Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Future of Copyright – antologia w MOBI/EPUB/PDF

Stańczyk w pirackim ubiorze - symbol konkursu Future of Copyright

Na naszym Facebookowym profilu Piotr Czerski doniósł o antologii „The Future of Copyright” związanej z konkursem Fundacji Nowoczesna Polska.

Na konkurs przyjmowano (w języku angielskim) prace, które miały określić przyszłość prawa autorskiego.

How should a good copyright system look like? Obviously, the one our civilization uses now doesn’t fit the reality of today. Outdated, over-extended and unenforceable it leads to ridiculous court cases against random people and clearly fails to meet the needs of the digital world. Without good alternatives, the only solution some can imagine is to take what doesn’t work and get more of it, hoping that this will do the trick. It won’t.

Jury (Michael Geist, Piotr Czerski i Jarosław Lipszyc) przyznało główną nagrodę Aymericowi Mansoux, autorowi opowiadania „Morphology of copyright tale”, oraz honorowe wyróżnienie dla Togi, autora opowiadania „Give”.

Dziesięć najlepszych prac nadesłanych na konkurs zostało wybranych do antologii, którą można pobrać za darmo – w paczce znajdziemy formaty PDF, MOBI oraz EPUB. Wszystkie teksty są dostępne na licencji CC BY-SA.

Lista wszystkich prac nadesłanych na konkurs jest dostępna na stronie konkursu.

Z dwóch nagrodzonych prac nie zrozumiałem za wiele, co nie oznacza, że nie warto próbować. Przyszłość nigdy nie była łatwa. Dlatego zachęcam do pobierania antologii i spróbowania na własną rękę.

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

11 odpowiedzi na „Future of Copyright – antologia w MOBI/EPUB/PDF

  1. asdcasxc pisze:

    prawo autorskie powinni pisac autorzy z prawnikami a tu widze po cytacie ze to sa zyczenia klientow ktorzy chca tanio i jeszcze zeby oni sami mogli wykorzystac jakies dzielo dodajac dwie literki i sprzedajac.

    zreszta samo prawo zle nie jest tylko urzednik – wiadomo ze nie wolno rozwac patentow na glupoty typu odblokowanie ekranu maznieciem palca w prawo … od calej reszty WON, nikt sie nie pyta w piekarni o przepis na bulke ani coca coli na przepis na cole.

    ja tez chcialbym zeby ksiazki byly po 5zl z czego 1zl na cyfrowa dystrybucje ale glupi autorzy wola dostac 1zl z 39zl … ich wola co poradzic.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      A jakby pisali autorzy, to prawo autorskie trwałoby wieczność i jedno dzieło, które by się udało sprzedać, miałoby gwarantować utrzymanie rodzinie twórcy do piątego pokolenia.

      0
      • Skrzat kuchenny pisze:

        Prawie już tak jest, bo 70 lat to trzy pokolenia po 23 lata.
        Przez 23 lata przeciętny człowiek zdąży się urodzić, dorosnąć (no…, z tym gorzej, bo niektórym trzeba dwa razy więcej czasu ;) ), zdobyć wykształcenie i zacząć pracować na siebie i np. w wieku 25 lat wydać pierwsza książkę.

        Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że za życia przeciętnego twórcy pojawią się co najmniej dwa pokolenia, to mamy ich właśnie pięć.

        Nie od rzeczy byłoby uwzględnienie i tego, że twórcy przez nasz system podatkowy traktowani są w sposób szczególnie uprzywilejowani i mogą sobie odliczyć 50% od przychodu podlegającego opodatkowaniu.

        Dalej, aby pisać, to oprócz talentu trzeba mieć przygotowanie w postaci choćby umiejętności czytania i pisania, jakieś wykształcenie.
        A to zdobywa się w naszym kraju w szkołach publicznych i na studiach, w większości jednak finansowanych z budżetu, czyli przez nas wszystkich.
        Można zatem powiedzieć, że twórcy, choć nie tylko oni, są coś winni społeczeństwu.

        Dla porównania tylko powiem, że swego czasu musiałem słono zapłacić Urzędowi Patentowemu za wydanie świadectwa ochronnego na znak towarowy.
        A ważność tej „ochrony” trwała tylko 10 lat.

