Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Biblioteczka paryskiej „Kultury” i setki cennych, a bezpłatnych książek w formacie PDF!

Instytut Literacki w Paryżu, który utrzymuje serwis „Kultury” ma do pobrania setki cennych książek w formacie PDF.

9 lat temu omawiałem archiwum cyfrowe paryskiej Kultury, w którym udostępniono w PDF wszystkie numery „Kultury” oraz „Zeszytów Historycznych”. To wciąż nieocenione zbiory, szczególnie dla miłośników historii.

Na stronie wymieniane były też liczne książki wydane w swoim czasie przez Instytut, ale nie były zdigitalizowane. Zajrzałem tam ponownie niedawno i oniemiałem – otóż niemal wszystkie publikacje Instytutu są dostępne w wersjach PDF! Zaczynają się w roku 1947, a kończą na latach 90. XX wieku.

Jak patrzę po datach plików, to są one już tam również od paru ładnych lat. Ale że dopiero to odkryłem, to opiszę szczegółowo. :-)

Co możemy pobrać?

Książki, jakie możemy znaleźć na stronie „Kultury” podzieliłbym na trzy części.

Linki podaję albo do konkretnych plików, albo do wyszukiwania po autorze.

Pierwsza – to publikacje historyczne, ale atrakcyjne również dla współczesnych czytelników.

  • Stefan Korboński – Polskie Państwo Podziemne, W imieniu Rzeczpospolitej, W imieniu Kremla – świetne wspomnienia z czasów II wojny światowej oraz paru lat późniejszych. Były wznawiane wyłącznie w papierze.
  • Wspomnienia Wincentego Witosa – trzy tomy. Dobra okazja do poznania politycznej historii II RP z perspektywy jednego z najważniejszych graczy.
  • Jacek Trznadel – Hańba domowa – słynne rozmowy z polskimi pisarzami na temat ich postaw w okresie stalinowskim.
  • Stanisław Swianiewicz – W cieniu Katynia – wspomnienia najważniejszego polskiego świadka (choć nie bezpośredniego) zbrodni katyńskiej.
  • Aleksander Sołżenicyn – „Archipelag Gułag”, „Krąg Pierwszy”, „Oddział chorych na raka”. Dziś, gdy wiemy że Sołżenicyn u schyłku życia okazał się być wielkoruskim imperialistą, hołubionym zresztą przez Putina, inaczej czyta się jego książki, ale są niewątpliwie ważnym źródłem.

Druga – to nieraz pierwsze wydania powieści, opowiadań, dzienników, tomików poezji, które doczekały się wielu wznowień i które możemy dziś kupić komercyjnie. Np.

Trzecia – zainteresuje już raczej głównie historyków, którzy ucieszą się że nie muszą iść do biblioteki. Ale oczywiście jeśli nas zainteresuje – korzystajmy.

Pewnym problemem przy pobieraniu książek są nazwy plików – są one doskonale nieprzydatne np. „03a1c1dadfb18dc5f29248b910b3610cd450e5f2.pdf”. Odnoszę wrażenie, że to po prostu tzw. skrót generowany przez jakieś oprogramowanie – nikt po stronie Kultury nie pomyślał, że jak ludzie te pliki pobiorą, muszą im zmieniać nazwę. Pliki nie mają też metadanych, które pozwalałyby wyciągać nazwy automatycznie.

Jedna rzecz mnie jeszcze zastanawia – jak to jest właściwie z prawami autorskimi, bo to wcale nie jest tak, że jak ktoś coś wydał w latach 70. to teraz może opublikować skany bez dogadania się z autorami czy ich spadkobiercami. Widzimy to zresztą w bibliotece Polona, gdzie wiele skanów nie jest dostępnych publicznie. Zakładam jednak, że to jakoś załatwiono. Nie wydaje mi się zresztą, aby np. publikacja w tej postaci np. Hłaski czy Tyrmanda miała zmniejszyć ich sprzedaż w papierze i „oficjalnych” e-bookach. Dlatego biblioteka Instytutu nie stanowi raczej konkurencji dla normalnej dystrybucji.

[Aktualizacja z 9 maja 2023] Uwaga: część książek jest niestety niekompletna – np. wspomniany Tyrmand. Jeśli chodzi o „W cieniu Katynia” są dostępne dwa wydania – i jedno też nie ma kilku stron na końcu. Nie wiem jeszcze czy to są jednostkowe przypadki czy częstsze.

Jak książki prezentują się na czytnikach?

Są to najczęściej skany w PDF z warstwą tekstową, umożliwiającą wyszukiwanie.

