Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Rynek e-booków rośnie – parę pozytywnych cytatów

„Boom na e-booki napędza e-księgarnie” – to dzisiejszy artykuł z Rzeczpospolitej, w którym pada parę interesujących wypowiedzi.

Zacznijmy od stwierdzenia przedstawicielki firmy prowadzącej empik.com.

 Jeśli chodzi o beletrystykę, to sprzedaż w okresie styczeń – czerwiec 2012 wzrosła o ponad 500 proc. w stosunku do analogicznego okresu w roku poprzednim. Podobnie jest w przypadku poradników. Tutaj w podanym terminie sprzedaż wzrosła dwukrotnie – mówi Dorota Bachman, dyrektor marketingu i rozwoju biznesu E-commerce Services

To akurat nie było trudne. Pamiętacie jeszcze jaką ofertę polskie księgarnie miały rok temu? Parę książek na krzyż i DRM. Szczególnie pierwsze półrocze 2012 to prawdziwa rewolucja.

Coś na temat wielkości rynku.

W optymistycznym tonie wypowiada się też Robert Rybski, prezes internetowej księgarni Virtualo.pl. – W pierwszym półroczu 2012 r. sprzedaż jest prawie 50 proc. lepsza niż w całym poprzednim roku, a najlepszy okres jeszcze przed nami – uważa. Według Bartłomieja Roszkowskiego, prezesa NetPress Digital (właściciel księgarni Nexto.pl), rynek e-booków, który w ubiegłym roku był wart w Polsce 9–10 mln zł, rośnie rocznie o 30–50 proc. – Miesięcznie przybywa na rynku pięć–siedem nowych tytułów, a cały rynek w tym roku wzrośnie co najmniej do 20 mln zł – uważa.

I o czytnikach:

Branżę napędza rosnąca sprzedaż e-czytników. – Ludzie zauważyli też już, że e-booki można czytać na smartfonach i tabletach – mówi Roszkowski. Jak dodaje, samych e-czytników na rynku jest dziś ok. 100 tys., z czego około połowy stanowią amerykańskie urządzenia Kindle, kolejne w rankingu popularności są onyksy, które  stanowią ok. 30 proc. rynku.

Kindle – 50%, Onyx – 30%? Trochę w to nie wierzę. Raczej 80% i 10%.  Ale jak wiadomo Nexto ostatnio zaczęło Onyxy sprzedawać. :-)

Zakończmy oczywistym wnioskiem na temat cen:

Robert Chojnacki, prezes Wydawnictwa Otwartego, do którego należy platforma Woblink, precyzuje, że e-booki zaczynają się dobrze sprzedawać, gdy kosztują 19 zł, a boom na daną książkę zaczyna się, gdy jej cena spadnie do 9,90 zł.

Choć niestety barierą jest wciąż podejście właścicieli praw – nadal Robert Chojnacki:

W ocenie właścicieli praw do książek więcej można zarobić na sprzedawaniu ich w wersji papierowej, bo e-booki są tańsze. Stąd w umowach zapisy, że w formie elektronicznej książkę można sprzedawać np. dopiero w kilka miesięcy od jej papierowej premiery. Powszechne są też zapisy o minimalnym poziomie ceny e-booka, który zwykle nie może być tańszy od papierowej wersji o więcej niż 50 proc.

Właściciele praw nie rozumieją, że:

  • niezależnie od tego czy wydadzą e-booka czy nie, to książka i tak zostanie w ciągu paru miesięcy zeskanowana „społecznościowo”. Doskonały przykład to wczorajsza premiera dzieł Lema, które od dawna są dostępne w serwisach z plikami.
  • w przypadku e-booków nie liczy się pojedyncza cena, a ogólny przychód; można sprzedać taniej i więcej.

Co ciekawe, według Anny Bogdańskiej, prezes Merlin.pl, e-booki nie są konkurencją dla książki papierowej:

Przeciętnie nasi klienci kupują miesięcznie dwa e-booki i 3,5 książki. Prawie 80 proc. tych, którzy kupują książki cyfrowe, nie rezygnuje też z wydań tradycyjnych.

