Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Ten moment, gdy e-book ma przewagę nad drukiem

498020-ukojenie

Informowałem w tym tygodniu o premierze powieści „Ukojenie” – trzeciej części cyklu Jeffa VanderMeera „Southern Reach”.

E-book dostępny jest wczoraj w Woblinku (najlepiej wykorzystać kod promocyjny, np. z Bumeranga), natomiast miłośnicy czytania w papierze muszą poczekać jeszcze prawie miesiąc.

Wydawnictwo Otwarte poinformowało dzisiaj na Facebooku o wycofaniu całego nakładu:

Indagowani w komentarzach, nie zdradzili czego dotyczył konkretnie błąd, wiadomo tylko że miał on charakter drukarski, nie edytorski. W każdym razie wszystkie egzemplarze papierowe ściągają z rynku i nową datą premiery będzie 11 lutego.

No, a posiadacze czytników? Finał historii „Strefy X” mogą przeczytać od wczoraj. W ten mimowolny sposób, Wydawnictwo Otwarte zrobiło dodatkową promocję e-czytania. :-)

Co oczywiście nie oznacza, że w książkach elektronicznych nie zdarzają się, czasami dość poważne błędy składu czy korekty. Ale plik można poprawić i wystawić nowy, z drukiem tak dobrze nie ma.

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

58 odpowiedzi na „Ten moment, gdy e-book ma przewagę nad drukiem

  1. rudy102 pisze:

    Zerknąłem na artykuł o błędach i albo od tego czasu się poprawiło, albo mam farta, bo spotkałem błędy w dwóch ebookach i to raczej mniejszego kalibru (sporadyczne myślniki między sylabami – nawet nie zgłaszałem, a także entery w środku zdań/wyrazów – zgłosiłem, allegro dało kod -50% i zgłosiło wydawnictwu. A to sprawę olało – „polecam” ebooki InRock :) ).

    A co do VanderMeera – ma ktoś dwa zbędne kody? :D Bo czytałem tylko jedynkę.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Ja czytam całkiem dużo, co niedawno było widać w podsumowaniu, kupuję jeszcze więcej i na błędy natrafiam tylko okazyjnie, wg mnie jakość jednak idzie w górę.

      0
    • BorQ pisze:

      Też spotkałem drobne błędy w ebookach. Wydanie I właściwie wszystkich książek Camilli Läckberg jest nimi obarczone. Zgłosiłem do Woblinka, poprosili o przykłady i zaktualizowali wszystkie zakupione pozycje na półce na wydanie II. Dwie z tych pozycji miałem kupione u konkurencji i Ci zasłaniali się 'zagadnieniami licencyjnymi’, cokolwiek to znaczy. Napisałem więc bezpośrednio do wydawcy, czyli Czarnej Owcy i bez problemu dostałem linki do wydania II :-)

      0
    • KecajN pisze:

      W niektórych polskich ebookach błędy są ukryte: Widać je przy czytaniu na starszych Kindle’ach a na nowych już nie. Jak się domyślam dotyczy to plików zawierających równolegle zarówno stary format mobi jak i nowy kf8.

      0
      • rudy102 pisze:

        Używam tylko i wyłącznie epuba (za wyjątkiem jednego ebooka z merlina, gdzie nie ma multiformatu a kiedyś kupiłem mobi, jak jeszcze nie do końca wiedziałem co i jak), także takie błędy mnie nie dotyczą. :)

        0
    • MariuszK pisze:

      Kilka wolnych kodów do Woblinka. Ja już ich nie wykorzystam.

      wolny
      Kod bonusowy za zakupy o wartości 10.00 zł csaxtzis 18.01.2015 12:59
      wolny
      Kod bonusowy za zakupy o wartości 10.00 zł qlqcfvpl 18.01.2015 12:59
      wolny
      Kod bonusowy za zakupy o wartości 10.00 zł rqwqjoiu 16.01.2015 22:02
      wolny
      Kod bonusowy za zakupy o wartości 10.00 zł qccookyk 16.01.2015 22:02
      wolny
      Kod bonusowy za zakupy o wartości 10.00 zł ycuuvmlg 16.01.2015 22:02
      wolny
      Kod bonusowy za zakupy o wartości 10.00 zł wpistaqs 16.01.2015 22:02

      Pozdrawiam :)

