Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Test Kobo Libra Colour – część I – siedmiocalowy, kolorowy czytnik z klawiszami

Zapraszam do obszernego testu czytnika Kobo Libra Colour!

To bardzo ciekawy model z kolorowym ekranem, klawiszami z boku, a także wbudowaną aplikacją notatnika. Ma on też polskie menu oraz… sklep z polskimi książkami.

Jest to mój drugi test czytników Kobo, które ukazały się w tym roku. Jeśli chcecie mieć pełny przegląd tego, jak Kobo działa, polecam przeczytanie testu Kobo Clara BW i Colour z sierpnia. O pewnych rzeczach, które wyglądają podobnie, będę tutaj tylko wspominał.

W porównaniu do Clary nowy czytnik ma oczywiście klawisze, ale też kilka nowych funkcji, jak powiązanie z Dropboxem czy akcelerometr.

Mój test Libra Colour podzielę na dwie części. W pierwszej omówię codzienne korzystanie z czytnika, w części drugiej skupię się na notowaniu przy użyciu opcjonalnego rysika.

Aktualizacja z 3 listopada: dodałem drobną wzmiankę o strefach dotyku (podziękowania dla Wiatraka z komentarzy). Jest już też druga część testu.

Kobo Libra Colour kupimy w Czytio, który jest polskim dystrybutorem. Obecna cena nominalna to 979 zł.

Czytniki Kobo można kupić też w sklepie producenta, w Amazonie, albo w innych sklepach. Wszędzie powinna być gwarancja producenta.

Artykuł powstaje we współpracy z Kobo, za pośrednictwem Czytio, który jest jednym z dystrybutorów czytników Kobo. W artykule są linki afiliacyjne. Wszystkie opinie są wyłącznie moje. 

Co warto wiedzieć o Kobo Libra Colour?

Oto podstawowe informacje o czytniku:

  • Ekran 7 cali w technologii E Ink Kaleido 3:
    • w skali szarości: 1264 x 1680 (300 ppi).
    • w kolorze: 632 x 840 (150 ppi)
  • Oświetlenie z regulacją barwy (SMARTlight)
  • Wodoodporność (IPX8)
  • Obsługa dotykowa i przyciskami z boku ekranu, również rysikiem Kobo Stylus 2
  • Procesor Dual 2,0 Ghz
  • Pamięć RAM: 1 GB
  • Pamięć na pliki: 32 GB; brak obsługi kart micro SD
  • Łącza: WIFI dwuzakresowe (2,4 Ghz i 5 Ghz), Bluetooth
  • Złącza zewnętrzne: USB-C + audio-adapter.
  • Obsługa formatów: EPUB, EPUB3, FlePub, PDF, MOBI, JPEG, GIF, PNG, BMP, TIFF, TXT, HTML, RTF, CBZ, CBR
  • Dźwięk: tak – przez słuchawki Bluetooth
  • Bateria: 2050 mAh
  • Wymiary: 144.6 × 161 × 8,3 mm
  • Waga: 199,5 g
  • Kolor: biały lub czarny

Kobo Libra Colour to kolejna generacja siedmiocalowych czytników z bocznymi przyciskami. Najpierw w 2019 wyszła Libra H2O. Potem, w 2021 – Libra 2, no i w połowie 2024 pojawiła się Libra Colour.

W przeciwieństwie do najmniejszych modeli Clara, producent zdecydował o tym, aby czytnik 7-calowy występował wyłącznie w wersji kolorowej.

Odpowiednikiem Kobo Libra Colour na rynku niemieckim jest Tolino Vision Color. Jego obsługa powinna być bardzo podobna, choć nie wiem czy jest tam język polski.

Wraz z czytnikiem dostajemy kabel USB, nie dostajemy zaś rysika, który można dokupić osobno, jeśli oczywiście chcemy notować.

Wygląd i trzymanie Kobo Libra Colour

Pierwsza sprawa, na którą (poza ekranem) zwracamy uwagę widząc Libra Colour to jego asymetryczna obudowa. Z boku mamy dwa klawisze i szeroki, wygodny uchwyt.

Jest to trend, który zapoczątkował kiedyś Kindle z modelem Oasis, a następnie zainspirowali się nim inni producenci.

Dwa przyciski służą tylko do zmiany stron i są oddzielone od siebie, tak że nie można ich pomylić. Bardzo to podobne do Kindle Oasis czy Onyx Boox Page, a lepsze niż w takim PB Era Color, gdzie są cztery klawisze i czasami ciężko wyczuć właściwy.

Przyciski możemy zamienić ze sobą miejscami w ustawieniach czytania.

A jak już mówimy o konfiguracji przycisków – warto dodać, że Kobo ma też kilka opcji ustawienia stref dotyku. Wybieramy, w którym miejscu dotknięcia ekranu ma nam się zmieniać strona, a w którym aktywować menu.

 

Libra Colour ma wbudowany akcelerometr, który pozwala przekręcać czytnik w dowolnym kierunku. Jednocześnie możemy sobie zablokować tylko obracanie w widoku pionowym o 180 stopni (przy zmianie ręki), co zapobiega przypadkowym zmianom orientacji np. przy czytaniu w łóżku.

W przeciwieństwie np. do Kindle Paperwhite czy PocketBook Era Color, ekran czytnika jest lekko osadzony wewnątrz ramki. Sama ramka pozostaje lekko matowa, co utrudnia zbieranie odcisków palców, choć czasami i tak są widoczne. Obudowa zbiera za to kurz, co na paru zdjęciach pewnie zauważycie.

Wielkim zaskoczeniem była dla mnie niska waga czytnika. Kobo Libra Colour waży 199,5 g, podczas gdy PB Era Color to 232 g (no, tam jest głośnik), a Kindle Colorsoft – 219 g.

Czytnik Libra Colour wydaje się leciutki jak piórko, choć przecież to ledwie o 10-15 g mniej niż Paperwhite. Może przyczynia się do tego „koszyczkowa” struktura materiału, z którego wykonano tylną obudowę.

Dość nietypowo w tym czytniku jest umieszczony przycisk wyłączania. Znajduje się z tyłu czytnika – ale po innej stronie niż klawisze – czyli jeśli klawisze mamy po prawej (dla osoby praworęcznej), to przycisk jest po lewej.

Czytniki Kobo Clara miały ten przycisk po prawej stronie ekranu, więc gdy przesiadam się z Clary na Librę, to muszę się przestawić gdzie właściwie włącza się czytnik…

Ekran

Kobo Libra Colour jest kolejnym czytnikiem e-booków z ekranem w technologii Kaleido 3, gdzie mamy dwie warstwy pikseli – w odcieniach szarości o wysokiej rozdzielczości (300 ppi) i kolorowe – o rozdzielczości mniejszej (150 ppi).

