Masz abonament biblioteczny Legimi? Pobierz do poniedziałku książki z kilku wydawnictw.
Osoby korzystające z abonamentu Legimi za pośrednictwem bibliotek dostały wczoraj następującą wiadomość.
Z powodów licencyjnych, związanych z nowymi zasadami rozliczeń tantiem autorskich, nałożonych na wydawców i dystrybutorów przez zmienione w ostatnich dniach Prawo Autorskie, nasz katalog będzie podlegał okresowym zmianom w najbliższych miesiącach.
Aby uchronić Cię przed niemożnością przeczytania książek ulubionego autora w tym okresie, prosimy, abyś dokonał pilnego przeglądu naszego katalogu w ten weekend i dodał na swoją półkę książki na najbliższe miesiące. Możesz to zrobić zarówno w aplikacji mobilnej, jak i na stronie www. Dzięki temu będzie możliwe ich dalsze czytanie i słuchanie, w ramach aktywnego pakietu subskrypcyjnego.
Od poniedziałkowego wieczoru, 14.10.2024 r., nie będzie możliwe dodawanie na półki ebooków i audiobooków niektórych wydawców. Wśród nich są m.in. Czarna Owca, Wydawnictwo Literackie, Rebis, Nasza Księgarnia, Media Rodzina, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wydawnictwo Czarne. Jeśli chcesz mieć dostęp do książek ww. wydawców po tym terminie, musisz do tego czasu dodać interesujące Cię tytuły na półkę w Legimi.
Jak widać, zmiana jest bardzo duża – bo wśród wydawców, którzy nie będą dostępni są najwięksi gracze na polskim rynku.
Skąd ta zmiana? Szczegółowo zabrał się za ten temat serwis Granice.pl i tam odsyłam do szerszej analizy.
Punktem wyjścia była niedawna nowelizacja ustawy o prawach autorskich, która obowiązuje od 20 września. Nowelizacja wprowadza nowe zasady wynagrodzeń m.in. dla autorów i tłumaczy, no i okazuje się, że ma to też wpływ na wynagrodzenia dla wydawców w modelach abonamentowych. Komunikaty są na tyle enigmatyczne, że ciężko właściwie zrozumieć w czym jest problem i dlaczego dotyczy on tylko wypożyczeń bibliotecznych.
Z moich rozmów z wydawcami wynika, że są oni z rozliczeń z Legimi z reguły zadowoleni, choć jak wynika z następującego cytatu opublikowanego przez Granice – jest tam spora doza niepewności. Bo w którym momencie wydawca i autor zarabiają?
Upraszczając całą sprawę: umowy modyfikowane są w ten sposób, że użytkownik Legimi musi przeczytać coraz większy odsetek książki, by wynagrodzenie za udostępnienie utworu trafiło do wydawcy, a – co za tym idzie – również do autora. Bywa, że użytkownik Legimi przeczyta kilkadziesiąt stron, ale nie przekroczy określonego w umowach progu, a potem odłoży książkę na długo lub na zawsze. By przeczytać tak dużą część książki tradycyjnej, trzeba by było spędzić w księgarni kilka godzin lub po prostu dany tytuł kupić. Bywa też, że użytkownicy wracają do zaczętych książek po pewnym czasie, ale naprawdę nie wiem, jaki odsetek muszą wówczas przeczytać, byśmy otrzymali wynagrodzenie. Zapewne kancelarie prawne działające na rzecz największych graczy na rynku przeanalizowały już tę sprawę, ja nie mogę sobie na takie analizy pozwolić. Efekt jest taki, że w Legimi trudno mi doliczyć się, co tak naprawdę i ile osób przeczytało oraz za co wydawca ma już zapłacone, a za co jeszcze nie. Dlatego nam na udostępnieniu książki w Legimi jest bardzo trudno zarobić.
Na razie zmiana dotknie tylko użytkowników bibliotek, czy w przyszłości również zauważą ją klienci, którzy sami płacą za abonament? Mam nadzieję, że wtedy dowiedzą się o tym nieco wcześniej, niż na dwa dni przed zmianami.
