnie 4,90. Nie wiem jak miałoby to być droższe od papieru.

      10
      • asymon pisze:

        Biblioteki? Ale to zależy oczywiście od tego, co mamy w bibliotece, moja żona znosi i okazało się że nasza jest super zaopatrzona.

        A ja wziąłem się za cykl Barrayar, e-booki po angielsku po $7 za tom, to się przeprosiłem z biblioteką. A MAG może wyda to w dalszej przyszłości, w omnibusach.

        6
        • Sylwia pisze:

          W moim przypadku biblioteka wymaga wycieczki 20 km samochodem w jedną stronę. Więc uwzględniając koszty paliwa Legimi jest tańsze ;)

          3
          • asymon pisze:

            A może masz w bibliotece kody Legimi? Sporo korzystaliśmy, ale podobno jakiś czas temu ceny Legimi dla bibliotek drastycznie wzrosły i zrezygnowano. Jak się ostatnio dowiadywałem, był tylko empik.

            W pandemii wystarczyło zadzwonić do biblioteki i panie wysyłały kod sms-em.

            …więc przeprosiliśmy się trochę z papierem.

            1
            • Sylwia pisze:

              Z tego co wiem to ma Legimi, ale czy wysyłają kody smsami to nie wiem. Tak czy inaczej jak zapłaciłam za rok Legimi 205 zł za pakiet ebooki + audiobooki to chyba nie chce mi się bawić w biblioteczne Legimi. Mając „normalne” Legimi nie muszę przynajmniej martwić się, żeby sychronizować Kindle’a konkretnego dnia miesiąca.

              3
            • Aroni pisze:

              Myślę, że autorowi wpisu chodziło raczej o regularną cenę zakupu książki w formie ebooka, która nie różni się od książki papierowej a nie zakupy na promocjach czy wypożyczanie książek (choć i w tych przypadkach ceny są porównywalne dla papieru i ebooka).

              2
        • Rafau pisze:

          Wiele Biblotek udostępnia darmowe kody do Legimi i Empiku wiec jeszcze lepiej :)

          1
          • Robert Drózd pisze:

            Darmowe są dla użytkowników, pamiętajmy że biblioteka musi za nie zapłacić i przez to ma mniej normalnych książek do wypożyczenia. Coś za coś. :)

            2
        • Vor pisze:

          Vorkosigian górą :)

          0
  2. Kamyk pisze:

    Mój e-book też co jakiś czas fruwał po chomiku. Zero reakcji po stronie właściciela serwisu.

    6
    • asymon pisze:

      Akurat podobno zdejmują, jest formularzu trzeba go wypełnić.

      W praktyce musisz przeklikać się przez kilkanaście stron, każdy plik trzeba zgłaszać osobno.

      Sprawa znana ze słyszenia, od osoby która zgłaszała, kilka (pięć? dziesięć?) lat temu.

      3
    • Ech pisze:

      Zero reakcji bo nic nie wiedzą. Zgodnie z PL prawem to do ciebie należy obowiązek poinformowania ich. Z tego co obserwuje to ładnie zdejmują po info od właściciela praw. Dziwne to, najpierw Policja była na nich nasłana i to za łapówkę „złote blachy” dostali za to i wiele więcej od BSA, teraz pozew wydawców imho bezpodstawny całkowicie, tylko trafiło na sędziego ignoranta technologicznego. Pod górkę ma ten działający w granicach Polskiego prawa serwis co wykazał niejeden prawomocny wyrok (a nie jak tu 1 instancji i to ewidentnie do podważenia)m oj pod górkę a jak widać klika wydawców prężnie działa.

      5
      • Maria pisze:

        To standardowa procedura „notice and take dwon”. Serwis ma obowiązek usunąć plik po tym jak zostanie powiadomiony przez właściciela praw autorskich o istnieniu takiego pliku. Serwis nie ma obowiązku ani nawet technicznych możliwości by sprawdzać każdy plik, który ktoś w nim umieszcza.

        Popatrzcie na wielki YouTube ileż tam jest filmów kinowych, seriali i produkcji telewizyjnych. Ale po zgłoszeniu kasują i nikt do nich nie ma pretensji. Na CDA czy Chomiku jest wielokrotnie mniej pirackich treści, ale od lat jest na nie nagonka. Warto się zastanowić czy to nie jest tak że duży i zagraniczny może więcej :-(

        6
        • Klara pisze:

          Co za bzdury. No ile jest tych filmów kinowych na Youtubie? Podaj mi jakieś tytuły. Jakieś starocie, które nikogo już nie obchodzą. Nowości wpadają i zaraz są usuwane. Wpisz sobie w wyszukiwarkę Chomikuj topkę empiku. Znajdziesz wszystkie książki, codziennie. Jak wpiszesz „Remigiusz Mróz”, to masz 50 stron wyników.

          3
          • Maria pisze:

            @Klara

            „Co za bzdury. No ile jest tych filmów kinowych na Youtubie?”

