Posiadacze Kindle znów zaczęli dostawać prośby o weryfikację wysyłki mailowej na czytnik.
Powyżej widzicie wiadomość, jaką dostałem w związku z dzisiejszą dostawą Gazety Wyborczej z Publio.
Po raz pierwszy na ten problem natrafiliśmy ponad rok temu, w październiku 2019. Na początku nie bardzo wiadomo było o co chodzi, bo Amazon wyjaśniał dość mętnie powody takiego komunikatu.
Ostatecznie wyszło, że trzeba zmienić adres mailowy naszego Kindle, na taki, który nie kojarzy się z naszym własnym adresem mailowym i nie zawiera naszych danych.
Od pewnego czasu Amazon podaje wprost, że trzeba zmienić adres.
Prefer to skip the verification step next time?
Edit your Send to Kindle email address (xxxxxx@kindle.com) by visiting your Preferences in Manage Your Content and Devices. After editing, be sure to notify your approved senders to ensure uninterrupted delivery of your documents and newsletters.
A zatem: wchodzimy na nasze konto Kindle do działu Preferences i Personal Document Settings. Wybieramy czytnik i klikamy Edit.
Na ekranie edycji adresu mamy dodatkowe sugestie:
- Adres mailowy Kindle powinien być inny niż inne adresy, których używamy
- Możemy używać kombinacji małych oraz dużych liter i cyfr (ale wielkość liter nie powinna mieć znaczenia)
- Unikać należy jakichkolwiek danych osobowych – np. naszego nazwiska
Oczywiście po tym, gdy zmienimy adres czytnika, powinniśmy zmienić go również na stronach księgarń. Szczególnie pamiętajmy o tych, gdzie mamy prenumeraty – czyli Publio (link do ustawień) i Nexto (link do ustawień), bo inaczej nowe numery nie przyjdą. Pamiętajmy też o wysyłce „gazetek” z serwisów takich jak Instapaper czy Pocket (przez Pocket 2 Kindle).
Zwróćmy też uwagę, że prośbę o weryfikację dostajemy na maila nadawcy – jeśli to nie jest nasz adres tylko sklepu (tak jest w przypadku np. Nexto), możemy nawet nie być świadomi, że Amazon takiej weryfikacji żąda. Dlatego jeśli żadnej prośby nie dostaliśmy, a pliki przestały dochodzić, to również nasz adres zmieńmy.
Pozostaje jednak pytanie, dlaczego niektórzy dostają te prośby o zmianę, a inni nie. W moim przypadku chodziło o adres, który… już zmieniłem w październiku 2019. Dlaczego więc Amazon o to prosi ponownie? Mam nadzieję, że nie stanie się to częstą praktyką i nie będę musiał go zmieniać co miesiąc.
PS. Jeśli chcemy wysyłać pliki mailowo na Kindle, polecam artykuł z FAQ o wysyłce bezprzewodowej.
Aktualizacja z 18 stycznia 2021:
Wygląda na to, że powyżej opisane rozwiązanie nie zawsze działa. W przypadku niektórych księgarń (na pewno Publio, ale możliwe że też Woblinka) Amazon żąda weryfikacji adresu niezależnie od tego czy go zmieniliśmy czy nie. Prawdopodobnie wyłapali po prostu to duży ruch z danego IP (to są przecież tysiące maili dziennie) i go blokują. Niestety, jeśli to się nie zmieni, pozostaje nam akceptowanie plików przy każdej wysyłce. W przypadku Gmaila może warto przenieść sobie te wiadomości do folderu głównego, aby nie znikały w zakładce „Powiadomienia”.
Aktualizacja z 22 stycznia 2021:
Wiemy już jaka jest przyczyna wysyłania tych próśb. Chodzi o lukę w zabezpieczeniach Kindle – Amazon wymaga potwierdzania wysyłki ze wszystkich adresów mailowych, co do których ma podejrzenia, że nie korzysta z nich właściciel. I to niestety dotyczy niektórych księgarń. Być może uda się znaleźć na to sposób, a jeśli nie, musimy się do ręcznej weryfikacji przyzwyczaić.
Aktualizacja z 27 stycznia 2021:
W przypadku próśb o potwierdzenie, które dostajemy w sprawie przesyłek z Publio, warto w ustawieniach księgarni jako adres nadawcy podać kindle@publio.pl. Oczywiście ten adres powinniśmy również podać na naszym koncie Kindle w sekcji Preferences – Personal Document Settings – Approved Personal Document E-mail List.
Czytaj dalej:
- Kindle kasuje pliki z czytnika? Bug poważny, choć chyba rzadko spotykany
- Amazon wysyła nam „ostateczne przypomnienie”: po 1 listopada 2023 Send To Kindle nie będzie obsługiwać formatu MOBI!
- Twój Kindle niespodziewanie usunął pliki wgrane po kablu? Oto, jak można je odzyskać
- Część polskich książek wysyłanych na Kindle ma już numery stron. Ale skąd?!
- Tak, pliki EPUB prześlemy również na czytniki Kindle sprzed kilkunastu lat
- Po wielu zapowiedziach, stało się: na Kindle nie wyślemy już mailowo plików MOBI
Dzięki za info, teraz wiem dlaczego czasem się czepia, a czasem nie. Jak wysyłam synom, to jeden ma adres z nazwiskiem , takim jak moje (dziwnym nie jest) więc występującym u nadawcy.
prosi się ’
uuid|tr -d "-"
’ i przekleić :)EDIT: czy ten edytor mógłby nie zmieniać cudzysłowów?
