Czytniki Kindle mają sporo funkcji, które są przydatne na co dzień, a nie każdy je zna.
Często spotykam się z narzekaniem na oprogramowanie Kindle, które w niedawnych aktualizacjach zmieniało się – i to według wielu osób – na gorsze. Myślę, że warto jednak pokazać też mniej znane funkcje, które z czasem się pojawiają.
Niektóre zostały wprowadzone jeszcze w 2013 roku, inne – kilka lat temu. Jeśli macie czytnik nowszy niż siedem-osiem lat, to większość powinniście mieć. Jedynie dwie (nr 6. i 11.) działają na konkretnych modelach Kindle, a nr 10. na nowszych.
Te funkcje omawiałem już przy okazji nowych wersji oprogramowania, ale tutaj zebrałem je w jednym miejscu.
Spis treści
- 1. Wyświetlanie zegarka podczas czytania
- 2. Storage management czyli zarządzanie pamięcią czytnika
- 3. Instalowanie własnych fontów
- 4. Okładka książki na wygaszaczu
- 5. Motywy wyglądu tekstu
- 6. Wyłączanie ekranu dotykowego
- 7. Pobieranie zawartości kolekcji
- 8. Wyszukiwanie pełnotekstowe
- 9. Vocabulary Builder
- 10. Animacja zmiany stron
- 11. Redukcja jasności w nocy
- Podsumowanie
1. Wyświetlanie zegarka podczas czytania
Zacznijmy od rzeczy prostej, ale przydatnej. Jeśli chcemy mieć kontrolę nad czasem podczas lektury (i mieć świadomość, że zbliża się druga w nocy, a musimy rano wstać), możemy włączyć widok zegarka na górze ekranu.
Otwieramy książkę i wchodzimy do ustawień czytania – przycisk Aa w belce menu. Następnie z czterech zakładek wybieramy „More”, a tam „Show Clock While Reading”.
Funkcja pojawiła się na Kindle już w lutym 2018, ale nadal nie wszyscy o niej wiedzą.
Nie wspominam w tym artykule o funkcji Time To Read, czyli czasie do końca książki lub rozdziału, bo jest ona chyba wystarczająco znana. Nie wszyscy jednak znają skrót do zmiany jej ustawień.
2. Storage management czyli zarządzanie pamięcią czytnika
Amazon wprowadził funkcję zarządzania pamięcią czytnika jeszcze w roku 2017. Nie był chyba do niej bardzo przekonany, bo zwykle ją ukrywał w ustawieniach zaawansowanych.
Dopiero niedawno została „wyciągnięta” wyżej, bo znajdziemy ją w Settings – Device options – Storage management
Po wejściu widzimy, ile pamięci czytnika zajęliśmy, a ile jest wolne.
Funkcja ma dwa tryby:
- Manual removal: przeglądamy rodzaje treści i widzimy np. największe e-booki z Amazonu, które możemy usunąć.
- Quick Archive: automatycznie usuwa książki, których nie otwieraliśmy np. od 3 miesięcy lub roku. Co ważne – ta opcja usuwa wyłącznie te książki, które pobraliśmy z chmury.
Dziś każdy czytnik Kindle ma co najmniej 16 GB pamięci. Mieści więc tysiące e-booków i jeśli nie kupujemy audiobooków z Audible i nie wgrywamy wielu PDF, to rzadko staniemy w sytuacji konieczności wyczyszczenia pamięci. Choć niektórzy mogą chcieć po prostu mieć mniej książek „na widoku”.
3. Instalowanie własnych fontów
Czytniki Kindle mają wbudowane 9 fontów: Amazon Ember, Baskerville, Bookerly, Caecilia, Caecilia Condensed, Futura, Helvetica, Open Dyslexic i Palatino.
Czasami można też skorzystać z „Publisher Font” czyli fontu wbudowanego w e-booka przez wydawcę. Jako czytelnicy mamy więc duży wybór.
Choć potrzeba instalowania własnych krojów czcionek pojawia się rzadko, taka możliwość istnieje od aktualizacji 5.9.18 wprowadzonej w 2018 roku.
Jak wgrać pliki fontów? Podłączamy czytnik Kindle do komputera i przegrywamy je do folderu „Fonts”. Wewnątrz znajdziemy nawet instrukcję w formacie .txt.
Uwaga: własne fonty, podobnie jak pogrubianie czcionki nie będą działały w „starym” formacie MOBI, czyli np w dawnych czasopismach, a także książkach z abonamentów.
4. Okładka książki na wygaszaczu
To funkcja, której posiadacze Kindle zazdrościli przez lata użytkownikom innych czytników, a która pojawiła się wreszcie w roku 2021.
Chcąc ją włączyć wchodzimy do: Settings – Screen and brightness – Show covers on lock screen
Działa dla większości książek, z wyjątkiem PDF i niektórych w starszym formacie MOBI.
5. Motywy wyglądu tekstu
To funkcja, którą nie sposób przeoczyć, bo lista motyów, określanych jako tematy – „themes” pojawia się gdy klikniemy ikonkę Aa do ustawień tekstu.
Kilka motywów jest predefiniowanych, inne możemy zapisać sami (Themes – Save Current Settings)
Jest to bardzo przydatne, gdy mamy różne ustawienia tekstu np. do czytania w ciemności i na słońcu. Albo gdy z czytnika korzysta kilka osób o różnych preferencjach.
Na Kindle Scribe w ten sposób łatwo przełączam się między widokiem dwu- i jednokolumnowym, co omawiałem dokładniej, gdy weszła ta funkcja.
Jedyne, co mogę tu zarzucić, to brak synchronizacji motywów między różnymi czytnikami podłączonymi do tego samego konta.
6. Wyłączanie ekranu dotykowego
Funkcja wyłączania ekranu dotykowego została wprowadzona w 2017 i występuje tylko w wodoodpornych czytnikach Kindle, czyli Oasis 2 i 3, a także Paperwhite 4-6 i Colorsoft.
Została wprowadzona po to, aby gdy czytamy np. w wannie pojedyncze krople wody spadające na ekran nie zmieniały nam stron i nie wywoływały np. słownika.
