W poniższym artykule przyjrzymy się twórczości Henninga Mankella i spróbujemy podpowiedzieć, od czego zacząć jego lekturę.
Henning Mankell urodził się w roku 1948 i jest jednym z najpopularniejszych szwedzkich autorów, jego powieści rozeszły się w ponad 40 milionach egzemplarzy. Co ciekawe, od dawna mieszka w Mozambiku, gdzie był dyrektorem Teatru Avenida w Moputo. W lutym 2015 ogłosił, że cierpi na nowotwór – o czym też zamierzał pisać na łamach dziennika Göteborgs-Posten. Niestety, zmarł 5 października 2015.
Cykl Kurta Wallandera
Powieści kryminalne o Wallanderze, pisane w latach 1991-2009 przyniosły Mankellowi największą sławę. U nas ich wydawanie rozpoczęto z dużym opóźnieniem, bo po roku 2004, ale ukazały się już wszystkie.
Oto kolejne tomy:
- Morderca bez twarzy
- Psy z Rygi
- Biała lwica
- Mężczyzna, który się uśmiechał
- Fałszywy trop
- Piąta kobieta
- O krok
- Zapora
- Niespokojny człowiek
O Wallanderze jest też Ręka, napisana w 2004, ale wydana poza Szwecją dopiero niedawno: Mankell zdecydował się wydać teraz powieść w innych państwach oraz dołączyć do niej obszerny spis osób i miejsc ze świata Wallandera. Autor zwierza się również z pracy nad serią kryminałów i opisuje radości i problemy wynikające z jej popularności.
Do cyklu wlicza się też czasami Powrót nauczyciela tańca – patrz np. zestawienie na inspector-wallander.org, choć bohaterem powieści jest nie jest Wallander, ale Stefan Lindman.
Swoistą kontynuacją serii Wallandera jest powieść Nim nadejdzie mróz poświęcona jego córce, Lindzie – i tu pojawiają się też bohaterowie z „Powrotu…”.
Cały ten zestaw uzupełnia Piramida – spory (547 stron) zbiór pięciu opowiadań o przeszłości Wallandera, z których jedno dało tytuł całości. Poszczególne części tego zbioru wydano także osobno i są po kilka złotych – odnoszę wrażenie, że bardziej opłaca się kupić te części.
Inne powieści
Tutaj mamy nie tylko kryminały, również powieść historyczną.
- Wspomnienia brudnego anioła – Historia Szwedki, która zostaje właścicielką największego domu publicznego w stolicy Mozambiku na przełomie XIX i XX wieku. Mankell sięga do dokumentów sprzed stu lat, by opowiedzieć historię tajemniczej nordyckiej piękności.
- Mózg Kennedy’ego – Diagnoza „HIV” brzmi jak wyrok. Mnóstwo ludzi głowi się, jak ten wyrok anulować, a przy okazji… dobrze zarobić. Nieważne, ile przy tym stracą inni – pieniądze, zdrowie, życie. Mnożą się zespoły i laboratoria opracowujące formułę leku na HIV. Wszystkie te działania owiane są tajemnicą, a w grę wchodzą zawrotne sumy. Nic dziwnego, że pojawiają się teorie spiskowe i nielegalne praktyki.
- Włoskie buty – Dziwaczna prośba dawnej miłości pociągnie za sobą lawinę zdarzeń i spotkań, które nie pozwolą byłemu lekarzowi wieść dawnej, wycofanej egzystencji, ale zmuszą go do powrotu do życia i rozliczenia z przeszłością.
- Chińczyk – Mankell w swoich kryminałach nie ogranicza się do anatomii zbrodni; zabiera również głos w dyskusjach na tematy polityczne i społeczne. Taka też jest problematyka jego powieści „Chińczyk”, która odważnie podejmuje zagadnienie rozwoju i ekspansji światowego mocarstwa.
Co wybrać?
Najwyższą ocenę w portalach społecznościowych ma – o dziwo, siódma część cyklu o Wallanderze: O krok – wg Biblionetki: 4,9/6, a w lubimyczytac.pl: 7,4/10.
