Większość urządzeń elektronicznych (w tym czytników) będziemy wkrótce ładować wyłącznie przy pomocy złącza USB-C.
Mówiono o tym już od dawna, ale dopiero w ostatni wtorek negocjatorzy Rady UE i Parlamentu Europejskiego porozumieli się w sprawie zmiany dyrektywy dot. urządzeń radiowych, o czym donosi choćby informacja PAP.
To już kolejny etap standaryzacji złącz ładowania. Nie zna życia ten, kto nie biegał po biurze w latach 00. w poszukiwaniu ładowarki do Nokii, Ericssona czy Siemensa. Każdy producent miał swój standard, niektórzy nawet kilka.
I słusznie czytamy w uzasadnieniu dyrektywy:
W czerwcu 2009 r., w następstwie przedstawienia przez Komisję wniosku najwięksi producenci telefonów komórkowych zgodzili się podpisać protokół ustaleń dotyczący harmonizacji ładowarek telefonów komórkowych z funkcją transmisji danych sprzedawanych w UE. Sygnatariusze zgodzili się na opracowanie uniwersalnej specyfikacji opartej na
interfejsie USB 2.0 micro-B, co umożliwiłoby pełną kompatybilność ładowania wprowadzanych do obrotu telefonów komórkowych. Protokół ustaleń przyczynił się do ograniczenia fragmentacji rynku i niemal ogólnoświatowego ujednolicenia. Jego wdrożenie doprowadziło do skutecznego zmniejszenia liczby rozwiązań w zakresie ładowania telefonów komórkowych z 30 do zaledwie trzech.
Wyłamywał się tutaj oczywiście Apple, ale wygląda na to, że tym razem i producent iPhone’ów będzie musiał się dostosować.
Jak dowiadujemy się z informacji prasowej
Mobile phones, tablets, e-readers, earbuds, digital cameras, headphones and headsets, handheld videogame consoles and portable speakers that are rechargeable via a wired cable will have to be equipped with a USB Type-C port, regardless of their manufacturer. Laptops will also have to be adapted to the requirements by 40 months after the entry into force.
Czas na wprowadzenie USB-C dla większości urządzeń producenci mają do jesieni 2024. Laptopy (które dzisiaj nadal potrafią mieć kilkanaście możliwych złącz) dostaną więcej czasu, ale w końcu też będzie się je ładować na USB-C.
Gdy jednak patrzę na nowe czytniki wprowadzane na rynek w ostatnim roku, już w tym momencie niemal wszystkie mają USB-C. To dobry znak, podobnie jest zresztą z telefonami.
Oczywiście wprowadzenie standardu USB-C nie rozwiąże wszystkich problemów z ładowaniem czy przesyłaniem danych. Weźmy choćby to, że istnieje kilka standardów szybkiego ładowania telefonów, np. Power Delivery i Quick Charge. Z punktu widzenia użytkownika czytników nie jest to aż tak ważne, bo niewielką relatywnie baterię w naszych urządzeniach naładujemy i tak szybko, bez konieczności trzymania się tych „dodatkowych” standardów.
Ja swoje czytniki z USB-C takie jak PB InkPad X, Kindle Paperwhite 5 czy inkBOOK Focus jestem w stanie naładować dowolną ładowarką z kablem USB-C, jaką znajdę w domu. Nawet potężny 65-watowy zasilacz do laptopa działa.
Podsumowując: takie rzeczy jak wprowadzenie jednolitego standardu ładowania są jednym z tych słabo dostrzegalnych, ale bardzo ważnych udogodnień jakie daje wspólny europejski rynek. Bardzo dobrze, że Unia Europejska jest w stanie skłonić producentów do jednego standardu. To nie tylko oszczędzi pieniądze, zmniejszy obciążenie dla środowiska, ale przede wszystkim – ułatwi codzienne korzystanie z elektroniki.
Autor zdjęcia: Ajay Suresh, New York, CC BY 2.0.
laptopy to nie jest dobry pomysl. o ile wszystkie mobilki tak, to mam wrazenie ze w wypadku laptopow takie zlacze jest zbyt podatne na uszkodzenia (dosc krotka wtyczka) i lepiej byloby albo opracowac drugi standard, albo pozostawic tak jak jest.
no ale pewnie producenci laptopow sie uciesza ze po 2 latach bedzie trzeba oddac sprzet do serwisu albo kupic nowy, podobnie jak to mialo miejsce gdy zrezygnowano z dodatku olowiu w polaczeniach lutowanych…
No nie wiem, ja sobie chwalę, że zabierając ładowarkę do laptopa na wyjazd nie muszę już brać do telefonu.