            Więcej niż na CDA.

            „Podaj mi jakieś tytuły. ”

            Podaj mi obiad.

            „Jakieś starocie, które nikogo już nie obchodzą. Nowości wpadają i zaraz są usuwane.”

            Tak samo jak na CDA. Ale w przypadku starszych filmów które nadal są chronione prawem autorskim łatwiej je znaleźć na YT niż CDA, a na CDA nawet jeśli są to szybko znikają. Wiem to z własnego doświadczenia bo mam dzieci, które wola oglądać to co chcą a nie to co serwuje im telewizja między reklamami. To czego nie dało się legalnie kupić oglądają online i bywa że jednego dnia coś jest a już po tygodniu tego nie ma i trzeba na nowo szukać. Bywa że po kilku tygodniach wraca z innego konta, a bywa że znika na dłużej lub na zawsze.

            Ale są i takie pozycje które dzieciaki oglądają od lat i nikt na YT tego nie kasuje.

            „Wpisz sobie w wyszukiwarkę Chomikuj topkę empiku.”

            A co to ma do dyskusji o YT?

            „Znajdziesz wszystkie książki, codziennie. Jak wpiszesz „Remigiusz Mróz”, to masz 50 stron wyników.”

            Wiele razy szukałam lektur szkolnych dla dzieciaków gdy ich nie było do wypożyczenia w bibliotece a nauczyciel powiedział w ostatniej chwili co mają przeczytać przez weekend. Nie zliczą ile razy trafiałam w wynikach wyszukiwania na pozycje których już nie było bo zostały usunięte. A bywało że znikały całe konta. Nie wiem dlaczego akurat Mróz jest dostępny. Może im nie zależy i nie zgłaszają. Może traktują to jako darmową reklamę. A może jak facet został milionerem to już mu przestało zależeć. To nei moje zmartwienie.

            Natomiast faktem jest że CDA realizuje zasadę „notice and take down”.

            0
  3. karpiu pisze:

    nie bronię piractwa ale fakt że niektóre ebooki można było znaleźć na chomiku itp a w sklepie nie o czymś chyba świadczy, na szczęści dotyczy to zwykle starszych książek

    18
    • mjm pisze:

      O czym świadczy?

      0
      • mkk pisze:

        Że wydawcy nie zawsze chcą wziąć nasze pieniądze.

        1
        • asymon pisze:

          Tyle że z żeby wziąć te pieniądze trzeba najpierw zainwestować swoje. Prawa autorskie, tłumaczenie, korekta, druk, cyfryzacja. A niektóre tytuły się po prostu nie opłacają, bo sprzedaż nie zwróci poniesionych kosztów. Bo jeszcze trzeba by reklamować (koszty), a Netflix serialu nie robi

          Albo taki Hemingway, wchodzi do domeny publicznej i wydawcy czekają, żeby nie płacić za licencję. A jak już będzie można, to pojawi się dziesięć nowych tłumaczeń. Jak to z Orwellem było.

          7
      • ickam pisze:

        Bo to są zazwyczaj skanowane książki potraktowane OCR-em, ewentualnie być może nawet niektóre przepisywane, bo kilka-kilkanaście lat temu one były rozpowszechniane w formatach RTF i TXT.

        3
    • Robert Drózd pisze:

      Trzeba oddzielić dwie różne sytuacje
      1. gdy nowości wydawnicze są chwilę później do pobrania
      2. albo gdy jakaś zapomniana klasyka zostaje przez kogoś wskanowana i wrzucona

      Tylko ta pierwsza raczej wydawców interesuje. Pisałem tu kiedyś chyba jak to chciałem poczytać „Spiżową bramę” Tadeusza Brezy, czyli książkę z lat 60. chyba od dawna nie wznawianą – oczywiście legalnego e-booka nie ma, na chomiku był bardzo ładnie zrobiony plik.

      A temat kto ma rację itd. omawiałem kiedyś tutaj:
      https://swiatczytnikow.pl/piractwo-e-bookow-najwieksze-mity-czytelnikow-i-branzy-wydawniczej/

      6
      • artur pisze:

        Prawo autorskie w Polsce jest chore. Zresztą nie tylko w Polsce.
        Przykład jeden z wielu.
        Swego czasu Tadeusz Kotarbiński (tak, ten TK) przetłumaczył Biesy. Podobno ciekawie mu wyszło. Podobno, bo np. jest na Polonie ale publikacja chroniona prawem autorskim.
        Rzecz była wydana w 1908 roku.

        A co do sądów. IMVHO jeżeli pojawi się w Polsce rząd który zrobi porządek z sądami i służbą zdrowia, to będzie rządził kilka kadencji.

