Tajwańska firma Readmoo zaprezentowała niedawno składany czytnik MooInk V, przygotowany we współpracy z firmą E-Ink.
Nie jest to pierwsza taka konstrukcja – bo prototyp składanego ekranu omawiałem w lecie 2020. Zresztą, jak twierdzą twórcy, prace nad ekranem trwały 9 lat (!), wytrzymać ma 200 tysięcy złożeń.
MooInk V ma mieć ekran o rozmiarach 8 cali, który możemy złożyć w połowie, tak aby czytnik mieścił się w kieszeni.
Wyświetlacz nowego czytnika został stworzony w technologii Gallery 3 – jest to więc kolejna próba zastosowania ekranu, który jest znacząco lepszy od Kaleido 3 i który jak dotąd komercyjnie wykorzystuje tylko reMarkable w swoim 11-calowym modelu Paper Pro. Przypominam – że stosowany w dzisiejszych czytnikach ekran ma dwie warstwy pikseli – kolorowe uzyskuje się przez siatkę nakładaną na oryginalny e-papier. Gallery 3 ma już mikrokapsułki dla każdego koloru i wyświetla 50 tysięcy odcieni w rozdzielczości 300 ppi.
Nie jest jednak dla mnie jasne, czy ten ekran ma oświetlenie – z opublikowanych materiałów to nie wynika. Niewiele jest też zdjęć pokazujących faktyczny wygląd tekstu, ani tego czy miejsce zgięcia jest po rozłożeniu zawsze dobrze czytelne.
Tak czytnik wygląda po rozłożeniu (źródło: TechBang)
Tak prezentują się kolorowe ilustracje (źródło: TechBang).
A tak czytnik wygląda w rękach przedstawiciela firmy Readmoo.
Czytnik ma czujnik obrotu, dzięki czemu można czytać zarówno w pionie – jak i w poziomie (podobnie jak rozkładaną książkę).
Złożony ma elegancką i troszkę asymetryczną formę. Obudowa została wykonana z aluminium i magnezu.
Tak wygląda w kieszeni (źródło: TechBang).
Ośmiocalowy Mooink V ma ważyć ok. 255 g, niewiele więcej niż czytniki 7-calowe. Konkretnych wymiarów (które by pozwoliły na porównanie z innymi czytnikami) jednak nie znalazłem.
Nie wiadomo, jaka będzie cena czytnika, czy znajdzie się w sprzedaży poza Chinami, no i jak się będzie prezentował w praktyce. Jeśli faktycznie brakuje oświetlenia, to ograniczy jego zastosowanie.
Czy rozkładany czytnik ma szansę chwycić? Wiemy dobrze, że telefony ze składanym ekranem, takie jak Samsung Fold dość długo przebijały się do szerszej publiki, ale intensywna akcja marketingowa sprawiła, że znalazły swoją niszę. Są one jednak wyraźnie droższe od tych ze „zwykłym” ekranem.
A czy dla Was takie rozwiązanie miałoby sens? Kupilibyście taki czytnik, aby mieć możliwość noszenia go w kieszeni?

Źródła: The Ebook Reader, TechBang, 9to5Google, Readmoo.
Czy trzeba będzie sprzedać nerkę?
:-)))
Biorąc pod uwagę ile taki Samsung Fold kosztuje w porównaniu ze „zwykłymi” flagowcami, nie jest to wykluczone. :)
Ale tak jak pisałem, nie przypuszczam, aby ta marka w ogóle pojawiła się na Zachodzie. Chyba że na Tajwanie i w Chinach zrobi furorę, wtedy szybko pomysł podkupią więksi producenci. Potrafię sobie wyobrazić „Kobo Fold” :)
Czytnik, czy android na epapierze?
Nie podają, choć ten producent robi też czytniki z Androidem (kompletnie nieznane w Europie), więc to możliwe.
Czytałabym :)
Zamiast tego czekam na:
– spolszczenie Amazon i Kindle
– wprowadzenie modeli LLM do Kindle (tłumaczenie i nie tylko).