Dodałem znaczniki HTML code, teraz powinno być OK.
Tak, jest to co chciałem. Dzięki.
Nie „maila” tylko „emaila”/”e-maila”. „Mail” to list, papier i poczta. Ludzie sie przyzwyczajaja do zlych kalek jezykowych i potem sie dziwia, ze w krajach anglojezycznych nie sa zrozumiani. Nie, nie czepiam sie email jest tak podstawowa forma komunikacji, ze kazdy sie z tym rzeczownikiem spotka komunikujac z zagranica.
@Bq …potem sie przyzwyczajają do braku polskiej interpunkcji. Mnie uczono: poprawiasz kogoś, najpierw sam bądź bez zarzutu. Czego sobie życzę.
Mam silne przekonanie, że chodziło ci o znaki diakrytyczne.
;-)
Nie mam polskiej klawiatury, nie mieszkam w Polsce. Rosjanie i Grecy pisza do siebie lacinska klawiatura i nikt nie uwaza tego za problem. Wtorny analfabetyzm? bez ogonkow sie nie da? Empatii brak?
Pisalem o realnym problemie w komunikacji, moze pomoc ludziom. Ty pomimo focha zrozumiales, odbiorca anglojezyczny by zrozmial mail poprawnie a nie blednie.
No właśnie widać, że nie mieszkasz w Polsce. Z mojej obserwacji języka mówionego wynika, że wszyscy mówią o „majlu”, nie pamiętam kiedy ostatnio słyszałem, by ktoś wspomniał „imajla”. W związku z tym Twoje upominanie się o emaila/e-maila w polskojęzycznej komunikacji jest bez sensu.
PS. Ja też nie mam polskiej klawiatury, a jakoś sobie radzę.
Otóż to. Po polsku nikt się nie pomyli, bo „mail” nie jest odpowiednikiem „snail maila”.
Poza tym jeśli chodzi o język polski, ostatecznym autorytetem jest dla mnie Dziad z lasu.
Tak, ale jesli ludzie beda komunikowali po angielsku – a teraz to jest norma dla wielu ludzi to beda automatycznie mowili z bledem. Chcialem pomoc, po co utrwalac bledne tresci w wyrazach.
Nie wygrasz. Tez mam ten klopot, gdy musze komunikowac sie po polsku, angielsku i niemiecku. Na angielskich, niemieckich, polskich i wielu innych systemach komputerowych, z pomoca „angielskiej”, niemieckiej i wielu innych klawiatur. W programach, ktore czesto „wykrzaczaja” sie, bo ktos uzywal niemieckich lub polskich znakow diakrytycznych.
Czytajac potem krzaczki, bo ludzie wymieniajac swoja wiedze uzywali polskiego w roznych systemach kodowania i potem ktos cala ciekawa wiedze polaczyl razem w pojedynczy pliki.
Roznica miedzy nami a Niemcami polega na tym, ze u nas zamiast „e z ogonkiem” piszemy „e”, a Niemcy zamiast „A umlaut” pisza „Ae”, zeby bylo jednoznacznie.
U nas to nie przejdzie, wiec ciezko porownywac, mimo ze zgadzam sie z Toba. Rozumieja to w ogolnosci tylko ludzie, ktorzy przez lata mieszkaja w obcych krajach i widza, jak kolejni Polacy sa wysmiewani i czesto gorzej oplacani przez rozne nieporozumienia. Przykladem oprocz emaila moze byc moj kolega, ktory na pytanie gdzie byl, odpowiadal, ze „w klozecie” i dopiero po dlugim czasie zrozumial, ze dla Niemcow oznaczalo to, ze „wewnatrz muszli klozetowej”.
Inne sprawy sa niechlujstwem ze strony Polakow, bo w moim otoczeniu zawsze mowilo sie „gdzie jedziesz”, co w naszym jezyku jest akurat identyczne jak w niemieckim, ale jednak u nas przez powszechne, bledne uzycie nie prowadzi do nieporozumien miedzy slowami „gdzie” a „dokad”, chyba ze … ktos spytal akurat poprawnie :)
Piszesz o praktycznej wiedzy, a rozni durnie beda sie czepiac o jakies bzdurki.
Mialem kiedys zajecia z profesorem Sczanieckim. Poza wykladem komus meczacymi o jakies nieistotne szczegoly przedstawil sytuacje sprzed lat.
Sytuacja dotyczyla edytora Chiwriter. Pan Sczaniecki mowil nam, ze byl on bardzo popularny w Polsce, podobnie do sprzeczek, jak powinno sie wypowiadac jego nazwe.
Walka byla tak powazna, ze podczas wizyty jakichs amerykanskich profesorow w Poznaniu, ludzie od nas zadali to pytanie.
Amerykanie odpowiedzieli jak to wypowiadaja sami, ale powiedzieli rowniez: „jakie ma to znaczenie”? Wszyscy tam zajmowali sie przeciez czyms znacznie madrzejszym, niz nierozwojowe bzdury w stylu, jak wypowiadac nazwe edytora.
To zapamietalem z jego wykladu jako najwazniejsze i pomocne w robieniu czegokolwiek rozwojowego: nie warto czepiac sie i szukac malo istotnych bzdur. Rowniez Niemcy czasem musza pisac bez niemieckich znakow i zaden madry Niemiec nigdy nie zwraca na to uwagi. Glupek zas nie stworzyl niczego rozwojowego, wiec bedzie szukal problemu w najmniej istotnych szczegolach.
