Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Stop Killing Games – inicjatywa obywatelska UE w sprawie dostępu do gier po okresie wsparcia (i dlaczego to ważne dla rynku e-booków)

Dowiedziałem się niedawno o petycji do Komisji Europejskiej w sprawie regulacji rynku gier. Pomyślałem, że może być to istotne również z punktu widzenia e-booków.

Chodzi o inicjatywę Stop Killing Games, czyli „Przestańcie niszczyć gry”. Na ich stronie tak czytamy:

Celem inicjatywy jest zażądanie od wydawców, którzy sprzedają konsumentom w Unii Europejskiej gry wideo (lub związane z nimi funkcje i zasoby do obsługiwanych przez nich gier) bądź udzielają na nie licencji, aby pozostawiali wspomniane gry wideo w stanie funkcjonalnym (umożliwiającym grę). W szczególności inicjatywa ta ma na celu zapobieganie zdalnemu blokowaniu gier wideo przez wydawców przed zapewnieniem odpowiednich środków umożliwiających dalsze funkcjonowanie tych gier wideo niezależnie od wydawcy.

No, troszkę to nie po polsku, pewnie używali translatora.

Problemem jest to, że jeśli kupimy jakąś grę, a wymaga ona połączenia z serwerami (nawet w trybie gry jednoosobowej), to właściciel w pewnym momencie może „wyjąć wtyczkę” i pozbawić nas możliwości gry. Niedawno miał miejsce taki przypadek, gdy Ubisoft wyłączył dziesięcioletnią, ale wciąż popularną grę The Crew. A przecież kupiliśmy grę, nie zaś ograniczony czasowo dostęp do serwerów!

Jak zagłosować?

Głosowanie na petycję ma miejsce na serwerach unijnych, na platformie przystosowanej do zbierania takich inicjatyw. Na liście inicjatyw są rozmaite głosowania, choćby w sprawie prawa do aborcji czy zakazu uboju koni. Kiedy dana inicjatywa zdobędzie jeden milion podpisów, Komisja Europejska musi się nią zająć, choć sama decyduje, jakie podejmie działania.

To jest więc co innego niż takie serwisy jak Avaaz, gdzie zostawiamy swój podpis, po czym petycja trafia do odbiorcy i ten w zasadzie nie musi nic robić.

Przechodzimy do formularza, wybieramy kraj, potwierdzamy że nie głosowaliśmy wcześniej.

No i możemy albo podać PESEL, albo zalogować się profilem zaufanym – gdy to zrobimy, głos zostanie potwierdzony.

Dostęp do gier – podobnie jak do e-booków z DRM

No, a dlaczego to jest istotne dla rynku e-booków?

Bo problem z grami jest podobny do książek zabezpieczonych przez DRM.

Większość księgarń w Polsce nie stosuje od dawna DRM – a ten jest ograniczony głównie do wypożyczeń, np. w Legimi. Ale w Europie sytuacja wygląda inaczej. Jeśli kupisz książkę zabezpieczoną DRM, to otworzysz ją tylko na urządzeniach zarejestrowanych u dostawcy.

Na przykład książkę z Kindle Store (jeśli ma DRM) przeczytasz w urządzeniach i aplikacjach Amazonu. Książki z Kobo Store, Google Play czy wielu innych sklepów przeczytasz na czytnikach obsługujących Adobe DRM.

No a jeśli kiedyś padną serwery Amazona czy Adobe, to aktywacja nowych urządzeń będzie niemożliwa. Oczywiście doświadczeni czytelnicy radzą sobie w ten sposób, że ściągają DRM z e-booków (jest do tego znana wtyczka deDRM dla Calibre) – więc tu sytuacja jest prostsza niż w przypadku gier. Ale jeśli ktoś tego nie robi – kiedyś może zostać bez swojej cyfrowej biblioteki.

Taka sytuacja miała zresztą miejsce w 2019, gdy Microsoft zamknął swój sklep z e-bookami i usunął zakupione tytuły. Wtedy wprawdzie zwrócili też pieniądze, ale to nie zmienia faktu, że ktoś zapłacił za książkę, a potem jej nie miał. A co, jeśli nie dało się jej kupić w inny sposób?

Dlatego warto podpisać petycję Stop Killing Games, bo regulacja bardziej „medialnego” rynku gier może też wpłynąć na regulacje dotyczące e-booków. Możliwe, że powstaną przepisy bardziej uniwersalne, które powstrzymają również inwazyjne zabezpieczenia  innych treści elektronicznych.

