Troszkę bez echa przeszła odpowiedź Ministerstwa Finansów na interpelację w sprawie obniżenia stawek VAT na książki i gazety.
Interpelację złożyła w sierpniu posłanka Daria Gosek-Popiołek z Lewicy. Pisała w niej m.in.:
W obliczu spadających wskaźników czytelnictwa, Komisja Kultury i Edukacji Parlamentu Europejskiego w przyjętym raporcie wzywa do podjęcia działań mających na celu zwiększenie dostępności i przystępności cenowej książek, m.in. poprzez wprowadzenie zerowej stawki VAT na wszystkie formaty książek w państwach członkowskich. W tym kierunki poszły rozwiązania związane z wprowadzeniem dyrektywy Rady 2022/542 z dnia 5 kwietnia 2022 r. w sprawie zmiany dyrektyw 2006/112/WE i (UE) 2020/285 w zakresie stawek podatku od wartości dodanej, w Republice Czeskiej, gdzie od 1 stycznia 2024 roku obowiązuje zerowa stawka VAT na książki i czasopisma. […]
Izba Wydawców Prasy oraz Polska Izba Książki, wraz z innymi organizacjami, wielokrotnie apelowały o obniżenie stawki podatku VAT na książki i prasę do zera, argumentując, że byłoby to istotnym wsparciem dla polskiej kultury, twórców, wydawców i czytelników. Organizacje te w apelach do poprzedniego prezesa Rady Ministrów zwracały uwagę na rosnące koszty produkcji prasy i książek, co prowadzi do podwyżek cen i w konsekwencji ograniczenia dostępności oraz spadku i tak już niskiego poziomu czytelnictwa w Polsce.
Parę dni temu, 3 września 2024 opublikowana została odpowiedź Ministerstwa Finansów, pod którą podpisał się podsekretarz stanu, Jarosław Neneman. Wiceminister odpisał m.in.
Zgodnie z regulacjami dyrektywy VAT państwa członkowskie mogą stosować dwie stawki obniżone w wysokości:
- […]
- niższej niż 5% oraz zwolnienie z prawem do odliczenia VAT zapłaconego na poprzednim etapie (stawka 0%), ale tylko do dostaw towarów lub świadczenia usług ujętych w maksymalnie siedmiu konkretnie wskazanych punktach w załączniku III do dyrektywy VAT, tj. dostaw towarów i świadczenia usług uznawanych za zaspokajające podstawowe potrzeby człowieka. Wśród takich towarów dyrektywa wymienia m.in. określone przedmioty kultury – książki, gazety i czasopisma.
Podkreślić należy, że na gruncie prawa krajowego dostawy książek, gazet, czasopism objęte są preferencyjnymi stawkami VAT.
Wydawnictwa książkowe (drukowane, na innych nośnikach fizycznych, np. taśmy, dyski itd. oraz dostarczane drogą elektroniczną – tzw. ebooki) opodatkowane są stawką podatku w wysokości 5%.
Z kolei wydawnictwa prasowe zasadniczo korzystają z obniżonej stawki VAT w wysokości 8%.
Konsekwencją obniżenia stawek VAT dla wskazanych towarów byłoby zatem zmniejszenie wpływów budżetowych z tytułu podatku VAT.
W tym kontekście podkreślenia wymaga, że podatki są źródłem finansowania sfery publicznej. Decyzje co do generalnej rezygnacji z części wpływów podatkowych (w szczególności w zakresie podatku VAT, który jest podstawowym źródłem wpływów budżetu państwa), powinny być zatem podejmowane z wielką ostrożnością i przy właściwym rozpoznaniu możliwości i potrzeb, tak, by nie ograniczały możliwości dotarcia finansowania tam, gdzie jest to najbardziej potrzebne.
Wszelkie decyzje w zakresie zmian w wysokości stawek VAT powinny opierać się na szacunkach wpływu takiego rozwiązania na konsumentów, jak również ich kompleksowego wpływu na gospodarkę, w tym budżet państwa.