Tak o niej pisze recenzent Biblionetki:
Długo nie mogłem się zorientować, czym „O krok” różni się od wielu innych powieści kryminalnych. Jest w tej książce spokój, jakiś ład i równowaga i, mimo że to przecież kryminał, lektura tej powieści działa… kojąco.
To, że Mankell jest bardzo dobrym pisarzem (ze dwie klasy wyżej od naszego Krajewskiego na przykład), to jasne, ale…
Myślę, że chodzi o sposób przedstawienia postaci. Bohaterowie są pełnowymiarowi, mają złożoną psychikę i swoje własne, często skomplikowane sprawy życiowe. Poza tym mają uczucia. Różne uczucia. Nie tylko złość i nienawiść, które przecież nie byłyby niczym dziwnym w przypadku policjantów nieradzących sobie początkowo z trudnym zadaniem.
Generalnie – większość cyklu o komisarzu ma niezłe recenzje, oceny w LC od 6,6/10 w górę. Z tego co się zorientowałem, nie ma obowiązku czytania wszystkich części pod rząd, choć łączy je oczywiście osoba głównego bohatera, o którym dowiadujemy się coraz więcej w każdej części.
Najniższe oceny spośród tytułów obecnych w promocji – około 6/10 mają Ręka (ale to z samego założenia książka dla fanów, wydana dodatkowo) oraz Mózg Kennedy’ego.
Osobistych rekomendacji tu nie będzie, bo dopiero zacząłem czytać pierwszą część, tj. Morderca bez twarzy – po kilkudziesięciu procentach wciąga i wygląda na to, że pójdzie nieźle. :-)
Z recenzji na blogu cowartoprzeczytac:
To chyba cecha charakterystyczna Mankella, że porusza tematy ważne dla swojego kraju i aktualne. Przeczytałam tylko dwie jego powieści, ale mam wrażenie, że podobnie będzie w pozostałych. Dzięki temu jego powieści nie są pustą rozrywką, a bohater, którego stworzył nie przypomina innych superbohaterów powieści, którzy nieustraszeni i szczęśliwi rozwiązują kolejne kryminalne zagadki.
A które powieści Mankella warto według Ciebie przeczytać? Albo, co Cię rozczarowało? Podziel się w komentarzach.
Autor zdjęcia: Frankie Fouganthin, CC BY-SA 4.0
„To, że Mankell jest bardzo dobrym pisarzem (ze dwie klasy wyżej od naszego Krajewskiego na przykład), to jasne, ale…”
Odważna teza. Odnoszę wrażenie, że autorzy skandynawscy są szczególnie hołubieni przez polskich czytelników. Wynika to agresywnej kampanii księgarni, które przypisują tym kryminałom przymiot „klasyki gatunku”. Zgodzę się, że książki te są dobre, ale nie przesadzajmy. Wracając do Mankella akurat i pozycji „O krok”. Było to moje pierwsze zetknięcie z twórczością tego autora i muszę przyznać, że nie zrobiło na mnie szczególnego wrażenia. W połowie książki można już przewidzieć rozwiązanie, a tło społeczne również pozostawia wiele do życzenia.
Wiedziałem, że ten cytat będzie kontrowersyjny. :-) W ogóle, porównywanie ze sobą poziomu pisarzy, nawet piszących w tym samym gatunku bywa ryzykowne.
Też to jest inny gatunek kryminału Krajewski zdaje się pisze kryminał historyczny. Ponadto bohaterowie są zupełnie inni: u Krajewskiego detektyw sam wymierza sprawiedliwość, czego nie ma u Mankella. Zaś na pytanie: co warto przeczytać, to myślę, że całą serię, oczywiście o ile polubimy bohatera, który boryka się z rozlicznymi słabościami i problemami rodzinnym. Przyzwyczaiłam się do komisarza Kurta Wallandera. Trudno mi wybrać ulubioną część, bo mimo wszystko to są kryminały, lektura jednorazowa i służąca rozrywce, nawet jeśli zaangażowana społecznie, ale jakbym miała wybierać to pierwszą część cyklu „Morderca bez twarzy” cenię chyba najbardziej.
