Czy to już koniec epopei z obniżką VAT na e-booki? Sejm przyjął dziś wreszcie projekt ustawy!
Jak dowiadujemy się ze strony Ministerstwa Finansów obniżone stawki dla e-booków i e-prasy będą obowiązywać od 1 listopada 2019.
To już kolejne podejście do ustawy – i tym razem udane.
Pierwszą podawaną datą wprowadzenia zmian był 1 kwietnia. W marcu projekt ustawy przyjął rząd i donosiłem triumfalnie o planowanej dacie 1 czerwca. Niestety uchwalenie ustawy zostało zablokowane przez… kwestię stawki VAT na soki i nektary. Przez kolejne miesiące nic się nie działo. Sądziłem, że sprawa zostanie odłożona na później, aby tematu zmiany podatków (i częściowej podwyżki na niektóre produkty) nie ruszać przed wyborami. A jednak rząd zdecydował się wprowadzić to teraz.
Sprawa w parlamencie została załatwiona w o tyle sprytny sposób, że jak dowiadujemy się ze strony Sejmu, połączono prace nad nowymi stawkami VAT oraz nad znacznie ważniejszym gospodarczo wprowadzeniem mechanizmu podzielonej płatności. Obie te kwestie rozpatrywano więc łącznie.
Na stronach Sejmu nie widzę jeszcze wyników głosowania, ale według Gazety Prawnej, za uchwaleniem ustawy było 420 posłów, jedynie 5 przeciw. Mamy zatem w tej kwestii ponadpartyjną zgodę.
Co wprowadza ustawa?
Przypomnijmy, co się zmieni od 1 listopada. Zacytuję opis zmian z Kancelarii Premiera:
Książki wszelkiego rodzaju: drukowane, na dyskach i taśmach oraz innych nośnikach, jak również w formie elektronicznej (e-booki) – będą miały 5 proc. stawkę (obecnie e-booki i niektóre książki opodatkowane są 23 proc. stawką VAT).
Gazety, dzienniki i czasopisma drukowane oraz umieszczone na dyskach, taśmach i innych nośnikach oraz w formie elektronicznej (e-prasa) – zostaną objęte 8 proc. stawką VAT (oznacza to zejście ze stawki 23 proc. w przypadku niektórych gazet oraz e-prasy).
Będzie to zatem zrównanie stawek na publikacje papierowe i elektroniczne. Przez wiele lat my jako czytelnicy e-booków byliśmy dyskryminowania, bo płaciliśmy wyższy VAT. Z kolei wydawcom puszczanie wersji elektronicznych często się zwyczajnie nie opłacało. Nadchodzi wreszcie normalność.
Czy możemy być pewni?
Już tyle razy ogłaszałem na tym blogu przełom w kwestii VAT na e-booki, że trudno wykrzesać z siebie entuzjazm.
Teoretycznie ustawa przechodzi teraz przez Senat i podpis prezydenta. Przy tak gremialnym poparciu trudno przypuszczać, że nagle ktoś to będzie chciał zatrzymać. Wiemy jednak, że w zależności od „klimatu politycznego” ustawy przyjmowane przez Sejm były jednak potem z różnych powodów wycofywane. Jeśli tak się stanie – pewnie przyczyną będzie podzielona płatność czy inna kwestia dotycząca stawek, a e-booki znowu dostaną rykoszetem.
Jeśli jednak ustawa wejdzie w życie, księgarnie i wydawcy będą mieli ponad 3 miesiące na przygotowanie się. Jak to wpłynie na ceny e-booków i e-prasy trudno powiedzieć, tematem zajmę się bliżej jak już będziemy pewni zmian.
Niniejszym otwieram strefe wolna od wysokiego VAT-u!
Nie mów „hop” póki nie przeskoczysz.
Na ceny ebooków pewnie to w ogóle nie wpłynie. Ceny zostaną te same, a zysk z niższego podatku pójdzie na zapłatę droższego prądu, bo przecież serwery wymagają zasilania.
Tak czy inaczej ja się cieszę. Może to skłoni więcej wydawców do wydawania książek w wersji elektronicznej :)
Również się cieszę i to bardzo! :) Chcę tylko zawczasu rozwiać oczekiwania hurra-optymistów oczekujących nagle wyraźnego spadku cen ebooków.