Dodatkowo istotne jest, że od lipca br., na podstawie decyzji Rady UE w sprawie istnienia nadmiernego deficytu w Polsce, Polska jest objęta procedurą nadmiernego deficytu.
Wprawdzie rekomendacje odnośnie do likwidacji nadmiernego deficytu będą znane dopiero pod koniec bieżącego roku, jednak tempo konsolidacji finansów publicznych jest obecnie jednym z tematów dialogu technicznego z Komisją Europejską, który poprzedza przekazanie w październiku br. średniookresowego planu budżetowo-strukturalnego do Komisji. W planie średniookresowym Polska będzie musiała zaprezentować ścieżkę konsolidacji budżetowej, która w horyzoncie planu (do 2028 r.) zapewni redukcję nadmiernego deficytu do poniżej 3% PKB, z 5,1% PKB odnotowanego w 2023 r.
Mając powyższe na względzie, obecnie nie są prowadzone prace dotyczące zmiany zakresu preferencji dla książek i gazet. Nie wyklucza się jednak podjęcia w przyszłości analiz w tej kwestii.
Czyli w skrócie: obniżka stawki podatku VAT (jak to zrobiły Czechy) faktycznie jest możliwa i dopuszcza to unijna dyrektywa, ale państwo potrzebuje pieniędzy z podatków, ponadto Polska będzie objęta procedurą nadmiernego deficytu i trzeba oszczędzać.
Mój komentarz
Książki papierowe były obłożone w Polsce podatkiem 5% od roku 2011. W roku 2019 udało się po wielu latach starań dołożyć do tego e-booki. Branża od dłuższego czasu lobbuje za stawką 0% dla wszystkich książek.
Ma ten sens, bo książka, która jest oczywiście produktem rynkowym, jest produktem specyficznym, dobrem kultury – dzięki któremu społeczeństwo mniej głupieje, nawet jeśli czyta tylko kryminały czy romanse. Państwo, które na takie dobra nakłada podatki daje jasny sygnał, że nie inwestuje w rozwój kulturalny swoich obywateli.
Co ciekawe, pomysł nie jest nowy, bo w 2020 w czasie pandemii samo ministerstwo zabiegało o zgodę Unii na zerowy VAT, choć tylko na książki papierowe, które miały być wtedy artykułami pierwszej potrzeby. Nie poszły za tym jednak dalsze kroki, więc wydaje mi się, że to było takie działanie na pokaz.
Czy obniżenie VAT do zera oznaczałoby obniżenie cen? Nie sądzę. Przerabialiśmy to przy zmianie stawki na e-booki, co przewidywałem w październiku 2019. Efektem zrównania stawek VAT nie było obniżenie cen, ale to, że wydawcom e-booki zaczęły się opłacać na równi z książkami papierowymi. Widocznym efektem tego jest, że niemal wszystkie liczące się tytuły ukazują się w formie elektronicznej.
Zerowa stawka VAT, która zrównałaby ceny netto i brutto, dałaby wytchnienie księgarniom, dystrybutorom i wydawcom, którzy jadą często na minimalnych marżach. Przyczyną jest tutaj struktura rynku książki w Polsce, gdzie walka o klienta powoduje zmniejszenie marż, pisał o tym szeroko Michał Michalski.
Część branży książkowej ma na to pomysł w postaci tzw. ustawy o jednolitej cenie książki, o czym też nieraz pisałem. Ten pomysł ostatnio wraca, w pakiecie z maksymalnymi rabatami dla dystrybutorów. Opiszę go kiedyś dokładniej, bo szansa wprowadzenia go i przemodelowania w ten sposób rynku e-booków jest niezerowa.
Ale wróciwszy do zerowego VAT – państwo daje nam odpowiedź jasną – nie będzie, bo nas jako państwa nie stać, a podatki są potrzebne do „finansowania sfery publicznej”. Byłbym w stanie zaakceptować ten argument, gdyby nie to, że w rekordowo deficytowym budżecie państwa na rok 2025 widzimy ogromne wydatki socjalne, które wiele osób interpretuje jako po prostu kupowanie głosów różnych grup społecznych. Najwyraźniej czytelnicy książek taką grupą według polityków nie są.
