Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Maksymalista czy satysfakcjonista? Jakim nabywcą czytnika e-booków jesteś?

W jaki sposób podejmujemy decyzje o zakupie czytnika? 

Jesteśmy różni i do wyboru czytnika podchodzimy na różny sposób. Niektórzy po prostu kupują pierwszy model, jaki im się nawinie lub jaki jest w promocji. Inni przeprowadzają wielomiesięczne poszukiwania, czasami zamawiając i zwracając, bo coś im nie pasuje.

Na tym blogu często staram się pomóc w decyzji, w moich testach, porównaniach czy przewodnikach.

A co na ten temat mówi psychologia?

Paradoks wyboru

O tym, jak można podejmować decyzje zakupowe, pisał kilkanaście lat temu psycholog Barry Schwartz, w wydanej także w Polsce książce Paradoks wyboru. Cechą immanentną dzisiejszego życia jest to, że wciąż musimy o czymś decydować, a dostępne opcje wydają się nieograniczone. Od tego, co zjeść na śniadanie, przez to jaki sprzęt kupić, aż po wybory życiowe, np. pracy, czy partnera. To może nas męczyć, a czasami wręcz paraliżować.

I tak samo jest z wyborem urządzenia do czytania e-booków. Po raz pierwszy pisałem o tym 11 lat temu w artykule Paradoks wyboru, czyli jak wybieramy czytniki.

Już wtedy ludzie mieli dużo problemów z decyzjami. A dziś jest jeszcze gorzej. Mamy w Polsce sześciu liczących się producentów czytników, każdy z nich ma po kilka modeli. Łącznie więc mamy na rynku kilkadziesiąt urządzeń.

Jak się okazuje, to jak łatwo wybrać nam czytnik zależy od tego, czy jesteśmy maksymalistą czy satysfakcjonistą.

Koncepcję dwóch podejść do zakupów stworzył jeszcze w latach 50. ubiegłego stulecia Herbert A. Simon, zdobywca nagrody Nobla z ekonomii w 1978 roku. Wspomniany wcześniej Barry Schwartz rozwinął ją bardziej pod względem praktycznym.

Maksymalista

Maksymalista (ang. maximizer) to człowiek, który szuka po prostu najlepszej opcji i chce być jej absolutnie pewien.

Kupując telefony, komputery, aparaty fotograficzne tacy ludzie przerzucają się wynikami benchmarków, porównują oceny testów, no i wszystkie możliwe parametry techniczne.

Taka osoba pyta na forach „jak najlepszy czytnik za 600 zł”, albo „chcę najlepszy notatnik do pracy”. Będzie czytać rankingi, pytać jaki jest „TOP 3 najlepszych czytników e-booków”. No, a portale chętnie takie zestawienia podsyłają.

Wciąż są czytelnicy, którzy wymagają ode mnie właśnie takiego podejścia do testów. Szukać obiektywnych mierników! Ile czasu wytrzyma na baterii. Ile to będzie zmian stron. Jak jest współczynnik kontrastu. Jaka jest wydajność aplikacji Androida. I niech na końcu będzie ocena w procentach. Czy dam konkretnemu modelowi 85% czy aż 97%.

Maksymaliści marzą o tabelkach, w których każdy parametr ocenię w skali 1-10, nadam odpowiednie wagi, utworzę ostateczną ocenę, po której będzie można posortować tabelkę i powiedzieć, że NAJLEPSZYM CZYTNIKIEM JEST [i tu wpisz nazwę].

Dla maksymalisty rosnąca liczba opcji do wyboru (np. modeli urządzeń) będzie koszmarem, bo gdzieś może kryć się jeszcze jakaś opcja, o której nie poczytał, której nie przetestował i nie ocenił. I dlatego maksymalista rzadko jest w pełni zadowolony – bo zawsze istnieje coś, co mogłoby być jeszcze lepsze

Wielu maksymalistów jest też perfekcjonistami, czyli takich najlepszych rezultatów oczekują w całym życiu, choćby w pracy.

Satysfakcjonista

Odwrotnością maksymalisty jest satysfakcjonista (ang. satisficer) – to ktoś, kto szuka rozwiązania „dostatecznie dobrego”, choć niekoniecznie najlepszego.

Taki człowiek określa najpierw cel, jaki chce osiągnąć – czyli – na czym mu w czytniku zależy, a potem wybiera ten, który spełnia podane warunki, bez szukania dalej. Duża liczba możliwych opcji nie musi tu przeszkadzać – może tak być, że już pierwsza czy druga sprawdzona opcja wystarczy.

