Rozmawialiśmy wczoraj o kopiach zapasowych, a tu właśnie wyskoczył praktyczny przykład.
W październiku 2022 pisałem o zakończeniu wydawania pakietów BookRage/QuickRage. Firma skupiła się na działalności wydawniczej oraz księgarni.
Użytkownicy BookRage dostali wtedy maila:
Nie trwóżcie się – dostęp do Waszych kolekcji zatrzymacie co najmniej przez rok. Na razie pod tym samym adresem, w ciągu kilku miesięcy prześlemy Wam nowy! A gdy będzie zbliżał się czas, by ostatecznie je zamknąć, przypomnimy Wam o nich nie raz, żebyście na pewno nie stracili swoich e-booków.
No i faktycznie, e-booki z pakietów były dostępne pod adresem stare.artrage.pl, o czym klienci dostali powiadomienie.
Zdaje się, że strona działała przez cały rok 2023. W styczniu 2024 ludzie zaczęli na Facebooku alarmować, że już nie działa. Dziś potwierdził to szef ArtRage, Michał Michalski, przyznając, że zniknięcie nie było zaplanowane, zaskoczyło samą firmę, a serwerów już… odzyskać się nie da.
Sprawdziłem jednak, że w ciągu ostatniego roku ani razu nie otrzymałem wiadomości z frazą „bookrage” czy „stare.artrage”, choć byłem zapisany na wszystkie newslettery. Nie znalazłem też takiej komunikacji na oficjalnym profilu księgarni na FB – ostatnie informacje pochodzą z końca 2022, gdy wystartował pożegnalny pakiet.
Czy mam pretensje do ArtRage, że strona znikła? No nie, nie można takiej dużej bazy plików utrzymywać w nieskończoność, bo to kosztuje. Choć skoro strona znikła poza kontrolą to czegoś nie dopilnowano.
Szkoda jednak, że ArtRage przy tak ogromnej ilości komunikacji na różne tematy – o tym nie przypominał. Możliwe, że sami zapomnieli w ferworze walki o nowych autorów.
Sam nie jestem pewien czy wszystko pobrałem, choć akurat starałem się tego dopilnować. Inna sprawa, że czasu na ściągnięcie było sporo. Większość tych książek, które zniknęły pochodziło z pakietów sprzed dwóch, trzech, a może i ośmiu lat. Ale każdy to wie, że skoro jeszcze nie trzeba, to czekamy na ostatnią chwilę. Tutaj ostatnia chwila nadeszła tak, że nikt jej nie zauważył.
W tym leży też podstawowa lekcja dla nas. Ściągajmy e-booki odpowiednio wcześnie, nawet jeśli wydaje się to nudnym obowiązkiem. Raz w miesiącu przy płaceniu rachunków można sobie dodać postanowienie „ściągnę wszystko co kupiłem w ostatnim miesiącu”. Mamy na dysku, mamy w swojej chmurze, no i nie zastanawiamy się, czy strona, na której kupiliśmy książkę kilka lat temu jeszcze działa.
Autor zdjęcia: ThoseGuys119, CC BY 2.0, Wikimedia Commons. Taki autobus był ilustracją artykułu na stronie ArtRage z zapowiedzią zamknięcia pakietów. Pakiety znikły w czasie jak łzy w deszczu, no i autobus też odjechał.
Mi pewnie trochę epubów przepadło – raczej ściągałem wszystko w mobi,a multiformat zostawiałem u źródła (z adnotacją we własnym rejestrze skąd mam książkę)
Zawsze jest Calibre, ale jednak szkoda natywnego…
Kto by kiedyś pomyślał, że Amazon uzna epuby na mailu ;)
myślałem, że u mnie żyje, ale to tylko stronka…
nie działają linki,bo zniknął storage na Amazonie pod spodem…
pewnie zapomnieli opłacić:(
Nie sądzę, bym coś miała nieściągnięte, bo jak się kupuje w tylu miejscach różnych, to nie idzie tego ogarnąć inaczej jak na bieżąco pobierać i wrzucać w odpowiednie foldery/calibre/itp.
Szkoda, że zabrakło tej ostatniej komunikacji, no ale bywa,skoro już nic się nie da zrobić to nie da.
Lubię takie niefrasobliwe „oopsie”, które nawet użytkownicy traktują wzruszeniem ramionami.
Wiecie, gdzie ebooki nie giną? W miejscach takich jak Annie’s Archive.
