Czy jest wreszcie dowód na to, że e-booki czyta się gorzej niż książki papierowe? Przynajmniej jeśli chodzi o zapamiętywanie kolejności wydarzeń – tak twierdzi prof. Anne Mangen z Uniwersytetu w Stavanger.
Od wczoraj dostałem już chyba z 10 maili z informacją o tym badaniu, trzeba więc o nim wspomnieć, aby pewne rzeczy wyjaśnić.
Panią Mangen pamiętamy z kuriozalnego artykułu w Newsweeku, gdzie zacytowano jej badanie dotyczące gorszego przyswajania treści z ekranu – chodziło wtedy o PDF czytany na komputerze. To akurat nikogo nie zdziwiło.
Teraz mamy następujące badanie, które przeprowadzono we Francji: 50 studentów dostało do przeczytania opowiadanie Elizabeth George mające w papierze 28 stron. Połowa czytała książkę papierową – połowa e-booka w formacie PDF na Kindle DX. Po przeczytaniu dostali serię pytań kontrolnych sprawdzających różne aspekty zapamiętania i zrozumienia tekstu.
Cytując Booklips:
Eksperyment wykazał, że zarówno jedna, jak i druga grupa wykazała się podobnym poziomem empatii wobec bohatera, zagłębieniem w historię i zrozumieniem narracji.
Wyraźne różnice pojawiły się dopiero, gdy poproszono uczestników o wskazanie, w którym miejscu w tekście zostało opisane dane wydarzenie. Osoby korzystające z czytników wypadły w tym przypadku znacznie gorzej. Dwa razy rzadziej udało im się też ułożyć w prawidłowej kolejności 14 punktów zwrotnych fabuły.
Oto przykłady odpowiedzi (źródło: NY Times) które sprawdzały zapamiętanie różnych elementów.
Wniosek jest jasny i w sumie też oczywisty – książka elektroniczna, pozbawiona formy fizycznej nie zapewnia tak dobrej orientacji w jej zawartości, jak ma to miejsce w przypadku papieru.
Swoją drogą, odpowiedzi rzędu 50-60% po przeczytaniu książki nie świadczą chyba za dobrze o czytających…
Do pełnych wyników badania nie udało mi się dotrzeć, w sieci są tylko omówienia, w tym na profilu autorki w academia.edu. Z wnioskami trudno dyskutować, można mieć tylko uwagi:
- Wśród 25 osób czytających na Kindle były tylko dwie, które wcześniej z tego urządzenia korzystały. Tak więc pozostałe 23 tak naprawdę uczyły się dopiero tego sposobu czytania.
- Do badań wybrano duży model Kindle DX, a książkę prezentowano w formacie PDF – o tym zapomina większość dziennikarzy cytujących badanie: The same pdf file was used for the digital and print versions so as to match both texts for page layout and text length. A przecież „prawdziwy” e-book nie wygląda tak jak wersja papierowa. Korzystanie z PDF nie pozwala choćby na dostosowanie tekstu do własnych potrzeb, co jest przecież główną funkcją czytnika. Pomijam tutaj kwestię reflow, której to funkcji DX nie ma.
- Przydałoby się zbadać, jak to wszystko wygląda nie dla 28-stronicowego opowiadania, ale dla porządnej powieści na 500 stron, co też przyznaje autorka:
She said more research is needed to understand what’s lost by reading literature on screen. She added that the type of text, the device used, and the background experience of the reader could all influence the outcome.
Podsumowując – wszyscy rzucili się na tego newsa jak na dowód, że papier ma jednak wyższość nad formą elektroniczną. Wreszcie konserwatyści będą mieli swój koronny argument, aby nawet nie próbować e-booków. A czy faktycznie nam się gorzej czyta na naszych czytnikach? Na to odpowiedzmy sobie sami.
