Zapraszam do lektury testu dziesięciocalowego, zaawansowanego czytnika PocketBook InkPad Eo z systemem Android i kolorowym ekranem.
Gdy rok temu PocketBook ogłosił swój pierwsze urządzenie z Androidem (InkPad X Pro), spowodowało to pewne zaskoczenie. Bo firma ma solidne czytniki ze swoim autorskim oprogramowaniem, opartym na Linuksie, a tu idzie w zupełnie innym kierunku. A jeszcze większym zaskoczeniem było ogłoszenie parę miesięcy temu pierwszego kolorowego czytnika z Androidem.
Wiele osób prosiło mnie o ten test, bo wśród dziesięciocalowych czytników/tabletów/notatników panuje dziś coraz większa konkurencja. W Polsce najbardziej znane są czytniki Onyx Boox. Będę zresztą porównywał InkPada do testowanego wcześniej Note Air 3C, który ma dość podobny ekran.
Nie da się również oczywiście uniknąć porównań z innymi urządzeniami PocketBook, bo jeśli ktoś ma doświadczenia z tą firmą, to wie czego się spodziewać. No i tu… może się zdziwić. 😉
W teście omawiam najważniejsze funkcje czytnika, abyście mieli świadomość, co Was może czekać przy czytaniu EPUB, PDF albo korzystaniu z aplikacji.
Czytnik dostępny jest tylko w wersji z pamięcią 64 GB i kupimy go:
- w czytio.pl – u oficjalnego dystrybutora za 2449 zł;
- w polskim Amazonie za ok. 2280 zł; w tym momencie najlepsza jest oferta wysyłana bezpośrednio przez Amazon, ale mogą być też inne – wtedy sprawdzajmy wiarygodność;
- w licznych marketach elektronicznych
Ceny mogą oczywiście ulec zmianie.
Artykuł powstaje we współpracy z firmą PocketBook, której dziękuję za przekazanie czytnika do testów. Wszystkie opinie są wyłącznie moje. W artykule są linki afiliacyjne.
Spis treści
- Co warto wiedzieć o PocketBook InkPad Eo?
- Kolorowy ekran i dwa porównania
- Notatnik
- Biblioteka i wgrywanie plików na czytnik
- Czytanie EPUB – XReader
- Czytanie EPUB – PocketBook Reader
- Czytanie PDF
- Czytanie DJVU
- Odtwarzanie dźwięku
- Kalendarz i lista zadań
- Aplikacje
- Globalne pismo ręczne
- Video
- Aparat
- Podręcznik użytkownika
- Bateria
- Podsumowanie
Co warto wiedzieć o PocketBook InkPad Eo?
Przypomnijmy specyfikację czytnika:
- Ekran: 10,3” E Ink Kaleido 3 (26,1 cm)
- Odcienie szarości: 2480 x 1860 px (300 ppi)
- Warstwa kolorowa: 1240 x 930 (150 ppi)
- Oświetlenie i regulacja barwy: SMARTlight
- Procesor: 2,3 GHz (ośmiordzeniowy)
- Pamięć RAM: 4 GB
- Wbudowana pamięć na pliki: 64 GB + wsparcie dla kart microSD
- System: Android 11
- Obsługa: dotykowa (palec) lub przez dołączony rysik WACOM
- Aparat: z tyłu urządzenia
- Obsługiwane formaty: AZW, AZW3, DOC, DOCX, EPUB, FB2, FB2.ZIP, HTM, HTML, MOBI, PDF, PRC, RTF, TXT, PNG, BMP, JPEG, MP3, WAV
- Obsługa dźwięku: głośniki stereo, przez BT albo adapter audio dla USB-C
- Łącza: Bluetooth 5.0, Wi-Fi (dwuzakresowy – 2,4/5 GHz) i gniazdo USB typu C;
- Akumulator: 4000 mAh
- Wymiary: 226 х 191 х 7 mm
- Waga: 470 g
- W zestawie: czytnik, kabel USB C, rysik, instrukcja, gwarancja, opakowanie
W przeciwieństwie do zapowiedzi z kwietnia, w zestawie nie ma etui, które możemy osobno dokupić.
Przypomnijmy też, że jak okazało się w tym roku, urządzenie jest wynikiem współpracy PocketBooka z firmą Bigme – która podobny czytnik wypuściła jako Bigme Inknote Color+ Lite. PocketBook dołożył teraz do niego swoje oprogramowanie i wypuścił jako InkPad Eo.
Nie jest to jednak taki sam czytnik – bo jak zobaczymy np. w polskim Amazonie, Bigme ma również aparat przedni, podobno do konferencji online.
Kolorowy ekran i dwa porównania
InkPad Eo ma ekran w technologii Kaleido 3, która przypomnijmy – oznacza de facto dwa ekrany. Są to piksele w odcieniach szarości i rozdzielczości 300 ppi oraz piksele kolorowe, większe i w rozdzielczości 150 ppi.
Do oświetlenia i jego równomierności trudno się przyczepić – to jest rzecz, na którą dziś zwracam uwagę tylko, gdy nie działa… Zwracam tylko uwagę, że światełko ma kilka predefiniowanych ustawień, tak abyśmy nie musieli się zastanawiać jak ustawić suwaczki.
Ekran kolorowy w technologii Kaleido 3 jest oczywiście ciemniejszy od zwykłego e-papieru w technologii Carta, porównajmy go zresztą z testowanym przeze mnie pięć lat temu, a wciąż świetnym InkPad X.
Popatrzmy na zbliżenie. InkPad X
Oraz InkPad Eo.
Czytelność jest podobna, nawet w przypadku tekstu na kolorowym tle, bo było problemem przy czytnikach ze starszą wersją ekranu Kaleido (patrz np. test InkPad Color 2). Kontrast tekstu InkPad X (o niższej rozdzielczości 227 ppi) jest nieco mniejszy, ale nie jest to wielka różnica.
