Oto czytnik, o którym być może będziecie marzyli podczas bezsennych nocy. Firma Sony zaprezentowała właśnie ogromny model DPT-RP1 z 13 calowym ekranem wysokiej rozdzielczości.
Nie jest to pierwsze podejście Sony do trzynastu cali. O jego poprzedniku, DPT-S1 pisałem w listopadzie 2013. Zachwycał rozmiarami i przerażał ceną – jak wyliczyłem koszty jego sprowadzenia do Polski to wyszło mi 4,5 tysiąca zł. Teraz zresztą będzie podobnie.
Co wiemy o nowym DPT-RP1:
- Ekran 13,3″ o rozdzielczości 2200 x 1650 (207 ppi) – podczas gdy poprzedni model miał 1600 x 1200 i 150 ppi.
- 16 odcieni szarości, brak wzmianki nt. oświetlenia.
- Obsługa dotykowa przy pomocy załączonego rysika.
- Rozmiary: 22,4 x 30,2 x 0,59 cm.
- Waga – 349 gramów.
- Wewnętrzna pamięć 16 GB (11 GB dla użytkownika).
- Łącza: WIFI, Bluetooth i NFC.
- Czas pracy na baterii: trzy tygodnie z wyłączoną siecią, tydzień z włączoną.
- Obsługiwane formaty: wyłącznie PDF.
Podsumowując – czytnik bardzo cienki (zaledwie 6 milimetrów!) i lekki jak na te rozmiary – bo przecież tablety 7-8 calowe tyle ważą – albo żeby daleko nie szukać pierwsza wersja ośmiocalowego PocketBook InkPad.
Na zdjęciu otwierającym artykuł widzimy, że czytnik jest trzymany jedną ręką i biorąc pod uwagę podane gabaryty – nie wydaje mi się to tylko „marketingowym chwytem”.
A rozmiary najlepiej pokazuje to zdjęcie.
Podobnie jak w pierwszej wersji – czytnik obsługuje wyłącznie pliki PDF. Ciekawostką (ale nie nowością, jak błędnie podałem) jest tryb podziału ekranu – po jednej stronie wyświetlamy tekst, po drugiej robimy notatki.
Dzięki łączu Bluetooth do czytnika będzie można podłączyć klawiaturę, a synchronizację umożliwi specjalna aplikacja Digital Paper App dla Windows i Maca.
Jedno w stosunku do pierwszej edycji się nie zmieni, mianowicie zaporowa cena. W Japonii nowy czytnik będzie kosztował 80 tysięcy jenów, czyli około 2900 złotych. Doliczmy do tego ewentualne cło czy VAT.
Cena, jak i trudności z sprowadzeniem sprawią że czytnik ten pozostanie pewnie w sferze marzeń większości z nas. :-)
Co mnie jednak zaskakuje, to że Sony po wycofaniu się z segmentu konsumenckiego nadal rozwija segment urządzeń profesjonalnych. Sony DPT-RP1 to na pewno narzędzie do pracy zawodowej i to wysoce wyspecjalizowanej. Bardzo mnie ciekawią recenzje, gdy się pojawią.
Źródła: Sony.jp (translator), Lesen.net.
Nie tylko Sony
Nie jest to jedyny czytnik 13-calowy na rynku. Rok temu pisałem o zapowiedzi Onyx Boox Max – i jest on jak najbardziej dostępny do kupna. Kosztuje – jeśli się odważymy – około 800 euro u jedynego sprzedawcy w niemieckim Amazonie.
Bałbym się jednak kupować jakikolwiek produkt od firmy mającej takie „frofessionalne” banery reklamowe…
Zresztą firma Onyx nie ma u nas dobrej marki. Brak też wiarygodnych testów. Nie przeszkadza to jednak w tym, że w sklepie eReader-Store.de niedawno pojawiła się przedsprzedaż odświeżonej wersji Maxa – z ekranem Carta. Jedyne 795,98 € z VAT.
