Miałem nie pisać już dużo o nowych tabletach Fire, ale jedna zapowiedziana przez Amazon funkcja jest bardzo ciekawa dla czytelników.
Pamiętacie aplikację Spritz, którą omawiałem w marcu 2014?
Założenie jest takie: normalnie przy czytaniu to my przesuwamy wzrok, na co tracimy czas i ulegamy rozproszeniom. Teraz tekst pojawia się przed naszymi oczami – a my patrzymy w jeden punkt i słowa same wpadają do głowy.
Metoda używana przez Spritza nosi nazwę Rapid Serial Visual Presentation.
Teraz to samo chce zrobić Amazon na nowych tabletach Fire oraz w aplikacji Kindle for Android. Po włączeniu Word Runner tekst książki zostanie ograniczony do kolejnych słów, które będą wyświetlały się przed nami.
Kilka rzeczy ma odróżniać Word Runnera od innych aplikacji tego typu. Po pierwsze tzw. Dynamic Reading – czyli jeśli słowo jest trudniejsze, będzie pokazywane dłużej, dłuższa będzie też pauza na znakach przestankowych.
Po drugie – będzie można dynamicznie zmienić szybkość czytania, także zatrzymać i przewinąć książkę wstecz.
Po przeczytaniu rozdziału poznamy nasze pełne statystyki oraz czas, jaki nam zajmie następny rozdział.
Na stronie Word Runnera znajdziemy film z prezentacją funkcji.
Dodajmy, że będzie ona dostępna tylko dla książek anglojęzycznych, nie wiadomo czy wyłącznie kupionych w Kindle Store czy też dla wszystkich. Np. funkcja lektora w tabletach Fire działa również dla pozycji, które sami wgraliśmy.
Co o tym sądzić? Gdy omawiałem Spritza, byłem trochę sceptyczny. Bo jednak większość ludzi czytających szybko, nie czyta słowo po słowie, a ogarnia wzrokiem kilka słów, cały wiersz czy nawet akapit. Również konieczność ciągłej koncentracji może być zbyt męcząca. Ale gdy tylko ta funkcja się pojawi, bardzo chętnie ją wypróbuję.
Miałem kiedyś program (Windows) robił to samo z plikiem TXT, miał służyć do nauki szybkiego czytania.
Myślałem, że szybkie czytanie to odwrotnie działa? Żeby patrzeć na zdanie jako całość a nie pojedyncze wyrazy?
„Wziąłem kurs szybkiego czytania, zdołałem przeczytać „Wojnę i pokój” w dwadzieścia minut. To jest o Rosji”
Woody Allen?
Orientuje się ktoś, czy aplikacja o podobnej funkcjonalności w Google Play?
https://play.google.com/store/search?q=spritz&c=apps (nie warto)
Ja używam dodatku do chrome:
https://chrome.google.com/webstore/detail/spreed-speed-read-the-web/ipikiaejjblmdopojhpejjmbedhlibno
ma wszystko co Robert opisał w tym artykule o Fire :-)
I w brew tutejszym komentarzom – działa super, jestem bardzo zadowolony, tylko trzeba myśleć co się robi.
Nie jest to dobre dla mięśni oczu, które nie będą używane i może to powodować problemy ze wzrokiem.
To prawda. Zero ruchów oczami, zero mrugania. Syndrom widzenia komputerowego.
Tak, i to nie żadne żarty. Warto wiedzieć jakie są objawy SWK (?) – może nie każdy wie, a powinien, jeśli chce długo i przyjemnie spędzać czas z książką (chciałem powiedzieć: z czytnikiem i z komputerem): zespół suchego oka, zapalenie spojówek to chyba najgłówniejsze.
Bardzo mi się podobał oniegdaj pomysł takiej ekspozycji tekstu, jednak w praktyce to bardzo męczy oczy. Nie chodzi o czytanie”słowo po słowie”, tylko o miganie. Już nie wspominając, że to groźne dla epileptyków.
„Wodotrysk.” Niby fajnie wygląda na początku, ale w sumie będzie męczyć oczy. Naturalnym sposobem patrzenia jest właśnie wodzenie oczami, a nie wpatrywanie się w punkt.
Zgadzam się. Mnie zmęczyło (i zirytowało) już przeczytanie tego napisu reklamowego.
Poza tym, w obcym języku czytam wolniej niż po polsku i muszę się czasem zastanowić nad słowem, a tak przelatuje zbyt szybko.
Nie żebym był zwolennikiem tej metody, ale akurat tempo da się regulować w dość szerokim zakresie (przynajmniej dało się w tych aplikacjach, które wypróbowałem). Moja ocena metody podobna do innych-trochę „wodotrysk” i na pewno nie do czytania na dłużej.
A co będzie jak mrugnę?
Nie będziesz wiedział, kto zabił.
Albo że ktoś zginął.