Teraz zestawmy InkPad Eo z innym kolorowym czytnikiem czyli Onyx Note Air 3 C.
Jak wyglądają aplikacje? Podobnie. Uruchamiam Rzeczpospolitą.
Onyx różni się tym, że domyślnie stosuje rozdzielczość 450 dpi (więc wszystko jest większe), ale gdy w ustawieniach przełączę na rozdzielczość natywną aplikacji – wygląda już bardzo podobnie.
Podobnie jak czytniki Onyxa, InkPad Eo ma bogate ustawienia optymalizacji aplikacji.
Popatrzmy na zrzucie ekranowym.
Chodzi o to, że papier elektroniczny albo jest dokładny (ale wtedy odświeża się wolniej, co ma znaczenie przy przewijaniu), albo odświeża się szybciej, ale kosztem dokładności, no i ghostingu – który wydaje mi się jednak mniejszy niż na Onyxach.
Twórcy InkPad Eo podeszli tu inaczej niż projektanci Onyxa – zamiast jednak trochę enigmatycznych trybów: HD, zrównoważony, szybki, ultraszybki (i jeszcze Regal), zaproponowali tryby pasujące do treści, z których chcemy korzystać. Czasopismo, komiks, wideo – to rzeczy bardziej zrozumiałe niż wybór między „szybkim”, a „zrównoważonym”.
Tych ustawień jest jednak wciąż całkiem dużo i wymagają opanowania. Czytnik zapamiętuje je osobno dla każdej aplikacji.
Na ekranie, podobnie jak Onyxach naklejona jest folia mająca chyba ułatwić korzystanie z rysika. Jest ona w porównaniu do Onyxów nieco mniej matowa, nie powoduje to odblasków (na szczęście), ale widać dość dobrze odciski palców.
Notatnik
Notatnik, czy raczej „Przydatne notatki” jest na pierwszym miejscu w bocznym menu – co jednoznacznie wskazuje, jakie jest główne przeznaczenie czytnika.
Do wyboru mamy kilka rodzajów pisaków (ołówek, długopis, pędzel itd) i kilkanaście kolorów. Można też wybrać różne szablony, bardziej profesjonalne:
Albo tradycyjne.
Tu przykład notatki w szablonie.
Krótka prezentacja najważniejszych funkcji na filmie.
Po ekranie pisze się zaskakująco dobrze, nawet jeśli jest troszkę śliski, troszkę jakbym pisał po kremowym papierze. Rysik się jednak nie ślizga i nie ma opóźnień.
Jednym kliknięciem da się też włączyć rozpoznawanie tekstu, z czym mimo moich straszliwych bazgrołów radzi sobie świetnie. No i nie ma konieczności – jak zalecano jeszcze niedawno, aby pisać dużymi literami – zwykłe pismo ręczne jest rozpoznawane.
Notatki (oraz rozpoznany tekst) możemy eksportować do pliku PDF, albo PNG, możemy też je wysłać mailowo.
Jeśli chcemy robić notatki zawodowe czy w jakiś sposób poufne – musimy pamiętać, że InkPad Eo nie ma możliwości zabezpieczenia urządzenia czy to przez kod PIN, czy też czujnik palca. Każdy kto przejmie czytnik będzie w stanie z niego korzystać. To jest według mnie duże przeoczenie.
Biblioteka i wgrywanie plików na czytnik
Aplikacja Biblioteka pokazuje po prostu zawartość katalogu Books, gdzie możemy nawigować po folderach. Do dyspozycji – podobnie jak na Onyxie są widoki okładek oraz lista. Zamiast tytułów wyświetlane są nazwy plików, zaś autor z metadanych wyciągany jest dopiero w momencie gdy plik otworzymy. W porównaniu do „zwykłych” PocketBooków, gdzie mieliśmy wiele możliwości przeglądania naszej biblioteczki – tu jest znacznie skromniej.
Dużo kontrowersji wywołał sposób przegrywania plików.
Pisałem o tym w pierwszych wrażeniach, ale warto to powtórzyć: InkPad Eo nie ma funkcji „Send To PocketBook”, czyli nie wyślemy na niego książek mailowo, ani nie zintegrujemy go z polskimi księgarniami.
Pozostaje wgrywanie po kablu – do folderu „Books”, z tym że gdy pliki wgramy, musimy kliknąć w ikonę importu (pierwsza od prawej), wtedy zawartość folderu się odświeży.
Jest to na tyle nieintuicyjne, że projektanci mieli tego świadomość, bo czytnik parę razy ni stąd ni zowąd mi o tej funkcji przypomniał.
Jeszcze bardziej zagmatwana jest szczegółowa instrukcja.
Czemu to odświeżanie nie może po prostu działać automatycznie?
Na InkPada możemy wgrywać książki bezprzewodowo z komputera czy innego urządzenia podłączonego do tej samej sieci WIFI. Bardzo podobną funkcję (zwaną Boox Drop) mają czytniki Onyx.
Skanujemy kod QR, lub wchodzimy z przeglądarki na podany adres.
No i wybieramy plik (Select file), po czym trafia w ciągu paru sekund do folderu „Books” na czytniku. Wydajność jest bardzo dobra, szkoda że strona nie obsługuje przeciągania.
W menu pod „Biblioteką” znajdziemy też „Pliki” – jest to prosta przeglądarka plików według rodzajów.
Możemy je wyszukiwać, ale nie mamy np. żadnego sortowania.
Czytanie EPUB – XReader
Czytnik InkPad Eo ma dwie standardowe aplikacje do czytania e-booków. Pierwsza jest bardzo podobna do znanego z Onyxów Neo Reader.
W swoich pierwszych wrażeniach pisałem o pewnym braku, w który początkowo nie mogłem uwierzyć. Ale to prawda. W ustawieniach tekstu dla EPUB nie możemy zmienić kroju czcionki!
