Zapraszam do lektury testu Kobo Sage – jedynego na rynku czytnika o rozmiarach ośmiu cali z bocznymi klawiszami i asymetryczną obudową.
Na wstępie warto zaznaczyć, że sytuacja jest nieco nietypowa, bo Kobo Sage to nie jest nowy model. Ma on już ponad trzy lata (!) i możliwe, że wkrótce doczekamy się jego następcy.
Ale skoro już się zabrałem za testowanie kolejnych czytników Kobo, uznałem, że po tym, gdy omówiłem zeszłoroczne modele, warto też sięgnąć po starszy w ramach nadrabiania zaległości.
Najciekawsza w przypadku Kobo Sage jest forma – obudowa z dużym uchwytem z boku zawierającym boczne klawisze. To jedyny taki czytnik na rynku. O ile w przypadku siedmiu cali, poza testowanym Kobo Libra Colour są też takie modele jak PocketBook Era czy niesprzedawany już Kindle Oasis – w kategorii ośmiu cali jest inaczej.
Od razu wyjaśnię, że w artykule niektóre kwestie pominę, bo obsługa Sage jest bardzo podobna jak w innych czytnikach Kobo. Jeśli więc chcecie poznać ten system dokładnie, warto poczytać moje poprzednie testy, a także przewodnik po marce Kobo.
Czytniki Kobo można kupić też w sklepie producenta, w Amazonie, albo w innych sklepach. Wszędzie powinna być gwarancja producenta.
Artykuł powstaje we współpracy z Kobo, za pośrednictwem Czytio, który jest jednym z dystrybutorów czytników Kobo. W artykule są linki afiliacyjne. Wszystkie opinie są wyłącznie moje.
Spis treści
Co warto wiedzieć o Kobo Sage?
Oto podstawowe informacje o czytniku:
- Ekran 8 cali w technologii E Ink Carta 1200 o rozdzielczości 1920 x 1440 (300 ppi)
- Oświetlenie z regulacją barwy (ComfortLight PRO)
- Wodoodporność (IPX8)
- Obsługa dotykowa i przyciskami z boku ekranu, również rysikiem Kobo Stylus 2
- Procesor czterordzeniowy 1,8 Ghz
- Pamięć RAM: brak danych
- Pamięć na pliki: 32 GB; brak obsługi kart micro SD
- Łącza: Wi-Fi (2,4 GHz i 5 GHz), Bluetooth
- Złącza zewnętrzne: USB-C + audio-adapter
- Obsługa formatów: EPUB, EPUB3, PDF, MOBI, JPEG, GIF, PNG, BMP, TIFF, TXT, HTML, RTF, CBZ, CBR
- Dźwięk: tak – przez słuchawki Bluetooth, obsługa audiobooków z księgarni Kobo
- Bateria: 2050 mAh
- Wymiary: 160,5 x 181,4 x 7,6 mm
- Waga: 240,8 g
- Kolor: czarny
Kobo Sage to kolejna generacja ośmiocalowych czytników z bocznymi przyciskami. Jego poprzednikiem był Kobo Forma z 2018, o którym pisałem w czasie premiery. O ile Forma miała plastikowy ekran w technologii Mobius Carta – to Sage ma już tradycyjny szklany ekran Carta 1200.
Odpowiednikiem Kobo Sage na rynku niemieckim jest Tolino Epos 3. Jego obsługa powinna być bardzo podobna, choć nie wiem czy jest tam język polski.
Porównując go z Libra Colour zauważymy mocniejszy procesor (cztery rdzenie zamiast dwóch), większą baterię, no i wymiary.
Wraz z czytnikiem dostajemy kabel USB, nie dostajemy zaś rysika, który można dokupić osobno, jeśli oczywiście chcemy notować.
Klawisze i trzymanie Kobo Sage
Podobnie jak Libra Colour czytnik ma boczne klawisze. Są one cieńsze i bardziej oddalone od siebie. Krawędź z klawiszami jest leciutko wygięta ku górze, co ułatwia trzymanie.
Klawisze charakteryzują się dużą kulturą pracy – wciskają się miękko, jednocześnie pewnie, tak że nie zdarzyło mi się wcisnąć np. go przypadkowo.
