Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Z Kindle w samolocie

Kindle w samolocie

Jeśli ktoś stał się miłośnikiem e-czytania, to swoje urządzenie chce zabierać ze sobą wszędzie, w tym także do samolotu. O czym warto pamiętać?

Na lotnisku

Do przewożenia czytnika odnoszą się te same zasady co do wszystkich urządzeń elektronicznych.

  • A więc przewozimy je zawsze w bagażu podręcznym. Żadna linia lotnicza nie odpowiada za uszkodzenia elektroniki w bagażu rejestrowanym, gdzie poza tym, że nasze walizki są rzucane, to podlegają też mocnemu prześwietleniu wszystkimi rodzajami promieni.
  • W przypadku laptopów czy aparatów możemy być przy kontroli proszeni o ich włączenie, aby upewnić się, że to są naprawdę te urządzenia. Teoretycznie to samo może dotyczyć czytników – choć takiej sytuacji nigdy nie miałem. Warto jednak mieć naładowaną baterię, tym bardziej że zaczynamy czytać.
  • Skaner bagażu podręcznego nie powinien zaszkodzić czytnikowi, chociaż… są pojedyncze wypowiedzi, że po przejechaniu przez skaner Kindle zakończył z uszkodzonym ekranem. O sprawie pisał rok temu The Telegraph. Jak wynika z wypowiedzi eksperta, raczej niemożliwe jest, aby promienie skanera uszkodziły czytnik, bardziej może chodzić o przypadkowe wyładowanie elektrostatyczne wewnątrz skanera. Możliwość uszkodzenia na skanerze dementował też Amazon.
  • Jedno zdanie na temat cła – jeśli kupiliśmy sobie Kindle czy Nooka w Stanach, warto chyba wieźć go rozpakowanego w bagażu podręcznym, aby nie było wątpliwości, że jest to przedmiot do użytku własnego.

W samolocie

Pamiętajmy oczywiście o wyłączeniu sieci: Menu -> Turn Wireless Off.

Podczas startu i lądowania trzeba w ogóle wyłączyć wszelką elektronikę. Jest to w różny sposób przestrzegane, na przykład nigdy nie widziałem, aby proszono kogoś o wyjęcie słuchawek z uszu, ale dla urządzeń z ekranem obsługa bywa nieustępliwa.

Jak przekonać stewardessę, że naszego Kindle się nie wyłącza, a ekran wygaszacza jest tam na stałe? Najlepiej mieć którąś z okładek, albo po prostu włożyć czytnik do kieszeni w siedzeniu przed nami, tak aby ekranu nie było widać. :-) Jeśli spotkamy się ze zdecydowanym niezrozumieniem, to trudno: przytrzymanie wyłącznika przez 7-8 sekund rzeczywiście wyłącza czytnik (pojawia się biały ekran). Choć – biorąc pod uwagę nadspodziewanie szybki start z takiego wyłączenia – prawdopodobnie i tak kompletnie wyłączony nie jest.

Gdy już samolot wystartuje, spokojnie możemy czytać i nic nam w tym nie powinno przeszkadzać. Trzeba jednak uważać na długie czytanie w bezpośrednim słońcu – mniej więcej tak jak zrobiłem zdjęcie. Na wysokości paru kilometrów słońce jest bardzo mocne i ekran – choć idealnie czytelny – kieruje w naszym kierunku dużą ilość światła. To niekoniecznie zdrowe dla oczu.

Co jeszcze?

Po wylądowaniu możemy już włączyć sieć. Mój Kindle 3G (wciąż używam wersji Keyboard) łapał internet na większości lotnisk europejskich, na których lądowałem.

Czytnik znakomicie ułatwia czekanie. Zarówno w kolejce do odprawy i bramki, a potem w oczekiwaniu na bagaże. Mając czytnik mamy zagospodarowany czas w każdej kolejce. Kto wie, może jeśli następnym razem bagaże przyjadą szybciej, będziesz narzekać na to, że nie zdążyłeś dokończyć rozdziału?

Nie latam zbyt często, więc zaprezentowane tutaj doświadczenia mogą być niekompletne. Latałeś z czytnikiem? Zapraszam do komentarzy.

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Mój Kindle i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

75 odpowiedzi na „Z Kindle w samolocie

  1. Piotrek K. pisze:

    1.5 tygodnia temu lecialem z czytnikiem. W momencie startu/ladowania czytnik spoczywal w kieszeni na przednim siedzeniu. W trakcie 1-szego lotu troche czytalem, ale z uwagi na fakt, ze lecialem juz w nocy (obydwa wyloty kolo 22) to czytalem 4 strony, odkladalem czytnik i zasypialem ;). Przy drugim razie, czytnik caly czas lezal w podrecznym. Skanowanie, przeswietlanie nie zaszkodzilo czytnikowi.
    Jesli zas chodzi o sluchawki w uszach to jakis czas temu, raz mnie pani prosila o wyjecie sluchawek przed ladowaniem. Jak powiedzialem, ze to z uwagi na meczacy szum w kabinie (filmy klamia!!) i, ze nie mam podlaczonego odtwarzacza, to moglem spokojnie je miec dalej. Choc obecnie staram sie sluchawek nie trzymac w uszach przy starcie/ladowaniu.