To jest i działa, na Androidzie zapewne też, ja używam Reddy w Chrome i sobie (w miarę) chwalę. Ale. Nigdy bym nie czytał w ten sposób książki, to jest dobre do krótkich artykułów, tak na kilka stron, nie więcej.
http://www.zapreader.com/ – Jakby ktoś chciał zobaczyć bez instalowania żadnych programów, ogólnie mówiąc przeczytanie artykułu, notki na blogu tak, książki nie.
Dla mnie powinni wprowadzić ekrany w kindlu dostosowane do wskaźnika, wtedy byłbym wniebowzięty.
Kody Woblink ważne do 20 wrześnai 19.10:
dooufhpm
xjaxbelm
necvjtua
Dziękuję. Skorzystałam.
W zamian kody z ważnością do 3.11.2015 22:00
nemaqrvt
meofhfpa
emoukmlb
Od czapy: czy pbi już zupełnie sobie zdechło?
Nie na temat, ale:
Jak wysyłacie na czytnik ciekawe artykuły znalezione na smartfonie – jeśli ten czytnik to NIE Kindle? Znam apkę SendToReader, ale pozwala wysyłać teksty tylko na maile w domenie free.kindle.com, a ja mam akurat PocketBooka.
Jakieś dodatki typu Readibility / Instapaper to potrafią? Może jakieś inne?
Wtyczka Push To Kindle obsługuje adresy PB:
http://fivefilters.org/kindle-it/
Kompletnie bez sensu. Jest to zaprzeczenie idei szybkiego czytania. Naprawdę szybkie czytanie polega na wodzeniu wzrokiem zygzakiem z góry na dół strony. Ja zwykle czytam akapitami, mniej więcej po 1/3 strony. Im tekst jest bardziej beletrystyczny tym większe fragmenty. Zaczynam od fragmentów, które się wyróżniają, np. daty. I niekoniecznie góra – dół, czasem w drugą stronę :-)
W liceum, nauczycielka po przeczytanej lekturze wymagała streszczania na lekcji. Pokazywała palcem na osobę, która ma zacząć, a potem losowo wskazywała różne osoby z sali, które musiały kontynuować. Streszczało się bez wstawania, można było mieć otwarte książki. Ja oczywiście zawsze miałem coś ciekawszego do czytania, niż lektury szkolne, więc zwykle kończyło się to na tym, że kiedy palec wskazywał na mnie, wertowałem książkę na bieżąco, czytałem i jednocześnie streszczałem. Nigdy się nie połapała, że nie miałem przeczytanej wcześniej lektury :-)
Zazdroszczę. Ja czytając nam tempo mniej więcej takie, jakbym czytał na głos :-) Odbyłem jeden kurs szybkiego czytania, który jednak niewiele zmienił-może czytam o 20% szybciej, ale przez dość krótką chwilę, potem automatycznie wracam do normalnej prędkości.
Błąd jest w naszym systemie edukacji.
Zmusza się dzieci do czytania najpierw sylabami,
a potem dobija czytaniem na głos.
1. Powinno się już na początku czytać całymi wyrazami, traktując wyraz jako jeden „znak” reprezentujący przedmiot, czynność, itp..
Dlatego też poziom komplikacji czytanek powinien wzrastać, wraz z wydłużaniem wyrazów, które się w niej pojawiają.
U nas tego nie ma. Każą dzieciakom sylabizować, bo nie są w stanie ogarnąć za długich wyrazów.
2. Mózg jest w stanie zdecydowanie szybciej przetwarzać tekst, jeśli musi robić jedną czynność na raz. Jak czytam, to czytam, a nie mówię w tym samym czasie. Jeśli chcę sprawdzić czy dziecko dobrze czyta, to pozwalam mu czytać „w myślach”, a potem proszę o streszczenie fragmentu. Raz, że zaczyna szybciej czytać, dwa, że jak musi streścić to ponownie przetwarza tekst w głowie i lepiej zapamiętuje. Czytanie na głos powoduje, że dziecko skupia się na artykułowaniu dźwięków i nie rozumie co czyta.
Próba późniejszego naprawienia nawyków różnymi kursami szybkiego czytania niewiele daje.
Zgadza się, ja się nauczyłem czytać jeszcze przed pójściem do szkoły, od razu czytałem całe wyrazy i nigdy nie rozumiałem tego sylabizowania dzieci :>
Też umiałem czytać i pisać przed pójściem do szkoły, czyli ewentualnie mogę winić rodziców ;-)
A ja zjadam 9 hamburgerów na minutę!
Ludzie nie rozumiem waszych zachwytów z szybkiego skanowania. Przecież literatura jest piękna, ileż jest utworów gdzie dopieszczone właściwym doborem słów jest każde zdanie, gdzie każdy akapit współgra z poprzednim i następnym. A wy tak myk, myk i przetrawione. Straszne.
„Nowy” system czytania jest nie tylko mechaniczny. Wymaga ogromnego skupienia uwagi, lepiej trafia do pamięci i podświadomości, jednocześnie pozbawiając nas świadomego rozumienia i analizy (bo nie ma czasu) tekstu. Ponadto czuje jakbym pracował ze szczekaczka komputerowa wykrzykującą pojedyncze słowa, bez intonacji itd (tylko w wersji papierowej).