Ponad rok temu pisałem o kwestii używania Kindle w samolotach. Podczas startu i lądowania obsługa prosi nas o wyłączenie czytników, a czytelnicy „papierowi” rzucają ironiczne spojrzenia.
Rzadko latam samolotami, ale domyślam się, że dla korzystających często z samolotów było to spore ograniczenie, bo coś trzeba robić przez te kilkadziesiąt minut. Zakaz bywał czasami fikcją. Sam kilka razy czytnika nie wyłączyłem, a kiedyś całe lądowanie przeżyłem ze słuchawkami w uszach.
Gdyby korzystanie z urządzeń elektronicznych miało rzeczywisty wpływ na bezpieczeństwo lotu, wtedy za każdym razem zdawalibyśmy wszystkie do depozytu. Albo stewardessy sprawdzałyby, czy są rzeczywiście wyłączone, jednocześnie inkasując po 500 euro kary za włączony telefon, tablet albo czytnik. Linie takie jak Ryanair nie odpuszczają takiej okazji na dodatkowy przychód.
Tymczasem przez ostatnie lata nikt nie potrafił udowodnić, że ten wpływ ma znaczenie. Owszem, kilkadziesiąt czy kilkaset urządzeń generuje jakieś promieniowanie elektromagnetyczne, szczególnie jeśli próbują się połączyć z niedostępnymi sieciami. Z różnych raportów (przykładowy PDF z ICAO) nie wynikało nic jednoznacznie – powtarzały się określenia „może”, „przypuszcza się” itd.
No i wreszcie instytucje regulujące ruch lotniczy musiały popatrzeć na sprawę racjonalnie. 31 października amerykańska Federal Aviation Administration ogłosiła, że linie lotnicze mogą zezwolić na korzystanie z niektórych urządzeń. Pasażerowie będą mogli czytać e-booki, grać i oglądać filmy przez cały lot, z tym że podczas wznoszenia i lądowania powinni urządzenie albo mocno trzymać, albo włożyć do kieszeni przed nimi. Będzie można używać WIFI – o ile samolot udostępnia taką sieć, a także sieci Bluetooth. Takie urządzenia jak telefony powinny nadal mieć wyłączoną sieć komórkową.
Co ciekawe – w odpowiedzi na komunikat FAA, Amazon ogłosił jednodniową promocję na czytniki i tablety, niestety tylko w Stanach.
Dwa tygodnie później dowiadujemy się, że Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA) również zniosła ograniczenia.
W świetle ogłoszonych wczoraj zaleceń już niedługo pasażerowie europejskich linii lotniczych będą mogli korzystać ze swoich gadżetów w trakcie całego lotu, a więc także w czasie kołowania, startu i lądowania. Jedynie duże urządzenia takie jak laptopy wciąż będzie trzeba chować przed startem czy lądowaniem, ale nie dlatego, że mogłyby zakłócić pracę urządzeń pokładowych, ale po to, by w razie gwałtownego hamowania ciężki sprzęt nie stanowił zagrożenia dla pasażerów.
Oficjalny dokument, ze szczegółowymi zaleceniami zostanie opublikowany pod koniec listopada i właśnie wtedy zaczną one obowiązywać.
Artykuł dodaje też, że nie wiadomo, kiedy konkretne linie lotnicze (np. LOT) zmienią swoje regulaminy, ale pewnie nastąpi to wkrótce.
Jak wspominałem, ja latam rzadko, średnio dwa razy w roku. Ale bardzo mnie cieszy, że wreszcie skończy się nasza podniebna „dyskryminacja”. :-)
Pytam o ostatni lot, rodzaj męski tylko w celu uproszczenia komunikacji.