Często wytykaną wadą ekranów Kaleido 3 jest to, że są ciemne, co pogarsza widoczny kontrast. Ale w przypadku Libry wystarczy włączyć oświetlenie już na 30-50%, a kontrast jest zbliżony do czytników czarno-białych.

Tutaj szybkie porównanie z Paperwhite 6.

Jasność i kontrast obu ekranów, gdy czytamy w czerni i bieli, wydają się być podobne. Paperwhite 6 ma troszkę mocniej nasyconą czerń, porównajmy zresztą fragmenty wykresu z powyższego zdjęcia.

Gdy przyjrzymy się bliżej ekranowi Libra, zauważymy oczywiście ukośną siatkę kolorowych pikseli, natomiast nie rzuca się ona bardzo w oczy.

Kolory podświetlenia Kobo wydają mi się całkiem naturalne – nie są zbyt żółte, czy różowe. Suwak barwy prowadzi nas od delikatnie niebieskawego po lekko pomarańczowy – „blasku świec”, jak piszą w pomocy.

W ustawieniach światła mamy przełącznik „automatyczny”. Libra Colour nie ma czujnika światła, ustawienie to pozwala na zmianę barwy ku cieplejszej, im bliżej pory snu.

Tłumaczą to dość dokładnie w ustawieniach.

Ja tylko dodam, że ten rzekomo zły wpływ niebieskiego światła na sen, w przypadku czytników nigdy nie został udowodniony – wszelkie publikowane badania dotyczyły tabletów z innym ekranem. Niemniej osobiście od kiedy mam czytniki z regulacją barwy, wolę ustawiać ją na cieplejszą, choć nie tylko w ciemności.

Na filmie krótka demonstracja poziomów barwnych w ciemności.

Po zmniejszeniu barwy do minimum zauważycie pewnie, że automatyka aparatu zaczyna po chwili to kompensować (powinienem był wybrać stałą temperaturę nagrania), ale nie zrobiłem tego z takiego powodu – że nasze oko też dokonuje kompensacji. Gdy akurat potrzebujemy chłodnego czy ciepłego oświetlenia, może być tak, że nie będzie ono się rzucać w oczy.

Jeśli chodzi o równomierność podświetlenia, nie mogę mieć żadnych uwag.

Jak wypadają kolory? Postanowiłem porównać ekran z testowanym wcześniej PocketBook Era Color.Użyłem w tym celu demonstracyjnych plików PDF, udostępnionych przez PB.

Najpierw dwa zdjęcia – PB po lewej, Kobo po prawej. Tu w świetle dziennym.

Tu w ciemnym pokoju, z wykorzystaniem światełka.

No i to samo na filmie.

Na pierwszy rzut oka jest dość podobnie. Libra Colour 2 ma jednak wyraźnie mocniejsze oświetlenie. Również nasycenie kolorów i czerni wydaje się być na Kobo lepsze. Widać więcej szczegółów w cieniach. Z kolei Era Color ma bardziej zauważalny ghosting, czyli „przebijanie” poprzednich stron.

Kobo Libra Colour ma tryb ciemny, w którym czytamy jasny tekst na ciemnym tle. Włączamy go inaczej niż np. w PocketBooku czy Kindle – nie w menu głównym, a podczas czytania, co możecie sprawdzić na filmie.

Jak widać, ten tryb został schowany dość głęboko w ustawieniach i w przeciwieństwie do np. Amazonu, producent niespecjalnie się nim chwali.

Warto jeszcze dodać, że poziomem jasności możemy sterować gestem przesunięcia wzdłuż krawędzi ekranu. Barwą sterujemy wyłącznie z menu.

Wgrywanie plików i synchronizacja z chmurą

Gdy testowałem sześciocalowe czytniki Kobo Clara BW i Colour, zwracałem uwagę na ograniczone możliwości wgrywania własnych książek. Jedynym sposobem było podłączenie czytnika do komputera i przerzucenie ich kabelkiem. Kobo jest widoczny jako dysk, tutaj nie dotarła jeszcze nowa moda, żeby czytnik „udawał” telefon.

Libra Colour (oraz inne duże czytniki Kobo, takie jak Sage czy Elipsa) ma możliwość synchronizacji z chmurą. Nie własną, ale z Dropboxem oraz Google Drive.

Sam proces połączenia z serwisem chmurowym przebiega bardzo sprawnie. Nie trzeba logować się na czytniku i wpisywać hasła. Dostajemy następujące polecenie: wejdź na stronękobo.com/dropbox albo kobo.com/googledrive i wpisz podany kod.

Wpisuję, zatwierdzam na stronie Dropboxa lub Google i załatwione.

Bardzo mi się ten system podoba i żałuję, że inni producenci czytników (np. Onyx Boox) na to nie wpadli. Po połączeniu na czytniku widzimy folder i… jeden plik z instrukcją.

Podobnie jak w przypadku czytników PocketBook, nie dostajemy dostępu do zawartości całego konta Dropbox czy Google Drive. W obu usługach synchronizowana będzie zawartość tylko jednego folderu „Rakuten Kobo”. Musimy więc przerzucać tam nasze pliki.

Pobieranie plików z folderu wygląda następująco.

Od razu po pobraniu mogę te pliki otworzyć. Jest też opcja pobrania wszystkiego, choć nie jest to automatyczne.

Co, jeślibyśmy chcieli aby np. nowe wydania gazet z Publio czy Nexto wysyłane były na Kobo? Chyba dałoby się zrobić jakąś regułę w takich serwisach jak Zapier czy IFTTT, aby pliki wpadały do odpowiedniego folderu w chmurze.

Korzystanie z chmury ułatwia więc przesyłanie plików na Kobo, ale nie załatwia wszystkich potrzeb, jakie możemy mieć jako użytkownicy. Na anglojęzycznych forach, takich jak Reddit czy MobileRead od lat ludzie dopraszają się o usługę „Send To Kobo”, która by była analogiczna do oferowanych przez Amazon czy PocketBooka.

Czytanie EPUB

Na czytniku z ekranem o tej wielkości będziemy zapewne czytali „zwykłe” e-booki w formacie EPUB.

Każdy czytnik Kobo ma sporo ustawień tekstu. Nie tylko wielkość i odstępy między wierszami, ale też opcje zaawansowane, w których możemy wybrać grubość.

Na poniższym filmie zmieniam strony, rozdziały i dodaję podkreślenia. Sprawdzam też różne ustawienia tekstu.

Można zauważyć pewne opóźnienie w reakcji na suwaczki, ale ogólnie działa to sprawnie.

W plikach EPUB działa natomiast słabo zmiana rozmiarów przy pomocy gestu szczypnięcia. Przynajmniej mi jest ciężko trafić we właściwy rozmiar.

Na drugim z filmów przeglądam książkę i sprawdzam definicję w Wikipedii.