Opcję „Disable touchscreen” znajdziemy w menu podczas czytania.
W czytnikach Oasis, które miały przyciski z boku, zrozumiałe jest, że po wyłączeniu dotyku korzystamy z tych przycisków. A co z czytnikami bez przycisków? Wyłączenie dotyku wyłącza reakcję ekranu na pojedyncze dotknięcia, ale nadal działają gesty przesuwania stron.
Po wyłączeniu dotyku nie będziemy mogli skorzystać z żadnej innej funkcji czytnika – da się tylko zmieniać strony.
Jak tę opcję wyłączyć? Trzeba uśpić czytnik przy pomocy przycisku na krawędzi obudowy, następnie włączyć go ponownie.
7. Pobieranie zawartości kolekcji
Kupiłeś/kupiłaś nowy Kindle i chcesz szybko ściągnąć z chmury książki, które czytasz? Jeśli te książki należą do określonej kolekcji, zrobisz to jednym kliknięciem.
Wchodzisz do wybranej kolekcji i z menu (trzy kropki po prawej) wybierasz „Download all items”. Tu przykładowo fantastyka.
Jest tam również opcja „Remove all downloads”, która na odwrót – usuwa wszystkie książki z danej kolekcji. Jeśli np. uczyliśmy się do egzaminu na jakiś temat i w wakacje chcemy się tego wszystkiego z czytnika pozbyć.
Funkcja została wprowadzona w lutym 2022 wraz z aktualizacją 5.14.2.
A co, jeśli nie masz ustawionych odpowiednich kolekcji? Najłatwiej to zrobić na koncie Kindle, gdzie da się zaznaczać po kilkanaście e-booków i dodawać do kolekcji. Od pewnego czasu dodawanie do kolekcji działa też w aplikacji Kindle for PC.
8. Wyszukiwanie pełnotekstowe
Kindle to wciąż jedyne czytniki, które indeksują wszystkie książki w pamięci czytnika.
Wpisujemy słowo, wtedy „text in books” jest jedną z opcji wyszukiwania. Np. interesuje mnie Hunter Biden, syn amerykańskiego prezydenta.
Można też słowo w książce zaznaczyć i wybrac ikonkę wyszukiwania, następnie „All text”. No i mamy listę książek z daną frazą.
„Items not yet indexed” oznacza książki, które dopiero ściągnąłem na czytnik, trwa więc ich indeksowanie.
A następnie możemy przeszukiwać daną książkę.
Od pewnego czasu oprogramowanie Kindle ma spory błąd UX: jeśli wejdziemy do wyników z danej książki, to nie możemy już wrócić do wszystkich wyników i trzeba powtórzyć wyszukiwanie. Co nie zmienia faktu, że funkcja jest nadal użyteczna.
Przy okazji: jeśli ściągniemy lub wgramy na czytnik wiele plików, czytnik przez jakiś czas będzie je indeksował, co prowadzi do większego zużycia baterii. Dlatego jeśli kupimy nowy czytnik, wgramy książki i „bateria znika w oczach”, nie musi to być wada baterii.
9. Vocabulary Builder
Vocabulary Builder to aplikacja do powtarzania słówek, które sprawdzaliśmy w słowniku. Wchodzimy do niej z menu książki.
Słowa prezentują się najpierw w kontekście zdania, w którym się pojawiły w książce.
Możemy przełączyć na definicję, która będzie zaciągana z aktualnego słownika.
Vocabulary Builder działa z wszystkimi językami, dla których mamy słowniki. Oto słowo „szarwark”, które ostatnio sprawdzałem w „Rozdrożu kruków”, a jak się okazuje, również dawno temu w jakimś artykule z Wyborczej.
Aplikacja ma pewne ograniczania. Jeśli czytamy książki w różnych językach, to wymieszane będą słowa np. po angielsku, polsku czy niemiecku. Nie mamy też specjalnie wpływu na to co nam pokaże do powtarzania, brakuje jakiegoś algorytmu powtórek.
Jest to jedna z najstarszych funkcji dotykowych Kindle, wprowadzona przy okazji Kindle Paperwhite 2 jeszcze w roku 2013 i wtedy ją szczegółowo omawiałem. Od tego czasu się nie zmieniła i nie jest przez Amazon jakoś mocno promowana, nie zdziwiłbym się, gdyby przy jakiejś aktualizacji z czytnika zniknęła…
I to też jest przykład dobrych pomysłów, które przez Amazon nie zostały „pociągnięte” dalej. Bo funkcji Vocabulary Builder… nie mają aplikacje Kindle na telefony – a przecież aż się prosi, aby te słówka móc sobie powtarzać w telefonie.
10. Animacja zmiany stron
W roku 2021 z oprogramowaniem 5.14.1.1 Amazon wprowadził opcję… „animacji zmiany stron”, która działa dla Kindle Paperwhite 5 i nowszych. Wymaga bowiem troszkę więcej mocy czytnika.
Znajdziemy ją (podobnie jak zegarek) w ustawieniach czytania (Aa) w zakładce „More”. Szukajmy opcji „Page Turn Animation”.
Jak to działa? W 2021 nagrałem film na przykładzie Kindle Paperwhite 5. Najpierw zmieniam strony tradycyjnie, potem włączam animację.
Zamiast natychmiastowej zmiany strony, nowa strona niejako „przelewa się” z prawej na lewą.
A na co to komu? A komu to potrzebne? W artykule z 2021 opublikowałem też ankietę. No i ku mojemu zaskoczeniu 23% z Was odpowiedziało, że skorzystałoby z tej funkcji. Dlatego ją tutaj omawiam. 😊
11. Redukcja jasności w nocy
I na końcu funkcja dostępna tylko w czytnikach z czujnikiem światła, a zatem z obecnie sprzedawanych: Paperwhite Signature Edition oraz Colorsoft. Dawniej była też w Voyage i Oasis i znana była jako „Night Light”.
Nie należy jej mylić z automatyczną regulacją oświetlenia (Auto Brightness), która jest widoczna po prostu jako checkbox obok suwaczka mocy oświetlenia.