Ja mimo wszystko spodziewam się, że za ebooki kosztujące $9,99 na amazon.com zapłacę bardziej 10 niż 12 dolarów :-)
Amazon może i tak, ale ojczyste firmy w życiu nie przepuszczą okazji żeby zarobić. Takie Virtualo w ramach przygotowań już jakiś czas temu zlikwidowało sortowanie po wysokości rabatu.
Ale co w tym złego, że chcą zarobić, nie rozumiem? Po to się otwiera biznes, żeby zarobić.
Mnie bardziej razi, że 1/4 ceny, którą płacę za ebooka, bierze sobie państwo i wiadomo co z tymi pieniędzmi robi, nie będę może ciągnął tematu w sobotni poranek ;-) Mamy jedną z najwyższych podstawowych stawek VAT w Europie.
Z punktu widzenia rynku nic w tym złego. Z punktu widzenia polskiego czytelnika zmiana stawki VAT prawdopodobnie nic nie zmieni. Ot zwykłe dostosowanie prawa do standardu UE i jak zwykle najpóźniej jak się da.
Natomiast chętnie przeczytam sobie na co „państwo bierze sobie 1/4 ceny ebooka”.
Akurat jak kupujesz w Amazonie to wcale nie jestem pewien ile tego VAT-u nasze państwo widzi, a ile rozpływa się w rozliczeniach między różnymi europejskimi, pozaeuropejskimi i półeuropejskimi spółkami córkami Amazonu. W sumie to ciekawe, czy można gdzieś publicznie sprawdzić ile VAT-u zapłacił w Polsce Amazon, np. za 2018 rok.
Myślę, że jest szansa, że e-booki nie podrożeją wskutek obniżki VAT:)
Jeżeli więcej pieniędzy zostanie u wydawcy to może więcej z nich będzie skłonne skusić się na wydawanie ebookow. Wiele mniejszych wydawnictw dzisiaj w ogóle nie wydaje ebookow bo I’m się to po prostu nie opłaca.
A Ceny ebookow są już dzisiaj dość niskie i nie potrzebuje dalszych obniżek do szczęścia.
Dokładnie. Jak patrzę na ostatni TOP Helionu: https://swiatczytnikow.pl/grupa-helion-top-100-wszech-czasow-na-swiecie-czytnikow/ to ciężko mi sobie wyobrazić, że niektóre e-booki mogą być jeszcze tańsze. Ale jeśli ten biznes wydawcom będzie się bardziej opłacać, na tym wszyscy zyskają.
Wiesz nie do końca są niższe.
Widziałem e-booki, które kosztują od 50-119 zł.
Dla mnie taka cena za e-booka to jest chyba z kosmosu!!!
Niskie?! Ceny ebooków są nieproporcjonalnie WYSOKIE do wartości, którą otrzymujesz.
Przede wszystkim ebook jest JEDNORAZOWY i de facto nie jest twoją własnością (nie można odsprzedać, pożyczać).
Np: Gambit M. Cholewy na allegro używany 16 zł (z dostawą!), a najtańszy ebook w promocji… 23 zł! Co więcej, książkę papierową mogę komuś pożyczyć, podarować lub odsprzedam pewnie za 10 zł (więc koszt dla mnie wyniesie 6 zł). Wychodzi na to, że ebook jest 380% droższy :D Co z tego, że można polować na promocję. Na aukcjach masę książek wylicytowałem za dosłownie parę zł.
Wysokie ceny ebook nie wynikają z wysokiego VATu, tylko zmowy cenowej i bezprawnego ograniczania rynku wtórnego. Może aplikacja vatu jak na prawdziwe książki, ułatwi walkę z tą patologią (skoro ten sam przywilej, to powinny być te same prawa do odsprzedaży).
Ebooki mozna odsprzedawaac i pozyczac.
To dlaczego na allegro nie ma ebookow „z drugiej ręki”?
Stanowisko Ebookpoint jest takie, że jest to wbrew regulaminowi i licencji. Co więcej, ebook ma wgrany znak wodny z twoimi danymi. Wątpię, żeby inne księgarnie miały inną politykę.
Co gorsza, mając ebook na ebookpoint nie ma nawet możliwości pełnego przekazania książki innemu użytkownikowi w ramach ich księgarni.
Wystarczy sprawdzić:
https://allegro.pl/pomoc/dla-sprzedajacych/przedmioty-zakazane-i-dopuszczone-warunkowo/publikacje-elektroniczne-e-booki-audiobooki-videobooki-itp-mGwAg1qLRHM
To wewnętrzne zasady portalu. Podobnie nie można sprzedawać z drugiej ręki alkoholu.