Jest to trend, który zapoczątkował kiedyś Kindle z modelem Oasis, a następnie zainspirowali się nim inni producenci.
Przyciski możemy zamienić ze sobą miejscami w ustawieniach czytania.
Sage podobnie jak Libra Colour ma wbudowany akcelerometr umożliwiający przekręcanie czytnika w dowolnym kierunku. Możemy też blokować go do zmiany góra/dół, co utrudni przypadkową zmianę orientacji.
Ekran w przeciwieństwie do Clara i Libra Colour jest osadzony równo z ramką, przez co przypomina mi bardzo np. Kindle Oasis.
Tył czytnika jest lekko perforowany, co również ułatwia trzymanie w przypadku braku okładki.
Podobnie jak w przypadku Libra Colour, przycisk wyłączania w Sage jest z tyłu czytnika – ale po innej stronie niż klawisze.
Waga czytnika czyli 240 g pozostaje umiarkowana, szczególnie gdy porównamy z konkurencją (PocketBook InkPad 4 – 260 g, inkBOOK Focus Plus – 251 g). Choć tu warto przypomnieć, że Kobo Forma z plastikowym ekranem Mobius ważył ledwie 197 g…
Ekran
Kobo Sage ma największą rozdzielczość spośród obecnych na rynku czytników tej firmy. Owszem – Kobo Elipsa 2E ma większy ekran (10,3″), ale rozdzielczość mniejszą (1872 x 1404), co daje 227 ppi.
Porównajmy Sage z testowanym w ubiegłym roku kolorowym Libra Colour.
Ekran Sage jest oczywiście jaśniejszy, a kolor podświetlenia bardziej żółtawy niż różowawy. Pod względem możliwości ustawienia barwy Sage przypomina mi trochę nowego Kindle Paperwhite 6.
Jeśli przyjrzycie się ekranowi głównemu Sage, to nie różni się on pod względem zawartości od mniejszych czytników. Producent nie wykorzystał więc większych rozmiarów, aby zmieścić więcej informacji. De facto wszystkie elementy zostały tylko troszkę powiększone.
Podświetlenie ekranu jest równomierne, ale czasami da się zauważyć nierówną barwę między lewą i prawą krawędzią czytnika.
Z recenzji użytkowników (np. na Reddicie) wynika, że takie sytuacje się zdarzają.
Czytanie EPUB
Czytanie książek jest przyjemnością. Postanowiłem po latach przeczytać wreszcie „Miasto na górze” Bułyczowa i na Sage przemknąłem przez tę powieść jak burza.
Powtarzam to wielokrotnie, ale Kobo jest dla mnie jedną z dwóch marek (obok Kindle) gdzie zastosowano fonty przeznaczone do e-papieru, a nie to, co akurat bezpłatnego udało się producentowi wgrać. Tekst wygląda zatem po prostu bardzo ładnie.
Czytnik ma możliwość wgrywania własnych fontów (wgrywamy je do folderu „fonts”), nie jest to zwykle potrzebne, bo tekst zazwyczaj wygląda bardzo ładnie.
Popatrzmy na obsługę Kobo Sage na paru filmach. W pierwszym przeglądam listę książek, sprawdzam różne tryby sortowania i otwieram wreszcie książkę Twardocha.
W bibliotece brakuje mi trochę filtrowania po formacie (np. żeby zobaczyć tylko PDF), ale niewiele czytników to ma. W końcu dla Rakutena, który podobnie jak Amazon zakłada, że najlepsza książka to ta kupiona w ich sklepie, format nie jest rzeczą najważniejszą.
Przebieg czytania prezentuje kolejny film.
Zmieniam tu parę stron, sprawdzam też kilka ustawień tekstu, a także przechodzenie między rozdziałami.
Możliwość nawigacji między rozdziałami jest bardzo podobna jak na Kindle i działa bardzo wydajnie również w plikach EPUB.
Na górze i na dole ekranu są informacje np. o tytule rozdziału i książki, albo o liczbie stron i czasie do końca. Można je zmieniać w ustawieniach.
