Trzeba powiedzieć, że prowadzący księgarnię eBookpoint mają sporo pomysłów na przyciągnięcie uwagi. Tutaj petycja o VAT, tutaj jakaś promocja, tutaj nowa funkcja wysyłania na Kindle… A wczoraj ogłosili konkurs, w którym można wygrać Kindle 4.
Aby wziąć udział, wystarczy napisać na swoim blogu, czy też w jakimś serwisie społecznościowym dlaczego uważamy zabezpieczenia DRM za kiepskie rozwiązanie, a linkiem podzielić się w komentarzach na blogu eBookpoint.
A Kundelek – wersja Classic – wygląda tak:
Bardzo fajny (i tani) pomysł na promocję, a w konkursie wzięło już udział kilkadziesiąt osób. Niektórzy trochę bezmyślnie, bo nie ma to jak linkować do profilu na facebooku, który jest widoczny tylko dla znajomych. :-) Poczytałem sobie jednak parę wypowiedzi.
Co było dla mnie chyba największym zaskoczeniem, to wpis na blogu „Czytam więc jestem”:
Szczęśliwa posiadaczka czytnika, czyli ja, rzuciła się na ebooki. Jakaż była moja wściekłość, gdy po zapłaceniu ok. 30 zł i otrzymaniu pliku z powieścią dowiedziałam się, że nie mogę jej przeczytać na moim ukochanym urządzeniu.
Wiecie dlaczego? Bo okazało się, że na plik został założony DRM!!!
Takie zabezpieczenie, które powoduje, że książkę można czytać tylko w programie Adobe Digital Editions. Czyli muszę mieć dostęp do netu. Czyli czytniki bez Wi Fi tego nie odbiorą. Mój czytnik nie obsługuje tych zabezpieczeń. Kupiłam onyxa w najtańszej wersji bez Wi Fi, bo nie mam pieniędzy na wypasione bógwico. Teraz zazdroszczę posiadaczom Kindelków.
Tymczasem… czytnik autorki (Onyx Boox) obsługuje DRM – tyle że po podłączeniu go do komputera i autoryzowaniu w Adobe Digital Editions. WIFI tu nie ma nic do rzeczy.
To jednak pokazuje, jak wielkim problemem są takie zabezpieczenia dla „zwykłego” czytelnika.
co mi po promocji
dzis znowu spojrzalem na dzialy IT: sql, c+ …. po dwa ebooki na dzial i to takie smieszne
zamiast robic PR to niech ksiazki daja :(
Zeden konkurs na jakies 79$ nie pomoze w przyciagnieciu stalej uwagi, co mi po piekarni w ktorej nie ma bulek. :(((( to ja juz wole miec DRM ba 100 DRMow na ksiazke byle ona faktycznie byla, potem sobie poradze no chyba ze jestem ta pania u gory ktora kupila dla lansu czytnik i nie umie czytac
kazdy zna wady DRM, nic nowego sie tu nie wymysli, wiec konkurs jest na poziomie teleaudio :( to naprawde nie przystoi w stosunku do ludzi czytajacych ksiazki w polsce.
:(
Oferta eBookpoint to jedno, a DRM drugie. Oczywiste jest, że chodzi im o jeszcze większą promocję. Ale o wadach DRM akurat warto mówić, dlatego dołączam się do konkursowego pędu i mam gdzieś, że moim kosztem dostają trochę ruchu na stronie.
DRM do kosza!
http://obywatelhd.pl/index.php/2011/11/17/drm-na-stos/
„Oferta eBookpoint to jedno, a DRM drugie.”
Musze sie nie zgodzic, to jedno i to samo.
DRM jest … z obaw ze ludzie beda latwo udostepniac ksiazke w sieci i nie bedzie sprzedazy. Jesli wiec oglaszamy koniec DRM a jednoczesnie nie dajemy ksiazek to jestesmy za przeproszeniem klamcami z kategory ohydnych. Gdyz dalej jestesmy podszyci strachem ze ludzie beda kopiowac zamiast kupowac, a wiec nie damy im szansy nie dajac ksiazek. W takim ukladzie to ja juz wole miec DRM i moc kupic ksiazke a potem go zdjac, niz nie miec ksiazki wcale.