Zauważyć możemy działanie trybu oszczędzania energii. Gdy czytamy, nie potrzebujemy dostępu do Internetu, więc czytnik się rozłącza z siecią WIFI. Troszkę „zaskoczony” wywołaniem wyszukiwania w Wikipedii musi się połączyć z siecią, co zajmuje mu parę sekund.

Na końcu filmu zobaczycie, że próbuję powiększyć ilustrację. Jednak w plikach EPUB nie możemy powiększać obrazków podwójnym kliknięciem – jest to możliwe wyłącznie w formacie KEPUB.

Zauważyłem też pojedyncze problemy z wydajnością np. przy zmianie rozdziałów w bardziej skomplikowanych epubach. Oczekiwanie na zmianę wielkości tekstu też jest nieco dłuższe w EPUB niż KEPUB.

W swoim teście Kobo Clara zwracałem uwagę, że dla Kobo natywnym formatem jest KEPUB, czyli EPUB „wzbogacony” przez producenta. Takie pliki możemy przygotować np. przy pomocy Calibre. Ponieważ większość osób tego nie będzie robić – testowałem głównie EPUB.

Jak pokazałem też na przykładzie Biblii w przekładzie dosłownym, Kobo może mieć problemy z wyświetlaniem słów w wielu alfabetach obok siebie (np. grecki i hebrajski), choć niby to jest wszystko w UTF-8. Przyznaję, że to było dla mnie zaskoczenie, bo takich problemów w innych czytnikach nie spotkałem od wielu lat.

Sprawdziłem jeszcze książkę „Rosyjski dla bystrzaków” i słownik ukraińsko-polski – niestety tak samo – alfabety rosyjski i ukraiński (czyli grażdanka) nie są wyświetlane.

W komentarzu do tamtego artykułu jeden z użytkowników zaproponował rozwiązanie – dodać fonty, przekonwertować do KEPUB i będzie działać. Ale to nie jest rozwiązanie dla każdego użytkownika.

Jeśli jednak czytamy książki np. polskojęzyczne czy anglojęzyczne bez wstawek w innych alfabetach – problemu raczej nie będzie.

I jeszcze słowo na temat słowników – o ile słowa z książek możemy sprawdzić w polskiej Wikipedii, to na Kobo na razie nie ma słownika angielsko-polskiego czy polsko-polskiego. Istnieje nieoficjalny sposób wgrania słowników, o którym pisał Cyfranek.

Aha, w niektórych zrzutach ekranowych widzicie podziały wyrazów. Kobo (podobnie jak np. Kindle) nie ma opcji wyświetlania tych podziałów. Muszą być one zawarte w pliku w postaci tzw. łączników opcjonalnych. Opisywałem kiedyś w jaki sposób zawrzeć te łączniki w plikach dla Kindle, ja zwykle korzystam z wtyczki Hyphenate This! dla Calibre, której konfigurację omawiałem w 2020.

Czytanie PDF

Siedmiocalowy ekran to wciąż nie jest wystarczająco dużo, aby czytać wszystkie pliki PDF, ale możemy spróbować, do czego zachęca wysoka rozdzielczość i kolorowy ekran.

Przypomnę, że obsługa PDF na Kobo jest wciąż dość podstawowa w porównaniu z innymi markami czytników. Brak np. trybu kolumnowego, nie mówiąc o reflow (czyli przetworzeniu do formy tekstowej).

W przypadku PDF za to bardzo sprawnie działa obracanie czytnika do trybu pionowego – możemy więc coraz więcej tekstów czytać wygodnie po obróceniu.

Spróbowałem na Libra Colour poczytać ostatni numer magazynu Press.

Czemu za pierwszym razem nie udało się przekręcić? Bo zablokowałem to sobie w ustawieniach czytania, aby akcelerometr przypadkowo nie zmieniał mi orientacji. Wspominam o tym wyżej w dziale o ekranie.

Próbuję też tekst powiększać i przesuwać, ale to nie działa według mnie dostatecznie płynnie. Jeśli więc tekst nawet po przekręceniu wymaga powiększenia, czytanie na Librze może być trudne.

Czytanie komiksów

Zobaczmy, jak wyglądają komiksy, które na Kobo możemy czytać np. w formatach PDF albo CBZ.

Tu jeden z komiksów wiedźmińskich, który kiedyś nabyłem w pakiecie Humble Bundle.

Po przekręceniu jest bardzo czytelnie. Szczególne wrażenie robi przejrzystość dymków.

Podobnie jak przy innych kolorowych czytnikach, niezwykle „realistyczne” wyglądają skany starych komiksów z czasów PRL.

Wyblakłe kolory i ciemniejszy papier – no tak one w oryginale przecież wyglądały. Dziś już Kapitan Żbik czy Kloss mają „odświeżone” wznowienia, które warto kupić, ale klimat przeszłości pozostał po trochu w takich skanach.

No i jeszcze wróćmy do porównania z PocketBook Era Color (po lewej).

Komiksowy Wiedźmin (tym razem polski PDF, dodawany jako bonus do jednej z gier) na obu czytnikach prezentuje się przyzwoicie, ale na Libra Colour bardziej czytelne są napisy – w zasadzie nie muszę przekręcać ekranu, aby je odczytać.

Co ciekawe, akurat w tym komiksie kolory na Librze wydają się być bardziej przygaszone. Szkoda, że nie mamy chyba możliwości ich „podkręcenia”.

W tym porównaniu da się zauważyć, że Era Color zmienia strony nieco szybciej. Demonem szybkości Libra Colour nie jest i widać to szczególnie przy nieco bardziej skomplikowanych PDF.

Discover czyli sklep z e-bookami

Testując ponad dwa miesiące temu Kobo Clara narzekałem trochę na sklep. Jest on  wprawdzie po polsku i ma polskie książki, ale poza Sagą Egmont prawie nic tam nie było

No i… powoli coś się zaczyna dziać, bo jak widzę, pojawiają się książki z Dolnośląskiego, Rebisu, a nawet trochę z Helionu.

Wygląda na to, że Kobo podpięło się wreszcie pod jakiegoś dystrybutora, a może to jest pokłosie afery Legimi, że polscy wydawcy chcą być obecni również na czytnikach w ten sposób?

Są też polskie wydania paru książek Rowling z Pottermore.

Ciężko się niestety w tym wszystkim połapać – wpisuję „harry potter” i widzę Harry’ego Harrisona, albo Harry’ego Hole’a. Część książek jest zresztą słabo oznaczone np. „Krwawy księżyc” został podpisany jako „Harry Hole”. Formatem książek jest „KOBO EPUB”, nie wiem czy mają DRM.

Zobaczmy jak działa sklep na krótkim filmie.