Petycja zostanie uwzględniona przez Komisję Europejską, gdy podpisze ją milion osób, a w przynajmniej siedmiu krajach przekroczy wymagany próg – u nas to 36660 osób, na razie zagłosowało ponad 4 tysiące. Aktualne statystyki znajdziemy na stronie UE.

Zbieranie podpisów trwa przez rok, do 31 lipca 2025.

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

25 odpowiedzi na „Stop Killing Games – inicjatywa obywatelska UE w sprawie dostępu do gier po okresie wsparcia (i dlaczego to ważne dla rynku e-booków)

  1. kjonca pisze:

    zagłosowałem.

    3
    • wrc pisze:

      Wzrost oddanych głosów jest znaczący ale jeszcze daleko do wymaganego progu.
      Obecnie jest już 12 965 głosów, na 36 660 wymaganych.

      Plus, że idzie dość szybko bez kampanii informacyjnej w mediach.

      0
      • Robert Drózd pisze:

        Spokojnie, jest rok czasu, a media dopiero zaczynają się rozpisywać. Skończą się igrzyska, nie będzie tematu, więc w sam raz ;)

        0
  2. Cthulhu pisze:

    Trochę się boję, że pomysł spali na panewce i to nie dlatego, że będzie za mało podpisów, albo Unia zbagatelizuje sprawę, ale, producenci, a może raczej dystrybutorzy przejdą na model subskrypcyjny tak, jak to robią producenci oprogramowania – Microsoft, Adobe czy Autodesk.

    2
    • Jakub Dan pisze:

      Nie spróbujesz, nie dowiesz się, jaka będzie reakcja :)
      Można się bać jeszcze innych efektów: jak dystrybucja gier wyłączająca UE (tak jak jest teraz ze stronami WWW) itd.

      0
    • Robert Drózd pisze:

      Tego też się obawiam – że po prostu nie będzie już gier, które kupuje się jako produkt, pozostaną usługi – kupujesz np. na pierwszy rok i tyle.

      2
  3. Kamilek pisze:

    Ja bym bardziej chciał żeby KE albo chociaż UOKIK zajęła się takimi kwiatkami jak w pierwszym lepszym steamowym EULA które akceptujecie bez czytania przy zakupie:

    „BNGE (NAMCO BANDAI GAMES EUROPE) udziela ci niewyłącznego, nieprzenośnego, odwoływalnego i ograniczonego prawa oraz licencji na użytkowanie jednej kopii gry, wyłącznie na własny użytek przy użyciu sprzętu.” – nie kupujemy gry tylko licencję na jej używanie, tu akurat chodzi o dragon ball xenoverse

    dalej czytamy że:
    „BNGE może we własnym zakresie i w dowolnej chwili zmienić, zmodyfikować, zawiesić lub zaprzestać obsługi gry lub dowolnej jej części. BNGE może również bez ostrzeżenia i ponoszenia odpowiedzialności wprowadzić limity na niektóre funkcje lub ograniczyć twój dostęp do części lub całości gry.” Czyli kupując zgadzamy się że kiedyś mogą wyłączyć serwery. Ale dalej jest jeszcze fajniej:

    „Przyjmujesz do wiadomości, że gra jest ci udostępniana przez BNGE na podstawie ich własnej decyzji i mogą oni w dowolnej chwili i bez ostrzeżenia zerwać lub w inny sposób spowodować wygaśnięcie tego udostępnienia.” xD

    No i żeby nie było żadnych wątpliwości:
    „PRAWO WŁASNOŚCI. Gra (w tym materiały audio, wideo i inne w niej zawarte lub później pobrane) jest własnością intelektualną BNGE lub jej licencjodawców i do nich należy prawo do wszelkich jej kopii, ty zaś nie posiadasz do niej żadnych praw ani udziału w niej poza opisanymi w ograniczonej licencji określonej w części 2. niniejszego dokumentu.” – Z części 2 pochodzą wcześniejsze cytaty

    6
    • Czytamsobie pisze:

      Z przykrością stwierdzam, że nie jest to odosobniony przypadek. Tego typu zasady obowiązują w wielu serwisach. Książek elektronicznych na Amazonie też nie kupujesz.

      1
      • Kamilek pisze:

        Jeszcze gorsze jest to, że nawet jak kupuje się wersję pudełkową na PC to w środku zazwyczaj nie ma płyty tylko jest kod do steama… czyli kupujesz grę w realu i po wydaniu kasy musisz zaakceptować EULA na steamie żeby ją uruchomić. Dlatego jak tylko mogę to kupuję gry na GOGu, to chyba jedyny cyfrowy sklep który nie robi graczy w bambuko – brak DRMów, możliwość pobierania pełnych instalatorów na dysk i grania całkowicie offline

        6
        • tak tylko marudzę pisze:

          Za każdym razem jak kupujesz cyfrowe treści w internecie płacisz za licencję. Brak DRM pod tym względem niczego nie zmienia.