        0
    • Juhc pisze:

      Tylko co to ma wspólnego ze statkami? Łamanie czyichś intelektualnych praw majątkowych także tutaj nie zachodzi bo działają zgodnie z ustawą o świadczeniu usług drogą elektroniczną i reagują na wnioski właścicieli praw. Zwykła nagonka wydawców i wyrok do podważenia w kolejnej instancji.

      3
      • mjm pisze:

        Pewnie chodzi o to, że nie reagowali na wnioski właścicieli praw lub bardzo utrudniali ich składanie, powodując, że możliwość zgłoszenia i wyegzekwowanie zaprzestania naruszenia była pozorna.

        0
    • Maria pisze:

      Od lat podnoszone są postulaty by zdepenalizować udostępnianie w formie cyfrowej dzieł kultury których w takiej formie nie udostępnia właściciel praw.

      Absurdem jest gdy jakiejś książki wydawcy nie chce się wydać w formie ebooka i ludzie by ją przeczytać musza kupować książkę papierową. Takie działanie jest antyekologiczne i aspołeczne. Co innego gdy książka czy inne dzieło jest dostępna w formie cyfrowej wtedy uważam że piractwo powinno być z całą surowością tępione.

      Jak autor zauważył łatwiej i szybciej jest książkę kupić niż znaleźć na chomiku czy innym serwisie więc w praktyce mało kto pobiera taką książkę z chomika. Chyba tylko ci którzy są w takiej sytuacji finansowej że książki i tak by nie kupili tylko pożyczyli z biblioteki lub od znajomych.

      P.S. Zwalczamy palenie śmieci, zwalczamy grzanie węglem, zwalczamy samochody spalinowe. Mam nadzieję że dożyję czasów gdy wydawcy będą mieli prawny obowiązek wydawać książki w wersjach cyfrowych w cenie nie wyższe i terminie nie późniejszym niż wersje papierowe.

      W latach 90-tych na zachodzie, a trochę później w Polsce w biurach pojawiło się nawoływanie by dokumentów nie drukować tylko czytać na ekranie. A tymczasem drukujemy miliardy książek z których większość egzemplarzy zostanie przeczytana raz lub wcale.

      6
      • artur pisze:

        „Mam nadzieję że dożyję czasów gdy wydawcy będą mieli prawny obowiązek wydawać książki w wersjach cyfrowych w cenie nie wyższe i terminie nie późniejszym niż wersje papierowe.”

        Kiedyś w Sowietach na produktach była wybita cena. Ustalona z góry. Dzisiaj Sowietów już nie ma, za to pamięć złotej rybki ma się dobrze. Tyle razy nie wychodziło, ale teraz na pewno się w końcu uda!

        A co do tego zwalczania – to nie my, zwykli ludzie, zwalczamy. Zwalczają opętani ideolodzy idący pod rękę z zarządcami korporacji. Ci drudzy już dawno zauważyli, że prawdziwe duże pieniądze bez ryzyka zarabia się przez regulacje a także zwykłe dobranie się do pieniędzy wspólnych; wolny rynek i kapitalizm zawsze tu przegrywa bo przegrać musi. A ci drudzy są zbyt uwiedzeni swoim geniuszem by dostrzec, że są w błędzie. A że jak zwykle w przypadku błędów władców, sprowadzi to na zwykłych ludzi cierpienia …

        4
        • Maria pisze:

          @artur

          „A co do tego zwalczania – to nie my, zwykli ludzie, zwalczamy. Zwalczają opętani ideolodzy idący pod rękę z zarządcami korporacji.”

          Wypraszam sobie!

          Ja zwalczam i wszyscy normalni których znam też! Jest głośna grupka, która uważa że skoro dziadek bił zonę i palił śmieciami, ojciec bił żonę i palił śmieciami to on tez będzie bił żonę i palił śmieciami – bo to tradycja, ale to mała grupka. Normalni ludzie dostrzegają postęp. Mężowie nie biją już powszechnie swych żon, ludzie nie pala śmieciami, coraz mniej pali węglem, coraz więcej oszczędza wodę i tak dalej.

          „A że jak zwykle w przypadku błędów władców, sprowadzi to na zwykłych ludzi cierpienia …”

          A jakież to cierpienia spadły na nas gdy nam zabroniono palić śmieciami albo węglem? Mniej osób przedwcześnie umiera na raka więc cięrpią podróżując po świecie i bawiąc się z wnukami?

          4
          • artur pisze:

            Nie znam żadnego normalnego człowieka marzącego o świecie, w którym będzie obowiązywał zakaz jedzenia mięsa, w którym nie będzie miał prawa własności, w którym będzie mógł zostać wyrzucony z pracy i pozbawiony dochodów jeżeli nie będzie wystarczająco entuzjastycznie nastawiony wobec obecnie panującej ideologii. W świecie w którym status zwykłego człowieka będzie statusem niewolnika.
            I proszę wybaczyć śmiałość, ale jakoś nie sądzę żeby taki był Pani wyśniony świat przyszłości.
            Proszę odróżnić propagandę od rzeczywistości. Gdyby zakazy i nakazy mogły zbudować raj na ziemi to bylibyśmy w nim od wielu lat.
            A jeżeli mąż Panią bije to może niech Pani po proatu od niego odejdzie i wytoczy mu sprawę a nie w ramach retorsji domaga się wprowadzenia zakazu palenia węglem w piecach? Taka niemodna sugestia …

            6
            • kjonca pisze:

              Ja tylko chciałem zauważyć, że kol. artur przesuwa tu bramkę, co jest jednym z symptomów nierzetelności w dyskusji.