Na filmie zobaczyć możecie, jak zaglądam do kategorii sklepu, gdzie nagle robi się tylko anglojęzycznie. Czy literatury faktu nie ma po polsku? Na końcu filmu zaglądam też na chwilę do działu z audiobookami, ale w tym momencie niewiele tam jest.

Ceny w sklepie nie zachwycają, nie wygląda na to, aby na polskie książki Kobo Store miał robić promocje, ale dla wielu osób możliwość zakupu książki bezpośrednio na czytniku może być ważniejsza niż jakaś tam wysoka cena. Dlatego pozostaje mieć nadzieję, że będzie on rozwijany.

To, jak kupujemy książki, pokazywałem w teście Kobo Clara. Płacimy kartą – jeśli jej zaś nie mamy podpiętej pod konto Kobo – możemy to zrobić na komputerze, kończąc pierwsze zamówienie.

Aplikacja Pocket

Kobo Libra Colour to kolejny czytnik tej firmy, na którym znajdziemy aplikację Pocket, do której możemy zapisywać ciekawe artykuły z sieci, których nie chcemy czytać od razu na telefonie czy komputerze. Sięgamy sobie później po czytnik, który przecież do tego najbardziej się nadaje.

Artykuły z Pocketa znajdziemy w sekcji „Moje artykuły” w menu. A tak wygląda otwieranie kilku z nich.

Czytanie tekstów z Pocketa przypomina korzystanie z plików EPUB, zmieniamy tak samo strony, możemy też formatować tekst.

Jak pokazywałem w teście Clary, do Pocketa logujemy się podobnie jak do Dropboxa czy Dysku Google – na stronie usługi musimy podać kod wyświetlany na czytniku. Jest to szybkie i eleganckie.

Bateria

Czy niska waga czytnika nie wpływa na pojemność baterii? Akumulator Libra Colour ma pojemność 2050 mAh, co wiemy ze specyfikacji, ale też z oficjalnego sklepu z zamiennikami. Dla porównania PB Era Color ma baterię 2500 mAh.

Producent nie deklaruje, na jak długo ma wystarczyć bateria, wspominając tylko o „tygodniach”.

Jeden z użytkowników forum Reddit przeprowadził dokładny test, w którym wyszło mu, że przy oświetleniu na 30% i wyłączonych sieciach, bateria trzyma około 40 godzin, co wystarczyło na przeczytanie około 7 krótkich książek. Osobiście uważam, że im więcej będziemy korzystali z kolorowych treści, tym mocniejszego światłą możemy potrzebować. Choć z drugiej strony przy czytaniu w ciemności wystarczy parę procent.

Oczywiście na czas działania podczas baterii mają też wpływ czasy do uśpienia i wyłączenia czytnika.

Zwracam tutaj uwagę na możliwość włączenia kodu PIN, który będzie zabezpieczał dostęp do czytnika.

Podsumowanie

Coraz więcej czytelników szuka dzisiaj czytnika, który jest większy niż standardowe sześć cali – no i który pozwala na więcej. Kobo Libra Colour jako kolorowy, siedmiocalowy czytnik z klawiszami jest urządzeniem, które wydaje się bardzo interesujące.

Jednocześnie ma on w tym momencie na polskim rynku coraz więcej konkurentów. Dlatego podczas testu, poza ewidentnymi zaletami czytnika (wspólnymi dla całego systemu) zwracałem też uwagę na różne niedogodności, jak choćby wydajność, której czasami trochę brakuje.

Sam ekran wydaje się być bardzo dobry, przynajmniej jeśli chodzi o obecny stan „kolorowego e-papieru”. Nasycenie kolorów i kontrast wydają się nawet lepsze niż na porównywalnym PocketBook Era Color. Zwraca uwagę czytelność napisów w komiksach i ogólnie czytelność tekstu.

Producent Kobo zagrał tutaj trochę va banque, proponując nową wersję Libry tylko w opcji z kolorem. Ekran jest oczywiście ciemniejszy niż w przypadku czytników czarno-białych, ale całkowicie akceptowalny, choć oznacza to konieczność korzystania z podświetlenia.

Podobnie jak przy teście obu wersji Clary uderzało mnie nieraz to, jak przemyślany został interfejs. Różne ustawienia czy kontrolki nie robią tu wrażenia przypadkowości, a procesy takie jak konfiguracja zewnętrznych usług (Pocket, Dropbox) jest szybka i zrozumiała. Dlatego Libra Colour jest kolejnym modelem Kobo, z którego korzystało mi się z przyjemnością.

W drugiej (krótszej) części testu przyjrzę się funkcjom notowania i aplikacji notatnika. Jeśli macie jakieś pytania lub własne wrażenia z używania Libra Colour, która z tego co wiem stała się całkiem popularna – zapraszam do komentarzy.

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Rynek czytników i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

60 odpowiedzi na „Test Kobo Libra Colour – część I – siedmiocalowy, kolorowy czytnik z klawiszami

  1. Czytelnik pisze:

    Mój kobo libra colour właśnie trafia do czytio z reklamacją bo pojawił się martwy Pixel (świeci i nie chce się wyłączać/przełączać.
    Zobaczymy jak zostanie to rozwiązane przez sprzedawcę (naprawia czy dostanę nowe urządzenie).
    Czytanie książek jest bardzo przyjemne.
    Komiksy konwertuję przy pomocy programu KCC (a.k.a. Kindle Comic Converter) i po dostosowania czyta się je o wiele lepiej niż bez przygotowania.
    https://github.com/ciromattia/kcc

    Co do pisania to stylus jest drogi (prawie 1/3 ceny samego urządzenia). Niestety jak dla mnie na kobo libra colour można wyłącznie notować a nie rysować (za słaby procesor, który nie jest wydajny w obsłudze dużej liczby linii i kolorów na raz na stronie).
    Rozpoznawanie pisma z pisanego na maszynowe w moim przypadku i dla mojego charakteru działa.

    4
    • Robert Drózd pisze:

      O proszę, o KCC ostatni artykuł był tutaj ekhm, osiem lat temu:
      https://swiatczytnikow.pl/kindle-jako-czytnik-mangi-wydanie-iv/ – chyba namówię autora na część V. :) choć widzę, że ktoś inny niż Paweł to obecnie rozwija.

      Nie miałem pojęcia, że obecnie da się też generować pliki dla Kobo. A w jakim formacie je robisz? EPUB czy CBZ?

      0
      • Czytelnik pisze:

        Komiksy z pdf czy z cbr konwertuję do kepub.
        Wszystko zależy jak jest przygotowany plik ale te komiksy, których nie da się wygodnie czytać w pdf to po konwersji do kepub można czytac już bardzo wygodnie (szczególnie że w programie jest dedykowane tworzenie pliku pod kobo libra colour).

