Miłośników polskiej fantastyki ucieszyło zapewne wznowienie trylogii „Yggdrasill” w najnowszym pakiecie BookRage. Tymczasem autor tego cyklu ma dla nas pewną niespodziankę.
Wawrzyniec Podrzucki opublikował dziś na swoim blogu artykuł: Poprawiać, czy nie poprawiać, czyli „Yggdrasill” w BookRage:
Muszę przyznać się jednak do czegoś, czego pewnie nikt do tej pory nie zauważył, a mianowicie do tego, że pierwsza część cyklu to nie jest wersja wydana swego czasu przez Runę. „Uśpione archiwum” z pakietu BookRage to wersja po całkiem sporej przeróbce.
Zastanawiał się nad tym, czy książkę niedoskonałą, do której jednak przyzwyczaili się czytelnicy poprawiać należy. Zdecydował się jednak na spore zmiany:
W wielu miejscach usunąłem zbędne według mnie fragmenty, podreperowałem stylistykę bądź załatałem logiczne dziury. W innych znów co nieco dodałem, a w jeszcze innych merytorycznie uzupełniłem, wszystko to robiąc, prawdę rzekłszy, głównie dla siebie, ale też dla osób, które będą czytać „Yggdrasill” po raz pierwszy. Toteż jeżeli Tobie, Szanowny Czytelniku pierwszego wydania, te zmiany nie przypadną do gustu, mogę Cię tylko przeprosić za swój chorobliwy perfekcjonizm i obiecać, że więcej się to nie powtórzy. Niestety, coś za coś, szalonym debiutantem byłem bowiem tylko raz, niezadowolonym ze swej twórczości perfekcjonistą pozostanę niestety na zawsze.
A ja się zastanawiam, czy w tym przypadku naprawdę jest to decyzja „albo-albo”.
Czy w pakiecie e-booków nie mogą ukazać się po prostu dwie wersje powieści? Nowi mogą zacząć od „remiksu”, starzy mogą zaglądać wciąż do tej, którą polubili, albo i porównać z nową. Serwery są cierpliwe i zmieszczą wiele wersji.
Tak przecież dzieje się w świecie muzyki – ba, ludzie są w stanie za to płacić.
Mike Oldfield zmiksował ponownie – i to w olśniewający sposób – swoje pierwsze płyty – jednak wersja rozszerzona zawiera również miks oryginalny, tak aby ci, którzy przyzwyczaili się do starego brzmienia Tubular Bells czy Hergest Ridge, nie byli zawiedzeni. Podobnie mamy z częścią płyt King Crimson, gdzie „stary” remaster towarzyszy nowemu miksowi Stevena Wilsona.
Czy tak nie może być w przypadku powieści? Ba – wydania rozszerzone znanych płyt zawierają też różne wprawki i wersje demo. Może i pisarze takie wprawki mają gdzieś w czeluści swoich komputerów? Fani ich twórczości na pewno się ucieszą z publikacji.
Oj daliby, przecież Baen niezłą kasę trzepie na Advance Reader Copy, które zawierają surowy tekst przed redakcją, w sumie praktycznie tak jak wyjdzie spod palców autora. I ludzie za to sporo płacą, a jak chcą wersję ostateczną to dodatkowo płacą za kolejną kopię, tę oficjalną. Dlatego w przypadku tak dużych zmian (nie tylko literówki, ale jak sam autor wspomina, zmiana całych fragmentów) wolałabym mieć obie wersje.
Raczej przed korektą niż przed redakcją. To jest przecież to, co kiedyś było przedpremierowo wysyłane do recenzentów, a wysyłanie im czegoś, co może przejść zmiany redakcyjne to jednak kiepski pomysł…
Bardzo chciałbym przeczytać oryginalną pierwszą wersję „Czarnych Oceanów” Jacka Dukaja i podejrzewam że nie tylko ja….
Może przy okazji wydania „Rekursji” da się coś takiego zrobić? Autor w audycji w Trójce, przy okazji premiery „Aksolotla” mówił coś o tym, że treść książki jest gotowa, ale musi teraz przyciąć ją do rozmiaru nadającego się do wydania na papierze :-) (ok. 42 minuty)
Może dałoby się zrobić takie 2-w-1, z podlinkowanymi w drugiej warstwie akapitami „wersji reżyserskiej” (autorskiej), tak żeby można było czytać albo wersję „oficjalną”, papierową, albo dłuższą i niepociętą, istniejącą tylko w wersji elektronicznej. Albo skakać z jednej do drugiej?
Zrobić się na pewno da, jeśli tylko będą chęci, technika jest :-)
Ciekawe. Fajnie, gdyby można było nabyć obie wersje. Choć cierpiąc na syndrom „tyle do przeczytania, tak mało czasu” i tak nie zdecydowałbym się na przeczytanie obu wersji, więc chciałbym, żeby wyraźnie było zaznaczona „ta ostateczna”. A dla fanów, specjalistów byłaby to nie lada gratka.
Przypomina się twórczość Feliksa W. Kresa – każde nowe wydanie powieści z cyklu szererskiego zawierało poprawki i zmiany w stosunku do poprzednika :)
No nie. Będę musiał teraz jednak kupić i przeczytać 3 już raz…
:D
No właśnie! Trafione w punkt! Z jednej strony bardzo się ucieszyłem z powodu poprawek, ale z drugiej strony pojawiła się myśl, że wciąż nie będę miał w ebooku wersji, którą znam prawie na pamięć i za którą polubiłem Podrzuckiego.
W ostateczności odkurzę swój prymitywny skaner do książek i zeskanuję sobie pierwszy tom…
Oryginalne wersje Yggdrasila można dostać naprawdę tanio (choćby w Gandalfie). Nawet jak bym nie miał to by mi się nie chciało uruchamiać skanera.
A mnie zastanawia co innego: Czy utwor „ABC” po zmianach takich jak ” usunąłem zbędne według mnie fragmenty, podreperowałem stylistykę bądź załatałem logiczne dziury. W innych znów co nieco dodałem, a w jeszcze innych merytorycznie uzupełniłem,” jest nadal utworem „ABC” czy jednak powinien byc publikowany jako cos nowego, aczkolwiek powiazanego. Bo przeciez inna rzecza jest poprawa literowek czy bledow edycyjnych a czym inny logiczne zmiany tresci.
Na Google Chrome nie widać treści artykułów i komentarzy poza cytatami i nagłówkami.