Podobne są kryminały Petera Robinsona i jego Alan Banks, który z kolei działa w Leeds. Także może to nie jest kwestia narodowa w tych seriach tylko czy lubimy detektywa, czy nie.
Skandynawscy pisarze „są szczególnie hołubieni” bo potrafią wyjść poza zbrodnię i pokazać społeczeństwo, jego przemiany a na tym tle i podłoże zbrodni. Udaje im się wykreować realnych bohaterów i wypełnić treść czymś więcej niż epatowaniem przemocą. „Wszystko” zaczęło się od spółki Sjöwall, Wahlöö. Szkoda, że brak ich książek w wersji elektronicznej. Ale skoro jest już Agatha Christie to jest nadzieja…
Moim zdaniem Mankell czy Larsson są ich dobrymi „uczniami” i kontynuatorami „klasyki gatunku” w osobach spółki Sjöwall, Wahlöö.
Ja osobiście polecam cykl o Kurcie Wallanderze. I mimo że nie trzeba go czytać w kolejności to jednak polecam tak zrobić. Wtedy poznajemy chronologicznie bohaterów a tym samym w kolejnych częściach wiemy kto jest kim. Czytałem innych skandynawskich pisarzy ale uważam że Mankell jest najlepszy. Pomimo że podkreśla się iż Mankell porusza ważne społecznie tematy to ocenianie jego książek pod tym kątem jest chyba niepotrzebne – przecież to są 'kryminały”. Dany problem ma posłużyć do zbudowania wątku powieści. W mojej ocenie najsłabszy jest „Mózg Kennedyego „. Jeśli ktoś oglądał jakieś filmy na kanwie powieści o Wallanderze to muszę przyznać że żaden z aktorów nie zbliżył się do książkowego pierwowzoru. Także zachęcam do lektury.
A ja myślę, że jest wręcz odwrotnie. Wątek powieści służy to ukazania problemu społecznego. Do tego właśnie Mankell używa kryminału. I dlatego chyba zdecydował się pisać kryminały, bo one najlepiej się nadają do tego, co chce powiedzieć.
Cenię sobie „Piątą kobietę” i „Powrót nauczyciela tańca”. Obie o tym, z czym rozliczał się Larsson, ale w moim rankingu są dużo wyżej. Larsson przy Mankellu wypada jakoś tak „komiksowo”.
Ja osobiście byłem Larssonem zdegustowany – a przeczytałem tylko pierwszą książkę, podobno następne są jeszcze gorsze.
Z cyklu o Wallanderze chyba najbardziej mi się „Fałszywy trop” podobał.
Dzięki za takie zestawienie. Właśnie mocno się zastanawiałem czy by nie kupić kilku książek Mankella. Mam jednak pytanie o punkty virtualo. Jak to jest kiedy się kończą? Tzn zostaje ich jakaś ilość na koncie, ale nie pozwalająca na zakup żadnej książki (za mała). Czy wtedy trzeba dokupić następne, żeby móc jakiś zakup sfinalizować? Czy cenę za książkę można podzielić i np. część zapłacić w punktach a część w zł.?
Nie można podzielić wypłaty między punkty i inną formę, więc to jest jakaś wada tych punktów. Z drugiej strony – zawsze można doładować wtedy konto np. na 5 złotych.
Ok. Dzięki za odpowiedź. Jest to wada. Nie lubię takich sytuacji, choć oczywiście rozumiem księgarnię – chcą zarobić, a najlepiej zarabia się na „końcówkach” tego typu punktów.
Moim zdaniem „O krok” to rzeczywiście jedna z najlepszych części cyklu. Skutecznie wciąga czytelnika w prowadzone śledztwo – głównie dzięki, tak lubianej przez Mankella, drobiazgowości w przedstawianiu pracy policji. I choć niejednokrotnie oznacza to nie spektakularne zwroty akcji (choć i tych nie brakuje), a mozolne dochodzenie do prawdy i zagłębianie się w procedury, człowiek czuje się tak, jakby sam brał udział w dochodzeniu.