        Co do guzików to mam porównanie z voyage i oasis 2 I większych różnic nie widzę. Zobaczę jak będą się sprawować po kilku latach bo nowe działają wyśmienicie.

        0
  2. bq pisze:

    1. Bardzo zachecajace
    2. bardzo dobrze ze polskie ksiazki sa dostepne – tak chce
    3. Po moim Onyx 7 calowym przychylaam sie do stwierdzenia Athame (choc lubie ten czytnik jako czytnik) ze Kaleido 3 to krok wstecz.
    4. Widzialem film jedneh YTberki, ktora przesiadla sie na Kobo z Kindla – bo podkreslenia na ksiazkach i pismo reczne ale… narzekala, ze jak sie skasuje ksiazke i wgraa to ich tam nie ma vs kindle mozna zrobic podkreslenia na ksiazce pozyczonej z biblioteki (oni moga) a potem ja oddac, kupic i one tam beda. – czy moglbys sprawdzic Robercie ?

    2
    • Robert Drózd pisze:

      No ale o jakiej bibliotece mówi? Może te amerykańskie Overdrive tak działają.

      W przypadku polskich wypożyczanych na Kindle przez legimi/empik raczej nie bardzo, książka wypożyczona i ewentualnie kupiona to jest inny plik. No chyba że mowa o kopii podkreśleń w Myclippings, bo jak dwie książki nazywają się tak samo, to podkreślenia można wyeksportować pod jednym tytułem.

      0
      • bq pisze:

        Tak chyba o overdrive. Ale chodzi mi bardziej o to, czy te moje notatki beda w chmurze kobo. Czy jak usune ksiazke z czytnika albo wyczyszcze czytnik to czy po ponownym wgraniu – wgraniu do innego kobo na moim koncie to tak na tej ksiazce bedzie? czy tulko lokalnie w tym jednym urzadzeniu?

        0
  3. Athame pisze:

    Kilka moich uwag:

    1) Linie filtra są dla mnie widoczne i przeszkadzają. Nie jakoś bardzo, da się do nich przyzwyczaić, ale jednak mogłyby być cieńsze – np. czarno/biały 600 ppi, kolor – 300 ppi.

    2) Jednak od czytników z takiej wielkości ekranem, oczekuję też wygodnego odbioru PDF-ów. Tu omawiany sprzęt niestety leży i kwiczy. W Kindle mam 3 opcje, z czego 2 wydają się być tylko tam – tryb kolumnowy, tryb komiksowy, „spłaszczanie” warstwowych PDF-ów. To pozwala mi na komfortowe czytanie 99% PDF-ów, jakie używam. Na potrzeby powieści, których nie mam w innym formacie, odblokowałem sobie reflow, ale nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio korzystałem. Oczywiście skany nadal są nieczytelne, ale to JPG-i w kontenerze PDF, a nie PDF-y. Kobo niestety nie sprawdza się w tym temacie (podobnie jak reszta konkurentów Kindle).

    3) Dostępność słowników (mierna, ale to mogę sobie sam poprawić) to mały problem. Tutaj mechanizm słownikowy jest kiepski i skrajnie niewygodny w porównaniu do słowników w Kindle. Tam zarówno MOBI (HTML), jak i KFX (SQL) są (nieoficjalnie) dobrze udokumentowane i niezawodne.

    Na koniec pytanie – czy potwierdzasz, że te przyciski są dużo gorszej jakości niż w Oasis 2/3?

    3
  4. Bart pisze:

    Domyślne oprogramowanie rzeczywiście niedomaga w kwestii PDF i CBZ. KOReader ma pod tym względem więcej możliwości, w tym zbliżanie konkretnych paneli w komiksach po przytrzymaniu na nich palca.

    Przyciski zmiany stron są gorsze niż w Oasis ale lepsze niż to co oferuje Inkpad. Widzę też zmianę na plus względem starszej Formy.

    0
    • Athame pisze:

      Czyli KoReader ma funkcję z Kindle – tam panele są przybliżane po dwukrotnym pacnięciu. Ale w Kindle jest jeszcze tzw. widok z przewodnikiem, który jest wdrożony w treściach na comiXology i Kindle Store (można też samemu sobie zrobić, ale to wymaga odrobiny wiedzy).

      W tym trybie dopiero komiksy działają bardzo przyzwoicie na ekranach 6/7″.

      0
  5. Piotrek pisze:

    Miałem przez chwilę Kobo Libra Colour ale sprzedałem i zostałem przy Libra 2, komiksów nie czytam i chwilowe wow przy okładkach nie wystarczyło, a ekran bardziej mi odpowiada przy starszym modelu. Libra 2 to czytnik, który jak na razie najbardziej mi podszedł. Kindle Voyage i Oasis sprzedałem, ale to wiadomo – personalne preferencje .

    5
  6. Paulina pisze:

    Kupiłam córce libre colour i na fali zachwytów nad nią kupiłam drugą i sobie. Niestety, to co mi przyszło to całkiem inny ekran. U córki jest jasny i bardzo czytelny, a w drugiej librze był dosłownie ciemnoszary. Porównywalysmy ekrany na takim samym poziomie oświetlenia i różnica była bardzo widoczna. W domu jest też Clara colour i tam też ekran jest ładny, choć nie tak jasny jak w pierwszej librze.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Ciekawe, czyli występuje różnica w jakości wyświetlania między różnymi egzemplarzami. A ten drugi był reklamowany?

      1
  7. Sm42 pisze:

    Panie Robercie, czy planuje Pan test Onyxa w wersji kolorowej?

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Chodzi o Go Color 7? Zastanawiam się, bo testowałem Page, a to jest prawie dokładnie to samo. Zastanawiam się nad nowym Go 6, bo małego Onyxa w ostatnich latach nie testowałem.

      0
      • Levii pisze:

        Śmiem zwróci uwagę (to jest moje osobiste i subiektywne spostrzeżenie), że Onyx Boox Page to nie „…prawie dokładnie to samo…” co Onyx Boox Go Color 7 i nie ma co ich obu wrzucać do „jednego worka”. Jak to ludzie mówią to „prawie” robi wielką różnice :))) I nie chodzi mi to tylko o kolorowy wyświetlacz. Onyx Boox Go Color 7 przy „mocniejszych bebechach” oprócz funkcji czytania książek świetnie też się sprawdza przy konsumpcji treści jako tablet na androidzie. Sam długo zastanawiałem się nad zakupem jednego z tych urządzeń i po wielu analizach stwierdziłem, że dopłacenie różnicy 150 zł więcej się opłaca. Co ciekawe czynnikiem decydującym nie był tu kolorowy ekran ale mocniejsze podzespoły (procesor i pamięć). Gdyby Onyx Boox Go Color 7 miał brata tylko z tą różnicą, że miałby ekran czarno-biały to kupiłbym ten monochromatyczny bo jedną z niewielu wad tego urządzenia jest ciemny wyświetlacz. Użytkuję Onyx Boox Go Color 7 od kilku miesięcy i nie żałuję. Jakieś 60% to czytanie książek a 40% to korzystanie z niego jako z tabletu :)))

        1
        • Robert Drózd pisze:

          Dziękuję – i to jest poważny argument za testem. :) Zobaczę, czy w tym roku zmieszczę. Bo jeszcze będzie jeden model Kobo (Sage), no i właśnie pojawiły się nowe modele Kindle.

