Książki, które umieszczam we wpisach z cyklu „Darmocha z Kindle Store” są darmowe w momencie publikacji wpisu. Cena może się zmienić jednak w każdej chwili i tak oto książka przeceniona do zera z 80 dolarów, będzie ponownie tyle kosztowała.
Dlatego po pierwsze apel – zawsze sprawdzaj cenę w momencie kliknięcia „Buy now”. Nigdy nie klikaj bezmyślnie.
Po drugie – jeśli jednak zdarzy Ci się pomyłka, to wszystko jest do odwrócenia. Pisałem o tym w artykule Nie taki 1-Click straszny, czyli o zwracaniu zakupów w Kindle Store.
Najprościej zwrócić książkę korzystając z listy książek na koncie Kindle. Z przycisku „Actions” wybieramy „Return for Refund”.
Otworzy się okienko, w którym zostaniemy poproszeni o powód zwrotu – w tym przypadku wybieramy „Unwanted Purchase” czyli „Niechciany zakup”.
Książka zostanie skasowana z naszych urządzeń, w momencie gdy podłączymy je do sieci. Zwrot pieniędzy na kartę dostaniemy w ciągu 3-5 dni.
Dlatego też nie ma co obawiać się korzystania z Darmochy. Pamiętajmy jednak, że o zwrot trzeba poprosić w ciągu 7 dni od nabycia książki.
Czytaj dalej:
- Amazon ogranicza program Kindle Rewards tylko do USA
- Twój Kindle niespodziewanie usunął pliki wgrane po kablu? Oto, jak można je odzyskać
- Kindle Scribe po podłączeniu do komputera nie jest już widoczny jako dysk, ale jako tablet/telefon!
- Amazon wyłącza funkcję Kindle Flashcards czyli fiszki z powtórkami podkreśleń. Uwaga: nie ma to nic wspólnego z Vocabulary Builder
- Aktualizacja 5.16.8 dla Kindle – nowe ustawienie czasu usypiania i nowe filtry w wyszukiwarce
- Kindle usuwa niektóre książki wgrane ręcznie? Już chyba wiemy które i dlaczego!
Co ważne – można zwracać książkę, która została kiepsko sformatowana, albo którą dostaliśmy taniej gdzie indziej.
To przesada, żeby klient mógł oddać e-booka. To skandal, aby kupujący zwracał książkę z powodu, że niby formatowanie mu się nie podoba. To haniebne i niegodne postępowanie nabywcy, który śmie zwrócić plik, bo kupił gdzieś taniej. Dobrze, że polscy sprzedawcy wiedzą gdzie miejsce klienta.
Panie Robercie, niech pan skasuje tę wieść, bo mi ciśnienie się podnosi, jak czytam, że gdzieś w świecie się chce, można i to się jeszcze opłaca.
Ja zawsze mówiłem, że są sklepy internetowe i jest Amazon… Taka prawda :)
Monopolistom opłacają się jeszcze dziwniejsze (na pozór) triki
Ja, jakiś czas temu (w styczniu) zareklamowałem w Virtualo fatalnie zredagowaną książkę – literówki, brak końcówek wierszy – wyglądała jak nie poprawiony skan.
Poprosili o wskazanie fragmentów, wysłałem parę zrzutów ekranu z zaznaczonymi błędami, podziękowali i… na tym kontakt się urwał.
O zwrocie e-booka nie było mowy, chociaż wskazywałem na takie rozwiązanie w mailu…
7 dni to spokojnie można przeczytać i zrezygnować ;)
Ale nie wiadomo jak może zareagować Amazon w przypadku nadużywania takiej możliwości.
tak:
http://www.mobileread.com/forums/showthread.php?t=44350
Problem w tym, że amazon nie określa ile to jest „too many”.