    0
  2. Denver pisze:

    Potwierdzam, siostry Kindle dzialal jeszcze przed wyzyta na lotnisku, po wyladowaniu ekran byl zepsuty. Wszystko wskazuje wlasnie na skaner na lotnisku. Amazon wymienil za darmo na nowy.

    0
  3. Myorek pisze:

    Hmm ciekawe. Wielokrotnie latałem z Kindlem i nie miałem nigdy żadnych problemów.

    Moja rada jeśli ktoś rozpoczyna latanie z czytnikiem, zdecydowanie zadbać o jego naładowanie przed wylotem. Nie ma to jak 8 godzin na lotnisku i rozładowany Kindle :(

    0
  4. Z Kindle latałem już wiele razy i zawsze bez problemów. Czytnik zawsze był ze mną w bagażu podręcznym.

    0
  5. asq pisze:

    1) na kilkanaście lotów tylko raz zostałem poproszony o wyłączenie. myślę że rozpoznawalność przez obsługę pokładową marki kindle jest dość spora i traktują je tak samo jak gazetę – nie robią problemów z czytaniem w trakcie podejścia.

    2) polecam battery tank z gniazdem usb + rozwijany kabelek z adapterami usb/mini/micro/iphone. w podróży zawsze się rozładuje albo kindle albo smartfon albo tablet albo aparat, a tym cudem można wszystko podładować awaryjnie :)

    0
  6. TG pisze:

    „na przykład nigdy nie widziałem, aby proszono kogoś o wyjęcie słuchawek z uszu”

    Robią to. Wyżej kolega też o tym pisze. Grzeczna rozmowa powinna rozładować sytuację, ale jak widziałem, o to wśród gastarbeiterów z UK trudno – pyskują, więc kończy się ostrą rozmową. ;-)
    Czytelnicy są grzeczniejsi, jak widzę.

    0
    • Jasiu pisze:

      Myślę, że konieczność wyjęcia słuchawek z uszu przewidziana jest na wypadek wdrożenia procedur awaryjnych, a wtedy konieczne jest wykonywanie poleceń załogi (czego potencjalny słuchacz mógłby w ogóle nie zarejestrować)

      0
    • Marek pisze:

      Potwierdzam, wielokrotnie byłem świadkiem gdy obsługa pokładowa prosiła pasażerów, w tym również mnie, o wyjęcie słuchawek z uszu. Pomimo, iż miałem wyłączony odtwarzacz, co pokazałem.

      Ostatnio, o czym wspomina TG, też byłem świadkiem jak taki ziomal się awanturował – według jego relacji (rozmawiał wyjątkowo głośno na lotnisko przez telefon) – właśnie k… przyleciał z Norwegii i zaraz zap….la na drugi samolot do siebie. Więc nie tylko w UK tacy siedzą :) Dawniej jeździli busami i autokarami, względnie pływali promami do Skandynawii, a teraz samoloty tanie więc nie ma różnicy, hehe.

      Co do ekranu Kundelka – na szczęście nie zauważyłem takiego problemu i na razie wszystko działa. Ale może faktycznie – przez to, że się go w ogóle nie wyłącza – coś tam czasem się podzieje nie tak, jak należy.

      1
  7. skanna pisze:

    Zastanawiam się nad sensownością uwagi o rozpakowaniu nowego kindla, żeby uniknąć cła. Wracałam ostatnio ze Stanów mając przy sobie trzy kindle – jeden mój własny, jeden w oryginalnym ale rozpakowanym pudełku, jeden całkiem zapieczętowany (ten miał być na prezent). Pies z kulawą nogą się nimi nie zainteresował – Amerykanom chyba nie przeszkadza, że coś od nich wywozimy – oni raczej pilnują tego, co wwozimy, natomiast na lotnisku w Londynie i Berlinie nikogo mój bagaż nie interesował. Fakt, nie wracałam bezpośrednio do Polski, więc może inaczej byłoby na polskim lotnisku. Byłam jedyną osobą w naszej dużej grupie, która olała kwestię wypakowywania – wolałam zaryzykować ewentualne cło niż przewożenie kindli bez odpowiedniego opakowania – to wydało mi się groźniejsze :)

    0
    • Kiepski pisze:

      Bez cła można wzieźć do Unii prezenty o wartości do 450 euro.
      Gdybyś wwoziła 5 kindle’i, miałabyś już obowiązek zgłosić do oclenia.

      0
    • Marek pisze:

      Ponieważ to nie Amerykanów interesuje co wywozisz, ale naszych interesuje co przywozisz. Ot, taka różnica.