          1
          • bq pisze:

            Popieram
            Uzywam kilka dni i zdaje sie ze zapominam o kindlu oasis ale wolalbym zeby byl czarnobialy i jesli tylko onyx wypusci taka wersje to sprzedam kolorowego i zamienie na BW. Lubie ten czytnik. Zaczalem nawet czytac na aplikacjach Woblinka i Publio – bo czemu nie?

            1
            • Levii pisze:

              Też chyba tak zrobię jak wypuszczą z ekranem BW ale z mocnymi podzespołami. Przyzwyczaiłem się do jednokolorowego wyświetlacza nawet podczas przeglądania stron www czy czytania wiadomości z kanałów RSS (mam też Onyx Boox Note Air). Jak pisałem wcześniej wolę wyświetlacz jednokolorowy ale jasny niż w kolorze ale ciemny. Nie chciałbym też by firma Onyx dorzuciła możliwość pisania rysikiem bo to oznacza dodatkową warstwę a co z tym związane ciemniejszy ekran.

              0
  8. Wiatrak pisze:

    Jeszcze dwa drobiazgi. Kolekcje i serie. Dla osób mających więcej niż kilkanaście książek bezcenna rzecz – możliwość synchronizacji kolekcji i serii z Calibre. Druga sprawa – drobna ale zawsze – aktywne obszary wyświetlacza do przełączania stron dotykiem. Prawa i lewa krawędź oraz góra i dół. Trzymając czytnik w lewej ręce nie da się sięgnąć bez gimnastyki do prawej krawędzi, do dolnej już bez problemu. Amazon jeszcze na to nie wpadł.

    3
    • Robert Drózd pisze:

      Kolekcje – dziękuję, o tym nie wiedziałem, troszkę to jak na starych Kindle, gdy jeszcze plugin do kolekcji działał.

      Strefy dotyku dopisałem do artykułu, screenshot miałem wcześniej zrobiony, ale zo tym zapomniałem.

      0
  9. PS pisze:

    Zaletą Kobo jest to, że jest bardziej otwarty i podatny na modyfikacje niż Kindle i są odpowiednie wtyczki. Można uruchomić send to email na Kobo, jak i Dropbox na Kobo Clara. Pytanie czy warto się w to bawić, tym bardziej że wtyczka Calibre z automatu zrobi kepub.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      A masz gdzieś opisane, jak ten send to email uruchomić? Jest to w miarę dostępne dla przeciętnego użytkownika?

      Jest taka usługa: https://send.djazz.se/ – ale choć nie mam tu konkretnie podejrzeń, to jest zawsze wysyłanie swojej książki w nieznane miejsce i trudno mi to polecać.

      0
      • PS pisze:

        Przeciętny użytkownik niech nie próbuje bo popsuje.
        Przykładowo na github KoboMail.
        Średnio zdolny informatyk programista też napisze na Kobo funkcję dowolną.

        0
    • Athame pisze:

      Kindle trzeba zrootować, a Kobo ma roota domyślnie. Ale Kindle ma np. widok z przewodnikiem (w formacie KFX), czego Kobo nie ma i nie bardzo da się dodać. Natomiast po roocie na Kindle, robię sobie spolszczenie, marginesy po swojemu (tryb fullscreen), statystyki działające dla wszystkich książek, a nie tylko dla e-booków z Kindle Store w trybie dziecięcym i kilka innych modyfikacji.

      No i w Kindle mam porządną obsługę PDF – tryb bloczkowy, spłaszczanie warstwowych PDF-ów, dzięki czemu działają szybko (często szybciej niż na komputerze, a na innych czytnikach ekstremalnie wolno «ponad minuta na zmianę strony» lub wcale) i słowników, a w Kobo do samych PDF-ów trzeba wgrać KoReader, bo bez tego nawet nie ma co zaczynać.

      KEPUB to upośledzony EPUB, podobnie jak AZW3, tylko w większym stopniu (AZW3 to technicznie EPUB 3 z innym rozszerzeniem).

      Niemniej jak Amazon będzie sobie robił takie żarty jak podczas tegorocznej premiery, to jest spora szansa, że moim następnym czytnikiem będzie Kobo (model, który jeszcze nie miał premiery).

      1
      • PS pisze:

        „KEPUB to upośledzony EPUB” – chyba [usunięte] typowe dla Kindlarzy

        EDIT rd: usuwam atak osobisty

        0
        • Athame pisze:

          Trolling i chamskie wycieczki osobiste. Dziwię się, że Robert puszcza takie komentarze.

          I tak – KEPUB to upośledzony EPUB. Z wszystkich modyfikacji EPUB 3 – KEPUB, AZW 3 i iBooks EPUP, KEPUB jest najbardziej okrojoną wersją. Apple przynajmniej dodał kilka znaczników (np. ograniczających szewce i wdowy), Amazon spakował EPUB 3 z nagłówkiem MOBI, praktycznie nie ruszając źródła, a KEPUB obcina dużo funkcji EPUB 3, zdecydowanie idąc z tym zbyt daleko, w imię wydajności.

          2
          • PS pisze:

            Nie trolling, tylko nie ma potrzeby [usuwam atak osobisty –rd]

            Konwersja ePub do kepub doda span do epubów. Istnieją również dodatkowe divy i CSS , których oczekuje czytnik kepub, co pomaga w sposobie formatowania. System DRM jest również inny dla eBooków korzystających z DRM. Kepub obsługuje również formatowanie ePub 3 , które nadal nie jest obsługiwane dla ePub.

            • Szybsze zaznaczanie tekstu (np. przy zaznaczaniu dużych obszarów tekstu)
            • Obsługa podglądów przypisów
            • Można dwukrotnie stuknąć, aby powiększyć obrazy
            • Obrazy są rozpraszane losowym wzorem (dzięki czemu skala szarości wygląda o wiele płynniej).
            • Pokazuje liczbę minut czytania pozostałych do końca rozdziału
            • Wyświetla tytuł e-booka w nagłówku
            • wsparcie dla ePub 3 .
            • Automatyczna zamiana czcionek, jeśli w aktualnej czcionce brakuje glifu dostępnego w innej czcionce.

            0
          • Robert Drózd pisze:

            Nie wszystko wyłapuje mi blog i nie wszystko zauważam, a wczoraj tych komentarzy było sporo.