Moja hipoteza jest taka, że przy upraszczaniu aplikacji do czytania uproszczono po prostu za dużo i funkcję zmiany kroju czcionki usunięto. Tym bardziej że wybór fontu widzę nawet w… instrukcji użytkownika.
W instrukcji widzimy radę, jak wgrywać własne fonty. No to wgrałem do folderu „xReader/fonts”. Ale czytnik nadal ich nie widzi.
Pisałem o tym błędzie do PB, w ciągu miesiąca czytnik dostał nowe oprogramowanie (ostatnia wersja to 1.2.2 z 17 lipca), ale wyboru fontów jak nie było, tak nie ma. Jest to ewidentny bug, kiedy zostanie poprawiony – trudno powiedzieć.
Uzupełnienie z 10 września 2024: błąd został poprawiony w aktualizacji 1.3.1, można też dodawać własne fonty.
Treść książek wyświetlana jest zwykle poprawnie, choć zdarzają się też wpadki, np. w bardzo ciekawej skądinąd Demografia jest przyszłością tabelka rozjechała się.
Bardzo ciekawą funkcją jest możliwość regulacji osobno kontrastu tekstu i obrazu. Przydatne jest, jeśli trafi nam się epub, którego autorzy stosują szarą czcionkę, albo publikują mało czytelne ilustracje.
Książki w EPUB możemy podkreślać i adnotować bezpośrednio na ekranie, co jest wielką przewagą InkPada Eo w stosunku np. do Kindle Scribe.
Co jeśli zmienimy czcionkę? Podkreślenia w tekście nie giną, te zrobione np. na wykresach mogą trochę się rozjechać.
Notatki możemy eksportować z zakładki „Zawartość”, w postaci plików PNG.
Podobnie jak w Onyxie działa też dzielenie ekranu – obok siebie możemy wyświetlić dwa różne miejsca w tym samym dokumencie, plik i notatnik, albo dwa różne pliki – również w różnych formatach. Tutaj sobie wyświetlam numer „W drodze” i skan PDF.
Dla każdego pliku osobno działają ustawienia, tak jakbyśmy obok siebie uruchomili dwa czytniki.
Drugą funkcję dzielenia ekranu znajdziemy w menu kontekstowym (tam gdzie jest światełko) – możemy uruchomić obok siebie dwie różne aplikacje, choć… akurat bez XReadera.
Co ze słownikiem? No cóż, słownika nie ma. Po zaznaczeniu słowa możemy je podkreślić, dodać notatkę, albo skopiować – ale definicji nie zobaczymy.
Czytanie EPUB – PocketBook Reader
Drugą zainstalowaną aplikacją do czytania jest androidowa PocketBook Reader (link do sklepu Google), no i wydaje się działać lepiej. Przede wszystkim automatycznie skanuje nam system i wyłapuje nowo dodane e-booki bez konieczności ich importowania.
No i tabelki bardzo ładnie formatuje.
Tak samo do dyspozycji mamy dość bogaty wybór fontów.
Można dodawać notatki ręczne.
Choć te się raczej rozjadą, gdy zmienimy marginesy czy wielkość tekstu.
No i nie znalazłem możliwości eksportu (ale możliwe, że źle szukałem).
Reader ma też ładną integrację z Tłumaczem Google (jeśli jest zainstalowany), zaznaczamy zdanie – wybieramy ikonkę tłumaczenia i proszę.
Można też włączyć tryb „natychmiastowego tłumaczenia”, co oznacza, że tłumaczenie wyświetli się od razu po zaznaczeniu zdania czy akapitu.
Książki w EPUB wyglądają na PocketBook Readerze bardzo dobrze, ale aplikacja jest zauważalnie wolniejsza od systemowej – szczególnie przy zmianie parametrów tekstu musimy poczekać dobre kilka sekund – podobnie jak w starych sześciocalowych czytnikach PocketBook…
Swoją drogą przeżywam pewne dejavu, bo gdy 10 lat temu testowałem ówczesne czytniki Onyxa czy PocketBooka, to też czasami były 2 lub nawet 3 aplikacje do czytania, w każdej coś innego działało ładniej. No, w przypadku czytnika z Androidem możemy tych aplikacji mieć dziesiątki – np. ReadEra, AlReader, CoolReader, FB Reader. Kiedyś chyba poświęcę im osobny artykuł.
Czytanie PDF
W celu czytania PDF wracam do XReadera, który wydaje się spisywać lepiej niż w przypadku epubów.
InkPad Eo przy czytaniu PDF jest stosunkowo szybki, potrafi się jednak zawiesić na parę sekund przy otwarciu pliku czy którejś stronie. Również na na takie funkcje jak podgląd wielu stron chwilkę poczekamy, choć osobiście uważam, że tragedii nie ma.
Tak wypada w porównaniu z Onyxem.
Jak widać, przy powiększaniu strony – i to mimo zmiany trybu odświeżania InkPad Eo jest nieco wolniejszy.
Popatrzmy jeszcze na porównanie z Note Air 3C. Tak wygląda jedna z zakładek ustawień PDF w obu czytnikach.
Widać od razu, że funkcje są niemal te same, nawet nazewnictwo zakładek oraz ikony są bardzo podobne. To jest tak, jakby program wywodził się z jednego pnia, a programiści Onyxa oraz PocketBocka/Bigme go rozwijali w swoim kierunku..
Nadal brakuje jednej istotnej funkcji, którą jest… tryb kolumnowy. Odnoszę wrażenie, żę tutaj projektanci PB zapatrzyli się w Amazon, bo w Kindle Scribe też takiego nie ma (a w mniejszych czytnikach jest). No, ale potężne ustawienia PDF były zawsze znakiem rozpoznawczym czytników PocketBook, więc ten brak dziwi.
Po PDF możemy swobodnie notować załączonym rysikiem. Rysik ma dwie funkcje – po przekręceniu działa jako gumka.
Podobnie jak przy epubach, notatki możemy eksportować z zakładki „Zawartość”, w postaci plików PNG z pojedynczymi stronami.
