Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Jak e-czytają Amerykanie? A jak Polacy?

5 kwietnia ukazały się wyniki badania przeprowadzonego w Stanach przez Pew Internet & American Life Project. Cały raport „The Rise of e-reading” (68 stron, PDF) można pobrać z ich strony. Badanie przeprowadzono na prawie 3 tysiącach osób.

Najciekawsze są statystyki:

  • 21% Amerykanów przeczytało e-booka w ubiegłym roku.
  • 19% Amerykanów posiada czytnik e-booków.
  • Czytający e-booki przeczytali średnio (wartość mediany) 13 książek w ubiegłym roku, a czytający zwykłe książki – 8 książek.
  • Posiadacze czytników czytają częściej niż posiadacze tabletów, choć tutaj różnica nie jest ogromna. 80% czytnikowców czyta przynajmniej kilka razy w miesiącu – robi to 64% posiadaczy tabletów.
  • 42% e-czytelników stwierdza, że czytają teraz częściej.

Z jakich czytników korzystają Amerykanie? Kindle prowadzi zdecydowanie i ma 62% udziału w rynku. Potem jest Nook, który ma 22%.

Czytniki z USA: 62% Kindle, 22% Nook

Inne marki się nie liczą – np. Sony to tylko 2%. Co ciekawe 9% pytanych posiadaczy czytników nie potrafiło powiedzieć jaką markę posiadają.

Wśród tabletów dominuje iPad (61%), na drugim miejscu jest Kindle Fire (14%) i potem Samsung Galaxy (5%).

Dominacja Kindle wśród czytników wygląda podobnie w Polsce. Parę dni temu na facebookowym profilu Virtualo pojawiło się pytanie: z jakiego czytnika korzystacie. Wyniki są oczywiste:

Ankieta - najpopularniejszy czytnik - Kindle, potem Onyx

W tym momencie Kindle ma 341 głosów, Onyx Boox 42 głosy, dopiero potem urządzenia z Androidem oraz iPad. Inne czytniki dostały mniej niż 10 głosów.

Zanim ktoś krzyknie, że taka ankieta nie jest reprezentatywna – no co jak co, ale śledzącymi profil Virtualo powinni być polscy czytelnicy e-booków, a jeszcze w ubiegłym roku firma przyciągała głównie posiadaczy innych czytników niż Kindle. Dlatego sądzę, że proporcja Kindle i innych czytników odzwierciedla strukturę polskiego rynku.

Mam zresztą plan, aby korzystając z zasięgu Świata Czytników (oraz kilku zaprzyjaźnionych serwisów) zrobić trochę poważniejsze badanie, którego wyniki pozwolą nam się policzyć i lepiej poznać.

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Rynek czytników i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

23 odpowiedzi na „Jak e-czytają Amerykanie? A jak Polacy?

  1. kebab pisze:

    Eclicto jak zwykle rządzi w rankingach… ;D

    0
  2. quest pisze:

    >co jak co, ale profil Virtualo powinni śledzić polscy czytelnicy e-booków

    Ja nie śledzę. Ciekawe, że nasze wyobrażenia traktujemy jako „powinniść” bliską rzeczywistości. :-)

    0
    • kjonca pisze:

      Ja również nie śledzę.

      0
      • Mariner pisze:

        Ja nie wchodzę i nie śledzę virtuallo.
        Gdy kupiłem kindl’a dwa miesiące temu,będąc laikiem w temacie czytników nabyłem książek za ponad 100 zł na virtuallo,wierząc w podobny serwis jak na amazonie. Niestety kupiłem książki zabezpieczone DRM ,których nie można czytać na kindlu lub innym czytniku (nie jestem zorientowany w innych sprzętach), a takiej podstawowej informacji brakowało przy opisie książek.
        Po wysłaniu e-maila aby szacowny virtuallo rozszerzył informację o książkach,dostałem wiadomość w stylu „widziały gały co brały”.No nie do końca ,gdyż zabrakło podstawowej informacji, książki można czytać tylko po zainstalowaniu programu adobe.Ja niestety korzystam z niemieckiego notebook’a firmowego na,którym nie mogę zainstalować „obcych” programów.I tak virtuallo po pierwszym kontakcie zniknęło z mojego horyzontu.Bo z takim podejściem do klienta to w Afrycie nie mają szans .A tu jest Polska właśnie.I myślę ,że pańskie tezy odnośnie czytelnictwa na czytnikach ,są bardziej trafne niż przedstawiono.

