Nowy czytnik Sony PRS-T3 jest konstrukcją dość dziwną, która świadczy o tym, że producent się trochę zagubił.
Rok temu wspominałem na Świecie Czytników o premierze czytnika Sony PRS-T2. Urządzenia Sony są w Polsce bardzo mało popularne, bo firma z niewiadomych powodów kompletnie ignoruje nasz rynek. Z drugiej strony Sony w Stanach jest 3-4 graczem i czytniki produkowała długo przed Amazonem. Warto więc popatrzeć co mają nowego.
W pędzie do minimalizmu producent zrezygnował z… tylnej obudowy czytnika. Zarówno bateria jak i karta SD są na wierzchu, wszędzie straszą jakieś śruby.
Założenie jest oczywiste – czytnik ma być używany wyłącznie w firmowej, cieniutkiej okładce, która zintegrowana jest z czytnikiem i – podobnie jak przy Paperwhite – wybudza go przy otwarciu. I tu zaczynamy wybaczać gołe plecy, bo z okładką czytnik waży zaledwie 200 gramów, jest też najmniejszym sześciocalowym Sony w historii, ma zaledwie 160 x 109 x 11 mm. Jest więc mniejszy nawet od Kindle Classic, który miał przecież cieniutką ramkę.
Nie zdecydowano się na ekran z oświetleniem – czyli coś, co ma już każdy producent. Zamiast tego Sony proponuje okładkę z lampką… za dodatkowe $60 – czyli tyle samo, ile kosztowała świecąca okładka Amazona do Kindle Classic. Kilka lat temu byłaby to jakaś oferta do rozważenia, ale dzisiaj jak ktoś chce mieć oświetlenie to kupuje topowe czytniki Amazona, Kobo czy Pocketbooka, co i tak wyjdzie taniej.
Sterowanie dotykowe lub przyciskami na dole, a tak wygląda ekran startowy – ostatnio czytana książka i 4 ostatnio dodane, trochę podobnie jak na Nooku czy Trekstorze.
Ekran został jednak poprawiony – wprawdzie T3 nie używa ekranu Carta, ale ma technologię Regal, która – jak wspomniałem przy tekście o ekranie Paperwhite – redukuje nadmierny ghosting. Rozdzielczość podobnie jak rok temu: 1024×758.
Co ciekawe, w przeciwieństwie do Kindle czy Onyxa, Sony nie obsługuje zmian stron przez pojedyncze dotknięcie – trzeba przesunąć palec.
Według dokładnego testu z Allesebook.de – czytnik wypadł tak sobie. Chwalono integrację z Evernote – podkreślony tekst można wysłać na swoje konto.
Da się też korzystać z funkcji Evernote Clearly co jest metodą na czytanie artykułów z sieci na czytniku. Jest to więc odpowiednik „Send To Kindle”, a nawet dla niektórych wygodniejszy, bo mamy dostęp do całego archiwum notatek.
Czytnik ma też integrację z biblioteką Overdrive – to jednak tylko dla mieszkańców Stanów.
A tu mamy film z testu Goodereadera, gdzie czytnik dostał ocenę 6,5/10.
Jeszcze jeden film z Goodereader porównujący PRS-T3 z Kindle Paperwhite (pierwszej generacji).
Narzekano na małą ilość ustawień tekstu – tak naprawdę tylko wielkość i typ czcionki. Co ciekawe, Sony jako chyba jedyny producent nie zastosował znanych krojów licencjonowanych (dajmy na to Caecilia albo Helvetica) – z wyjątkiem Verdany i Palatino, a mniej znane np. „Really No. 2” albo „Frutiger Neue”. Oszczędność?
W przypadku PDF czy ilustracji można za to określać jasność i kontrast atramentu. Dla PDF są przydatne tryby dwu i trzykolumnowe ułatwiające czytanie na małym ekranie. Choć zapomniano np. o możliwości dodawania notatek tekstowych i podkreśleń dla PDF.
Oglądając nagrania i zdjęcia z testów surowa ocena nie wydaje mi się uzasadniona. Czytnik Sony nie odbiega mocno od innych modeli, w paru miejscach nawet wytycza nowe drogi. Wydał mi się nie być demonem prędkości, ale to może tylko wrażenie.