A naprawa złącza ładowania to jednak podstawowa rzecz dla każdego serwisu, więc nie widzę powodu aby w przypadku awarii wymieniać sprzęt.
ta wymiana sprzetu to z lekkim przekasem. chociaz moze producenci sie postaraja zeby zintegrowac tam nieudokumentowany lub opatentowany kawalek elektroniki ktory ulegnie uszkodzeniu i bedzie mozna wymienic za „jedyne” 1299 zl. jakims rozwiazaniem moze byc zlacze katowe 90 stopni (ktore jest co do zasady trwalsze niz taki wystajacy przewod) albo dodatkowe polaczenie magnetyczne, zeby w razie przypadkowego szarpniecia rozlaczyc na magnesie a nie w porcie.
P.S. ladowarki nie trzeba zabierac, wystarczy przewod. swoja droga przydalaby sie w laptopach tacka do ladowania indukcyjnego…
Jedno nie przeczy drugiemu. Mój laptop ładuje się i przez normalny kabel, i przez USB-C. I to ja chcę wybierać, jakiego laptopa wybrać.
Co do zasady jestem przeciwny regulacjom unijnym, ponieważ jak raz uznamy, że Unia może się wtrącić do ładowarek, to drugi raz nie będziemy mogli zaprotestować, jak zakaże ogrzewania się gazem ziemnym i jeżdżenia samochodami spalinowymi. Z dwojga złego wolę jednak różne typy ładowarek, ale za to wolność podróżowania i ogrzewania się.
Jak dobrze widzieć, że prawdziwe punki jeszcze nie umarły!
Anarchia! Bo ty masz swój kraj, ład i porządek. Ja mam wolność w mojej duszy – tylko tyle!
;-)
tak mi się jakoś nasunęło, żarcik :-)
Jesteś nie w temacie, bo są już takie plany – od bodajże 2025 czy też 2027 roku w UE nowe budynki inne niż jednorodzinne mają mieć zakaz instalowania kotłów gazowych, jednorodzinne dwa lata później. O zakazie sprzedaży nowych samochodów z silnikami spalinowymi od 2035? też już mówią..
To nie są tylko unijne pomysły. To raczej bogate kraje chcą poprawić jakość życia przez zmniejszenie np. zanieczyszczenia powietrza. Takie zjednoczone Królestwo już po wyjściu z UE ogłosiło zakaz montowania ogrzewania gazowego w nowych domach. Norwegia zapowiedziała zakaz samochodów spalinowych itd.
Od dwóch lat używam laptopa ładowanego przez USB-C.
Jeden kabel idzie od laptopa do stacji dokującej ukrytej pod biurkiem. I mam na tym zasilanie, Ethernet, Thunderbolt, USB 3, dwa zewnętrzne monitory.
Na jednym, standardowym kablu.
laptop jak piszesz stoi na biurku. w takiej sytuacji kazde zlacze sie sprawdzi, ja pisze o przypadkach kiedy laptop jest na kolanach. kazde zlacze sie wyrabia, im wieksza roznica masy pomiedzy urzadzeniem a zlaczem i ktrotszy wtyk tym szybciej to nastepuje
Jak ja mam lapka na kolanach, to zwykle jednak nic nie mam do niego podłączone (no może yubikey) , pracuję na baterii.
Mam dwa laptopy ladowane na USB-C i nic mi sie nigdy nie stalo. Jeden (MacBook Pro) mam od 2016 roku, wiec juz bedzie 6 lat. Drugi (Dell) od roku i tez zadnych problemow.
USB-C jest jednak duzo solidniejsze niz takie micro-USB, gdzie latwo mozna bylo polamac srodek wciskajac wtyczke nawet w prawidlowy sposob.