      BTW, wywożąc z USA jeszcze można się postarać o zwrot podatku (zależy pewnie gdzie kupiony i jakie tam są podatki stanowe). Tak jak z VAT w UE.

      0
  8. Konlin pisze:

    Mnie również Kindle 3 padł podczas podróży. Wziąłem kilkumiesięcznego w stanie idealnym, po starcie i lądowaniu nie włączył się, na ekranie widoczny był obrazek wygaszacza z poziomymi kreskami, wyglądało to jak kiedyś wydruki z drukarki atramentowej po n-tym własnoręcznym napełnianiu pojemnika :)

    0
  9. iron_mors pisze:

    Nie zapominajmy też o tym że samego kindla można z powodzeniem używać do kart pokładowych. Testowane na lotniskach w Warszawie, w Wiedniu i w Linz. Warto ustawić pdf-a horyzontalnie i ustawić zooma na „original” (czy jakoś tak). Raz tylko w Warszawie nie była pani w stanie wczytać (źle chyba zoom też ustawiłem), ale wystarczyło że przewinąłem na swoje dane i mnie bez problemu przepuściła.
    P.S. w PKP też nie było problemów, prócz samego narzekania konduktorów ;)

    0
  10. wyrm pisze:

    Ja też sporo latam, i mój Kindle 3 jest tutaj zbawieniem.
    O wyłączenie czytnika zostałem poproszony jeden raz (na – tak z grubsza – 20 przelotów), a i wtedy wystarczyło włączyć wygaszacz ekranu i zamknąć okładkę. Poza tym, pies z kulawą nogą się nie interesuje. Dobrze, gdyby faktycznie chodziło o świadomość tematu u obsługi :)
    Słuchawki, i owszem, każą wyjmować. ČSA, AF, LOT na pewno. Za trzy tygodnie przekonam się, czy KLM też.
    Uszkodzeń ekranu, odpukać, póki co nie stwierdziłem. Trochę bateria zaczyna robić bokami, bo o miesiącu trzymania mowy nie ma, ale może po prostu dużo czytam. Zresztą wiek też pewnie robi już swoje.
    Co do power tanku, to pomysł jest dobry, i w końcu też będę sobie musiał jakiś sprawić. Szczególnie, że obecnie większość urządzeń mobilnych ma ujednolicone gniazdka zasilania (microUSB FTW!), więc wystarczy jeden jedyny kabelek… w dwóch egzemplarzach, dla bezpieczeństwa :)

    0
  11. pioterg666 pisze:

    Kojarzenie faktów, że Kindle (czy dowolne inne urządzenie) popsuło się przez skaner lotniskowy to nic innego jak zwykłe GUSŁA. Parenaście razy mój K4 przechodził odprawę i wciąż działa. To samo się tyczy Kindla mojej żony, ewentualnie paru innych znajomych. Sporadyczne przypadki popsucia się – pewnie zbieg okoliczności. Pewnie w tym czasie 1000km dalej była burza, równie dobrze to mogło być przyczyną… Trochę powagi :)

    0
  12. Pan Zupa pisze:

    Ja sobie nawet specjalnie kindle classic kupiłem do samolotu (od paru lat mam DX ale on za duży jest na wycieczki). Żadnych problemów nie miałem z Kindle a był wielokrotnie skanowany.

    Generalnie zauważyłem ze stewardessy znają Kindle i pozwalają go używać nawet wtedy kiedy, telefony, tablety, walkmeny i inna elektronika jest zakazana.

    Co do słuchawek to zawsze każą wyciągać – takie mam doświadczenie.

    BTW: to cale wyłączanie elektroniki to ściema moim zdaniem, na krótkie loty nigdy nic nie wyłączam, a na długie tak bo szkoda baterii.

    0
  13. TG pisze:

    A propos nie wyłączania, to lot z UK do Pl telefon żony przeleżał w luku _włączony_ (!). Po wylądowaniu miał SMSy o opłatach z krajów na trasie przelotu. ;-)

    0
    • Robert Drózd pisze:

      A to już inna sprawa. :) Teorie o tym, że telefony zaburzają urządzenia pokładowe są chyba coraz bardziej naciągane.

      0
      • Jakub pisze:

        Gdyby faktycznie urządzenia typu telefon/laptop/tablet stanowiły *realne* zagrożenie – na pewno nikt nie pozostawiał by pasażerom i obsłudze pokładowej nadzoru nad wyłączaniem. Urządzenia należałoby transportować w luku bagażowym, i to bez włożonej baterii.

        0
        • Jarek pisze:

          Skoro telefon komórkowy w pobliżu telewizora potrafi zakłócić jego pracę na chwilę dlaczego uważacie że nie może zagrozić bezpieczeństwu systemów w samolocie? To że czegoś do tej pory nie stwierdzono nie znaczy że nie istnieje. Kto chciałby wziąć personalnie na siebie winę gdyby okazało się że jednak jakieś nieszczęśliwe zdarzenie miało miejsce właśnie z powodu zakłóceń urządzeń typu telefon. Czy naprawdę start i lądowanie samolotu trwające razem ok. 30 minut jest aż tak uciążliwe, że musimy używać w tym czasie telefonu/Kindle/laptopa/mp4 playera i wszelkiego innego typu gadżetów?