Jednak brak światełka sprawia, że trudno go traktować poważnie jako kandydata na lidera rynku. Polski oddział jednego ze sklepów internetowych chce go sprzedawać od października za 699 zł. Z tą ceną nie wróżę mu u nas popularności.
Źródła zdjęć: Sony, Goodereader, AlleseBook.de
Czytaj dalej:
- „Czytnik w cenie wakacji”, czyli jak autor Spider’s Web testował PocketBooka z Androidem
- piEreader – czyli otwartoźródłowy czytnik z wolnym oprogramowaniem oraz integracją z Calibre
- Test czytnika Empik GoBook 2.0, czyli PocketBook Verse + nowa aplikacja Empik Go
- Kobo ma „naprawialne” czytniki – a ile kosztują części do nich?
- Bigme Galy – pierwszy kolorowy czytnik z ekranem E Ink Gallery. „Zalety: dobre kolory. Wady: cała reszta”
- Czytnik będzie łatwiej naprawić po upływie gwarancji? Chce tego Parlament Europejski
Pomysł z gołymi pleckami wg mnie chybiony. Już dawno wymyślono znacznie ciekawsze rozwiązania zintegrowanych etui np. takie jak w wiekowym już palmtopie. Gniazdo na bocznej krawędzi pozwalające na używanie najróżniejszych etui. http://stackingbooks.files.wordpress.com/2009/04/palm500.jpg
Wadą takiego rozwiązania jest też to, że praktycznie zabija rynek na inne dedykowane okładki – a nie wiadomo jak ze stosowaniem uniwersalnych ze względu na mniejsze wymiary czytnika.
Jeśli dobrze zrozumiałem w filmie, Sony na początku obiecywało zintegrowaną okładkę z oświetleniem. Dopiero przy premierze okazało się, że ta dodatkowa będzie płatna, zresztą nie będzie dostępna od początku.
To rozwiązanie było bardzo proste, można było zrobić nawet swoje etui z zapasowego rysika i kawałka materiału. Było też całe multum firm, które produkowały zamienniki tej osłonki. np Krusell.
Nie sadzę więc, żeby rynek akcesoriów miał się przez takie rozwiązanie gorzej.
P.S.
W zeszłym miesiącu sprzedałem mojego Tungstena E2, mam nadzieje że trafił do pasjonata.
Jestem ciekaw co sądzisz o Pocketbook Mini. Sam zastanawiam się nad zakupem 5 calowego czytnika, jako dodatek do 6 cali. Oczywiście najlepszym rozwiązaniem byłby Kindle, ale niestety modelu takiego brak.
Za ok. 250 zł niezły wybór, pamiętać trzeba że ekran to nie Pearl tylko starszej generacji, ale w Pocketbookach i Onyxach różnica nigdy nie była jakoś bardzo widoczna.
Dla mnie otwarte plecki to strzał w 10. To jest jedna z cech starszych komórek, za którymi tęsknię – w Ipaqach (takie smartfony HP podobne do Blackberry – też z pełną klawiaturą qwerty – tylko tysiąckroć wygodniejsze) do obu kart (SD i miniSD) mogłam się dobrać przez otwarcie zasuwki z boku komórki. W Samsungach – Wave i S2 – wyciąganie karty to dobrych kilka minut (zanim telefon łaskawie się wyłączy, zanim zdejmie się tylną obudowę, wyjmie baterię itd). Rozumiem, że nie wygląda to estetycznie, ale za to jakie praktyczne (i na pewno praktyczniejsze niż umieszczenie karty na dole, jak w Onyx Angel Glow – którego nie mogę mocniej oprzeć o poręcz w tramwaju, żeby mu karta się nie wcisnęła i nie wyskoczyła).
No to jest akurat błąd konstrukcyjny tego Onyxa. W Nooku jest z boku i nie przeszkadza. Z drugiej strony bateria mimo że łatwiej dostępna w Sony wcale nie jest wymienna, w teście mówią, że to jest wszystko tak zaprojektowane, że raczej nie zakładają, że użytkownik będzie czytnik z okładki wyjmował.