Swoją wersję czytnika z takim ekranem sprzedawał też na platformie Indiegogo autor bloga Good Ereader – producentem był Netronix. Spora dyskusja i porównanie z Onyxem jest na forum Mobileread.
Oba te czytniki w przeciwieństwie do produktu Sony mają system Android i działają podobnie jak mniejsze urządzenia z tym systemem – można więc czytać na nich pliki EPUB oraz instalować aplikacje.
Ciekaw jestem, czy ktoś z Was taki czytnik nabył i jakie są Wasze wrażenia?
PS. Jest jeszcze 10-calowy Remarkable, o którym pisałem w grudniu – tutaj byłbym bardzo ostrożny – widzę, że reklamują się dość agresywnie na FB, a ten cały „papierowy tablet” to wciąż przedsprzedaż. Nie tylko nie ma testów, ale i dowodów, że urządzenie fizycznie istnieje.
To tylko ok. 700 dolarów, czyli kiepski laptop z matowym ekranem. Dla osób mających dostęp do zakupów w Japonii/USA bez vatu i cla (rodzina, znajomi) to dość ciekawa propozycja. Dzieki!
Dlatego zakładam, że ktoś to jednak kupi(ł), jesli jest, niech się uaktywni, chętnie się przyjrzę na żywo, albo opublikuję artykuł gościnny. :)
Na innej stronie widziałem informacje, ze sprzedaż rusza w czerwcu. Ja jestem zainteresowany, wiec będę to śledził.
„Nowością ma być tryb podziału ekranu – po jednej stronie wyświetlamy tekst, po drugiej robimy notatki.”
Gdzie tu niby nowość? Takie rozwiązanie jest dostępne od początku w DPT-S1.
A tu się dałem zmylić przez opis na jednym z blogów.
to wypadało by poprawić, by nie wprowadzać kolejnych czytelników w błąd :)
Nie wiem jak w tym modelu, ale w poprzedniku można wyświetlić 4 strony (lub 9 i 16) pochodzące albo z tego samego dokumentu, albo z kilku niezależnych i pisać po nich odręcznie, a wszystkie te bazgroły są zapamiętywane i widoczne także po wyświetleniu danej strony na pełnym ekranie.
W jaki sposób można wyświetlić kilka (lub przynajmniej 2) niezależne dokumenty w DPT-S1?
Będę bardzo wdzięczny za odpowiedź, bardzo by mi się ta funkcja przydała.
Niestety nigdy nie trafiłem na tęfunkcję, również w instrukcji jej nie widzę (https://docs.sony.com/release/DPTS1.pdf strona 28) „You can split the view into four or nine pages on a
single screen. The setting applies only to the current
document.”
Szkoda, że segment dużych czytników nie jest rozwijany..
Dla przeciętnego użytkownika nadal nie ma lepszego wyboru niż Kindle DXG, który liczy już sobie prawie 7 lat.
Używam go nadal w zespół z PPW3, koegzystują bardzo dobrze.
Chętnie pobawiłbym się takim sprzętem. Ciekawe, że tylko pdf-y. Ludzie którzy nie korzystają z papieru elektronicznego, nie wiedzą o istnieniu epub czy mobi. Więc nawet nie muszą się zagłębiać w jakąkolwiek konwersję. A mnóstwo książek w sieci jest właśnie w formacie pdf.
Może i tylko PDF-y, ale za to z sensownym reflow (to co jest w czytnikach 6″ to zwykły żart) i możliwością robienia robienia odręcznych notatek. W sumie to zamiennik papierowych książek lub bardziej dokumentacji itp. po których „mażemy” ołówkiem, a nie po prostu większy drogi czytnik.
No i jak by mnie było stać wydać tyle na tablet 13” to pewnie i tak dorzuciłbym jeszcze na jakiś prosty czytnik do czytania eBooków – łatwiej spakować, może nawet z podświetleniem, a przy prozie równie wygodny.