Czytaj dalej:
- Wszystkie nowe czytniki Kindle korzystają od dziś z formatu KFX. A tam rozszerzony Page Flip, nowe podkreślenia i wyrównanie tekstu
- Aktualizacja 5.16.10 dla Kindle – (prawie) nic nowego
- Kindle for PC w wersji 2.0 (i nowszych) wreszcie widzi nasze podkreślenia i kolekcje z chmury
- [Aktualizacja] Poważny błąd Kindle Colorsoft – czytnik nie otwiera części e-booków w MOBI (z chmury i po kablu)
- Z Kindle Scribe da się „wyciągnąć” naszego e-booka wraz z podkreśleniami
- Dlaczego konto Amazonu to nie jest miejsce na kopię zapasową e-booków?
Z własnego doświadczenia: ebooka pamiętam mniej więcej tak samo jak książkę wypożyczoną z biblioteki. Najdłużej pamiętam książki, które „patrzą” na mnie z półki (jakby nieustanne przypominanie sobie, poprzez mimowolne zerkanie na grzbiet książki z tytułem). Swego czasu robiłem sobie tapetę z ostatnio przeczytanymi książkami (w calibre widok okładkowy) i wtedy też był efekt „utrwalania” jak przy książkach papierowych posiadanych na własność, ale mi się znudziło :)
Kolejne badanie, które ze względu na metodologię jest nic nie znaczące.
Ba, biorąc pod uwagę, że czytający na kindlu musieli się męczyć z fatalnie obsługiwanym PDF i wypadli tak niewiele gorzej od czytaczy papierowych jest pocieszający.
Akurat jeśli z plikiem nic się nie robi tylko czyta, to nawet na DX nie wypada fatalnie. Gorzej, że to badanie utrwala stereotyp, że „e-book = pdf”.
No nie wiem. Próbowałem czytać PDF-a na czytnikach tylko kilka razy i doświadczenie było traumatyczne.
Może ze względu na większy wyświetlacz w DX nie jest tak źle, ale myślę, że nadal jest gorzej niż w przypadku mobi.
Ale prawie na pewno czynnikiem zaburzającym wynik było to, że większość badanych nie miała wczesniej z czytnikiem do czynienia. Pewnie ich uwagę rozpraszał fakt, że musieli przyzwyczaić zmysły do innego niż zwykle czytania.
Jak przebadają 5000 osób, nie 50 i dadzą im trzy grube powieści, nie krótkie opowiadanie, i podzielą badania tak, aby wyróżnić kto na co dzień korzysta z czytników, a kto nie, a do tego wszystkiego jak jeszcze zostanie uwzględnione kto w ogóle na co dzień z badanej grupy czyta książki, to uznam to za badanie. Na chwilę obecną jedyne, co mi przychodzi do głowy, to zrobić własne badanie. Na przykład takie:
Przebadałem pięćdziesiąt książek i jako osoba żądna sławy i rozgłosu stwierdzam, że ebooki nie kurzą się po roku leżenia na półce w takim stopniu, jak papierowe książki. Z całą stanowczością i stawiając na szali swój autorytet stwierdzam, że w ogóle się nie kurzą.
Jak myślicie, czy mogę już zostać sławnym naukowcem i specjalistą od ebooków?
Jeżeli większość w grupie badanej czytanie na czytniku tego czytnika nie znała, to jest rzeczą oczywistą, że część uwagi poświęcała czytnikowi i jego obsłudze, na niekorzyść treści.
A jak wykluczono nieznajomość tego opowiadania wcześniej?Nigdy nie było publikowane?
Jestem pewna, że gdyby pani profesor postanowiła udowodnić, że ludzie o brązowych oczach czytają z większym zrozumieniem niż niebieskoocy, też jej badanie zakończyłoby się powodzeniem.
To akurat jest do udowodnienia, tyle, że wystarczy zmiana światła między literami i sytuacja może się odwrócić, więc ważniejsza jest raczej umiejętnie postawiona teza. Przy porównywaniu ebooka i książki papierowej hipoteza a nie powinna brzmieć co jest lepsze papier czy elektronika, tylko co się lepiej czyta wymuszony układ tekstu, czy też preferowany układ tekstu.