Nie mamy zatem dostępnej w innych czytnikach możliwości zapisania pliku PDF w wersji z podkreśleniami, co jest według mnie sporym rozczarowaniem. I to kolejna niekonsekwencja – aplikacja notatnika pozwala na eksport do PDF. A przecież użytkownik zada sobie pytanie – po co robić notatki, skoro nie będzie można nad nimi pracować poza czytnikiem.
Czytanie DJVU
Sądziłem, że pliki DJVU będziemy czytać podobnie jak PDF, bo tak to działa na innych czytnikach (wyłączając oczywiście te, które tego formatu nie obsługują, jak Kindle). Przykładowo, gdy testowałem InkPad 4 – mogłem omówić oba formaty w jednym punkcie.
Na InkPad Eo jest jednak inaczej – bo przeglądarka do DJVU jest znacznie prostsza. Nie ma opcji przycinania pliku czy też dopasowywania go do szerokości, choć możemy go powiększać ręcznie.
Są za to ustawienia kontrastu, które w najmocniejszej wersji sprawiają, że słaby i mało czytelny skan „Bajtka” staje się bardzo kontrastowy.
Możemy też po skanach DJVU pisać, choć nie odkryłem sposobu eksportu notatek.
Odtwarzanie dźwięku
InkPad Eo ma wbudowane głośniki stereo, można też podłączyć słuchawki przez Bluetooth, albo przez złącze USB-C. Pozwala to korzystać ze wszystkich możliwych aplikacji, które używają dźwięku.
Domyślna aplikacja (XReader) nie ma jednak funkcji text-to-speech, czyli jeśli chcemy aby czytnik nam książkę przeczytał, musimy sięgnąć po inną. Funkcję TTS ma natomiast PocketBook Reader, wykorzystuje ona standardowe rozpoznawanie tekstu Google. Działa w miarę poprawnie, tyle, że jak ją uruchomimy, to czasami uciekają gdzieś kontrolki, że trudno nad tym zapanować.
Na czytniku jest też systemowa aplikacja Muzyka, przy pomocy której możemy odtwarzać pliki dźwiękowe, w tym angielskiego audiobooka z przygodami Sherlocka Holmesa domyślnie instalowanego na wszystkich PB z obsługą dźwięku. Nie mamy natomiast żadnej aplikacji do audiobooków.
Ale jeśli np. korzystam z aplikacji Polityki – mogę sobie włączyć lektora czytającego bieżący artykuł, no i działa to jak na każdym porządnym tablecie.
Obecność głośników jest więc bardzo przydatna, choć raczej nie słuchałbym z nich muzyki – głos odtwarzają poprawnie.
Kalendarz i lista zadań
Lista zadań to funkcja, której nie ma na Onyxach (choć oczywiście da się ją zastąpić ulubioną aplikacją ze sklepu Google). To bardzo prosta lista rzeczy do wykonania. Nowe zadanie możemy wpisać przy pomocy klawiatury, albo rysika – wtedy zostanie rozpoznane.
Jak widać, InkPad Eo z moimi bazgrołami poradził sobie świetnie, nie rozpoznał jedynie słowa… „Inkpad”! 😁
Swoją drogą chyba żaden moduł OCR znany z czytników nie rozpoznaje jakichś sposobów formatowania tekstu takich jak Markdown.
Kolejna pozycje w bocznym menu to kalendarz, o którym wspominałem już przy pierwszych wrażeniach. Możemy dodawać notatki do każdego dnia, a poza nimi mamy też listę książek, które danego dnia czytaliśmy.
Może być to przydatne, choć przypuszczam, że u wielu osób wzbudzi wyrzuty sumienia, bo książka była czytana, a nie przeczytana…
Aplikacje
Podobnie jak w przypadku Onyxów – ogromną zaletą InkPad Eo jest możliwość instalacji niemal dowolnej aplikacji Androida. Na czytniku jest Sklep Play, więc możemy instalować je z oficjalnego źródła.
No i w sumie testowałem podobne aplikacje – widzimy że różnią się czasami ikonami.
O tym jak dobrze działa Kindle wspominałem już przy pierwszych wrażeniach.
Legimi jest tutaj w pełnej wersji – InkPad Eo jest prawdopodobnie traktowany jako tablet.
Również ładnie działa aplikacja Wikipedii.
Aplikacje są wielką siłą czytników z Androidem, a jednocześnie powodem, dla których tak ciężko jest je wiarygodnie testować, bo wybór właściwej aplikacji może decydować o tym, czy komuś czytnik przypasuje, czy nie.
Wydajność aplikacji wydaje mi się podobna jak na Note Air 3, zresztą jeśli porównamy ich specyfikacje to mają podobne procesory (Octa Core 2.3 GHz vs 2,4 Ghz) i tyle samo RAM. Różni się wersja Androida (Inkpad Eo – 11, Onyx – 12), co może mieć znaczenie pod względem kompatybilności za 4-5 lat.
Globalne pismo ręczne
Korzystanie z rysika do rysowania po ekranie obsługuje oficjalnie tylko kilka aplikacji – np. standardowy czytnik plików, jak również notatnik. A co, jeśli zainstalujemy jakąś aplikację ze sklepu Google i chcielibyśmy po niej pisać? Jest to możliwe z funkcją globalnego pisma ręcznego (Global Handwriting). Ma ona kilka trybów, w zależności od tego, z czego korzystamy i co chcemy uzyskać.
Tryb „czytania” obejmuje aplikacje do czytanie e-booków, takie jak Kindle, które nie pozwalają na ręczne pisanie. Rysujemy na kolejnych stronach, które zmieniamy przy pomocy wirtualnych przycisków, a same strony z notatkami zapisać potem możemy jako PNG lub PDF.
W ten sposób strony z książki Kindle stają się po prostu osobną książką w PDF. Może być to dobry pomysł, jeśli chcemy np. redagować jakąś książkę, której nie możemy otworzyć w domyślnej aplikacji.