Co do ebookpoint – podaj proszę punkt regulaminu, który o tym mówi. Nie studiowałem go słowo w słowo, jednak po krótkim przejrzeniu znalazłem jedynie punkt 3.28 gdzie jest mowa o udostępnianiu publicznym. Ponadto jeżeli zapis regulaminu jest niezgodny z obowiązującym prawem, to nie ma on żadnej mocy.
Co do ostatniej wątpliwości – po co księgarnie miałyby udostępniać możliwość wymiany książek? To tylko zmniejszałoby ich obrót. To tak jakby empik w swoim sklepie stworzył stoisko, na którym każdy może oddać książkę za darmo, żeby potem inna osoba ją sobie za darmo wzięła.
Napisz do nich email to się dowiesz. Nie podoba mi się to, żadnego precedensu w sądach też nie było, bo wydawcy twierdzą, że zgoda na sprzedawanie licencji do programów to nie to samo, co sprzedawanie licencji do ebooków. Prawo swoje a wydawcy swoje.
Ale po co mam pytać się o to w mailu, skoro regulamin w dniu, w którym kupuję książkę tego nie zabrania?
W mailach to różne rzeczy potrafią firmy pisać, żeby przekonać klienta do działania, które im odpowiada ;)
Z resztą polecam porównać regulamin ebookpoint (gdzie kupujesz książki) z regulaminem Legimi (gdzie wypożyczasz książki).
Brak sprawy w sądzie również może wskazywać na to, że wydawcy w tej kwestii mają związane ręce. Po co mieliby wnosić pozew skoro wiedzą, że go przegrają?
Ok, przekonałeś mnie :)
To teraz pokaż mi: gdzie w Polsce mogę kupić ebooka „z drugiej ręki” (używanego)? I gdzie mogę sprzedać te, których już nie będę czytał?
Slyszalem, ze na instagramie powstal ebookowy marketplace.
Co do kupna może być problem ze znalezieniem ofert. Udało mi się znaleźć kilka na OLX. Powody mogą być różne:
1. Znaki wodne, przez co jeżeli osoba kupująca udostępni ebook to pierwotny właściciel będzie pewnie też musiał się tłumaczyć.
2. Mniejsze zaintersowanie książkami elektronicznymi niż papierowymi w Polsce.
3. Niskie ceny ebooków na promocjach. Po co ryzykować oszustem, że ktoś nie wyśle pliku skoro można kupić tanio ebook na promocji.
4. Brak świadomości prawnej – wiele osób żyje w przekonaniu, że to nielegalne lub że mogą mieć przez to kłopoty. A w takiej sytuacji to już lepiej spiracić ebooka.
Co do sprzedaży. Możesz wykorzystać OLX, Facebooka – sądzę, że te dwa portale wystarczą. Jeżeli chcesz zwiększyć zasięgi, to możesz wykorzystać lokalne portale ogłoszeniowe.
Bzdura, w ramach użytku osobistego możesz to pożyczyć każdemu.
Możesz udostępnić plik konkretnej osobie albo wysłać jej mailem. Nie możesz wrzucić na publicznie dostępną stronę z możliwością pobrania przez każdego.
Potwierdzam. przeczytałem ebooka pożyczonego od kolegi, żadne służby mi do mieszkania o 4 rano nie wpadły. A czytałem bardzo różnie, czasem nawet ostentacyjnie w tramwaju ;)
„Na aukcjach masę książek wylicytowałem za dosłownie parę zł.”
I co z nimi robisz po przeczytaniu? Trzymasz czy sprzedajesz na Allegro? W pierwszym przypadku gratuluję dużego domu, w drugim dużej ilości wolnego czasu. :-)
Ja wczoraj widziałem w koszu z tania książką dwie „cegły” Segala, „Doktorzy” i „Absolwenci”, biografię Hellera autorstwa córki „Tu spał Yossarian” i jakaś przygodówka ze świata StarCraft. Każda po 10 zl, ale wszystkie odłożyłem bo sorry, nie mam gdzie trzymać, a mam jeszcze nieprzeczytany „Układ” Kazana i parę innych fajnych książek, też z kosza.
Sprzedawanie książek na Allegro to nie taka fajna sprawa jak się wydaje, zwłaszcza tytułów starszych niz pół roku po przemierze.