Już to widzę, jak mówię do Chińczyka i Amerykanina, żeby mi przesłali Excela mailem i zamiast e-maili z załączonymi arkuszami excelowymi dostaję fizyczne paczki z instalatorami Excela. No tak będzie, na bank!
No i w sumie nie wiem jak te przypowiastki rozumieć. Bo niby nie ma znaczenia jak będę wymawiał „Chiwriter” i jestem matołem, jeśli się tym przejmuję. Ale z drugiej strony, jeśli będę wymawiał źle, to mnie pewnie Niemcy wyśmieją i mi mniej zapłacą.
Sprawa stosowania polskich liter zazwyczaj pojawia się tutaj tylko wtedy, gdy ktoś poucza innych odnośnie zasad poprawnej komunikacji, a sam nawet nie używa polskich znaków diakrytycznych. Nie zauważyłem, żeby ktoś miał o to pretensjew innych sytuacjach.
To proste, ale nie mozesz uogolniac czyjejs wypowiedzi, zeby zrozumiec.
Nikt nie zaplaci komus malo, gdy mowi Linuks a ktos drugi Lajneks. Nikt nie zaplaci malo specjaliscie, gdy ktos nie uzywa typowych niemieckich literek. Zaplaca malo, gdy to co mowi, prowadzi do zupelnych bledow lub przynajmniej musi pytac, zeby zrozumiec mimo szczerych checi. Oczywiscie sa prace, w ktorych bledy gramatyczne, ortograficzne lub braki niektorych znakow diakrytycznych sa podstawa do braku pracy ;). Przykladem jest pisanie artykulow.
On napisal o emailu i zgadzam sie z nim, bo w podobnych sytuacjach Niemcy zadawali nam dodatkowe pytania, zeby miec pewnosc co do metody. To prowadzi do nieporozumien i nic nie daje Twoj przyklad, ktory do tych nieporozumien nie prowadzi. Pisze o tym co znam, a wiele osob pisze o tym, co im sie wydaje.
To chyba te Wasze doświadczenia są na podstawie pracy w zagranicznych odpowiednikach polskich Januszeksów, gdzie regularnie zdarzają się jakieś toksyczne i ksenofobiczne zachowania.
Bo z mojego doświadczenia pracy w sporych korpo wynika, że ludzie są świadomi różnic kulturowych, które mogą również przekładać się na błędy językowe. Praca w wielonarodowym i wielokulturowym środowisku uczy adaptacji i odpowiedniej interpretacji innych.
mjm:
Wyciagasz daleko idace, bledne wnioski.
Praktycznie kazda firma motoryzacyjna w Niemczech, od VW do Mercedesa i Porsche. Najbardziej znane firmy tworzace maszyny specjalnego przeznaczenia. Z tych niemieckich firm maszynowych korzysta caly swiat, biora z nich przyklad i nie placa im malo. Rowniez nam oferuja ogromne stawki godzinowe i ciagle cos nowego, rozwojowego. Wielokulturowa tolerancja na calym swiecie jest przeze mnie zauwazana w ostatnich atakach w Waszyngtonie, w ostatnich latach w kwestii czystosci spalin (w kontekscie szacunku do zdrowia drugiego czlowieka) i w wielu innych sprawach. Moje zainteresowania zawodowe i edukacyjne siegaja od kulturoznawstwa, przez nauki biologiczne i scisle do nauk technicznych. Znam teorie i praktyke, ktora widze. Wspomniana przez Ciebie wielokulturowosc jest wspaniala w teorii, ale w praktyce uzywana przez bogate kraje do sciagania do siebie tanszej sily roboczej z calego swiata. Rowniez swietnych specjalistow. Niekoniecznie to rozumiesz, ale w Niemczech lub USA nie brakuje specjalistow. Brakuje specjalistow za dana stawke. Ja bardzo chetnie wezme prace przy danym projekcie za 100 Euro na godzine, a wielu niemieckich specjalistow w przemysle nie zgodzi sie na takie warunki. To naprawde jest skomplikowane. I to miedzynarodowe towarzystwo wlasnie bez problemu toleruje bledy wymowy lub zapisu, ale za duze pieniadze wymaga jednoznacznosci w wyjasnieniach. Nie wiem czy podobne stawki placa specjalistom u nas w Polsce. Wiem za to, ze podobne opinie do powyzszych slysze na zywo zawsze od ludzi pracujacych od niedawna za male pieniadze lub bedacych w Polsce.
Cóż, w takim razie mój dowód anegdotyczny prowadzi do innych wniosków niż Twój dowód anegdotyczny.
OK. Masz racje :) Trzeba to zakonczyc :)
Milo jest sie dowiedziec o roznych punktach widzenia. Pozdrawiam.
Co ma wspólnego mieszkanie poza Polską z używaniem polskich znaków. Polska klawiatura? Chyba nikt takiej nie ma. Jak dla mnie to jest po prostu niechlujstwo, a wymówki na poziomie dziesięciolatka.
To znaczy ze moj windows nie ma polskich znakow – nie ma zmiany na polska wersje bo jest stary. Co ja mam zrobic? – copy – paste kazdej literki z ogonkiem? czy zasponsoujesz mi nowy komputer?
Nawet Windowsy z lat 90 pozwalały zmieniać layout klawiatury na polski. Każdy inny znany mi system też (a trochę ich znam).