No i nie ukrywam, że jestem zwolennikiem tego podejścia. Czytnik ma służyć do czytania, a nie do bicia rekordów. Nieraz ludziom radzę: jeśli nie wiesz czego szukasz, to wybierz jakiś podstawowy model, a potem się zobaczy.

Maksymaliści będą szukali tak długo, aż będą przekonani, że dokonali najlepszego wyboru. A po zakupie może się szybko okazać, że przecież nie uwzględnili jakiegoś czynnika, który jest ważniejszy, a… niemierzalny – na przykład wygody obsługi.

Z drugiej strony satysfakcjonizm posunięty do granic może oznaczać akceptację bylejakości. Czasami widuję ludzi, korzystających z czytników, gdzie strony zmieniają się 5 sekund, albo korzystających z pirackich plików, które wyglądają beznadziejnie. Kupując nowszy model, albo oficjalny plik mieliby znacznie większą wygodę – oczywiście przy założeniu, że mają na to środki. Taka osoba nieraz jednak macha ręką i stwierdza „jakoś mi się czyta”.

Oczywiście obie te postawy nie są zerojedynkowe. Schwartz pisał o „skali maksymalizmu”, czyli tym, jak bardzo zdeterminowani jesteśmy, aby szukać lepszego rozwiązania. Czasami jest też tak, że w danej dziedzinie zadowalamy się byle czym, w innej rozglądamy się miesiącami. Ktoś potrafi za telefonem chodzić przez rok, ale ciuchy kupuje pierwsze lepsze. Nieraz jest i tak, że im więcej na dany temat wiemy, tym większe wymagania zaczynamy mieć. Czytniki z oddali wydają się być jednolitym lasem, ale im więcej artykułów czy filmów wpada – tym bardziej widzimy pojedyncze drzewa i różnice między nimi.

To, jak się zachowujemy, ma też pewne tło socjologiczne. Brytyjski ekonomista, Fred Hirsch twierdził, że im bogatsze jest społeczeństwo, im więcej podstawowych potrzeb mamy spełnione – tym większymi maksymalistami jesteśmy, bo „wystarczająco dobre” nam nie wystarcza. Poszukiwanie najlepszego rozwiązania bywa też sposobem na podkreślenie statusu, szczególnie gdy wyborach konkurujemy z innymi. Choć wydaje mi się, że może mieć to znaczenie przy kupnie samochodu, ale raczej nie czytnika.

Jak czytać testy czytników?

Niektórzy czytelnicy moich testów czytników zarzucają mi, że to nie są właściwie recenzje, a instrukcje użytkowania, bo raczej pokazuję jak z takiego czytnika się korzysta, niż go oceniam.

I faktycznie, unikam jednoznacznych ocen w rodzaju „gwiazdek” czy procentów. Nie wyliczam też jednoznacznie wad i zalet.

Jednocześnie, gdy kupuję, wypożyczam czy dostaję czytnik do testów, staram się korzystać z niego dłużej niż standardowy tydzień lub dwa. Tak, aby mieć perspektywę użytkownika, a nie dziennikarza technologicznego, którym nie jestem i nie chcę być.

Przyjęcie takiej perspektywy ma wiele praktycznych konsekwencji.

Np. testowanie baterii. Jeśli mam telefon, to liczy się dla mnie to, aby wytrzymał cały dzień na baterii, ale również jeśli wyjdę z domu z 25%, to żebym był w stanie jeszcze z niego korzystać i wrócić, nawet jeśli będzie to oznaczało konieczność włączenia oszczędzania energii.

W przypadku czytnika liczy się to, żeby nie biegać do ładowarki tak często jak w przypadku telefonu, no i żeby komunikat o padniętej baterii nie zepsuł mi parugodzinnej jazdy pociągiem.

Przy czym, umówmy się – pojemność baterii, to już dziś nie jest rzecz najważniejsza, bo w plecaku praktycznie zawsze mam ze sobą powerbanka i wiele osób też ma, bo telefony padają często.

Albo jakość ekranu. W moich dawnych testach dokładnie przyglądałem się podświetleniu, czy jest równomierne, jaki ma odcień, co się z nim dzieje. Nie bez przyczyny, bo wiele czytników miały pod tym względem problemy. Ale dzisiaj coraz częściej ekran nie sprawia żadnego problemu. Mogę się doszukiwać drobnych nierówności, ale na co dzień jakie to ma znaczenie?

Oczywiście nadal mógłbym wrzucać zdjęcia do Photoshopa i sprawdzać pipetką czy oświetlenie po lewej nie jest aby o 0,3% większe niż po prawej. Ale jeśli tego nie zauważam gołym okiem – po co mam sprawdzać?