Książki wydane przez „Kulturę” są zwykle jednokolumnowe, bardzo rzadko zawierają ilustracje czy tabelki. Dlatego nie mają aż takich wymagań co do wielkości ekranów, jak np. pliki z czasopismami czy podręcznikami.

Większość jestem w stanie czytać wygodnie na siedmiocalowym Kindle Oasis 3, podobnie dobre doświadczenie będzie na Paperwhite 5. Tak wygląda książka Swianiewicza.

Jeśli marginesy w PDF są za duże – tak jak w tym przypadku –  można dwukrotnie dotknąć tekstu, przez co Kindle wejdzie w tryb kolumnowy.

 

Tu już spokojnie wystarczy czytnik sześciocalowy.

Na PocketBookach czytanie jest jeszcze łatwiejsze, bo tam można ustawić domyślne wyrównanie do szerokości.

Jest to zatem nieliczny przykład plików PDF, które nie wymagają bardzo dużego ekranu – na 10-calowym Kindle Scribe czy PocketBook InkPad X część była nawet zbyt duża. Choć na obu można oczywiście regulować marginesy.

Jak znaleźć to czego szukamy?

Możemy przeglądać książki Instytutu według kolejnych lat. W menu na górze przełączamy się między książkami, a innymi publikacjami (Miesięcznik Kultura, Zeszyty Historyczne, Bibliografie).

Wyszukiwarka na stronie Instytutu działa jednak bardzo dobrze i wyszukuje np. w treści książek. Wpisałem Korbońskiego –  mam 3 jego książki oraz cytaty w innych książkach.

Co więcej – po najechaniu na książkę, mamy fragmenty z linkami do PDF, który otworzy nam się w przeglądarce na właściwej stronie.

Biblioteczka i seria „W kręgu paryskiej Kultury”

Błędem byłoby zakładanie, że ze strony Instytutu Literackiego pobierzemy tylko starocie. W dziale Biblioteczka znajdziemy różne bardziej współczesne publikacje związane „z ludźmi i działaniem Instytutu Literackiego”.

Znajdziemy tu na przykład:

Ale przede wszystkim jest seria „W kręgu paryskiej Kultury”, powstała w roku 2012.

Drukujemy w niej ważne teksty publikowane na łamach „Kultury”, w „Zeszytach Historycznych”, oraz wybrane książki, które wyszły nakładem oficyny Jerzego Giedroycia. Teksty dla serii opracowują najlepsi badacze w Polsce.

Link do listy tego, co można pobrać bezpośrednio i kilka przykładów:

Jednak tutaj pozwolę już sobie na odrobinę narzekania – dlaczego tylko PDF? Książki wydawane na nowo, które nie są skanami znacznie łatwiej jest też wydać na czytniki.

Podsumowanie

Na stronach Portalu Kultury Paryskiej przeczytamy o misji Instytutu Literackiego:

Przechowujemy zatem, archiwizujemy i udostępniamy, upowszechniamy i propagujemy… Wszystko, co Redaktor stworzył, a co staramy się chronić i upowszechniać powinno jeszcze przez lata stanowić bodziec do dyskusji o Polsce, o Europie i świecie.

Nie ma lepszego sposobu realizacji tej misji, jak bezpłatna publikacja, skatalogowanie i zindeksowanie. Są rzeczy, których mogę się czepiać (te nieprzydatne nazwy plików), ale najważniejsze, że te pliki tam są!

Gdy w roku 2014 omówiłem po raz pierwszy archiwum „Kultury”, wiele osób rzuciło się do ściągania, nawet powstały skrypty, które to ułatwiały. :-) Ciekaw jestem, ile z tego udało Wam się przejrzeć?

Ja w tym roku przerzuciłem sobie parę roczników Zeszytów Historycznych na Scribe, no i niedawno czytałem np. wspomnienia współpracownika prezydenta Raczkiewicza (ZH 47/1979). Rzucają one ciekawe światło na dość smutne realia „londyńskiej” polityki w czasie II wojny światowej, którą słusznie nazwano „polskim piekiełkiem”. Pomyśleć, że ludzie, którzy się wtedy tak gwałtownie zwalczali – np. Sikorski, Sosnkowski, Mikołajczyk – mają dziś swoje ulice, często obok siebie. :-) Możliwe, że z naszymi obecnymi politykami będzie podobnie za jakieś 70 lat.

Tymczasem zachęcam – szczególnie miłośników XX-wiecznej polskiej historii i literatury – do pobuszowania po archiwum „Kultury” i pobrania znajdujących się tam skarbów.

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

20 odpowiedzi na „Biblioteczka paryskiej „Kultury” i setki cennych, a bezpłatnych książek w formacie PDF!