Doktorzy i Absolwenci…. kurcze, też bym nie wziął bo już czytałem, ale warto, warto za 10 zł…
wszystko zależy od tego jak podchodzisz do książek. Ja w ebookach podkreślam kluczowe kwestie, wracam do raz przeczytanych książek (z resztą tak samo robię z książkami papierowymi), dlatego u mnie nie jest to opcja jednorazowa.
Co do pożyczania ebooków – z tego co wiem to w świetle prawa możesz to robić. Jeżeli chodzi o sprzedaż, to z tego co wiem jest podobna sytuacja. Oczywiście wcześniej należy przeczytać licencję na jakiej jest udostępniona książka.
Pozostaje jednak kwestia znaków wodnych i odpowiedzialności – jeżeli ktoś wrzuci kopię, którą TY kupiłeś do sieci, to na 99% Ty będziesz miał z tego powodu kłopoty.
Obstawiam, że od strony technicznej można by to było ten problem załatwić, jednak większość osób woli jednak swobodę w korzystaniu z ebooków, niż powrót jakichś systemów DRM, które będą dawały możliwość łatwiejszej odsprzedaży książki.
Jeżeli ktoś szuka książek na zasadzie „przeczytam i nigdy więcej nie wrócę”, to może zainteresować się Legimi. Osobiście nie jestem fanem tego tworu, jednak w niektórych sytuacjach ma on plusy.
Co do nieproporcjonalnej wartości ebooków – koszt wydruku jednego egzemplarza to zwykle maks 10 zł (chociaż dosyć łatwo zejść poniżej 5 zł) w sytuacji gdy Ty chciałbyś drukować książkę. Obstawiam, że wydawnictwa są w stanie wydrukować książkę niższym kosztem. Dlatego w przypadku książki i tak lwią część ceny, którą płacisz stanowi jej zawartość.
Temat cen „okladkowych” był wałkowany nie tylko na ŚCz, wydawnictwa muszą sieciom dystrybucyjnym dawać absurdalnie wysokie rabaty, więc żeby wyjść na swoje, zawyżają ceny okładkowe a wszyscy w sieci i tak sprzedają z dużym rabatem. Z ebookami jest podobnie, bo cena ebooka zwykle powiązana jest z (okładkową) ceną papieru.
Aha, ile książek papierowych odsprzedałeś w zeszłym roku? Uwielbiam te argumenty.
Jeśli nadal się upierasz, postuluję lekturę „Rzeczy które nie wyrzuciłem” Marcina Wichy, w którym ten opowiada, jak to próbował zainteresować antykwariaty kolekcją książek zbieraną przez całe życie jego rodziców.
Podobnie można twierdzić, że samochód elektryczny jest wystarczający, bo jak często potrzebujesz przejechać 500 km, jadąc do rodziny na święta? Raz w roku? Ale jak potrzebujesz, to nie masz alternatywy.
Nie mam w domu miejsca na trzymanie starych książek, a nowych jest tak dużo, że nie wracam nigdy do starych.
Legimi rozwiązało problem ebooków, ale wszystkiego tam nie ma.
Nie wiem czemu elektryk miałby być niewystarczający :D
Ponadto w przypadku aut masz alternatywę – samochody „klasyczne”, dla których w Polsce jest infrastruktura do tankowania. Jeżeli natomiast ktoś jeździ głównie po mieście, to kupuje elektryka, a jadąc w długą trasę użyje np. pociągu.
Jeżeli udaje Ci się sprzedawać książki skutecznie i jest to dla Ciebie opłacalne, to super że znalazłeś sposób na kupowanie książek. Faktycznie jesteś pewnie w stanie (zwłaszcza jeżeli kupujesz używane) czytać książki za kilka złotych.
Polecam jednocześnie rozważyć odwiedzanie biblioteki – wtedy czytasz za darmo ;) Skoro i tak nie kolekcjonujesz książek, to możesz czytać za darmo. Chociaż nie wiem jak z dostępnością tytułów, bo w Bibliotece ostatnio byłem kilka lat temu.
Co to za różnica ile odsprzedał? Książki mogą leżeć latami i dalej mają wartość, często większą.
Różnica jest taka, że jeśli wybierasz papier, bo „będzie go można odsprzedać”, pytanie, czy będzie na to czas i klient we właściwym momencie.
Jeśli kupuję książkę
– aby ją przeczytać
– aby mieć do niej dostęp
to e-book ma tu dla mnie przewagę nad papierem.