Funkcję znajdziemy w: Settings – Screen and brigtness – Reduce brightness at night
A jak działa? Chodzi o to, że w ciemności nasz wzrok adaptuje się do otoczenia i z czasem wystarczy nam coraz słabsze oświetlenie, aby wygodnie czytać. Czytnik po prostu zmniejszy automatycznie jasność, gdy czytamy w ciemności.
Osobiście z tej funkcji nie korzystam, bo mam tak, że ja to automatyczne wygaszenie zauważam i czasami wytrąca mnie z rytmu czytania. Ale wiem, że dla wielu osób jest przydatne.
Podsumowanie
Nie da się ukryć, że Kindle to prostsze czytniki w porównaniu do marek takich jak PocketBook czy Onyx Boox. Jednak firma co jakiś czas dokłada różne funkcje, z których możemy sobie nawet nie zdawać sprawy.
Zauważyliście pewnie, że te funkcje włączamy w różnych miejscach. Niektóre w ustawieniach (Settings), inne w menu podręcznym książki, inne wreszcie w ustawieniach tekstu (Aa). To trochę utrudnia zrozumienie jak wszystko działa, ale też dlatego napisałem ten artykuł.
A z których opisanych funkcji sami korzystacie?
A może którą funkcję pominąłem? Jeśli tak, piszcie w komentarzach.
PS. Zauważyłem, że od pewnego czasu część obrazków z bloga wyświetla się zbyt szeroko, gdy korzystacie z desktopowej wersji przeglądarek Chrome/Edge. Szukam tutaj rozwiązania, na Firefoksie działa wszystko prawidłowo.
„indeksują całą wszystkie książki” – czyżby zmiana koncepcji zdania w trakcie pisania? ;)
Eh, i czat gpt, którego (wzorem nieco bogatszej ode mnie spółki Agora) używam do wskazywania błędów tego nie wyłapał :/
W A. mają widocznie jakąś beta (czy bieda) wersję, bo od błędów w G i W można dostać oczopląsu.
A ja bym tylko chciał możliwość likwidacji marginesu…
Nie jest dużym kłopotem dodanie w calibre 2 linii w arkuszu stylów do pliku azw3, rozwiązanie doraźne ale skuteczne.
Może dla Ciebie nie jest ja nie mam pojęcie o tym co napisałeś.
Zazwyczaj pobieram plik na telefon i wrzucam w apke kindla.
Po prostu chciałbym mieć możliwość z plaszczyzny czytnika zlikwidować margines…
No to wystarczy root i zmodyfikowanie dwóch plików.
Dodajmy: root niemożliwy do zrobienia na nowych kindlach bez magii typu lutowanie. Dlatego apelowałbym o bardziej rozważne wypowiedzi, niż że „wystarczy” :)
No właśnie nie. Root polegający na podłączaniu czegoś do płyty głównej został wyeliminowany (brak złącza i mocno utrudnione otworzenie czytnika). Dziś działają tylko metody software’owe.
Magia to znalezienie metody na dostarczenie czegoś na partycję systemową. Choć to nie magia, tylko zrozumienie jak działa oprogramowanie i gdzie są nienaprawialne luki.
Czy apka Amazon Kindle na Androida posiada jakąś funkcję o działaniu podobnym do Quick Archive?
Nie ma :(
Robercie, a co z opcją odświeżania strony żeby uniknąć ghostingu? Szukałem jej ostatnio i nihuhu nie potrafię znaleźć. Kiedyś była w settings – reading options (nawet potwierdziłem w jakimś artykule na swiatczytnikow), a u mnie w ogóle reading options nie występuje! Nawet sprawdzałem na książce z kindle store i z kabla i „amba fatima było i nima”.
PW5 5.17.1.0.3 (4351900007)
Schowana jest bardzo dziwnie.
Settings – Home and Library (!) – Reading Options – Page refresh
Totalnie nie mieli chyba pomysłu, gdzie ją przenieść po reorganizacji ustawień. Już chyba lepiej byłoby w menu Aa.
Wielkie dzięki! W życiu bym nie pomyślał żeby szukać w library! Nie żeby ta opcja była mi jakoś specjalnie potrzebna, ale niedawno zauważyłem zniknięcie i mnie to troszkę męczyło.
Najlepszego w nowym roku!
Animacja zmiany stron chyba dostępna jest od PW5, może KO3. U mnie na PW4 nie ma.
A ja z Kindle żegnam się bez żalu po 10 latach. Od kilku dni mam w domu Kobo Libra Colour i jestem więcej niż zadowolony. Przyciski fizyczne jednak robią robotę. Do tego czytnik jest leciutki, cienki i bardzo szybki. Taki Oasis na sterydach. Menu również jest bardziej intuicyjne niż w Kindlach. Aktualizacje tak samo. Sam sprawdza i instaluje w nocy, ewentualnie robimy to sami jednym kliknięciem. W Kindlu to jakaś abstrakcja. Na korzyść urządzeń Amazona przemawia chmura. Kobo obsługuje też Dropbox i dysk od Google, więc od biedy też może być. Konfiguracja i obsługa tych kont na czytniku banalnie prosta. Do tej pory korzystałem z funkcji „Send to Kindle”, a teraz na Kobo wgrywam po kablu poprzez Calibre. Z Calibre korzystam już lata, mam kilkanaście tyś. ebooków, których bym nie ogarnął bez tego programu, więc nie stanowi to dla mnie problemu. Wgrałem też na czytnik amazonowską czcionkę Bookerley, bo jestem do niej przyzwyczajony. Mój Oasis idzie na eBay i zdaje się że Paperwhite 5. mojej żony też. Jak zobaczyła moje nowe Kobo, to Kindla już nie chce🙂
Pozdrawiam!
Brzmi nieźle. A jak z jakością fizycznej strony Kobo, znaczy hardware? Plastiki mogą być różnej jakości.
Plastiki jak i wykonanie bardzo dobre. Osobiście nie mam się do czego przyczepić.
