Kiedy ktoś staje się fanboyem? Gdy zaczyna przekonywać (siebie i innych), że jego ulubiona rzecz przydaje się do wszystkiego i powinna stać się powszechnym obiektem pożądania.
Czytniki e-książek nie są gadżetami dla wszystkich. Są dla tej mniejszości społeczeństwa, która czyta – i to czyta sporo. Pominę fakt, że wyciągając w metrze Kindla można się lansować na intelektualistę, bo grupa docelowa takiego lansu, w postaci miłośniczek literatury z pierwszego roku UW jest dość ograniczona.
Ale nawet jeśli chodzi o czytanie, e-readery, a wśród nich Kindle 3 nie nadają się do wszystkiego. Tutaj parę sytuacji, w których nadal mamy alternatywy.
Research
Jako „research” (czy też „prace badawcze”) rozumiem poszukiwanie informacji na jakiś temat. Piszemy na przykład artykuł, a na biurku mamy dziesiątki książek z różnymi zakładkami. Co wtedy robimy:
- szybko porównujemy jakiś fragment (np. ujęcie tematu) w kilku książkach,
- szukamy informacji o czymś w kilku książkach,
- porównujemy fragmenty tej samej książki (np. w zbiorze artykułów na dany temat, albo w zestawie „treść+komentarz do treści”),
- jedna książka odwołuje się w przypisach do drugiej, wtedy skaczemy między nimi.
Co w przypadku książek elektronicznych i Kindle?
- Nie możemy mieć otwartych kilku książek naraz. Przełączenie się między dwoma książkami czasami jest dość szybkie: sortujemy od ostatnio czytanych, potem dwa kliknięcia: HOME, książka. Ale nadal wolniejsze niż przełączenie się między dwoma otwartymi PDF na komputerze.
- Nie możemy szybko przeskoczyć między paroma miejscami w jednej książce. Można ustawiać zakładki, a potem korzystać z Menu –> Your Notes and Marks, ale to też parę kliknięć.
Zwróćmy uwagę, że kupienie Kindle DX właściwie niczego tu nie załatwia, bo fajnie, że obejrzymy sobie wygodniej plik PDF, ale dwóch PDF-ów na raz nie obejrzymy.
Rozwiązanie: jeśli mamy dużo książek elektronicznych i potrzebujemy je wykorzystywać – do tego wciąż najlepszy będzie netbook. Tym bardziej że od biurka zawalonego książkami na razie nie uciekniemy. Dlatego gdy zajmuję się (na swoje potrzeby) tłumaczeniem Biblii, często moje biurko wygląda właśnie tak:
Istnieje kilka e-czytników, które posiadają „zakładki”, np. 10-calowy Irex 1000S, którego umiejętności czytania naukowych PDF chwalono. Tyle, że to model sprzed paru lat, kosztował dobrze powyżej 2 tysięcy zł, a firma w międzyczasie upadła…
Szybka orientacja w treści książki
Gdy kupuję książkę papierową (ale nie powieść), to często ją najpierw przekartkowuję, zwracając uwagę np. na tabelki, ilustracje, różne kluczowe myśli.
Na Kindle będzie trudniej – odświeżanie jest z nowymi czytnikami coraz szybsze, ale w końcu palec nas rozboli. Jeśli książka ma w nawigacji rozdziały, można klawiszami kursora (joystickiem w K2) skakać lewo-prawo i przeglądać choć początki rozdziałów. Ale idealne to nie jest.
Rozwiązanie: tu dla mnie całkiem nieźle sprawdza się Kindle for PC. Ustawiamy mu dwie kolumny, wtedy na ekranie monitora mieści się dużo tekstu, jesteśmy w stanie to „przekartkować”.
Tu przykład z książki „Search Patterns”, której swoją drogą nie kupiłem w Kindle Store, a w O’Reilly. Miałem wcześniej wersję papierową i pozwolili na „upgrade” za jedyne 5 dolarów.