Video
Dziesięciocalowe czytniki z Androidem pozwalają na coś, co jeszcze parę lat temu wydawało się niewyobrażalne – uruchamianie filmów na e-papierze! Zainstalowałem YouTube i już mogę oglądać.
Tu fragment jakiegoś nowego filmu Antoniego Dudka, który mi akurat YT podpowiedział.
A tu fragment Bolka i Lolka.
Oczywiście, żeby YouTube i podobne serwisy działały płynnie, musimy przełączyć się w Centrum papieru elektronicznego na tryb wideo.
Kosztem większej płynności jest większy ghosting, ale wydaje mi się, że jest on tutaj do zaakceptowania.
Aparat
Ostatni w menu bocznym InkPad Eo jest aparat i to chyba najdziwniejsza funkcja w całym czytniku. Obiektyw aparatu znajduje się w tylnej obudowie czytnika i w przeciwieństwie do testowanego przeze mnie Onyx Boox Tab Ultra – nie wystaje na zewnątrz. Jeśli więc InkPada bez okładki położymy na stole, to nic się nie będzie chybotać.
W ubiegłym roku testowałem Tab Ultra, no i wprawdzie aparat nie wzbudził mojego zachwytu, to jego przeznaczenie było jasne – skanowanie dokumentów. Rozpoznawanie tekstu nie działało za dobrze, jeśli nie był on ułożony równy, ale… było.
Tymczasem Inkpad Eo w aplikacji aparatu nie ma funkcji OCR!
Mogę zatem zrobić zdjęcie, mogę na nim pisać, przyciąć je – ale to tekstu nie rozpoznam.
Inna sprawa, że samo zdjęcie tekstu nie wygląda zachwycająco – jest bardzo słaby kontrast i chyba nie ma możliwości poprawienia tego. Tak zdjęcie wygląda po przerzuceniu na komputer.
Brak obsługi OCR jest niezrozumiały, tym bardziej, że czytnik tę funkcję ma i w notatniku czy aplikacji do zadań działa całkiem nieźle. Sądzę, że ta funkcja jeszcze w przyszłości dojdzie, tymczasem aparat w InkPad Eo wydaje mi się bezużyteczny. Tylko podnosi wagę i koszt urządzenia.
Jest pewien wyjątek. Pomyślałem sobie – zainstaluję aplikację Obiektyw Google czy Tłumacz Google, to aparat nagle zrobi się przydatny i będzie mógł służyć np. do tłumaczenia. No i w tym przypadku działa.
Choć to samo zrobię szybciej telefonem, to przy tłumaczeniu dużej liczby tekstu czytnik może być wygodniejszy.
Aha, w przeciwieństwie do Tab Ultra, nie trzeba instalować osobnej aplikacji, żeby robić kolorowe zdjęcia, ich jakość jest jednak na poziomie aparatu w telefonie sprzed ok. 10 lat.
Podręcznik użytkownika
Użytkownicy sprzętu elektronicznego nie lubią czytać instrukcji, a czytniki nie są tu wyjątkiem. Ale co zrobić w sytuacji, gdy prezentowane urządzenie jest dość skomplikowane i pewnych rzeczy trzeba się po prostu nauczyć?
Twórcy oprogramowania dla InkPad Eo zdecydowali się zastąpić tradycyjny podręcznik serią slajdów pokazujących najważniejsze cechy różnych funkcji.
Wygląda to nieźle, tyle że a) nie jest po polsku, b) ciężko czasami zrozumieć o co chodzi. Jako przykład podam wyżej omówioną funkcję Global Handwriting.
Zwykły podręcznik w PDF też jednak jest – ze strony Wsparcia pobierzemy już wersję polską. Choć tam o „Global handwriting” jest ledwie jedno zdanie. A na temat aparatu – uwaga: nie ma ani słowa. Instrukcja dotyczy głównie aplikacji do czytania i ustawień.
Co jest ciekawe, w instrukcji znajdziemy zrzuty ekranowe, które sugerują, że powstała dla nieco innego urządzenia.
W przypadku InkPad Eo mamy mniej pamięci (64 zamiast 128 GB) i mniej RAM (4 zamiast 6 GB). Jest za to większa rozdzielczość. Wygląda na to, że początkowo czytnik miał mieć mocniejszą specyfikację, za to ekran 227 ppi.
Bateria
InkPad Eo jak na czytnik z Androidem zaskakuje pozytywnie. Mimo dwutygodniowej przerwy urlopowej nie rozładował mi się, nie zauważyłem też, aby jakaś aplikacja „żarła” akumulator. Nie będą to długie tygodnie czytania, ale podobnie jak w przypadku Onyxów, duży czytnik i duża bateria pozwalają na komfortowe korzystanie.
Podsumowanie
Testowanie PocketBook InkPad Eo było dla mnie troszkę emocjonalnym rollercoasterem. Korzystam, odpalam aplikację, myślę jaki to świetny czytnik, po czym, oj, ale co tu się dzieje.
Odnoszę wrażenie, że marka PocketBook może być dla tego modelu pewnym obciążeniem. Marka jest oczywiście gwarantem jakości, jednocześnie wiążą się z nią pewne oczekiwania. Ktoś już miał inne modele PB i chciałby, aby ten nowy działał podobnie – bo ma już jakieś doświadczenia.
Tymczasem InkPad Eo to jest zupełnie inny czytnik, inna filozofia obsługi i inne wymagania dla użytkownika, niż w przypadku np. InkPad 4 czy InkPad Color 3.
Zapewne odbiór tego czytnika byłby inny, gdyby wszedł na polski rynek pod inną marką i dotarł do mnie np. jako Bigme. No, ale taka mniejsza firma nie ma takiego przebicia, żeby wchodzić do Polski, więc raczej by nawet do mnie nie dotarli. Wy byście się o nim nie dowiedzieli i tak kółko się zamyka.