Całość artykułu na stronach Rzeczpospolitej. Jeśli się nie wyświetla, konieczna może być bezpłatna rejestracja.

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

74 odpowiedzi na „Rynek e-booków rośnie – parę pozytywnych cytatów

  1. mulat pisze:

    Bardzo pozytywne informacje. Zgadzam się w 100%, że cena w okolicach 19,90 jest bardzo zachęcająca, natomiast najwięcej książek kupiłem chyba w promocjach ~10zł :)
    Oby tak dalej!

    0
  2. faure pisze:

    „Całość artykułu na stronach Rzeczpospolitej. Jeśli się nie wyświetla, konieczna może być bezpłatna rejestracja.”
    Na poczatek proponuję zamknąc arkusz rejestracyjny. To sie wyswietli. Taki to myk „Rz”.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Owszem, zapomniałem o tym wspomnieć – ale zdaje się że po przekroczeniu jakiegoś limitu zażądają rejestracji.

      0
  3. Massurro pisze:

    można sprzedać taniej i więcej – to zdaje się jedna z tych paskudnych „ekonomicznych sztuczek” której nasi wydawcy (także „papierowi”) nigdy nie pojmą.

    Prawie 80 proc. tych, którzy kupują książki cyfrowe, nie rezygnuje też z wydań tradycyjnych. – oczywiście! I wciąż czekam na księgarnie, gdzie za zakup „papieru” dostanę e-booka za grosze. Bo akurat ja „papier” zawsze kupię, a ebooka już niekoniecznie.

    0
  4. Mateusz "Koovert" Wołczyk pisze:

    Zachodnie wydawnictwa stosują coś takiego:
    -wydanie książki hardcover
    -wydanie paperbacka
    -wydanie e-booka
    Każda kolejna jest tańsza od poprzedniej. Pozawala to maksymalnie zarobić na tych, którzy muszą mieć książkę „JUŻ” a ci, którzy mogą poczekać kupują taniej (odstępy są mniej więcej 2 tygodniowe). Z moich obserwacji wynika, że pojawienie się nielegalnego OCRu to przynajmniej miesiąc od premiery.
    Wyłamię się z ogólnego tonu, ale mi takie rozwiązanie bardzo pasuje i nie mam nic przeciw niemu.
    zapisy o minimalnym poziomie ceny e-booka, który zwykle nie może być tańszy od papierowej wersji o więcej niż 50 proc.
    Bez problemu. 50% papieru mi odpowiada. Ale 50% od ceny w księgarni, a nie połowa ceny wydrukowanej na okładce.
    można sprzedać taniej i więcej Odsyłam do ekonomii i punktu Cournota, w którym przedsiębiorstwo tak długo obniża cenę (a tym samym zwiększa ilość sprzedanych jednostek) aż ich iloczyn jest największy.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Równie dobrze dostęp do nowości można załatwiać ceną. Nie widzę ogromnych powodów, aby nowy e-book będący bestsellerem miał być od razu przeceniany. Cena na poziomie 80% hardbacka i jest OK. Ale nie można tej ceny trzymać w nieskończoność.

      Na temat punktu Cournota (rety, zapomniałem już że tak to się nazywało, no ale mikroekonomię miałem 12 lat temu :) mam fajny przykład i podam go niedługo w osobnym wpisie.

      0
    • Ender pisze:

      Nie wszyscy tak robią, że opóźniają wydanie elektroniczne. Rok temu wyszło Dance with Dragons Martina. Na kindle było tego samego dnia co wydanie papierowe. Cena była wysoka. Ale mogłem kupić książkę od razu jak wyszła. Opóźnianie wydania elektronicznego powoduje, że ci co by wydali więcej na ebooka (tylko z tego powodu żeby kupić od razu), kupią wydanie papierowe.
      Swoją drogą w chwili obecnej na amazonie ta książka nadal droga:
      21 USD hardcover, 19 usd ebook, 12 usd paperback
      IMHO część osób co kupuje ebooki i wydania papierowe robi to nie z sentymentu do papieru, ale dlatego, że części książek (zwłaszcza nowości) nie ma w ebookach.
      Na 1 kupionego ebooka kupuję z 3-4 wydania papierowe – bo nie mam innego wyjścia.