W przypadku książek z Kindle Store czasami przydaje się też funkcja „Popular Highlights” – czyli lista fragmentów, które ludzie podkreślali. O tym napiszę jeszcze osobno.
Czytanie tekstów nielinearnych
Czytnik najlepszy jest przy tekście linearnym – takim, jak powieść, w którym co minutę czy dwie wciskamy „Następna strona” i po prostu czytamy. Jeśli mamy skakać między różnymi częściami, nie zawsze jest to wygodne. Nawet jeśli mamy czytnik z dotykowym ekranem – to czy zawsze książki są odpowiednio olinkowane?
Dlatego Kindle (mimo tego, że modele DX kupowano masowo na niektórych uczelniach w Stanach) nie sprawdzi się przy każdym rodzaju podręcznika, a już szczególnie przy takim, gdzie czytając jeden rozdział, musimy sprawdzać coś w drugim i trzecim, a potem w słowniczku, kluczu odpowiedzi czy ramce z definicjami… Inna sprawa, że porządny podręcznik będzie miał to wszystko podlinkowane.
Rozwiązanie: istnieją teksty nielinearne opracowane specjalnie dla Kindle. Korzystanie z takiej NET Bible opracowanej przez ukraińską (!) grupę OSNOVA będzie przyjemnością, bo w każdej chwili możemy przejść do obszernego komentarza.
Jeśli nie – to bywa, że nadal najlepszy jest stary dobry papier z dwudziestoma zakładkami.
Podsumowanie
Czy chcę tu zniechęcić kogoś do Kindle lub innych e-czytników? Skądże.
Warto pamiętać, że to są e-czytniki czyli urządzenia do czytania. Tymczasem podane przykłady dotyczą już bardziej „pracy z tekstem”. W tym zastosowaniu Kindle będzie miał wciąż ograniczenia i warto być ich świadomym.
Z drugiej strony każdy ma inną sytuację i potrzeby. Czasami warto jest po prostu Kindelka pożyczyć od kolegi na godzinę i spróbować samemu. Nie zawsze rady innych będą tutaj przydatne.
„Pominę fakt, że wyciągając w metrze Kindla można się lansować na intelektualistę, bo grupa docelowa takiego lansu, w postaci miłośniczek literatury z pierwszego roku UW jest dość ograniczona.” – rozwalisz mnie kiedyś takimi tekstami ;)
A co do „nieużyteczności” Kindla, to od siebie dodam, że całkowicie nie sprawdza się on do:
– czytania artykułów naukowych (pdf) i to nawet nie ze względu na ubogie odwzorowanie ilustracji, ale dlatego że pdfy takie są 2-kolumnowe, zatem jak chcemy uniknąć powiększania, zmniejszania i latania to skazani jesteśmy na malutką czcionkę. No, ale Kindle to nie czytnik pdf;
– czytania pozycji, gdzie obraz stanowi istotny wkład do zrozumienia treści. Np. mapki w książce historycznej etc. Nie tylko ze względu na, ponownie, ubogie odwzorowanie ilustracji, ale niemożność (wygodnego) „skakania” do np. mapki, gdy chcemy z nią skonfrontować czytany tekst (rdrozd pisał o tym wyżej w kontekście tekstów nielinearnych. Ale o ile podręcznik to ich oczywisty przykład, o tyle książka historyczna z mapkami co setną stronę, gdy mapki dotyczą kolejnych kilku rozdziałów, już mniej się nasuwa i dlatego pozwalam sobie rozszerzyć ten przykład).
Za to długo mogę wyliczać dlaczego Kindle jest dla mnie w wielu innych sytuacjach o wiele bardziej, nie tyle użyteczniejszy, a wygodniejszy niż „papier”, ale to byłyby już trywializmy.
Takie typowe artykuły naukowe to DX już by dał radę, nawet mimo dwóch kolumn.
