Dostałem dzisiaj notkę prasową od nowo powstałego wydawnictwa Pies Łańcuchowy. Jest na tyle nietypowe, że warto mu się przyjrzeć bliżej.
W skrócie:
Wydawnictwo, które zerwało się z łańcucha. Pies-koneser wolnej kultury. Grupa autorów biorących sprawy w swoje ręce, a książki oddających innym za darmo.
Jeszcze raz: ZA DARMO, bo inaczej się już teraz nie da. Ale jeśli będziecie upierać się, że pisarz też pies i jeść musi, podamy wam numery odpowiednich rachunków bankowych.
Zaskoczeni? Psa Łańcuchowego założyło trzech ludzi wywodzących się ze środowiska publicystów muzycznych skupionych wokół serwisu Screenagers.pl. Już sam ten fakt każe przyjrzeć się bliżej, bo Screenagersów czytam od lat i nieraz korzystałem z ich rekomendacji muzycznych.
Zobaczmy co proponują:
Nie stoi za nami niemiecki kapitał. Szczerze mówiąc w ogóle nie stoi za nami kapitał. I dlatego omijamy archaiczną machinę wydawniczą szerokim łukiem. Zamiast rywalizować z majorsami na ich warunkach, postanowiliśmy skorzystać z bezkosztowej dystrybucji i rozwiązań przeznaczonych dla książki mobilnej. W ten sposób możemy skutecznie zwiększać nasz zasięg wśród czytelników, nie rezygnując z wysokiej jakości publikacji.
A konkretniej? Na razie dwa tytuły, oczywiście w trzech formatach (MOBI, EPUB, PDF):
Aby otrzymać powieść należy wypełnić formularz na stronie książki, pliki dostaniemy na podanego maila. A na wypadek, gdyby e-book nam się spodobał, podane jest konto autora.
Spodobał mi się też przewodnik po e-bookach i formatach: jak oswoić Psa Łańcuchowego.
Co jeszcze dodają?
Nie czujemy presji rynku, więc nie idziemy na zgniłe kompromisy. Łączymy dynamikę self-publishingu z zaletami selekcji treści.
Priorytetem nie jest zwiększenie sprzedaży, ale zasięgu.
No, można powiedzieć że koledzy 2xBłaszczyk i Sajewicz niczego nowego nie wymyślają, tylko reaktywują stary, dobry model shareware. Na kopiowanych dowolnie dyskietkach obok programu był plik txt z adresem do wysyłania czeków. Ile czeków dostali w latach 80. i 90. autorzy programów shareware, tego nie wiem, choć nie sądzę, aby wiele tam było czeków z Polski. Przelew jest łatwiejszy.
Podjęliśmy inicjatywę, która na polskim rynku wydawniczym ma charakter bezprecedensowy – nie tylko nie blokujemy leaków naszych tekstów do sieci, ale wręcz zachęcamy do nich, wierząc, że kudos buduje kapitał, a nie odwrotnie. I pamiętaj, że nie mówimy tu o blogowych notkach, ale o Literaturze.
Oczywiście można Psa potraktować jako oryginalny sposób promocji dwóch tytułów, ale sądzę, że to się rozrośnie i że na rynku jest miejsce także na Literaturę sprzedawaną jako shareware.
Co mi w realizacji tego konkretnego modelu przeszkadza, to że jest on trochę informacyjną czarną dziurą dla czytelnika – za pół roku wejdę na tę stronę i zobaczę co najwyżej ile lajków dostał każdy tekst (pod warunkiem że podłączą Facebooka), a nie zobaczę ile osób te teksty ściągnęło, ani ile zapłaciło. Warto nad tym popracować.
A tymczasem odsyłam do Psa Łańcuchowego.
Brawo! Mam nadzieje że projekt będzie się rozwijał :)
Szacun też za stronkę i grafiki na okładkach.
Jutro chętnie spojrzę na książkę Pawła Sajewicza; opis brzmi w miarę zachęcająco :)
Bezprecedensowe to by było, gdyby płacili ludziom za czytanie. A tak co? Chcą paść własne ego za darmo? ;)
Właśnie, dlaczego mam poświęcać swój cenny czas, na czytanie produktu jakichś zupełnie mi nieznanych ludzi? Nie spodoba się i co? Mam po prostu powiedzieć „no trudno, zdarza się?” A mój stracony czas kto mi zwróci?
Jeszcze maila mojego chcą, pewnie będą przysyłać reklamy maści na powiększenie penisa.
Nie musisz, ale ja np chętnie czytam autorów nieznanych. Dziwię się, że w ogóle cokolwiek czytasz przy takim nastawieniu, bo nawet najbardziej znanym pisarzom zdarzają się „gnioty”. Co do maili, to jaki problem założyć osobną skrzynkę pocztową na rzeczy ważne i osobną na chłam reklamowy?
Litości :D Proponuję kawkę przed czytaniem i pisaniem komentarzy. :D