@R
Wypadaloby wiedziec, ze skroty klawiaturowe zagranicznych programow (alt + literka), kloca sie z wprowadzaniem polskich znakow za pomoca tejze samej kombinacji. Wiec angielski system operacyjny + polski uklad klawiatury to zly pomysl.
Teraz juz to wiesz, nie ma za co!
@Zenek: „Wiec angielski system operacyjny + polski uklad klawiatury to zly pomysl.”
pfff, no szkoda że nikt mi o tym nie powiedział, przez tyle lat jak aktywnie używałem angielskich windowsów (od 9x do 7) i pracowicie wstawiałem te ogonki. Polski programisty przejmuje tylko jeden Alt, wiec ten argument o braku ogonków bo kolizja, oznacza tylko lenistwo.
Tak, bywały jakieś badziewiaki w tle co robiły fikołki, (patrzę na ciebie sterowniku grafiki intela), ale to trzeba sobie wybrać co ważniejsze.
@Art
Dodajmy do listy sterownik Radeona i KeePass’a, ale ten ostatni sprytnie wykrywa konflikt i sugeruje zmianę skrótu w programie na inny.
@Art
Zalezy jakich programow zes Pan uzywal. Ja po pierwszym konflikcie skrotow klawiature z ogonkami wywalilem i juz nigdy do niej nie powrocilem. Byc moze Pan zamiast klawiatury usunal bylby ow program.
Mam stary komputer, ktory kupilem na wyprzedazy, byl uzywany w szkole, windows mocno okrojony – tylko angielski. I nie nie bede sie bawil w ogonki, tylko dlatego, ze jasniepanstwu to nie odpowiada. Naprawde znam kilka osob, ktore nie uzywaja swojego alfabetu (Grecy, Rosjanie, Chinczycy) tylko pisza po lacinie i nikt sie ich nie czepia. Ale Polak potrafi…
Którą masz wersję windows? Bo już 95 potrafił zmieniać układ klawiatury :) Chyba że jakiś wynalazek w rodzaju XP Start, one mogły mieć ograniczenia.
Piszesz zwyczajnie kazdego dnia w pracy po niemiecku na klawiaturze niemieckiej i w domu po polsku na amerykanskiej?
Oczywiscie w miedzyczasie mieszajac dowolnie wraz z innymi jezykami i systemami.
Nie spotkalem nikogo, kto w takiej sytuacji nie myli polskich i niemieckich znaczkow, juz nie mowiac o bzdurach typu zmiana „z” i „y” oraz dla programisty wiecej niz 20 uzywanych znaczkow w zupelnie innym miejscu. To jest „proste” tylko dla ludzi, ktorzy nie maja z tym do czynienia. W praktyce nigdy.
Dodam, ze sprawdzajac poczte i rozne opisy na wielu komputerach i serwerach bez wsparcia, bo sa administrowane zewnetrznie z blokada i zakazem przestawiania czegokolwiek, mozesz ogladac dzieki temu wnostwo krzaczkow i dalbym duzo, zeby kazdy pisal bez poslkich i innych „ogonkow”. Wszystko zalezy od punktu siedzenia i nie zrozumie „glupi” „madrego” :)
Ja od jakiś 10 lat używam tej klawiatury: http://marcinwolinski.pl/keyboard/ i jak potrzebuje to mam znaki diakrytyczne chyba dla większości języków łacińskich… Lewy alt dla skrótów w programach, a prawy do polskich ogonków.
Jak korzystam z Windowsa, to zazwyczaj usuwam inne układy klawiatur, aby ten nie wpadł na pomysł by przełączyć układ.
Nie wiem czy dobrze zrozumiełem argumenty Artura, ale profilaktycznie spytam: czy administrator tych serwerów wie, że sprawdzasz na nich pocztę i przeglądasz świat czytników?
@Doman
Nie wszedzie na swiecie sa zamordysci pracodawcy. Ja z racji lockdownu i braku klientow, siedze w biurze i sie zastanawiam, czy odpowiedziec, na jeden z 3 e-maili, ktore dzisiaj przyszly, czy zostawic go na jutro. Czytam ksiazki, sprawdzam swiatczytnikow i inne, przynioslem sobie rowerek do cwiczen i moj szef to lubi. A informacja z zarzadu przyszla wczoraj, ze wlasciciel doplaca wiele milionow od pierwszego lockdownu i bedzie doplacal jeszcze do maja, my mu mamy tylko pilnowac nieruchomosci… Czekamy az konkurencja bedzie na kolanach, wtedy planuje sie przejecia w miescie.
Hmmm… o ile pamiętam, to ostatnią wersją Windows bez natywnej obsługi języka polskiego była 3.0.
Ostatnio oglądałem webinar. gdzie językoznawca z Wrocławia wspominał, iż kiedyś w konkursie, jaki ogłosili na słowo zastępujące „e-mail”, wygrało słowo „listel” od list elektroniczny. Uważam, że to brzmi fajnie.: „Sklep przesłał mi listel z informacją…” (:-), „Adres listelowy” (:-) „Wyślij mi listela”.
Tak z 25-30 lat temu mogło chwycić. Niestety wszystkich wystraszyły (po)twory p. Bieleckiego z dwumlaskiem na czele…
Pamiętam taki podręcznik do Worda, którego autor używał takich dziwnych wyrażeń. Co zrozumiałem, gdy zobaczyłem jego nazwisko: Stanisław Klik.