        0
        • mruk pisze:

          Kupowanie w Gandalfie również nie jest miodem. Po zakupieniu książki, zaksiegowaniu wpłaty na drugi dzień, nie mogłem znaleźć na swoim koncie, skąd tę przeklętą zabezpieczoną DRM-em książkę, mam ściągnąć. Okazało się, że mam kliknąć mało widoczne, zaledwie podkreślone słowo „szczegóły” (pech chciał, że klikałem akurat w numer zamówienia), dopiero wtedy pojawiała się informacja: ściągnij. Podczas gdy na całej stronie było multum wyróżnionych, wyraźnie widocznych i zupełnie nieprzydatnych informacji o jakichś zebranych przeze mnie punktach itp. bzdury, ale gdzie do jasnej ciasnej jest ta zakupiona przeze mnie książka! Powtórzę za kolegą: z takim podejściem klienta to macie szanse podbić rynek, ale w Afryce.

          0
          • stondrek pisze:

            Ech… w Gandalfie też trochę się naszukałem owej mojej półki z książkami… No i podobnie jak u Ciebie okazało się, po dłuższej chwili, że trzeba wejść w szczegóły zamówienia…
            To co domyślne dla jednych, nie koniecznie musi być domyślne dla innych. :)

            0
        • Virtualo pisze:

          Od końca 2011 sukcesywnie zmieniamy zabezpieczenia na watermark. Udało się nam przekonać już 24 wydawców na ten sposób zabezpieczania ich tytułów i nie ustajemy w wysiłkach by było ich jeszcze więcej.
          Zdajemy sobie sprawę z tego, że DRM nie jest wygodny dla Użytkowników, dlatego staramy się przekonać do zmiany zabezpieczeń największych polskich wydawców.

          0
    • Robert Drózd pisze:

      Bo ja źle napisałem. ;-)
      Chodziło mi o to, że jeśli ktoś śledzi profil Virtualo to na pewno jest zainteresowany tematyką e-booków, a więc są szasne że ma czytnik.

      0
      • Mariner pisze:

        Pani z virtuallo , pogrzebała te szanse i nawet jeśli przysyłają mi jakiekolwiek informacje kasuję je natychmiast bez czytania.Oczywiście takie firmy jak Woblink za pańską poradą są na czele mojej listy.Pozdrowienia.

        0
      • kjonca pisze:

        „Chodziło mi o to, że jeśli ktoś śledzi profil Virtualo to na pewno jest zainteresowany tematyką e-booków, a więc są szasne że ma czytnik.”
        Pytanie tylko na ile reprezentatywna jest ta próbka.

        Bo jakoś tak mam wrażenie, że próbka „czytnikowców” na fejsbuku jest mniej reprezentatywna od np. próbki „tabletowców”

        0
    • Shenson pisze:

      Ja nawet nie mam profilu na FB :D

      0
  3. xcvbxcv pisze:

    „19% Amerykanów posiada czytnik e-booków.”

    amerykanow jest ze 300mln … z czego wynika ze amazon sprzedal do 60mln czytnikow w samym usa …. bez komentarza

    ilosc przeczytanych ksiazek tez trzeba przez 10 podzielic …. to takie popularne juz u nas jest ze kazdy polak czyta 1ks na miesiac ;) a kazdy wie ze 99% ksiazke widzialo w sredniej ostatni raz ;)

    troche szkoda ze kindle caly polski rynek zjadl :( jeszze troche i przestana robic epub

    0
    • Andzik pisze:

      Należało by zaznaczyć że 19% dorosłych amerykanów (czyli 19% z 75% populacji 313 mln = 234 mln dorosłych) czyli 44,5 mln ludzi posiada jakikolwiek czytnik. Z czego niby 62% to Kindle czyli 27 mln sztuk. Sprzedaż ebooków na świecie w 2010 to około 12,8 mln sztuk z czego około 50% to Kindle. Zakładając iż Kindle jest sprzedawany w ilości 6 mln sztuk od 2008 co jest dużym nadużyciem do końca pierwszego kwartału 2012 sprzedano 26 mln sztuk na całym świecie, czyli mniej niż mają amerykanie.
      I jeszcze takie małe zestawienie dwóch danych z tego badania:
      „41% of readers of e-books consume their books on an e-book reader like original Kindles or Nooks”
      „21% of Americans have read an e-book.”
      Czyli tylko 8,6% amerykanów którzy przeczytali ebooka, przeczytali go na e-readerze (11% e-readerów leżało w szafie).