Tymczasem, jeśli korzystacie z abonamentów bibliotecznych w Legimi, pododawajcie książki „na zapas” do poniedziałku.
Aktualizacja z 14 października: dziś komunikat na temat zmian opublikowała Nasza Księgarnia, która wycofuje z Legimi wszystkie swoje tytuły, nie tylko z kanału bibliotecznego.
Czytaj dalej:
- Po wprowadzeniu katalogu klubowego Legimi utraciło 5% abonentów, czyli około 10 tysięcy osób
- Legimi rozdaje po jednej książce z trzech wydawnictw: ArtRage, Mando i Zielona Sowa
- Stanowisko PDW w sprawie Legimi (i wypożyczeń bibliotecznych)
- Wieści z Legimi: Wszystkie abonamenty podrożały właśnie o 5 złotych, a w firmę inwestuje Wirtualna Polska
- „Rozdroże kruków” – nowa powieść Andrzeja Sapkowskiego już w e-booku – na razie na wyłączność w Legimi!
- Legimi wprowadza Katalog Klubowy – do wybranych e-booków i audiobooków dopłacisz po 14,99 zł
Ekonomiczna prawidłowość jest raczej taka, że czym większa popularność Legimi, tym niższe przychody ze sprzedaży ebooków i książek papierowych. Chyba że Legimi (i Empik Go) zostanie zmuszone do płacenia nawet za dodaną na półkę i otwartą książkę. Oczywiście wtedy abonament wzrośnie i to bardzo.
Tak przy okazji Robercie, uważam że w Polsce powinna rozpocząć się dyskusja o własności e-booka. To skandal, że ebooka kupujesz jak każdy towar, płacisz za niego często więcej niż za książkę papierową, a wydawca i sprzedawca wmawiają ci, że tak naprawdę niczego nie nabyłeś i nie możesz z tego korzystać w ramach dozwolonego użytku
Nie znam tu szczegółów, ale Empik płaci chyba od przeczytanej strony, trochę jak Amazon w Kindle Unlimited. No, ale to prowadzi może do rozliczania w modelu „Spotify”, gdzie abonament jednej osoby jest dzielony między wydawców, no i zarabiają oni znacznie mniej niż w przypadku sprzedaży książki. Nic dziwnego, że w Stanach wydawcy masowo KU ignorują i w abonamencie Amazonu jest znacznie mniej ciekawych tytułów niż w polskich.
A odnośnie ostatniego akapitu, kto Ci zabrania korzystać z dozwolonego użytku?
Chodzi mi głównie, o to, że ebooka nie możesz formalnie zbyć i odsprzedać jako swojej własności, tak jak książkę papierową lub płytę CD lub winyl. A po za tym jesteś pewien, że każda księgarnia i sprzedawca dopuszczają w regulaminie ustawowy dozwolony użytek?
> nie możesz formalnie zbyć i odsprzedać jako swojej własności
xD
To przecież nie jest kwestia dozwolonego użytku.
Mówię o jednym i drugim, nie twierdząc że obie kwestie są tożsame, tylko że obie dotyczą nabywania ebooka w polskich ksiegarniach i rozporządzania nim jako swoją własnością
No to która księgarnia wmawia Ci, że nie możesz korzystać z dozwolonego użytku?
Np. w Regulaminie ebookpoint/Helion jest taki zapis „Niedozwolone jest powielanie produktu, rozpowszechnianie, dystrybuowanie, kopiowanie, wypożyczanie, udostępnianie lub odtwarzanie publiczne (w tym udostępnianie w Internecie) i wykorzystywanie w sposób niedozwolony prawem jego treści w całości lub w części albo jakiekolwiek modyfikowanie produktu (np. poprzez zmianę formatu pliku lub usuwanie zabezpieczeń czy oznaczeń), bez względu na cel i formę tych działań, o ile co innego nie zostanie uzgodnione w formie pisemnej ze Sklepem”
Zobacz sobie co masz napisane w papierowej książce. Tak samo jest o wypożyczeniu, powielaniu, pokazach publicznych, wykorzystaniu fragmentów itd.