No i kwestia szybkości czytnika. W przypadku czytników z Androidem dawniej kryterium sukcesu było to, czy cokolwiek da się uruchomić i czy będzie w ogóle używalne. Bywały czytniki, gdzie uruchomienie aplikacji Kindle zajmowało minutę. Dzisiaj sięgam po najnowsze modele Onyxa, no i po prostu korzystam tam z Kindle, w ogóle nie zastanawiam się nad wydajnością. Problemy są dopiero, gdy jej zabraknie.

Mógłbym korzystać np. z programów do benchmarkowania, które mi pokażą o ile % firma przyspieszyła procesor w nowszej generacji. I może faktycznie to niektórych zachęci do zakupu. Ale czy to, że jeden czytnik jest od drugiego szybszy o 10% będzie miało przełożenie na codzienne korzystanie?

Dzisiejsze benchmarki starają się nieraz symulować codzienne korzystanie, pokazują więc wydajność urządzenia w różnych zastosowaniach. Ale takich, które byłyby dostosowane do tabletów z e-papierem, chyba wciąż nie istnieją.

A tymczasem ja nie szukam czytnika idealnego, tylko odpowiedzi na pytanie: czy korzysta się z niego faktycznie.

Zadowoleni z decyzji?

Ostatecznym efektem naszej decyzji o wyborze czytnika jest to, czy będzie nam się z niego dobrze korzystało.

We wspomnianym artykule o paradoksie wyboru umieściłem ankietę z pytaniem „Czy jesteś zadowolony/a ze swojego wyboru ostatniego czytnika?”.

No i gdy patrzę dziś na wyniki – są zaskakujące.

92% z czytelników odpowiedziało, że tak – bez wątpliwości. 7% początkowo wątpliwości miało. A jedynie 13 spośród 1485 osób powiedziało, że nie.

To by wskazywało na to, że decyzje o kupnie czytnika podejmujemy na tyle racjonalnie, że niezależnie od efektu – jesteśmy zadowoleni! Ostatecznie przecież czytnik zbliża nas do słowa pisanego i pozwala się zanurzyć w ulubionych książkach.

A jak to wygląda w roku 2025?

W wynikach ankiety, które pokazałem wyżej jest jednak pewien haczyk. Tamten artykuł pochodzi sprzed 11 lat, gdy czytniki, jak wskazuje ich nazwa – służyły głównie do czytania.

Dziś te urządzenia są bardziej skomplikowane, na niektórych nie tylko czytamy, ale też notujemy czy pracujemy. Być może trudniej nam się jest też przesiąść ze starszego modelu na nowy, bo mamy pewne oczekiwania czy doświadczenia.

Oto więc nowa ankieta, z tym samym pytaniem. 😉

Czy jesteś zadowolony/a ze swojego wyboru ostatniego czytnika? (2025)

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

A czy Wy, kiedy kupujecie nowy czytnik, jesteście bardziej maksymalistami i szukacie najlepszego rozwiązania, czy raczej wybieracie to, które jest „wystarczająco dobre”?

Grafika: midjourney

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Kupno Kindle, Rynek czytników i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

9 odpowiedzi na „Maksymalista czy satysfakcjonista? Jakim nabywcą czytnika e-booków jesteś?

  1. robal pisze:

    Byłem bardzo zadowolony z mojego Kindle PW5 dopóki Amazon nie zablokował możliwości ściągania plików z książkami. Teraz nie jestem zadowolony i szukam czegoś innego.

    0
  2. kalpaucjusz pisze:

    Jestem właśnie świeżo po kupnie nowego czytnika. Po dwóch miesiącach zastanawiania, czytania recenzji, wątków na forach i reddicie, ostatecznie padło na Inkpada 4. Czyli czytnik który przegrał prawie każdą recenzje porównawcze z konkurencją, głównie Kobo Sage i Boox Go 7.

    Wszędzie narzekali na powolne działanie, albo ograniczone możliwości względem czytników z Androidem. Tylko że ja chciałem 8-calowego czytnika do epubów i skanów pdf głównie w rozmiarze klasycznej książki. Do tego miałem już Pocketbooka Touch HD3, znam jego system operacyjny, i wiem że Koreader dobrze się z nim integruje. Wszelkie pozostałe możliwości, czy ich brak, to rzeczy drugorzędne.

    Więc z pełną świadomością kupiłem „kiepski” czytnik i jestem zadowolony.

    Aczkolwiek byłem bliko kupna Boox Go 10.3, gdyby nie brak podświetlenia.