Też tak sądzę, w starszych laptopach jest oddzielny układ odpowiadający za ładowanie, oddzielny odpowiadający za USB. W USB-C może być wszystko i jest to układ dość drogi w wymianie, zajmuje się i przesyłem danych i ładowaniem i czasem też wyświetlaniem obrazu (to już prawie mikroprocesor BGA). Jak dostanie np. zbyt wysokiego napięcia z ładowarki to pada ten układ i często pociąga za sobą KBC, mostek, procesor, grafikę itp. Nie jest to dobre rozwiązanie moim zdaniem. Zwłaszcza, że ludzie kupują najtańsze nie firmowe ładowarki z chin i później mamy upalone połowę układów w laptopie. Samo złącze też nie jest takie proste w wymianie i nie każdy serwis potrafi to zrobić poprawnie. Często się zdarza że np. po wymianie USB-C w smartfonie działa tylko jedna strona przewodu ( a to znaczy że nie wszystkie piny w złączu zostały poprawnie przylutowanie), jedną stroną ładuje Quick Charge drugą wcale. Ale cóż chcemy cienkich laptopów, małych urządzeń to niestety wszystko idzie w układy zajmujące się wszystkim naraz i jak one padną to mamy problem, czyli najlepiej kupić nowe urządzenie. Ot ekologia.
Dopóki w pudełku z laptopem będą zasilacze to problemu z tanim badziewiem nie będzie na szerszą skalę. Bo po co kupować taki badziew jeżeli inne firmowe zasilacze będą pasować? Do tego sporo monitor ów ma USB-c z power delivery. Więc wystarczy jednym kablem laptop z monitorem podpiąć i ma zasilanieie, obraz i hub USB (czasami jeszcze kamerę i port LAN). Wydaje się to mieć znacznie więcej zalet niż wad.
Właśnie to jest dobre, że laptopy różnych producentów mają zasilacze z usbc i można je zamiennie używać. Np. laptop firmowy i prywatny różnych firm a zasilacz tylko jeden… Już dawno nie widziałem laptopa w firmie który nie ma zasilacza z USB-c.
Mam doświadczenie z użytkowania i USB-C (PW5, Samsung S21, słuchawki Huawei), jak i Ligthing (iPhone’y, iPad). Jestem przekonany, że Lighting jest o klasę lepszym rozwiązaniem – na pewno mechanicznie, a podobno też elektrycznie. Organizacje w przeszłości już wiele razy próbowały wymuszać jedynie słuszne standardy (np. zapis wideo VHS), porzucając lepsze rozwiązania. Ciekawość mnie zżera, czy tym razem narzucony standard USB-C na długo zagości i czy Apple będzie produkowany w dwóch wykonaniach zasilania (jeden na Europę, drugi na resztę świata), czy może z nowym modelem iPhone w przyszłym roku pokażą jakieś super wydajne rozwiązanie ładowania bezprzewodowego, które odeśle w niebyt kable i gniazdka USB-C)?
Może i Lightning jest lepszy. Ale czy Apple zrobił coś, aby stał się standardem?
Apple jedyne co robi to wszystko aby uwiązać ludzi przy Swoich sprzętach. Użycie Lightning jest jednym elementów tego, w końću tylko Apple umieszcza w kablach dodatkowe układy – MFI.
Dokladnie. Apple zrobil wszystko, zeby to sie NIE stalo standardem i zeby ludzie musieli kupic od Apple-a.
Jakos w MacBooku uzyli USB-C odchodzac od thunderbolta, ktory nota bene byl na zlaczu mini DP, a apple chcial zrobic to samo co Microsoft z IE (dorzucil swoje „standardy”, ktore nie dzialaly nigdzie indziej). Takze, moga tez w iPhone (ktorego mam i uwielbiam za to, ze juz jest 5 generacji nowszych a moj dalej dziala bezproblemowo) dac USB-C zamiast lighthinga, ktory wcale nie uwazam o klase lepszy mechanicznie – mam wiele problemow (ulamywanie sie sciezek na wystajacym plastiku na kablu to standard, nie-oryginalne kable czesto nie dzialaja albo dziala tylko np. ladowanie, ale juz nie komunikacja).
Standardy w takich zakresach sa dobre i potrzebne, dzieki temu rozni producenci moga produkowac cos co zadziala wszedzie i jest konkurencja a wiec i lepsze ceny dla konsumenta.
Lightning jest powolny, poza tym zapowiedzi najnowszego iPhone’a mówią o USB-C.
Też mi się wydaje, ze Apple może pójść w tę stronę, że całkowicie zrezygnuje z jakiegokolwiek portu na rzecz ładowania bezprzewodowego, bo będzie to dla nich po prostu tańsze rozwiązanie.