Autor zdjęcia: Mikael Leppä, CC BY 2.0
Czytaj dalej:
- Legimi ma wreszcie synchronizację z Kindle przez telefon! Potrzebujesz smartfona z Androidem i kabla USB-OTG
- Amazon wyłącza funkcję Kindle Flashcards czyli fiszki z powtórkami podkreśleń. Uwaga: nie ma to nic wspólnego z Vocabulary Builder
- [Aktualizacja] Poważny błąd Kindle Colorsoft – czytnik nie otwiera części e-booków w MOBI (z chmury i po kablu)
- Tak, pliki EPUB prześlemy również na czytniki Kindle sprzed kilkunastu lat
- Aktualizacja 5.16.5 dla Kindle – wreszcie widok kolekcji w formie listy
- Kindle for PC w wersji 2.0 (i nowszych) wreszcie widzi nasze podkreślenia i kolekcje z chmury
Róznie bywa z tymi urządzeniami. Raz mówią, że jeżeli włączy się tryb samolotowy to można używać, a innym razem gonią posiadaczy MP3, którzy chcieliby posłuchać muzyki podczas lotu, nawet jeżeli włączy się ten rzeczony tryb samolotowy to każą wyłączyć na czas startu/lądowania. Czytnika nigdy nie kazali mi wyłączać, ale też nie afiszowałam się z nim przy starcie, bo stwierdziłam, że i tak wywoła to idiotyczną dyskusję. Natomiast raz mi się trafił lot, gdzie już podczas kołowania na lotnisku Pani odebrała sobie telefon. Nikt nie zareagował, oczywiście, że telefonu nie wyłączyła, jedynie zamknęła klapkę po zakończonym połączeniu. No i powiedzcie mi jak to w końcu jest. Zakłócają czy nie?
Pytanie co w Twojej ankiecie oznacza „wyłączyłem” bądź „nie wyłączyłem”. Ja dotychczas podczas startów i lądowań usypiałem czytnik i chowałem do kieszeni fotela. Zdarzyło mi się, że obsługa poprosiła o wyłączenie, ale uśpienie i zamknięcie okładki wystarczało :)
Aktualna zmiana – zdecydowanie na plus. Mam nadzieję, że linie lotnicze szybko wprowadzą to do swoich regulaminów.
Wyłączyłem oznacza wyłączyłem – uśpienie to nie jest wyłączenie choć akurat w przypadku Kindle nie ma wielkiej różnicy:
http://swiatczytnikow.pl/usypiac-czy-wylaczac-kindle/
W Kindle wyłączyłem oznacza uśpiłem. Kindle można uśpić na dwa sposoby, z czego jeden z nich nazwany jest wyłączeniem. Jednak z punktu widzenia systemu operacyjnego jest to uśpienie. Kindle nie można wyłączyć, można go natomiast zresetować. Maglowaliśmy ten temat przy okazji innego wpisu na tym blogu.
To wyłączenie jako usypianie uważam za bardzo dużą zaletę Kindle. Mój nie-Kindle czytnik w uśpieniu wytrzymuje tylko nieco ponad tydzień – Kindle z tego co słyszę znacznie więcej.
Latam wg mnie dość często – co 3-4 tygodnie, może nie za każdym razem używam czytnika ale kiedy używałam to nigdy mi obsługa samolotu nie zwróciła uwagi, że powinnam kindle wyłączyć. Także jak dla mnie zakazu nie było:)
Ja latam mniej więcej tak samo często i zdarzyło mi się już kilka razy, że poproszono mnie o wyłączenie czytnika. Może dlatego, że mam Paperwhite, który świeci i obsługa myślała, że to tablet, a może niektóre linie są bardziej restrykcyjne… jeśli mnie pamięć nie myli ostatnio miało to miejsce na pokładzie Austrian Airlines.
Zawsze tylko zamykałem okładkę i nikt się nie czepiał.
Ja ze swojej strony przekażę prośbę od znajomej stewardessy. W trakcie demonstracji bezpieczeństwa skupmy się na niej, a w czasie startu i lądowania nie miejmy w uszach słuchawek.
Załoga kabinowa odpowiada za ewakuację pasażerów w razie konieczności i dla nich każda osoba, która nie słucha instrukcji, albo która z powodu słuchawek może nie usłyszeć poleceń w trakcie ewakuacji to dodatkowy stres.
To wbrew pozorom nie jest łatwa i bezstresowa robota, więc z ludzkiej uprzejmości ułatwmy im ją trochę.