          0
          • szymon pisze:

            Wiesz że w samolocie jest tyle elektroniki(kilometry kabli!), które gdyby nie były ekranowane to wzajemnie by się zakłócały,
            to nie czasy przed 2WŚ, gdy samolot to płótno, kilka drutów i silnik, dziś samolot to bardzo poważna maszyna która może lecieć praktycznie sama, a pilot popijać kawę.

            Zdarzały się sytuacje gdy elektronika w samolocie wariowała, lecz nowe samoloty już nie mają(lub nie powinny) mieć takich problemów.

            0
          • Jakub pisze:

            Napisałem *realne zagrożenie*, a nie że w ogóle nie wpływają. Poza tym, obsługa prosi o wyłączenie, a nie sprawdza, czy są wyłączone (wystarczy włożyć włączoną komórkę do kieszeni).
            Podobnie było z rozmawianiem przez komórki na stacjach benzynowych. Była panika z 10 lat temu. Był wdrażany akurat na stacjach jednej z sieci, system lojalnościowy (do zbierania punktów). Robiłem szkolenie na zapleczu. Na drzwiach była instrukcja dla pracowników, tłumacząca dlaczego nie wolno używać komórek. Chodziło o to, że w pewnej konfiguracji – przy *jednoczesnym*: rozmawianiu przez komórkę + tankowaniu + dotykaniu karoserii = MOŻE przeskoczyć ładunek elektrostatyczny (teoretycznie). To wszystko. Nigdzie nie znalazłem informacji, że taki wypadek miał faktycznie miejsce – ale mogę się mylić.
            Podejrzewam, że w samolotach jest podobnie. 200 komórek próbujących nawiązać połączenie btsami, może mieć wpływ na urządzenia w samolocie, ale nie aż tak znaczący, żeby to mogło spowodować katastrofę.

            0
            • Seba pisze:

              A akurat używanie telefonu komórkowego na stacji benzynowej to inna sprawa. Zrobiło się o tym głośno po eksplozji zbiornika magazynowego z paliwem na Lotosie bodajże, gdzie zginęli ludzie. W śledztwie wyszło że mieli komórki i chociaż prawdopodobnie iskra powstała od niecertyfikowanych narzędzi, to jest możliwe że telefon spowoduje zapłon lub eksplozję – niekoniecznie falami radiowymi, ale np. gdy spadnie telefon na ziemię, jest możliwe że „rozsypie” się na czynniki pierwsze. Wypadająca bateria ze styków powoduje iskrę i … BUUM!
              Lepiej nie kombinować z komórką przy oparach benzyny.

              0
        • wolbashi pisze:

          już widzę jak właściciele kundli wyjmują baterie ;p

          0
          • mincel82 pisze:

            :D :D :D

            – Przepraszam Pana, proszę wyłączyć czytnik i wyjąć baterię.
            – Ależ oczywiście, już wyłączam. A co do baterii… jak zwrócicie mi Państwo równowartość nowego czytnika to osobiście rozmontuję obudowę i wycharatam baterie :)

            :D :D :D

            0
      • Piotrek K. pisze:

        Przyloz telefon do radia/glosnika jak bedziesz otrzymywal polaczenie/dzwonil i powiedz czy cos slyszysz ;). I wlasnie przed jakimkolwiek sprzeżeniem zwrotnym bronia sie linie lotnicze. W momencie ladowaniu/startu nie ma miejsca na gdybanie czy rzeczywiscie telefony cos powoduja czy jednak nie maja wplywu na instrumenty pokladowe. Bo a nuz sie okaze, ze wysokosciomierz wskaze, ze samolot jest chocby i te 10 m wyzej niz jest w rzeczywistosci… Do tego nie da sie przetestowac WSZYSTKICH znanych swiatu komorek we WSZYSTKICH znanych swiatu samolotow. A skoro nie da sie przetestowac, to lepiej dmuchac na zimne…

        0
        • Napisz do Macierewicza. W Tupolewie prawie wszyscy mieli włączone telefony, gratuluję więc, odkryłeś przyczynę. A wysokościomierzy jest w samolocie nieco więcej niż jeden.

          0
        • szymon pisze:

          Elementy w samolocie często są duplikowane, i wysokościomierzy jest kilka, systemów hydraulicznych też są 3 lub 4.

          Elektronika samolotu może się wzajemnie zagłuszać, a przepis o wyłączaniu elektroniki jest „na wszelki wypadek”, bo musiałbyś bardzo potężną komórkę by zagłuszyć elektronikę w samolocie, a nawet jak tego dokonasz, to w samolocie są jeszcze inne przyrządy, które wykażą błąd.

