Czytniki, których koniec wielokrotnie ogłaszano, wracają jako jeden z ulubionych gadżetów pokolenia BookToka!
Wyjaśnienie dla nieznających tego określenia – BookTok to społeczność młodych czytelników na platformie TikTok, która od paru lat ma wielki wpływ na literaturę młodzieżową.
Dla nastolatków, którzy nie rozstają się z telefonami, jest to też naturalna forma czytania, a czytniki wydawać się mogą urządzeniami starszego pokolenia. Ale w ostatnim czasie amerykańscy dziennikarze zauważają, że czytniki coraz częściej pojawiają się w przestrzeni BookToka.
The Wall Street Journal przytacza wypowiedź 23-latki z Michigan, która woli czytnik zamiast scrollowania telefonu, a książki zamiast mediów społecznościowych. Albo 29-latki, która początkowo była bardzo „anty-Kindle”, ale gdy zobaczyła, że algorytmy TikToka prezentują jej coraz więcej ludzi z czytnikami, postanowiła spróbować, no i czyta teraz więcej niż wcześniej.
Znamienna dla nowego pokolenia jest personalizacja – zacytowana czytelniczka ozdobiła swój czytnik naklejkami i kupiła do niego uchwyt PopSocket.
To zainteresowanie ma odbicie w sprzedaży. Jak podał Kevin Keith, jeden z wiceprezydentów Amazonu, przez ostatnie dwa lata wzrost sprzedaży Kindle był dwucyfrowy, a najbardziej rośnie wśród ludzi poniżej 45 roku życia. No, taki przedział wiekowy nie oznacza koniecznie młodzieży. Ale ciekawa jest inna statystyka – ponoć za 60% wzrostu sprzedaży odpowiadają osoby, które kupują Kindle po raz pierwszy.
WSJ podał jeszcze jedną ciekawą statystykę – w bibliotekach cyfrowych w Stanach od 2019 nastąpił wzrost wypożyczeń o 75%, do czego przyczyniła się oczywiście również pandemia – no i to zjawisko znamy też z polskiego podwórka.
A jak to wygląda u nas? Na razie jesteśmy świadkami bezprecedensowej mody na czytanie wśród młodzieży, przede wszystkim literatury określanej bardzo szeroko jako Young Adult, choć niektórzy wydawcy wolą tego unikać. Podczas majowych Targów Książki w Warszawie byłem na bardzo ciekawym panelu, w którym Renek Mendruń z Nielsen BookScan pokazał, że wzrost w segmencie „młodzieżowym” to właściwie polski fenomen, w innych krajach nie ma aż takiego szału.
Odnoszę jednak wrażenie, że polscy miłośnicy i miłośniczki YA sięgają po Wattpada i podobne aplikacje, a potem po papier, z którym się można ustawić w ogromnej kolejce po autografy.
Ale może jednak i na naszym BookToku pojawiają się czytniki? Sprawdzałem, że temat się pojawia, choć chyba nie jest tak głośny jak w Stanach. Jesteście tam obecni? Dajcie znać w komentarzach. 😉
Źródła: WSJ (paywall), Linkedin News, CBC.
Zdjęcie: Depositphotos
No proszę!
(Kindlentuzjasta, lat 62).
Jestem pewien, że czytanie jak mało co może łączyć pokolenia! 😁
Czytanie i Blue Jeans! 😉
Na booktoku nie jestem, ale na bookstagramie już tak. I też zauważyłam więcej amerykańskich kont chwalących się czytnikami, ale na polskim bookstagramie jednak króluje papier (tak z tego co widzę, może ktoś inny ma inne spostrzeżenia).
Czyli raczej bez obaw, że Amazon wycofa się z produkcji i rozwoju nowych modeli czytników. Młodzi uratowali nasz świat 😉
Zastanawiam się jeszcze czy ta wypowiedź wiceprezydenta Amazonu to nie jest kolejny kamyczek do budowania rozgłosu na temat Kindle przed jesienną (?) premierą. Niezależnie od tego, takie głosy cieszą.
Ciekawe tylko czy polscy czytelnicy nakręcą sprzedaż na tyle mocno, aby Amazon raczył w końcu dostrzec nasz kraj (i dodać wsparcie dla języka polskiego, no co stanowczo zasługujemy).