Z pozostałych tytułów poleciłbym „Piąta kobietę” oraz „Fałszywy trop”.
Polecam wszystkie! Mimo wszystko polecam czytać cykl o Wallanderze po kolei. Mankella odkryłem chyba w 2006 roku za sprawą „Lata z kryminałem” i tak to się ciągnie do dzisiaj. Akurat tego autora zbieram „w papierze” ;)
Dwie sprawy: Mankell ogłosił, że choruje na nowotwór rok temu, a nie kilka dni temu; „(…) w latach 1991-2009 przyniosły Manningowi (…)” – Mankellowi! ;)
Manning to chyba taka krzyżówka imienia z nawiskiem :)
a mnie cały ten cykl nudzi….
Kurt nie wyciąga wniosków z poprzednich spraw, nie uczy się, nie zdobywa doświadczenia.
Autor wiele razy wprowadza błędne ramy czasowe, typu „rok temu…” (dla czegoś co było dwa lata temu – o czym dowiadujemy się jeśli czytamy wszystko po kolei),
Tak samo, autor zapomniał w „fałszywym tropie” o tym, że Kurt poznał już męża swojej koleżanki w „mężczyzna, który się uśmiechał”.
itp itd.
Generalnie, czytając odnoszę wrażenie że szwedzka policja nie wie co robi, a jeśli Kurt należy do tych najlepszych….to tam musi być raj dla bandziorów :).
Z resztą widzę, tą samą nieudolność policji, pitolenie o niczym, 90% tła zupełnie zbędnego oby tylko wypełnić kilka dodatkowych stron w książce – we wszystkich kryminałach skandynawskich, które czytałem.
Słabizna :).
Moja Żona jest wielką fanką kryminałów. Czytała „O Krok” Mankella. Bardzo, bardzo słaba książka. Wady: brak profesjonalnego opisu śledztwa, opisywanie trywialnych czynności bohatera (np. częste oddawanie moczu, siadania i wstawanie z krzesła itd.), nudna fabuła. Przestrzegam przed zachwytem tym autorem.
Kupiłam wszystkie i właśnie zaczynam 7 część. Wciąga. Ta nieśpieszna narracja i drobiazgowość ma działanie hipnotyczne wręcz :)
Cykl o Wallanderze jest fantastyczny, chociaż nie pozbawiony wad. Za dużo nieszczęść Mankell zrzucił na Kurta, dodatkowo uważam że trzy pozycje (Meżczyzna, który się uśmiechał, Piąta kobieta i Zapora) w dużej części przynudzają. Reszta książek jednak wspaniała.
Ja bardzo lubię cały cykl Mankella o Wallanderze. Fakt, że bohater może być irytujący. Zwłaszcza jak zapomina komórki i nie nosi broni. Generalnie każda część jest dobra. Denerwuje mnie tylko, że w życiu bohatera są pewne nieścisłości. W jednej części kupuje np. nowy samochód a w następnej znowu ma stary. Wie, że jego przyjaciel ma problem z alkoholem ale w kolejnej części to już dla niego nowość. Dotyczy to także prowadzonych wcześniej spraw. Omawiane w kolejnych częściach detale nie są zgodne. I jak to wcześniej ktoś zauważył ramy czasowe nie zawsze się zgadzają.
Czytałam Włoskie buty i Szwedzkie kalosze. Obie książki uważam, są świetne. Niby nic się nie dzieje a jednoczenie tyle się dzieje. Muszę wziąć się (😊) za kryminały.
obie świetne. Ale „Grząskie piaski” już nie.
Przeczytałem dwie powieści mężczyzna który się uśmiechał i fałszywy trop powiem tak,czyta się luzno i wygodnie lecz autor nie powala tą często nudną i słabą fabułą..