          0
      • Marek pisze:

        Co ciekawe, to nie chodzi tak naprawdę o bezpieczeństwo (może początkowo tego się bano, tak jak na stacjach benzynowych, ale potem po poznaniu sprawy już wiadomo było co i jak). Jeżeli komórka mogłaby zakłócić działanie instrumentów pokładowych, to kiepski by to był samolot (który lata np. w burzę i sam ma urządzenia o dużo większej mocy niż telefon).

        Ale jak inaczej przekonać ludzi, aby czegoś nie robili? Mandat nie działa, upominanie nie działa, więc trzeba postraszyć, że mogą zginąć i to zadziała :)

        Teraz chodzi głównie o przeciążenie sieci naziemnej. Mamy 200 pasażerów w samolocie, obecnie praktycznie KAŻDY z nich ma komórkę. I nagle te 200 osób zaczyna się bardzo szybko przemieszczać, przeskakując od jednej stacji bazowej (BTS) do drugiej (stacje sobie przekazują abonenta, jeżeli on się przemieszcza między nimi). Co więcej, wznosząc się, można się nagle znaleźć w zasięgu kilku stacji bazowych (co na ziemi jest raczej niemożliwe) i sieć wariuje. W USA już rozważają zniesienie zakazu używania komórek, zobaczymy czy do tego dojdzie.

        Też kiedyś zapomniałem wyłączyć komórkę w locie przez Atlantyk i miałem SMSa powitalnego z Wysp Owczych :) Ciekawe, że telefon był w stanie się zalogować do sieci, jeżeli leci się na wysokości do 11 km (zależnie gdzie, w którym momencie i jaki samolot).

        0
    • Jacek Kabziński pisze:

      „Po wylądowaniu miał SMSy o opłatach z krajów na trasie przelotu.”

      To bardzo ciekawe zważywszy że na tych ~10km nie ma zasięgu :)

      0
      • Marcin pisze:

        Dokładnie :) Ba, mimo, że bliżej nieba to GPS też nie działa :P
        Kiedyś sam zapomniałem włączyć tryb samolot, i jakoś sms-a z Niemiec nie dostałem :)

        0
  14. miguel pisze:

    a propos słuchawek w uszach – sam zostałem poproszony o ich wyjęcie przed lądowaniem ;)

    0
  15. Dexter pisze:

    A ja mam tylko komentarz humorystyczny. Na lotnisku Tegel Pan poprosil mnie o wyjęcie z bagażu, podobnie jak laptopa, również mojego „ajPada” (Kindle Keyboard dla jasności).
    Co takiego? – pomyślałem.
    Co za zniewaga!?

    Powiedziałem, że to Kindle, wyjąłem i poszedłem dalej rozbawiony jak łatwo w tych czasach o obrazę hihih..

    PS Proszę Fanboyów Jabłka o wybaczenie ;-)

    0
  16. wolbashi pisze:

    Sama leciałam samolotem z kundlem i przeżył skanowanie. W jedną stronę wyłączyłam go przed skanowaniem (biały ekran), a w drugą stronę zapomniałam, był na wygaszaczu ekranu. Nadal żyje i dobrze się ma. Podczas podróży nie czytałam, więc nie mogłam sprawdzić reakcji obsługi samolotu i współpasażerów.

    0
  17. ichi pisze:

    Moj Kindle Touch ma za sobą na razie 43 odprawy jako bagaz podreczny. Zawsze wyciagam go z plecaka tak samo jak laptopa i inna elektronike jezeli prosi o to obsluga. Zawsze przed skanowaniem jest na stand-by – i na razie nic sie nie stalo. W niektorych mniejszych liniach w Azji (Silkair, Air Malaysia), ale tez Thai Air, czy Lufhansa) zdarzalo sie ze obsługa zwrócila mi uwage proszac o wylaczenie przed osiagnieciem wysokosci przelotowej. Zamykam wtedy okladke i jest ok . Mysle, ze traktuja czytnik jako tablet. Coraz czesciej warto miec przy sobie kabelek do ladowania. W np Singapore Airlines systemie rozrywkowym w fotelu na lotach obslugiwanych przez A380, A340-500, Boeing 777-300ER jest gniazko USB przez ktore mozna doladowac baterię. A od jakiegos czasu na pelnym pulapie uruchamiaja wi-fi (niestety platne). Ładowanie przez USB podczas lotu jest tez dostepne w Quatar Airways i Lufthansa na lotach na A380 (na innych liniach tego nie widzialem ale spodziewam sie ze juz wiele takich jest na swiecie)

    0
  18. victoria pisze:

    Wydaje mi się, że z tym wyjmowaniem słuchawek z uszu chodzi jednak o to żeby w razie jakiejś sytuacji awaryjnej dana osoba słyszała komunikaty obsługi, a nie o zakłócenia od elektroniki.

