Tydzień temu pisałem o starcie nagrody Art Rage na książkę roku 2017. Mamy już zwycięzcę plebiscytu jury!
Dziś parę minut po południu na profilu facebookowym Art Rage pojawił się komunikat z informacją o zwycięzcy:
Wygrała Pozwól rzece płynąć – krótka (128 stron), ale bardzo ciekawa książka Michała Cichego poświęcona warszawskiej Ochocie, choć odnajdą się w niej mieszkańcy innych miast.
W „Pozwól rzece płynąć” Michał Cichy znów wyrusza w podróż po najbliższej okolicy i obserwując drzewa, ludzi i niebo, układa osobistą mitologię codzienności. Przemierza Ochotę, by odkryć w niej „cały świat”, swoją wioskę w mieście, indywidualny raj. Raj to na miarę człowieka, czasami niedoskonały, czasami porażający obojętnością, zawsze bliski, ale czasem zdumiewający na nowo. Ten sześciomiesięczny spacer od zimy do lata jest także swoistym traktatem o postrzeganiu, otwieraniu się na codzienność, stawaniu się jej częścią. To także książka o miłości, pokorze, a przede wszystkim zgodzie na los.
„To jest książeczka kogoś, kto wychodził sobie rozum. Kogoś, kto przejrzał na oczy i nie uciekł na widok tego, co zobaczył. Książeczka piękna i cicha. Znajdziecie tu liczne opisy krajobrazu, dowiecie się, jaka pogoda była dziesięć lat temu, i przypomni wam się trochę Prawd, które kiedyś znaliście.” Jacek Podsiadło
Z oficjalnej recenzji Bartka Szczyżańskiego na LC:
Żadna książka za to w ostatnim czasie tak skutecznie nie zmusiła mnie do tego, żebym czytał wolniej, żadna proza dawno nie potrafiła mnie tak uspokoić i wyciszyć. Ten niezwykły efekt „Pozwól rzece płynąć” wywołuje przede wszystkim za sprawą połączenia niezwykle bliskiego czytelnikowi tematu – cóż może być prostsze i bardziej naturalne niż opowieść o długich spacerach? – i zadumanej postawy autora, któremu jednak nigdy nie brakuje spostrzegawczości. Wpuszcza odbiorcę do swojej Warszawy, znanej na wylot, i pozwala zajrzeć we wszystkie jej zakamarki; unika egzaltacji, unika patosu, ale też kpiarstwa czy kwaśnej ironii – cały czas pozostaje opanowany, stara się zachować obiektywizm, lecz często rzuca celny komentarz. Obserwator idealny.
I z recenzji Danki z LC:
Poetyckie zejście na ziemię. Wydawałoby się niemożliwe czytać z ciekawością opis przejścia zimy w wiosnę w środku dużego miasta. I to opis bardzo szczegółowy, codzienne notatki o jakości śniegu, opadach atmosferycznych, kolorze listków od spodu. W to wplecione historyjki o sąsiadach , dalszych znajomych lub zupełnie obcych ludziach. A jednak! Ta książka dziwnie wciąga. Świetnie czyta się ją jadąc autobusem.
Gratuluję serdecznie autorowi i przypominam, że:
- Jeszcze trzy dni trwa pakiet BookRage, w którym możemy nabyć wszystkie nominowane pozycje.
- Każdy kto kupi pakiet o dowolnej wielkości może wziąć udział w głosowaniu czytelników, które trwa do czerwca.
A już wieczorem będzie artykuł z moim przeglądem książek nominowanych do nagrody, w którym też napiszę, na które z tytułów sam zagłosowałem. :-)
Bez sensu. Werdykt jury powinien być ogłaszany razem z werdyktem czytelników, a nie w momencie, kiedy niektórzy jeszcze nawet nie zaczęli czytać książek z pakietu.
Dlaczego?
Bo może zaważyć na decyzje czytelników?
W jaki sposób? W jaki sposób na Twojej decyzji czy książka ci się podobała czy nie, wpływa obcy głos?
Nie mówiąc już o tym, że trochę byłoby nie fair czekać z wręczeniem nagrody zwycięzcy kilka miesięcy ;)
W taki sposób, że idzie np w pierwszej kolejności do czytania, zwracasz na niego większą uwagę jako tę pozycję której przyznano nagrodę i potem reszta jest z nim porównywana etc.
Ty sobie możesz mówić, że to na Ciebie nie działa, może akurat w Twoim przypadku tak jest, ale w ogólności działać będzie, a nie Ty jeden głosujesz.
No u mnie zaważyło na kolejności czytania.
Akurat miałem na czytniku, wziąłem z Legimi na Kindle™ parę cienkich książeczek z Czarnego na które zawsze szkoda mi było pieniędzy. To akurat siadłem do tej, bo czemu nie?
Wpływanie na decyzję czytelników to jedno (można sobie wmawiać, że cudze zdanie nie ma dla nas znaczenia, ale podświadomie inaczej patrzymy na książkę noblisty niż anonima), druga sprawa to brak poczucia równorzędności tych nagród, skoro nie są przyznawane razem; no i jeszcze efekt medialny – podwójny werdykt wzbudziłby chyba większe emocje niż dwa w odstępie kilku miesięcy (choć specem od marketingu nie jestem, więc mogę się mylić).