            Ataki osobiste usunąłem.

            @PS: powstrzymaj się proszę od takich komentarzy i rozmawiaj o czytnikach a nie drugiej osobie.

            0
  10. Vim pisze:

    Witam i mam pytanie;p

    Po 8 latach wiernej służby i setkach przeczytanych książek padła bateria w moim Kindlu Paperwhite;p Zaczynam się więc rozglądać za zastępstwem i uczciwie powiem, że ten czytnik (obok nowego Paperwhita) wygląda interesująco;p

    Dlatego mam te pytanie — czy dużym problemem jest „przesiąście” się z Kindla na Kobo? Dodam, że raczej z innych funkcji Amazona nie korzystałem (jak i mało książek tam mam;p)

    0
    • Athame pisze:

      Zależy, co czytałeś na Kindle. Jeśli zwykłe książki, żadnych PDF-ów, nie korzystałeś ze słowników, to wtedy KLC będzie znacznie lepszy niż Kindle PW. Miej tylko na uwadze, że kolorowe ekrany są znacznie ciemniejsze niż te w odcieniach szarości, przy czytaniu jest efekt czytania przez szklane drzwi, no i sensowne oświetlenie to poziom 80-90%, a nie 40%, jak na ekranach BW.

      Jakbym dziś był na musiku, to sam miałbym problem z wyborem nowego czytnika, ale KLC byłby w pierwszej trójce opcji (obok starego już Oasis 3 i Scribe).

      1
      • Vim pisze:

        PDFów do tej pory nie czytałem, ale nie ukrywam, że zamierzałem od czasu do czasu korzystać przy większym ekranie.

        Ale, i tak 95% to „zwykłe” książki

        0
      • Vim pisze:

        Do tej pory PDFu nie czytałem na czytniku, ale przy 7 calach człowiek, trochę rozważał. Ale i tak, 90% to są zwykłe książki

        0
      • WZ pisze:

        To ja się podłączę pod pytanie. Odesłałem Colorsoft ponieważ był za ciemny i nakładka kolorowa jednak czyniła ekran mniej wyraźnym niż stary Voyage. Czytam wyłącznie książki przesyłane Calibre z Macbooka. Czym najlepiej zastąpić umierającego już Voyage? Max 7 cali.

        0
        • Athame pisze:

          Jeśli koniecznie Kindle, to nie ma sensownego następcy. Ogólnie znalezienie równie wyraźnego ekranu jest raczej poza zasięgiem. Najbliżej chyba jest Kobo Clara BW.

          1
          • WZ pisze:

            Dzięki za pomoc. Ten Kobo wygląda jakby go w garażu produkowali. Aż żal że po 10 latach nie ma postępu. Robert testował ten nowy PW i zdjęcie przybliżonego tekstu było blisko jakości Voyage. Chyba zdecyduję się na ten model.

            0
        • Artur pisze:

          A moze jednak Oasis, mam i dla mnie jest idealnym rozwiązaniem oprócz tego, że krócej trzyma bateria niz w PPW. Mam także Scribe i tu bateria działa bardzo długo, czyta się wygodnie ale brakuje mi przede wszystkim przycisków zmiany stron. Wielkość mi nie przeszkadza. Oasis z Calibre współpracuje bez problemu, Scribe nie.

          0
          • Athame pisze:

            Ogólnie Oasis 3 to chyba najlepszy model Amazona, na równi z Voyage (ten zyskuje rozmiarami). Kompletnie nie rozumiem tego podkreślania, że aluminiowy Oasis jest zimny. Ten czytnik, ze względu na rozmiar, to urządzenie stacjonarne, nie przenośne, a w domu mam wystarczająco ciepło. Nie wiem, gdzie mieszkają te marudy i czy nie przymarzają na co dzień, skoro Oasis jest dla nich zimny.

            0
    • asymon pisze:

      No jest jeszcze kobo sage, ale nie wiem czemu taki drogi, droższy od kolorowego (a może to kolorowy jest taki tani?)

      0
    • PS pisze:

      Wybór jaki jest taki jest, do ideału daleko, ale biorąc pod uwagę fikcjonalność a nie podziwiajcie ludzie kupiłem czytnik lub tuba propagandowa Kindla to:

      Do pdf to raczej Onyx np. Boox Go Color 7
      Do notatek to raczej któryś z seria note
      W tych obu przypadkach zwykły tablet może być lepszy, a czytnik to tylko bajer.

      Do sprawnego czytania zwykłych książek u nas dostępnych w zakupie epub czy mobi to wielkiego wyboru nie ma zostaje Kobo lub PocketBook przy czym PocketBook ma wypożyczalnie książek a Kobo tego nie obsługuje. Kobo ma natomiast niby sklep ale ilość literatury PL jest w powijakach, dodatkowo brak ustawienia w sklepie wyboru w jakich językach interesują cię książki co powoduje że masz mieszane propozycje polskie i angielskie.

      Ogólnie o kupowaniu książek bezpośrednio z czytnika można zapomnieć za wyjątkiem czytników na Androidzie, ale menu będzie miało milion opcji co nie każdy lubi.

      Najprzyjemniejsze funkcjonalne menu w obsłudze ma Kobo. Kobo Clara BW najlepszy ekran 6 cali czarno biały i niestety ładowanie książek tylko po kablu.

      Kobo Libra jest obecnie tylko Color, jest bardzo przyjemne ergonomiczne 7 cali, ma więcej możliwości, ale to już nie jest sprzęt do kieszeni gdzie 6 cali to maks, chyba że ktoś nie zna pojęcia elegancja i będzie chodził jak prostak z wypchanymi kieszeniami. Mimo że kolor to nie ma problemu z czytaniem i wcale 80% podświetlenia nie jest potrzebne jak piszą niektórzy takie bzdury.

      3
  11. PS pisze:

    Ostatnia uwaga do Kobo.
    Warto w tym czytniku zmieniać format na kepub i tutaj przydaje się Calibre z dodatkowymi rozszerzeniami (dopóki sklep Kobo nie będzie w pełni funkcjonalny w naszym kraju).

    https://github.com/jgoguen/calibre-kobo-driver/releases

    Wymaga to nauki obsługi dodatkowego programu Calibre, ale nie jest to skomplikowane, a dodatkowe możliwości są duże, tym bardziej że czasami polskie wydania książek często nie są staranne tylko na odwal.

    *W dniu dzisiejszym pojawiła się aktualizacja oprogramowania na Libre
    – wybudzanie za pomocą przycisków stron
    – ulepszenia synchronizacji
    – poprawa konfiguracji OverDrive
    – Aktualizacja słownika Oxford

    0
  12. Athame pisze:

    Calibre nie lubię i nie używam. Co więcej – mój dobry znajomy ma Sage i też nie korzysta z calibre. No i nie ufam narzędziom konwersji z calibre, bo okrutnie śmiecą w plikach.