  1. bq pisze:

    Idealne na Scribe…

    0
    • Robert Drózd pisze:

      No właśnie tak jak piszę w artykule 10″ jest już nawet za duże do niektórych e-booków (litery za duże), ale marginesy da się ustawić, więc jest OK. :)

      0
  2. Tomek pisze:

    Warto poszperać w tym archiwum, bo niektóre wersję papierowe chodzą na allegro po kilkaset złotych …

    3
    • Robert Drózd pisze:

      Zgadza się. Niektóre książki nie mają takiego potencjału komercyjnego, aby ktoś chciał je dzisiaj wznawiać.

      0
      • asymon pisze:

        Z drugiej strony, jakby mnie się zachciało choć cześć tego z-ocr-ować i siedząc po nocach zrobić korektę, a potem powiesić gdzieś w sieci, ku rozrywce i nauce… To mnie pewnie paryscy prawnicy tych kulturalnych zjedzą.

        Na szczęście się nie chce ;-)

        1
  3. ChuckB pisze:

    Biblioteka KULTURY jest bezcenna.
    Pańska informacja o niej jest równie bezcenna.

    10
  4. szeroki pisze:

    Pobrałem Leopold Tyrmand „Życie towarzyskie i uczuciowe”. W książce co kilkadziesiąt stron brakuje kilku stron. Np jest dziura pomiędzy 359 a 365. Tych dziur jest znacznie więcej, ale to akurat dobry przykład bo kończy się przeniesieniem wyrazu a dalej jest już co innego. Inne dziury nie są tak oczywiste, można nie zauważyć, wziąć za zmianę toku narracji, albo sądzić, że nie zostały zeskanowane strony z jakąś grafiką – to była moja pierwsza myśl. Czy to tylko ten plik jest niepełny, czy to powszechniejsza przypadłość tego źródła? Albo sposób na ominięcie prawa autorskiego (nie publikujemy całego utworu)?

    1
    • Qwerty pisze:

      Widziałem taką dziurę na początku książki wprowadzającej do zagadnień energii jądrowej.

      0
    • Robert Drózd pisze:

      Oj, to nieciekawie. Albo pomyłka przy skanowaniu, albo tak jak mówisz, sposób na ewentualne roszczenia.

      Dotąd zauważyłem tę sytuację tylko raz – jak pobierałem „W cieniu Katynia”, książka dostępna jest w dwóch wydaniach i jedno nie miało paru stron na końcu.

      0
    • ChuckB pisze:

      Zgadza się. Osatatnia strona ma paginację 519 a wydaniu „Kultury” 397.
      Trzeba będzie się przyjrzeć czy to jest odosobniony przypadek?
      Dobrze jednak mieć oryginalne papierowe wydania (mam takie dwa) lub rzetelne e-bookowe, gdzie takie „felery” nie występują.

      2
    • szeroki pisze:

      Pobrałem losowo książkę Grahama Greene „Moc i chwała”.
      Przeanalizowałem i dziury występują dokładnie co 20 stron i brakuje zawsze dokładnie 5 stron. Z wyjątkiem ostatniej dziury, która wypadłaby już po zakończeniu książki, więc jest o jeden numer strony wcześniej i brakuje tylko 2 stron:
      23-29
      43-49
      83-89
      103-109
      123-129
      143-149
      163-169
      183-189
      203-209
      223-229
      242-245
      Więc jest to ewidentnie zabieg celowy, a zatem źródło to dla mnie kompletnie straciło swoją wartość.
      Ja już podziękuję za te wydania książek.

      4
      • asymon pisze:

        Google często podobnie robi z „darmowymi” książkami.

        Ja z kolei też „W cieniu Katynia” przeglądam i jest chyba wszystko. Podobnie Jabłuszko Sergiusza Piaseckiego wygląda na nietknięte. Aż przypomniała mi się polecanka Doroty Masłoskiej:

        Podczas gdy empiki zalegają zwały i hałdy „pierwszych polskich powieści biznesowych/agroturystycznych/aborcyjnych”, „najśmieszniejszych powieści od czasu jakichś innych powieści” albo „ciepłych, wzruszających powieści o… dojrzewaniu i dorosłości, męskości i kobiecości”, których statystyczni Polacy mimo akrobacji marketingowców i tak nie czytają, ogarnia mnie ciepło na myśl o zalegających biblioteki, biblioteczki, piwnice i antykwariaty zwałach i łanach powieści nie najśmieszniejszych, nie najlepszych, nie pierwszych i nie najważniejszych.