PS. Poruszyłem trudny temat polityczny, proszę jednak o kulturę wypowiedzi w dyskusji.
Czytaj dalej:
- [Aktualizacja: już poprawione] PIW zmienił stronę, no i nie działają stare konta, jak i dostęp do zakupionych e-booków…
- Dzień Domeny Publicznej 2024: Tuwim, Makuszyński i Gałczyński wreszcie uwolnieni! A czy przeczytamy ich na czytnikach?
- [Aktualizacja] „Kos” – kryminał do pobrania za darmo z okazji Literackiego Sopotu (tylko do końca września)
- Nie, z badań Biblioteki Narodowej nie wynika, że „e-booki wymierają”. Choć cudów nie ma…
- Miesięcznik „W drodze” do kupienia na stronie pisma. Wersja elektroniczna (EPUB) wygląda niemal tak samo jak druk
- CzytajPL 2023 – przez cały listopad ponownie 18 książek do przeczytania lub posłuchania za darmo!
Ebook średnio kosztuje 25 zł z tego VAT to ok. 1,25 zł Doprawdy czy ktokolwiek tu wierzy w sensowność argumentu, że jeśli ebooki będą średnio kosztowały 23,75 a nie 25, to się zwiększy czytelnictwo w Polsce? To jest wielce wątpliwe… Myślę, że czytelnictwo w Polsce nie ma nic wspólnego z ceną książki (bo jest mnóstwo promocji i przecen, wystarczy wstrzymać się z zakupem jakiś czas po premierze), pozatym przecież są biblioteki i ludzie sobie książki zazwyczaj pożyczają, po prostu jest to bardziej skomplikowany społecznie problem i zagadnienie dlaczego Polacy przestają czytać
Zacznijmy od tego, czy obniżka VAT-u przyniosłaby obniżkę ceny:)
Ale może zapobiegłaby podwyżce?
Tak to oczywiście podstawowa wątpliwość, ale warto się zastanowic czy stan czytelnictwa w Polsce ma cokolwiek wspólnego z cenami książek – taką tezę postawiła posłanka lewicy
Czytelnictwo nie zależy *tylko* od tego czy książki są tańsze, ale też czy np. wydawcy i księgarnie mogą działać, wydawać, sprzedawać i promować książki. Powiedzmy że wszystkie książki są za 10 zł, czytelnictwo na chwilę wzrośnie, a po paru latach nie będzie co czytać, bo wydawcy i sprzedawcy pobankrutują.
Nie wierzę, że gdyby książki były po 10 zł to ludzie by się rzucili żeby je czytać (może trochę więcej ludzi by je pokupowało na półki dla dekoracji). Czytanie to kwestia woli, motywacji, zainteresowania i czasu wolnego… To są raczej rzeczy bezcenne
Zgadza się, o tym też już wiele razy była mowa – książka konkuruje dzisiaj z innymi formami spędzania wolnego czasu.
https://swiatczytnikow.pl/czy-ksiazki-w-polsce-sa-drogie/
Wiele osób dziś już stać na każdą książkę, którą sobie wymarzą. Ale nie znajdą na nią czasu.
Z drugiej strony czy ten 1,25 zł, uwzględniając wielkość rynku aż tak bardzo uszczupliłby budżet, że finansowanie strefy publicznej by to zauważyło?