@Koszyczek
Kluczowe jest „wykorzystywanie w sposób niedozwolony prawem”.
Cokolwiek robisz na własne potrzeby czy w ramach Art. 23 p.a. jest dozwolone i sklep tego nie może zabronić.
Powołując się na regulamin pewnie przypadkiem pominąłeś zdanie poprzedzające to zacytowane:
„3.26. Użytkownik, który nabył Produkty w Sklepie, może użytkować je zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, w tym zgodnie z Ustawą o prawach autorskich i prawach pokrewnych.”
Art. 23. wspomnianej ustawy to dozwolony użytek chronionych utworów.
Co nie zmienia faktu, że te zapisy dowodzą tego, że księgarnia z jednej strony informuje o rzekomo zgodnym z prawem użytkowaniu, a z drugiej robi co napisałem – wmawia nabywcy, że nie może on w pełni korzystać ze swojej własności. Przy okazji może wytłumaczysz dlaczego kiedy bilioteka kupi książkę papierową to płaci za nią raz 40 zł i może z niej potem skorzystać nawet 10tys osób a jak przychodzi do ebooka i/lub abonamentu bibliotecznego to za każde odczytanie/udostępnienie biblioteka musi zapłacić każdorazowo ponownie?
@Robercie
dobrze wiemy, że ebooki mają znaczniki których księgarnie i wydawcy zabraniają usuwać pod rygorem naruszenia regulaminu, mimo że to przecież dozwolony użytek osobisty…
Skończmy z tymi podwójnymi standardami jak jako własność jest traktowany ebook a jak książka, bo MR mjm zabawia się tu ze mną jak nastolatek w popisywanki swoją błyskotliwą ripostą, a dobrze wiemy że jest obiektywny problem, na ebookach księgarnie i wydawcy chcieli by zbijać kokosy x-razy i zdecydowanie graniczają nabywcom swobodę ich praw własności wobec nabytego ebooka
@biblioteki
Primo, gdzieś mi mignęło wieki temu, że książka w bibliotece przeżywa góra kilkadziesiąt wypożyczeń.
Secundo, jest coś takiego jak wynagrodzenie za wypożyczenia biblioteczne.
@ebooki
No cóż, mamy tu do czynienia z dualizmem korpuskularno-falowym ;-)
Ebook jest jednocześnie usługą oraz utworem.
Problem w tym że obecnie kupując eBooka nie kupujesz egzemplarza utworu w rozumieniu prawa autorskiego.
Nie może tego egzemplarza sprzedać, pożyczyć ani zostawić w spadku, bo on nie istnieje! Dawno temu wychodziły publikacje na CD i DVD i to były prawdziwe książki elektroniczne. To były egzemplarze utworu w rozumieniu prawa autorskiego – mogłeś je sprzedać i dowolnie pożyczać.
No zobaczymy, bo ja kupilem sobie drugi abonament Legimi – full wyps – glownie dla suchania audiobookow. Pierwszy abonament mam – bo nazbieralo mi sie tam ponad 8000 stron do czytania a place miesiecznie 6.99 za 300 stron.
Chce aby ten nowy byl uzywany jeden miesiac lub dwa, potem rezygnacja i czytam ksiazki dodane z innych ksiegarn (Publio, woblink) – mozna wgrac 4. Czytane tez w Legimi (zrobilem kolekcje (publio/Woblik/empik) na moim koncie w legimi.
Zobaczymy jak to bedzie dzialac.
„Katalog będzie podlegał okresowym zmianom”, po przetłumaczeniu na polski – należy czytać: z oferty będą regularnie znikały kolejne książki, natomiast cena za usługę na pewno nie będzie niższa.
No dla mnie to jest kluczowe – bo chyba sytuacja jest inna gdy zmienia się oferta dostępna przez biblioteki (użytkownicy kodów nie są klientami), a gdy zmieni się oferta dla klientów. Choć przypuszczam, że nie jest to powód do zerwania umowy.
