Fani prozy Roberta M. Wegnera dostali właśnie piękny prezent od wydawcy z okazji Polconu.
Ze strony Powergraphu pobierzemy najnowsze opowiadanie: Jeszcze może załopotać. Opowieści z meekhańskiego pogranicza.
Rozgrywa się ono ok. 20 lat przed wydarzeniami z serii podczas wojny Meekhanu z Se-kohlandczykami. Warto je przeczytać, gdy jesteśmy już po lekturze wszystkich dotychczas wydanych części tomów, choć nie zawiera chyba żadnych spoilerów. Występują w nim jednak takie postaci, jak cesarz Kregan-ber-Arlens, które poznajemy dopiero w piątym tomie Każde martwe marzenie.
Nie jest to kilka akapitów – w wersji PDF opowiadanie zajmuje 80 stron. Kindle po paru minutach lektury sugeruje mi ponad godzinę do końca. Aż się cieszę, że jutro rano wsiadam na parę godzin do pociągu…
Dostępne są wersje MOBI, EPUB oraz PDF. Wersje na czytniki opracowane są poprawnie, tutaj Powergraph trzyma dobry poziom.
Bardzo się cieszę z takich niespodzianek – pozwalają skrócić oczekiwanie na szósty tom…
A ja przypomnę, że nie jest to pierwsze darmowe opowiadanie ze świata Meekhanu. W 2015 na Dzień Dziecka dostaliśmy „Każdy dostanie swoją kozę” – i to można przeczytać bez obawy o spoilery, bo jest równoległe do pierwszych opowiadań w tomie Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ – Południe.
PS. Premierze opowiadania towarzyszy konkurs na cosplay, grafikę lub slogan dotyczący serii. Do wygrania pieniądze i książki Powergraphu. Szczegóły na stronie z opowiadaniem.
Jako że opowiadania w tym cyklu są zwykle dołączane jako części książki (któreś nie było?) to jednak poczekam na szósty tom… Rozdział, który już znam zaburza mi tok czytania. :)
No nie, to jest opowiadanie spoza głównego nurtu serii – skoro dzieje się te 20 lat wcześniej, więc nie sądzę, aby trafiło do VI tomu.
Tak samo „Każdy dostanie swoją kozę” było nadprogramowe – taki bardziej bonus.
Ej, jak to szósty tom? Sądziłem, że na piątym Wegner już zakończył cały cykl. Miła niespodzianka, że to jeszcze nie koniec.
Hmm, jak to zakończył? Trochę wątków się zaczęło łączyć, ale do końca to chyba daleko, choć mamy koniec — a nie będę spoilerował.
No właśnie – jak to zakończył? Przecież mnóstwo wątków zaczęto w 5 tomie. Pojawiło się jeszcze więcej pytań. Jakby Pan Wegner skończył sagę na 5 tomie, to bym się bardzo zdenerwował ;)
A co do opowiadania – bardzo miłe są takie gesty.
I co do audiobooków – no storytell to niestety problem (dla mnie), bo nie akceptują płatności kartami zagranicznymi (czyli abo niedostępny za granicą, co to za umowy, żeby POLSKIE audiobooki były niedostępne dla obcokrajowców? Na co im to? A my pokrzywdzeni. Czy jakaś inna firma oferuje to poza granicami Polski?).
Heh, musiałem na moment powrócić do V tomu, żeby sobie przypomnieć. Faktycznie tak to się nie mogło zakończyć.
Ależ miła niespodzianka! Strona nieco myląco pokazuje „Produkt niedostępny”.
Tak, bo nie można go dodać do koszyka i kupić, a są po prostu bezpośrednie linki do plików.
A ja nie zacząłem jeszcze ostatniego tomu choć jest kupiony i na czytniku. Może to.mnie zmobilizuje.
Ale bynajmniej nie dlatego że RW słaby. O nie – dobre fantasy.
Ja ostatnio przerobiłem sobie cały cykl Wegnera ponownie, tym razem w audiobooku, łącznie z V tomem, którego wcześniej nie czytałem. Niestety audiobook dostępny tylko w Storytel. No i z wielu wątków z wcześniejszej lektury nie zapamiętałem nic. :)
Ale sam reklamujesz Robercie streszczenia poprzednich książek. W mobi. Chyba streszczenie przeczytam
RW dla mnie ociera sie o naprawdę wielka literaturę fantasy – czyta się go z ogromna przyjemnością chociaż niektóre wątki mi osobiście się nie zazębiają… ale uniwersum jest imponujące i bardzo bogate. Po zakupie ostatniego tomu zrobiłem sobie powtórke z rozrywki i przeczytałem od nowa cała serie… czekam z niecierpliwością na kolejny tom – mam nadzieje ze P. Robert będzie szybszy niż GM – skądinąd imho meekhan oferuje dużo więcej niż Gra o tron :P
Weź se spróbuj Malazanskiej Księgi Poleglych.
Że niby lepsze od Wegnera?
Czy lepsze? De gustibus non disputandum est ale wyrażę swoją opinię:
Jest na pewno inne, aczkolwiek w wielu miejscach mam wrażenie (i nie tylko ja bo to często podnoszony argument), że RW mocno się sugerował Malazańska…
Erricsoon stworzył naprawdę „epicki” wielopoziomowy świat z bardzo rozbudowanymi kulturami, ciekawymi historiami i pełnokrwistymi bohaterami. Gdzie bogowie/ascendenty funkcjonują i mieszają się w sprawy śmiertelnych. Nie brak tam też naprawdę świetnego humoru.