      0
    • jarek pisze:

      niestety mam mniej szczęścia jeśli chodzi o błędy w zakupionych e-bookach;
      1. To – S. Kinga, kupione daaaawno temu, błędy zgłoszone i do wydawcy i do e-księgarni, niestety do dziś nie poprawione (sprawdziłem przed chwilą kilka wybranych)
      2.Formatowanie tekstu w ostatnich książkach SQN (Tyson, Jordan, 11 Pierścieni); zacząłem czytać Jordana, po ok 10% odłożyłem na później, może poprawią, wtedy będę kontynuował; czytam teraz 11 pierścieni P.Jacksona – niestety to samo co w biografii Jordana; formatowanie nieuwzględniające podrozdziałów, pocięte akapity, trochę literówek (przeczytane 18%, błędów w sumie zaznaczonych jako „do sprawdzenia” 24, w tym 8 literówek); e-booki SQN przygotowane w calibre, nie wiem czy nie ma lepszych narzędzi do profesjonalnego zastosowania?
      Możliwe że jestem pedantyczny jeśli chodzi o przygotowanie książek (drukowanych też) zawsze zwracam uwagę na czcionkę, papier, wielkość marginesów, spis treści.

      0
  2. KBKBKB pisze:

    Kody? Proszę:

    wolny
    Kod bonusowy za zakupy o wartości 10.00 zł chgcpmvd 17.01.2015 13:31
    wolny
    Kod bonusowy za zakupy o wartości 10.00 zł toczjqpd 17.01.2015 13:31
    wolny
    Kod bonusowy za zakupy o wartości 10.00 zł dgwoojea 17.01.2015 13:31
    wolny
    Kod bonusowy za zakupy o wartości 10.00 zł gkbxhvlk 17.01.2015 13:31

    :-)

    0
  3. Darth Artorius pisze:

    A ja wczoraj zacząłem czytać Czarną Listę Forsytha na papierze. Jakoś nie było rozsądnej obniżki do 9,90 zł, a na książkę trafiłem w bibliotece :) .

    0
  4. shaughnessy pisze:

    Cholera jasna. Akurat miałem dwa pierwsze tomy w papierze i chciałem kupić trzeci, a następnie sprzedać całość na Allegro. Pewnie miesiąc po premierze już nie będę miał takiego zainteresowania trylogią, bo ludzie pokupują ebooki.

    Nie dogodzisz :P

    0
  5. Jagum pisze:

    Nie polecam tej trylogii, na fali promocji kupiłem 2 części i był to najgorszy zakup roku. Dawno nie czytałem tak nudnych i dziwnych książek.

    0
    • Darek pisze:

      Jak to dziwnych? Przecież to Vandermeer.

      Mnie skutecznie odrzuciła nowomowa pani Gralak.
      Bohaterkami książki są: biolożka, psycholożka, antropolożka i geodetka. A antropolożka pracowała wcześniej jako architektka.

      0
      • kunaka pisze:

        Genderowe tłumaczenie? ;-)

        0
      • rudy102 pisze:

        A mi się takie nazewnictwo podoba dużo bardziej od „pani antropolog” czy „pani psycholog”. Nie z żadnych śmiesznych względów ideologicznych tylko po prostu jakoś lepiej i sensowniej to wygląda i brzmi..

        0
        • Robert pisze:

          Jak napisać w takim razie „pani kierowca”?
          Przepraszam, pytam z czystej ciekawości – zawsze mnie to nurtowało z tym nowym nazewnictwem…

          0
      • zipper pisze:

        x racji tego, że te kobiety są tak identyfikowane w powieści, to pewnei zdecydowano się na „genderowe” formy, żeby dla każdego była jasna od początku płeć dramatis personae

        0
        • Darek pisze:

          Raczej prawidłowy powód takiego tłumaczenia podał (choć możliwe, że nieświadomie) rudy102.

          W każdym razie po zdaniu „Antropolożka pracowała kiedyś jako architektka.” (spróbuj to wymówić!) dałem sobie spokój z książką.

          0
          • zipper pisze:

            fakt faktem, architektka wygląda tragicznie.

            swoją drogą to dość zabawne, że np. we Francji czy USA feministki zabiegają o to, żeby zlikwidować żeńskie formy (a w formie ekstremalnej wprowadzić nowe, unisexowe określenia), które wg nich sugerują, że są kimś innym (w domyśle gorszym) niż mężczyźni, a u nas jest zupełnie odwrotnie.

            0
            • AJ pisze:

              To się dobrze składa, bo język polski różni się od angielskiego czy francuskiego. BTW, co do Francji — niedawno pewien parlamentarzysta dostał tam karę za zwrócenie się męską formą do swojej koleżanki.

              0
      • dam pisze:

        To akurat nie nowomowa, w XXleciu takie określenia zawodów były czymś normalnym, to w okresie PRLu się to dopiero zmieniło, w sumie nie wiem czemu. Polecem kwerendę czasopism przedwojennych, zdziwisz się nie tylko w tym temacie.