              2
              • artur pisze:

                A konkretnie to co jest tą nierzetelnością?

                Przypominam. Dwadzieścia lat temu lewica mówiła „we wprowadzeniu związków partnerskich nie chodzi o adopcję dzieci przez pary homoseksualne, nikt tego nigdy żądał nie będzie, chodzi tylko żeby te biedne prześladowane istoty mogły się dowiedzieć w szpitalu o zdrowie partnera i żeby mogły po sobie dziedziczyć”. Ja nie mam amnezji.
                Nie interesuje mnie co lewica głośno mówi. Patrzę na działania i ich konsekwencje. Co z tego że prezydent Trzaskowski dzisiaj będzie „uspokajał” w kwestii jedzenia mięsa. Jest równie wiarygodny jak prezydent naszego kraju.

                Jak się zakaże ogrzewania domu węglem w imię obłędnej ideologii (bo nauki to tam nie ma), wyeliminuje gaz (bo Putin już go nam nie sprzedaje w dawnych ilościach), wywinduje cenę prądu itd. – czyli zamknie się tyle możliwości taniego ogrzewania ile się da, ogrzewania które jest koniecznością na naszej szerokości geograficznej, to jaki będzie efekt? Zaczną się kradzieże drewna z lasu na masową skalę i palenie dowolnym śmieciem.
                Konsekwencją dzisiejszych działań będzie jutrzejsza bieda. Nasza bieda, do tego najpierw w Europie Wschodniej, w końcu spadamy z niższego pułąpu. A Chiny, Indie i reszta świata który produkuje 90 procent „mordujących planetę gazów” i nie żywi ciepłych uczuć wobec naszej cywilizacji z przyjemnością popatrzy jak popełniamy samobójstwo w imię ideologicznego wariactwa i kolejnego miliarda na koncie grubych kotów.

                Zamknięcie oczu nie sprawi że problem zniknie. Z problemem trzeba się zmierzyć realnie, a nie propagandą.

                5
              • kjonca pisze:

                @artur

                To proste: zaczęło się od dyskusji o zwalczanu palenia śmieci, w kontekście niepotrzebnego marnowania papieru, padły jakieś argumenty, to wyjechałeś z „jedzeniem robali” (już pomijam kwestie prawdziwości argumentów). Akurat na takie przesuwanie bramki jestem dość wyczulony.
                (No w odpowiedzi na mój post dałeś piękny suplement który mnie tylko utwieredził w moim przekonaniu …)

                1
              • artur pisze:

                Podsumowując.
                Maria pisze: „P.S. Zwalczamy palenie śmieci, zwalczamy grzanie węglem, zwalczamy samochody spalinowe.”
                kjonca czytając zauważa tylko „zwalczanie palenia śmieci”, reszta mu umyka. A jest wyczulony do tego stopnia, że nawet widzi nieistniejące zdania typu: „wyjechałeś z „jedzeniem robali” (już pomijam kwestie prawdziwości argumentów).”

                Obawiam się że nie jest Pan wyczulony, tylko zwyczajnie nieobiektywny.

                3
            • Maria pisze:

              Pomijam te propagandowe idiotyzmy, bo dorosłym ludziom nie przystoi dyskusja na takim poziomie.

              Zakaz trucia innych i palenia węglem nie ma nic wspólnego z wyimaginowanym zakazem jedzenia mięsa.

              A skoro sprowadza Pan dyskusję do tematu wolności to napisze wprost. Chcę wolności do oddychania czystym powietrzem i życia w zdrowiu. Ludzie którzy mnie trują ograniczają mi tę wolność. Jeśli oni tego nie rozumieją to niestety ale nie ma innej drogi niż ograniczyć im ich własną wolność do palenia czymkolwiek. Bo wolność jednego człowieka kończy się tam gdzie zaczyna wolność drugiego.

              Tak kiedyś jako społeczeństwo zgodziliśmy się na pewne prawa podstawowe jak „nie zabijaj” i uznaliśmy że te prawa są ważniejsze od „możesz robić co chcesz”.

              4
              • artur pisze:

                Napiszę to tylko raz, bo nie chce mi się znowu bawić w te bezproduktywne dywagacje. Jeżeli wolność jednego człowieka kończy się tam gdzie zaczyna się wolność drugiego, to przekładając swoją wolność nad cudzą zawsze w końcu ograniczy Pani czyjąś wolność. W tym wypadku domaga się Pani by swoje poczucie i przekonanie było obowiązujące dla innych. Fałszywość logiczna powiedzenia o pięści i nosie jest znana od wystarczająco dawna.