W regulaminie mamy jasno:
Tlumaczenie o przeczytaniu kilkudziesieciu stron i sugerowaniu, ze czytelnik cos zachapal za darmo jest nie na miejscu. W ksiegarni przeczytam 3 strony i odloze i nie kupie, jesli mialbym mozliwosc przeczytac kilkadziesiat – to wieksza szansa ze kupie, jesli pomimo tego nie czytam dalej bo ksiazka jest nudna, to wydawca/autor zmarnowal moj wolny czas, ktory wyceniam na tyle ile kasuje mojego pracodawce za godzine pracy. Wiec przez niego jestem w plecy a nie on przez mnie. Dziala w 2 strony.
No, możesz też kupić, przeczytać trzy strony i odłożysz. :) Więc to jest dla wydawców zawsze kalkulacja – ile osób kupuje, a ile rzeczywiście czyta. Mam sporo książek, których kupna niespecjalnie żałuję, bo tworzą moją biblioteczkę, ale nie przeczytałem nawet paru stron.
Teoretycznie to ma wyglądać tak, że jak czytelnik przeczyta więcej niż darmowy fragment (np. 10%), wtedy wydawca otrzymuje wynagrodzenie za e-booka. No, ale mogę zrozumieć, że on właściwie nie wie, ile osób i jak zaczęło czytać jego książki.
Tak, tylko to jest takie myslenie polskiego Janusza w budce na targu. Facet kupuje kilo pomidorow to naa wierzchu dam te ladne. a 2 zgnilki na dol (przesadzam). Ale chyba nie ma w swoim biznesplanie zakladki – procentu klientow niezadowolonych, ktorzy kupili ksiazke zacheconych okladka i karta wstepu.
Często, nie tylko w polskich sklepach, ale i w Kindle Store, w darmowej próbce masz jakieś wstępy, polecenia krytyków czy influ lub inne laudacje, a samego „mięsa” niewiele lub nawet nic. I co wtedy?
Ktoś tu polecał podcast panów z artrage, oni w odcinku o e-bookach twierdzili, że na abonamencie zarabia się niewiele. Choć w sumie w podcaście ciągle powrarzają, że na książkach się nie zarabia i w sumie to ich hobby, a w ogóle dokładają do interesu, niczym GSP Dibbler ;)
(podcast ciekawy, choć strasznie brzydko mówią, przestrzegam jak ktoś wrażliwy)
W Legimi to chyba był po prostu twardy procent, bez jakichś dziwnych rzeczy na początku. Zresztą w ramach podbijania SEO, ten darmowy fragment często umieszczają w treści opisu na stronach produktów. I on ma pełnić konkretną rolę – zachęcić do pobrania lub zakupu.
Zauważyłem, że kombinacje z darmowymi fragmentami są zwykle w różnych dziwnych poradnikowych książkach, no i są „czerwoną flagą” przed kupowaniem. :)
Teoretycznie wymagają 10%, ale chyba tego nie weryfikują. Można wygenerować automatycznie, albo przygotować samemu fragment w formie PDF,a, EPUBa lub MOBI.
W wielu przypadkach fragment jest generowany automatycznie, ale nawet przy ręcznym przygotowaniu np. kilku rozdziałów, Legimi umieści każdy tekst zawarty w książce m. in. wstęp, podziękowania i nawet stronę redakcyjną.
Takie pytanie głupie , czy to dotyczy tez pełnego abonamentu legimi?
W artykule napisałem dwukrotnie – tylko abonamenty biblioteczne.
Ok dziękuje,…
Ale kolejne wydawnictwo wycofuje swoje książki z oferty całego legimi.pl.
Które?
Pracuję dla małego wydawcy i korzystamy z Legimi. Traktujemy to jako dodatkowy zarobek, ale trzeba przyznać, że płacą nawet nieźle od wypożyczonej książki. Jest to chyba zależne od ustalonej ceny tytułu, ale przeważnie to jakieś kilkanaście złotych. Żałujemy, że Legimi nie udostępnia nam informacji ilu użytkowników w ogóle sięgnęło po nasze tytuły i na jakim etapie porzuciło dla samej statystyki.