Oczywiście wciąż kupuję też papier, ale stoją za tym konkretne powody: https://swiatczytnikow.pl/kiedy-wciaz-wybieram-papier/
Z tą rosnącą wartością książki to byłbym ostrożny. Raczej obstawiam, że stare książki en masse mają raczej wartość ujemną, bo jeszcze trzeba komuś zapłacić, żeby je wywiózł w cholerę. A jak gdzieś tam w tej kupie jest biały kruk to i tak pewnie nikomu nie będzie się chciało go szukać.
23 złote za kilka(naście) godzin rozrywki? Tanio jak barszcz.
No ja kupiłem „Gambit” w Nexto (promocja i Premium) za całe 10,08 zł, a i tak wyrzucone pieniądze, kto mi odda, jak książka się nie spodobała? :-P
Ja natomiast liczę na to, że ceny ebooków spadną. Obecnie często książkę papierową można kupić taniej. Wystarczy spojrzeć na kilka pozycji z obecnej promocji Helion:
* Nawyk samodyscypliny
* zakamarki marki
* Filozofia Kaizen
* Grywalizacja
Jeżeli pominiemy cenę z aktualnej promocji, to taniej jest kupić wersję papierową niż ebooka.
Z pewnością są tytuły, które kosztują więcej w wersji papierowej. Jednak sam przed zakupem czytnika robiłem research tytułów, które mnie intersują i takie sytuacje są rzadkością. Zwykle to papier jest tańszy, co mnie osobiście dziwiło (dopiero potem dowiedziałem się o różnicy w wysokości VAT).
Sytuację ratują według mnie dwa aspekty:
* Brak kosztów wysyłki (gdy czytałem w wersji papierowej ratowałem się większymi zamówieniami, dzięki czemu koszt przełożony na jedną książkę był minimalny).
* Liczne promocje – dzięki temu faktycznie ebooki można kupować taniej niż wersje papierowe
No i liczę też, że faktycznie ebooków będzie więcej. Obecnie mam wrażenie, że wile wydawców w Polsce olewa ebooki. Dosłownie wczoraj szukałem książek Tolkiena – w Polsce nawet słynna trylogia nie jest dostępna w sprzedaży w żadnym formacie ebook! Dostępne może były z dwie książki jego autorstwa jako ebooki. Natomiast na Amazonie statystyka była odwrotna – tylko dwóch, trzech tytułów nie było dostępnych na kindla.
„Władca pierscieni” był dostępny jako ebook, sam kupiłem, ale już nie ma.
Za prawa autorskie do ebooka wydawca płaci osobno i podejrzewam że nie było chętnych, by kosz licencji sie zwrocil. Wyobraź sobie, że masz wydawnictwo, robisz nowe wydanie Tolkiena, płacisz niemało za prawa autorskie, ale ludzie nie kupują, bo uważają, że 40 zł za ebooka to absurdalnie drogo. Myślałeś że się sprzeda, bo to żelazny klasyk, pierwsze miejsce na liście BBC Big Read, poza tym pozycja niemała, często dzielona na 3 tomy. Ale nie, klient oczekuje, że ma być tanio, więc nie kupuje. Logiczne jest więc, że gdy przedłużacz prawa do licencji na książkę, rezygnujesz z wersji elektronicznej.
Dzięki za rzetelne informacje.
Fakt, że trzeba kupić dwie licencje sporo wyjaśnia, bo nawet nowe książki takie jak np. „Beren i Luthien” nie są dostępne jako ebooki. Podobnie z resztą z serią „Niezgodna”.
Z drugiej strony i tak słabo, bo obecnie niestety wiele dzieł Tolkiena jest dostępnych tylko na rynku wtórnym. Natomiast gdyby był ebook, to nie byłoby z tym problemu.
Nie byłem również świadom, że trzeba przedłużać prawa do licencji. Także jeszcze raz dzięki za informacje :)
Z drugiej strony i tak słabo, bo obecnie niestety wiele dzieł Tolkiena jest dostępnych tylko na rynku wtórnym.
Hm, ale co konkretnie? Zysk wydał ładną, ilustrowaną wersję Władcy, Silmarillion, czy inne Niedokończone Opowieści. A równolegle, w mniejszym formacie, Prószyński wydaje te rozgrzebane rzeczy typu „Dzieci Hurina” czy „Beren i Luthien”, pewnie z czasem „Upadek Gondolinu.