I w zasadzie gdybym wierzyl w jawnosc i sprawiedliwosc to wyslalbym tego posta na konkurs i wygralbym kindle na 100% bo to co mowie jest prawda. Ale kazdy wie jak jest., nikt wszak nie urodzil sie wczoraj.
Zreszta czekam na pierwsze testy ver. touch i zamawiam SO.
Pozdrawiam.
jasna cholera
dokopalem sie do touch okazuje sie ze nie mozna przewracac stron pdf-a oraz www na widok poziomy a w pdf-ie nie mozna przewracac stron …. kpina :( i jeszcz brak fizycznych klawiszy
http://www.youtube.com/watch?v=okPW9eD4K2U
Panie Robercie – po pierwsze dziękuję za promocję bloga, tylko mała prośba – tytuł mojego bloga to „Czytam, więc jestem”, jeśli można, to poproszę o poprawienie tego tytułu.
Po drugie zainteresowała mnie bardzo informacja, że mój onyx czyta DRMy. Już druga osoba dziś twierdzi, że mogę tę nieszczęsną książkę, zakupioną za ciężkie pieniądze, przeczytać na moim czytniku. Na razie ona czeka, aż nauczę się zdejmować DRM. Ale ja nie bardzo mam ochotę się tego uczyć. Nie mam czasu. Twierdzi pan, że Calibre to łatwo obchodzi. I tu znowu dla mnie problem – nie wiem, jakie pluginy, jakie coś tam powinnam pobrać. Naprawdę nie umiem.
Kupując czytnik, przeczytałam w opisie produktu, jakie formaty obsługuje i tam było, że PDF i epub, ale bez DRM. I tego się trzymałam.
Mam prośbę – czy mógłby pan napisać, ale tak łopatologicznie, jak mam zainstalować na czytniku ten nieszczęsny Adobe?
Nie zmienia to faktu, że i tak nie kupię książki z DRM. Ale chciałabym przeczytać tę Czerwoną Wilczycę!
Zabłysła nadzieja w moim sercu. Pomocy!
Pozdrawiam
Joanna
Nie mogłam się doczekać odpowiedzi i zaczęłam sama grzebać i tak, ma pan rację, mój czytnik obsługuje DRM!!!
A jednak czasami warto krzyczeć, zawsze ktoś usłyszy i coś dobrego z tego wyniknie:)
Dziękuję za wskazanie, że błądzę.
Ale powtarzam – DRM to zło.
Cieszę się, że się udało. :-)
Może ta pani po prostu nie ma komputera? :)
Pisząc „ta pani” masz na myśli mnie?
Otóż mam komputer. Bez komputera i dostępu do Internetu nie miałabym pojęcia o istnieniu czytników.
Czytałam specyfikację urządzenia przed zakupem. I były tam wyszczególnione formaty, jakie będę mogła na nim odczytywać. I stało jak byk: pdf, epub (bez DRM).
Czytać umiem, więc kupując czytnik, wiedziałam, że NIE będę mogła czytać na nim książek zabezpieczonych DRM.
Oprócz tego spytałam u sprzedawcy, tak dla pewności. Usłyszałam to samo.
Kupiłam książkę nieuważnie. Po prostu nie przyjrzałam się dobrze, czy ma ten DRM czy nie. Kupowałam już w tym sklepie inne i tamte DRM nie miały.
Napisałam do sklepu sprzedającego ebooki z pytaniem, czy na moim modelu czytnika będę mogła przeczytać tę konkretną książkę. Zostałam zlana sikiem prostym i odesłana do producenta czytnika. Nikt, powtarzam – NIKT – z obsługi tego ponoć rewelacyjnego i przyjaznego dla klienta sklepu z ebookami, nie pofatygował się, żeby mi uświadomić moją pomyłkę. I o to mam największy żal. I nigdy w tym sklepie nic nie kupię. I nie wymienię jego nazwy, żeby mu nie robić niepotrzebnej reklamy.