Drugi powód o którym mówisz trochę wyjaśnia to, dlaczego np. w Kindle Store nie ma zbyt wielu przewodników – tam właśnie też się skacze między mapkami, listami jakiś obiektów i ich opisami. Zrobienie z takiego Lonely Planet książki kindlowej jest możliwe, ale potwornie pracochłonne, bo wymaga złożenia praktycznie od początku.
Do artykułów naukowych za to doskonale nadaje się DX. Bez problemu czytam dwukolumnowe w pozycji portretowej (zresztą do tej pory przeważnie je drukowałem w formacie A5). Jeżeli zaś chcę sobie zoomować obrazek, to po prostu obracam DXa o 90 stopni i samo się dopasowuje (w ustawieniach fit to width), wówczas nie trzeba się bawić w niewygodnie powiększanie pdfa. W każdym razie przy takim formacie DX jest niezastąpiony.
Kindle nie nadaje się także do gromadzenia dużej biblioteki, gdyż nawet z użyciem Collections praktyczny limit to jakieś kilkadziesiąt książek. Ja mam w tej chwili ponad 800 (to mniej więcej 1/2 – 2/3 tego, co chciałbym na nim trzymać) i próbuję to jakoś opanować za pomocą aplikacji stworzonych przez innych użytkowników (np. Kindle Collection Manager) ale i tak jest to duże wyzwanie. O dziwo, znacznie lepiej w tej kategorii wypada eClicto, który po prostu „widzi” foldery w systemie plików a specjalna „kolekcja” zawierająca ostatnio czytane pozycje jest rewelacyjnie przydatna.
Kolejnym ograniczeniem jest „jedynie słuszny” DRM, który skutecznie uniemożliwia korzystanie z książek i periodyków np. w naszym rodzimym języku. Muszę przyznać, że kupując swojego DXG miałem świadomość tego ograniczenia (czytnik był kupowany głównie pod kątem czytania dokumentacji technicznej w niezabezpieczonym formacie PDF), ale po „rozsmakowaniu” się w czytaniu na Kindle, zaczęło mi to doskwierać.
Najgorsze jest to, że obiektywnym ograniczeniem jest jedynie czas odświeżania ekranu e-ink (w tej kategorii Kindle jest akurat niezły). Nie sądzę, aby istniały jakiekolwiek przeszkody dla porządnej obsługi PDFów, innych formatów, w tym z DRMem, czytania kilku książek jednocześnie z możliwością natychmiastowego przełączania się nimi, itp. Jedynym ograniczeniem jest dobra wola producenta, który tak profiluje funkcjonalność software, aby przywiązać i w miarę przyzwoicie obsługiwać wyłącznie swoich klientów (chociaż i w tym zakresie daleko im do doskonałości).
sprawdzam, czy kundel nadaje sie do pisania komentarzy… przy okzaji odkrylem, ze naciskajc alt+qorny rzad literek to wychodza cyferki…
cały punkt pierwszy (research) rozwiązać jest łatwo, gdy mamy 3-5 szt. kindle!
pewnie dlatego uczelnie kupowały duże ilości.
Ale uczelnie kupowały po jednej sztuce dla studentów.
I zniszczyłeś wizję :D
troszeczkę niezwiązany z wpisem komentarz, ale chciałbym zapytać czy są szanse na favicon na blogu? w zakładkach nie za ładnie wygląda tak bez żadnego obrazka :)
Faviconka dołożona :)
http://www.engadget.com/2009/09/28/kindle-dx-called-poor-excuse-of-an-academic-tool-in-princeton/2
Z tej notki także wnika, że kindle nie nadaje się jeszcze do różnych rzeczy.
Co do fragmentu o 'lansie w metrze’ to uważam, że nie powinno się powtarzać i utrwalać takich opinii. Może ktoś chce poczytać po prostu, jedzie długo metrem. Czemu pierwszą rzeczą, która przychodzi innym do głowy to to, że chce się pochwalić elektroniką?