No i co ci po tym języku polskim w menu, skoro ten „polski Kindle” nadal będzie tańszy u Niemca, niż u nas. Absurd w czystej postaci. Czy to będzie satysfakcjonujące „dostrzeżenie” naszego kraju? Prawda jest taka, że dla wielkich koncernów wciąż jesteśmy postkomunistycznym bantustanem, niezależnie od tego ile na nas zarabiają. Nie mamy niestety szczęścia do ogarniętych polityków, którzy skutecznie zabiegaliby o nasze interesy, więc musimy zdać się na oddolny ruch społeczny. Poniżej fragment wczorajszego artykułu Rzepy na temat petycji do Rzecznika Praw Konsumenta w sprawie Apple.
– – – – – – – – – –
„W Polsce około 40 proc. użytkowników smartfonów korzysta z iPhone’ów, co oznacza blisko 11 milionów aktywnych telefonów Apple na terenie naszego kraju. Dla firmy Apple nie jest to jednak wystarczający argument, by otworzyć w Polsce choćby jeden fizyczny sklep zapewniający wsparcie swoim użytkownikom czy też zapewnić polskim konsumentom dostęp do wszystkich usług i produktów dostępnych w innych krajach.”
https://cyfrowa.rp.pl/globalne-interesy/art40792691-apple-dyskryminuje-i-zdziera-z-polskich-uzytkownikow-moze-go-to-slono-kosztowac
No mniej więcej o to chodzi – Amazon dobrze wie ile osób z PL korzysta z nich czytników. Sami te czytniki rozdają szkołom w programie Kindloteka. Tak więc decyzja, żeby polskiego menu nie robić bierze się z czego innego.
Może podobna petycja powinna trafić w stosunku do Kindle-ów ;-)
Mimo wszystko na urządzeniach Apple w Polsce sporo usług działa (to z oficjalnej dokumentacji):
– Apple One
– App Store
– Apple Arcade
– Apple Music
– Apple Music Classical
– iTunes Store Music purchases
– Shazam
– Apple TV app
– Apple TV+
– MLS Season Pass
– Movie purchases
– Apple Books (to tak w kontekście tematyki bloga), Book purchases
– Apple Podcasts
– Ringtone & Tone purchases
Urządzenia Apple-a mają też w pełni spolszczony interfejs.
Co do Siri, to Apple pracuje nad jej nową wersją opartą na nowoczesnych rozwiązaniach AI (premiera na początku przyszłego roku… ale raczej tylko w najnowszych telefonach z uwagi na spore wymagania sprzętowe co do RAM i NPU) – AI ma działać lokalnie, by zapewnić prywatność danych). Byłaby to dobra okazja, aby dodać od razu support dla języka polskiego.
Klasyczna Siri raczej już języka polskiego nie dostanie. Nie tracimy wiele. W porównaniu do ChatGPT czy Microsoft Copilot, Siri jest niesamowicie… głupiutka.
Porównanie Apple vs Amazon (w kontekście wsparcia użytkowników w Polsce) wypada zdecydowanie bardziej negatywnie dla Amazona (firma zachowuje się tak, jakby całkowicie nie zauważała polskich klientów – brak spolszczenia interfejsu, klawiatury ekranowej, słownika, brak możliwości kupowania książek przez Amazon.pl a tym samym brak w Polsce programów takich jak Amazon Unlimited).
Dzięki za link. Ciekawa sprawa.
Z kilkoma rzeczami jednak nie zgodzę się.
„No i co ci po tym języku polskim w menu, skoro ten „polski Kindle” nadal będzie tańszy u Niemca, niż u nas.”
Przecież czytniki nieważne gdzie sprzedawane i tak korzystają z tego samego firmware.
Możesz kupić sobie u Niemca i potem skonfigurować dowolny (z listy wspieranych) język.
A co do cen elektroniki, to jest to problem ogólny.
Sprzęt Apple w Niemczech też jest tańszy.
Laptopy? Profesjonalnego Lenovo Thinkpada (droższe modele biznesowe z wyższej półki) w USA można dorwać za 50-60% polskiej ceny.
Części do desktopów czy laptopów HP? W takich Czechach kupisz je bezpośrednio od HP i to dużo taniej niż u polskiego pośrednika.
No to może jakiś oddolny ruch społeczny/petycja skupiający społeczność tego bloga (w kontekście spolszczenia Kindle)? ;-)
Swoją drogą – czy w Polsce biblioteki też wypożyczają ebooki?
Jak to działa w USA? Potrzebna jest jakaś specjalna appka? Czy działa to na czytnikach typu Kindle?
Nie wiem czy gdzieś można wypożyczyć same e-booki, ale częściowo zastępują to kody do Legimi/Empik Go.
Tak, przynajmniej w Warszawie niektóre biblioteki dzielnicowe to robią, np.
https://www.bpwola.waw.pl/e-booki-2/
Też Mokotów, ale nie ma żadnego DRM, wszystko na słowo honoru. Just saying…