możliwe że patrzą procentowo
9 zwrotów na 10 zakupionych pozycji to troszkę inaczej niż te same 9 zwrotów na 200 kupionych książek
Podejrzewam, że „kombinatorów” na Amazonie jest na tyle mało, że firma nie zaprząta sobie głowy zastanawianiem się, czy klient ma sensowny powód, aby oddać książkę czy też coś wymyśla. Lista powodów pewnie jest im potrzebna tylko do celów statystycznych. Ludzie rzeczywiście zwracają ebooki – niedawno zauważyłem jeden taki zwrot mojej „Piątej Komendy” na Amazonie. W 7 dni dałoby się tą książkę spokojnie przeczytać – zresztą pewnie taż każdą inną. Ale sądzę, że mało komu przychodzi do głowy, żeby wszystkie książki zwracać po przeczytaniu.
tylko ze mowilmu o ludziach i polakach ;)
zwrocil polak ppewnie i pewnie przeczytal ;)
Siedem dni powinno wystarczyć na zaimportowanie ebooka do Calibre z usunięciem DRM…
Wtedy to się nazywa kradzież. Nie wstyd Ci? Amazon taki dobry dla człowieka, a Ty byle okraść/zarobić?
Przez takich właśnie szufladkują polaków jako złodziei.
Paweł!
Polaków – pisze sie z DUŻEJ litery , bo to rzeczownik,
a słowo: polski – jako przymiotnik piszemy natomiast z małej litery.
z wielkiej…
http://pl.wiktionary.org/wiki/duża_litera
W tej kulturze, w której się wychowałem, człowiek nie jest uważany za złodzieja dlatego, że zwróći uwagę na sytuację dającą sposobność do kradzieży. Nie wstyd mi z tego powodu, że napisałem, jakie możliwości stwarza ta sytuacja. Głupio natomiast czułbym się moralizując, ale każdy ma swoją rolę, w jakiej czuje się swobodnie.
Warto też zwrócić uwagę, że przy zwrocie książki, jeśli nasze konto nie jest rozliczane w dolarach, dostaniemy po kieszeni przy wymianie walut. Rzecz jasna to zazwyczaj są grosze, ale wciąż…
Tak dzieje się za każdym razem, kiedy wycofujemy się z zakupów rozliczanych w obcej walucie. Na pocieszenie – ze względu na wahania kursów czasami może to zadziałać na naszą korzyść, choć i tak wciąż to będą grosze :)
Na szczęście nie zawsze się tak dzieje jak koledzy piszą – zakładam wszystko zależy od czasu reakcji. W moim przypadku zwrot polegał na anulowaniu transakcji, więc o żadnych stratach (lub zyskach) z tytułu kursu nie było mowy.
Szkoda, że wcześniej nie wiedziałem o tej opcji. Przez „darmochę” naciąłem się na jeden tytuł :) no ale człowiek uczy się na własnych błędach zwłaszcza jak są warte xx złotych :D
Jak zwykle polskie myślenie: zwrócę, bo chcę oszukać. W innych krajach ludzie nie oszukują jak cfaniaczki-polaczki!
W tym tonie to na pewno ja. Ale z tego, co zauważyłem, większość komentujących odnosi się z niesmakiem do takich pomysłów.
Dalej nurzaj się w kompleksach.
ZTCP, gdy kupujemy książkę bezpośrednio z Kindle’a (np. gdy przypadkowo wciśniemy pierwszą pozycję w menu sampli, czyli „Buy this item”), na ekranie z potwierdzeniem transakcji jest coś w stylu „Rozmyśliłem się”, więc można od razu zrezygnować.
Tak, pisałem o tym:
http://swiatczytnikow.pl/nie-taki-1-click-straszny-czyli-o-rezygnacji-z-kupna-w-kindle-store/
Problemy z zakupioną „Darmochą” wynikają zwykle z kliknięcia na stronie Amazonu, a wtedy pozostaje tylko zwrot w opisany tutaj sposób.
Nie no spokojnie, trudno zakładać, że my Polacy coś nadużywamy. Raczej skoncentrujmy się na tym, że Amazon dba, abyśmy przez przypadek nie wydali bez sensu pieniędzy. Co rozumiem przez przypadek? Łatwiej coś niechcący kliknąć w Internecie, niż kupić w normalnym świecie. Dobrze, że można się z tego wycofać. Nie wierzę, żeby dużo osób tego nadużywało. Jesteśmy w dość komfortowej sytuacji – wśród ludzi, którzy kochają książki, a nie tylko gry, filmy i muzykę. IMHO spiratowanie gry jest bardziej prawdopodobne, niż książki. Inna sprawa, że na grze, nawet po spiratowaniu, przeważnie zarobi się więcej, niż na książce, ale z tego powodu też nie ma co rozpaczać.
z grami działa coś czego nie ma w książkach. Jeśli np. gra zniknie ze sklepu, to ściągniętą z jakiegoś portalu grę, można zalegalizować. Wystarczy u producenta, czy dystrybutora kupić kod, informując, że masz płytę ściągnięta z neta.
