Nie lubię pisać akurat o tym, o czym piszą wszyscy, ale liczba Waszych maili, wpisów na profilu Facebooka i przypomnień świadczy o tym, że nie dacie mi spokoju, dopóki o tym nie napiszę. :-)
Allegro uruchomiło własny sklep z e-bookami, pod adresem ebooki.allegro.pl.
Na tym można by właściwie artykuł zakończyć, bo trochę nie wiem, co mógłbym dodać do tego, co umieszczone jest wszędzie. Oficjalna informacja o starcie ma się pojawić dopiero pod koniec tygodnia.
Może tylko parę wrażeń.
Bardzo nietypowa nawigacja – zamiast tradycyjnej listy książek widzimy półkę. Wygląda to trochę jak serwis nakanapie.pl, albo interfejs programu iBooks. Przełączanie się między działami [strzałki z boku] może ładnie działać na tabletach, na komputerach tak sobie.
O tym że interfejs jest trochę niedopracowany świadczą np. wyniki wyszukiwania.
Tutaj kliknąłem sobie nazwisko Terry’ego Pratchetta (który ma sporo e-booków) i widzę… nie, nie wszystkie jego książki, tylko kilka pierwszych, a potem od razu podobne i … nowości, zawsze takie same. To jest tak, jakbyśmy w księgarni stacjonarnej poprosili o wszystkie książki autora i dostali tylko kilka oraz drugie tyle takich, które chcą nam sprzedać…
Gdzie się podziała reszta Pratchettów? Trzeba sobie kliknąć w strzałkę po prawej stronie górnej półki. :-) Kto się domyślił, ręka w górę. Sortowanie po cenie, albo dacie wydania? Zapomnijmy.
„O mamo, jakie to jest złe” – skomentował na Facebooku znajomy, dyrektor działu projektowania w dużej agencji interaktywnej. No niestety. Postawiono na efekt, a nie przemyślano jak to ma dokładnie działać od strony użytkownika. A wystarczyłaby możliwość przełączenia widoku…
Sama oferta (za którą odpowiada Nexto) nie zaskakuje – sporo książek, ale ceny takie sobie, nie widzę żadnych promocji. W zasadzie w naszej porównywarce każdy tytuł znajdziemy taniej. To nie jest coś, czego byśmy oczekiwali od kandydata do lidera rynku.
I jest to wręcz fatalne dla wizerunku e-booków. Do sklepu Allegro zajdą ludzie, którzy jeszcze nie mieli do czynienia z takimi księgarniami, popatrzą na ceny… i dadzą sobie spokój z e-bookami na parę lat. W zasadzie większość komentarzy na portalach technologicznych to rozczarowanie cenami… Przykładowo z Antyweba:
(1) Porównałem ceny „Zamku z piasku który runął”. Wersja papierowa z dostawą jest tańsza niż e-book. Może mi ktoś wyjaśnić, dlaczego zatem ma kupować e-booki?
(2) Wybrałem jedną książkę, którą mógłbym kupić. Cena to 21,05 zł. Cena papierowego wydania? 22 zł. Ja podziękuję. Ciężko uwierzyć, żeby ludzie kupowali wydania elektroniczne tylko ze względu na mobilność.
Jeden z komentarzy skłania do refleksji:
Skoro to Allegro, to można sprzedać e-booka, którego się przeczytało?
No właśnie – to mógłby być element innowacyjności – skoro rynek wtórny e-booków jest teoretycznie legalny, to Allegro mogłoby zaproponować coś, co stworzy taki rynek, a nie tylko będzie kopią ofert księgarni.
A oto i strona produktu – większość książek można ściągnąć w kilku formatach na różne urządzenia, w tym Kindle i inne czytniki.
To już standard i tak samo nie zaskakuje brak DRM – jest znak wodny.
Do sklepu logujemy się naszymi danymi z Allegro. Do dyspozycji mamy (trochę pustą…) półkę z urządzeniami, które możemy skonfigurować – w przypadku Kindle podajemy adres mailowy do wysyłki – w przypadku PC, telefonów i tabletów – pobrać aplikację.
Co ciekawe z wypowiedzi przedstawiciela Allegro:
Dodatkowo na aplikacji działającej na Androidzie uruchomiliśmy innowacyjną usługę płatniczą, która bazuje na modelu postpaid. Oznacza to, że klienci będą mogli pobierać książkę, a należność za nią zostanie dopisana się do bilansu konta Allegro.
Tomasz Krela ze Spiders Web przetestował kupowanie – coś na razie nie działa z synchronizacją urządzeń, no ale to pewnie bolączka publicznych testów.
Jak podsumować ten krótki przegląd?
Allegro uruchomiło sklep, który poza nietypowym (i nie zawsze przemyślanym) interfejsem nie wyróżnia się spośród innych. Znamy już trochę takich sklepów – np. w Orange czy Plusie. Ktoś na pewno z nich korzysta, ale na rynku są praktycznie niewidoczne.
Allegro ma oczywiście potencjał, żeby sprzedaż e-booków rozkręcić. Czy im się to uda i czy zostaną – jak niektórzy już wieszczą – polskim Amazonem? Do tego jeszcze daleko.