Ale rozumiem, że w ministerstwie prikaz, żeby pilnować każdej złotówki no i jak obniżą jednym to się zaraz worek kolejnych chętnych rozwiąże
Według badań kupujemy tylko 40% książek, które czytamy.
https://www.gov.pl/web/kultura/stan-czytelnictwa-ksiazek-w-polsce-najnowsze-badania
…ale dodaj do tego 30%, które kupił ktoś inny i dał nam w prezencie. Chociaż do końca nie wiem, jak to interpretować, bo procenty nie sumują się do 100%.
no na pewno bylo by latwiej jakby podali jak brzmialo pytanie…
Pewno pytanie było o źródło przeczytanych książek i było wielokrotnego wyboru i nie uwzględniało ilości książek z danego źródła, a wtedy próba odniesienia tego do wpływu czytelnictwa na przychody z VAT traci sens. (Chyba że pytali ile przeczytanych książek sam kupiłeś/dostałeś/pożyczyłeś itp.) Ale to tylko moje przypuszczenia.
W zeszłotygodniowym Tygodniku Powszechnym jest rozmowa z Magdaleną Hajduk-Dębowską z Wydawnictwa Karakter, prezeską Polskiej Izby Książki. Jeszcze nie miałem okazji zapoznać się z tekstem, ale widziałem, że były poruszane kwestie zerowego VAT-u oraz minimalnej ceny książki:
https://www.tygodnikpowszechny.pl/ksiazka-jest-dobrem-kultury-i-wszyscy-musimy-o-nia-dbac-188123
„W lipcu spotkałam się z ministrem finansów Andrzejem Domańskim, który podtrzymał swoją przedwyborczą obietnicę wprowadzenia zerowej stawki podatku VAT na książki. Zadeklarował też, że zmiana mogłaby wejść w życie w przyszłym roku. Nie jest to oczywiście rozwiązanie, które naprawi wszystkie problemy branży, ale zmierzamy w dobrym kierunku.”
No, czyli minister mówi jedno, a wiceminister pisze drugie.
5% to bardzo mały podatek w porównaniu do wszystkich innych. Tak, że zmniejszanie tego to już by była przesada.
Te 8% z prasy by mogli zmniejszyć co najwyżej.
Ulgi i zwolnienia podatkowe zawsze rodzą możliwości wyłudzeń, powinno ich być jak najmniej.
W ogóle powinna być jedna stawka 19% VAT na wszystko.
W ostateczności jeszcze jedna, preferencyjna stawka obniżona – 9% na podstawowe artykuły żywnościowe, książki i prasę itp.
Producenci muszą zmieniać model, ciąć koszty, ograniczać marże a nie kombinować o ulgowe traktowanie albo dopłaty do ich produktu.
Czyli klasycznie: „pieniędzy nie ma i nie będzie”.
Poszło na zmniejszenie VAT-u dla branży beauty oraz potrzebna jest kasa na dofinansowanie banków i deweloperów.
Nie wiem czy wiesz ale ostatnio Mentzen stwierdził że wysokość dziury budżetowej i perspektywy jej zwiększania w kolejnych latach są zatrważające.
Oprócz „złodziejstwa socjalnego” wywołanego przez PiS doszły „konieczne a nieplanowane” wydatki na uzbrojenie armii.
Bo może nie wszyscy wiedzą ale tuż obok za granicą trwa wojna.
Także brak obniżki na książki to w tych okolicznościach zrozumiała konieczność.
Nie wiem. Mentzen to idiota.
Utrzymanie VAT-u na książki to zrozumiała konieczność w okolicznościach wojny, zapaści służby zdrowia, niezbędnych olbrzymich inwestycji w energetyce.
Ale niezrozumiała w sytuacji obniżania VAT-u na usługi kosmetyczne i próbie wydania 20 mld zł na banki i deweloperów.
Nie wiem, RiGCz nie pozwala mi słuchać/czytać Mentzena.
Utrzymanie VAT-u na książki to zrozumiała konieczność w okolicznościach wojny, zapaści służby zdrowia, niezbędnych olbrzymich inwestycji w energetyce.
Ale niezrozumiała w sytuacji obniżania VAT-u na usługi kosmetyczne i próbie wydania 20 mld zł na banki i deweloperów.
Robercie, poproszę o skasowanie tego.
Myślałem, że antyspam wyciął mi poprzedni komentarz za szkalowanie Sławka ;-), więc (niepotrzebnie) dodałem go jeszcze raz ze zmienioną frazeologią.