Pomysł całkiem ciekawy z tym badaniem. Sądzę, że dało by radę przeprowadzić takie badanie na większej ilośći uczestników przy wykorzystaniu flashmoba.
Ja dlatego właśnie wolę ebooki, bo po pierwsze: nie kurzą się, po drugie: zawsze można mieć je pod ręką, po trzecie zajmują mało miejsca, po czwarte: są poręczne, bo czytnik waży o wiele mniej niż niejedna książka, no i nie wymaga zakładek, bo jak otworzę go znów, to trafiam na tę samą stronę, którą skończyłam czytać. Najbardziej lubię czytnik za to, że jest lekki i poręczny. I można w nim powiększyć czcionkę, jak za mała.
A skoro się nie kurzą to są zdrowsze dla alergików.
Dodatkowo książka elektroniczna nie wymaga papieru – czyli nie trzeba wycinać lasów – jest bardziej ekologiczna. ;-)
Nie tylko kurz jest alergenem, ale także i grzyby które uwielbiają siedzieć w tych starszych książkach. Dlatego jestem za czytnikami ;-)
W ciągu niespełna roku, odkąd mam PW2 przeczytałam ok. 120 książek. Pamiętam je wszydtkie, ze szczegółami, układem rozdziałów, czasem czytania, a nawet błędami edytorskimi (np. w której brak odstepów między wątkami w obrębie rozdziału itp. Dla mnie czytnik to rozwiązanie idealne, bo wreszcie czytam wszędzie – jest lekki, poręczny i mieści się w kazdej torbie. Może, biorąc pod uwagę niskim stopień poprawności wykonania zadań także wśród „papierowych” czytelników, wybrana grupa w ogóle mało czyta albo ma kłopoty z ogarnięciem tego typu tekstu? A badanie powinno być przeprowadzone wśród osób, które stale czytają na czytnikach i to na własnych ustawieniach – wtedy można mówić o miarodajnych wynikach…
Kilka rzeczy zapamiętuje gorzej, przy czytaniu z Kindla (może w nowych problem znika). Gorzej pamiętam
a) okładkę – wprost fatalnie, zwykle widzę raz-dwa, klasyczna książki przy każdym wzięciu do ręki się przypomina
b) autora i tytuł – jeśli nie jest to książka starannie wybrana, tylko rozrywka na zasadzie kolejny Coben czy Child, albo kolejny mroczny skandynawski kryminał, to czasem muszę sprawdzić, żeby nie kupić ponownie (zwykle krótki opis wystarczy).
c) pisownię tytułu i autora, jeśli coś egzotycznego to też się nie wdrukowuje w pamięć.
Za to treść wybornie, Kindle zachęca do żonglowania książkami.
To ja miałem taki moment jakoś po przeczytaniu ponad 20-tu książek od początku roku, że nie wiedziałem za specjalnie jaką książkę czytam ;)
a) na to pomogło w NSTG ustawienie wygaszacza na okładkę aktualnie czytanej książki, spoglądam na nią za każdym razem gdy odblokowuję czytnik (ogromnie pomaga!)
b) tytuł i autor zawsze wyświetlony albo w stopce albo w nagłówku każdej strony.
odp.A
Zawsze możesz zrobić Jailbreak , i jako wygaszacz ustawić okładkę książki aktualnie czytanej , ja tak mam i polecam .
marcinq82, jak mogę to zrobić? Posiadam kindla 5.
U mnie różnica jest taka, że jak czytałem papier, to była to 1, 2 książki na rok. W wersji elektronicznej jest już około 10 książek, więc więcej się dowiaduję czytając ebooka :P. Nawet jeśli miałbym sporo lepiej orientować się w treści czytanej z papieru, to i tak wolę wersję elektroniczną. Praktycznie zawsze mogę sobie poczytać przy jakiejś okazji. Nawet jak mi żona zabrała Paperwhita (jej CyBook się popsuł), to kontynuuję czytanie tych samych książek na smartfonie. Niech żyje synchronizacja ostatnio czytanej strony w kindlach i aplikacji amazonu :).
