Byłem dzisiaj na konferencji zapowiadającej nowy projekt księgarni Legimi – sprzedaż dostępu do książek w abonamencie. Za 19 złotych miesięcznie dostaniemy dostęp do kilku tysięcy tytułów. Na razie tylko dla iPada.
Pomysł stworzenia projektu wynikał z trzech przesłanek:
- E-booki są generalnie drogie;
- E-booki mają bezpłatną konkurencję (piratów), co prowadzi do szaleństwa promocji i „pętli niskich cen zaciskającej się na szyi” wydawców i dystrybutorów;
- Nie da się stworzyć w Polsce ekosystemu alternatywnego dla Amazona, obejmującego sprzedaż na czytniki.
Legimi poszło więc w inną stronę. Płacimy abonament od 19 zł za miesiąc, do 190 za rok – i w tej cenie możemy czytać ile chcemy w aplikacji Legimi. Książek nie można ściągnąć, nie jesteśmy ich właścicielami – mamy dostęp tak długo jak płacimy.
Bez czytników
Aplikacja dostępna jest na razie tylko na iPada. Poza nim będzie obsługiwany (od grudnia) iPhone, a w przyszłym roku urządzenia z Androidem oraz mobilnym systemem Windows. Co ważne – konto jest przypisane do jednego urządzenia, tak więc nie możemy jednocześnie odpalić książki na dwóch tabletach, tak aby nie korzystało z niej kilka osób. Można będzie za to czytać jednocześnie na telefonie i tablecie.
Dlaczego tylko tablety? Bo w Niemczech sprzedaje się więcej tabletów (1,5 mln) niż czytników (200 tys.), a same urządzenia robią się coraz tańsze i trafiają już do Biedronki. Tylko dlaczego abonament na razie działa tylko na drogich iPadach? Ba, nie działa nawet na promowanym przez Legimi tanim tablecie Dante.
Podczas prezentacji było parę przypadków „pola zniekształcania rzeczywistości”, że zacytuję biografię Jobsa. Zobaczyliśmy między innymi taki wykres:
A gdzie czytniki? Nigdzie nie ma mowy, że chodzi o tylko o telefony i tablety. Gdy o to spytałem – usłyszeliśmy, że owszem, czytników (głównie Kindle) jest w Polsce 100 tysięcy, ale to tablety będą przyszłością czytania.
Wcześniej też, że skoro tablety tak świetnie się sprzedają, może to zmęczenie wzroku na tabletach jest marketingowym mitem?
Dla mnie ignorowanie czytników jest największą wadą tego projektu. Historie o tym, że e-papier to już przeszłość słyszę w takim czy innym wariancie od 3 lat…
Kto na tym zarabia?
Co na to wydawcy i czy jest to właściwie legalne? Wydawcy… zostali zaskoczeni informacją o abonamencie przesłaną dopiero w ubiegłym tygodniu. Legimi dysponuje ekspertyzą prawną radcy prawnego, który twierdzi, że nie jest to wcale wypożyczanie książek, na które faktycznie konieczna byłaby odrębna licencja.
Jak to działa? Gdy zaczynamy czytać książkę, to… pobierany jest tak naprawdę bezpłatny fragment: Tak długo jak czytelnik czyta darmowy fragment, zakładamy że czytelnik książki nie czyta. Dopiero gdy przejdziemy dalej, to Legimi po prostu kupuje tę książkę po cenie katalogowej wydawcy. Książki są zabezpieczane przez DRM i wysyłane do aplikacji.
Tak więc wynagrodzenie wydawcy uzależnione będzie od tego ile książek czytelnik przeczyta. Nietrudno przyjąć, że te 19 złotych abonamentu finansuje zakup 3 czy 4 książek. Tak więc ci, którzy czytają mniej – finansują tych, którzy czytają więcej.
Działa to choćby w przypadku sprzedaży karnetów na basen, albo cyfrowo – przy usługach takich jak Muzodajnia albo Spotify.
Warto jeszcze dodać, że w bazie będą wszystkie książki Legimi – poza „profesjonalnymi”, np. naukowymi i technicznymi, tak więc projekt jest nastawiony na beletrystykę.
W praktyce
Bez problemu aktywowałem 7-dniowy okres próbny, musiałem tylko zalogować się do PayPala i udzielić zgody na pobranie z mojego konta 19 złotych, co nastąpi 19 listopada – jeśli nie anuluję wcześniej abonamentu.