Otwarte plecki są wtedy, jak zdejmiesz okładkę, która jest częścią obudowy. Okładka jest zamocowana do tylnej części czytnika za pomocą kilkunastu dość łatwo się wyciągających zaczepów. Niewiele się to różni od ściągania tylnej części obudowy w komórce. Nie da się zbyt łatwo wyciągnąć/włożyć karty pamięci, bo tych zaczepów jest sporo (choć odchodzą łatwo ale wyglądają dość delikatnie i nie wróżę im długiego żywota przy częstym wyciąganiu karty pamięci). Inne czytniki oferujące obsługę kart pamięci zwykle mają szczelinę z boku i to chyba jest jednak wygodniejsze.
Jak często wymieniasz kartę pamięci w telefonie? Ja jak włożyłem przy kupnie fona, tak jej nie wyciągałem, bo nie ma takiej potrzeby. To nie aparat fotograficzny czy kamera, gdzie kartami się żongluje. A co do s2 czy wave (korzystam z obu) to wyjęcie karty pamięci zajmuje mi kilka sekund (zwłaszcza w wave, gdzie zdjęcie plecków to jeden ruch platikowym przyciskiem/uchwytem).
Odkryte plecy to jak dla mnie sposób na wyciągnięcie kasy na obowiązkową okładkę (bez jakiekolwiek ochrony noszenie takiego czytnika nie ma sensu. Kurz, brud szybko dostanie się w te nieosłonięte miejsca) w dodatku formie jakiej nie lubię. Swoją drogą w takim SIII potrafili dołożyć etui ze zintgrowanymi pleckami i takie rozwiązanie jest najlepsze
Wg netu cena jak kindla… ale możliwości małe w porównaniu… cena spowodowana głównie przez napis sony… sam czytnik pewnie wart 300-400zł max po zdrapaniu napisu firmowego.
Sony zaczyna płynąć własnym nurtem. Pioniera i innowatora stało się wyleniałym lwem świata czytników. Paradoksalnie kontrast zmierzony w testach przez allesebook.de jest w PRS-T3 nieco słabszy niż w PRS-T2. Nie ma notatek tekstowych w pdfach, ale za to są odręczne.
Równie dobrze może być to błąd pomiaru, wprawdzie jak dopytywałem przy http://swiatczytnikow.pl/czytniki-z-oswietleniem-jak-roznia-sie-kontrastem-ekranu/ – oni ten pomiar robią dwa razy i to przy różnych warunkach, ale pewnie jakiś rozrzut jest.
Jest jeden silny argument przemawiający za czytnikami Sony, przynajmniej dla czytelnika niemieckiego, mianowicie wbudowane słowniki. W modelu PRS-T3 obok bardzo dobrego słownika angielsko-niemieckiego, angielsko-angielskiego i niemiecko-niemieckiego jest jeszcze spora liczba innych. Niestety Kobo odstaje na tym polu znacząco, Kindle mniej, ale też.
Zmiana stron tylko przez przeciągnięcie nie jest taka głupia…
Jedną z bardziej irytujących cech mojego PW jest słaba odporność na przysypianie w pociagu powrotnym z pracy ;D
Palec się zsunie z ramki na ekran i potem budzę się naście stron dalej ;D
Jedno trzeba przyznać, że obsługa pdfów (zwłaszcza wielokolumnowych) w porównaniu do innych 6stek jest rewelacyjna i intuicyjna zarazem.
A czy wsparcie dla innego języka niż angielski, niemiecki jest?
Bo z tego co kojarzę starsze modele Sony nawet polskiej czcionki nie obsługiwały, konwersja w calibre była obowiązkowa :-(
Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, chociaż powinny już obsługiwać, o ile plik EPUB jest przygotowany właściwie.