                Poza tym nie, nie zgodziliśmy się jako społeczeństwo. Nigdy czegoś takiego nie było w znanej nam historii ludzkości. W naszym świecie zachodniochrześcijańskim opartym o cywilizację grekorzymską oraz nauczanie Jezusa Chrystusa zakaz zabijania pochodzi z dekalogu, a nie z jakichś wyimaginowanych spotkań i powszechnej zgody.

                Za dużo wyobraźni, za mało rzeczywistości droga Pani.

                1
              • Maria pisze:

                @artur

                Nie wiem, dlaczego system komentarzy nie pozwala mi odpowiedzi na pana tekst. Więc odpowiem tutaj:

                Nie chodzi o narzucanie moich przekonań, bo to nie jest kwestia przekonań, ale podstawowych zasad współżycia społecznego.

                I bynajmniej nie miałam na myśli kultury chrześcijańskiej ale dużo starsze prawa podstawowe. W zasadzie we wszystkich społeczeństwach na świecie w sposób naturalny wykształciło się prawo „nie zabijaj”. po prostu te społeczności które tego prawa nie przestrzegały nie dotrwały do czasów nowożytnych.

                Prawo do życia jest ważniejsze niż prawo do wolności rozumianej jako prawo do palenia śmieciami. Jeśli masz co do tego wątpliwości to rzeczywiście nie ma tu miejsca na dyskusję tylko przepraszam za szczerość ale na leczenie.

                Ludzi, którzy uważają że mogą zabijać innych bo na tym polega ich wolność izolujemy w odpowiednich zakładach leczniczych lub więzieniach.

                1
              • artur pisze:

                „Nie wiem, dlaczego system komentarzy nie pozwala mi odpowiedzi na pana tekst.”

                Bo to mądry system który dba, aby jacyś zapaleńcy w ferworze rozmowy bezproduktywnym flejmem nie rozwalili osnowy rzeczywistości :-)

                Zabijanie etc. Jest Pani w błędzie, niech się Pani chwilę nad tym zastanowi. Pani pisze o zakazie zabijania jednych członków wspólnoty przez innych wewnątrz tej wspólnoty. Chrześcijaństwo uogólniło ten przekaz również na tych, którzy nie należą do wspólnoty (czyli albo nie mają praw albo mają je mocno ograniczone). Różnica jest fundamentalna.

                Ponieważ kolejny raz pisze Pani o paleniu śmieciami, zamieszczam kilka zdań tytułem wyjaśnienia dla tych którym nie chce się śledzić wątku (oraz żeby pozostał ślad).
                Napisała Pani pisząc po raz pierwszy o węglu i samochodach. I odpowiadając Pani trzymałem się (wbrew temu co mi sugerował kolega kjonca) właśnie tego tematu. Pani się zorientowała, że to był błąd. Rozmowa o wycinaniu węgla i samochodów to rozmowa o bardzo poważnych, dotykających każdego człowieka sprawach. To rozmowa polityce klimatycznej UE, o gospodarce, o inflacji, o nieudacznictwie rządów, o propagandzie będącej narzędziem do walenia po głowie przeciwników – albo nie dość entuzjastycznie nastawionych zwykłych szarych ludzi. To poważna rozmowa poważnych ludzi, taka, której nie da się przykryć pustosłowiem. I co gorsza dla Pani to rozmowa w której nie ma Pani zbyt wielu argumentów.
                Dlatego po pierwszym wpisie nie pozwala Pani sobie na ponowne pisanie w ten sposób. Stąd węgiel i samochody zostały przez Panią zastąpione przez palone w piecu szmaty. Tylko że ta rozmowa nie dotyczy patologii. Dotyczy (tu powinien być rodzajnik nieokreślony którego w polskim nie ma) elektrowni węglowych stawianych w Chinach i przygotowywanych do zamknięcia w Europie. To poważna dyskusja o poważnych sprawach, bo dotykająca bezpośrednio milionów ludzi na naszym kontynencie. Nie zrobi Pani z tego propagandowej opowieści o patologii bez względu na to jak się będzie Pani starać.

                I na koniec: „Ludzi, którzy uważają że mogą zabijać innych bo na tym polega ich wolność izolujemy w odpowiednich zakładach leczniczych lub więzieniach.”
                Doprawdy? Nazwijmy rzeczy po imieniu. Domaganie się nieskrępowanego prawa do aborcji jest domaganiem się prawa do bezkarnego zamordowania pewnych ludzi przez inną, ściśle określoną grupę naszego gatunku. Podkreślam – bezkarnego. Żadnego izolowania w zakładach leczniczych czy więzieniach. Tyle w temacie Pani ostatniego akapitu.