A to mam jakąś krucjatę przeciwko Artrage zaczynać? Zachowali się niezbyt poważnie (no i tym się różni duża firma od paru gości, którzy próbują ogarniać wszystko), ale na swój sposób też niezbyt poważni są ludzie, którzy po 5 latach się przebudzili, że jednak nie ściągnęli kupionego wtedy pakietu.
Już przy zamknięciu księgarni Inverso była o tym dyskusja i wciąż jestem zdania, że księgarnia sprzedaje pliki i je dostarcza, ale nie świadczy usług hostingowych.
A piraci – jasne, od dawna wiadomo że mają lepsze serwery, szczególnie gdy nie ponoszą np. kosztów licencji. I jeśli ktoś u Anny znajdzie nieściągnięte e-booki z BookRage, tym lepiej :)
„ale na swój sposób też niezbyt poważni są ludzie, którzy po 5 latach się przebudzili, że jednak nie ściągnęli kupionego wtedy pakietu.”
Czyli jak ktoś wierzy ArtRage’owi, to sam jest sobie winien. Nic dodać, nic ująć.
„Czyli jak ktoś wierzy ArtRage’owi, to sam jest sobie winien. ”
W pewnym sensie tak.
Ja trochę jestem traktowany jak dziwak przez znajomych, bo nie ufam chmurom i chcę mieć wszystko „u siebie”.
Ale za dużo widziałem sytuacji typu „Poważna firma Adobe” zgubiła ludziom rzeczy nad ktorymi pracowali i radośnie napisała, że odzyskać ich nie może.
MZ trzeba pamiętać, że „pańskie oko konia tuczy” i o swoje interesy lepiej dbać samemu.
Formalnie to dotrzymali tego co obiecali – książki były przez rok, nie obiecywali że będą wiecznie.
Ale tak jak napisał kjonca, no nie warto wierzyć we wszystko co piszą firmy i samodzielnie się zabezpieczać. Przecież równie dobrze Artrage mógł przez rok upaść i skasować wszystko. A mało to księgarń już się zamykało?
Z usuwaniem plików przez Adobe problemów nie miałem, choć backup katalogu LR już mi się kiedyś przydał, gdy program stwierdził, że jest uszkodzony, co wskazuje na to, że sam go musiał uszkodzić… Za to Dropbox mi kiedyś część plików przy synchronizacji w kosmos wysłał.
„A gdy będzie zbliżał się czas, by ostatecznie je zamknąć, przypomnimy Wam o nich nie raz, żebyście na pewno nie stracili swoich e-booków.”
Formalnie nie dotrzymali tego, co obiecali.
Tu nie mamy sytuacji, że księgarnia się zamknęła, tylko ktoś miał swoich klientów gdzieś bardzo głęboko. I chyba nie robił backupów. Zastanawiam się, jako można utracić serwer i się nawet nie zorientować.
Ale wiadomo, ArtRage to takie fajne ziomki, zawsze mówią „dzień dobry”, więc nie ma co się czepiać.
„Zastanawiam się, jako można utracić serwer i się nawet nie zorientować. ”
Jak robisz to w chmurze (AWS, Google, Azure) to kasowanie serwerów nie różni sie niczym specjalnym od omyłkowego skasowania „produkcyjnych” plików zamiast tych „roboczych”
No i dodatkowo nie ma czegoś takiego jak automatyczne kopie. Wielu jest klientów AWS, którzy paroma klikami zrobili sobie kuku.
A ja tu głupi przy porównywarce za codzienne backupy w OVH płacę. :D
Krucjatę? Zupełnie tego nie sugerowałem, odnosiłem się do fragmentu o tym, źe ArtRage zniknięcie ich danych zaskoczyło jak zima drogowców. I że się równie bardzo jak owi drogowcy przejęli tym.
Koszty licencji nie mają znaczenia – przecież już za nie zapłaciliśmy, kupując te pozycje. Potem to już koszty hostingu, takie jak u Anny. No dobra, pewnie wielokrotnie mniejsze niż u Anny (bo AR są amatorami), ale już mniejsza o to.
„Czy mam pretensje do ArtRage, że strona znikła? No nie, nie można takiej dużej bazy plików utrzymywać w nieskończoność, bo to kosztuje.”
Firma sama jest zaskoczona tym, że jej coś zniknęło, ale przecież problemu nie ma? :)
No tutaj oceniałem sam fakt zniknięcia, a nie jego powód, którego do końca nie znam. :)
Tak to jest uwierzyć Michalskiemu
Algorytm jest jeden: kupione ⇒ dysk ⇒ chmura ⇒ komóra.
A na czytnik to wrzucam jak będzie potrzeba albo przy okazji.
Jak sklep po zakupie wysyła na czytnik, to fajnie, ale nie robi to wyjątku.