        0
  6. Deszczowiec pisze:

    Bardzo polecam te książki. Był to jeden z najlepszych zakupów roku. Dawno nie czytałem
    tak wciągających i niebanalnie napisanych książek.

    0
  7. pansowa pisze:

    Ja odpuściłem po pierwszej książce. Słabe.
    Jak ktoś nie zna klasyki gatunku, to może mu imponować, tak mi się zdaje.

    0
    • Mariusz "murek" Urbanek pisze:

      mogę prosić o przykłady klasyki gatunku? pewnie bym sam znalazł, ale mógłbym znaleźć coś innego, nie trafić… wolę zapytać

      0
      • asymon pisze:

        http://en.wikipedia.org/wiki/Weird_fiction#1980-present

        Nie ma w ebookach po polsku, Vandermeera wydawał MAG i Solaris, Mieville’a – Zysk, ale nie elektronicznie. Choć ostatnio ukazała się „Tonąca dziewczyna” Caitlin R. Kiernan.

        Po angielsku Kelly Link masz za darmo na feedbooks.com, ale to nie jest pełna książka, ona akurat pisze trochę bardziej „lightowo”, przypomina mi styl Gaimana. Możesz też spróbować zbioru New Cthulhu: The Recent Weird.

        Ale szczerze mówiąc, czytałem trochę próbek po angielsku i średnio mi podeszło, zbyt zawiłe (Vandermeer, Mieville) choć może to wina mojego angielskiego. „Miasto Szaleńców i Świętych” czytałem kiedyś po polsku, ale dalsze części odpuściłem.

        EDIT: Choć z opisu trylogii wynika, że przypomina ona raczej klimaty Philipa Dicka, ew. „Opuścić Los Raques” Żerdzińskiego. Sugerowałem się wcześniejszą twórczością Vandermeera.

        0
        • Mariusz "murek" Urbanek pisze:

          dziękuję. poszukam papierowych wersji wymienionych przez Ciebie powieści, próbkę Cthulhu mam już na czytniku. Dicka trochę czytałem, swego czasu nawet bardzo dużo i bardzo lubiłem. Gaimana i Amerykańskich Bogów uwielbiam, więc może Vandermeer też przypadnie mi do gustu…

          0
    • Monk pisze:

      Jak za trudna to walnę że nie znają klasyki i będę boss :D :D :D

      0
  8. Jacek pisze:

    Paradoksalnie (chyba) to wcale nie jest tak definitywnie gorsza sytuacja. Pomijam oczywiście kwestię daty wydania – jeśli ktoś musi mieć książkę na teraz, to cierpi. Ale jako zwykły czytelnik (który ma co czytać poza tą jedną książką) nie będę miał opcji otrzymania wadliwego egzemplarza. W ebookach z kolei wygląda to tak, że kupuję i muszę sam zadbać o to, żeby dostać poprawną wersję. Czyli nękać sklep, pisać maile, ściągać/wgrywać nowe wersje, sprawdzać, czy jest lepiej, powtarzać proces itd. O ile się uda. Nie jest to rocket science, ale jednak to ja muszę się tu zakręcić wokół sprawy i poświęcać swój czas. I jakoś zawsze wolę sięgnąć po inną książkę i w ten sposób spędzić czas, niż dopraszając się o pełnowartościowy produkt. Wiem, powinienem sygnalizować, ale z drugiej strony to wydawca powinien zawczasu poświęcać na to czas, a nie klienci.

    Lepiej wygląda to chyba w przypadku konkretnych ekosystemów, gdzie książka może się sama zaktualizować. Acz wiemy, że budzi to inne wątpliwości (vide sprawy usuniętych książek).

    Uparcie też nie zgodziłbym się z tym, że błędów już nie ma. Próbkuję polskie księgarnie i może jest nieco lepiej niż kiedyś, ale to jest raczej tak, że kiedyś w 8 książkach na 10 były rażące błędy różnej natury, a dzisiaj znajduję może w 4-5 na 10 błędy nieco mniejszego kalibru. (Z trzeciej strony – mam trochę książek papierowych, gdzie też są drobne błędy/chochliki – kiedyś dawali erraty, dziś już jednak chyba się nie zdarza.)

    0
    • kunaka pisze:

      Szczerze mówiąc wolę ścigać i nękać księgarnie i wydawnictwa za błędy w plikach (choć zwykle, wstyd przyznać, zwyczajnie mi się nie chce) niż usłyszeć o wycofaniu całego nakładu papierowego – przecież to spory koszt i nie mówię tylko o ekonomii, ale o środowisku.