Korzystając z InkPad Eo miałem czasami podobne wrażenie jak w przypadku Onyxów – że twórcy oprogramowania starają się ujarzmić ogromne możliwości, jakie ma taki tablet, choć prawda jest taka, że przy czytnikach z Androidem „krzywa uczenia się” będzie zawsze bardziej stroma.
PocketBook InkPad Eo ma nieco mniej funkcji niż jego chińscy konkurenci. Choć w paru miejscach mnie zaskoczył. Oto np. funkcja globalnego pisania – Onyx wprowadził ją dopiero przed chwilą w aktualizacji 3.5.3 (o ile ją dostaliśmy), a w InkPad Eo jest od początku.
Jest też jednak kilka dziwnych bugów, czy też ograniczeń, jak np. brak możliwości eksportu PDF z podkreśleniami, albo brak ustawień kroju czcionki w EPUB (poprawione). Do tego pamiętajmy o aparacie bez funkcji rozpoznawania tekstu. Część zostanie pewnie naprawiona, ale nie da się nie odnieść wrażenia, że firma wypuściła czytnik, który wymaga jeszcze trochę pracy, nie tylko nad funkcjami, ale i tłumaczeniem, bo czasami miesza się język polski i angielski.
Jeśli więc InkPad Eo kupimy i coś nie będzie nam odpowiadać, zgłaszajmy to producentowi. Pamiętajmy też, że skoro to czytnik z Androidem – zwykle będzie więcej niż jeden sposób na zrobienie czegoś. Jakaś apka systemowa nam źle działa? Poszukajmy innej.
Dlatego choć ten test PocketBook InkPad Eo jest chyba bardziej krytyczny niż inne, nie uważam, aby było to złe urządzenie. Gdybym je dostał dwa lata temu, to chyba padłbym z zachwytu. Ale im więcej czytników przybywa, tym bardziej rosną nam wymagania. Zobaczymy, co przyniosą następne lata.
Pytanie nt. WiFi w tym urządzeniu. Nie mogę znaleźć nawet na stronie producenta bardziej konkretnych informacji… Mamy do czynienia z modułem WiFi4 (802.11n), WiFi5 (802.11ac) czy WiFi6 (802.11ax)? Brak też informacji, czy urządzenie wspiera szyfrowanie WPA3 (jego brak jest wciąż bolączką wielu tego typu urządzeń).
Jest 802.11n i 802.11ac, nie widzę nigdzie w specyfikacji 802.11ax – sprawdzę dopiero w przyszłym tygodniu, bo teraz przez kilka dni nie mam czytnika pod ręką.
Sieci to 2,4G, 5.2G i 5.8G.
Pisze Autor: „PocketBook ogłosił swój pierwsze urządzenie z Androidem (…) spowodowało to pewne zaskoczenie … firma ma solidne czytniki ze swoim autorskim oprogramowaniem, opartym na Linuksie, a tu idzie w zupełnie innym kierunku”.
I tak i nie. Pokrewienstwo Linuksa (wcześniej Uniksa) z Androidem jest przecież faktem.
No tak, mi chodziło o to, że na Linuksa mieli swoje autorskie oprogramowanie, a tutaj poszli zupełnie w inną stronę, biorąc gotowy produkt i tylko go przerabiając.
Na moim Galy jest możliwość wyboru fontu tylko w przypadku aktywnego podłączenia czytnika do sieci WiFi. Taka przypadłość oprogramowania …
Wspaniała antyreklama czytnika – w czytniku epub nie działa zmiana czcionki, zamiast czytać oglądam YouTube, robię zdjęcia i słucham nie wiadomo czego a do tego instaluje dowolnie aplikacje ze sklepu Play.
To nie czytnik, a tablet z epapierem.
Ja chcę czytać a nie mieć mnóstwo rozpraszaczy, które odciągają mnie od czytania.
W takim tablecie z Domkiem warto też pokazać jak działa klawiatura podłączona przez BT czy USB OTG. Ja testowałem to w Boox Poke 5 I działo dobrze. Jeśli mnie najdzie ochota pisania na dworze w słoneczny dzień, to wygodniej dla oczu będzie na e-papierze niz na laptopie.
Warto też wspomnieć, że gdy się zainstaluje np. Klawiaturę Google, to można dyktować teksty. We wspomnianym Poke 5 działa to lepiej niż w moim telefonie Samsung 🤣 mimo, że telefon ma 4 razy więcej ramu i Minion razy szybszy procesor.
Dziękuje za test. Przeczytałem cały z przyjemnością patrzę, że choć wolno, to jednak możliwości einków coraz większe.
Pozdrawiam
Robert, do czytania epub z legimi, X, Eo czy Onyx? Co Ty byś wybrał dla siebie.
Podziękowanie za test! Świetna robota.
Natomiast czytnik to dla mnie wielkie rozczarowanie i potwierdzenie, że PB nie potrafią zarządzać produktem lub ja zupełnie nie rozumiem logiki jaka za tym procesem u nich stoi. Jak można wypuścić na rynek produkt pozbawiając go jego unikalność w stosunku do konkurencji?! Przecież PB wyróżniał się własnie doskonałą obsługą książek. Teraz mamy to co daje konkurencja w zakresie notatek, rysika itp. (Onyx) i kompletny brak tego co w PB było najlepsze – rozbudowana obsługa biblioteki. Jak popatrzymy na pozycjonowanie cenowe to jest jeszcze bardziej niezrozumiała decyzja o takich cechach (cały czas – w zakresie obsługi ksiażek) produktu.
Nie kupię i nie będę polecał.
A jako fan marki jestem zawiedziony delikatnie pisząc.
Jeśli chcesz mieć dobre zarządzanie biblioteką, to trzeba ściągnąć aplikację librera pro za 24 zł. Jedyny błąd (zgłoszony) to sortowanie po imieniu autora oraz kilka drobnych błędów dotyczących epub3, które nie wszyscy zauważą.