Raz na miesiąc, to się zapomina.
Mi kiedyś Świat Książki usunął z konta „Władysław Bartoszewski. Wywiad rzeka”. Skończyła się licencja chyba, bo książka w ogóle nigdzie nie jest dostępna teraz. Na szczęście mam backupy.
Koniec licencji, ebook niedostępny, nagłe znikanie całej bazy plików – to są silne argumenty za używanym papierem, bo poświęcanie czasu na aktualizację backupu biblioteki ebooków w 2 lub 3 miejscach „na wszelki wypadek” jest nużące i czasochłonne. Nie dziwię się, że ludzie niekiedy korzystają z pirackich ebooków żeby raz przeczytać i usunąć. Opłacone, legalne ebooki za co raz większe pieniądze potrafią znikać. Papier tak łatwo nie znika, a cena niemal ta sama. Ponadto papier mogę pożyczyć, sprzedać, ofiarować jako prezent, cel charytatywny itd.
Mam PW5 zaledwie od kwietnia (skusiłem się na zakup przy okazji dużej promocji na recertyfikowane) i ogólnie kupuję ebooki tylko na super promocjach, gdy cena jest w okolicach 10 +/- 5 zł. W drodze wyjątku pozwolę sobie na coś ekstra, jeśli bardzo mi zależy. Przekonałem się jednak, że moim ulubionym miejscem jest dobrze wyposażona biblioteka publiczna w Gdańsku (wiele filii, duży księgozbiór, katalog online). Czytanie bez ponoszenia kosztu i znikania zakupionych pozycji odpowiada mi najbardziej.
„poświęcanie czasu na aktualizację backupu” – ale ten czas trzeba poświęcić nie tylko na zgrywanie e-booków, każdy ma również inne cenne pliki, które trzeba backupować. Dokumenty, zdjęcia itd.
No, ale niektórzy tak robią, że jak im się telefon zepsuje, to tracą zdjęcia, bo mieli jakiś tam komunikat o przepełnieniu chmury, ale nie mieli na niego czasu, zresztą kto to słyszał, żeby za chmurę płacić. 😎
Niektórym backupy są niepotrzebne, bo jeśli przeczytają książkę, to już nie jest im potrzebna. Ale inni chcą budować biblioteczkę, która zostanie z nimi przez lata. No i dla tych przede wszystkim piszę o kopiach zapasowych, Calibre, chmurach itd.. :)
EDIT: Aha – w przypadku porządnych księgarń koniec licencji nie powinien oznaczać końca e-booka na półce. Z Nexto mogę wciąż ściągnąć książki które nie są sprzedawane od dawna. Ale gwarancji żadnej nie mamy.
„Aha – w przypadku porządnych księgarń koniec licencji nie powinien oznaczać końca e-booka na półce. ”
Kolejny argument, że empik nie jest porządny :)
(Nie wiem jak z ebookami prawdę mówiąc, ale mp3 które kupiłem i mam na półce, mają piękny napis: ” Wycofana licencja dystrybutora”
(Tak, piszą o tym w regulaminie)
Mam tam kupione mp3, nie wiedziałam o tym, ale mam ściągnięte i 'zbackupowane’ ;) Czyli podsumowując: jeżeli komuś zależy na kupionych plikach, to warto wyrobić sobie nawyk ściągania i robienia kopii zapasowych, żeby nie liczyć na księgarnię ;) Zwykłe skopiowanie raz na jakiś czas nie jest jakieś wymagające. Jak wejdzie w nawyk, to stanie się to normalną rzeczy, niezajmującą wiele czasu. Ja osobiście nie chciałabym utracić coś, za co zapłaciłam. Może pojedyncza książka nie kosztuje fortuny, ale ziarnko do ziarnka…
Biorąc pod uwagę jaki mamy w Polsce wybór księgarni z ebookami i audiobookami, właściwie jedynie ściągając regularnie i chowając w określonym miejscu ma się pewność, że niczego nie przegapiliśmy. Przynajmniej w moim przypadku tak do działa – zakup -> ściąganie – > zapis -> co jakiś czas backup. Czy to zajmuje dużo czasu? Bo ja wiem? Fakt, nie kupuję teraz często, bo większość mam na legimi lub w papierze, ale nawyk został i teraz robię to niemalże automatycznie.