    Uwaga co do polskich wydań – jak czegoś nie przepuszczę przez Sigila z kilkoma autorskimi wtyczkami, to zęby bolą przy czytaniu.

    0
    • PS pisze:

      Akurat Calibre to bardzo dobry program (warto trochę poświecić czasu na konfigurację) ta wtyczka działa ok (trzeba wyłączyć tą z Calibre Kobo Touch by David Forrester).
      Wtyczki są open source, kod jest dostępny, wiadomo co robi, można samemu poprawić.
      Przy konwersji zostawia się oryginalny epub

      0
      • Athame pisze:

        Jak widzę w metadanych e-booka słowo „calibre”, to już wiem, że będzie więcej „rzeźbienia”, niż kiedy jest tam np. Adobe Indesign. Jako program do katalogowania, możliwe, że sprawdza się, natomiast konwersja jest mocno podejrzana. Do konwertowania PDF-ów – nie nadaje się. Przy konwersji z EPUB do MOBI – calibre naśmieci w kodzie. Dziwnym trafem też, pliki z calibre są większe niż wygenerowane np. przez Kindle Previewer (który nie dodaje od siebie setki niepotrzebnych styli). Do samego katalogowania są lżejsze programy, a wystarczy nawet arkusz kalkulacyjny lub baza danych.

        0
        • PS pisze:

          Calibre ma dużą większą funkcjonalność niż spis w arkuszu.
          Podłączając czytnik do Calibre pobieramy na dysk książki z czytnika i odwrotnie.
          Pokazuje które pozycje są na podłączonym czytniku, a które nie.
          Ma też wiele dodatkowych funkcjonalności, metadane, okładki, edycje, kolekcje, konwersje i pełno innych z zakupem książek (cała lista sklepów), pobieranie wiadomości, tłumaczeniem itp.
          Cześć rzeczy jak w każdym programie zależy od jakości autorów wtyczek.
          Program działa i bez dodatkowej konfiguracji, ale jego możliwości zmiany i opcji są ogromne.

          0
          • Athame pisze:

            No to po kolei.

            E-booki dodaję pojedynczo i od razu po poprawieniu wysyłam do chmury Amazona, po czym pobieram na czytnik. Nie kolekcjonuje e-booków do poleżenia na dysku.

            Metadane i okładki mam w Sigilu.

            Za konwersję w calibre podziękuję. Wolę Kindle Previewer, chmurę Amazona, „coś” do PDF-ów i kilka prostych skryptów, głównie pod format KFX.

            Tłumaczenie jest fajne, ale nie zamierzam czytać na komputerze. To byłoby dla mnie atrakcyjne, jeśli działałoby bezpośrednio na czytniku, najlepiej takim z ekranem min. 8″ i w dwóch kolumnach – na lewo oryginał, po prawej stronie tłumaczenie.

            0
            • PS pisze:

              Nie musisz czytać Translate Book na komputerze, przetłumaczony epub możesz wysłać na czytnik.
              https://www.youtube.com/watch?v=mNEL0UEMOeU

              0
            • Jakub pisze:

              Athame, możesz polecić jakiś program (najlepiej open source) do konwersji mobi na epub i pdf na epub do windowsa/linuxa? Do tej pory konwertowałem mobi do epub używając calibre, ale jak są jakieś lepiej zoptymalizowane konwertery to chętnie z nich skorzystam.

              0
              • Athame pisze:

                EPUB z MOBI najlepiej wydobyć małym modułem KindleUnpack (dawniej MobiUnpack). Jest też jako plugin do Calibre, ale można uruchomić niezależnie i Calibre wtedy nie dołoży od siebie.

                Prostej metody na PDF do EPUB nie ma. Jak już muszę to jedno z dwóch:
                1) OCR i poprawianie godzinami.
                2) Wydobycie niesformatowanego tekstu i cały skład od podstaw.

                Jak potrzebuję PDF dla siebie o przyzwoitej estetyce, przerabiam go na PDF przyjaźniejszy czytnikowi z ekranem, 6″. Ale tu używam różnych programów (niepublicznych), w zależności jak zbudowany jest PDF.

                1
              • Jakub pisze:

                Z tego rozumiem, że jak odpalę kindleunpack jako plugin to calibre dołoży swoje metadane? Faktycznie lepiej uruchomić niezależnie.
                No tak, pdf-y są wyjątkowo żmudne do przerobienia na jakiś bardziej elastyczny format. Jeśli jest tylko tekst, to faktycznie nie jest źle, ale jak jest dużo styli i grafik …

                Przydałyby się szybko 10 calowe czytniki z acep w poprawionej wersji. Potrzeba konwertowania pdf-ów w dużej mierze mogłaby zniknąć i dałoby się analizować wykresy i grafiki zamieszczone w kolorze.

                0
    • PS pisze:

      Sigil to edytor, a nie program do zarządzania kolekcją książek itp. Trzeba mieć dużo czasu aby się w to bawić.

      0
      • Athame pisze:

        W Sigilu mam 3 wtyczki, które sprawdzają i poprawiają mi typowe błędy, dodają dzielenie wyrazów itp. Dodatkowo poprawiam metadane, czasem okładkę i spis treści. Zazwyczaj tyle wystarczy.

        Nie używam go do katalogowania e-booków, tylko do poprawiania ich przed wysłaniem na czytnik.

        0
  13. Szymonel pisze:

    Po dwóch latach korzystania z Kindle’a Paperwhite 5 zastanawiam się nad przesiadką na Kobo Libra Colour, ze względu na kolor, gdyż czytałem do tej pory trochę artykułów internetowych ze zdjęciami. Zastanawia mnie jedna rzecz (pytam z tego powodu, że gorzej mi idzie z analizowaniem tekstu na ekranie niż na papierze) – czy kolorowy ekran polepszy stan czytania? Wiem, pytanie absurdalne, bo większość tutaj czytelników nie ma z tym problemu, ale zauważyłem na własnej skórze, że jednak teksty na zwykłym papierze są dla mnie lepiej zrozumiałe, ale jednak nie chciałbym wszystkiego drukować, co znajdę w sieci, bo zawaliłbym sobie całe mieszkanie kartkami. Bezsens. Stąd moje pytanie i jestem ciekaw, czy jest na to rozwiązanie?

    0
  14. Przemyslaw pisze:

    Czy można w Kobo Libra Colour wyszukać dane słowo od razu we wszystkich książkach? Taka opcja jak w Kindle. Zamówiłem już Scribe, choć teraz zastanawiam się, czy nie wybrać jednak KLC. Ale opcja „globalnego” przeszukiwania jest kluczowa dla mnie

    0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.