Po pierwsze: Opowiadanie 28 stron i 14 ZWROTNYCH punktów fabuły? To jest jakaś paranoja.
Po drugie: Użycie do badania po 25 studentów to jest jakaś kpina….
Moim zdaniem wszyscy badani powinni mieć do przeczytania zarówno książkę jak i e-booka. W przeciwnym razie badanie nie jest miarodajne. Badani mogli bardzo się różnić pod względem szybkości czytania i zapamiętywania przeczytanych treści. Dobierając odpowiednio grupę doświadczalną można udowodnić cokolwiek. Samo badanie nic nowego nie wnosi do nauki i tylko potwierdza opinię, że studia dawno się zdewaluowały.
Książka elektroniczna jest przelewa się przez mózg jak przez sito z większymi dziurami, niż w przypadku książki papierowej. Za wcześnie może na wysuwanie dalej idących wniosków, ale wydaje mi się, że takie elementy jak czynność, numeracja stron, inny rozkład tekstu dla każdej strony bardziej sprzyjają zapamiętaniu zawartości tekstu. Wydaje mi się zasadne wykorzystanie w badaniu tekstu w pdf zawierającego taki układ jak książka papierowa. Możliwe, że gdyby w badaniu wykorzystano plik mobi wyniki dla Kindle byłyby jeszcze gorsze.
Użycie PDFa i ludzi, którzy uczyli się obsługiwać czytnik w trakcie tego „badania” wyraźnie pokazuje, że to jakaś nawiedzona pani próbująca udowodnić coś na siłę. A że ma prof. przed tytułem to niestety inni powtarzają za nią.. Pytanie tylko czy ktoś jej za to płaci, czy robi to w ramach jakiejś idiotycznej prywatnej krucjaty.
Przeczytałem na Kindlu przez te kilka miesięcy od kiedy go mam chyba więcej książek niż wcześniej w całym życiu (wiem, nie ma się czym chwalić, ale lepiej późno niż wcale :D) i wszystkie pamiętam bardzo dobrze.
Nie mogę edytować. Oczywiście prof. przed nazwiskiem. :P
Wydaje mi się, że nie ma co się oburzać na te wyniki badań. Ja przyznaję, że gorzej pamiętam książki przeczytane w formie ebooka aniżeli papierowe wydania. Co nie zmienia faktu, że czytam zarówno papier (głównie w domu), jak i ebook w drodze do pracy i poza domem (wakacje, wyjazdy). Nie wykluczam też, że to, że ja tak mam oznacza, że inni mają tak samo i może akurat ktoś lepiej zapamiętuje czytając formaty elektroniczne.
Biorąc pod uwagą że nikt celowo nie chciał wytarzać ebooka w ziemią.
To 50 osób badanych to jest najniższa ale już dopuszczalna, opłacalna i miarodajna grupa. PDF jeśli chcieliśmy sprawdzić zapamiętywanie to dobrze że uczestnicy nie mogli ingerować w wielkość czcionek itp, tylko dostali plik w miarę podobny do papieru, ponieważ inaczej można by uznać że były to badania „wpływ edycji książki na zapamiętywanie”.
Problem jest w tym że uczestnicy podczas czytania dopiero się zapoznawali z czytnikiem.
Cóż, zapewne najlepiej zapamiętywało się teksty ryte w kamieniu, zanim wynaleźli papier ;}
Śmierdzi jakimś słabym marketingowym lobbingiem mającym zniechęcić ludzkość do czytania na e-inku. A może pani prof. Menge ma syndrom Kazika Staszewskiego? Gdyby to były badania nad percepcją z prawdziwego zdarzenia, to grupa testowa byłaby chyba bardziej liczna i pracowałaby nad kilkoma tekstami… Jakieś to wszystko jest zbyt niewydarzone żeby brać na poważnie.