Moje odczucia są zupełnie inne. Ekran dużo gorszy niż zwykle b&w. Przyciski w stosunku do KO2 toporne i mało przyjemne w przełączaniu. Chmura to żart. Dostęp do losowych 100 książek w Google Drive to porażka a za Dropbox nie zamierzam płacić. Menu i ogólna przyjemność z korzystania super. Gorzej kiedy w oryginalnej książkę zamiast czarnych, są szare litery. Jakość wtedy leci na pysk.
Słowniki – tutaj do rozwiązań Amazonu nie ma podejścia. Jest kilka plusów ale i sporo minusów. Jak ktoś lubi przerzucać książki po kablu, nie potrzebuje ekranu jak brzytwa czy nie korzysta ze słowników to będzie zadowolony. Reszta albo polubi albo znienawidzi.
„Przyciski w stosunku do KO2 toporne i mało przyjemne w przełączaniu.”
O to to! Wszystkie osoby (z którymi miałem kontakt), które mają/miały Oasis 2/3, a potem Librę 2/Colour, twierdzą, że te przyciski w Kobo są „tanie” i nawet nie można poważnie porównywać ich do tych z Oasis.
Kobo ma dwie poważne wady – średnio beznadziejną obsługę PDF-ów i beznadziejną obsługę słowników (oraz kiepską dostępność).
Niemniej to nr 2 po Kindle, jeśli tylko te ograniczenia komuś nie przeszkadzają (tak jak mi np. nie przeszkadza «de fakto» brak Legimi i EmpikGo na Kindle’u).
Pomijając osobiste preferencje, używanie określenia „ekran dużo gorszy niż zwykłe B&W”, to wielkie uproszczenie, pozostające nie bez wpływu na potencjalnego nabywcę stojącego przed wyborem urządzenia, wprowadzające wręcz w błąd i nie mające przełożenia na komfort czytania. Dla mnie, oraz kilku moich znajomych którym pokazywałem ten czytnik, ekran w Kobo jest bardziej „papierowy”, niż zwykły B&W i przyjemniej się na nim czyta. Jako punkt odniesienia porównywaliśmy go do mojego Scribe i Paperwhite’a. Co do przycisków w Libra, nazywanie ich topornymi i mało przyjemnymi w przełączaniu również mija się z prawdą. Fakt, w Oasis są praktycznie idealne, w Kobo trzeba odrobinę mocniej wciskać, kiedy palec trzymamy w środkowym punkcie przycisku. Kiedy naciskamy krawędź przełącznika, przycisk działa bardzo lekko i przyjemnie. Osobiście nie odczuwam absolutnie żadnego dyskomfortu podczas codziennego czytania, korzystając tylko z tego rozwiązania. Co do chmury, to tutaj Kindle bezapelacyjnie wygrywa, ale potencjalny nabywca Kobo ma zapewne świadomość, iż nabywając czytnik tej marki żegna się z rozwiązaniami od Amazonu. BTW, firma ta coraz bardziej olewa klientów. W UK gdzie mieszkam, nabywcy wadliwych Colorsoftów, którzy masowo zwracali te urządzenia w ramach wymiany na nowe, pozbawione wad (słynny żółty pasek, lub martwe pixele) po zapewnieniu że problem został rozwiązany, od kilku dni dostają ten sam wadliwy produkt…
Pozdrawiam
Nikogo nie wprowadza w błąd stwierdzenie „ekran dużo gorszy niż zwykłe B&W”. Nałożona siatka jest widoczna i nawet podświetlenie na maksa tego nie zmienia. Jest widoczna a co za tym idzie ostrość i kontrast liter jest gorsza. Zdjęcia Roberta z testu tego dowodzą. Rozumiem Twoja wściekłość na Amazon, co nie zmienia faktu, że porównując PW4, PW5, KO2 i Kobo Libra Colour widać różnicę. Kolor jest fajnym bajerem ale jak napisałem, jeżeli wydawca tekst w książce pozostawi szary a nie czarny to nie da się tego czytać bez uszczerbku dla wzroku (patrz ostatnia książka Wałkuskiego). Nie jest tajemnicą, że bardzo dużo osób narzeka na wycofanie Kobo Libra 2 i wymuszenie przesiadki na kolorowy ekran. A to świadczy tylko o tym, że jest różnica. Najlepiej dla czytelników gdyby Amazon i Kobo połączyli siły i zrobili jeden porządny czytnik. :)
„Zdjęcia Roberta z testu tego dowodzą.” Rozumiem zatem, że Libry w ręku nie trzymałeś? Nie miałeś okazji „na żywo”, osobiście, organoleptycznie, porównać obydwu ekranów i na tej podstawie stwierdzić który jest przyjemniejszy w codziennym użytkowaniu? OK. To mi wystarczy😊
Jeszcze parę słów odnośnie ludzi zawiedzionych wycofaniem Libry 2: Wyobraź sobie że istnieje też jeszcze grono osób, dla których Libra Colour po zakupie pozostaje podstawowym i ulubionym czytnikiem, pomimo posiadania różnych modeli Kindla. I ta druga grupa wydaje się być znacznie większa. Jak mi nie wierzysz to poczytaj opinie na Reddicie😊
No właśnie że mam. Kupiłem by dam się przekonać czy ta siatka mi nie będzie przeszkadzała. A to był komentarz dla tych co nie mają. Potwierdzam, że na ekranie zamiast wyraźnego ekranu jest nałożona siatka i mi to przeszkadza. Oko cały czas stara się skupić na literach ale ciągle ucieka i wzrok mi się męczy. Może dla Ciebie i Twoich znajomych nie ma to znaczenia. Dla mnie ma i jeżeli, ktoś ma podobne odczucia to myślę, że weźmie moją opinię pod uwagę. Liczyłem, że Kobo zrobi dla mnie efekt wow ale nic takiego się nie stało. Cieszę się, że każdy ma możliwość podjęcia decyzji wg. własnych upodobań. I to jest piękne. Nie zamierzam Cię przekonywać i nie miałem takiej intencji. Żałuję, że czytników Kobo nie ma w marketach RTV tak by każdy przed zakupem mógł sobie porównać wszystkie modele Amazonu, Kobo, PocketBook i Onyx Boox .