        O książkach pożółkłych, zakurzonych i poplamionych herbatą Yunnan i wyrobem czekoladopodobnym w 1982, wartych plus minus dziesięć złotych, książkach, z których bije mdlący zapach stryszku, jesiennych liści i starych flor bakteryjnych, zapach zaklętych na nich, nieaktualnych światów, które przepadły, sczezły, obróciły się w proch; światów, których żaden czytelnik nie przywołuje już do życia swoją wyobraźnią.
        […]
        To z tej biblioteczki wyciągnęłam właśnie ramotowate Jabłuszko. Okazało się ono lekturą niespodziewanie barwną i wciągającą, dziecięco hedonistyczną, podczas której obgryzłam wszystkie paznokcie i zjadłam wszystkie gratisowe landrynki z logo hotelu, i sama nieomal zaczęłam marzyć o zostaniu złodziejką i grabieniu strychów z suszącej się pościeli lub choćby kochanką pasera, która potem w pocie czoła do późnej nocy wypruwa z niej monogramy, podczas gdy mężczyźni popijają sardynki wódką i śpiewają pieśni o złym złodziejskim losie. Czy znacie te chwile, gdy za oknem rozciąga się wieczór lodowaty, dokuczliwy, pełen zbójców i złorzeczeń wiatru, a wy leżycie w niezasłużenie wielkim apartamencie przy bursztynowej lampce, cały czas podkręcając kaloryfer o jeden stopień więcej, a tętent stóp dzieci, które korzystając z uroków starej architektury, biegają dookoła stołu, amortyzują puszyste dywany?

        :)

        5
        • Robert Drózd pisze:

          Sprawdziłem dzisiaj pobrane książki np. Witos tom III, Archipelag Gułag Tom 1, Korboński – tu akurat wszystko jest. Czyli część książek pocięli, część nie.

          1
  5. Maciej pisze:

    Panie Robercie, w Pana odesłaniu do artykułu z 2014 r. jest usterka. Archiwum Instytutu udostępnia numery Kultury i Zeszytów Historycznych a nie Zeszytów Literackich. To drobiazg oczywiście.
    Mnie również interesuje współczesna poczytność Kultury i Zeszytów Historycznych. Wydaje mi się, że wyższa jest w przypadku Zeszytów, ale danych, które by to weryfikowały, zapewne nie opublikowano.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Oczywiście, dziękuję za zwrócenie uwagi, już poprawiłem.

      Zgadzam się, że dzisiejsze zainteresowanie ZH jest chyba większe, bo tam są tak naprawdę gotowe teksty źródłowe, które gdyby wznowić, to nie stracą dziś na atrakcyjności.

      1
  6. Miszel pisze:

    Ja też sprawdziłem kilka losowych książek i wszystko jest prawidłowo zeskanowane.
    Nawet taka: „Tylko nie o polityce – wywiady Promienistych” Beresia i Burnetki, gdzie żyją nadal autorzy tudzież członkowie redakcji Promienistych oraz drukarze miejscowi ;)
    Mogliby mieć pretensje o prawa autorskie. Ale nie mają…. :)

    Te dziury w skanach to prawdopodobnie tylko wpadki 'niskobudżetowego skanowania’

    0
    • asymon pisze:

      Michnik Kościół, lewica, dialog – brakuje stron 130-131 (skanowane są po dwie). Serio, o ile z Greenem to nie wiem, to tu ewidentnie się komuś kartki skleiły, bo reszta jest.

      Ja wiem, że darowanemu koniowi…, ale serio… Tym bardziej że ktoś wziął pieniądze za digitalizację tej fury książek, i założę się, że niemałe.

      0
      • Robert Drózd pisze:

        No właśnie, bo to tym bardziej nie są tylko same skany gdzieś wrzucone, do których nikt nie zajrzy, ale cała baza – OCR, indeksy, przeszukiwanie.

        Co do pieniędzy byłoby ciekawe, ile poszło, ja mam obawę, że to raczej jakoś budżetowo było robione, skany różnią się np. pod względem kontrastu czy przycięcia.

        1
        • Miszel pisze:

          @asymon
          Ja natomiast sądzę, że zarówno Fundacja jak i Stowarzyszenie Instytut Literacki to działalność w gruncie rzeczy półhobbystyczna i raczej dodatkowa, dla zapaleńców.
          W dodatku dziedzictwo Kultury Paryskiej to nie jest coś na co wydadzą pieniądze wodzowie dzisiejszej kultury, nauki i edukacji.

          Dlatego grzech niedbałego skanowania: odpuszczony nawet bez mocnego postanowienia poprawy….

          4

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.