      0
      • SlawekJG pisze:

        moja zasada od kiedy mam „kundla” to nie kupuję książek papierowych, jak nie ma ebooka, to nie kupuję

        0
  5. KonradK pisze:

    Właściciele praw nie rozumieją, że:
    niezależnie od tego czy wydadzą e-booka czy nie, to książka i tak zostanie w ciągu paru miesięcy zeskanowana „społecznościowo”. Doskonały przykład to wczorajsza premiera dzieł Lema, które od dawna są dostępne w serwisach z plikami.
    w przypadku e-booków nie liczy się pojedyncza cena, a ogólny przychód; można sprzedać taniej i więcej.

    Takie myślenie, jak w przypadku kodów regionalnych dla DVD, czy BD. Jeśli komuś coś utrudniają, to jedynie obejrzenie legalnie zakupionego w innym kraju filmu, efektywnie zniechęcając do legalnego zakupu i skłaniając do nabycia pirackiej kopii, wolnej od takich ograniczeń.

    0
  6. Pan Lestat pisze:

    Czy naprawde trzeba używać argumentów ad personam w stylu „Właściciele praw nie rozumieją, że”? Szczególnie gdy czytam następujące poniżej stwierdzenie

    „niezależnie od tego czy wydadzą e-booka czy nie, to książka i tak zostanie w ciągu paru miesięcy zeskanowana „społecznościowo”. Doskonały przykład to wczorajsza premiera dzieł Lema, które od dawna są dostępne w serwisach z plikami.”

    to myślę sobie, że autor też nie jest wszechwiedzący i wszechrozumny. Czy ktoś widział kiedyś w necie dobrze przygotowanego pirackiego ebooka? Nawet jeśli jakimś cudem ksiązki Lema są dobrze zrobione to nie oszukujmy się. Piractwo polegające na przerabianiu papierowych wydań na ich elektroniczne wersje nie jest żadnym poważnym zagrożeniem.

    0
    • pioterg666 pisze:

      Oczywiście że jest poważnym zagrożeniem. Tym bardziej, że oryginalne ebooki często są niewiele lepszej jakości od tych pirackich, niestety (było tu już kilka albo kilkanaście dyskusji w tym temacie przecież). Pierwsze ebooki jakie przeczytałem na swoim czytniku były właśnie nie do końca legalne (nie do końca, bo mam papierowe wersje, a ebooków nie ma nadal. Tak sobie to tłumaczę…). Był spis treści, było trochę literówek (coś koło 20 na 600 stron). Zupełnie bezproblemowo mi się to czytało.

      0
    • pioterg666 pisze:

      A, i jeszcze jedno: pirackie wersje będą tak długo poważnym zagrożeniem, jak długo wydawcy będą olewać rynek elektroniczny. Ja np wciąż cierpliwie czekam na legalną wersję „Dallas ’63”. Czyli od listopada 2011… Piracka jest dostępna co najmniej od stycznia 2012. Tytułów tego typu oczywiście można by wymieniać do jutra.

      0
    • Jacek pisze:

      ” Czy ktoś widział kiedyś w necie dobrze przygotowanego pirackiego ebooka?”

      Nie znasz tematu, niestety…

      0
    • Robert Drózd pisze:

      „Czy ktoś widział kiedyś w necie dobrze przygotowanego pirackiego ebooka?”