Mchl, bardzo słuszna uwaga! Mało kto zwraca uwagę na „demo”, a może to być kiedyś nasze być albo nie być…
Wiesz, ale po n-tym locie tym samym modelem samolotu, tą samą linią lotniczą zna się to już na pamięć i po prostu nie ma się ochoty słuchać tego raz setny. Przypomina mi to trochę PolskiegoBusa z ich standardowym tekstem przed przyjazdem do miasta X i przy odjeździe (oba znam już perfekcyjnie na pamięć – włącznie z wszystkimi idiotycznymi błędami gramatycznymi). Ile można tego samego słuchać?
Oczywiście nikomu tego nie życzę, ale wydaje mi się, że po usłyszeniu komunikatu w stylu: „Proszę zapiąć pasy, musimy lądować awaryjnie ponieważ lewy silnik płonie, a podwozie nie wysuwa się”, nawet powtarzane 1000 razy regułki mogą umknąć z głowy, więc warto wysłuchać ich 1001 raz ;)
Załoga nie wie, który raz lecisz i co wiesz. Dla załogi pasażer, który olewa isntrukcję bezpieczeństwa, niezależnie od powodu, to po prostu dodatkowy stres.
Rozumiem to i dlatego zawsze kończy się na tym, że wysłuchuję tych wszystkich komunikatów, tylko wtedy zaczynam podróż w złym nastroju – podirytowana słuchaniem n-ty raz tego samego.
Tylko nasuwa się pytanie: czy ja podróżuję po to, żeby stewardessom dobrze się pracowało czy to one są właśnie po to, żeby moja podróż była jak najprzyjemniejsza? Chyba to drugie, nie?
One są po to aby Twoja podróż była przede wszystkim bezpieczna!
Ale odchodzimy od tematu…. ;)
Analogiczne pytania nasuwają się setki razy dziennie i w wersji uogólnionej brzmią: „czy tak dużo mnie kosztuje nie utrudnianie życia innym”. Każdy musi sobie sam odpowiedzieć, gdzie jest jego granica altruizmu. Ja nie nakazuję, nie besztam, nie oceniam. Zachęcam :)
Niestety, ostatnio idiotyczne dyskusje mam zarówno w temacie mp3, jak i czytnika. Jestem zdania, ze przepisy przepisami, te może zmienią, kiedyś, a personel pokładowy „wie lepiej” i jakos musi się wykazać, ze dba o nasze bezpeczeństwo. I wkurza mnie, ze nie weryfikując, czy ludzie RZECZYWISCIE wyłączają komórki, jednocześnie głupią mp3, która nawet radia nie ma [sic!] każą wyłączyć. To jest ta paranoja. Czy naprawdę latamy samolotami, którym mp3 szkodzi?!
Myślę, że to bardziej dlatego, żeby jeśli będzie jakiś ważny komunikat, np. „Nie możnemy wylecieć, ponieważ silnik nie działa. Proszę wysiąść z samolotu.” to trzeba go usłyszeć.
Na około 250 lotów odkąd mam czytnik, prośbę o wyłączenie słyszałem może kilkanaście razy. Głównie w amerykańskich liniach i wyłącznie w Economy. W Europie zwykle widzę czujne spojrzenie na czytnik, po czym obsługa przechodzi dalej.
Generalnie, mimo wiary, że takie urządzenia w niczym nie szkodzą, stosuję się do poleceń. Jestem u nich gościem, więc to oni określają na co mają ochotę a na co nie, obojętne czy to wynik przekonań, techniki, magii czy czegokolwiek innego.
Nigdy nie wyłączam i obsługa z reguły zwraca mi uwagę :) Powiedziałbym, że w 80%, na dwuletniej próbce, głównie z Lufthansą i Air France (w ekonomie). Jak jest w LOT – nie wiem, bo tymi liniami latam z dziećmi :)
Ankieta nie przewiduje, że przy niektórych lotach obsługa nie zauważa (lub udaje, że nie zauważa), a przy innych zwraca uwagę. Ja zawsze czytam i spotkałam się z obydwoma sytuacjami po kilka razy. Teraz się z czytaniem po prostu lepiej ukrywam :P.