Zainstalowałem na swoim iPadzie aplikację, zalogowałem się do niej i ściągnąłem dwie książki. Na ekranie startowym widzimy statystyki naszego czytania.
Samej aplikacji brakuje trochę do konkurencji. Najbardziej przeszkadza mi… czekanie na zmianę stron. Co jakiś czas pojawia się ekran z komunikatem „ładuję” i dopiero po paru sekundach widzę tekst, tak jakby dopiero był dociągany z serwera. W przypadku drugiej z książek aplikacja zawiesza się po otwarciu. Brzydki jest też efekt animacji – nie mamy przekręcania strony, tylko wsuwanie tekstu na istniejące tło. Ktoś powie – drobiazg, ale właśnie ludzie lubią aplikacje iBooks czy Kindle za to że są dopracowane do końca.
Podsumowanie
Pomysł jest dobry – wciągnąć okazyjnych czytelników do regularnego czytania przez abonament „all you can eat”. Czy spodoba się czytelnikom… i wydawcom?
Odnoszę trochę wrażenie, że Legimi idzie odwrotną drogą do tej, którą podążał Woblink. Legimi na starcie (2009-2010) miało aplikację na czytniki Onyx, którą potem przestało rozwijać. Z kolei Woblink trzymał się ściśle tabletów i telefonów. Teraz Woblink docenia czytnikowców, a Legimi… ich ignoruje. Która strategia będzie dobra?
Żeby być sprawiedliwym wobec Legimi – zastosowanie tego samego modelu dla czytników byłoby bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe. Oznaczałoby albo bardzo nielubiany Adobe DRM, albo… zaufanie uczciwości czytelników, bo przecież nie ma żadnej kontroli nad ściąganymi plikami. Choć dałoby się zastosować model mieszany – np. możliwość pobrania 3 książek miesięcznie ze znakiem wodnym… Brakuje mi też samego czytania w chmurze – np. przez stronę internetową.
Tak czy inaczej, choć pewnie wielu z Was nie jest grupą docelową tego projektu – na pewno rozrusza on rynek i sprawi, że o książkach elektronicznych będzie się mówiło.
A gdy już ktoś zmęczy się tabletem, to rzuci go w kąt i kupi sobie normalny czytnik…
PS. Aktualizacja z 2015: jeśli trafiłeś do tego artykułu z wyszukiwarki – aplikacja Legimi jest od dawna dostępna na czytniki!
Wszystko fajnie, tylko czemu tak zepsuli layout serwisu? Strona główna zupełnie nieczytelna, a czcionka jest tak olbrzymia, że nawet na monitorze 22″ nie można paru linijek tekstu przeczytać bez przewijania. Trudno przez to nawigować po stronie i ogarnąć choćby swoje transakcje w ustawieniach konta.
I prawidłowo, że jest takie ograniczenie jest – dzięki temu odniesie to lepszy sukces niż Muzo, które dało tylko platformę na początku „każdy android” – nie dość, że w Polsce na tamtem czas gemius odnotował większość dla iOS to jeszcze dał to w systemie gdzie ludzie są nie przyzwyczajeni do płacenia.
Sam pomysł mi się podoba, jednak strasznie rozwodni to rynek – 1) mam książkę na iPhone ale jakoś czytam wersje na Kindlu bo wygodniej i wogóle, nie mogę się przemóc do dłuższego czytania – ludzie będą mieli wybór – 19zł i tani tablet albo Kindle (2,3 razy droższy niż tani tablet, a w Polsce liczą się płatności bezpośrednie, a nie długofalowe, dlatego nie potrafimy oszczędzać, ale to nie ten blog żeby o tym pisać :P)
Hmmm … na stronie Legimi piszą w sekcji „jak to działa ?” tak:
Nie korzystasz z iPada?
Nic nie szkodzi. W Legimi możesz także kupować i pobierać pojedyncze ebooki na Kindle, e-czytnik, tablet, smartfona lub komputer. Aplikacje Legimi na Androida i Windows Phone pozwolą Ci czytać wygodnie i mobilnie.
Czy zatem ten abonament działa w jakiś sposób we współpracy z Kindle ?
Można pobierać książki w mobi ?
Ta informacja odnosi się do sytuacji gdy kupujesz pojedyncze ebooki. Krótko mówiąc ten punkt mówi Ci: masz iPada? Płać abonament. Nie masz? Kupuj każdy ebook osobno.