Ale nałonnik zamiast laptop brzmi ładnie :). I też była taka propozycja. Chyba pc-kurier publikował.
Mój kolega wymyślił podołkowca :D
A mnie zawsze bawiło i dziwiło, dlaczego nagle zlepek słów „list” i „elektroniczny” miałby być lepszy niż taki email? Oba wymienione słowa również mają obce pochodzenie i nie są rdzennie polskie. Po prostu do słownika zostały przyjęte ciut wcześniej.
Tym bardziej że dzisiejsze maile to już bardzo rzadko listy, a po prostu wiadomości tekstowe wysyłane w sposób asynchroniczny.
Niektórzy nie znają również interpunkcji i polskich znaków diakrytycznych.
Bq, kto cię takich bzdur nauczył, poza tym nie ma czegoś takiego jak email.
https://www.ekorekta24.pl/e-mail-mail-czy-mejl-jaka-pisownia-odmiana-i-wymowa/
Celowo nie piszę e-mail, e-book, tylko zawsze ebook, choć mi przeglądarka na czerwono podkreśla. Mam zamiar stworzyć uzus i wierzę, że prąd (i czas) zaoszczędzony na niepotrzebnych myślnikach uratuje Ziemię przed katastrofą klimatyczną. To właśnie zmiana takich małych nawyków jest istotna, bo jaką wartość dodaną ma ten myślnik? Komu on potrzebny?
Co innego ogonek w ę czy ł, tu różnica jest oczywista, a znak zajmuje tyle samo miejsca na serwerach co e czy l, to nie czasy mazovii, żeby wszystko na dwóch bajtach upychać.
Ogonki akurat zajmują więcej miejsca, niż znaki z ascii w kodowaniu utf-8, które ma zmienną liczbę bajtów na znak…
Gdzie jest stosowana zmienna liczba bajtów na znak w UTF-8? Poza rozważaniami czysto akademickimi.
Dobrzy nauczyciele jezyka angielskiego, plus zyciowa praktyka, kiedy obcokrajowcy patrza na Polaka swobodnie poslugujacego sie angielskim jak na barana, bo chce im wyslac papierowy list poczta, choc moze wyslac emaila – pracuja w tym samym biurowcu.
„Zmieniłam” na taki sam, jak miałam dotychczas i działa, nie muszę zmieniać w księgarniach ;)
U mnie to przychodzi za każdym razem od dość dawna, a nie „znów”… :/
Dopóki nie zmienisz adresu to będzie przychodzić za każdym razem.
W moim przypadku przyszło w związku z adresem który rok temu zmieniłem. Tak samo donosiło mi parę osób.
Amazon tak tragicznie mało płaci pracownikom z branży IT, że żaden błąd mnie nie zdziwi. Po prostu nikt dobry i szanujący się nie chce tam pracować :)
A może ktoś pomoże z tym że send to kindle z załączonym pdfem i tematem convert, ostatnio (przynajmniej u mnie) skutkuje pobraniem nieprzekonwertowanego pdfa na czytnik?
Mam dwa „kundle” i trzy iPhone’y – każdy e-mail zaczyna się od imienia i nazwiska, ale żadnych zmian mi Amazon jak dotąd nie wciskał.
Ja tego nie rozumiem, bo jak wysyłam samemu pliki to przychodzi mail z weryfikacją, a jak np. z Woblinka idą to bez problemu (co ciekawe z innych księgarni zależy od humoru)
A wystarczyło kupić Pocketbooka :)
Co prawda to prawda. ;-) Mam nadzieję (acz wątłą), że Amazon poczuje wreszcie jakiś oddech konkurencji i przyłoży się.
Przepraszam, że pytam w tym miejscu, ale nie znam bardziej przyjaznego forum, gdzie mógłbym zadać to pytanie: czy obecnie można wysyłać/pobierać za darmo własne książki (personal documents) przez funkcję 3G czytnika, czy istnieją nadal jakieś opłaty?
Ostatnim moim czytnikiem z 3G był Kindle Paperwhite I, ale z tego co wiem, nic się nie zmieniło.
Jeśli chcesz wysyłać pliki na maila @kindle.com (lub przez Send To Kindle), które będą odbierane przez 3G, to jest opcja płatna, którą trzeba aktywować na koncie Kindle. Jeśli z poziomu czytnika ściągasz z chmury (zakładka All) książki które już tam są – nic nie płacisz.
Dzięki. Zmieniłem adres i przestał pytać o potwierdzenie
Tym razem to jakiś horror jest. Pierwszą prośbę o zmianę adresu czytnika dostałem w poniedziałek. Zmieniłem go więc na adres, który nie ma nic wspólnego z moim imieniem, nazwiskiem, datą urodzin, miejscem zamieszkania, itp. Rzecz dotyczyła wysyłki prenumeraty z Publio. Pomimo zmiany adresu, we wtorek to samo – żądanie weryfikacji. Kolejna zmiana adresu (cechy adresu jak wyżej). Kupiłem we wtorek książki na Virtualo – przeszły bez problemu. Również prenumerata z Nexto dotarła na czytnik bez zakłóceń. Tymczasem dziś znów prenumerata z Publio wymaga weryfikacji. Już nic z tego nie rozumiem.
Mam ten sam problem. Wczoraj automatycznie wgrała mi sie na czytnik Polityka. Z Publio nagle, od 3 dni, przestała dochodzić Wyborcza. Zmiana adresu nie pomogła. Reczna wysylka też nie działa. Wg pomocy technicznej Publio to nie ich wina. Jakieś pomysły ?