                1
  4. Mjk pisze:

    A czym taka biblioteka się różni od chomika??? Kupili jedną książkę a czyta 100 osób! 😜😜😜

    5
    • Robert Drózd pisze:

      Chciałeś pożartować, a nie wyszło. :)

      W przypadku bibliotek „zwykłych” autorzy w Polsce od paru lat dostają kompensację za wypożyczone książki. U bardziej znanych są to ładne kwoty.

      W przypadku abonamentów takich jak Legimi biblioteki (czyli podatnicy) płacą dostawcy usługi za wypożyczenia.

      8
      • Marek pisze:

        Tak, ale pamiętajmy o tym, że zarówno wydawcy jak i poszczególni autorzy co jakiś czas podnoszą larum, że biblioteki ich „okradają” bo pozwalają czytać ich książki za darmo. Na szczęście do tej pory takie ataki są odpierane, ale przy coraz większej sile nacisku korporacji na polityków i chciwej i bezgranicznej komercjalizacji każdego aspektu życia, nie wiem jak długo jeszcze…

        0
    • asymon pisze:

      Tak jak Robert napisał:

      https://serwisy.gazetaprawna.pl/prawo-autorskie/artykuly/964291,autorzy-ksiazek-moga-zglaszac-sie-po-pieniadze-za-wypozyczenia-biblioteczne.html

      A teraz ty podeślij link, jak chomikuj rozlicza się z autorami udostępnianych bez licencji plików.

      4
      • Maria pisze:

        Ta dyskusja zmierza w kierunku absurdu. Za chwilę usłyszę że mam płacić rekompensaty autorom za to że pożyczam ich książki znajomym!

        Możliwość dzielenia się egzemplarzem utworu w kręgu znajomych jest prawem można by powiedzieć podstawowym.

        1
        • mjm pisze:

          Jesteś biblioteką?

          1
        • asymon pisze:

          Nie, nie musisz, mówi o tym art. 31 ustawy o prawie autorskim. Z tym, że dotyczy on „kręgu osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego”.

          A wrzucanie ebooków na chomika to nie to samo, chyba że faktycznie folder zahasłujesz i dasz hasło jedynie „kręgowi osób”.

          0
          • kjonca pisze:

            Tak, ale naciski na likwidację dozwolonego użytku są. Niestety.

            0
          • Maria pisze:

            Nie mogę legalnie pożyczyć eBooka bo to nie jest egzemplarz utworu w rozumieniu prawa autorskiego. Dlatego też nie mogę go odsprzedać ani odziedziczyć.

            Tak sobie to korporacje razem z politykami obmyśliły że dozwolony użytek został de facto zlikwidowany w przypadku utworów w formie cyfrowej. A skoro tak to osobiście nie mam nic przeciwko oddolnej inicjatywie która będzie zwalczać tę nieuczciwą zmianę.

            Żeby było jasne sama na Chomika nic nie wrzucam, ale rozumiem ludzi którzy robią to w imię buntu przeciwko pozbawianiu ich prawa do dzielenia się utworami za które zapłacili.

            0
        • Darth Artorius pisze:

          Chęć aby zlikwidować „dozwolony użytek” czyli możliwość pożyczenia książki , płyty , filmu koledze na pewno istnieje w przypadku wydawców czy wytwórców. W końcu lepiej sprzedać więcej.
          Z Legimi jestem zadowolony płacąc mniej bo z abo komórkowym. Przekonałem się że sporo książek nie jest wartch zakupu nawet w promocji po 10 zł. Inne można po prostu raz przeczytać .

          3
  5. haha pisze:

    Patrząc jak drogie są ebooki w stosunku do wersji papierowej, to sami się proszą o piracenie. Gdyby nie legimi, nie kupiłbym ani jednego.

    3
  6. Jaub pisze:

    na chomikuj to chociaż mogę przeczytać książki które zostały wycofane z obiegu albo w Polsce wyszły w małym nakładzie i odkupienie ich to koszt 200 a nawet 2k złotych więc to oczywiste że ich nie kupię, wydawnictwa jak robią coś takiego same powinny po czasie udostępniać książkę a nie dusić ja po mimo tego że nie zarabia już na siebie albo w danym kraju jej wydawanie się skończyło a ma tłumaczenie po prostu żal że coś co daje wiedzę i mogło by poszerzać horyzonty ludzi tak po prostu może zostać Zakopane bo nie zarabia.

    4
    • asymon pisze:

      Wydawnictwo zwykle ma kilka lat na dysponowanie treścią książki. Potem prawa „wracają” do autora, a wydrukowane książki trafiają na przemiał, czy do dyskontów typu Dedalus.

      Autor musiałby sam ogarnąć cyfryzację rękopisu i sprzedaż e-booków. Jest to dość proste, ale… nie dla każdego. Niektórzy, bardziej techniczni sami to zrobią, ale zwykle nie. Mogą też to komuś zlecić.