Dziękuję za informację – nie znałem tej apki.
Zainstalowałem i się pobawiłem (na telefonie). I mam pytanie – czy jest jakis sposób aby etykiety w Librer towrzyły się automatycznie po wgraniu książek na telefon z calibry? Przesłałem ksiazki z calibry na telefon, ksiazka sie pojawiła (jest widoczna w apce), niestety etykiety z calibry nie przekształciły się w etykiety w Librze (widać je jako gatunki w metadanych i nie można ich sortować).
Dziękuję za pomoc!
Czytając Twoje recenzje tych duży cztników tylko utwierdzam się w przekonaniu, że wybór Scribe’a był wyborem dobrym.
Co prawda wszelkich zaawansowanych funkcji (o instalowaniu aplikacji nawet nie wspominam) brak, ale Kindle wyróżnia się tutaj jednym – prostotą obsługi.
Czytanie książek (takich zwykłych – w EPUB) działa bardzo dobrze i co najważniejsze – bez zbędnych konfiguracji i szukania ustawień.
Możliwości funkcji notowania mniejsze niż u konkurentów, ale podobnie – odpalam notatnik, coś tam piszę i dwoma kliknięciami wysyłam to sobie na maila w pdf bez kombinowania.
Oczywiście każdy ma inne wymagania co do takiego urządzenia, ale osobiście nie mógłbym pozbyć się tej wygody na rzecz urządzenia, na którym zrobię może trochę więcej, ale muszę na to poświęcić też dużo więcej czasu.
przez nachalny DRM i kasowanie własnych książek już nigdy Kindle nie kupię.
Na początku byłem trochę rozczarowany, ale po zainstalowaniu 4 aplikacji czytam na nim częściej niż na inkpad color 3.
A z których aplikacji korzystasz?
Czytam Twoje recenzje takich urządzeń i w sumie trochę dzięki nim zdecydowałem się na zakup najbardziej wypasionego Booxa córce, która jest teraz w czwartej klasie szkoły podstawowej. Sam jeszcze nie wszedłem w świat czytników bo czytam po nocach i jednak dobry OLED znacznie efektywniej wyświetla zielone czcionki na czarnym tle. Z Booxem dla córki to jednak eksperyment, ponieważ chcę sprawdzić na ile takie urządzenie może przydać się w nauce. Zakładam, że e-inkowy ekran będzie mniej jej męczył oczy. Już wcześniej korzystaliśmy z webowej wersji elektronicznej podręcznika i ćwiczeń do angielskiego i wykorzystywaliśmy do tego zwykły tablet. Zdecydowałem się na ten model Booxa dlatego, że z grubsza pulpit ma zorganizowany tak jak w urządzeniach androidowych i łatwiej się młodej w nim znaleźć. Liczyłem na to, że aparat będzie sensowniejszy do skanowania podręczników czy ćwiczeń ale chyba jednak konieczne będzie posługiwanie się telefonem i dyskiem w chmurze. Trochę słabo też wypada wydajność niestety, urządzenie od czasu do czasu zalicza przymrożenie na kilka, kilkanaście sekund.
Jeszcze nie wiem jak będzie z czytaniem na nim. Córka jest teraz na etapie fascynacji mangą i póki co nie idzie mi najlepiej ze znalezieniem jakichś sensownych źródeł, które dałyby się wygodnie czytać na tablecie.
Panie Robercie, mam ogromny dylemat – InkPad Eo czy Boox Note Air3? To strasznie podobne sprzęty. Od kilku dni oglądam recenzje, czytam artykuły i wychodzi na to, że różnią się zaledwie kilkoma szczegółami. Co by Pan polecił?
Ale chodzi o wybór między kolorowymi wersjami czyli w przypadku Booxa – Note Air 3C?
Obsługa i oprogramowanie są tak naprawdę bardzo podobne. W tym momencie wybrałbym chyba Onyxa z tego powodu, że mają po prostu więcej doświadczenia, aplikacja do notowania jest trochę bogatsza, jest obsługa chmur i możliwość zabezpieczenia PIN-em.
Tak, chodzi o 3C. Od lat mam Paperwhite 3 i to moje główne „czytadło”. Ale teraz szukam sprzętu, który pozwoliłby mi przede wszystkim notować (teksty piosenek, jakieś nudne pracowe bzdety etc), a pózniej czytać książki (i komiksy, stąd wybór kolorowej wersji). Uważa Pan, że Boox będzie lepszym wyborem? Czy może warto poczekać, bo wkrótce coś może zostać zaanonsowane? Niestety nie siedzę bardzo głęboko w temacie e-ink i nie wiem, czy są jakieś plany na „next big thing” (Remarkable Pro, ten nowy, ma jak dla mnie zaporową cenę i za mało funkcji).
ReMarkable był i pozostanie notatnikiem, więc to inna kategoria. Ekran Gallery jest troszkę jaśniejszy niż Kaleido 3, ale wciąż nie tak jasny jak tradycyjny e-ink.
Za parę dni będę miał test Boox Go 10.3, którego uważam za jeden z najlepszych czytników/tabletów z e-inkiem w historii, choć oczywiście nie ma światełka i to ogranicza jego zastosowanie.
Może w przyszłym roku Amazon faktycznie pokaże czytniki z ekranem ACEP (i jakiegoś Scribe Color), no ale tam ograniczeniem też może być oprogramowanie.
Dziekuję bardzo za wyczerpującą odpowiedź. Na razie najbardziej podoba mi się Boox Air C3. Zobaczymy, czy się zdecyduję :) Pozdrawiam serdecznie.
Z Booxem dla odmiany mam tę zagwozdkę, że zachowuje się bardzo jak dawne chińskie tablety, czyli przy włączonym cały czas WiFi bateria odjeżdża w niecałą dobę, więc trzeba go ładować z grubsza jak telefon codziennie, a niestety ładuje się bardzo wolno, choć póki co nie korzystam z ładowarek kilkudziesięciowatowych. Mówię o modelu Boox Tab Ultra C Pro.