      Setki. Chyba z 6 lat temu działała grupa Skandal, która wskanowała w doskonałej formie koło tysiąca e-booków. I tam naprawdę nie było literówek i nie zapomniano o nagłówkach dla rozdziałów. Oczywiście to była era w której nikt nie słyszał o Kindle i zwykle powstawały wersje RTF, co nie zmienia faktu, że konwertowało się bardzo ładnie. Coraz częściej pojawiają się też wersje EPUB/MOBI – czasami nawet ze spisami treści. I co ciekawe – to nie są ukradzione ebooki z księgarni, tylko wersje przygotowane osobno. Tak naprawdę wydawcy mogliby te pliki wziąć i po sprawdzeniu i oznakowaniu sprzedawać…

      Zresztą trochę w tym stylu zrobił Piotr Lipiński, który wersję chomikową wykorzystał do przygotowania oficjalnego wydania. :)
      http://swiatczytnikow.pl/piata-komenda-czyli-jak-piraci-moga-naklonic-do-wydania-e-booka/

      0
    • RobertP pisze:

      Na przykład takie pirackie „Boże igrzysko” jest fatalne, czytać się tego nie da, ale jak czytam komentarze pod oficjalnym wydaniem na stronie Woblinku :
      „Książka „zrobiona” jest nieźle choć niestety większość obrazków jest nieczytelna oraz zdarzają się jakieś drobne błędy.
      Jest to o tyle ważne ponieważ wiele danych przedstawionych jest jako tabele, mapy i te często są niestety całkowicie nieczytelne.”
      to się pytam na czym polega wyższość oficjalnego wydania?

      I uwierz mi są dobre piraty, nie wiem czy wycieka plik od tłumacza, z wydawnictwa czy innego miejsca, ale widziałem kilka wersji DOC bez żadnych błędów charakterystycznych dla OCR.

      0
      • Robert Drózd pisze:

        Hmm, mam Boże Igrzysko w Woblinku – wadą mapek jest to że są dopasowane do wielkości ekranu i nie ma jak np. w (anglojęzycznej) Grze o Tron linku do strony z większą mapą. Oficjalne Powstanie 44 i Boże Igrzysko wypadają znacznie lepiej niż wersje pirackie.

        0
      • baszar pisze:

        Nawet nie muszą wyciekać. Dobry skan, dobry OCR i przeczytanie wyniku (porównanie z papierem w razie wątpliwości) są w stanie wyeliminować prawie wszystkie błędy.

        0
    • baszar pisze:

      Widziałem bardzo wiele profesjonalnych pirackich ebooków których poziom edytorski stał wyżej od oryginału. Dokładnie tak samo jest z filmami, serialami, gazetami, grami, programami itp. Często wydanie pirackie jest lepsze od oficjalnego (łatwość korzystania i brak przeszkadzaczy, zawartość „treściowa” identyczna – bo to kopia 1:1). Właściwie lepsze bywają oryginalne tylko gry – często brak możliwości grania multiplayer w piratach.

      0
      • rastula pisze:

        nie wspominając o niektórych tłumaczeniach (subtitles), netowe są czesto dużo lepsze od tych które widzimy w kinie ( a te są często fatalne)

        0
  7. mmena pisze:

    Co ciekawe, według Anny Bogdańskiej, prezes Merlin.pl, e-booki nie są konkurencją dla książki papierowej:
    Przeciętnie nasi klienci kupują miesięcznie dwa e-booki i 3,5 książki. Prawie 80 proc. tych, którzy kupują książki cyfrowe, nie rezygnuje też z wydań tradycyjnych.

    Merlin bardzo późno wszedł w ebooki. Dodatkowo, ofertę ma żadną. Nic dziwnego, skoro podejście szefowej jest takie, a nie inne.

    0
  8. ubiquality pisze:

    Jeśli ebooki kosztowały by po 10 zł (nie koniecznie musi to dotyczyć premier) to pirackie wersje nie miały by dla mnie racji byt. Ale książki powinny być też łatwo dostępne.
    Jeśli ja, przykładowo, miałbym poświęcić sporo czasu, na znalezienie jakieś dobrej pirackiej wersji, przy okazji obawiać się o różne wirusy itp, to wolę wydać 10 zł i mieć oryginał. W końcu ta dycha się należy autorowi i reszcie za swoją pracę.
    Ale jak ebook kosztuje prawie tyle co papierowa wersja (a czasem drożej!) to będę się długo zastanawiał, albo całkiem zrezygnuję z zakupu.