Zdaję sobie sprawę, że Twój, a także wielu innych osób wzrok może być czulszy i akurat ten typ ekranu nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań. Nie oznacza to natomiast że jest gorszy. Określenie, którego użyłeś, to tylko Twoje subiektywne odczucie. Żeby stwierdzić jego prawdziwość, trzeba ustalić, czy faktycznie tak jest i samemu się przekonać. Ktoś kto nie ma takiej możliwości i ślepo zawierzy tego typu opinii, może (ale nie musi) zostać wprowadzony w błąd, ponieważ w jego (subiektywnym) odczuciu, ten ekran będzie akurat „lepszy’, nie różniący się od innych, lub różnica nie będzie miała żadnego znaczenia podczas codziennego użytkowania. Sam Robert w swoich artykułach o czytnikach Kindle Paperwhite 6 i Kobo Libra Colour, które pozwolę sobie poniżej zacytować, nie pokusił się o takie stwierdzenie. Pisał natomiast: „Podobny jeśli chodzi o wrażenia czytania okazał się jedynie… Kobo Libra Colour, tam ekran (Kaleido 3) był bardziej ziarnisty, ale czytnik nadrabiał to bardzo dobrą typografią.”„ Jasność i kontrast obu ekranów, gdy czytamy w czerni i bieli, wydają się być podobne. Paperwhite 6 ma troszkę mocniej nasyconą czerń.
Gdy przyjrzymy się bliżej ekranowi Libra, zauważymy oczywiście ukośną siatkę kolorowych pikseli, natomiast nie rzuca się ona bardzo w oczy.”
„Sam ekran wydaje się być bardzo dobry, przynajmniej jeśli chodzi o obecny stan „kolorowego e-papieru”.
W tym przypadku bez względu na to, czy opinie opublikowane przez Szanownego Autora są słuszne, czy nie, są obiektywne –
odwołują się bowiem do konkretnego kryterium. Realnie pomagają dokonać wyboru, Jednakże w tym przypadku, gdyba akurat Robert pokusił się o stwierdzenie że ekran Kobo jest gorszy, to nawet przez sekundę nie brał bym pod uwagę tego czytnika😊
Ja również nie chcę nikogo do czegoś przekonywać. Pewne rzeczy dla mnie nieistotne, dla kogoś mogą być nieakceptowalne, Dla kogoś chmura, dla innego słowniki, czy dla Ciebie ekran.
Może w końcu doczekamy się wznowienia Oasis, albo Paperwhite’a z przyciskami fizycznymi, czego wszystkim w Nowym Roku 2025 życzę!
Pozdrawiam serdecznie!
Kobo to bardzo niepopularne czytniki,a szkoda, bo są długo aktualizowane, jakość wykonania mnie zaskoczyła. Choć ten czytnik, który mam jest moim pierwszym. Prawda, nie mam z czym porównać.Niemniej polecam. Greg jeśli potrzebowalibyście jakieś pomocy -w co wątpię, bo kobo jest bardzo intuicyjny, to pisz na maila.
Jeśli chcesz to napisz proszę jak sprawuje się Twój nowy czytnik? Czy jesteś zadowolony z podświetlenia i koloru? Mój stary kobo daję radę, tyle,że ma mało pamięci.
Pozdrawiam i wszystkiego dobrego, i świetnych lektur, w nowym 2025.
PS. Możesz polecić coś do przeczytania? Najlepszą Twoją/Waszą lekturę z tego(choć niekoniecznie) roku?
Mam ten czytnik dopiero od 8 dni, ale bardzo przypadł mi do gustu. Jest to moje pierwsze Kobo. Wcześniej miałem Kindle Voyage, Oasis drugiej gen. Aktualnie posiadam Scribe, w domu jest też Paperwhite 5. Przymierzałem się wcześniej do Kobo Libra 2, ale naczytałem się opinii, że wykonanie oraz przyciski kiepskie i pomysł upadł. Teraz przed zakupem tego Kobo, brałem pod uwagę nowego Paperwhite Signature Edition, zwłaszcza po lekturze testów Roberta na tym blogu. Ostatecznie wybrałem Kobo, głównie ze względu na przyciski, oraz ergonomiczny kształt czytnika. Nie ukrywam też, że chciałem spróbować czegoś nowego z kolorowym ekranem. Nie zamawiałem od razu okładki, bo nie wiedziałem czy ten czytnik mi się spodoba i go nie zwrócę, ale od pierwszej chwili przypadł mi do gustu tak jak kiedyś Oasis, który był moim ulubionym czytnikiem. Pomijając ergonomię, tak jak napisałeś, jest bardzo intuicyjny i w tej kwestii bije urządzenia od Amazon na głowę. Jak dla mnie jakość ekranu jest bardzo dobra, specjalnie od kilku dni bardzo dużo czytałem (mam przerwę świąteczną z pracy) na wszystkich domowych czytnikach, aby mieć porównanie i biorąc pod uwagę tylko i wyłącznie ekran, to nie mogę stwierdzić, by któryś był „gorszy”, lub „lepszy’, aczkolwiek na Kobo czyta mi się najprzyjemniej. Jeżeli chodzi o ergonomię, to tu jak dla mnie może równać się tylko Oasis. W Paperwhite wkurza mnie też przycisk włączania umieszczony na dole obudowy. Wielokrotnie zdarzało mi się restartować ten czytnik, gdyż podczas trzymania go w ręku, opiera się o najmniejszy palec akurat w miejscu gdzie jest ten włącznik. Chmury od Amazon nie będzie mi brakować, używałem jej tylko do synchronizacji Kindla z aplikacją na telefonie, bo ze względu na gabaryty nie chciało mi się nosić Scribe ze sobą. Wszystkie książki i tak trzymam na chmurze Mega i iCloud, a wgrywam poprzez Calibre. Kobo obsługuje Dropboxa, gdzie każdy może dostać darmowe bodajże 2GB, także gdyby nie było komputera pod ręką, to można zakupiony plik wysłać na tę chmurę i od razu czytać na urządzeniu. Sprawdziłem- działa. Podsumowując, jestem bardzo zadowolony, wczoraj przyszła okładka SleepCover- rewelacja! Zamawiam drugie Kobo dla żony, gdyż jej również bardzo spodobał się ten czytnik. Dwa pozostałe Kindle idą na eBay.