W kwestii czytników z większym ekranem – ostatnio przesiadłem się z Kindle Keybord na Kobo Aura One (kupiony, o dziwo, na amazon.de) – i wiem, że nie powrócę już nigdy do czytników 6-calowych. Różnica w komforcie czytania – ogromna!!
Faktycznie można kupić kobo aura one na amazon.de – za 240 euro.
https://www.amazon.de/KOBO-N709-KU-BK-K-EP-Kobo-Aura-One/dp/B01KWX3M1I/
Pytanie, czy warto :) Ja się zastanawiam poważnie nad zakupem, ale boję się, że jako wieloletni użytkownik Kindle będzie mi się cieżko przyzwyczaić do innej „filozofii” używania czytnika.
EDIT: w UK jest trochę taniej: http://www.argos.co.uk/product/6044211
W kategorii 8 cali – nie za bardzo jest w czym wybierać. Porównywalny jeśli chodzi o parametry pozostaje jedynie PocketBook InkPad 2 (chociaż wyświetlacz to tylko Pearl 250ppi) – ale jego cena też nie jest niska (ok.800zł). Jeśli mowa o „filozofii” używania czytnika Kobo – jeśli wykorzystuje się tylko podstawowe funkcje (tj. czytanie) – różnice w porównaniu do Kindle są do szybkiego opanowania. W końcu – jak często wymienia się czytnik(?)
Różnice pomiędzy Kindle i Kobo, poza innym ekosystemem, sprowadzają się do dostępności i funkcjonalności słowników (głównie chodzi mi o te dotyczące polskiego) na korzyść Kindle i beznadziejnej obsługi PDF w Kobo…
Warto wspomnieć o przewadze Kobo w formatowaniu tekstu (np. zakres i płynność regulacji wielkości czcionki, dodawanie własnych krojów) czy współpracy z usługą „Pocket”.
Wiedziałem że można na Ciebie liczyć. Skoro już wspomniałeś to jednak potwierdzę, że panel ustawień fontów w Kobo chętnie zobaczyłbym w Kindle, ale nie brakuje mi go tak bardzo jak – w drugą stronę – trybu bloczkowego w PDF czy WSAP-a.
Zawsze do usług w miarę możliwości :)
Różnica w mobilności – ogromna!!
O ile 6 cali noszę np. w kieszeni kurtki, o tyle nawet minimalnie większy wymaga już torby lub czegoś podobnego. A jednak znacznie częściej używam czytnika poza domem niż w nim.
Osiem cali to może nie, ale łazi mi czasem po głowie Kobo Aura H2O, z czystej ciekawości. Przeskok z PW2 do Voyage jakoś w ogóle mnie nie rusza, ale te 6,8″ nęci…
Niech Ci nie chodzi po głowie tylko kupuj, przecież do 14 dni można zwrócić. Półtora roku temu przesiadłem się z PW2 na H2O i nigdy nawet przez moment nie żałowałem. Mam również PW3 (córka sobie lektury czyta) i ja już na nim nie potrafię czytać. Na H2O dużo więcej tekstu, o wiele fajniejszy kontrastowy ekran, własne czcionki, dowolne zmiany w obrębie formatowania tekstu (pogrubianie, interlinia), może tylko delikatnie wolniejszy w obsłudze. Nadmieniam, że czytam tylko epuby (żadne tam kepuby, choć sprawdzałem), nie czytam pdf-ów. W wypadku jednego i drugiego czytnika posiadam patche (dzięki dla Athame do Kindla). Właściwie dla Kobo patch jest niezbędny, wiele poprawia w wyglądzie i działaniu i jest o wiele łatwiejszy do zrobienia niż dla Kindla. Taki patch można sobie wygenerować z poprawkami i podrzucić komukolwiek, np. mailem, a później wrzucić do odpowiedniego folderu na czytniku, restart i działa. Patche ukazują się najczęściej w tym samym dniu co nowe firmware. Napiszę jeszcze, że łazi mi cały czas po głowie Aura One :) . Były problemy z dostępnością, teraz można kupić na morelach, amazon.de, ebayu z Japonii. Jak nie wypali to odeślę.
