Unia Europejska czasami wymusza rzeczy, które wydają się być oczywiste.
Dopiero regulacje unijne w kwestii powszechnego zastosowania USB-C sprawiły, że większość producentów elektroniki przerzuca się na jeden standard ładowania.
Teraz zajęto się sytuacjami, gdy po upływie okresu gwarancji wiele urządzeń elektronicznych jest nienaprawialnych. Bo producenci są zainteresowani tym, abyśmy po prostu kupowali nowe.
A przecież w przypadku czytników to często urządzenia na lata – na przykład wymiana baterii po jakimś czasie może sprawić, że jeszcze nam posłużą.
W połowie listopada Parlament Europejski przyjął stanowisko negocjacyjne w sprawie nowego prawa konsumentów do naprawy. Co ciekawe – niemal jednogłośnie (590 za, 15 przeciw, 15 wstrzymało się).
Co zmienią przepisy? Najpierw podczas gwarancji:
Zgodnie z proponowanymi przepisami w okresie gwarancji prawnej sprzedawcy będą musieli priorytetowo traktować naprawę, jeśli jej koszt jest niższy niż koszt wymiany towaru lub równy temu kosztowi. Wyjątek stanowi sytuacja, gdy naprawa jest niewykonalna lub niedogodna dla konsumenta. Posłowie proponują też, aby rozszerzyć okres gwarancji prawnej o rok od momentu naprawy produktu.
Wielu użytkowników Kindle miało okazję się przekonać, że jeśli zgłosimy usterkę, to producent wymienia nam czytnik, tak że dostajemy nowy lub odnowiony. Nasz czytnik odsyłamy – jest naprawiany i sprzedawany jako „poserwisowy” (refurbished). Czy tutaj sytuacja się zmieni? No, zawsze jest kwestia tego, co według producenta jest bardziej dogodne – dla nas zdecydowanie otrzymanie działającego egzemplarza.
A co po okresie gwarancji?
Konsumenci będą mieć prawo do naprawy produktów po wygaśnięciu gwarancji. Będzie to dotyczyć na przykład pralek, odkurzaczy, smartfonów i rowerów. Posłowie chcą, żeby konsumenci chętniej wybierali naprawę produktów. Dlatego na czas naprawy producenci powinni zapewniać urządzenia zastępcze. Jeśli naprawa jest niemożliwa, konsument powinien dostać w zamian odnowiony produkt.
No dobrze, ale jeśli za naprawę czytnika po gwarancji usłyszymy bajońską cenę? To jest standard przy drukarkach atramentowych. Psuje się jakiś drobiazg i przy drukarce za 600 zł słyszymy, że jego wymiana to 500 zł.
Tu PE ma następujący pomysł:
Konsumentów często zniechęcają wysokie koszty napraw. Często też nie mają dostępu do usług naprawy lub pewne cechy produktu uniemożliwiają jego naprawę. Parlament chce, aby niezależne serwisy naprawy i użytkownicy końcowi mieli dostęp do części zamiennych i informacji o naprawie.
Szczerze mówiąc, nie sądzę, aby to wiele zmieniło przy szczególnie bolesnej usterce, jaką jest uszkodzenie ekranu. Dostawca ekranów do czytników jest jeden – firma E-Ink, no i te ekrany są po prostu drogie. Choć przecież w hurcie nie mogą kosztować tyle co czytnik.
Ale już w takich sytuacjach jak np. uszkodzenie płyty głównej czytnika – serwis powinien mieć możliwość sprowadzenia od producenta (dystrybutora?) takiej części w sensownej cenie. Choć nie ukrywajmy – może to zwiększyć koszty działalności, no i tym samym ceny czytników. Mam jednak nadzieję, że wtedy ulubione urządzenia będą nam służyły jeszcze dłużej.
Źródło grafiki: midjourney. Nie wiem co to za narzędzia w tle i co ten pan ma z uchem. Ale może AI w przyszłości zajmie się też naprawami?
Gdzieś na YT widziałem kiedyś filmik, jak użytkownik próbował po prostu zobaczyć co jest w środku Kindle Oasis. Okazało się, że jego konstrukcja to uniemożliwia. Oddzielenie ekranu od aluminiowej obudowy powodowało tylko zniszczenie ekranu (odłamywał się kawałek po kawałku). Głównie z powodu zastosowanie kleju.
Nieco inaczej wyglądała kwestia Kindle PW (model 3 lub 4), gdzie nagrywający bez większych problemów otworzył urządzenie i wymienił baterię.
Czyli w Oasis zrobiono to co we współczesnych smartfonach, gdzie trzeba kombinować z odklejaniem poszczególnych części. No, ale producenci się będą bronić, że bez tego nie da się zachować miniaturyzacji i też będą mieli pewnie trochę racji.
Bez kitu, łapki nam nie poodpadają jak telefony będą 1 mm grubsze, ale bez kleju i rozkładalne. Akurat mi zaczęła padać bateria w moim czytniku, ale minęło od jego zakupu na tyle dużo lat, że obecne modele mają lepsze ekrany itp., więc wymiana jest niezłą opcją. Ale u mojej mamy właśnie kurzą się dwa urządzenia, bo im baterie zwyczajnie padły i chociaż wymiana ich mogłaby być niezłą opcją bez konieczności przenoszenia danych itp.