Proszę napisać na kontakt@publio.pl, sprawdzimy, postaramy się coś podpowiedzieć. Jaki ma Pan adres wysyłającego ustawiony w Publio?
Zmieniłem adres wysyłającego z kindle@publio.pl na mój prywatny. Wymusiłem wysyłkę gazety. Przyszło powiadomienie weryfikujące z amazona, które potwierdziłem i gazeta wgrała się w czytnik. Zobaczę czy jutro będzie szło automatycznie.
To jestem ciekawy, co u Pana się zadzieje, bo ja mam tak ustawione jak Pan teraz zrobił i codziennie przychodzi mail z żądaniem weryfikacji.
Zawsze po kablu wysyłam. Problemów nie mam. Polecam. Trochę majsterkownia nie zaszkodzi, ręce wam od tego nie odpadną.
Jakoś nie wyobrażam sobie specjalnie rano uruchamiać PC, aby pobrać nowy numer z prenumeraty, a następnie go przesłać po kabelku…
amazon mi chyba przerabia plik i wpada tylko wersja na mój czytnik a nie wszystkie?
Do mnie też od trzech dni nie dochodzi Wyborcza. Loguję się na swoim koncie w Publio, wymuszam ręcznie wysyłkę na Kindla – system daje mi info: ale jak to? przecież masz ustawioną automatyczną wysyłkę i plik został wysłany a po chwili na czytniku ląduje najnowszy numer. Dziwy ;)
Dziś znowu nie dostałem wyborczej. Sprawdziłem i inne pozycje z publio też nie dotarły. Dwie godziny chatowalem bezowocnie z Amazonem. Swoją drogą nic poza linkami do sekcji help nie dostałem. Zmieniłem dziś znowu adres kindla – 6 krotnie. Tu i tu. Przychodzą cały czas maile z weryfikacją.
No niestety. Ja tak samo. Zmieniłem adres czytnika, zmieniłem adres nadawcy. Jednocześnie plik z Instapaper przeszedł bez problemu. Wygląda na to, że Amazon z niewiadomego powodu puszcza do weryfikacji wszystkie maile wysyłane z Publio. :/
Kto wie, czy tak właśnie nie jest – choć wydaje się to dziwne. U mnie bez problemu przychodzą książki z innych księgarni, wysyłane strony internetowe przez wtyczkę 'send-to-kindle’ do przeglądarki internetowej i tylko plik z gazetą z Publio powoduje konieczność weryfikacji adresu.
Zmieniłem ten fajdany adres już dwa razy. Jest już tak abstrakcyjny, że może być chyba jedynie iteracją imienia boga u buddystów. I nadal prenumerata nie przychodzi. Ba, teraz już nawet wiadomości weryfikacyjne nie przychodzą. Kindle traci właśnie swój główny urok – szybkie i łatwe dostarczanie treści do użytkownika.
Ja zmieniałem 4 razy. I dzisiaj znowu to samo – i to tylko w przypadku Publio.
Najwyraźniej tylko Publio nie zapłaciło haraczu za ochronę. Dzisiaj znowu nie mam Wyborczej na czytniku. Ale przynajmniej nikt mi nie każe weryfikować adresu.
Wszystko fajnie, tylko to też nie działa… zmieniłam adres i na stronie amazona, i na stronie publio, ale dalej muszę codziennie weryfikować wysyłkę wyborczą. Białej gorączki można dostać!
Apelujemy do Publio. Zróbcie coś z tym !
A co może Publio z tym zrobić, jeśli Amazon blokuje wysyłkę z ich serwerów? Chyba tylko mogą wprowadzić możliwość dodania własnego serwera SMTP i hasła do poczty, tak jak w konfiguracji Calibre.
To może być realizacja scenariusza o którym pisałem 6 lat temu:
https://swiatczytnikow.pl/oreilly-wylacza-wysylke-na-kindle-czy-to-czeka-tez-polskie-ksiegarnie/
W końcu po tylu latach ktoś w Amazonie połączył kropki i się odegrali za Adrianę Rozwadowską ;-)
Gdy bedac wewnatrz duzej firmy czlowiek „widzi” pewne ruchy, ktorych wiekszosc na zewnatrz nie zauwaza oraz nawet wewnatrz firmy rozpoznaje to tylko pewna grupa ludzi, to mowi o czyms, co przez wiekszosc jest nazywane teoria spiskowa. Taki worek, do ktorego wrzuca sie debili spiskujacych o tym, ze planeta jest plaska i wszystkich mowiacych prawde, bo przeciez to korporacje stac na zaplacenie dziennikarzom za „szerzenie ich prawdy”. Nigdy zadna korporacja sama z wlasnej woli nie przyzna sie, ze dziala przeciwko wiekszosci ludziom dla swojego zysku. Nawet prawo jest skonstruowane do ochrony bogatych, bo zabrania mowienia o tym, co „widac”, bo to „tajemnica firmy”. Nie ma szans na dowiedzenie, ze ktos robi cos specjalnie. Nawet nie mozna dowiesc, ze Jaroslaw wyraznie namawial do krzywdzenia kobiet lub Trump do ataku na kapitol. Oni o tym doskonale wiedza i nigdy nie przyznaja tego, co mysleli i chcieli. Uruchamianie prostej dla pewnej grupy ludzi opinii o ich dzialaniach jest nazywane teoria spiskowa :)
Czyżby kolejny krok w przygotowaniu wejścia do Polski Amazonu?