Różnica w mobilności – ogromna!!
O ile 6 cali noszę np. w kieszeni kurtki, o tyle nawet minimalnie większy wymaga już torby lub czegoś podobnego. A jednak znacznie częściej używam czytnika poza domem niż w nim.
Sony wydziwia już od kilkunastu lat … moim ostatnim nabytkiem (1997) był mini dysk który padł po niecałych 3 latach. więc Sony już dziękuję… być może czytnik dla profesjonalistów (pdf) tylko co, jak się trafi dziwak i dla odprężenia zechce pochylić się nad Eliotem.
To pewnie bez problemu znajdzie pirata w pdf albo kupi w innym formacie i skonwertuje. Albo po prostu weźmie leżący obok Kindle i przeczyta na nim. :P
dzięki Rudy. to genialna uwaga. Ponieważ u Eliota (in eng) istotną rolę odgrywa nie tylko sam tekst, ale też układ tekstu jaki pojawia się przed naszymi oczami. i w tym przypadku bezprzecznie lepszy jest ekran 13″ niż skromne 6″, gdzie przyjemność czytania jest nikła. jest tylko mały problem. konwersja tekstu zazwyczaj mocno odbiego od orginału. a pliki pdf raczej nie są orginalne, w tym przypadku.
Ja również zawiodłem się na firmie Sony! Mam kamerę Sony i laptopa Sony a po aktualizacji do Windows 10 autorski program Sony do obróbki filmów i zdjęć nie współpracuje z Windows 10. Wg oficjalnego suportu Sony w PL brak jest sterowników pod Windows 10 i nie zamierzają ich stworzyć proponując mi powrót do Windows 7 !!! Na kamerę i laptopa Sony wydałem mnóstwo kasy a teraz mogę oba te urządzenia wyrzucić na śmietnik. Dzięki ci Sony, nigdy więcej żadnego Sony!
można uwielbiać japończyków, ale są trochę dziwni. najlepiej to widać po produktch Wedla. Kiedyś luksusowa z orzechami laskowymi to było coś. teraz japoński właściciej dobił do kranców beznadzieji. ale już szczyt idiotyzmu to reklama Wedla z elementami japońskiej (pop)kultury. co do Sony. tworzą wspaniałe rzeczy (nieraz) i porzucają. ciągle szukają (nowinki) a nic nie usprawniają. podobno też użytkownicy smartfonów i tabletów też mają kłopoty. co do laptopów. przestali produkować laptopy i już nie mają zmartwienia.
Podobnie zaczyna być z telewizorami Sony. Użytkownicy skarżą się na oprogramowanie, które ponoć, nie jest już rozwijane a telewizorów w sklepach mnóstwo. Kiedyś Sony to był synonim luksusu, dzisiaj firma jedna z wielu, i to wcale nie z czołówki…
No dokładnie, sony Polska stwierdziło, że polskiej klawiatury na android TV nie będzie bo nie. Szczęśliwie dobrzy ludzie napisali :)
eeee tam co się mam marnować na śmietniku, wyślij mi.
chętnie opłacę koszty wysyłki :)
Ale o co konkretnie chodzi? O 1) sterowniki do starego sprzętu, czy 2) niekompatybilność starych wersji oprogramowania (Vegas Pro?) z nowymi Okienkami?
1) Wiele starszych rzeczy nie ma i nie będzie miało sterowników dla W10, po prostu producentom nie opłaca się pisać sterowników, to nie dotyczy tylko Sony, też mam zabawę np. z drukarkami hp czy skanerem Epsona. Zostaje wymiana sprzętu albo faktycznie powrót do W7.