Nie. Abonament działa tylko na iPadzie.
Jeśli chce się kupować pojedyncze tytuły – to oczywiście w formatach EPUB/MOBI nadal je sprzedają.
Nie wyobrażam sobie czytania na iPhonie. I mam za dużo dioptrii na minusie, żeby ślepić w ekran tabletu. Oferta byłaby świetna, zważywszy na takich jak ja, którzy książkę czytają w dwa-trzy dni. Za 19 zł w miesiąc miałbym sporo na koncie. Ale na pewno nie w ofercie na tablet i telefon, podziękuję za taką przyjemność.
Można w Legimi kupić World War Z, The Walking Dead i Feed ?
Na screenshocie są, ale w sklepie nijak nie widzę.. : )
Nie :) Tylko pierwsze zdjęcie z mojego konta, na ipadzie nie chciało mi się robić screenu i użyłem tego przesłanego w materiałach prasowych. :)
Robert, oglądałem konferencję online i wiedząc, że tam jesteś wyobrażałem sobie co sobie o tym wszystkim myślisz ;) Też miałem wrażenie, że właściwie nie uzyskaliśmy odpowiedzi na twoje pytanie. Dziwi mnie to odwrócenie się tyłem do czytnikowców. Generalnie czytnikom na tej konferencji nieźle się dostało. Pierwszy raz przy porównaniu do kalkulatora, później gdy Pan Mikołaj sugerował, że mniejsze zmęczenie oczu to mit, a na końcu czymś co w zasadzie zabrzmiało jak: użytkowników Kindle jest co prawda około 100 tysięcy, ten rynek ciągle się rozwija, ale… generalnie my mamy to gdzieś.
Poniekąd ta konferencja też jakby uśmierciła Dante.
PS. Nie wiem czy dobrze usłyszałem, ale zdaje się, że powiedziane zostało, że w tej abonamentowej chmurze będzie wykorzystywany DRM?
Tak – konkretnie to było, że najpierw książka jest watermarkowana, a potem przy przesyłaniu do urządzenia zabezpieczana dodatkowo przez DRM.
Zresztą w wystąpieniu prawnika tez mieliśmy tę „mentalność DRM” – że ebooki to nie są egzemplarze, tylko usługa, a tak naprawdę udzielenie licencji.
W ogóle o co chodzi z tym że czytniki to już przeszłość? Czy Ci ludzie śledzą rynek? Widzą co dzieje się za każdym razem jak Amazon wypuszcza nowego Kindla? No a my przecież za USA lata świetlne.
Podejrzewam, że śledzą, ale nie amerykańśki tylko europejski. W Europie czytniki ebooków cieszą się dużo mniejszym zainteresowaniem.
Nook Simple Touch na Allegro: 419zł
Abonament w Legimi: 20zł/mc
Zrootowanie czytnika: bezcenne
:-)
A tak serio, ciekawe czy przez „w przyszłym roku” ludzie z Legimi mają na myśli bardziej grudzień czy styczeń 2013.
Gdzieś widziałem informację, że stawiają sobie za cel zdobycie 2 tysięcy użytkowników tej usługi. To w sumie nawet jeśli będzie tylko aplikacja na ciężarówki Kamaz ;) , to jest duża szansa na sukces przy takim podejściu. Mówimy tu o biznesie rzędu osiedlowej budki z warzywami (jak policzyć wpływy od 2 tysięcy użytkowników), więc nie mogą się rozpędzać zanadto z inwestycjami.
Z ciekawości zainstalowałem Legimi na iPadzie i aktywowałem testowy abonament. Pobrałem 2 książki Piekary. Niestety program co chwilę się zawiesza. Jest kompletnie nieużywalny.