          1
          • Kamilek pisze:

            Owszem ale umowa użytkownika GOG udziela użytkownikowi licencji na pobieranie wszystkich treści (łącznie z plikami do instalacji) do użytku osobistego. Jest też nadrzędna w stosunku do EULA poszczególnych wydawców gier i ma pierwszeństwo w przypadku sprzecznych przepisów. Czyli dalej nie jestem właścicielem moich gier ale jak wydawca padnie albo zamkną goga to nadal będę w stanie zainstalować i uruchomić wszystkie gry – o ile nie wymagają ciągłego połączenia z serwerem i tu wracamy do petycji :)

            3
            • tak tylko marudzę pisze:

              Co nie zmienia faktu że mogą ci te licencje anulować i zostajesz z nielicencjonowanymi grami. Ot, taki urok zakupów cyfrowych…

              2
              • Błażej pisze:

                Nielicencjonowanymi, ale działającymi :) W takim przypadku (legalnie zapłaciłem za grę) nie mam zamiaru przejmować się „nielicencjonowaniem”.

                7
        • Nikt pisze:

          Uważam, że GOGowa opcja dystrybucji jest bardzo fajna… ale proszę bardzo, regulaminowa furteczka do obrabowania klienta:
          „To, czy naruszenie jest drobne czy poważne, zależy głównie od kontekstu i intensywności. Na przykład: używanie wulgarnego języka w wątkach może być traktowane jako drobne naruszenie, ale gdy jest używane w sposób uwłaczający osobie lub grupie osób, będzie traktowane jako poważne naruszenie.

          Należy pamiętać, że w najcięższych przypadkach całe konto GOG może zostać zablokowane. Jeśli Twoje konto GOG zostanie zablokowane, możesz utracić wszelkie prawa do gier znajdujących się w Twojej bibliotece, salda Portfela GOG i innych przedmiotów, które mogły zostać przez Ciebie kupione lub odebrane.”

          Z tego jasno wynika, że gry kupowane na GOG również nie są twoją własnością, ponadto roszczą sobie prawo także do środków w „twoim” portfelu (jeżeli stracisz wszelkie prawa do zakupionych gier, to te ściągnięte instalki będą po prostu piratami).
          To jest przypadek, kiedy to „platforma” decyduje, nie żaden dev, wydawca.

          1
          • Mmm pisze:

            To, że coś jest w regulaminie na GOG czy innym serwisie nie znaczy wcale, że takie jest prawo. Nie słyszałem, żeby komuś GOG zabrał dostęp do konta, gier i do pieniądzy. Ale jak to się stanie to pewnie będzie jakiś proces.
            Tak dla przypomnienia wiele lat temu Microsoft twierdził, że kupując Windows w wersji OEM mamy prawo używać systemu tylko z płytą główną na której się pierwszy raz zainstalowało system (to się też zmianiało). Prawnicy w mediach twierdzili, że w EU nie może być takich ograniczeń. Odbyło się kilka procesów z roztrzygnięciami nie po myśli dla MS i teraz można OEM instalować sobie na kolejnych swoich komputerach.

            0
            • Nikt pisze:

              Chodziło mi bardziej o to, że ten GOG, platforma, na sztandarach niosąca hasełka typu „kupujesz gry na własność”, we własnym regulaminie rości sobie prawo do pozbawiania klienta legalnie zakupionych „produktów/usług”.

              0
              • Nikt pisze:

                … nie wiem czy kogoś już okradli. Ten regulamin odebrałem raczej jako „bat” na niepodporządkowujących się użytkowników na forum/”w serwisie”. Jako swego rodzaju „zachętę” do autocenzury- nie, nie chodzi o brzydkie słowa.

                Co nie zmienia faktu, że właśnie taki regulamin mają.

                0
              • asymon pisze:

                Nie wiem czy celowo, czy też nie, nie podałeś wcześniejszej tabelki, w której po lewej podano przewinienia, a po prawej ewentualne konsekwencje.

                https://support.gog.com/hc/pl/articles/115001814049-Zasady-Post%C4%99powania-na-GOG

                Przewinienie:
                Naruszenie prawa (np. groźby przemocy, nękanie, nielegalne wykorzystanie własności intelektualnej)

                Konsekwencje:
                Tymczasowy (do 3 miesięcy) lub całkowity zakaz dostępu do forum lub innych usług lub funkcji GOG, tymczasowy (do 3 miesięcy) lub całkowity zakaz dostępu do konta GOG, powiadomienie władz i usunięcie treści naruszających prawo.