A z własnych doświadczeń – nie lubię czytać na e-inku prasy np. typu tygodniki – lubię, wyłącznie z względów estetycznych, układ szpaltowy, urozmaicone nagłówki, dużą przestrzeń strony i fotki. Jeśli chodzi o tekst ciągły, jak w książkach, to zdecydowanie wybieram czytnik. Nie znoszę natomiast czytać na komputerze (laptop, tablet), ze względu na męczący oczy ekran. Zdarza mi się, że na takim medium czytam długie teksty „po łebkach”, maksymalnie skrótowo.
Jestem w stanie uwierzyć, że początkujący na czytnikach mogą mieć problem z czytaniem, ale to mija i po kilku książkach nie widać różnicy w przyswajaniu treści.
To nie jest pytanie retoryczne: co z tego wynika?
To, że ktoś zamówi, albo nie zamówi czytniki dla uczelni?
To, że czytelnik NY Times nie kupi swojemu, uczęszczającemu do szkoły, dziecku czytnika na urodziny?
P.S.
Każdy wojujący przedstawiciel jakiejś mniejszości jest w stanie wymienić wybitne postacie jego (na przykład) orientacji seksualnej, czy poważne instytucje, używające niszowego komputera, albo systemu.
Może więc zapotrzebowanie na takie artykuły to przejaw tego, że dokonał się pewien przełom na rynku.
To jest praca naukowa w którymś z krajów skandynawskich na państwowej uczelni. O ile pamiętam, ona walczy z cyfryzacją w szkołach, przy czym słabo odróżnia np. tablety od czytników. M. in. udowadnia, że ruch fizyczny aktywizuje inne obszary w mózgu, co przypomina wyważanie otwartych drzwi.
Ja np. mam domofon i dużo szybciej wciskam kod palcami (którą to czynność powtarzam codziennie) niż miałabym komuś podać kod z pamięci (bo po co?). Tylko jak to się ma do czytania różnych książek?
ps:
Wcale nie jestem za tym, żeby dzieciom zabierać kolorowe książki i wciskać na siłę czytnik. Tak samo nie jestem za tym, żeby w szkole tylko „kuły” z podręcznika. Niech na lekcji o początkach wiosny pójdą na wycieczkę, zrobią rysunki, zaśpiewają piosenkę itp. itd.
Tylko te badania… ;) Najpierw „udowodniła”, że na czytniku czyta się najwolniej, teraz, że źle zapamiętuje się kolejność zdarzeń. „Nieoficjalnie wiadomo”, że w następnych ma udowodnić, że czytnik ewentualnie nadaje się do czytadeł (nie do popularno naukowej czy ambitnej). Mnie to śmieszy.
W książkach papierowych nawet czytanych 10 lat temu jestem w stanie znaleźć interesujący mnie cytat (który mi jakoś utkwił) w ciągu 2-3 minut. Orientując się po układzie.
W czytniku nie – co więcej wyszukiwarki nie działają tak różowo (polskie znaki, wielkie litery), poza tym czasem mam ogólne pojęcie czego szukam, bez konkretnego słowa
Mam pytanie, a mianowicie, wiadomo coś może o zastępcy/następcy PW2 ? Podobno miał on nosić nazwę „Ice Wine” ale nagle cisza. W grudniu chciałabym sobie, w ramach prezentu, zamówić właśnie czytnik i zastanawiam się czy do tego czasu ukaże się nowy. Martwi mnie to, że znając moje niesamowite szczęście, to zapewne 2 dni po zakupie PW2 pojawi się nowy czytnik, a mnie będą nękać myśli, dlaczego nie zaczekałam.
Czy ktoś coś słyszał na ten temat ?
Mam już prawie gotowy artykuł z podsumowaniem plotek – ale nic w zasadzie nie wiadomo.
o Ice Wine były już plotki rok temu – http://swiatczytnikow.pl/kindle-ice-wine-plotki-o-nowym-czytniku-z-amazonu/
Moi drodzy. Sprawa jest jasna i w przypadku zapamiętywania oraz rozumienia tekstu: papier ma ogromną przewagę nad ekranami laptopów, tabletów, telewizorów i wszelkich tego typu urządzeń. Trudno zawyrokować czy, a jeśli tak to jak dużą, papier ma przewagę (chodzi mi wciąż wyłącznie o zapamiętywanie i rozumienia tekstu) nad papierem elektronicznym wykorzystywanym w czytnikach (a może jest odwrotnie?). Niestety wiarygodnych badań brak. Akurat wypaczenia w przytoczonych eksperymentach są oczywiste. Natomiast co do ekranów laptopów, tabletów, telewizorów polecam książkę „Cyfrowa demencja” Manfreda Spitzera. Ponieważ autor tej książki opierał się tylko na wiarygodnych i sprawdzonych badaniach o współczesnych czytnikach w tej książce ani słowa.
