Schyłek mediów drukowanych zaskoczył właścicieli i redakcje. Od paru lat prasa gorączkowo próbuje się ucyfrowić, ale wychodzi jej to z trudem. A przecież kilkadziesiąt lat temu wiedziano już, że papier… nie ma przyszłości.
Charlie Bibliotekarz natrafił na przecudny artykuł z Ilustrowanego Kuryera Codziennego z 19 marca 1926 roku. Jego autor próbował sobie wyobrazić, jak będzie wyglądać świat w roku dwutysięcznym.
Gazety nie będą jak dotychczas, drukowane na papierze. Wydawcy abonentom swoim udzielać będą wszystkich informacyj przy pomocy aparatu dalekowidzącego. Ojciec do synka zamiast powiedzieć: “Pobiegnij po gazetę — powie — nastawno aparat gazetowy”. Przyciska się odpowiedni guzik i matowa z mlecznego szkła szyba, rozbłyska światłem. Odczytuje się najnowsze telegramy, artykuły wstępne, wiadomości kronikarskie, felietony. Wszystko to urozmaicone obrazami ruchowymi, rozsianymi w tekście. Biblioteki staną się zbyteczne, ponieważ można się będzie zaabonować i przy pomocy aparatu działającego na odległość, włączyć w każdej chwili interesującą książkę.
Ładnie się sprawdza, prawda? A wymyślili to lata przed Lemem i jego optonami., o których pisałem rok temu.
Cały artykuł znajdziecie u Charliego, a gazeta do pobrania w Małopolskiej Bibliotece Cyfrowej. Tego, że powstaną biblioteki cyfrowe autor z 1926 nie przewidział… :-)
W sumie poza nazewnictwem to wiele się nie pomylili.
Sprawdzanie jak pomysły futurologów wyszły w praniu to urocza rzecz ;)
Na szczęście przyszłość czytników się sprawdziła, gorzej z warszawskim metrem … ;)
W pełni się zgadzamy :) Mamy nadzieję, że e-czytelnictwo będzie się rozwijać z dnia na dzień, a fanów e-booków i e-czytników przybędzie ;)
Miło jest zobaczyć wzmiankę o sobie na Świecie Czytników.
Nie byłbym jednak bibliotekarzem gdybym nie zwrócił uwagi, że numer „IKC” jest z 2o marca:)
Tylko ten spokój, gdy mowa o zniknięciu bibliotek mnie niepokoi:)
Zawsze można snuć wizje o bibliotekach elektronicznych tworzonych przez społeczność :)
Zresztą – tworzone są już fizyczne mediateki, więc idea biblioteki powinna ewoluować.
Oczywiście. I to się dzieje. Modele pracy bibliotek obecnie oraz w niedalekiej przyszłości mogą być i będą skierowane na społeczność, książki cyfrowe, Sieć (szeroko rozumianą). Dróg rozwoju jest wiele, trzeba tylko postarać się dobrze zaadaptować do zmieniającej się rzeczywistości, a nawet być tej zmiany awangardą (ależ zabrzmiało patetycznie:).
Ciekawe jak nazywał się autor wspomnianego artykułu. Może Bezowski, Bezecki albo podobnie ;)
Szkoda tylko że moment realizacji dwóch innych przepowiedni: „bez węgla i dymu” oraz „komunikacja podziemna” nie tylko się nie przybliża ale wręcz oddala.
A tutaj o wizjach e-czytelnictwa współcześnie
http://wyborcza.pl/magazyn/1,126715,13655655,Poczwarki_rosna_w_sieci.html
Widać, że inni się inspirują waszą stroną:
technologie.gazeta.pl/internet/1,104530,13676810,_Nastawno_aparat_gazetowy___Polska_wizja_roku_2000.html#BoxSlotII3img