Pomysł mi się podoba, czasem brakuje mi motywacji do czytania, może by się znalazła tak, ale… aktywowałam abonament jakąś godzinę temu i przez ten czas nie udało mi się ściągnąć ani jednej książki, wyszukiwanie zadziałało ze dwa razy, w pozostałych przypadkach albo nic nie znajdował albo pokazywał coś zupełnie innego, ani jedno wejście do katalogu nie zakończyło się sukcesem… Mam nadzieję że to tylko przeciążenie spowodowane zbyt dużym zainteresowaniem ;)
Nie do końca działa to jak Muzodajnia. Tam jak i w innych sklepach jak iplay.pl w ramach zakupionego abonamentu można ściągnąć w ciągu miesiąca X sztuk pojedynczych piosenek. Niezabezpieczonych drmem, których stajemy się właścicielem. Wydawcy dostają swój udział z abonamentu. Nie ma więc żadnych 'ekspertyz prawnych’ ani finansowania przez innych użytkowników. Przykłady cen: abonament 5 zł – 10 MP3 do pobrania. W detalu cena tego mp3 to ok 2.5 – 3.5 zł. Wartość nabytych mp3 – 30 zł, a płacimy 5. To co proponuje Legimi ma się więc nijak do abonamentów w sklepach muzycznych. Prędzej można to porównać do streamingu jak Spotify lub Deezer – ale nie można tego mylić
mieli darmową reklamę na głównej stronie gazeta.pl to już coś :) Pytanie czy czytanie online książek jest w naszych realiach co do jakości internetu praktyczne, już widzę posiadaczy iPadów siedzących tabunami przy hot-spotach ;)
Aktywowalem okres testowy bo sama idea mi sie bardzo podoba. Ale jesli szybko nie wydadza dzialajacej aplikacji to z moimi pieniedzmi moga sie pozegnac. Od godziny nie udalo mi sie otworzyc zadnej ksiazki.
No nic, ja (jak wielu pewnie) nie kupię iphona tylko będę dalej czytał książki na czytniku a za dwie dychy da się coś znaleźć do czytania na miesiąc :)
Brak książek technicznych – dziękuję za uwagę. Na iPadzie czytam tylko takie. Beletrystyka na Kindle. Czy ktoś czytał z was na biedronkowym tablecie ? – łzy mi leciały po 10 minutach – faktycznie wzrok się nie męczy ;) Pozdrawiam Legimi, a miał być tak fajnie. Może przetestuję te 7 dni na urlopie.
Ja bym pochwalil. Wiecej mozliwosci na rynku to lepiej a nie gorzej. jesli sie sprawdzi to ktos inny ich przebije i wprowadzi podobna opcje na czytniki. Oni jednak podejmuja jakies ryzyko. (pisane na kindle fire hd ~ dobry sprzet nawiasem)
Te tłumaczenie dlaczego tablety a nie czytniki to dorabianie ideologi na siłę do prostego faktu: „bo takie są uwarunkowania techniczne”. Funkcjonalność umożliwiająca wypożyczanie książek na Kindla jest dostępna tylko dla Amazonu. I co więcej nawet Amazon nie skasuje nam książki po terminie wypożyczenia dopóki nie włączmy sami wi-fi.
Dlaczego nie zrobili tak, jak np. muzodajnia albo audible.com, tj. stały abonament na kredyty a za kredyty normalne zakupy książek. Taka wieczna pseudo-promocja. Myślę, że to równie dobrze by przywiązało do platformy sprzedażowej, a nie miało bzdurnych ograniczeń typu DRM, tylko iPad, specjalna apka. No i byłoby transparentne pod względem dotychczasowych umów.
audible nie sprzedaje audiobooków bez DRM, po prostu DRM audible ma szerokie wsparcie więc nie jest to aż tak dużym problemem :)
Fakt, ale podobnie jak w przypadku platformy Kindle DRM jest „prawie niewidoczny” :-) choć ja jako użytkownik Linuksa mam już z nim problem (brak wsparcia). Na szczęście ratuje mnie mp3 z Androidem :)
Dziękujemy za wszystkie komentarze. Od 24 godzin staramy się, by zarówno strona, jak i aplikacja działały prawidłowo i płynnie. Jak widać – nie zawsze się to udaje, ale pracujemy nad tym. Staramy się, żeby do końca dnia zapewnić płynność działania usługi i przepraszamy za niedogodności.