                Chodzi ci konkretnie o „groźby przemocy, nękanie” czy o „nielegalne wykorzystanie własności intelektualnej”? Napisz, bo łatwiej się dyskutuje o konkretach. Czy bardziej boli cię, że nie możesz obrażać ludzi na forach GOG, czy że podawać linków do spiraconych gier? Poza tym jasno w tabelce masz napisane, że chodzi o wielokrotne łamanie regulaminu mimo pisemnych upomnień.

                Ja zdecydowanie wolę przebywać w środowisku, w którym klient awanturujący się i ubliżający innym klientom zostanie szybko wystawiony za drzwi. I nie obchodzą mnie jego płacze, że „ja mnóstwo pieniędzy u was wydałem!”

                3
              • Nikt pisze:

                Nie chodzi o to, ze klient „awanturujący się” (cokolwiek miałoby to znaczyć) zostanie „wyproszony”. Usunąć odpowiednie i zablokować dostęp do funkcji społecznościowych, nie mam z tym żadnego problemu. Temat dotyczy „zabierania gier” (w tym przypadku również środków na koncie), legalnie zakupionych „produktów”, podobno „na własność”…. przykładowo za to, że ktoś nie potrafi nie pisać brzydkich wyrazów (od tego są bany, „zakaz pisania”). A łamanie prawa należy zgłaszać odpowiednim służbom. A w przypadku łamania prawa, należy zgłosić to odpowiednim służbom.

                0
          • Nikt pisze:

            (…nie wiem czy przeczytałeś to pytanie, usuwam, nie ma co ciągnąć tematu. Trochę pokraczny tem wcześniejszy wpis, ale chyba da się czytać)

            Poza tym, moim zdaniem brak drm, brak wymuszania instalacji klienta/launchera (brak klienta ma tez swoje wady), czy możliwość zgrania plików instalacyjnych jest super opcją i chciałbym żeby to było standardem, a nie wyjątkiem.

            0
  4. Paweł Nyczaj pisze:

    Podpisałem przez Profil Zaufany. Myślę, że takie przepisy powinny dotyczyć wszelkich dóbr cyfrowych. Niestety platformy mogą upadać, więc w takiej sytuacji musi istnieć opcja odzyskania dostępu do zakupionych plików lub przeniesienia ich na inną platformę w razie upadku tej, na której pierwotnie zostały zakupione

    0
  5. stolec pisze:

    Ta inicjatywa to piramidalna hipokryzja i w pewnym sensie paserstwo.
    Jaki dziś problem stanowi łączność z internetem szczególnie dla młodych ludzi ?
    Cyfrowa dystrybucja w naturalny sposób wymusiła konieczność autentykacji i weryfikacji online.
    Jest chyba dla wszystkich oczywiste że firmy tworzące np. gry video nie robią tego charytatywnie tylko w celu uzyskania dochodu.
    Próba wymuszenia powrotu do archaicznego trybu działania gier w trybie offline jest bezprzedmiotowa.
    Nawet nie wspomnę o poprawie jakości produktu właśnie dzięki aktualizacji online.

    0
    • Cthulhu pisze:

      Pozostaje przypadek: koparka vs. kabel. W tym przypadku koparka zawsze wygrywa, a Ty zostajesz z komunikatem o błędzie dostępu do serwera…
      Tak, jest oczywiście Internet „w powietrzu”, ale to też niezawodne nie jest.
      No i nie widzę problemu by aplikacja (gra) instalowana offline nie mogła się aktualizować online.

      0
    • midway pisze:

      Ta „poprawa jakości dzięki aktualizacji online” często wygląda, że wypuścimy niedziałającą grę, a potem jakoś to załatamy.

      1
  6. Nikt pisze:

    No i proszę, Kalifornia pierwsza odpowiada na inicjatywę StopKillingGames… AB2426

    W przeciwieństwie do regulaminu GOGa, klient nawet nie musi być „niegrzeczny” żeby pozbawiać go jego własności. Po prostu, już na „wstępie” jest informowany, że to nie jest jego własność… nie wiem jak „czytacze”, ale na polskim podwórku growym, pojawiały się już głosy, że to dla dobra konsumenta. Tym bardziej zabawne, że jednocześnie szczycą się inicjatywą StopKillingGames, że w Polsce przekroczony został „próg”…
    Oczywiście AB2426 nie dotyczy wyłącznie gier.

    1

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.