    5
  3. przechodzień pisze:

    Każda kategoria oprócz 'zbędne’ to zwykle tylko parę cech:
    * musi mieć (cechy konieczne)
    * może mieć (przydatne, ale niekonieczne, w tym niektóre przyzwyczajenia)
    * może nie mieć (zbędne, nie będę z tego korzystał)
    * nie może mieć (absolutnie nie chcę tego)
    Jeśli zostanie więcej niż jeden model, kieruję się ceną.

    2
  4. Blazej pisze:

    Dla mnie nie ma właściwej odpowiedzi w tej ankiecie. :)
    Bo po zakupie nowego czytnika (PW5) byłem zadowolony, ale dziś jestem już mniej. I dziś wybrałbym co innego (mimo że PW5 to wciąż topowy czytnik).
    Dlaczego go kupiłem? Bo wcześniej miałem Classica, z którego byłem BARDZO zadowolony. Więc siłą inercji zostałem w ekosystemie.
    Po czasie jednak ujawniło się sporo mniej lub bardziej drobnych mankamentów oraz frustrujących ograniczeń.

    0
  5. Verte pisze:

    Niestety zakup czytnika naszej rodzimej marki okazał się bardzo wielkim błędem.
    Bardzo kiepski software, bardzo kiepski natywny reader, bardzo kiepskie wsparcie, nic nie dające kolejne aktualizacje firmware, mierna bateria. Jedyny plus to to że działa już 5 rok. Po podmianie launchera, readera i biblioteki.

    0
  6. Wojtek pisze:

    Ja jestem gdzieś w środku skali, z niewielkim przechyłem w kierunku Satysfakcjonisty.
    Przede wszystkim: unikam urządzeń „do wszytkiego”.
    Wiem, że Smartfon robi „prawie wszystko” i oczywiście korzystam ze smartfona, ale mam aparat fotograficzny, latarkę, czytnik (-i), nawigację GPS, itd. -> czyli to wszystko, co teoretycznie robi także smartfon.

    Do rzeczy: w czytniku dla mnie najważniejsze jest jak największe zbliżenie do odczucia zwykłego czytania książki.
    Czyli:
    – bardzo dobry, kontrastowy ekran
    – wygodne trzymanie w rękach i zmiana stron
    – brak rozpraszaczy (aplikacje, online, powiadomienia, nadmiar opcji)
    – bateria, która nie doprowadza do szewskiej pasji :)
    – miłym dodatkiem jest dobry tryb nocny

    To wszystko.
    Mam dwa czytniki, które są bliskie temu mojemu „ideałowi”: Kindle PW 7gen, Kobo Libra 2.
    Dla mnie w czytniku im mniej, tym lepiej.
    Nie notuję, nie instaluję aplikacji, nie chodzę nawet zbytnio po menu ustawień bo z reguły nie mam po co. Nie przeszkadza mi brak polskiego menu, itp, itd.
    Online w czytniku jest mi prawie zbędny, z dokładnością do wysyłki książek via mail na Kindla.

    0
  7. KecajN pisze:

    Czuję się maksymalistą ale oferta rynkowa sprawia, że moje zakupy są raczej zgodne z profilem satysfakcjonisty. Od 5 lat mam Pocketbook’a Inkpad X i już przy zakupie był to pewien kompromis:
    – ekran 10″ ale tylko 227 ppi
    – klawisze fizyczne ale umieszczone nieergonomicznie
    Urządzenie, po kilku poważnych naprawach (ostatnio podobno była wymiana płyty głównej i baterii – podobno, bo te same objawy wróciły tuż po upływie gwarancji na naprawę), jeszcze jakoś działa ale sprawia problemy i chętnie wymieniłbym je na nowe. Ale jakoś nie widzę dla siebie nic, co spełniałoby moje wymagania:
    – czytnik (a nie notatnik/tablet),
    – czarno-biały ekran 10″ 300 dpi,
    – fizyczne klawisze po bokach ekranu (asymetryczny design w stylu PB Era albo Kindle Oasis mile widziany)
    – dobra obsługa PDF (lub możliwość instalacji Koreadera)
    Muszę więc zostać przy swoim obecnym urządzeniu, do czasu gdy ostatecznie padnie i będę musiał znaleźć jeszcze większy kompromis.

    1
  8. rudy102 pisze:

    Mam Kindle pw5, jestem zadowolony bo działa, a nic więcej nie potrzebuję. Natomiast dzisiaj kupiłbym co innego z powodów politycznych. Np. kobo z Kanady.

    0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.