Czy jakieś wydawnictwa wycofały swoje książki ? Nie mogę pobrać na iPada książki „Messi”, którą wcześniej dodałem na półkę przez stronę www. To chwilowy błąd czy jakaś akcja wydawnictw/a ?
dlaczego tylko tablety?
jak dla mnie sprawa jest prosta – jesli czytamy duzo, serwis traci (bo kupuje dla nas duzo ksiazek, a kasuje tylko 20zl), jesli malo, serwis zarabia roznice pomiedzy abonamentem a zakupionymi ksiazkami. czyli patrzac biznesowo najlepsi klienci to tacy, ktorzy regularnie placa i nie za duzo czytaja.
teraz prymitywny test na inteligencje: kto czyta wiecej ksiazek – uzytkownicy dedykowanych urzadzen do czytania ksiazek, czy uzytkownicy tabletow? :D
Coś w tym jest :) Prenumeruję na Kindle Politykę i Tygodnik Powszechny i jak już przyjdą, to przynajmniej przeglądam. Jak prenumerowałem na ipadzie Newsweeka (a teraz Puls Biznesu+ za darmo) zdarza mi się, że jakiś numer pominę…
nawet calkiem pomijajac komfort uzytkowania. uzytkownicy czytnikow i tabletow to 2 zupelnie rozne grupy – pierwsza czyta duzo (albo dostala nietrafiony prezent), druga roznie. nikt przeciez nie kupi w PL czytnika jesli mialby czytac na nim 2 ksiazki w roku. uzytkownicy nalezacy do obu tych grup jednoczesnie to potencjalne zagrozenie dla projektu :D
swoja droga, w takim modelu biznesowym doskonale sprawdzilaby sie sprzedaz czytnikow w systemie abonamentowym…
Aktywowałsem wczoraj usługę „czytanie bez limitu” i mam kilka uwag na gorąco:
– aplikacja faktycznie kiepska, wiesza się, wyłącza, gubi miejsce czytania w książce;
– mam też kindle’a i oczywiście wolałbym taką usługę na e-inku, ale podejrzewam, że jak ktoś pisał wyżej, po prostu nie da się tego przeprowadzić z przyczyn technicznych, a gadanie o tym, że wzrok się nie męczy to zwykły bullshit. Jakby wypuścili apkę na androida, scenariusz z zrootowanym nookiem staje się najbardziej nęcący;
– jednak największa wtopa to fakt, że najwyraźniej Legimi nie uznało za stosowne dogadanie się z wydawcami; już wczoraj napisali, że w usłudze nie są dostępne e-booki Czarnej Owcy. Dziś przeglądałem katalog na www (bo w aplikacji to jakaś porażka) i okazało się, ze praktycznie prawie żadna interesująca mnie książka nie była dostępna (Rebis, WAB, Prószyński, Muza), a to już zakrawa na wprowadzanie klientów usługi w błąd. W związku z powyższym można podejrzewać, że interesujący w sumie projekt zatopią szybciutko wkurzeni wydawcy.
Dla przykładu niemiecki odpowiednik tj. Skoobe.de zaczęli od stosownych umów z wydawcami, wypuścili świetną i dopracowaną apkę najpierw na iOSa, później na androida…
Z tym „dogadaniem się z wydawcami” był pewien problem – utrzymanie projektu w sekrecie i „bycie pierwszym na rynku”.
Oczywiście jeśli teraz wszyscy wydawcy się postawią i okaże się że „w abonamencie” można przeczytać dosłownie garstkę książek to taka usługa się i tak nie utrzyma…
… a szkoda, bo było to głównie z pożytkiem dla czytelnika :(
Ciekawy pomysł i bardzo dobra cena za abonament. Intryguje mnie sposób rozliczania z wydawcami – zdaje się, że Legimi ma po prostu kupować książkę od wydawcy, jeśli czytelnik zabrnie w nią wystarczająco daleko. A co dalej? Jak już kupili jeden egzemplarz, to będą go wypożyczać w nieskończoność? :) Czy kupować za każdym razem, gdy pojawi się chętny do przeczytania? Podejrzewam oczywiście, że zastosują wariant korzystniejszy dla wydawców, czyli kupowanie za każdym razem, ale podejrzliwości nigdy nie za wiele :)
W kwestii rootowania Nooka – Na tym czytniku jest dość stara wersja androida (sprzed prawie 3 lat) – wcale nie ma gwarancji że aplikacja Legimi (jeżeli w końcu powstanie) będzie na nim działać.
Właśnie tego się obawiam… Jeśli wypuszczą aplikację tak niedopracowaną jak na iOSa, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że na nooku to będzie masakra. Do pomysłu początkowo się zapaliłem, bo amazon prime pewnie dłuuuugo się w Polsce nie doczekamy, a Legimi na nooku byłoby dobrą alternatywą, ale teraz jestem sceptyczny. Dwie sprawy: dużo mniejszy, niż zapowiadano katalog (miała być cała beletrystyka i co?), niestabilna aplikacja.