    0
  19. Krasnall pisze:

    Obsługa w samolocie prosi o wyłączenie urządzeń głównie dlatego, że takie są procedury i należy to do jej obowiązków wynikacych z przepisów. Dotyczy to również Kindle i kilka razy na lotach w USA zdarzyło mi się usłyszeć komunikat z prośbą o wyłączenie „wszelkich urządzeń elektronicznych, w tym Kindle”. Czy nasze przenośne gadżety mają wpływ na bezpieczeństwo lotu? W większości pewnie nie, ale żadna firma produkująca komórki czy tablety nie będzie wydawała milionów na testy, które i tak nie gwarantują że regulator zgodzi się zdjąć restrykcję. Jako pilot samolotowy bardzo często latam z włączonym iPadem (na którym mam wyświetlone mapy, karty podejść, itp) i nie zauważyłem żadnych problemów z tym związanych, ale jak wsiadam do samolotu jako pasażer to grzecznie wyłączam wszystkie urządzenia na czas startu i lądowania.

    0
  20. Darek pisze:

    Witam.

    Latałem z Kindlem wielokrotnie. Raz na dwa razy każą wyłączyć to zamykam okładkę i tyle. Co do wpływu na aparaturę pokładową to kiedyś się interesowałem i znalazłem taki link http://blog.chron.com/techblog/2011/12/should-you-be-allowed-to-read-your-kindle-during-takeoff-and-landing/

    Z badań tam przytoczonych wynika, że do stworzenia realnego zagrożenia konieczne by było, żeby 3.333.334 Kindle na pokładzie w jednym czasie zmieniały stronę :)

    Z drugiej strony wydaje się, że taka duża firma jak amazon mogłaby wydać kilka dolarów i uzyskać certyfikację dla Kindla i byłoby po kłopocie. Bo niby nie przeszkadza, ale jak lecę np. w najbliższym czasie z Gdańska do Bazylei z międzylądowaniem w Monachium to mam w sumie same starty i lądowania :)

    0
  21. Zalewski pisze:

    Kindle był moim towarzyszem podróży na trasie Monachium – Gdańsk. Nie miałem żadnych problemów. Przy odprawie, podczas kontroli oraz w czasie lotu. Pozwoliłem sobie na na hardcore i czytałem na pokładzie również w czasie startu i lądowania (No co? Wciągającą lekturę miałem. ;)). Kindle nie wzbudzał kompletnie żadnego zainteresowania obsługi. Początkowo myślałem, że jest to spowodowane tym, że w Niemczech jest to dość powszechny sprzęt, więc nie trzeba nikogo w tej kwestii edukować. Okazało się jednak, że w również w drodze powrotnej (Gdańsk – Monachium), nikt nie był ciekaw, co też skrywa w sobie to zgrabne etui (oryginalne od Amazona, więc jak ktoś nie wie, to się nie domyśli). Odniosłem więc wrażenie, że te legendarne wymogi bezpieczeństwa są tylko przepisami o których załoga nas informuje, bo musi. Resztą natomiast się nie przejmuje, licząc na uczciwość i zdrowy rozsądek pasażerów.

    0
  22. RM pisze:

    Ja również nie miałem problemów ani na lotnisku ani w samolocie z kindle (zamykałem okładkę podczas startu/lądowania).
    Zdarzyła mi się natomiast pewna przygoda – w samolocie z Lyonu do Frankfurtu zostawiłem kindle’a w samolocie! Na szczęście z biletem wetkniętym za okładką. Kilka dni później Lufhansa poinformała mnie, że z radością oddaje mi mój sprzęt :)

    0
  23. Kamil pisze:

    Ja z kindlem leciałem dopiero 2 razy, raz miał on większą kontrolę – na lotnisku w Tel Avivie. Najpierw pytanie co to jest, później prośba o włączenie – chyba gość bardziej był zainteresowany samym czytnikiem niż kwestiami potencjalnego zagrożenia. Poza tym przeżył on z 10 kontroli na skanerach w samym Izraelu, raz tylko ktoś się nim bardziej zainteresował (pytanie „Czy ma Pan jakieś książki?” – „Tak, Kindle” :) ). Żadnych problemów zarówno z czytnikiem jak i kontrolą.

    0
    • kriss pisze:

      To dziwne, że w Tel Awiwie nie chcieli przeczytać każdej książki, jaką miałeś na kindlu. Ewentualnie mogliby chcieć streszczeń wszystkich książek. Oni tam są nienormalni pod względem trzepania wylatujących, wiem z własnego doświadczenia i 2h szczegółowej kontroli.