      0
      • faure pisze:

        „Otwartemu” nalezy sie szacun za wycofanie nakładu ze wzgl. na błędy w druku. Powazne podejscie do czytelnika wydajacego swe pieniadze na ksiązkę. „Amber” np. sie na to nie zdobył w podobnej sytuacji…

        0
        • kunaka pisze:

          Jakoś nie wątpię, że Amber by się nie zdobył. Z drugiej strony zastanawiam się jak poważny był błąd, że zdecydowano się wycofać nakład, a nie np. dodać erratę. Ktoś wie?

          0
          • Jacek pisze:

            W komentarzach do podanego powyżej statusu Wydawnictwo Otwarte pisze „wada jest związana z wyglądem książki, a nie jej zawartością merytoryczną”. Innymi słowy można domniemywać, że to jest po prostu jakiś feler produkcyjny drukarni; coś, co może się zdarzyć w fabryce czegokolwiek innego (tak, nawet czytnika ;>).

            Niżej w komentarzach Robert podaje przykłady przykrych baboli w treści ebooków – moje doświadczenia są identyczne. Ale także ebooki mają problemy związane bardziej z „produkcją”, niż z treścią. Przykładowo niekiedy zdarza mi się widzieć fragmenty CSS lub inne znaczniki w książce – pojawiają się w zależności od wybranej lokalizacji. Miałem też przypadki, gdy zakupiony ebook nie chciał się wysłać na Kindle przez maila. Spełniał wszystkie potrzebne wymogi amazona, jednak był najprawdopodobniej jakoś źle przygotowany i nie przechodził przez ich system. Dodam, że księgarnia rozłożyła ręce i odpowiedziała ekwiwalentem znanej frazy „sory, taki mamy klimat” ;> Więc tym bardziej dokładam się do szacunku dla Otwartego za porządne rozwiązanie problemu (wynikającego de facto z błędu dostawcy).

            0
  9. Robert pisze:

    Przyznaję – błędów jest mniej, ale to wciąż znaczący problem. Przeczytałem w ubiegłym roku 150 książek, z czego większość jako ebooki i tylko w nielicznych nie musiałem się denerwować. Naprawdę zazdroszczę ludziom, którzy tych błędów nie widzą. Można stwierdzić „jest błąd – trudno”, ale takie podejście powoduje, że błędy nie znikają. I nie mam tu na myśli książek przygotowanych kilka lat temu, gdzie mechanizmy konwersji były dopiero rozwijane, ale nowości z ostatniego roku.

    Dla mnie najgorsze są:
    • braki wielokropków – zamiast nich jest np. zwykła kropka;
    • wyrazy z pozostawionym łącznikiem w środku – podróżo-wali;
    • wyrazy ze spacją w środku – rozum owanie;
    • wyrazy połączone – ojej (o jej), aleją (ale ją);
    • wymuszone akapity w środku zdania;
    • ewidentne błędy literowe.

    Brakuje mi w księgarniach możliwości oficjalnego zgłaszania błędów. Przycisk „zgłoś błąd” lub coś podobnego.

    0
    • jarek pisze:

      Napisałem wyżej ale tu ponowię ( w skrócie), wszystkie wymienione przez Ciebie błędy są w ostatnio kupionych przeze mnie e-bookach SQN – Jordan, Tyson, 11 Pierścieni P.Jackson;

      Nadal w żadnej ( w której kupuję) księgarni nie ma informacji o aktualizacji plików, jak bardzo trudne do zrobienia to musi być, żeby żadna z księgarni jeszcze tego nie zastosowała, byłoby to bardzo pomocne, zwłaszcza gdy zaczynam czytać książkę kupioną kilka tygodni wcześniej, chwila na odwiedzenie księgarni i już wiem czy warto pobrać plik na nowo czy czytać pobrany zaraz po zakupie.

      0
    • Lidejo pisze:

      Podróżo-wali to pewnie dopełniacz od podróż-wal – coś co jest jednocześnie podróżą i walem (takie zwierzę).

      0
    • Usher pisze:

      Wymieniłeś błędy typowe dla konwersji ze skanu przepuszczonego przez OCR, czyli najczęściej dla ebooka przygotowanego na podstawie dawno niewydawanej książki.

      Takie rzeczy raczej nie powinny się pojawiać w książkach nowych, więc wypadałoby zwracać uwagę na rok wydania książki papierowej, która stanowiła podstawę przygotowania wersji cyfrowej.