2) Podobnie jest z oprogramowaniem, po prostu stare wersje programów nie będą działały z nowymi bibliotekami używanymi w nowych systemach operacyjnych.
Według suportu Sony w PL brak jest sterowników pod Windows 10. Sprzęt nie jest taki stary, ma kilka lat, pod Windows 7 wszystko chodziło. Odpowiedź suportu Sony:
„Niestety dla tego modelu komputera nie ma możliwości pobrania sterowników dla systemu Windows 10, ponieważ one nie powstały. System Windows 10 nie jest kompatybilny z Pana komputerem, więc niestety nie jesteśmy w stanie zaproponować innego rozwiązania niż korzystanie z systemu kompatybilnego” (W7). System jest kompatybilny, tylko oprogramowanie Sony nie… Komputery Sony Vaio produkowane były do 2014 r. Kamery produkowane są nadal…
A zasadniczo to chodzi o to, że nie mogę ani odtworzyć wcześniej nagranych filmów ani obrabiać bieżących. Tylko tyle i aż tyle… Laptop Sony i kamera Sony!
A ja z logo Sony mam wyłącznie… 2 czytniki ebooków :) I jestem z nich bardzo zadowolony (jeden to PRS-T1). I choć doceniam wkład w rozwój tego typu sprzętu to przyznać muszę, że nie przepadam za Sony i nie kupię telewizora, odtwarzacza a zwłaszcza komputera tej firmy. Jeśli laptop to produkcji firmy, która się w tym specjalizuje i na tym zna, np. Dell albo Lenovo ;) No i oczywiście niezastąpiona rozwaga w dobieraniu oprogramowania (włącznie z systemem operacyjnym) ;)
Chyba najlepszą komórkę miałem sony (jeszcze przed mariażem z e szwedami). Jogdial, dobra czułość modułu radiowego, świetny terminarz i książka adresowa, długo trzymał na baterii, przeżył wiele upadków. A potem dobrzy Ruscy napisali na niego kompilator C i w telefonie z roku ~2000 były takie rzeczy jak np. zdjęcia kontaktów przy rozmowach przychodzących, czy nawigacja po kablowym podłączeniu GPS-a :)
Jedyna rzecz Sony, ktora mam jes discman zombie. Istnieje od 97 roku, najtanszy model, zyl w szafie bo sie zuzyl moralnie i fizycznie (przestal dzialac) i trzymalem go z sentymentu. Jednak rok temu wlozylem dowe baterie, zajeczal i … zaczal dzialac.
Ja np. mam telefon Sony, bo jako nieliczni produkują jeszcze telefony z głównej linii w rozmiarze poniżej 5 cali. I tu raczej dostrzegam przywiązanie do tradycji i drobnych zmian niz pogoń za nowinkami. Np. taka głupia sprawa jak gumka na port USB w wodoodpornym telefonie – Sony wprowadziło woodoodporny port bez irytującej gumowanej zaślepki kilka lat po innych producentach. Jeżeli chodzi o wsparcie oprogramowania to w głównych liniach (np seria Z) jest jeszcze dobrze, ale z jakimiś modelami pobocznymi osobiście bym nie ryzykował. Tylko, że zrywanie kompatybilności to ogólnie zmora dzisiejszych czasów i wcale nie domena Japończyków. Że wspomnę choćby rzesze użytkowników Lumii pozostawionych na lodzie przez MS. Smart TV z czasem durnieją bo nie dostają aktualizacji aplikacji itd.
@Doman: Potwierdzam, byłem użytkownikiem Lumii pozostawionym na lodzie.
Prz tych rozmiarach i rozdzielczości oraz czytaniu PDF od biedy dałoby się używać do czytania nut.
Tylko mógłby się jeszcze jakoś „składać” w połowie i byłoby super.