Akurat uwagi do DX odnosiły się do słabych możliwości notowania – no właśnie, do tej pory DX nie dorobił się notatek i podkreśleń w PDF (Kindle 3 już to ma), ale mało jest też narzędzi do obróbki tych notatek, można je co najwyżej przeglądać sobie potem na Kindle for PC, co jest fajne, ale nie wystarcza.
Co do lansu w metrze, ja oczywiście też czytam i nie uważam napotykanych czytelników za lanserów. :) Chodzi mi bardziej o to, że niektórzy mogą jednak Kindle traktować jako typowy gadżet. Tak samo jak znam właścicieli smartfonów i tabletów, którzy w zasadzie bawią się głównie ikonkami i ściąganiem aplikacji, tak samo mogą być użytkownicy czytnika, którzy wrzucą na niego parę książek, a potem co jakiś czas otworzą, ale żadnej nie przeczytają. :)
@Autor
Tak przy okazji – czy na kindla można ściągnąć biblię w języku polskim?
Na Bookini.pl są jakieś kopie Biblii Tysiąclecia, takie sobie. Oficjalnie nic więcej nie ma. Jeśli ktoś ma pliki w HTML czy DOC (znaleźć je na necie można), to może sobie sam skonwertować, ale z publikowaniem książek jest problem legalności.
> @Miłosz
> Tak przy okazji – czy na kindla można ściągnąć biblię w języku polskim?
Był czas, że ludzie próbowali czytać biblię na Palm OS, a później już jakoś pomysł upad.
Swego czasu były różne artykuły na ten temat, ale zniknęły.
Jednak dzięki natomiast stronie waybackmachine.org można dotrzeć do tych archiwalnych materiałów :) Niesamowite, że i same pliki „zassał”
http://replay.waybackmachine.org/20090426052125/http://www.pp.org.pl/wojtek/ftp/ebook/eBT/
Są w microsoftowym standardzie .lit
Ja miałem nadzieję, że Kindle pomoże mi w nauce jęz. ang. Skoro ma słownik, książkę i możliwość odtwarzania MP3 to miałem wizję, że czytam książkę, audiobook napełnia mi słuchawki doskonałą wymową, a słownik wspomaga.
Ta wizja się ziściła, tylko z wykorzystaniem zewnętrznego odtwarzacza MP3.
Brak najprostszej nawet nawigacji po utworach, sprawił, że nakarmiłem Kindla popularną muzyką klasyczną (Vivaldi, Mozart) i korzystam jedynie z nastrojowego tła przy lekturze.
BTW jestem tak stary, że pamiętam pierwsze gry na ZX Spectrum. Kindle bez trudu udźwignąłby tekstowe gry typu „Hobbit” albo gry Roguelike. Nadawałby się do gier :-D
Przydały by się szachy … albo przynajmniej warcaby :)
Spóźnione, ale może się przyda:
http://www.mobileread.com/forums/showthread.php?t=101876
Gierki tekstowe z Infocomu na Kindlu. M.in. Zork :)
„You are in a maze of twisty little passages, all alike” – miłej zabawy :D
a jak z czytaniem blogów? albo np jakieś fora tematyczne, Kindle nadaję się do tego? (tablet odpada ze względu na cene) chciałbym się położyć wygodnie w łózku i poczytać sobie wszystkie tematy danego bloga do poduszki ale nie wiem czy na Kindle`u nie będzie to zbyt uciążliwe
Pingback: E-podręczniki: więcej pytań niż odpowiedzi. | Świat Czytników
Ostatnio z przyczyn zdrowotnych głównie odsłuchuję książki. Ze znanych mi czytników taką możliwość daje Onyx Books. A co ze słynnym Kindle? Czy jest w nim zainstalowany lub można zainstalować jakiś program typu Text-to-Speech?
W momencie pisania tego artykułu Kindle miał moduł TTS – dzisiaj większość producentów wycofała się już z obsługi dźwięku, pozostaje ona w niektórych modelach Onyxa i Pocketbooka. Onyx ma polską Ivonę.