No o tym mówię niżej, jak Unia zmusi, to nagle wymienne baterie się ładnie zmniejszą. I całkiem możliwe, że biznes będzie dążyć do standaryzacji i nagle staną się wymienne nawet wobec urządzeniami różnych marek.
Proste rozwiązanie: jeśli danej części nie można wymienić, to producent musi udzielać na nią 10lat gwarancji. Po temacie.
a po co naprawiać
jak Polska była biedna (90-te, zerowe, wcześniej mnie nie było na świecie) to się naprawiało, co popadnie
teraz nas stać kupić nowe, pensje są w miarę przyzwoite, już nikt nie bierze kredytu na komputer za 2 tysiące
i teraz, przez to prawo, jak mi się popsuje czytnik na gwarancji, to zamiast dostać nowy, to dostanę jakiś składany/klejony/zakałapućkany, jo?
niech wolny rynek decyduje
„i teraz, przez to prawo, jak mi się popsuje czytnik na gwarancji, to zamiast dostać nowy, to dostanę jakiś składany/klejony/zakałapućkany, jo?”
Nie no, kupisz sobie nowy, a popsuty wyrzucisz. Chyba, że jesteś biedakiem, to będziesz korzystał z naprawianego.
Wystarczy zeby czytniki mialy przynajmniej wymienna baterie – to najbardziej awaryjny element, idealem bylaby uniwersalna,ale nie da sie takiej zrobic dla wszystkich urzadzen majacych akumulatory…moze dla danej kategorii urzadzen np. czytników daloby sie wprowadzic baterie o wielkosci np. 100mm x 10mm x 7mm.
Wg mnie wszystkie urzadzenia zasilane z akumulatorow powinny miec mozliwosc wymiany zuzytej baterii bez zbytniego rozbierania urzadzenia.
No właśnie. Gdy wejdą wymogi wymiany baterii, to pojawią się wreszcie odpowiednio zmniejszone baterie, które będzie można np. wyjąć z boku telefonu/czytnika.
Ten pan ma za uchem informację o łamaniu praw autorskich przez ai, oraz używających ai.
Co do tematu, kupiłem kiedyś w sklepie nowy uszkodzony czytnik Onyx (lynx), słynne problemy z ekranem nie dającym się skalibrować. Ciekawe co w takich wypadkach, chyba tylko wymiana na innego producenta.
Onyx Lynx? Też miałem to g… – popsuło się po 3 czy 4 m-cach, polski dystrybutor, wrocławska firma Arta tech „zaproponowała” mi płatną naprawę za 90% ceny nowego.
O mało co zraziłem się do czytników w ogóle ale właśnie po takich przygodach – tylko Amazon i Kindle, sorry polscy Janusze z Arta tech (aktualnie inkBook).
I nic mnie już nie przekona do firmy Arta tech (akt.inkBook)
Co ciekawe firma inkBook nawet na swojej oficjalnej stronie (O nas – Historia) nie przyznaje się do swojej poprzedniej nazwy – trzeba pogrzebać
https://mamstartup.pl/polska-firma-arta-tech-wprowadza-na-rynek-czytnik-e-bookow-ktory-ma-szanse-byc-mocnym-rywalem-dla-kindle-a/
żeby odszukać że firma inkBook to po prostu pozostałość/zrebrandowany januszex Arta tech.
Janusze z Artatech/inkBook – nie pozdrawiam.
Ja miałem Lynxa wymienianego z powodu jakiegoś problemu z płytą główną. Na szczęście Onyx przez te prawie 10 lat poprawił jakość czytników, choć to wiązało się ze zwiększeniem cen – ale krótko mówiąc – nie oferują już „taniej chińszczyzny”.
Co do Artatechu, przypominam, że rozstanie z marką Onyxa było dość burzliwe i zeznania obydwu stron się trochę rozjeżdżały.
https://swiatczytnikow.pl/dystrybutor-czytnikow-onyx-nie-wspolpracuje-juz-z-ich-producentem-co-to-oznacza-dla-uzytkownikow/
Tyle mówi się o kwestii dbania o ekologię, ale nadal wiele rozwiązań jest pozornych. Gdyż np. taka ważna kwestia jak prawo konsumenta do naprawy zostaje nietknięta, a przecież nie bez wpływu na środowisko naturalne.
Bo nikogo z producentów nie interesuje ochrona środowiska. O tym, że planowane postarzanie to nie teoria spiskowa, a fakty, wie każdy, kto próbował cokolwiek naprawić, nie tylko telefony, ale np. małe AGD. Zresztą podobno pralki też robi się już tak, żeby wymiana czegokolwiek była nieopłacalna.
Pamiętaj, że żyjemy w kraju, gdzie producenci napojów twierdzą, że przez obowiązkowy skup butelek pójdą z torbami. A Coca-Cola wysyła do „influencerów” puste butelki, żeby wyrzucili je do kosza. I zamiast zorganizować skup, robi „kampanię edukacyjną”.
Tylko że tu chodzi o naprawy sprzętowe, a w ustawie nie ma nic wspomniane o wsparciu oprogramowania. Aktualizacje mogę być zawieszone znacznie wcześniej, niż wynika to ze zmian z fizycznymi naprawami.
Nawet nie to. https://www.bbc.com/news/technology-51413724