      0
      • Robert pisze:

        Absolutnie nie!
        Nowości, które zostały opublikowane po raz pierwszy w 2014 roku i w tym samym czasie była robiona konwersja.
        Jak napisałem, mogę przeboleć błędną konwersję sprzed kilku lat – choć nerwica mnie bierze, gdy kupuję takiego niepełnowartościowego ebooka – ale nie w przypadku nowych książek.

        0
      • Robert pisze:

        Właśnie skończyłem czytać nowość z 2015 roku – „Wróć, jeśli pamiętasz”:
        W ebooku zauważyłem tylko kilka drobiazgów, ale i tak mnie to zdenerwowało, bo wiem, że:
        a) w wersji papierowej tych błędów nie ma;
        b) bardzo łatwo większość tego typu błędów wyłapać podczas kontroli jakości konwersji;

        Dla zainteresowanych – podaję spis zauważonych błędów w tym świeżutkim ebooku:
        * al-bum
        * szklan-kę
        * dzi-ki
        * by-ło
        * Daw-nej
        * mo-jej
        * Two-im

        Ktoś może powiedzieć: Mecyje, siedem głupich dywizów i już robi problem. Niech się cieszy, że ma co czytać!. Ja bardzo się cieszę, że mam co czytać, ale chodzi mi o szacunek do czytelnika ebooków. Nie można wersji elektronicznej traktować gorzej.

        0
        • Jacek pisze:

          Mi najbardziej w pamięć zapadła lektura „Książki twarzy” Bieńczyka. Poszatkowanych wyrazów i innych cudów było tam spokojnie kilkadziesiąt, a nie zdziwiłbym się, gdyby przekraczały setkę. Niekiedy na jednym „ekranie” (trudno mówić o stronie) Kindle’a były 4-5 błędów (a czytam ze średniej wielkości fontem, czasem z dużym).

          Ale OCR czy nie, płacimy za produkt i mamy prawo oczekiwać, że będzie pełnowartościowy. Jeśli podstawowa cena to te 20, 30 czy 40 zł za ebooka (pomijam temat promocji, to osobne zagadnienie, a i nie zawsze wszystko można tak dostać), to nie widzę powodu, by dostawać półprodukt i zabiegać korespondencyjnie o awansowanie go do statusu pełnowartościowego.

          Od siebie dorzucę jeszcze, że często spotykałem też dziwne przestawienia akapitów (w szczególności w okolicach dialogów, czasem niemal następny akapit sklejony był z poprzedzającą go wypowiedzią bohatera) oraz typowe już dla OCR zamiany podobnych znaków, np. l, I, 1 i !.

          0
  10. Lidejo pisze:

    Pewnie na stronie tytułowej było „Upojenie” zamiast „Ukojenie”.

    0
  11. Borygo pisze:

    Co do błędów w druku to rekord bije chyba Księga zaginionych opowieści Tolkiena (wydanie polskie). O ile dobrze pamiętam koszmarne błędy (literówki itp.) pojawiają się już na pierwszej stronie. Potem wcale nie jest lepiej. Mimo tego książki te kosztują ogromne pieniądze.

    0
    • asymon pisze:

      Zabawne, miałem kiedyś w rękach w „taniej książce” na Koszykowej, ale nie skusiłem się właśnie przez te błędy. A teraz biały kruk, 350zł na Allegro ;-)

      0
  12. Wacek pisze:

    Żałosna podróba Pikniku na Skraju Drogi.
    Z tym, że drętwa, nudna, z betonowymi postaciami.
    Zamiast czytać ten szajs, można lepiej się zabawić, waląc łbem o ścianę.

    Wspomniana nowomowa genderowa to KOSZMAR.
    Z niewiadomych przyczyn mocno promowana przez recenzje z lewych kont.

    Omijajcie szerokim łukiem.

    0
    • asymon pisze:

      Chodzi ci o to, ze bohaterkami powieści są stalkerki? Rozumiem że wolisz tradycyjny podział obowiązków, mężczyźni do Zony, kobiety do garów i rodzenia dzieci, jak w „Pikniku”?

      0
    • Ocelot pisze:

      Skąd wiesz, że z „lewych” kont? To, że tobie się nie podoba nie znaczy, że innym też.

      0
    • Hokan pisze:

      Zamiast czytać ten szajs, można lepiej się zabawić, waląc łbem o ścianę.

      Hmm…Ty już najwyraźniej to zrobiłeś przed napisaniem komentarza…

      0
  13. niepco pisze:

    Kupiłem papierowe wydanie w bonito i wszystko jest w porządku. Słyszałem, ze niektóre egzemplarze były źle sklejone i się rozpadały.Mój na szczęście jest OK.

    0

Skomentuj Lidejo Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.