Mi jest przykro, że Legimi nie informuje gdy jakieś wydawnictwo znika z oferty ale jak dochodzi jakieś nowe to już o tym trąbi na wszystkie strony.
Należało by o tym klientów informować i najlepiej przed faktem a nie po fakcie.
Na obecną chwile co tylko wpadnie mi w oko wrzucam na półkę bo się boję, że jak najdzie mnie ochota by przeczytać, to to zniknie, jednak to jest uciążliwe. Walałbym nie mieć zapchanej półki z ogromną ilością kolekcji.
Przy okazji. Kiedy doczekamy się aktualizacji przestarzałego Legimi na czytniki PocketBook? To jakaś kpina by przeskakiwać na telefon czy laptop by przejrzeć katalog i dodać ebooka do biblioteki.
Nie tylko nie informują, ale z tego co teraz obserwuję, możliwość dodawania książek z tych wydawnictw na półkę usunęli wcześniej niż deklarowali. Już w tym momencie (13 października wieczór) jest niedostępna, mimo że wg wiadomości miałoby się to stać dopiero jutro…
A czy ktos wie jak dziala wypozyczalnia Depozytu Bibliotycznego w Legimi? Widze jakies skany ksiazek z lat 90 tych – wczesnych 2000 cznych? czy trzeba miec konto w jakiejs polskiej bibliotece? Czy ktos z tego korzystal?
Trzeba założyć konto biblioteczne w fundacji KDP – na stronie legimi jest odnośnik. Potwierdza się tożsamość przez eDO App albo zdjęcie dowodu (ze względów bezpieczeństwa polecam to pierwsze) i po 5-10 minutach karta jest gotowa i można pobierać książki na półkę. Mnie to zajęło może 10 minut.
Uwaga: niektóre z książek w Depozycie są w czasie opracowywania i mają być udostępnione później. Widać to dopiero po założeniu karty.
Co to jest to EDo app czy to make cos wspolnego z mobywatel, ktorego nie mam?
Apka do autoryzacji dowodem osobistym (tym nowym z warstwą elektroniczną).
Już jakiś czas temu z podobnych nie do końca wyjaśnionych powodów znikneły książki wydawnictwa Fabryka Słów. A mam abonament full. Zostały tylko co niektóre audiobooki. Pytanie co tam się dzieje zakulisami?
Za kulisami wystąpiły zmiany techniczne w dystrybucji plików z FS i legimi się musi dostosować. Przynajmniej tak odpisali na to pytanie na FB
Nie tylko te wydawcy podani w mailu już nie będzie w abonamencie bibliotecznym, ale już na początku października z oferty zniknęli Albatros, Świat Książki, Bellona, Yana Bukowy Las, MAG i Fabryka Słów. Nie było podanej wcześniej żadnej informacji o tym, że oni również się wycofują
Pisałem do legimi w tej sprawie i odpisali, że to w związku ze zmianą zasad współpracy z Dressler Dublin (czyli swiatemksiazki) i zostały ten książki tymczasowo wyłączone z katalogu. Podobno planują ten proces zakończyć w ciągu kilku tygodni i książki te wrócą do katalogu.
A mógłbyś pokazać tą korespondencję lub podeslal ją autorowi strony, żeby opisał to publicznie? Nie wiem czy dodawać masowo na półkę, czy o tylko fałszywy alarm.
Nie mogę tu wrzucić screena, ale mogę wrzucić treść odpowiedzi.
„Dzień dobry, w związku ze zmianami zasad współpracy z dostawcami treści część ebooków i audiobooków dostępnych za pośrednictwem dystrybutora Dressler Dublin tymczasowo została wyłączona z katalogu abonamentowego dla bibliotek. Dotyczy to wydawców: Albatros, Świat Książki, Powergraph, Bellona, Bukowy Las, MAG, Wydawnictwo Olesiejuk, Fabryka Słów). Proces zmian planujemy zakończyć w ciągu najbliższych tygodni. Książki ww. wydawców obecne na półkach czytelników wciąż można czytać i słuchać.