Ale to pewnie za trudne, Chińczycy daliby radę to w 2 miesiące zrobić…
No to sobie poczekasz… ;-)
Sądzę, że pierwsze pojawią się składane czytniki niż spolszczenie pewnych rzeczy :)))
Korzystam z kilku programów do pracy i prawie każdy ma tłumaczenie we wszystkich językach państw graniczących z Polską za wyjątkiem naszego. Nawet ich strony www na których sprzedają swoje oprogramowanie jest w języku polskim ale ich programy już nie. Pewnie jakbym się „zagłębił w ustawienia tych programów” to znalazłbym nawet tłumaczenie w dialekcie używanym na maleńkiej wysepce „Pikczu-Pikczu” na Pacyfiku ale nie w naszym – to był żart oczywiście :)))
a w esperanto jest?
pewno bardzo zalezy jakie programy, bo na przyklad gry komputerowe na Polski sa bardzo tlumaczone, regularnie duzo wieksze niz Polski jezyki nie maja tlumaczenia, a Polski tak.
Rzekomy przedstawiciel z czytnikiem w dłoni ma wyjątkowo długi zaokrąglony pazur palca wskazującego…
Tzw. „palec-grzebalec” Ogólnie w Chinach i okolicy mają taką właśnie modę na jakieś takie pazury. Jak nie u wskazującego palca, to np. u małego. Ogólnie obrzydlistwo, no ale jak mawiają „co kraj, to obyczaj”
Trzeba poczekać z kilka lat. Tak samo jak ze składanymi smartfonami – kiedy się pojawiły na rynku to nie rzuciłem się od razu na pierwsze modele ale odczekałem te 2-3 lata i kupiłem w rozsądnej cenie. Od prawie roku używam składaną Motorolę Razr 40 i sobie ją chwalę.
Oczywiście widzę jak w przyszłości będą te składane czytniki testowali ludzie – wszystko oprócz tego do czego mają służyć czyli czytania książek – a więc:
– nosząc je w kieszeniach obcisłych spodni i w tym czasie wykonywali masę ćwiczeń oraz siadając co rusz gdzie popadnie;
– będą podawali testom składnia i stwierdzą, że nie wytrzymują tych 200 tys. złożeń deklarowanych od producenta ale tylko marne 50 tys. (a przeciętny „Kowalski” w swoim użytkowaniu nie zrobi nawet 10 tys. zanim po kilku latach bateria nie padnie);
– będą też wbijali nimi gwoździe no bo młotka w domu nie uświadczysz a czytnik pod ręką w kieszeni;
…i na koniec stwierdzą, że te pierwsze modele nie nadają się do niczego.
Przepraszam za mój „sarkastyczny” wywód ale tak to widzę.
Osobiście uważam, ze składane czytniki mają przyszłość, ponieważ takie 6 calowe są OK bo lekkie i małe – świetnie nadają się na zabranie w podróż – ale ja wolę czytać na ekranie większym a te 8 calowe lub więcej są świetne do korzystania w domu ale wg mnie za duże aby zabrać gdzieś w podróż. Taki składany będzie powiedzmy jakimś kompromisem :)))
Idea książki elektronicznej w idealnej formie. Kolor poręczność => składanie zostanie kiedyś zastąpione rolowaniem…
Nie kupiłbym.
Przenoszenie czytnika 6 / 7 nie stanowi żadnego problemu, jesli wybieram się gdzieś bez jakiejś saszetki / plecaka, to są to wyjścia gdzie nie będzie okazji albo ochoty albo czasu na czytanie. A na długie wyjścia, gdzie mozna swobodnie spędzić czas zawsze jakiś mały plecak mam, żeby nie wypychać kieszenie różnymi przedmiotami.
Za taką zabawkę wmoglbym pewnie kupić książek na dwa lata czytania i tak wolałbym wydać te pieniądze.Kolorowy eink w czytnikach mniejszych niż, 10 a może nawet 13 – 14 cali to wg mnie marketingowa zapchajdziura, zbędny gadżet. Ja nie czuję potrzeby posiadania takiego urządzenia.
Cytuję: „Tajwańska firma” … „czy znajdzie się w sprzedaży poza Chinami”.
Zawsze mi się wydawało, że politycznie to dwa odrębne podmioty, że Tajwan jest prozachodni, że Zachód murem za Tajwanem stoi. A tu się może okazać, że zignorują Zachód, nie sprzedając nam takiego produktu. Hmm…
To nie znaczy, że nie robi też produktów celowanych tylko na rynek chiński. „Zachodni” odbiorca mam inne wymagania i przyzwyczajenia. To ponad miliard ludzi, spokojnie mogą zarobić tylko na tym rynku.