Też bym to chciał mieć na czytniku, ale gdzieś czytałem że ebooków nie będzie właśnie z powodu słabej sprzedawalności tytułów, choć „Beren i Luthien” czy „Kullervo” już się sprzedały i na Allegro cuda się dzieją. Podejrzewam, że Christopher Tolkien ceni się po prostu :-(
Kilka tytułów, które udało mi się na szybko znaleźć:
„Potwory i krytycy”
„Pan błysk”
„Opowieść o Kullervo”
„Drzewo i liść oraz Mythopoeia”
„Listy”
„Beren i Luthien”
Najbardziej mi zależy na ostatnim i pierwszym tytule. Niestety ceny na allegro zwykle są absurdalne.
Możesz napisać do wydawnictwa, „Beren i Luthien” był nawet dodruk niedawno, ale już się rozeszło, podobnie kojarzę „Kullervo” parę miesięcy temu był w księgarniach. Może planują dodruk?
„Listy” były wydane dawno temu, 2010, więc pewnie nie mają już praw, ale zapytać nie szkodzi.
„Upadek Gondolinu” ma być w październiku.
Ja kupiłem Władcę więc na pewno był tanio a nie za absurdalne 40 zł bo musiałbym na głowę upaść żeby tyle dać za ebooka.
Zastanawiam się, czy kupiłbyś wydanie rozbite na trzy tomy, każdy po 14 zł?
Zapowiedzieli nowego Oasis z regulowaną temperaturą barwy podświetlenia. Premiera za 4 dni
https://www.amazon.com/All-new-Kindle-Oasis-now-with-adjustable-warm-light/dp/B07L5GDTYY/
Opisany tutaj:
https://swiatczytnikow.pl/kindle-oasis-3-pierwszy-czytnik-amazonu-z-regulacja-barwy-swiatla/
Dziwne, tutaj jest info, że Oasis 3 będzie wysyłany do Polski: https://www.amazon.com/All-new-Kindle-Oasis-now-with-adjustable-warm-light/dp/B07L5GDTYY/
Zaś na niemieckiej stronie oczywiście, że nie: https://www.amazon.de/amazon-kindle-oasis-8-gb-verstellbarer-lichtwarme-grafit/dp/B07L5GDTYY/?tag=swcz-21&language=pl_PL
Ja nie widzę takiego info, żeby był wysyłany do PL. Co konkretnie widzisz na ten temat?
U mnie przy Oasis3 na amazon.com pojawia się informacja, że:
Some products ship to Poland when purchased on Amazon.de.
To see available devices in Poland, please visit Amazon.de.
W błąd pewnie wprowadza to poniżej daty premiery:
This item ships to Poland. Learn more
Ships from and sold by Amazon Digital Services LLC.
Bo raczej to pierwsze info co podałem będzie dobre.
Też tak sądzę. Amerykańska centrala nie wysyła już czytników do PL, bo przejął to niemiecki oddział. Próba złożenia zamówienia w Stanach, kończy się informacją, że „Sorry, this item can’t be shipped to your selected address”.
Póki co, jest to projekt a wybory jesienne przed nami… nie cieszyłbym się więc zawczasu bo równie dobrze może to być kiełbasa przedwyborcza… Uwierzę jak ustawa wejdzie w życie.
Ten prezydent podpisuje wszystko, także ja jestem spokojny.
Otóż nie do końca, uwalił dwie groźne reformy PiS-u. Jedną prawdopodobnie na rozkaz Naczelnika ale drugą raczej nie bo to była raczej niezbyt medialna sprawa.
Słuchajcie, a kupujecie książki w eksiegarniach czy korzystacie z Legimi?
Przez pewien czas korzystałem z legimi, jednak ze względu na jego ograniczenia oraz kupno kindla przesiadłem się na kupowanie ebooków.
Można się już przestać cieszyć. Na wczorajszych Targach Książki w Krakowie dowiedziałam się, że i owszem VAT może i spadnie, ale ponieważ jesteśmy już przyzwyczajeni to wysokich cen to wydawcy i sklepy zamierzają sobie podnieść ceny tak, że my będziemy i tak płacić tyle samo :/ I to nie była tylko jedna osoba ze środowiska, która dała mi to do zrozumienia… Po prostu chamstwo :/
Z chamstwem to nie ma nic wspólnego. Ani to chłopskie, ani ordynarne. Zwyczajny kapitalizm, ot po prostu. O cenie sprawiedliwej pisał św. Tomasz z Akwinu. Ktoś go dzisiaj pamięta?