„
Czyli dotyczy to wydawnictw zdjętych na początku miesiąca. Może te zaplanowane obecnie też wrócą, tylko obecnie ostrzegli, tylko nie wiadomo przed czym: czasowym wyłączeniem, czy całkowitym/długotrwałym.
Poprzednio też był taki mail na skrzynki, czy zaważyłem sam, że nie można pobrać i zapytałeś? Jaki małeś wówczas abonament: komercyjny czy biblioteczny?
Zauważyłem sam. Mowa o abonamencie bibliotecznym, przy zwykłym książki tych wydawnictw chyba są cały czas dostępne.
Tym razem nie użyli w tej oficjanym mailu jasnego słowa tymczasowo, jak w prywatyn do ciebie, ale jednak ta obecna wersja informacji daje nadzieję, że to też na pewnien czas. Miejmy nadzieję, że to z ostrożności, bo będą ustslali nową formę rozliczeń z pojedynczymi podmiotami, a poprzednio z jednym i byli raczej pewni, że wróci, a z tego rozdania ktoś się mkze jednak zrezygnować.
Teraz już rozumiem dlaczego wczoraj nie mogłam pobrać na czytnik i musiałam kupić nowego Cobena (wydawnictwo Albatros). Mam abonament z limitem stron.
„Im bardziej Puchatek zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było.”.
Im bardziej chcę być w 100% legalnym konsumentem kultury, tym bardziej serwisy abonamentowe i wydawnictwa mnie do tego zniechęcają. Rynek książek w formie elektronicznej jest trochę schizofreniczny. Z jednej strony ceny ebooków takie jak książek papierowych, abonamenty stosunkowo drogie, z drugiej znaczne ograniczenia. A z trzeciej – kilku znajomych autorów narzeka, że z wypożyczeń z abonamentów dostaje jakieś grosze o ile cokolwiek. Z wydawnictw w formie książek papierowych i ebooków też jakiś śmieszny procent – dlatego coraz częściej idą w selfpublishing. Z takim rynkiek, gdzie całą śmietanę spijają pośrednicy, jako czytelnik wolałbym ściągnąć książkę z mniej lub bardziej nieoficjalnej strony autora, a jemu podesłać kasę przez buycoffe.
„kilku znajomych autorów narzeka, że z wypożyczeń z abonamentów dostaje jakieś grosze” – no to może trzeba pozostawać przy kupowaniu e-booków, jeśli więcej płacimy, może więcej dostają? :)
Co do ceny, to w Żabce można kupić roczny abonament ebooków i audiobooków za 377.92, a to wychodzi 31.49 za miesiąc. Ktoś powie, za i tak dużo, ale jest to przecież mniej niż najtańszy abonament na takiego Netflixa i chociaż telewizji nie mam, więc się nie znam, ale chyba pakiety telewizyjne też są często droższe.
Pokaż mu jednego co poszedł w self publishing I dobrze na tym wyszedł. Ale nie jakiś niszowy autor poradników z nazwiskiem wyrobionym na blogu, jakiś „zwykły” pisarz. Ja nie znam.
Kojarzę tylko Kosika, który ponton chyba założył powerraph, żeby wydawać swoje książki. Podobny przypadek to Andrzej Stasiuk i Czarne. Oczywiście piszę z lekkim przymrużeniem oka, ale nie znam chyba autora, który ma zdrowi się tym zajmować…
Też ciekawym jak wygląda książka, która nie przeszła przez redaktora i korektora. Pewne pojęcie może dać o tym prasa elektroniczna, w której nie ma korekty, a redagowanie polega wyłącznie na dodaniu odpowiedniej adnotacji pod tekstem.
Czyli twoim pomysłem na uzdrowienie rynku wydawniczego jest okradanie wydawnictw, redaktorów, korektorów itd. i zmuszenie wszystkich pisarzy do prowadzenia swojego wydawnictwa, nawet jeśli nie chcą, bo ty sobie wymyśliłeś, że tak lepiej? A z jakiegoś powodu większość, która potrafi napisać cokolwiek, co ktoś chce wydać, woli się skupić na pisaniu.