Bajką byłaby „legalizacja” plików tekstowych, których papierowe wydania zniknęły z rynku, a na ich wersje elektroniczne możemy się nie doczekać.
Też miałem nadzieję na taką formę legalizacji – w skrócie mówiąc, jak mi spiratowali książkę, to zaproponowałem, żeby zapłacili parę złoty za legalizację. Tu znajdziesz, jeśli masz ochotę, szczegóły: http://goo.gl/ErWG5 Być może przy bardziej popularnej literaturze, być może za kilka lat, ta forma sprawdzi się. Nie zamierzam się obrażać, czekam z ciekawością, czy to kiedyś zaskoczy.
swego czasu działałem jako moderator na forum, które traktowało o chomikuj. Raz na jakiś czas takie kwiatki wypływają. Niestety ludzie sie tylko skarżą, że ktoś wstawił lewy plik, zamiast pomyśleć o drugiej stronie. „Afera” była też przy niektórych książkach wydanych przez Prószyńskich. Niestety na cwaniactwo bachorów, które muszą mieć tysiące książek nie ma lekarstwa.
ps.
przeczytałem krótki opis książki i zdecydowanie mnie zainteresowala :)
To może ja jeszcze opiszę tutaj swój przypadek z samego początku użytkowania Kindla.
Patrzyłem się na stronie Amazona na książkami traktującymi o historii Rosji i ZSRR. Mój wzrok zatrzymał się na biografii Stalina. Czytałem, że niejaki Putin otworzył archiwum Stalina w jego dawnym pokoju na Kremlu. Wpuścił tam historyków. Czekałem na biografie skupiającą się na życiu osobistym (coś jak „Dwór Czerwonego Cara – jak kogoś tematyka interesuje to szczerze polecam). Zobaczyłem opis, i datę druga połowa maja 2011. Pierwsza mysł – to jest to. Koszt około 15$, więc tragedii nie ma. Zakupiłem z dostawą na Kindla (nie wiedziałem, że mogę to kablem przesłać). Po 1o-14 dniach miałem dostęp do WiFi i ściągnąłem książkę. Dopiero wtedy okazało się, że w maju to książka została przygotowana na Kindla, a nie wydana. Znalazłem instrukcje, zrobiłem refund. Musiałem się jeszcze tłumaczyć mailowo jakiemuś supportowi, ale kasę oddali bez najmniejszego problemu. Zastanawiam się, czy Amazon ma możliwość sprawdzenia, czy książka była faktycznie czytana/przeczytana.
Jeśli w opcjach Kindle’a jest włączona synchronizacja, to w momencie nawiązania połączenia z serwerem Amazon są nań przesyłane informacje o pozycji, na której ostatnio przeglądano książkę. Możliwości sprawdzenia, czy książka była czytana, czy zaledwie przewertowana, oczywiście, nie ma.
Zwrotu nie można dokonać, gdy nie uda się za nią zapłacić (gdy ktoś ma ekartę elektroniczną doładowywaną przez internet i jej nie zasili by kupić).
Zastanawiam się co w takim razie – mimo wszystko zasilić kartę i żądać zwrotu.
Czy zignorować noty, że nie udało się zapłacić?
Czy po jakimś czasie takie nieopłacone zakupy są anulowane?
Jak została rozwiązana ta sprawa? Mam ten sam problem
Dziękuję Ci bardzo. Swoim postem właśnie ocaliłeś moje 100 zł, które moje dziecko podstępnie kliknęło na Kindlu.
No to cieszę się, że się udało odkręcić. :) Na Kindle można zawsze włączyć „Parental controls” czyli ustawienia rodzicielskie i np. zablokować dostęp do sklepu.