Do czego WiFi włączone cały czas? Ano córka audiobooki traktuje jak radio. Jak sobie coś dłubie manualnie to puszcza audiobooka i lepiej się jej tak pracuje. Ekran się wyłącza a dźwięk leci.
Druga moja zagwozdka wiąże się z kwestią bezpieczeństwa bo dostałem informację zwrotną, że Android w urządzeniach Onyxa nie jest aktualizowany. Aktualizowane są pewnie tylko składniki nakładki i być może łatki bezpieczenstwa. Zatem jak się już kupi takie urządzenie z Androidem dwunastym na przykład to po paru latach trochę strach go używać bo wszak to normalny otwarty system na którym łatwo się coś może zalęgnąć.
No i pewne rozczarowanie dotyczące pisania na nim. Sprawnie działa tylko aplikacja wbudowana do notatek. Tu wszystko śmiga świetnie. Liczyłem jednak, że córka będzie sobie mogła rysować swoje ulubione mangi w IbisPaintX czy nawet w Sketchbooku ale tu opóźnienie jest tak duże, że nie sposób tego używać. A do tego słabo obsługiwany jest wielodotyk i urządzenie nie daje rady z wydajnością bo rysownicy często obracają obraz palcami, powiększają i tu działa to masakrycznie. Mamy do porównania stare Galaxy Tab S7 FE, który też nie jest demonem szybkości ale tam te działania są płynne
Warto podkreślać, że na tych „otwartych” E-inkach z Androidem, dobrze działają tylko aplikacje wbudowane, a takie pobrane z Play, bardzo losowo, najczęściej beznadziejnie lub wcale.
Cześć,
Jesteś w stanie sprawdzić czy w tym czytniku jest Carta 1200 czy Carta 1300 jeśli chodzi o warstwę czarną? Informację o 1300 dostałem od producenta, ale zastanawiam się czy to prawda.
Jest to w takim razie chyba jedyny czytnik na rynku w kombinacji Kaleido 3 + Carta 1300 (już nie mówię o tym, że na rynku europejskim nie ma ŻADNEGO czytnika nawet czarno białego z Cartą 1300 w 10 calach). Warto chyba to podkreślić w ofercie, bo brzmi to jak game changer! :)
Producent oszukał. To Kaleido 3 jest zbudowane na Carcie 1200 (jak każde inne Kaleido 3).
Jedynie Amazon w Colorsoft zastosował Cartę 1300 i własny stos zbudowany podobnie do Kaleido.
Jesteś pewny? Skąd czerpiesz swoją wiedzę? Gdzieś to 2 specyfikacji napisali czy jak? Nie chcę kupić Kota w worku :) ale dla carta 1300 bym w to poszedł. I jeszcze jedno pytanie – długo trzyma teraz bateria na najnowszym sofcie?
Ale o co teraz zapytałeś? Ogólnie ekrany CFA, czy to Kaleido 3, czy ten ekran z Colorsoft są ciemne, wymagają mocnego oświetlenia i nie zastępują, ani ekranów Carta 1000, czy późniejszych, ani nawet przeciętnej jakości papieru.
Na temat akumulatorka z Eo niewiele wiem, więc nawet nie będę zgadywał, natomiast Colorsoft działa w trybie ciągłego czytania blisko 30 godzin (przy czytaniu godzinę dziennie to miesiąc).
Co do ekranu jeszcze – czyli rozumiem, że praca z takim czytnikiem bez światła w normalnych warunkach oświetleniowych odpada?
Po to są e-inki uważam, aby nie świecić sobie w oczy i szkodzić jak LCD – dlatego preferuję tylko lampki nocne a nie ledy na czytniku :)
Jeśli są normalne warunki oświetleniowe (np. korzystamy z czytnika na zewnątrz czy w domu w świetle dnia) to światełka na czytniku tak naprawdę nie powinniśmy zauważać. Ja na większości czytników mam na stałe światło w połowie skali i nie przejmuję się nim (chyba że czytam w ciemności, wtedy trzeba zmniejszyć).
W przypadku czytników z kolorowym ekranem jest jednak tak, że tło jest ciemniejsze, co światło rekompensować może również na zewnątrz. I taki czytnik wygląda „ładniej” gdy światełko podkręcimy. Choć oczywiście z wyłączonym też da się korzystać.
W połowie skali, to nadal świecący ekran. Prawidłowo ekran powinien być wyraźny w świetle dziennym z całkowicie wyłączonym oświetleniem. A w takich warunkach Kaleido wygląda bardzo słabo, a Carta 1200/1300 też tak sobie (choć dużo lepiej niż ekrany CFA).
Korzystać się da, ale to nie przypomina średniej jakość papieru (drzewnego, nie elektronicznego).
Napisałeś o tym działaniu instalowanych aplikacji, ale już tam nie mogę odpowiedzieć więc z ciekawości zapytam tutaj o przykłady aplikacji, które Ci nie działały. My nie mamy takich doświadczeń. Zauważyłem nawet, że to opóźnienie nie przeszkadza córce w używaniu sketchbooka, którego najbardziej lubi. W ChatGPT nie najlepiej też działa opcja rozmowy na żywo, wydajność urządzenia niebyt na to pozwala. Nie trafiliśmy jednak na żadną aplikację, która by nie działała.
Czy ktoś się orientuje gdzie można kupić końcówki do rysika do eo? Niestety ich wymiana jest tak durna, że zniszczyłem dwie, które miałem w zestawie. Ostatnią jakoś umieściłem, ale niezbyt głęboko, żeby nie uszkodzić ostatniej. Na stronie pocketbooka w akcesoriach nie widzę. Szukam po wszystkich portalach sprzedażowych i nie widzę.
Miał ktoś problem z włączeniem czytnika? U mnie trzeba próbować kilkukrotnie trzymając przycisk minimum 5 sekund🤔