      0
  24. Golem pisze:

    Mój Kindle również się nalatał i działa. Obsługa samolotu z reguły prosi o wyłączenie na czas startu/lądowania, wystarcza schowanie do futerału i kieszeni fotelu. Również żadnych problemów ze skanerami, choć raz w Katowicach-Pyrzowicach pani z obsługi skanera nie wiedziała co to, zwłaszcza że coś wyświetlało się cały czas. Ale przeszedłem. Generalnie zasada jest chyba taka, iż każdy elektroniczny sprzęt w bagażu podręcznym podczas kontroli bezpieczeństwa na życzenie obsługi należy uruchomić i pokazać, że jest tym czym się być wydaje. Z zepsutym laptopem bywają problemy (np. w Turcji, tam w Istambule każdy musi włączyć laptopa przed załadunkiem do samolotu). Miałem kiedyś skaner do slajdów w bagażu podręcznym, ale kable USB i zasilacz wsadziłem do bagażu rejestrowanego, no i pan na kontroli bezpieczeństwa poprosił mnie o jego włączenie. Niestety musiałem zostawić, na szczęście mogłem się cofnąć i podać go osobie odwożącej mnie na lotnisko. Później jeszcze wielokrotnie latałem z tym skanerem i nie było żadnych problemów. Jak na złość oczywiście nikt już nie poprosił o włączenie…
    Jeśli chodzi o czytanie w samolocie, to Kindle sprawdza się genialnie w podróży, kiedyś latałem z kilogramami książek, teraz tylko mały, leciutki Kindle… Cudownie!

    0
  25. Mariusz pisze:

    Z ciekawostek powiem, że ostatnio w nowych polskich liniach O*T Express stewardessa podczas startu zażądała nawet schowania papierowego czasopisma (nikomu nie przeszkadzało, miejsce obok było wolne) – tak mnie to zaskoczyło, że nawet nie próbowałem pytać, o co chodzi… i nie próbowałem wyjmować Kindle.

    0
  26. mamut9 pisze:

    Mój Kindel 3G Keyboard ok. 25 lotów – OK
    Kindel mojej mamy Kindel 3G Keybaord ok. 15-lotów -OK.

    0
  27. Suchywilk pisze:

    Odnośnie urządzeń elektronicznych na pokładach samolotu pisał o tym Paolo Coelho w książce pt. „Zwycięzca jest sam”. Jest tam zawarta myśl autora, że jakby od naszych komórek itp. zależało funkcjonowanie samolotu, to już dawno pospadałyby, ponieważ jest tyle zapominalskich osób lub po prostu takich, które 'nie wyłączają, bo nie’… Zastanówcie się nad tym. Jest też w niej zawarta ciekawa uwaga, że to linie lotnicze chcą zarobić na swoich telefonach pokładowych i w ten sposób zmusić pasażerów, by na czas lotu, zaprzestali z używania własnych i korzystali z tych pokładowych, płatnych oczywiście…

    0
    • Kamil pisze:

      Tutaj to są akurat przepisy ruchu lotniczego – żadne urządzenie GSM nie może pracować w locie (dotyczy to nawet wypuszczenia balonu, w którym umieściłbyś telefon do celów lokalizacyjnych). Druga sprawa jest bardziej trywialna – specyfikacja GSM nie definiuje zasięgu „w górę” i operatorzy nie ustawiają tak swoich anten więc faktyczny zasięg masz do ok. 600-700m nad ziemią. Powyżej tego telefon nie może złapać zasięgu więc podnosi trochę moc swojego odbiornika (nieznacznie). Wtedy w aparaturze analogowej (np. radio) pojawiają się charakterystyczne szumy, co może nie tyle uniemożliwiać działanie aparatury co trochę to utrudniać. Z tego powodu jest wymóg wyłączania wszystkich urządzeń elektronicznych, bo nikt nie jest w stanie stwierdzić co ma a co nie ma dzisiaj jakiegoś modułu komunikacyjnego.

      0
      • Andb pisze:

        Dwa lata temu miałem okazję lecieć małą 11 osobową Cessną. Pilot – który lata także prywatnymi małymi odrzutowcami – tylko się uśmiał, jak w panice przypomniałem sobie, że nie wyłączyłem telefonu.
        Telefon działał cały czas – a lecieliśmy dość nisko z uwagi na turystyczny charakter lotu – czyli maksymalnie 4000 stóp.

        0
    • Roddy pisze:

      Ja to słyszałem w filmie „Pasażer 57” na długo przed tym, zanim gwiazda Paolo Coelho wzeszła.
      Ludzie piszą różne rzeczy, a akurat Coelho nie jest ekspertem lotniczym.
      Podobnie ma się sprawa z paleniem tytoniu na pokładzie. Gdy tego zakazano, wielu pismaków podnosiło teorie, że linie lotnicze oszczędzają na wymianie powietrza w kabinie itd. A tymczasem schodzenie z wysokości przelotowej do najbliższego lotniska to w maksymalnie sprzyjających warunkach 10-15 minut. Z szalejącym w kabinie pożarem jest to na tyle marna perspektywa, że podejmuje się wszelkie kroki, aby do tego nie dopuścić.
      A lotnictwo naprawdę przykłada do bezpieczeństwa ogromną wagę.
      Kto nie wierzy, niech poczyta sobie choćby w polskiej Wikipedii o katastrofie lotu British Airways 38. Nikt wówczas nie zginął, a awaria, która wówczas nastąpiła, to był przypadek jeden na parę milionów lotów, w laboratorium nie udawało się jej odtworzyć przez ponad rok. Ale i tak Rolls-Royce musiał przeprojektować i zmodyfikować układy paliwowe we wszystkich wyprodukowanych dotychczas silnikach tego typu.
      Tutaj zapewne jest podobnie – lepiej niech miliard pasażerów wyłącza swoje nadajniki, niż gdyby jeden z nich „niechcący” udowodnił, że jakieś tam zagrożenie jednak powodują.