Niewyłączony telefon komórkowy jak najbardziej, co najmniej, przeszkadza pilotom w locie. Interferuje z ich radiem. Wiem to z doświadczenia. Często zdarza się że mogę takiego pasażera zlokalizować bardzo dokładnie :) Wystarczy Bluetooth i lista pasażerów… Innego wpływu nie zauważyłem, co nie znaczy że nie istnieje. Pozostałe urządzenia, w tym czytniki, raczej są mało szkodliwe gdyż generują niewielkie pole elektromagnetyczne.
Ogólnie zmiany o których pisze Robert oceniam bardzo pozytywnie.
serio interferuje? gdzieś jeszcze we współczesnej flocie używa się połączeń analogowych?
Tak, pomiędzy jackiem a moimi uszami :)
załóż ferryt :)
Musiał by być certyfikowany, czyli drogi ;)
Cała korespondencja ATC leci w modulacji AM. Wystarczy tanie chińskie radyjko przestroić na zakres 108-136MHz u już możesz słuchać.
ale tanie chińskie radyjka raczej nie mają odbioru AM w tym paśmie
Owszem. Dlatego trzeba je przestroić (przesuwa się granice pasma UKF, więc w modulacji FM, ale da się posłuchać), a jakość jest dosyć kiepska…. no dobra bardzo kiepska. Jak chcesz posłuchać bez szumów i przesłuchów, to trzeba zainwestować kilkaset zł w skaner radiowy.
Wyłączam czytnik, chociaż nie wiem po co. Skoro trzeba wyłączyć czytnik to powinienem też wyłączyć zegarek elektroniczny. Nie robię jednak tego bo nie wiem jak. Mam nadzieję, że nie sieje mocno po aparaturze nawigacyjnej przy lądowaniu ;)
Uderzenie młotkiem wyłącza taki zegarek bardzo skutecznie, choć z ponownym włączeniem bywa kłopot ;)
czas zmienic zegarek :) http://t.co/NlYyAvJqK4
Nigdy nie wyłączam urządzeń które maja funkcję „Aeroplane”. Tak samo z kindelkiem, jednak ostatnio musiałem go wyłączyć pomimo prób wyperswadowania że Aeroplane jest włączony.
Witam, przepraszam, że zadam pytanie nie dotyczące tego newsa, ale zamierzam kupić kindle i zainteresowała mnie ta aukcja z allegro [link usunięty – zasady komentowania]
Wiele osób nie poleca kupowania kindle na allegro a przez amazon, ale tutaj cena kusi dodatkowo widać, że dużo osób kupuje kindle na tej aukcji. Proszę o poradę i pozdrawiam.
Skoro już tu jestem to powiem co ja o tym myślę. Czytnik bez podświetlenia nie ma sensu. Kiedyś też zastanawiałem się nad tym Classikiem bo miałem ograniczony budżet a widziałem za 59euro w Tesco przez moment. Z podświetleniem możesz czytać wszędzie, w każdym oświetleniu i nawet zupełnie po ciemku. A te wszystkie dodatkowe lampki doczepiane to porażka. Nie oszczędzaj bo będziesz sobie pluł w brodę.
Czytnik bez podświetlenia jak najbardziej ma sens i opinia człowieka, który tylko się nad takim czytnikiem zastanawiał w moim przekonaniu jest niewiele warta. Sam użytkuję Classica prawie od jego premiery, doczepiana lampka Mighty Bright jest świetna i zajmuje bardzo niewiele miejsca. Bateria starcza na 20h, zmieniam średnio raz na 3 miesiące (nie czytam zbyt wiele wieczorami), koszt sztuki baterii – oszałamiający – 1 zł. Sama lampka to już wydatek ok. 40-50 zł.