I historia poprowadzona jest podobnie jak zrobił to za nim Wagner, na różnych kontynentach z masą kompletnie różnych postarci w kolejnych tomach (co prowadzi czasem do pewnej konfuzji jeśli pomiędzy czytaniem poszczególnych tomów minęło zbyt dużo czasu) które z czasem zaczynają się zazębiać i spinać w jedną olbrzymią historię.
Mnie u RW denerwuje nieco „militarystyczne” podejście do fantasy, bo z Górskiej Straży zrobił niemal komandosów i to w takim nie fajnym i nie kojarzącym mi się z fantasy, współczesnym niemal wydaniu. Jakoś nie bawi mnie ta strona Meekhańskiego. Plusem jest natomiast dość ciekawie opowiedziana historia, koncepcja bogów/a’nabogów etc. Na pewno kunszt pisarski RW nie dorównuje Ericssonowi, bo opisy innych plemion, kultur choć są ciekawe (Issaram/Dalekie Południe) to stanowią jedynie blade i płytkie odbicie tego co jest u Ericcsona, nie mniej historia którą przedstawia Wagner jest napewno nie nużąca i dość wartka, mniej jest też „chaotyczna”, bo obszar czasu i geografii na którym skupiały się obecne tomy jest znacznie mniejszy niż w Malazańskiej Księdze…
Tu inna z ciekawych „recenzji” porównawczych:
http://lubimyczytac.pl/oficjalne-recenzje-ksiazek/11274/granica-swietnosci-przekroczona
Dzięki yaslaw, jestem na wakacjach i nie bardzo mam jak pisać dluzsze teksty :-)
Chodziło mi nie o gorsze/lepsze, barrdziej o sugestię, że jeśli komuś się podoba Meekhan, to powinno się spodobać też Imperium Malazańskie. Jest tylko problem z ebookami a MAG chyba już oficjalnie wymiksował się z nowego wydania :-(
Po przeczytaniu licznych negatywnych recenzji i różnych dyskusji na temat Eriksona jakoś powątpiewam w jego kunszt pisarski ;) Sprawdziłabym sama, ale opinie, że należy przeczytać x tomów, zanim historia nabierze jakiegokolwiek sensu, skutecznie mnie odstraszają od tej serii.
Jasne, nie każdemu Erikson przypasuje.
U mnie było tak, ze po pierwszym tomie kompletnie nie wiedziałem co o tym myśleć, bo z historia była na tyle chaotyczna i skomplikowana, że nic się tam za bardzo nie kleiło.
Po rozpoczęciu drugiego tomu (każdy z nich ma ok. 1 000 stron a jest ich 10 ;)), dalej nic nie wiedziałem, bo akcja działa się na innym kontynencie i z zupełnie marginalnymi nawiązaniami do tomu pierwszego. Nie mniej drugi tom był dla mnie przłomem bo „Sznur Coltein’a” bardzo przypominał mi trochę tragiczny odwrót armii Napoleona z Rosji w 1812 r. Nie mniej było to bardzo ciekawe, mimo że znowu w tomie III zostawia kompletnie ten wątek i wraca do tomu I-go ;)
Natomiast, jeśli masz ochotę tylko spróbować Ericsona polecam opowiadania o przygodach nekromantów z cyklu Opowieści o Bauchelainie i Korbalu Broachu – które okraszone sa świetnym i bardzo Ericsonowym poczuciem humoru, które mi osobiście bardzo odpowiada (na marginesie postacie te występują w głównym cyklu Malazańskiej – ale ten spinoff jest niezależny od głównego cyklu).
Zainteresowałeś mnie tą sagą Malazańską. Tylko, że mam tyle ebooków na półce do przeczytania … :(
Ja nie wiem czy nekromanci tak od razu to dobry pomysł ;-) Oni są dość… specyficzni i lepiej ich chyba już mieć trochę w kontekście bo nie jestem pewny czy te spinoffy będą tak od razu bawić.
Zrobiłeś mi smaka, po czym okazało się, że brak ebooka…
Przeczytałem całą Malazańską sagę w mobi na Kindlu
no fajnie … tylko gdzie kupić tą serię Steven Erikson’a ?
ps. RW uwielbiam, to opowiadanie sprawiło, że poczułem się jak by święta przyszły wcześniej ;-))
Tak naprawdę mam szczwany plan, trzeba atakować wydawnictwo MAG, ze wszystkich stron, z lądu i morza, z wody i powietrza, to może się namyślą. Miało być nowe wydanie w poprzednim czy moze obecnym roku, ale wyleciało z planów wydawniczych. Zdaje się że definitywnie.
Ale zmasowana akcja, gdyby im 50 tysięcy osób napisało „dej Eriksona”, to kto wie …
;-)
Prawda jest taka, że ebook ma tu sens, poprzednie wydanie to były grube książki, okladka A4 w miękkich okladkach, jak dla mnie grzbiety rozpadały się a rogi zacinały od samego patrzenia w księgarni.
może zastanowią się nad ponownym wydaniem biorąc pod uwagę takie oferty na książki używane:
https://www.olx.pl/oferta/steven-erikson-malazanska-ksiega-poleglych-tom-1-9-wyd-kolekcjonerski-CID751-IDAUIYX.html#9de6011da8
;-)))
ps ja do wydawnictwa napisałem ;-)
…ale nie dostałem żadnej odpowiedzi.
Widać nie są zainteresowani opiniami klientów ;(