      0
  28. p pisze:

    Wpisze jeszcze raz bo ktoś usunął posta. Serwis super ale ten artykuł jest jak z onetu. Następnym razem będzie o tym że można kindla używać w łazience ?

    0
  29. Tam pisze:

    Lot Polska-Egipt (i powrotny) Kindel przeszedł bez szwanku. Przy starcie i lądowaniu leżał wyłączony i zamknięty w okładce, by świecącym ekranem nie drażnił załogi. Podczas lotu czytałam, ale siedzący obok pan głośno i bardzo negatywnie komentował fakt używania urządzeń elektronicznych na pokladzie. Nasłuchałam się od nieuków i ignorantów po jeszcze mocniejsze epitety. Pan rozgrzewał się tym bardziej im bardziej go ignorowałam. Wreszcie na moją prośbę interweniowała stewardessa uspokajając pana, że można z Kindla korzystać poza startem i lądowaniem. Ale com się nasłuchała, to moje!

    0
    • Jasiu pisze:

      > zamknięty w okładce, by świecącym ekranem nie drażnił załogi.
      Przecież ekran Kindla nie świeci!
      Wiem wiem… taki żarcik z rana….:)

      0
  30. jaraduga pisze:

    Lot Kijów – WAW – Kraków 2 kontrole na skanerze, po dwóch dniach zauważyłem małą szarą kropkę na ekranie białym lub czarnym. Na samym ekranie pod światło nie ma śladów. Przy lądowaniu w Krakowie kontynuowałem czytanie, gdyż przede mną siedzieli piloci w mundurach LOTu i jeden z nich na smartphonie słuchał muzyki (czyli kwestia słuchawek też została poruszona :)), więc stwierdziłem że co wolno wojewodzie to mi też ;).

    0
  31. aga pisze:

    Zastanawiam sie, dlaczego przy tej calej paranoi dotyczacej wylaczania urzadzen elektronicznych, nikt nigdy nie zwrocil uwagi na ZEGARKI ELEKTRONICZNE. Przeciez to zagrozenie dla zycia i zdrowia pasazerow, porownywalne z KOMORKA albo nie daj boze KINDLEM!!

    0
  32. Anna pisze:

    Latam z Kindlem jak niegdyś z gazetami i książkami ;)
    Na razie w Eurolocie zostałam poproszona o wyłączenie, ale generalnie podczas startu i lądowania mam zamknięty (i wygaszony, ale nie wyłączony) czytnik. Nie drażnię nie tyle obsługi, co innych pasażerów.
    Natomiast dwa razy stewardessa upewniła się, czy mam włączony tryb offline (Ryanair i Lufthansa).

    W Pyrzowicach i na Korfu zostałam nawet poinformowana, że czytnika nie muszę wyciągać z torby (komórkę tak), ale w Irlandii usłyszałam, że oczywiście, że powinnam, bo to urządzenie elektroniczne. Natomiast jak dotąd (chyba 10 lotów) nie byłam proszona o włączenie, by sprawdzić czym jest.

    0
  33. gizia pisze:

    Serwis super, dzięki niemu wiele się dowiedziałam i nauczyłam.Mam problem – wróciłam z wakacji z ukochanym z Kindlem. Pełna pomysłów chciałam powiększyć swoją bibliotekę o nowe pozycje książkowe- nieszczęście!!Program calibre działa prawidłowo, konwersja także -jedynie nie mogę przesłać do pamięci Kindla, nawet na pasku nie ukazuje dana ikonka.Fakt, Kindelek przechodził przez skaner na lotnisku i raz był ładowany z sieci. Znajomy mi zasugerował,że kindelka trzeba sformatować.Proszę o pomoc

    0
    • bin pisze:

      @gizia:
      Preferences->Advanced->plugins->Device Interface Plugins
      i sprawdz czy plugin „Kindle 2/3 device” jest wlaczony.

      0
  34. gurken pisze:

    Warszawa – Liverpool – Po wyjęciu z podręcznego działał bez problemu.
    Liverpool – Warszawa – Frozen Screen.

    Piątek 17:00 zgłoszona usterka, poniedziałek 11:00 nowy Kindle w moich rękach.

    0

Skomentuj jaraduga Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.