    Poza tym, myślę, że to papierowej wersji ebook powinien być gratis, wtedy kupował bym tylko papierówki:)

    0
    • Jacek pisze:

      „Jeśli ebooki kosztowały by po 10 zł (nie koniecznie musi to dotyczyć premier) to pirackie wersje nie miały by dla mnie racji byt.”

      Mógłbyś rozwinąć tę genialną myśl ?

      0
      • Lord of the Winds pisze:

        Pozwolę sobie rozwinąć za kolegę – w tej chwili mam m. in. 86 ebooków kupionych w różnych promocjach, i cena ŻADNEGO z nich nie przekroczyła 10 złotych, a tak naprawdę, to jakieś 80% z nich kupiłem po około 6 PLN..

        0
        • Jacek pisze:

          „Pozwolę sobie rozwinąć za kolegę – w tej chwili mam m. in. 86 ebooków kupionych w różnych promocjach, i cena ŻADNEGO z nich nie przekroczyła 10 złotych, a tak naprawdę, to jakieś 80% z nich kupiłem po około 6 PLN..

          no ale co z tą racją bytu pirackich wersji ?

          0
          • Lord of the Winds pisze:

            A to, że jak kupiłem książkę za plus/minus 6 zyli, to już po gryzoniach nie myszkuję :)

            0
      • ubiquality pisze:

        Wkleję tutaj jeszcze raz, mam nadzieję, że Robert usunie ten mój, drugi, źle wklejony komentarz.

        Poniżej zdania, które zacytowałeś, napisałem jego rozwinięcie. To moje osobiste zdanie. Dla mnie cena 10 zł jest ok, dla kogoś innego taka cena nadal zachęca do szukania pirackich wersji. Podsumowując, piracka wersja dla mnie nie ma racji bytu, jeśli istnieje ebook w cenie do 10 zł.

        0
    • csdcvasdv pisze:

      wirusy w pliku txt?

      obecnie jestem zdania ze i 10zl nie da nam wysokiej sprzedazy, to chyba nie tylko cena wchodzi w gre

      jak chcesz ksiazki to google-chomik i masz w 30sek bez logowanie bo mobi jest male

      kupno wiaze sie z trudem rejestracji i logowania a to zaczyna byc problem dla nowego pokolenia rozleniwionego wszelka praca

      0
      • Lord of the Winds pisze:

        Zaczyna się.. :)

        0
      • ubiquality pisze:

        Jeśli chodzi o te wirusy, to bardziej miałem na myśli te, które możesz złapać chodząc po różnych dziwnych pirackich stronach w poszukiwaniu książki.

        0
      • Mateusz "Koovert" Wołczyk pisze:

        Wirus w archiwum Winrara, dziwne strony gdzie mogą być wirusy, ryzyko koszmarnej jakości pliku (albo innej zawartości, gdy ktoś chce sobie nabić transfer) i związana z tym strata czasu…

        0
    • Mateusz "Koovert" Wołczyk pisze:

      Innymi słowy e-book staje się z pewnych powodów lepszy niż darmowy. 8-] Już ktoś na to wpadł. Sam też już wcześniej o tym pisałem

      0
  9. Lord of the Winds pisze:

    Robercie, a ja mam pytanie może nawet trochę OT – otóż dziś kupiłem w Nexto ostatni, 28/1534 numer „Wprost” cena 2.87 PLN, i jakby tylko okładki się nie mogę doszukać..
    A gdzie pytanie – oto i ono: czy ja czegoś nie zauważyłem – konkretnie to Twojej informacji o tym, że już jest „Wprost” w MOBI, czy też Ty przysnąłeś??.. :)

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Nie przysnąłem. :) Artykuł o tym miałem już napisany dwa tygodnie temu – ale właśnie z tym Wprost były problemy i wstrzymałem się po dopytaniu w Nexto, że wciąż trwają testy. A to naprawdę fajna informacja.

      A napisz – czy w wersji MOBI jest cała zawartość PDF-a? Bo z tym były problemy.