Co do książek, to nie wiem co Cię interesuje. Ja czytam dużo literatury faktu, książki historyczne, czasami thrillery psychologiczne. Właśnie zaczynam „Zanim zostaliśmy potworami” Katniss Hsiao. Ponoć dobra!
Pozdrawiam serdecznie!
Gregu, dziękuję za odpowiedź (długą).
Podałbyś maila do Siebie?
Z chęcią podyskutuję, i wymienię się tytułami, i jeśli chcesz, coś polecę. Tylko nie wiem, czy to właściwe miejsce, bo nie dotyczy głównego tematu.
Dobrego wieczoru, pozdrawiam.
Życząc wielu pozytywnych wrażeń.
Mój czytnik jest wiekowy,a śmiga i dostał aktualizację.
Nie ma za co. Cieszę się że Twój czytnik działa i jesteś zadowolony. Jak coś jest dobre, to nie ma potrzeby zmieniać, bo jak to mówią: lepsze jest wrogiem dobrego😊 Wybacz, ale z różnych powodów nie podam maila publicznie. Mam nadzieję że to zrozumiesz, a niejednokrotnie będzie jeszcze okazja popisać tutaj, na tym Forum!
Wszystkiego dobrego, pozdrawiam,
Grzegorz
Szkoda, że Kindle nie pokazuje stron przeczytanych/stron do końca. Na informacji o czasie do końca rozdziału nie można zupełnie polegać, gdyż pokazuje głupoty. Wcześniej było ok, ale czytając nowego Wiedźmina zauważyłem, że czasami ten czas się lekko różni. Teraz czytam Dzień Szakala i czasami jest info, że do końca rozdziału pozostało np ponad 9 godzin, aby kilka stron dalej podać informację, że rozdział skończę w jedną minutę. Raz, jakiś rozdział czy dwa temu wyświetliło „-1 min”. :) Nie wiem jak to możliwe, bo w żadnej innej książce miejsca to nie miało. Co jest też irytujące, to dokładne zaznaczanie słowa. Czasami nie da się zaznaczyć słowa bez spacji, przecinka, kropki czy innego słowa, a to bardzo utrudnia lub uniemożliwia wyszukiwanie… No i kolejny minus, nie mogę synchronizować postępu z Goodreads. :/
Strony są, jeśli przesyłasz epub bezprzewodowo lub azw3/mobi po kablu przez Calibre.
Ale liczba stron do końca rozdziału, czy tylko nr strony?
Kindle pokazuje tylko aktualną stronę i całkowitą liczbę stron w książce, ale nie ma osobnego wskazania dla pojedynczych rozdziałów.
Tak, aktualna strona i liczba stron w książce. Jak dla mnie to zupełnie wystarczające. Rozdziały można sobie zawsze sprawdzić w spisie treści.
Dla mnie to niewystarczające i preferuje wyświetlanie czasu do końca rozdziału. Nawet jeśli jest niedokładny. Przechodzenie do spisu treści nadal nie rozwiązuje braku informacji, ile jest stron/ekranów do końca rozdziału, a przy okazji zaburza płynność czytania.
Wg mnie nawet lokacje są bardziej przydatne, bo są spójne we wskazywaniu, do którego miejsca w e-booku się odnosimy i nie zależą od ustawionych parametrów tekstu, marginesów, czy interlinii.
Ja też używam czasu do końca rozdziału, dlatego nie potrzebuję informacji ile zostało stron do końca. W papierowej książce przecież tego też nie widać, trzeba sobie przekartkować.
„Kindla już nie chce”.
Wrócisz szybciej niż myślisz.
„Aktualizacje tak samo. Sam sprawdza i instaluje w nocy, ewentualnie robimy to sami jednym kliknięciem. W Kindlu to jakaś abstrakcja”.
Zaraz, 10 lat używałes Kindla (tak piszesz) i dla ciebie aktualizacja czytnika to „jakaś abstrakcja”?
Tak, bo to normalne nie jest. Dla mnie nie ma problemu, ale dla wielu użytkowników, tzw. „nie technicznych” może być uciążliwe, gdyż po dotknięciu w odnośnik „software update” w menu, ukazuje się informacja, że Twoje urządzenie jest aktualne, pomimo że jest dostępna aktualizacja, co wprowadza w błąd. Użytkownik dowiaduje się o aktualizacji wtedy, kiedy sam sprawdzi na stronie Amazona, lub dzięki info na tym blogu. Trzeba ten plik ściągnąć, przekopiować kablem do urządzenia i jeszcze zatwierdzić w czytniku. Jak uaktualniasz Kindle Oasis i pracujesz na Macu, to jeszcze trzeba to zrobić za pomocą aplikacji Android File Transfer. Czy w tych czasach to normalne? Nie napisałem że do Kindla już nie wrócę. Być może kiedyś wrócę, głównym powodem przesiadki na Kobo to fizyczne przyciski. To przeważyło.
Użytkownik dowiaduje się o aktualizacji wtedy, kiedy sam sprawdzi na stronie Amazona, lub dzięki info na tym blogu. Trzeba ten plik ściągnąć, przekopiować kablem do urządzenia i jeszcze zatwierdzić w czytniku.
Można też nic nie robić, a za jakiś czas czytnik sam się zaktualizuje.
No nie wiem. Kilka dni temu Paperwhite’a mojej żony aktualizowałem ręcznie, gdyż chyba aż od lutego nie chciał sam tego zrobić.
Mój do tej pory się nie zaktualizował. ;) A nie chce mi się kopiować pliku aktualizacji ręcznie. Tak, rozwiązanie Kindle jest chore.
Czy używanie czytnika jest w jakimś stopniu utrudnione bądź niemożliwe? W zamyśle aktualizacja zrobi się, kiedy zrobi, zakładam że ważne aktualizacje wypychane są szybciej. Kindle nie mają mechanizmu aktualizacji OTA, ale nie wierzę, że dla kogoś jest to argument za/przeciw wyborem marki czytnika.