Nowe tablety (z wyjątkiem edukacyjnego iPada) i ultrabooki od Apple już posiadają USB-C. Podobno nadchodzące (te droższe) iPhone’y też mają takowy port posiadać. Myślę jednak, że Piotr ma tutaj rację, brak portów to kwestia czasu. Już były próby wydawania takich telefonów (Meizu), ale jeszcze kilka lat potrzeba, aby stało się to powszechną praktyką. Pojawia się też kwestia serwisowania (port jest np. potrzebny w przypadku wgrywania softu lub tworzenia back-upu, jeśli nie mamy chmury), ale coraz częściej telefony bardzo trudno naprawić, a jak już się uprzemy, to może nas to kosztować tyle, co połowa ceny urządzenia. Wiadomo, że magnesy (znowu) robią furorę. Może w tym jest przyszłość, naturalne „przejście” z kabelków do ładowania indukcyjnego. Zobaczymy. W przypadku czytników pewnie taka zmiana nastąpi później, gdyż jest to jednak rynek niszowy jeśli porównamy go ze sprzedażą smartfonów. Na PW 5 SE z indukcyjnym ładowaniem musieliśmy długo czekać. Druga sprawa, że czytniki generalnie nie wymagają ogromnych baterii, indukcyjnego oraz szybkiego ładowania, gdyż nie zużywają tak dużo energii.
Nawet potężny 65-watowy zasilacz do laptopa działa.
Nie boisz sie że spalisz czytnik?
Pytanie może głupie, ale mam wątpliwości.
W specyfikacji zasilacza mam, że przy napięciu 5V daje on max. prąd 2A i to jest standardowa wartość w wielu ładowarkach telefonicznych. Nie wiem jak to działa wszystko, ale zdaje się, że czytnik bierze tyle prądu ile mu trzeba (Focus 2A, InkPad X 1A, Paperwhite 1,5A). W każdym razie nie spaliłem. :)
Standard USB to niby 5V, ale wszystkie te standardy Quick Charge i analogiczne ładują przy większym napięciu, zależnie od stopnia naładowania baterii nawet do 20V w wersjach QC >= 3.0. Oczywiście jeśli rozpozna z drugiej strony kompatybilne urządzenie.
https://en.wikipedia.org/wiki/Quick_Charge#Versions
Moc ładowarki 65 czy 100W nie bierze się znikąd, przypomnę że: P = U * I, a prąd 5A to już naprawdę duży prąd i potrzebny jest odpowiedni przewód.
Zasilacz może mieć i megawaty mocy. Czytnik weźmie tyle ile potrzebuje.
No tak, ale jak raz jeden jedyny podłączyłem telefon z androidem do ładowarki od laptopa to mi się musiał akurat wsiąść i zjarać…. Tak że teoria jest taka że praktycznie powinna się ładowarka z urządzeniem dogadać sama, ale praktyka pokazuje że to nie do końca działa…
Ponadto kiedyś któryś z producentów (jakieś Oppo, vivo czy tego typu – już nie pamiętam) telefonów miał serię ładowarek USB które dawały bodajże za duże napięcie, ale że telefony tego producenta tolerowały takie napięcia to stwierdzili że wszystko jest OK, i mie ma podstaw do reklamacji… Tak że tak, standardy standardami…
Napięcie to inna sprawa. Zasilacz może mieć i megawaty mocy, ale w przypadku czytnika musi dawać 5V. Jak będzie miał megawat mocy to i tak kindle naładuje się tak jak jego specyfikacja mówi.
Tyle że w takim przypadku z jednego zasilacza będzie można jednocześnie ładować np. milion kindelków ;).
No to dobrze by było aby na dzień dobry dawał te 5V a nie od razu 20 :)
Ale czy na tabliczce znamionowej tej ładowarki od laptopa jest info, że daje napięcie w zakresie 5-20V? A nie że jest dedykowana, tzn. że można nią ładować tylko laptopa bo zawsze daje 20V i nie jest zgodna ze standardem QC4 itp.
Nie tyle „wymusza”, co ułatwia. W końcu uwolnimy się od wiadra różnych kabli.
Coś czuję, że Apple już szykuje pieniążki na jakiś pozew, bo jednak to oni najwięcej na tym stracą.
Jakoś w Chinach posłusznie montuje wersję z dwiema fizycznymi kartami SIM a na resztę świata 1 karta i 1 eSIM.