        0
        • Karolina pisze:

          „A to zdobywa się w naszym kraju w szkołach publicznych i na studiach, w większości jednak finansowanych z budżetu, czyli przez nas wszystkich.
          Można zatem powiedzieć, że twórcy, choć nie tylko oni, są coś winni społeczeństwu.”

          I kto za to płaci? Pani płaci, Pan płaci.. Społeczeństwo.

          Zapomniałeś napisać o lekarzach i kilku innych zawodach.
          Oni też są „coś winni społeczeństwu”

          0
  2. LPG pisze:

    1. utworzenie rejestru utworów
    2. płatny wpis w rejestrze daje ochronę copyrajtu na 5(?) lat
    3. wygaśnięcie ochrony utworu po śmierci autora uwalnia go do domeny publicznej

    Oczywiście można to dodatkowo obwarować, np że za życia autora ma on prawo pierwszeństwa w wydawaniu utworu: jeśli wygasł copyrajt, a autor nie ma chęci wydawać, wydać może każdy pod warunkiem, że podzieli się zyskiem z autorem (w ustawowej proporcji) itd itp. Czy naprawdę autorzy są w stanie wymyślić konkretny argument, który przemawia za 70-letnim okresem ochrony praw autorskich spadkobierców? Przecież to są przepisy wymyślone/sponsorowane przez Disneya i jemu podobnych, a traci całe społeczeństwo, bo nie wydaje się dzieł, o których nikt nie pamięta, ale spadkobiercy szybko sobie przypominają, gdy zobaczą książkę w księgarni, więc nikt nie ryzykuje.

    0
    • LPG pisze:

      jeszcze uściślę punkt 2: chodzi o płatny i odnawialny okres 5-letni. Jeśli właściciel praw autorskich uzna, że nie opłaca mu się przedłużać ochrony, dopiero wtedy może ona wygasnąć. Po śmierci autora podobnie – ochronę można przedłużać. Czy w nieskończoność? Cóż, może wystarczy regulować to ceną – im dłużej trwa ochrona praw po śmierci autora, tym jest droższa. Naprawdę czekam na argument za 70-letnią i dłuższą ochroną – ja niczego nie jestem w stanie wymyślić.

      0
      • Marek pisze:

        Argument mają bardzo prosty: tata/dziadek/inny przodek coś kiedyś napisał co się udało ładnie sprzedać. Więc po co pracować i się męczyć, jeżeli można z tego dalej bezstresowo żyć, chociaż nie miało się w tym żadnego udziału?

        Ale prawdziwym problemem nie są autorzy, który jednak dostają marny procent ze sprzedaży, ale jednak siłę lobbowania mają niewielką. Te prawe przeforsowują wielkie koncerny, które dopiero z tego mają życie: prawa do wszystkiego, lwia cześć zysków, tysiące muzyków i autorów – oni robią prawdziwe miliony, a wraz z nimi ich menadżerowie i prawnicy. To ich trzeba usunąć, jako wrzód i pasożyta, który jest tym, co naprawdę okrada autorów, i dopiero sytuacja się unormuje.

        Jednak to nie takie proste, oni mają wielkie pieniądze więc mają i wielkich przyjaciół w parlamentach wielu krajów.

        0
      • Koovert pisze:

        Ja bym jednak optował za pierwszym darmowym okresem.

        Ale uwaga jest jednak innego typu: co z dziełami anonimowymi, w szczególności, gdy autor chce pozostać anonimowy?

        No i przy copyrightowanym dziele okres ochrony po śmierci autora maksymalnie 5 lat.

        0
  3. Koovert pisze:

    A odnośnie samej antologii: zwycięzca jakoś do mnie nie przemówił, ale ujdzie. Honorable mention Togi Give to pomyłka, ale The Brick in Room 207 jest G E N I A L N E. Lekko przypomina lepsze opowiadania Dicka i moim zdaniem wręcz prosi się o ekranizację z rozmachem, bo to gotowy scenariusz na trzymający film typu dramat SF. Z tym, że wielka Hollywoodzka produkcja traktująca o zagrożeniach płynących z rozwijania praw autorskich raczej nie ma szans na powstanie. 8-]

    0

Skomentuj asdcasxc Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.