      0
      • Lord of the Winds pisze:

        Właśnie porównuję – brakuje:
        – Spisu treści, tzn. 3 strony z PDF-a
        – REKLAM :D :D :D
        – Recenzji
        Poza tym reszta jest, np. Skiba w „Felietonach” itd. ale jest jeszcze mała niespodzianka:
        Nie mogę znaleźć w PDF-ie listu Jerzego Dziewulskiego, a w MOBI jest :)

        PS. „Bloomberg Business Week” nie ma w ogóle (w porównaniu z PDF-em)

        0
        • Mateusz "Koovert" Wołczyk pisze:

          A są ikonografiki i zdjęcia? Bo tego mi bardzo brakuje w Polityce (Fotoreportaż „Na własne oczy” z jednym zdjęciem? Wolne żarty.)

          0
          • kata_strofa pisze:

            Są zdjęcia, ale pojedyncze. Całkiem przyjemnie się czyta.

            0
            • Simplex pisze:

              Kupilem na próbę wprost w nexto.pl (ten z Dodą na okładce) i bardzo się zawiodłem.

              – Kolejnosc artykułów inna niż na papierze.
              – Bardzo malo zdjec (Artykuł „mapa polskich milionerów” nie zawierał owej mapy, tylko jakiś jej nedzny kawaleczek na ktorym nic nie bylo widac)
              – Literwóki
              – brakującespace
              – Zdania urwane w połow
              – Fragmenty kompletnie nieczytelne, wyglądające jak poszatkowane. Przykład:
              „Co piąty tegoroczny matudzą do matury. Zdanej czy nie. rzysta oblał egzamin doj- Od 2015 r. zmieni się też sama rzałości. W najbliższych latach matura. Na ustnym z polskie- może być jeszcze gorzej.”

              Jak dla mnie to skandal. Jestem bardzo zawiedziony i raczej nie będę kupował Wprost w nexto.

              0
              • baszar pisze:

                Próbowałeś reklamować u sprzedawcy jako towar/usługę niezgodną z umową?

                0
              • Simplex pisze:

                „baszar pisze:
                13 lipca 2012 o 17:54

                Próbowałeś reklamować u sprzedawcy jako towar/usługę niezgodną z umową?”

                Nie próbowałem, ale może powinienem.

                0
              • Simplex pisze:

                Mój ulubiony fragment artykułu z Wprost kupionego w nexto:

                „Gdy w 2006 r. 20 proc. maturzystów poległo na egzaminie dojrzałości, ówczesny minister edukacji Roman Giertych przeraził się do tego stopnia, że ołosił słynną „amnestię maturalną”. Od tego casu przywykliśmy już, że egzamin dojrzałości zdaje około 80 proc. absolwentów. Co piąty młody Polak po t5rzech latach szkoły ponadgimnazjalnej nie odpowiada poprawnie na 30 proc. pytań w maturalnym teście.”

                ołosił, casu, t5rzech – trzy zdania, trzy błędy.

                0
              • Simplex pisze:

                Zebralem sie w sobie i machnalem reklamacje

                „Szanowni Państwo,
                Chcialem złożyć reklamację dotyczącą zamówienia nr 977196 – tygodnik Wprost 21/2012.
                Wersja z Państwa sklepu zawiera kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt rażących błędów utrudniających, a czasem wręcz uniemożliwiających czytanie. Oto przykłady:

                – zdania urwane w połowie „Poza Rozenkiem nie ma w Ruchu nikogo, kto potrafiłby się odezwać, nie przyprawiając o dreszcz emocji, czym też się jego”

                „Biorąc pod uwagę to, co przed szczytem Merkel mówiła niemieckim liberałom, pojawia się pytanie: czy aby jednak wyniki szczytu nie powinny skłonić niemieckiej kanclerz do spełnienia groźby i popełnienia politycznego samobójstwa? Czy już go nie pop”

                – Błędy ortograficzne – oznaczyłem gwiazdkami:
                „Gdy w 2006 r. 20 proc. maturzystów poległo na egzaminie dojrzałości, ówczesny minister edukacji Roman Giertych przeraził się do tego stopnia, że *ołosił* słynną „amnestię maturalną”. Od tego *casu* przywykliśmy już, że egzamin dojrzałości zdaje około 80 proc. absolwentów. Co piąty młody Polak po *t5rzech* latach szkoły ponadgimnazjalnej nie odpowiada poprawnie na 30 proc. pytań w maturalnym teście. ”

                – Calkowicie nieczytelny fragment:
                „Co piąty tegoroczny matudzą do matury. Zdanej czy nie. rzysta oblał egzamin doj- Od 2015 r. zmieni się też sama rzałości. W najbliższych latach matura. Na ustnym z polskie- może być jeszcze gorzej.”