Odłóż czytnik z włączonym wi-fi na godzinę, dwie, ewentualnie puść jakąś relaksującą muzykę ;)
„Kindle nie mają mechanizmu aktualizacji OTA”?!?
To dlaczego okresowo uruchamiające się na czytniku programy mają nazwy otaupd i otav3?
OTA to po prostu aktualizacja przez sieć, a niekoniecznie aktualizacja na żądanie.
Ja mam czytnik non-stop włączony i podłączony do wifi. Odkąd go mam, nigdy nie było automatycznej aktualizacji. Nawet gdy klikałem w odpowiedni przycisk. Aktualizacja następowała tylko po wgraniu pliku. I zwykle po tygodniach, jak nie miesiącach od jej ukazania.
Użytkownicy „nietechniczni” nie muszą sobie zawracać głowy aktualizacjami, tylko po prostu czytają. Większość aktualizacji jest tak naprawdę nieobowiązkowa, książki nie przestaną działać, jak nie wgramy nowej wersji.
Z jednej strony tak, z drugiej bez tych aktualizacji omijają nas niektóre poprawki. Mnie przez trzy tygodnie irytowało, że godzina wyświetlana podczas czytania książki nie respektowała ustawień formatu godziny (akurat w tym jednym miejscu wyświetlał się format 12-godzinny, pomimo że w ustawieniach wybrałem format 24-godzinny, i wszędzie indziej to ustawienie było respektowane). Dopiero w tym artykule zobaczyłem na screenie, że u Ciebie to działa prawidłowo, a z komentarzy dowiedziałem się że wcale nie mam najnowszej wersji oprogramowania na swoim czytniku. Po aktualizacji problem zniknął, ale to że Kindle przez 3 tygodnia okłamywał mnie, że mam najnowszą wersję softu, to faktycznie jest chora sytuacja…
Ale to nie ma znaczenia, czy są techniczni czy nie. Jeżeli aktualizacja jest dostępna, to powinna być automatycznie pobrana / dostępna z poziomu menu. To nie czasy Winampa, że trzeba wszystko samemu robić… Jednak Kindle jest mocno w tyle za innymi. I tak po prawdzie, to od lat nic się nie zmieniło.
„Wrócisz szybciej niż myślisz”
Przesiadłem się z Kindla na Kobo ze dwa, trzy lata temu i ani razu nie zatęskniłem za Kindlem, tak więc ten tego….
W Calibre świetnie działa błyskawiczne wyszukiwanie pełnotekstowe (zkładka FT) z całego księgozbioru ebooków, pod warunkiem, że – niezależnie od używanej chmury – przepuści się książki przez ten program, który na dysku utworzy swoją bibliotekę. Ja tak robię.
Zgadza się, opisywałem tę funkcję tutaj: https://swiatczytnikow.pl/calibre-6-0-wyszukiwanie-pelnotekstowe-wszystkich-e-bookow/ i sam z niej korzystam dość często.
Ja to wyłączyłem, bo niestety bardzo szybko zapycha mi się chmura (mega.nz).
Jeden plik z indeksami ma u mnie ponad 5 GB, gdy dodam nową książkę do biblioteki i ta się zindeksuje, konieczne jest wysłanie nowego pliku do chmury, a stary leży jako „sync debris”. Dwa-trzy dodania i muszę ręcznie usuwać stare pliki, wykorzystuję 37 z 50 GB.
To jest dla mnie też największa wada tego, u mnie to akurat na onedrive leci, no i wrzucanie pliku indeksu wysyca łącze. Były wnioski do autora, żeby ten plik dało się przenieść poza lokalizację biblioteki Calibre, to ten odpowiedział, że nie należy jej backupować w chmurze. Kovid wie lepiej. :)
To nie jest taka zła porada Kovida.
Osobiście po prostu dodaję ten plik do wyjątków i już.
Robienie kopii zapasowej tak dużych plików, które można i tak „odbudować” w przypadku awarii nie jest po prostu uzasadnione.
Oczywiście to moje zdanie.
Niestety Onedrive, którego używam akurat do backupowania biblioteczki Calibre nie obsluguje wyjątków. Jak coś jest w folderze objętym przez Onedrive, to jest backupowane.
Kovid wypowiada się na temat synchronizacji całych bibliotek Calibre przez chmury i odradza to (ze względu na potencjalne konflikty wersji). Jeśli jednak robię tylko kopię w jedną stronę – i nie mam tej biblioteczki na dwóch urządzeniach, takiego potencjalnego problemu nie ma.
Znasz pojęcie dowiązania symbolicznego lub po prostu skrótu?
A w jakim kontekście? Folder Calibre mam osadzony w Onedrive właśnie przez dowiązanie symboliczne (o tym sposobie pisałem jeszcze w 2012).
W kontekście dowiązania do tego indeksu, który faktycznie byłby poza katalogiem calibre.
Czemu nie można dodać bateryjki na ekran czytanej książki? Czy może ja nie umiem znaleźć… Ile razy mnie już zaskoczył brak prądu przed nocną sesją czytania nie zliczę.
Ponieważ producent nie przewidział takiej opcji :-)
W moim Kindlu wyświetla się ostrzeżenie przy niskim poziomie baterii, chyba 10%. To jest najlepsze rozwiązanie. W tablecie Samsung nieraz zaskoczyło mnie wyczerpanie baterii pomimo ciągłej widoczności malutkiej ikony, którą zresztą szybko przestaje się zauważać.
Nie czuję potrzeby ciągłej kontroli czasu i stanu baterii podczas czytania – to nie egzamin ani kolokwium. Ale każdy może mieć inne preferencjie. Skoro jest wybór opcji zegarka to powinien być też bateryjki.
„Robert Drózd’s Kindle” looks and sounds gorgeous to me :-)))
A to w sumie ciekawe, bo nazwę czytnika zmieniałem, ale najwyraźniej w tej funkcji Kindle o tym zapomniał. :)
Ta funkcja redukcji jasności w nocy jest też na Scribe 1
Taki offtopic – czy ktoś mógłby polecić dobry rysik do tabletu Xiaomi Pad 6 ? Poszukuję alternatywy dla oryginalnego rysika Xiaomi (jak wiadomo dość drogiego). Chodzi mi wyłącznie o podstawowe funkcjonalności czyli nawigowanie po ekranie, przewijanie stron, notatki w pdfach. Nie potrzebuję go do rysowania ani innych skomplikowanych zadań okołograficznych.