„poświęcanie czasu na aktualizację backupu biblioteki ebooków w 2 lub 3 miejscach ”
Bez przesady. Jedyna ręczna rzecz z tego, to ściągnięcie sobie książki z księgarni. Całą resztę można oskryptować i zautomatyzować.
a i to da się łatwo oskryptować
„poświęcanie czasu na aktualizację backupu biblioteki ebooków w 2 lub 3 miejscach „na wszelki wypadek” jest nużące i czasochłonne”
Odkurzanie papierowych książek, kupowanie nowych regałów do ich przechowywania, układanie, itd. it. jest nużące, czasochłonne i drogie.
Odkurzanie jest dla mięczaków. Prawdziwe mole mieszkają z roztoczami ;)
„Ludzie dzielą się na tych, którzy robią backupy i na tych, którzy dopiero zaczną je robić.” 🙃
Jaka „duża baza danych plików” ? Wystarczy jedna kopia każdego sprzedawanego ebooka (i ewentualnie backup, którego albo nie było, albo też przepadł) i informacje o stanie posiadania każdego użytkownika.
Osobiście już w październiku 2022 nie byłem w stanie ściągnąć zakupionych ebooków. Stan konta wyglądał tak, jak bym nie kupił czegokolwiek.
Bo oni na tym stare.artrage aktywowali nowe konta dla starych klientów i trzeba było chyba ponownie je aktywować.
To, że nie mają jak tego odtworzyć potwierdza, że BR (mimo całych swoich zasług) był projektem technologicznie raczej amatorskim, bez sensownych procedur, które porządny admin wdroży. No, ale to paru znajomych robiło po godzinach.
No cóż, my też kiedyś znikniemy, a satysfakcjonujących backupów jeszcze raczej nie wynaleziono. ;) Jeśli książka jest warta przeczytania, to najwyżej można kupić drugi raz.
Dlatego ja ściągam od razu po zakupie, trzymam kopie na dwóch dyskach, oraz u grubego Niemca w chmurze.
Ja straciłem małą część ale to były książki, których świadomie nie pobrałem lub niedodałem/usunąłem z backupu w calibre.
Ja w sumie nie wiem ile straciłem. Zwykle ściągąm na bieżąco, ale gdy swego czasu robiłem przegląd księgarni, to okazało sie, że z 4 czy 5 książek jednak przeoczyłem. Teraz to już po ptokach :)
A czy to nie jest czasem skutek forsowania przez księgarnie tego, że ebooki to nie książki, tylko usługa?
Bo jeśli to książka, to ściągasz i jednocześnie znika z księgarni. Jakoś nikt nie oczekuje, że jak nam się zniszczy książka papierowa, to w księgarni zawsze będzie na nas czekał duplikat po wsze czasy.
Ale jeśli ebook to nie książka, tylko usługa, to wtedy mamy właśnie oczekiwania świadczenia usługi przechowywania wraz z usługą pozwolenia na czytanie tegoż ebooka.
Regulamin księgarni może przewidywać, że ebook to usługa polegająca na umożliwieniu pobrania pliku przez rok od zakupu.
Oczywiście. Jest umowa, regulamin.
Tylko umowa jest pomiędzy stronami, a jeśli jedna strona umowy znika i nie ma następcy prawnego to nic ci z takiej umowy.
„Jakoś nikt nie oczekuje, że jak nam się zniszczy książka papierowa, to w księgarni zawsze będzie na nas czekał duplikat po wsze czasy.”
No właśnie – to jest kamyczek do ogródka w dyskusji o tym że e-booki nie generują kosztów. Taki serwer i jego utrzymanie jednak pewne koszty generuje.
Michał Michalski? Czy to nie ten sam jegomość, który ledwie miesiąc temu był łaskaw na łamach tutejszego portalu wchodzić w rzęsistą polemikę w sekcji komentarzy, odnośnie czynników wpływających na cenę e-booków? Cóż, mocno kontrastuje to z lakonicznością komunikatu na temat padniętych serwerów.
Jak to jest możliwe, że księgarnie internetowe uginają się po kilku latach funkcjonowania pod ciężarem hostingowania e-booków, a platformy gamingowe typu „Steam”, hostingują pliki instalacyjne gier, które dostępne są nawet 20 lat po ich zakupie? Ile przestrzeni dyskowej na serwerze wymaga elektroniczna książka, a ile instalator gry? Są to przecież rzędy wielkości różnicy…
Dobrze, że żyjemy w świecie, w którym białe jest białe, a czarne jest czarne, bo inaczej logika wykładania faktów każdej ze stron takiej debaty, mogłaby tę harmonię świata istotnie zaburzyć…
Steam jest równie lakoniczny, jeśli idzie o wyjaśnienie, dlaczego ktoś, kto kupił grę. mającą działać pod Windows 7 za pośrednictwem programu Steam, działającego pod Windows 7, nie będzie od 1 stycznia 2024 mógł jej pobrać.