Wybaczcie, że nie do końca w temacie, ale support amazonu nie pomógł, może tu uzyskam szybciej pomoc.
Mój kindle oasis nie zapamiętuje stron. Przy uruchomieniu ostatnio czytana książka otwiera się kilkadziesiąt stron wcześniej niż powinna. Nie ma związku z synchronizacją w chmurze. Online i offline występuje ten sam problem.
Co gorsza, kindle najcześciej potrzebuje się zresetować, żeby w ogóle uruchomić książkę. W takim wypadku zdarza się mu wymazać postęp czytania książki.
Problemy występują na epubach wysłanych mailem, mobi wysłanym po kablu – pliki były przygotowane przez różne księgarnie. Na książkach z kindle store wydaje się że jest ok, ale muszę dłużej potestować.
Mieliście podobne problemy? Ktoś wie jak na to zaradzić?
Będę wdzięczny za pomoc
Po swojej stronie możesz zrobić co najwyżej aktualizację oprogramowania do najnowszej wersji i restart urządzenia.
Ja też nie w temacie – callibre nie chce wysłać mi książki mailem na kindla, używam gmaila, ostatni raz książka poszła mi 3 czerwca – wczoraj i dzisiaj nic nie mogę wysłać. Czy ma ktoś taki problem. Nie chciałbym zmieniać maila – jeśli nie będę musiał.
Pozdrawiam
https://support.google.com/accounts/answer/6010255?hl=pl
Fajnie że będzie C ale dla mnie za późno. Mam już dwa czytniki oba z micro USB. A telefony z C.
Ja mam bardzo mieszane uczucia. IMO to nie jest dziedzina w której należałoby wymuszać cokolwiek. Tym bardziej, że „niewidzialna ręka rynku” już i tak zrobiła swoje.
(Nie. Nie jest dla mnie problemem usb-c + microusb + iphone)
Tu nie chodzi o problem tylko o ograniczenie elektro śmieci, 3 ładowarki, 6 kabli tylko po co? Tylko tuczymy Chińczyków bo kupujemy masę niepotrzebnego sprzętu, który można ograniczyć do minimum.
Dla mnie było by łatwiej, taniej i jednocześnie bardziej ekologicznie aby każde urządzenie miało jeden standard. Mam golarkę, szczoteczkę, czytniki, telefon, komputer i każde ma inne kable zasilające, inne ładowarki co kompletnie jest bez sensu. To działało kilka, kilkanaście lat temu bo tych urządzeń było znacznie mniej. A teraz? Mamy po kilka, kilkanaście urządzeń wymagających ładowania i tyle samo standardów kabli i ładowarek.
No właśnie, telefony już są w miarę wystandaryzowane, ale np. zegarki – co nowy to inny standard. Choć tu przypuszczam, że wygra ładowanie indukcyjne po prostu niedługo.
Ale parę lat temu była podobna historia i producenci zostali prawnie „zmuszeni” do standardu micro-USB, to nie niewidzialna ręka rynku to sprawiła.
https://www.chip.pl/2020/01/eu-wymusi-jeden-standard-ladowarek/
Teraz po prostu prawo zostaje dostosowane do technologii, bo jednak USB-C jest rozwinięciem standardu USB (większe prądy, szybszy transfer, itp.). Moim zdaniem to akurat OK, ale z drugiej strony z nienaprawialnym sprzętem nic się nie robi. Zepsuło się? Kup nowe.
Kapitalistyczna praktyka pokazuje, że jak się producenta nie zmusi, to nic nie zrobi, bo to dla niego dodatkowe koszty. Dlaczego (przykład z zupełnie innej beczki) w Polsce nie ma sensownego skupu czy zwrotów butelek? No nie da się po prostu, szklanych, ale też plastikowych? Bo nie ma przepisów. Zamiast tego Coca-Cola robi akcję uświadamiającą i wysyła „influencerom” puste plastikowe butelki. A wystarczy zmusić ustawą producenta do odbioru zalegających opakowań ze sklepów.
No ale właśnie troche o tym piszę. Kiedyś „wymusili” micro usb , po drodze okazało się, że jednk usb-c jest lepsze (rozumiem: postęp itp). Ale to oznacza, że przez pewien czas obowiązywał micro usb, a nie „lepszy” usb-c.