Parę lat temu pisałem o tym, że część funkcji wymaga konwersji do KEPUB czyli odmiany EPUB stworzonej przez Kobo – ale dziś większość z nich dostępna jest w zwykłych epubach.
Kobo Sage a inne czytniki
Sprawdźmy, jak Kobo Sage wypada na tle swojego młodszego i mniejszego brata czyli Kobo Libra Colour. Na filmie otwieram książkę, zmieniam parę stron i przechodzę do kolejnych rozdziałów.
Nie da się ukryć, że Sage jest zauważalnie szybszy od Libra Colour,.
A jak wypadnie Kobo Sage w porównaniu z dwuletnim PocketBook InkPad 4?
Sage jest zdecydowanie szybszy od InkPada, zarówno jeśli chodzi o zmianę stron, jak i nawigację – np. przechodzenie do konkretnej strony ze spisu treści. Również zmiana wielkości tekstu jest zauważalnie szybsza.
Zauważyć możemy, że ekran Sage jest odrobinę większy – to jest różnica 0,2 cala, która ma jednak niewielkie znaczenie w praktyce, bo na obu czytnikach możemy ustawić sobie np. wąskie boczne marginesy i w ten sposób zmaksymalizować przestrzeń na ekranie.
A tutaj porównanie z testowanym właśnie inkBOOK Focus Plus.
Sage jest również nieco szybszy od Focusa, choć akurat zmiana fontu następuje szybciej na polskim czytniku. Na końcu sprawdzam na obu czytnikach gest powiększania tekstu przez szczypnięcie. Oba niestety reagują zbyt mocno – ciężko w ten sposób zmienić rozmiary tylko odrobinkę.
Czytanie PDF
Gdy testowałem Kobo Libra Colour, nie byłem zbyt pozytywnie nastawiony do czytania plików PDF. Czy na czytniku o cal większym będzie wygodniej?
Zacznijmy od prostszego dokumentu – bezpłatnej broszury „Vademecum kampinoskich bagien”, do pobrania ze strony projektu Kampinoskie Bagna 2.
Jeśli porównamy z Libra Colour – owszem, koloru brak, więc PDF wygląda mniej efektownie, ale na pewno bardziej czytelnie.
Ekran o wysokiej rozdzielczości (300 ppi) sprawia, że czytelne są nawet małe litery i jedyne co nas ogranicza to… nasz wzrok.
Zobaczmy jeszcze na filmie. Sprawdzam też obracanie ekranu. Strony zmieniają się bardzo szybko, ekran obraca sprawnie.
No, a co w sytuacji gdy otworzę magazyn Press, czyli plik z wieloma kolumnami, który potrafi być wyzwaniem dla 10-calowych czytników Onyx Boox?
Wydajność Sage jest wyraźnie lepsza niż w przypadku Libra Colour i czytnik nie przycina się nawet na bardziej skomplikowanych plikach PDF. Ale 8 cali to wciąż za mało do komfortowego czytania – chyba że będziemy sobie przekręcali i powiększali ekran. Czytniki Kobo nie mają niestety funkcji trybu kolumnowego dla PDF, ani reflow, czyli przekształcania PDF do formy liniowej.
Podsumowując – Sage bardzo dobrze sprawdzi się przy czytaniu prostszych PDF, ale nie takich które mają wiele kolumn i wymagają powiększania.
Notatnik
Kobo Sage umożliwia robienie notatek, przy pomocy specjalnego rysika Kobo Stylus 2, którego możemy dokupić osobno. Można też korzystać ze Stylusa pierwszej generacji lub takich rysików jak Metapen M2.
Funkcji tej poświęciłem osobną część testuLibra Colour. Działa ona tak samo, więc tylko trzy uwagi:
- Jeśli mamy kilka czytników Kobo podpiętych pod konto, to notatniki synchronizują się automatycznie – na Sage od razu pojawiły się te z Libra Colour.
- Dodatkowy cal sprawia, że notowanie jest wyraźnie wygodniejsze, jest po prostu więcej miejsca. Dlatego rozważenie Sage jako notatnika jest dla mnie znacznie bardziej sensowne.