„Z dniem 1 stycznia 2024 r. Steam oficjalnie przestanie wspierać systemy Windows 7, Windows 8 i Windows 8.1, co oznacza, że klient Steam już na nich nie zadziała. Aby kontynuować korzystanie z gier i innych produktów zakupionych na Steam, należy zaktualizować system do nowszej wersji.”
Można zablokować program Steam w firewallu i wciąż korzystać z zainstalowanych za jego pomocą gier.
„Cóż, mocno kontrastuje to z lakonicznością komunikatu na temat padniętych serwerów.”
Ten komunikat jest gdzieś na prywatnej grupie na fejsie? Bo na publicznej niczego nie widziałem.
„Jak to jest możliwe, że księgarnie internetowe uginają się po kilku latach funkcjonowania pod ciężarem hostingowania e-booków, a platformy gamingowe typu „Steam”, hostingują pliki instalacyjne gier, które dostępne są nawet 20 lat po ich zakupie?”
1. nie ta skala. Księgarnie internetowe to jednak czasem nieduże firmy i efekt skali nie działa.
2. Musisz trzymać JEDNĄ kopię instalacyjną gry, tymczasem w przypadku e-booków masz znaki wodne i każdy sprzedany egzemplarz jest INNY
Ad. 2. Ale większość (część?) księgarń znakuje Twój egzemplarz w momencie zakupu/pierwszej próby pobrania i po kilku(nastu) dniach kasuje go z serwera. Gdy za pół roku przyjdzie Ci chęć pobrania danej książki ponownie, księgarnia będzie musiała ją wygenerować jeszcze raz.
Nawet jeśli tak jest, to:
1. licencja na znakowanie nie jest za darmo
2. trzeba zapłacić za moc obliczeniową do każdego wygenerowania znaku wodnego
z deszczu pod rynnę.
Co kosztuje, ale miejsca nie zajmuje. W szczególności koszt licencji na znak wodny nijak się ma do kosztu hostowania.
Macie jakieś narzędzia do hurtowego ściągania zakupionych ebooków z polskich księgarń? Przy kupnie kilkunastu do kilkudziesięciu pozycji miesięcznie, to ściąganie ręczne wszystkich formatów („no bo się może przydać, a poza tym zapłaciłem”), to nie jest czynność porównywalna do umycia rąk, szczególnie w dzisiejszym zagonionym świecie.
Może pierwszym krokiem byłoby ograniczenie kompulsywnego kupowania i poradzenie sobie z fomo?
Nie znam takiego działającego. Kiedyś znajomy napisał na swoje potrzeby i mi udostępnił, choć przy mojej bibliotece w Ebookpoint się troszkę wysypywało. Ale już dawno nie działa więc nie pytajcie. :)
Nie jest to bardzo skomplikowane, choć z braku API takie narzędzie musi się zalogować na stronę każdej księgarni i odczytać naszą biblioteczkę. Oczywiście potrzeba też rozwiązania , które będzie przechowywało wszystkie loginy i hasła, ale nawet jeśli robi to lokalnie, to nie każdemu może odpowiadać. Może ktoś napisze i wrzuci na githuba, żeby chętni mogli sobie zainstalować?
Można ustawić automatyczną wysyłkę na dysk typu dropbox, no ale nie wszędzie.
Powiedziałbym, że teraz to malo gdzie.
Na pewno ebookpoint , publio, coś jeszcze?
Jak już ktoś wspomniał, pan Michalski pod postem o cenach e-booków był bardzo aktywny, a teraz nagle nie chce się wypowiedzieć tutaj na temat fuszery we własnej firmie? :)
Właśnie stare.artrage.pl wróciło i znowu można, do końca lutego, ściągać.
https://www.facebook.com/groups/461599297651423?multi_permalinks=1772735033204503&hoisted_section_header_type=recently_seen
Właśnie to opisałem:
https://swiatczytnikow.pl/stara-strona-artrage-wrocila-pakiet-bookrage-pobierzemy-do-konca-lutego-2024/
A można to przeczytać bez konta na facebooku?
Konto na fejsie nie wystarczy, musisz jeszcze poprosić o przyjęcie do prywatnej grupy.
Luty właśnie powoli wbija na kalendarz, czy ArtRage powiadomiło w końcu mailowo subskrybentów, że strona niedługo kaputt? Oczywiście,że nie! :)
A już myślałem, że Michalski ma mnie gdzieś głęboko, ale wychodzi na to, że to nic osobistego. On ma tam wszystkich swoich klientów.