      A teraz trochę o czytelnictwie:
      19% – nie przeczytało żadnej ksiązki
      32% – 1 do 5 książek
      15% – 6 do 10 książek
      26% – 11 do 50 książek
      5% powyżej 50 książek
      3% odmówiło odpowiedzi
      Mediana 8
      Średnia 17
      Czyli połowa przeczytała 8 lub mniej książek.

      Ogólnie badanie było robione telefonicznie, i jako takie obarczone jest sporym błędem (co widać po sondażach powyborczych w Polsce – telefoniczne znacznie różnią się od rzeczywistych wyników). Należało by się głebiej wgryźć. To co przedstawiono jest tylko potwierdzeniem tezy ze Kindle jest najlepszy hej. (zapewne ma większość rynku, może nawet te 62% w USA, ale liczba posiadaczy czytników wydaje się znacząco zawyżona). A co do ankiet internetowych na jakimś profilu na fejsiku to proszę się nie ośmieszać biorąc je jako coś więcej niż wyznacznik jakiegoś trendu (Kindle zapewne ma dużą część polskiego rynku ale ile tego na podstawie tego „badania” wywnioskować się nie da).

      Pozdrawiam

      ps. Statystka na to do siebie iż można z niej wyciągnąć co tylko się chce i wcisnąć to komuś kto nie ma o niej pojęcia (80% gospodyń domowych poleca Dosię, a 40% kobiet nie trzyma moczu – to tylko da przykłady wykorzystania statystki w polskich reklamach i oba z rzeczywistością nie mają nic wspólnego)

      0
      • Robert Drózd pisze:

        O, faktycznie nie zwróciłem uwagi, że te liczby 21 i 15 to była średnia arytmetyczna, a nie mediana. Zmieniłem na 13 i 8.

        0
  4. Zalewski pisze:

    O ile spodziewam się, że ankietowani mówili prawdę, odpowiadając na pytanie dotyczące posiadanego czytnika/tabletu, o tyle w kwestii czytelnictwa zalecałbym potraktowanie wyników z pewną dozą rezerwy. Ankiety mają to do siebie, że ludzie lubią pokazywać w nich lepszą wersję siebie: „Prawdziwy Czytelnik”.

    Dla mnie najfajniejszy jest ten wynik: „42% e-czytelników stwierdza, że czytają teraz częściej”, który w moim przypadku w pełni się potwierdza. Na czytniku czytam więcej, i co ciekawe – szybciej.

    PS Robercie, 42% stwierdza, że czyta. ;)

    0
  5. Czytnik pisze:

    Ankieta durnowato skonstruowana i nieczytelna. Podanie nazwy systemu operacyjnego zamiast urządzenia, brak ipcji inne… równie dobrze można było w ankiecie wpisać wszystkie popularne modele laptopow, czy ekranów lcd.

    0
  6. Witam,

    Dla mnie „starego kindlowca” (pierwszy czytnik kupiłem w 2009 roku) ciągle problemem jest dostęp do literatury fachowej. Polacy nie będą na czytnikach nigdy czytać tak wiele jak amerykanie dopóki jest znaczne ograniczenie publikacji elektronicznych.

    Ostatnio czytam (bardzo fajnie napisaną) książkę L.Czarneckiego 'Biznes po prostu’, która jest dostępna jako ebook tylko w języku angielskim, po polsku jako zwykły pbook. Panie Leszku, dlaczego?

    0
  7. Skrzat kuchenny pisze:

    Czytanie książek nie jest ulubionym zajęciem większości ludzi i chyba nigdy nie było.
    Czytanie przegrywa z telewizją, oglądaniem filmów, czy „imprezowaniem”.

    Niemniej, można stwierdzić z całą pewnością, niezależnie od merytorycznej wartości rozmaitych ankiet, sondaży, ludzie, którzy mają czytnik, czytają więcej.

    Czytają więcej także i dlatego, że dostęp do e-booków jest o niebo łatwiejszy, prostszy, niż do książki papierowej.
    Łatwiejszy nie tylko dlatego, że jest coraz więcej „oficjalnie” wydawanych e-booków, ale przede wszystkim dlatego, że istnieje zjawisko, eufemistycznie nazwę je „drugim obiegiem”, lub obiegiem „nieoficjalnym”.
    W sferze „papierowej” ten drugi obieg istniał zawsze.
    Książka papierowa zmieniała właściciela, była pożyczana, oddawana, wędrowała do antykwariatów i stamtąd do innego właściciela. O składach makulatury nie wspomnę ;)
    Była i jest dostępna w bibliotekach i dzięki bibliotekom stawała się „tymczasową własnością” niezliczalnej liczby ludzi.
    Dlatego też ocenianie poziomu czytelnictwa tylko na podstawie liczby sprzedanych książek jest, moim zdaniem, nieporozumieniem.