- Faktura ekranu Sage jest nieco bardziej gładka niż w przypadku Libra Colour. Nie powoduje to poślizgu rysika (ten wszak ma działać na jeszcze gładszych tabletach), ale zmniejsza to uczucie pisania po e-papierze. Teoretycznie można nakleić na ekran matową folię (są takie w sprzedaży), choć to zapewne zmniejszy kontrast ekranu.
Oprogramowanie i sklep
Kobo Sage dotarł do mnie ze starszą wersją oprogramowania – jeszcze bez języka polskiego. Ale po rejestracji i połączeniu z siecią bez problemu pobrałem najnowszą wersję i mogłem przełączyć się na polski.
W przeciwieństwie do modeli Clara i Libra Colour, w Sage zauważyłem pewien problem ze spolszczeniem – polskie znaki w interfejsie czasami są wyświetlane innym fontem, co trochę przeszkadza.
Na szczęście czcionki w tekście czy w tytułach książek są wyświetlane prawidłowo.
Podobnie miał mój stary Kobo Glo HD, gdy opisywałem po raz pierwszy polskie menu na Kobo, co wprowadzono w połowie 2022. Zwracałem wtedy też uwagę na wpadki w tłumaczeniu – większość została już poprawiona.
Niektóre elementy tłumaczenia nie zostały do końca przemyślane – we wszystkich Kobo widzimy np. na ekranie głównym „Przeczytano…”, „Przeczytano…” – po angielsku jest tam % przeczytanej książki, ale po polsku się nie mieści.
Dla porównania, tak to wygląda po przełączeniu na angielski.
Na poniższym filmie przeglądam menu i zaglądam do sklepu.
W porównaniu z moim testem Kobo Libra Colour, w sklepie pojawiają się kolejne tytuły – np. reportaże z Czarnego. Jednak popularną książką dnia jest System. Od Lenina do Putina, autorstwa… Grzegorza Brauna!
No, takiej promocji się nie spodziewałem. 🙃
Podsumowanie
Choć czytnik Kobo Sage ma już trzy lata, nie wydaje się być wcale przestarzały. Przeciwnie – sprawności może mu pozazdrościć konkurencja, bo to jeden z najszybszych czytników na rynku, jakie dotąd testowałem. Czytanie plików EPUB jest przyjemnością. Czytnik da też radę z prostszymi PDF-ami, może też służyć jako notatnik.
Sage stanowi ciekawą alternatywę dla osób, które chcą mieć Kobo z klawiszami, ale nie jest im potrzebny kolorowy model taki jak Libra Colour.
Co ciekawe – gdy model ten miał premierę w 2021 – jednocześnie Kobo pokazało też Libra 2 – ten jednak w ubiegłym roku zamieniło na wersję kolorową. Czy podobny będzie los omawianego dziś czytnika i wkrótce zobaczymy Sage Colour?
Wydaje mi się że nie, bo czarno-biały czytnik, choć „nudniejszy” (nie pokażę efektownych zdjęć notatek czy komiksów) może być nadal potrzebny.
Na pewno wśród Was jest wielu użytkowników tego modelu – jak go oceniacie z perspektywy czasu? Czy polecilibyście go dzisiaj?
A jak wygląda kwestia wydajności baterii? Często jej słabość wskazywany jest jako główną wadę modelu
Nie badałem tego dokładnie, bo podczas testów Kobo wyłączam zwykle wygaszanie ekranu, żeby działała funkcja zrzutów ekranu, ale chyba tak – bateria schodziła wyraźnie szybciej niż przy Libra Colour. Inna sprawa, że mogłem do testu dostać egzemplarz, który leżał od trzech lat nieużywany, więc to też wpłynęło na wydajność baterii.
Pisałeś, że przeczytałeś jedną książkę – ile zużyłeś baterii? Bo użytkownicy piszą, że energii z jednego ładowania wystarcza na 2, góra 3 książki.
Mam ten czytnik. Bateria to kiepski żart producenta. Sytuację nieco poprawia etui z wbudowaną baterią. Jednak takie kombo to nawet nie połowa działania Kobo Formy.