I żeby nie było: mam dokładnie takie samo zdanie jeśli chodzi o „jak się producenta nie zmusi, to nic nie zrobi, ” dlatego wcale mnie nie oburzają przepisy dotyczące spalin czy recyclingu.
Nie wiem tylko, czy akurat TO (=gniazdo ładowania) powinno być wymuszane.
To „kiedyś” to było jakieś 10 lat temu…
„ale z drugiej strony z nienaprawialnym sprzętem nic się nie robi. Zepsuło się? Kup nowe.”
No nie do końca – UE próbuje wymusić na producentach dłuższą dostępność części zamiennych.
A producenci a w zasadzie jeden konkretny postanowił zrobić z tego procesu jeden wielki cyrk i kabaret – możesz wymienić używając tylko narzędzi, które CI udostępnimy. Oczywiście za opłatą.
To prawda, ale jak sam napisałeś – jeden. Na szczęście nie jest jedynym producentem. :)
Niestety nie zrobiła. iPhone swoje łącze. Jakieś zegarki zwykle swoje łącze. Laptopy różnie, droższe raczej już USB-C. To trochę jak z roamingiem w UE. Zanim wprowadzili zasadę roam like at home to dużo było narzekania, że się nie da, firmy zbankrutują, podniosą opłaty krajowe itp. A teraz trudno sobie wyobrazić by tego nie było.
U mnie niby większość nowych sprzętów na usb-c.
Ale część ładowarek ma kabel 2xusb-c a część usb-c z jednej strony i „duże” usb z drugiej.
Więc elektro śmieci mają się dobrze
Bardzo dobry pomysł, ostatnio jak byłem na urlopie to zabrałem ze soba:
– elektr.szczoteczke do zebow (oddzielna ładowarka – 230V)
– ereader – kabel micro-USB
– smartfon iphone – kabel lighting
– sluchawki bezprzewodowe – USB-C
– smartwatch – samsung Active – oddzielna ladowarka
– aparat foto – oddzielna ladowarka
– golarka elektr. – oddzielna ladowarka
– laptop – oddzielna ładowarka.
Gdyby wszystkie mialy zlacze USB-C – USB-C to mialbym jedna ladowarke i jeden dobry kabel. Kuriozalne jest, ze kupujesz nowego smartwatch Samsung, ktory ma ladowarke ze zlaczem USB-C, a w pudelku z Galaxy jest kabel usb-c – usb-c (a wczesniej dorzucal ladowarke z wyjsciem usb-c)…
Brakuje mi jeszcze jednej ladowarki do np. odkurzacza pionowego z akumulatorem, myjki do okien, itp. Do tego przydaloby sie opracowac jeden standard akumulatorow np. do smartfonow, urzadzen AGD, itd. Zeby uzytkownik mogl sam wymienic zuzyty akumulator na nowy np. 24V standardowy aku dla wszystkich sprzetow ktore maja taki voltaż
To miałbyś kilka takich samych ładowarek i kabli albo większość urządzeń rozładowanych
Ja mam np. telefon swój, dwa żony i córki i na wyjazd zabieramy jedą ładowarkę. Nigdy nie było problemu z ładowaniem. A taki np. zegarek Garmina spokojnie wytrzymuje kilka dni (przy umiarkowanym truchtaniu) i na tygodniowym wyjeździe jest podpięty raz. Ale ładowarkę trzeba wziąć :)
mogli by w końcu wymusić czytanie AFM pliku metryk w czytnikach bo wyglada to tragicznie.
ludzie ręcznie kiedyś lepiej składali gazetę co parę godzin (były gazety popołudniowe) niz dzisiaj czytniki składają książkę
Dyskusja byłaby sensowna, gdyby dyrektywa miała szanse działać. A nie będzie. Już raz była taka próba. Teraz producenci powiedzą – OK, ale na uniwersalnym kabelku naładujesz komórkę w 28 godzin i będziesz miał transfer jak po drucie kolczastym. Czyli – działa. A jak ma działać choćby znośnie, to tylko nasza ładowarka i nasz kabelek. UE
Aha czyli terminem jest jesień tego roku. No z pewnością to dotknie Calypso Plus inkBOOKa. W tym roku żywot tego czytnika dobiegnie końca, bo ma wciąż micro usb. Ciekawe swoją drogą czy w tym roku (2024) inkBOOK w końcu wprowadzi na rynek jakiś nowy model np. 7 calowy, który to rozmiar przez sporo osób uznawany jest za idealny