Przed chwilą otrzymałem żądanie weryfikacji adresu czytnika po zakupie książki z Woblinka, a więc w teraz to już nie tylko Publio:(. Po mailach w sprawie Wyborczej adres czytnika zrobiłem w stylu 'WspanialyRok728’@ – to też nie pomaga.
Z trochę innej beczki – od około połowy września do mniej więcej początku grudnia miałem tak, że książki z polskich księgarni wysyłane automatycznie na Kindle’a jako autora miały adres e-mail, z którego były wysyłane, a nie autora z metadanych. Po trzech miesiącach samo znikło. Może z tą weryfikacją będzie podobnie? Wiem, wiem, pewnie się łudzę, ale czuję się całkowicie bezsilny i bezradny.
Potwierdzam, wysyłka z Woblinka u mnie też nie działa. Nie dostaję też powiadomień z Amazona
Jeśli korzystasz z Gmaila, to sprawdź czy maile „Verify your Kindle” nie wpadają do zakładki „Powiadomienia” albo wręcz do spamu. Można je wyciągnąć do zakładki głównej, wtedy Gmail zapyta czy ma tak być na stałe.
Nie ma ich tam. Ostatnio też nie dochodziły.
Pojawiają się tylko przy przesyłaniu z Calibre
A na stronie Publio masz ustawiony swój adres jako nadawcy?
Jednak o tym nie pomyślałem.
Zmieniłem adres i już wszystko w porządku. Dziękuję za pomoc
Kombinowałem na różne sposoby. Zmieniłem czytnikowi adres email na unikatowy nie zawierający żadnych danych osobowych. Zmieniłem na publio adres z którego jest wysyłany ebook i Wyborcza na mój adres.
I niestety nadal otrzymuje przy każdej wysyłce email z prośbą o weryfikacje.
Mam to samo :(
To dość beznadziejne, musieć odpalać kompa całego co rano, żeby odebrać wyborczą :(((( A zawsze czytałam przed wstaniem z łóżka w ogóle. Adres mailowy zmieniałam już kilkakrotnie, obecnie to randomowy ciąg cyfr i liter, i wciaż weryfikacji żąda amazon.
Ja sobie klikam potwierdzenie na telefonie, ale nie ma co ukrywać, że jest to wkurzające. :/
Cała nadzieje w tym, że jest to jakiś błąd w Amazon, który za jakiś czas zostanie naprawiony i wszystko będzie tak jak było.
P.S. Też mam ten problem z publio.pl i koniecznością potwierdzania przesyłki na konto w amazon.com.
Witam a ja nie dostaje żadnych maili z prośbą o potwierdzenie konta, i ani wyborcza ani książki z publio i virtualo nie przechodzą wrrrr. Czy da się jakoś wymusić technicznie coby przychodziły. Już mogę klikać potwierdzenia coby tylko mieć dostęp do swiw6 prasy na kindlu
Witam a ja nie dostaje żadnych maili z prośbą o potwierdzenie konta ani w powiadomieniach ani w spamie) , i ani wyborcza ani książki z publio i virtualo nie przechodzą wrrrr. Czy da się jakoś wymusić technicznie coby przychodziły. Już mogę klikać potwierdzenia coby tylko mieć dostęp do świeżej prasy na kindlu. Czatuje z Amazonem już 56 min. I nic wrrrrr
Podejrzewam że ci biedni konsultanci nie mają pojęcia o czym do nich mówisz, choć po godzinie powinni kogoś bardziej technicznego znaleźć….
Pytanie jak wyżej:
– czy podałaś w Publio jako adres nadawcy swojego maila?
– czy jeśli korzystasz np. z Gmaila wiadomości nie wpadły do zakładki Powiadomienia?
Po godzinie i 42 min na czacie z amazon.com odesłano mnie na amazon.de wrrr
Na chat amzn_international_site_contact może ktoś przejmie pałeczkę
Sprawdź w ustawieniach konta na Publio jaki adres masz podany jako adres wysyłającego. Może jakiś błąd w adresie?
Jeśli Amazon tego nie naprawi to mój następny czytnik nie nazywa się Kindle.
Spędziłem trochę czasu z pomocą techniczną Amazona. Okazuje się, że problemem mogą być ustawienia serwera pocztowego publio.pl, które wg Amazona, mogą nie być już wystarczająco bezpieczne. Napisałem do publio czy mogą to sprawdzić, zobaczymy.
Ciekawe, w Woblinku jest tak samo. Tam też ustawienia serwera?? Mocno podejrzane.
To jest akurat dość łatwe do zrozumienia.
W Publio podajemy swój adres mailowy jako nadawcy. Dzięki temu docierają do nas prośby o weryfikację. Ale jednocześnie Publio podczas wysyłki tych maili „oszukuje” że to my robimy, no i różne serwery pocztowe różnie na to reagują.
Gdy ja np. wysyłam newslettera przez serwis getresponse, to musiałem dodatkowo skonfigurować swoją domenę (dodając tzw rekord spf), aby maile ze @swiatczytnikow.pl nie zostawały uznawane za oszustwo i spam. No a w przypadku wysyłania z Publio nie ma takiej możliwości. Może więc wysyłka z jednego adresu w ich własnej domenie by coś tutaj pomogła. Tak robi np. Ebookpoint czy Instapaper.