Czytaj dalej:
- [Aktualizacja] O tym jak czekam od miesiąca na e-booka, czyli o problemach sprzedażowych małych wydawców
- Księgarnia Inverso zakończyła działalność po czterech latach. E-booków nie sprzedawali już od maja
- Jak (nie) sprzedają się książki w Polsce. Jaki udział mają e-booki? ArtRage podaje wyniki Fossego i innych swoich autorów
- Europa Zachodnia: e-booki rosną, audiobooki rosną jeszcze bardziej i… „kanibalizują” sprzedaż książek papierowych!
- Nagroda Literacka NIKE 2023 – ile nominowanych książek ma wersje elektroniczne? I dlaczego znów nie wszystkie?
- [Nieaktualne] Dwie akcje z okazji WOŚP 2023: Legimi da 10 zł za przeczytaną książkę, a inkBOOK licytuje czytniki z autografami
Osobiście interfejs mi się podoba, Apple zrobił to jako pierwszy i szczerze mówiąc dziwię się że nie mają patentu na design.
Jeśli chodzi o wyszukiwanie to wyraźny podział na 3 sekcje: Wyniki wyszukiwania, Podobne, Okazje, a w każdej sekcji strzałki nawigacyjne… i tu jest problem – te strzałeczki są zwyczajnie zbyt małe i znikają w interfejsie. Dla mnie było oczywiste że w każdej sekcji trzeba kliknąć bo dokładnie tak samo to działa u Apple, ale tutaj i kolor i kształt i rozmiar są niewłaściwe.
Natomiast ceny są zupełnie idiotyczne, a to właśnie one będą kształtowały popularność tego serwisu.
Przecież półka z książkami była już używana w aplikacjach do czytania książek na długo przed tym zanim zrobił to Apple.
moim zdaniem wygląda ok. Strzałki są trochę za małe ale domyśliłem się, że tam są.
W ramach testu zakupiłem jedną książkę i przesłałem ją na kindle. Wszystko sprawnie i szybko. Innych aplikacji nie testowałem więc się nie wypowiadam.
Dodatkowym atutem jest jedno konto wraz z allegro.
Oczywiście trzeba brać pod uwagę, że to jest wersja beta i Allegro się wcale nią (na przykład na swojej stronie głównej) jakoś specjalnie nie chwali. Mimo wszystko, z tego co widzimy teraz – jest tak sobie. Interfejs jest mocno irytujący. Nie widzę tu czegoś co miałoby mnie przekonać do kupowania właśnie na Allegro, a nie na Virtualo na przykład. Ogromny potencjał, zdaje się, że zupełnie niewykorzystany.
Wszyscy chcą dziś sprzedawać ebooki (T-mobile, Orange, Plus, teraz Allegro), nawet Ci, którzy nic z nimi nie mieli wcześniej wspólnego. Tyle, że każdy chce robić to najbezpieczniej jak się da. Brakuje odwagi, żeby trochę tym rynkiem wstrząsnąć. Allegro też zabrakło.
Apple nie był pierwszy, przedtem była jakaś aplikacja, której nazwy nie pamiętam. Nota bene apple przejęło większość programistów nad nią pracujących ;)
aaa, faktycznie, masz rację teraz sobie przypominam Delicious Library
Z tymi cenami to tak nie do końca kiepsko, np. Wywiad z Historią – Oriany Fallaci mają najtaniej http://ebooki.allegro.pl/wywiad-z-historia-oriana-fallaci,b5491.html
No super… ebook za 34zł. Cenę przed obniżką przemilczę.
Ale trzeba przyznać, że wersja papierowa do tanich również nie należy.
Pstrokacizna aż zęby bolą
…i nie mieści się na ekranie
Ceny, ceny i jeszcze raz ceny. To idiotyzm, żeby cena za usługę przeczytania książki dla – i to dożywotnio – jednego użytkownika była taka sama lub prawie taka sama jak cena towaru, którym można obracać i który może zaspokoić potrzeby wielu użytkowników. Który można odsprzedać, jeśli nam się znudzi, jeśli stwierdzimy że jest za słabe lub po prostu zabraknie nam pieniędzy na nową książkę. Nie kupię z pewnością ebooka za więcej niż 10-15 zł. Chyba żeby oryginał papierowy kosztował ponad 100 zł, wtedy może dam 20.
Odnośnie:
Wybrałem jedną książkę, którą mógłbym kupić. Cena to 21,05 zł. Cena papierowego wydania? 22 zł. Ja podziękuję. Ciężko uwierzyć, żeby ludzie kupowali wydania elektroniczne tylko ze względu na mobilność.
To tylko przypomnę, że VAT na ebooki jest 23%. W związku z czym to, ze e-book kosztyjew czesto tyle samo co ksiazka papierowa, zawdzieczamy pazernemu fiskusowi. Gdyby nie to mozna zakladac, ze e-booki bylyby o ok. 15-20% tansze od wydan papierowych.
Tego większość e-czytelników w Polsce ma świadomość. Ale dla nich liczy się cena końcowa…