Wyszukaj GVIDO 13.3 – marzenia się spełniają (w przyszłości i nie napewno)
Z wielkoformatowych czytników jesienią ma się pojawić czytnik do nut Gvido z dwoma ekranami 13,3 cala.
Link do wpisu o czytniku Gvido
Generalnie ostatnio jest jakiś wysyp wielkoformatowych urządzeń.
1. GVIDO ma mniejszą rozdzielczość (150ppi a tutaj jest 207ppi; 300ppi byłoby idealne). Przy nutach ma to znaczenie, bo jest masa jakichś małych kropeczek i różnych znaczków. No i jeszcze do tego dokłada się własne w trakcie gry.
2. 13,3″ to ciągle mniej niż A4 (13,3″ x 2,54 cm =~ 33cm; kartka A4 ma przekątną > 36cm; prawie 10% mniej, prawie 20% mniej powierzchni).
3. Nuty są zwykle drukowane na trochę większym formacie niż A4 i proporcjach 4/3 (zamiast sqrt(2) ). Często trafia się na 9×12″ 8,5×11″
4. Przerzucanie stron nogą w GVIDO może być dobrym pomysłem. Ciekawe, jak sprawdza się w praktyce?
Moim zdaniem idzie w dobrym kierunku. Chciałem kiedyś postawić kindle na pulpicie, ale się poddałem. :-)
Ad 1) Próbowałeś czytać nuty w 150 (no raczej w 166) ppi? Oczywiście bez skalowania. Ja próbowałem i nie widzę problemów z zauważeniem kropek. Za to spotkałem wydruki papierowe, na których trudniejsze było zauważenie detali (nieświeże wydania, co dotknie prędzej czy później każdy papier).
Ad 2) O przycinaniu marginesów słyszałeś? To z nawiązką eliminuje ten drobny brak paru milimetrów. A ekrany są, jakie są: 13.3″ to i tak kolos.
Ad 3) Zgadza się, ale nawet jak je zwyczajnie przeskalujesz do 13.3″ to nie stracą na czytelności – różnicy nie zauważysz „gołym okiem”.
No wielkość przeraża, ale stacjonarnie na biurko — brałbym :)
Ja ewoluowałam następująco Kindle PW -> Kobo Aura H2O -> Kobo Aura One :)
Przy pierwszej zmianie było tylko OK, bo Kobo miało głupi sposób obsługi przypisów, ale poprawili to w kolejnych wersjach softu i w tej chwili jestem zachwycona. Duży czytnik to jest to! Wodoodporność dla mnie jest tylko dodatkowym bonusem (po raz pierwszy wykorzystana dwa tygodnie temu :)). Jedyna przewaga Kindle to prędkość. Kobo jest trochę wolniejsze. Ale jeśli miałabym zmienić czytnik, to poniżej rozmiaru KAO nie zejdę…
Czytnika nigdy nie nosiłam w kieszeni, za to w plecaku mam kieszonkę na tablet, gdzie się idealnie mieści :D
A czy porównanie ekranów i czytelności tekstu jest na czyjąś korzyść (H2O/One) ?
Ja pakuję jak najwięcej tekstu, ustawiając bardzo małą czcionkę. Różnicę Kindle -> H2O było wyraźnie widać, bo Kobo miało ekran Carta, natomiast H2O -> KA1 jakościowo nie jest bardzo różne (mimo większej rozdzielczości).
Tak wyglądały (KA1, H2O, Kindle Voyage):
https://goo.gl/photos/vouYnhqgXtSmW5gW8
Niestety nie mogę porównać wyświetlaczy, ponieważ mój mąż uszkodził ekran H2O :( i wrócił do Voyage. Czekamy na Edycję 2, może będzie przed jego urodzinami :)
Akurat jemu nie zależy na wielkości, tylko na wodoodporności. Pocketbook Aqua to była porażka :/
Jako, że czytnik jest już na rynku jakiś czas, zapytam się, czy ktoś się pokusił o zakup?