Robert, w Publio możesz też podać ich adres jako wysyłającego – kindle@publio.pl, wtedy wysyłka nie oszukuje tylko idzie z ich adresu jak rozumiem. A mimo to takie wysyłki nie docierają na czytnik.
Być może są dodatkowe wymagania co do e-maili wysyłanych na czytniki Kindle, które Amazon zdecydował się teraz weryfikować. Po ściągnięciu pliku .mobi na komputer i wysyłce jako załącznik z własnego konta poczty elektronicznej, dochodzi on na czytnik bez dodatkowych potwierdzeń. Także, możliwe, że wysyłka z jednego adresu z domeny księgarni, przy spełnieniu nowych wymagań technicznych, rozwiąże problem. Państwo z Publio odpowiedzieli, że weryfikują, czy jest to nowa polityka bezpieczeństwa, czy błąd techniczny po stronie Amazona, bądźmy dobrej myśli, że zostanie to rozwiązane.
No, ale jeśli na ten adres przychodzi też prośba o potwierdzenie, to ktoś po stronie Publio musiałby w nią klikać. Możliwe że tylko jednorazowo, ale musiałby to robić.
Jest jeszcze nadzieja, że jest możliwe takie skonfigurowanie wysyłki, które będzie spełniać nowe wymagania Amazona i nie będzie skutkowało żądaniem potwierdzenia. W przeciwnym przypadku zostaniemy z tymi potwierdzeniami na zawsze, albo… do wymiany czytnika.
Robercie, codziennie przychodzi takich próśb naprawdę duuużo :) Część klikamy ale nie damy rady wszystkich, poza tym jedno kliknięcie nie załatwia problemu. Być może są dodatkowe wymagania co do maili wysyłanych na Kindle ale nie znamy ich i nie bardzo widzę możliwość pozyskania tej wiedzy od Amazonu. Nasze próby rozmowy z konsultantami nic nie dają.
„… z konsultantami…”
Czy nie ma jakiejs drogi biznesowej? Zeby po drugiej stronie byl jakis specjalista, a nie konsultant? Sami macie w swojej firmie kogos kto sie zna i z nim jest jedyna (niekoniecznie latwa) droga do wykonania skomplikowanych rzeczy. Wasi konsultanci rowniez nie daliby rady wytlumaczyc specyfiki czegos skomplikowanego, co dzieje sie po stronie serwerow, a pracujac jako „interfejs” miedzy ludzmi a specjalistami na pewno niechcacy zmienia czasem najistotniejsze informacje.
A czy Send to Kindle to jest usługa biznesowa? Nie, to usługa konsumencka, którą po prostu księgarnie (nie tylko polskie) wykorzystują do przesyłania e-booków. To też jest źródło problemu.
Strzelam, że nikomu w Amazonie nie zależy, żeby na kindlach czytano książki kupowane w jakimś małym sklepiku z jakiegoś środkowoeuropejskiego (podobno) kraju.
Czy nie lepiej kupić książkę w Amazonie? Wtedy tych wszystkich problemów nie ma… ¯\_(ツ)_/¯
Przecież prawie żadna z dodatkowych usług na Kindle nie działa w Polsce, ani Kindle Unlimited, ani współpraca z bibliotekami. Poza wysyłką, a z nią jak widać same kłopoty.
Robercie, zgodnie z panujacymi tutaj zasadami, zakladamy przeciez dobra wole kazdej strony, tak? :D
Nie jest mozliwe zalatwienie skompilkowanych spraw wysylek typowo biznesowych dzieki metodzie typowej dla odbiorcy koncowego, przez konsultantow pracujacych do obslugi tego „koncowego”.
Jesli chcesz „marudzic”:) i nikt nie znajdzie innej drogi do amazonu, to sytuacja moze byc juz zawsze patowa, ze szkoda dla nas wszystkich.
Asymon, kazdy o tym wie. Zalezy nam wszystkim chyba tylko na probie znalezienia rozwiazania. Czy masz jakis pomysl lepszy od mojego malo perfekcyjnego pomyslu z proba droga biznesowa?
@Artur
Liczenie na dobrą wolę w korpo? A twierdziłeś, że wiesz jakie takie korpo działają wewnątrz ;-)
Myślę, że są dwa rozwiązania:
1. Blokada magazynów Amazona do czasu rozwiązania problemu z „Send to Kindle”.
2. Zwrócenie się z prośbą o interwencję do Żorżetty, ale to już tylko kilka godzin zostało.
„Polityka” (kupiona bezpośrednio) już do mnie nie dochodzi. Nie dostaję nawet maila od Amazon z prośbą o kliknięcie.
Po koniec kwietnia przestała dochodzić do mnie Polityka. Zmiana adresu Kindla nic nie dała. Co jeszcze można zrobić?
Ja od kilku tygodni dostaję prośbę o weryfikację właśnie Polityki. Przychodzi na mój adres mailowy w Amazonie (choć co ciekawe, nadawcą jest tam kindle at polityka.pl)
Bałagan się straszny zrobił…
U mnie od początku (3 lata) takie dziwy: Jak wysyłam ze swojego adresu z pc na kindla to przychodzi mail z weryfikacją. Jak wysyłam ze swojego adresu ale z tabletu – nic nie przechodzi. Jak syn wysyła mi ze swojego adresu – jest od razu na czytniku bez potrzeby weryfikacji. Po tym artykule dotarło, że początek mojego adresu i adresu kindlowego są takie same, więc jestem „niewiarygodna”. Dobrze kombinuję?