Języki w menu PRS-T3 to: angielski, francuski, niemiecki, holenderski, hiszpański oraz włoski więc i takie książki powinny być wspierane. Polskie pliki EPUB powinny działać, choć ja osobiście miałem kłopot z jednym (na dwa przetestowane). Opisałem to tu: http://cyfranek.booklikes.com/post/150726/czytniki-ksiazek-elektronicznych-na-targach-ifa-2013-w-berlinie-czesc-i
Byłem użytkownikiem Sony PRS-T2 i nie było problemów z obsługą polskich znaków. Wszystkie zakupione epuby działały bez zarzutu. Piszę „byłem”, bo wyświetlacz czytnika uległ mechanicznemu zniszczeniu. Zacząłem rozglądać się za następcą. Pierwszy wybór padł na czytniki Kobo – a tu niemiła niespodzianka w postaci fatalnego słownika angielsko-niemieckiego i niemożliwości dokonania zakupu i wgrania alternatywy. Drugi wybór – Kindle – też pod tym względem rozczarowuje. W miarę dobry słownik (Collins) trzeba dokupić i zainstalować. Bardzo dobrego słownika na rynku brak. Więc jak, znowu Sony? Tak miało być, lecz PRS-T3 rozczarowuję – nie z uwagi na brak „pleców” lecz brak wbudowanego oświetlenia. I tu ogólna refleksja: Dlaczego renomowane wydawnictwa jak PONS, Langenscheidt, PWN nie kwapią się do wydania wersji swoich doskonałych słowników na e-czytniki? Przecież to spory i rosnący rynek. To właśnie możliwość łatwego sięgnięcia do słownika czytając literaturę obcojęzyczną jest jedną – w moich oczach – z tak zwanych „killer applications” e-czytników.
Jeśli chodzi o słowniki do Kobo, na forum Mobileread wpadli na sposób przerobienia MOBI do formatu Kobo i komuś na eksiazkach się to udało dla angielsko polskiego słownika. Wadą jest brak polskich liter.
http://forum.eksiazki.org/post101135.html#p101135
Dzięki Robercie za wskazówkę. Wiem, że są tego typu inicjatywy (patrz: http://www.mobileread.com/forums/showthread.php?t=196925 albo http://www.lesen.net/forum/ebook-reader/kobo/8802-en-de-w%C3%B6rterbuch-f%C3%BCr-den-kobo-au%C3%9Fer-firm/ ) i nawet przez chwilę rozważałem pójście tym tropem. Ale po namyśle stwierdziłem: nie, nie będę dniami i nocami dłubał. Nie mam na to czasu ani ochoty, ani umiejętności. Wycofuję się na pozycje klienta, który usługę w postaci dobrego słownika chce po prostu wygodnie kupić. Jeśli producent A nie wpadł na ten pomysł, by zintegrować dobre słowniki, ani nie nakłonił wydawnictw leksykograficznych by zaproponować komercyjne rozwiązania na jego platformę, to pójdę do producnta B. Choć przyznam szczerze, że wolałbym mieć wybór. Może siła tego bloga i autorytet jego twórcy pomoże rozruszać ten temat i nakłoni wydawnictwa do stworzenia nowego produktu w postaci słowników na różne platformy czytników? Na przykład niech slużą słowniki firmy PONS, które w szerokiej gamie sprzedawane są na iOS i Androida. Dlaczego by nie na Kindle, Kobo, Sony & Co?
Posiadam SONY PRS-T2 od niemal roku i nie zamienił bym go na żaden inny. Owszem, czytnik mało u nas popularny ale nie żałuję zakupu. Sprawdził się przez ten czas. A odtwarzaniem PDF miażdży konkurencję całkowicie. Szybki, lekki, bardzo długo trzyma bateria a brak języka polskiego w menu nie jest moim zdaniem przeszkodą, bo dzisiaj zwroty występujące po angielsku w menu zna prawie każde dziecko. Poza tym menu jest intuicyjne Jak na razie nie mam zamiaru go zmieniać :).
Jaki czytnik do publikacji naukowych wybrać? Mam sporo skanów, plików z publikacjami zawierających ilustracje, wykresy itp.
Nie wiem który byłby najlepszy do tego celu,
Ja również po nie udanym zakupie (KOBO Touch – ktory byl 3 razy w naprawie, w koncu wymienilam na nowy SONY) uwazam, ze swietnie sie sprawuje. Jednakze moj ma obudowe z tylu i calkiem niezly slownik. faktycznie brakuje podswietlania, ale w Kobo tez nie mialam i dawalam rade.