    Książka jest towarem.
    Jest towarem, czyli czymś, za pomocą czego zarabia się pieniądze.
    Ale jest towarem specyficznym, albo inaczej mówiąc, nie tylko towarem.
    Czytanie książek może być sposobem na życie, może być i przecież jest sposobem komunikowania się autora z czytelnikami, sposobem, drogą, na przedstawianie siebie, swoich myśli, uczuć, wyobrażeń, przekonań, poglądów itd., itp., innym ludziom.

    Książka jest sposobem wywierania wpływu na ludzi, kształtowania ich myślenia, wpływania na ich poglądy, także na emocje.
    Książka jest, może być „magazynem” wiedzy, informacji.
    Ot, chociażby weźmy podręczniki szkolne, akademickie, książki popularno-naukowe itp.

    Nie sposób wymienić wszystkiego tego, czym jest książka, ale i tak, „rozpychając się łokciami, kopiąc, szarpiąc i gryząc, do przodu wyłazi jej komercyjna funkcja”

    O ile wiem, okres ochrony praw autorskich wynosi teraz w naszym kraju 70 lat, w USA trwa bodajże 90 i są usilne dążenia do jego wydłużenia.
    Czas komercyjnego życia książki, życia na rynku księgarskim, to rok, dwa, czasem kilka lat.

    Czy ktoś pomyślał, że 70 lat, to czas prawie taki sam, jak czas życia człowieka ? W zaokrągleniu, czy tam w przybliżeniu ?
    A jak jeszcze sobie wprowadzimy nowa kategorię, „okres zdolności do czytania”, nie tylko umiejętności czytania, której nabywa się w szkole podstawowej, ale zdolności, rozumianej także jako uświadomioną potrzebę czytania, a pojawia się najczęściej lata całe później, i to nie u wszystkich, jej kres determinuje także biologia – człowiek się starzeje, a z wiekiem nie tylko wzrok szwankuje, to te 70 lat staje się jakąś kosmiczną abstrakcją.

    Mam na myśli to, że żaden człowiek nie doczeka się tego, by jakakolwiek książka napisana, wydana w czasie jego osobistego „okresu zdolności do czytania”, przeszła do domeny publicznej i stała się dla niego dostępna bez finansowych i prawnych ograniczeń.

    Chyba wszyscy pamiętamy bajkę, w której niepoślednią role odgrywał stoliczek ?
    Na hasło – stoliczku nakryj się – pojawiało się na nim to, co się pojawiało, ale …, tu najważniejsze, nic i nigdzie nie ubywało.

    E-booki sprzedawane przez wydawnictwa, to współczesna, ale i rzeczywista forma baśniowego stoliczka.
    Ile by nie sprzedali, nic nie ubywa. Przybywa jednak na koncie.
    No i dobrze, bo to komercja, ale czy nie powinno to znacząco wpływać na cenę e-booków ???
    Nie widać, by wpływało, ale może jeszcze trzeba poczekać ;)

    0
  8. Koovert pisze:

    No i część wyników też jest oczywista. Tylko ktoś, kto czyta dużo zainwestuje w kupno czytnika, więc logiczne jest, że średnia ilość/mediana przeczytanych książek w tej grupie będzie większa, bo są tam tylko „hard-readerzy” nie rozcieńczeni przez niedzielnych czytaczy. No i tyle nieścisłości w danych, że nic pewnego na ten temat nie można wnioskować.

    0
  9. Edward pisze:

    Tak naprawdę to nie ma co porównywać rynku czytników w USA i w Polsce. Sądzę, że dzieli je przepaść. Chociaż miłym faktem jest to, że Polacy coraz częściej i więcej e-czytają :)

    0
  10. Czytnik pisze:

    Moim zdaniem dużo ciekawszym byłoby porównanie Polski np. z Hiszpanią, krajem o podobnej liczbie ludności i trochę wyższym poziomie rozwoju gospodarczego.

    0

Skomentuj Virtualo Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.