      Podejrzewam że koszty tego przewyzszaja znacznie zysk sprzedaży tych kilku egzemplarzy e-booka (koniecznie w dobrej promocji).

      Na chomikuja wrzucają/wrzucali zwykle hobbyści, robiący to po linii najmniejszego oporu. Często to, co tam leży to OCR nawet bez minimalnej korekty. Gdyby autor chciał taką książkę sprzedać, pewnie nikt by nie kupił produktu tej jakości. Więc trzeba komuś zapłacić za korektę… itd. itp.

      Kto miałby to robić i skąd wziąć pieniążki na to?

      1
      • mjm pisze:

        „Wydawnictwo zwykle ma kilka lat na dysponowanie treścią książki.”

        Skoro mowa o starociach, to pewnie wydawnictwo nigdy nie dysponowało prawami do ebooka, a tylko do wersji papierowej.

        „Autor musiałby sam ogarnąć cyfryzację rękopisu i sprzedaż e-booków.”

        A co z wydawaniem tłumaczeń na polski? Autor powinien odkupować prawa do tłumaczenia od tłumacza i udostępniać tanio ebooka, czy odwrotnie? Tłumacz pewnie siedzi w Polsce, to może być go łatwiej zmusić do wydania ebooka, niż jakiegoś Amerykanina.

        0
        • asymon pisze:

          Takie rzeczy robi chyba właśnie wydawnictwo Estymator, digitalizują różne „starocie”, na które może być klient. Może Cyfrant, oni wydają głównie Lema, ale nie tylko. Początki Bookrage to były takie akcje z Zajdlem, Snergiem-Wisniewskim, czy Podrzuckim. Chciałem napisać „żyjącym”, ale widzę że zmarł w 2021 :(

          Podejrzewam, że duża część pracy to szukanie spadkobierców, którzy są właścicielami praw, czasem to pewnie kwestia jednego/dwóch telefonów, czasem jest z tym więcej zachodu.

          I mam wrażenie, że nie są to jakieś szczególnie wielkie pieniądze. Pamiętaj, że e-booki to, wbrew temu co pisze Robert, nisza w niszy czytelniczej.

          1
  7. PrezeszKotem pisze:

    Szczerzę mówiąc rozumiem piractwo niektórych tytułów, zwlaszcza naukowych ze względu na paywalle.
    Frustrujące jest to, że po przeczytaniu podgladu pracy, płaci się za dostęp z nadzieją, że dalszy tekst będzie się pokrywał z szukanym tematem, a tu wielki klops.
    Oczywiście można składać reklamację tyle, że nie każdy chce się bawić kilkanaście/kilkadziesiąt razy dziennie w składanie reklamacji, ktora jest rizpatrywana do 30dni, a nadmierną ilością reklamacji ryzykuje się dostaniem bana na IP.
    Drugi sprawa to zagraniczne tytuły które w Polsce są trudno dostępne i drogie, a są wymagane np. na uczelniach (zwłaszcza medycznych) gdzie niektóre tytuły chodzą po 500 zł.
    I jak tu nie piracić w takich przypadkach

    2
  8. Arek pisze:

    Osobiście piratóję tv, filmy , programy , i książki też ,ale jest ale to co uznam za dobre posiadam w oryginale , może was to zdziwi ale piraty traktuje jak testery (oprucz tv jako że mieszkam poza Europą , żaden legalny operator nie chce świadczyć mi usług)

    4
  9. Felipesssku pisze:

    To teraz jak tak zrobiliście to zapraszam do sadzenia Google drive bo tam jest nie inaczej.

    0
  10. retorta pisze:

    Niektórzy wydawcy lekko przeginają. Plik pochodził ze starego czytnika Jetbook. Była na nim cała paczka książek z, jak mi się wydawało,domeny publicznej. Ale przecież Mickiewicz jest nieśmiertelny:

    Witamy,

    otrzymaliśmy wiarygodną informację, iż na Pani/Pana koncie znajdują się pliki:

    Adam_Mickiewicz#Pan_Tadeusz.txt (Dokumenty)

    do których prawa autorskie zostały naruszone, według oświadczenia: Warbook Sp. z o.o.

    0
    • Klara pisze:

      O, to ciekawe. Czyżby udało im się zautomatyzować zgłaszanie? Niezbyt skutecznie, bo oni nawet nie wydawali „Pana Tadeusza”, ale jednak jest to jakiś postęp. To świeża sprawa czy dawno?

      0
  11. NICK pisze:

    Niekończąca się dyskusja.
    Po pierwsze brak kosztów jak np. drugu, dystrybucji, zwrotu niesprzedanych egzemplarzy itd. Cena książki jest wyższa, ale wcale nie aż tak bardzo. Mija pół roku i nagle książka kosztuje tyle co książka albo i mniej! Tak to często promocja, ale na ebooki też są. Ceny nowych w sensie nieużywanych papierowych książek potrafią po czasie być niższe, a ebooków poza promocjami już nie.