Ostatnio miałem taką sytuację, w której chciałem sobie przypomnieć parę fajnych cytatów z książek na moim Kindle gdyż nie podkreśliłem ich podczas czytania i nie miałem większych problemów z przypomnieniem sobie, mniej więcej, w którym momencie lub „procencie” książki się znajdowały. Prawdą jest, że nie widzimy książki, więc wizualnie nie możemy zobaczyć objętości przeczytanego tekstu, ale jest wskaźnik procentowy i pasek postępu (przynajmniej w przypadku Kindle Classic) na które ja spoglądam intuicyjnie i dosyć często.
W pocketbook widać numery stron, jak się czyta w pliku epub, A co do zapamiętywania, to badanie nie jest reprezentatywne, bo przecież każdy człowiek zapamiętuje co innego, każdy ma inną osobowość, nie jesteśmy tacy sami, więc czy nie mogło być tak, że wśród tych 25 osób, które czytały papierowe wydanie, było więcej ludzi z lepszą pamięcią do szczegółów? Ważne jest przy tym czy było w każdej grupie tyle samo kobiet co i mężczyzn, bo kobiety zapamiętują co innego niż mężczyźni. Ja osobiście nie widzę różnic w przyswajaniu przeczytanych treści między czytanymi na czytniku a tymi czytanymi w postaci papierowej. Różnica polega na tym, że w czytniku nie można czegoś szybko przekartkować, ale to dotyczy podręczników lub fachowych książek do pracy. Czasem można w nich zrobić notatki lub zakładki papierowe, a w czytniku jest z tym gorzej, bo jak powolny, to strony dłużej się „kartkują”.
Lubię kartkować, lubię zaznaczać, lubię czuć grubość książki dłonią. Tego mi zawsze brakuje w czytniku.
Dużo gorzej – jeśli idzie o teksty, w których chcę dla siebie dużo zaznaczać i wiele zapamiętać. Dlatego na czytniku czytam przeważnie głupoty dla relaksu.
Czytam teraz książkę papierową. Mam takie chwile kiedy szukam godziny, ale jej nie ma oczywiście ;)
Nie ma też wyszukiwania. Jak czytam na kindlu i czegoś zapomnę, np koloru oczu któregoś z bohaterów, lub co ktoś dokładnie powiedział itp, to wyszukuję i mam odpowiedź od razu. W papierowej książce nie ma czegoś takiego. Tu muszę pamiętać gdzie mniej więcej o tym czytałam i przeszukiwać kartka po kartce.
Pamiętam audycję „Klubu Trójki” poświęconą czytelnictwu w Polsce i jak je poprawić, na koniec wspomniano o ebookach i konkluzja była raczej negatywna (prześlizgiwanie się po tekście i takie tam), odniosłem wrażenie, że gospodarz i goście programu są za zwiększeniem czytelnictwa, ale broń Boże nie w formie elektronicznej
Są jak chirurdzy, którzy – owszem – chcieliby leczyć, ale nie daj Boże, żeby metodą, która odsunie konieczność poddania się operacji przez pacjenta a ich pozbawi satysfakcji z krojenia.
Konserwatyści, którzy zapewne w życiu nie mieli w ręce żadnego czytnika.
Co za pomysł, żeby czytać ebooki na czytniku w formacie PDF? Toż to katorga. Raz próbowałem coś takiego robić na moim czytniku (6 cali) i skończyło się to wykasowaniem książki (ze złości).