Mój stary rysik ostatnio padł, więc niedawno szukałam nowego. Mój wybór padł na rysik TECH-PROTECT UltraPrecise Stylus Pen i jestem naprawdę zadowolona z niego.
Ja kupiłem za 224 zł na AliExpress
Niestety vocabulary builder nie zawsze działa. Jak ebooka sobie sami stworzymy lub skądś ściągniemy to nawet nie wyskakuje.
Aktualizacje też są denerwujące, pomimo że już aktualizacje wyszły mój Kindle twierdzi że żadnych nie ma.
Możliwe, że VB nie działa dla książek wgranych po kablu, bo dla wyslanych przez send to kindle działa – zresztą nawet na przykładzie mam nowego Sapkowskiego i jakiś numer GW sprzed paru lat – tego drugiego nawet nie mam na czytniku.
Ebooki na kindle można podzielić na trzy typy:
– książki z Kindle Store, mają przyporządkowany 10-cyfrowy ASIN, np. B08GX88T4J
– książki wysłane do chmury kindle mailem mają przyporządkowany długi ciąg znaków (prawdopodobnie unikalny, ale nie wiem, czy generowany losowo, czy jakaś suma kontrolna z metadanych), np. 357D298707A14F609C06FC6C319B9672 (jest dodany w nazwie folderu książki na dysku kindle)
– książki skopiowane po kablu na czytnik – amazon ich nie umie rozróżnić.
Jeśli zamówisz dane z Amazonu, to raport o czytanych książkach dostaniesz właśnie tak, jak sobie to zagregujesz, wszystkie tytuły skopiowane na czytnik trafią do wspólnej rubryki „inne/nieznane”.
Pewnie dlatego VB działa tylko dla plików, które system kindle umie rozpoznać, czyli pierwsze dwa przypadki. Przy definicji słowa jest zakładka „Usage” i książka, w której słowa użyto. Oczywiście definicja słowa musi być też być w słowniku.
A rozmiar czcionki w przypisach i słowniku da się powiekszyć (PW3)?
Oczy już nie te i bardzo trudno mi się czyta przypisy i słownik.
Niestety :(
Jedyne co można zrobić, to przejść do przypisów (go to footnotes) i do słownika (open dictionary) i tam powiększać jak w książce.
Może trochę nie na temat, to z góry przepraszam. Mam taki nietypowy „problem”. Chcę zrobić zdjęcie określonego fragmentu tekstu na Kindle. Niestety zaczyna się on w połowie wysokości wyświetlacza i kończy w połowie kolejnej strony. Gdyby zaczynał się u góry wyświetlacza, cały interesujący fragment zmieściłby się. Opcję formatowania tekstu (rozmiar czcionki, interlinia, marginesy etc.) nie pomogły mi. To chyba nie da się tego osiągnąć, co?
Rozumiem, że chodzi o zrobienie zdjęcia, a nie skopiowanie tekstu.
Możliwe, że da się zrobić. 😊
1. Przełącz informację w dolnym lewym rogu ekranu w wyświetlanie lokacji (np. Loc 1830).
2. Przy pomocy spisu treści i linku „Go to: Page/Location” spróbuj przejść do lokacji nieco dalszej np. 1835.
Działa to niestety różnie (lepiej we własnych książkach niż kupionych w Amazonie), ale może się uda „przesunąć” trochę zawartość książki.
Przejdź na inną stronę, a potem przez notatki wróć do tego zaznaczonego fragmentu. Wtedy wyświetli się na górze
Znalazłem zegarek! trochę w innym miejscu menu, ale jest i będę używał. Dziękuję i wszystkiego najlepszego w Nowym Roku i przez cały rok. Ach, i jeszcze więcej promocji. ;)
Czy ktoś z was wie, dlaczego fontów wgrywanych ręcznie nie można używać w książkach zsynchronizowanych przez aplikację Legimi?
I tak zwykle używam czcionki Helvetica lub Caecilia Condensed, ale czasami chciałbym użyć np. Lato.
Legimi używa przestarzałego formatu, porzuconego przez Amazon, w którym nie ma opcji wybrania dodatkowych fontów. Są otwierane w archaicznej aplikacji na czytniku (mobireader), która ostatnią aktualizację miała 15 lat temu.
A czy istnieje nadal mozliwosc zastepowania sampli sciagnietych z amazonu kupiona ksiazka? Kiedys po zakupie ksiazka zastepowala probke, teraz pliki sie dubluja. Nie wiem, czy to ja cos zmienilam, czy amazon, ale nie potrafie tego odkrecic.
Moim ostatnim odkryciem, które przeoczyłem w ustawieniach, jest wyłączenie Highlight Menu. Dzięki temu można podkreślać bez menu wyskakującego za każdym razem. Rzadziej notuję czy wyszukuję z poziomu zaznaczenia, więc dla mnie to miało sens, ale jak ktoś dużo notuje, to pewnie ma to zawsze włączone.
O, to jest faktycznie przydatna funkcja, o której tutaj zapomniałem :)
Opisywałem tutaj, sam czasami korzystam:
https://swiatczytnikow.pl/aktualizacja-5-9-5-dla-kindle-nowy-tryb-zaznaczania-tekstu/
(obecnie ustawiamy ją w Aa – More – Highlight Menu)
Szukam podpowiedzi, po edycji metadanych w Siglu i wysłaniu na Kobo, nie rozpoznaje kolekcji i numeru pozycji. Czy wiecie dlaczego tak jest?
Funkcją która byłaby super w czytniku byłby alarm. Czytam książkę i np. o 10:15 wyświetla mi ona alarm, że za 10 minut mam autobus. Nie wiem, czy wy nigdy się nie zaczytaliście?
W kwestii wyszukiwania pelnotekstowego mysle ze warto dodac ze najwyrazniej jest case-sensitive, wlasnie to odkrylem szukajac czemu „jagiellonka” mi „nie dziala” :D