Jasne, technika poszła do przodu i można mieć nowego Kindla z wbudowanym i ulepszonym podświetleniem, ale warto się zastanowić jak często będziemy korzystać z tego podświetlenia i czy jest naprawdę konieczne. Ja wciąż bardzo sobie chwalę Classica, świetny sprzęt za nie tak duże pieniądze a robi się na nim to samo co na nowszych wersjach – czyta :P Także każdemu wedle potrzeb, pozdrawiam i życzę miłego użytkowania.
Zaczniesz korzystać z czytnika z wbudowanym podświetleniem to zmienisz zdanie. Nawet sobie człowiek nie zdaje sprawy jak często w autobusie gaśnie światło i nie można sobie poczytać. Albo pociąg przystanie w tunelu akurat w najbardziej fascynującym momencie książki – i weź wtedy w zatłoczonym przedziale gimnastykuj się, żeby wyciągnąć lampkę z bagażu. Albo nie masz ochoty budzić kogoś, kto śpi obok – a lampka zawsze oświetla trochę więcej niż sam czytnik (też używałam Mighty Bright, więc wiem, co mówię) – za to ekran świeci dokładnie w swoich granicach.
I jeszcze jedno – podświetlenie nie musi znaczyć konieczności palcowania ekranu. To, że amazon uważa, że owszem to tylko jego problem. Angel Glow ma podświetlenie (i to wyłączalne), ekran dotykowy i fizyczne przyciski zmiany stron.
Lubię czytać, gdy jest bardzo widno, czytnik jest dobrze oświetlony. Gdy robi się szaro czytanie staje się dla mnie niekomfortowe.
Mimo tego w moim odczuciu podświetlenie w PW1 (nie wiem jak jest w PW2) w zbyt mocny sposób zmniejsza kontrast czytanego tekstu. Nawet przy „wyłączonym” podświetleniu coś mi przeszkadza… Dlatego na codzień używam Kindle Touch bez podświetlenia.
Już wiem! :)
Sprawdziłem… Czerń (bez podświetlenia i oczywiście z podświetleniem) na PW1 jest bardziej szara niż na Kindle Touch. Natomiast wizualnie PW2 ma już „prawidłową” czerń.
Używam Classica i PW, jeden i drugi jest ok. Classic jest „naturalniejszy” jak idzie o fakturę wyświetlacza, no i nie trzeba go palcować, żeby sobie czytać :). Lubię go, ale fakt że często mi jednak to podświetlenie się przydaje, stąd PW. A, że czasem czytamy razem z żonką to wolę mieć 2 urządzenia.
Ja mam bez podświetlenia, żona z podświetleniem. Podświetlenie fajnie wygląda, ale – moim zdaniem – nie jest konieczne. Jak jest za ciemno to zapalam lampkę. Przydaje się jak siedzisz przy małym bobasie. No, ale jak masz małego bobasa to lepije drzemać korzystając z okazji :)
W każdym razie – ja $50 za podświetlenie bym nie zapłacił (inne funkcje Pejperłajta w ogóle mnie nie obchodzą).
&
Latam bardzo dużo i od jakiegos półrocza nikt mi nie zwrócił uwagi. Nieważne, czy KLM, Luftwaffe, Qatar, Emirates lub Quintas. Chyba widzą różnice między ebookiem a tabletem. Od miesiąca z nowym Paperwhite i jestem zachwycony, bo nie musze szukać przycisku od górnego światła podczas startu.
Ostatnio w British Airways klasa ekonomiczna zostałem poproszony o wyłączenie na czas startu mimo jasnych informacji o aktywnym trybie samolotowym. Zamknięcie okładki wystarczyło.
Hm,
Skoro proszą to wyłączam. Nie jestem aż takim zaciekłym czytelnikiem, żebym kilkunastu minut nie mógł wytrzymać bez kindla, ani takim zaciekłym geekiem, żebym dostał lęków separacyjnych po wyłączeniu całej noszonej po kieszeniach elektroniki.
Nie żebym uważał, że te zakazy mają sens, ale jak pisał ktoś powyżej – po co psuć humor stewkom płci obojga.
&
Jutro lece liniami lotniczymi enter air.Czy ktos wie cz tam sa nowe zasady?