    Znikające ebooki – utrata praw, to trzeba było do cholery kupić tak żeby dało się wznawiać wydanie, oczywiście za opłata. Mnie rozwala taka sytuacja – wydawca traci prawo do piosenki – to znika cała playlista z gry ?! A gry cyfrowe potrafią znikać z platform dystrybucji (Steam). Zostają w naszej bibliotece, ale już ich nie kupimy.

    Coś o…no właśnie piractwie ? Uczciwości ? Po pierwsze ukryta opłata reprograficzna. Wszystko co ją zawiera powinno mieć taką informację np. obok ceny okładkowej, to pewnie „bardzo by zabolało” twórców i wydawców ;)
    Po drugie – chcą opłaty od telewizorów i smartfonów ? Telewizji od lat nie mam, ale wiem co tam leci bo ma rodzina. Sam płacę/płaciłem za np. Spotify – dostęp. Netflix, HBO – dostęp. Dlaczego mam płacić
    www. youtube.com/watch?v=u1_RD6Nv3l8

    Można obejrzeć całość – mógłbym nawet zrozumieć intencję, ale argumentacja jest dosłownie kłamliwa, robi z ludzi idiotów. Zapłacę jako konsument więcej ? Tak. Producent zmniejszy cenę czy zejdzie z marży ? Skrajnie nieprawdopodobne. Czyli Kowalski ma płacić opłatę reprograficzną, ma płacić za telewizor, za telefon – nawet jak precyzyjnie wybiera treści to i tak zapłaci „na artystów”.

    Wielkie grupy chronią bardzo mocno praw – muzyków, autorskich, patentowych. Przeważnie najwięcej na tym zyskują wielkie korporacje, ogromne firmy, same zrzeszenia, artyści sprzedający i tak już setki tysięcy czy miliony książek, płyt, gier itd. itp.
    Co to ma do tematu ?
    Ebook – cyfrowa książka. Papierową mogę odsprzedać, a ebooka ? Gry na konsolach da się odsprzedać. Gier na PC właściwie nie. Oprogramowanie można odsprzedawać. Dlatego wiele firm przechodzi na model dostępu bo to daje większe zyski i znacznie większą kontrolę nad produktem.
    Konsument traci prawo do swojej kopii. Kopii książki, gry, muzyki itd. Cena spadła ? Gry cyfrowe kosztują dokładnie tyle samo, a nawet więcej. Są promocje, przeceny, ale niestety cyfryzacja oznacza po części jak widać utratę praw.

    Co do praw – 70 lat ? Od śmierci ? Przecież to jeszcze prawnuki się załapią! Lobby jest silne i jak widać prawo się zmienia wyłącznie w jednym kierunku. Obie rzeczy mają znaczenie bo potem w takich ramach regulacji się obracamy. Co warte wzmianki – kiedyś podważano prawo do uwaga…możliwości zgrania własnej płyty CD do postaci MP3/cyfrowej! :D Bo jak to nie zapłacić dwa razy ?!

    Miało być o uczciwości…wielkie korporacje kradnące projekty znalezione w sieci – wzorów na ubrania. No…przeproszą. Bo kto pójdzie po odszkodowanie i będzie miesiącami czy latami walczył ? Artysta ? Ten co sobie pożyczy riff czy 1/4 piosenki i po 15 latach wypłaci ileś set tysięcy dolarów zadośćuczynienia ? Doda autora dzieła, na którym się wzorował jako autora lub usunie utwór z nowego wydania płyty/Spotify ?
    Firma, która sama, a raczej jej „pracownicy” nagrywali gry z listy…bo taka była rzeczywistość w Polsce.
    Firma z jabłuszkiem „kradnie” od firmy z Finlandii, a to podobnież tak samo. A potem dopiero w sądzie po wyroku się dogadują.
    Firma pobiera w kraju swojej działalności 12$, w Europie 12€. Biblioteka w USA to 100%, w Europie od 60 do 80%. Bo w jednym kraju na boku sprzedała 2-3 seriale, w kolejnym 5-6. To kradzież ? Przynajmniej cholernie nieuczciwa i anty-konsumencka polityka. I to nawet w ramach jednego podmiotu gospodarczego np. UE.
    Granice są płynne, ochrony swoich praw domagają się wszyscy, samemu często je w pełni świadomie i uwaga – dla zyski łamiąc. Bo czym innym jest prywatny dostęp wobec celowego korzystania z czyjej pracy w celach zarobkowych. Szczególnie będąc korporacją z fachowcami w danej branży, grupą księgowych i prawników.
    Temat powracał już nie raz i przeważnie bywa przeciąganiem liny, każdy ma swoje racje i stanowisko przy, którym raczej pozostanie. Oby w tym wszystkim pozostały jakieś wartościowe idee, dzieła, treść i kultura – ta osobista i w formie ludzkiej twórczości.

    1

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.