                Ponadto w wielu miejscach słowa są ze sobą zlane, bo brakuje odstępów.

                Towar jest niezgodny z umową i oczekuję że mi to Państwo zrekompensują. Planowałem kupować każdy numer Wprost na nexto, ale skandalicznie niska jakość tego numeru skutecznie mnie do tego z niechęciła.”

                0
              • Robert Drózd pisze:

                Nexto ma stałą promocję „gwarancja satysfakcji” – http://www.nexto.pl/gwarancja.xml więc można się domagać zwrotu pieniędzy.

                Testów produktu się nie robi na kieszeniach klientów więc jest to trochę niepoważne. :(

                0
              • Simplex pisze:

                Nawet nie wiedzialem o tej gwarancji, dobrze wiedziec. Niby niecale 3zl to nieduzo, ale tak czy siak to niepoważne zachowanie ze strony nexto. Czy nexto to jedyne miejsce gdzie można kupić Wprost w wersji elektronicznej? Wyszukiwarka ebooków w ogole nic nie zwraca na hasło „wprost”.

                0
              • Lord of the Winds pisze:

                Cóż, Robert pisał o wcześniejszych problemach – ja mogę jedynie coś powiedzieć o numerze OSTATNIM, 28/2012 (1534) z Arłukowiczem..
                Ten numer polecam, nie jest może doskonały – chociaż mnie inna kolejność artykułów nie przeszkadza, zdjęć rzeczywiście mało – ale do tego – NIESTETY – wydawcy e-prasy już mnie przyzwyczaili, błędów w rodzaju literówki i spacje nie zauważyłem – ale – wybieram mniejsze zło, w „moim” spożywczaku nowe „Wprost” kosztuje £1.65, także wolę taką opcję :)

                0
          • LPG pisze:

            to jest dość denerwujące również w Polityce Cyfrowej – jedna fotka na artykuł. To jest chyba formalny wymóg Amazona, bo technicznie nie ma problemów, żeby zdjęć było więcej?

            0
            • Simplex pisze:

              W przypadku Polityki na Kindle to wymóg Amazona, w przypadku Polityki Cyfrowej, czy Wprost na nexto to ograniczenie to zapewne widzimisie wydawcy.

              0
              • Wprost ma faktycznie teraz wadliwe źródła. Dlatego nadal głównym formatem jest PDF (który był od zawsze i jest wydaniem kompletnym). W momencie, kiedy wydawca upora się z jakością źródeł wyślemy stosowny komunikat do wszystkich zainteresowanych (wraz z dobrą ofertą na start). Oczywiście, każdy może zwrócić Towar (możemy też dokonać zwrotu w punktach, które będzie można zrealizować na przyszłe w 100% poprawne wydania) i nie będziemy z tym robić żadnych problemów.

                0
              • Simplex pisze:

                „Wprost ma faktycznie teraz wadliwe źródła. ”

                Których nikt w nexto nie weryfikuje, tylko wrzuca wersje z błędami w celu zdenerwowania klientów.
                Wystarczyłoby poświęcić ok 30 minut na przejrzenie źródeł i usunięcie najbardziej rażących błędów – zwalanie winy na Wprost to zadne usprawiedliwienie.

                0
      • dziwak pisze:

        @ Robert Drózd
        Chciałbym się Ciebie zapytać,czy opłaca się kupić do mojego Kindle taką lampkę.Proszę o odpowiedź.
        http://allegro.pl/mighty-bright-lampka-led-do-nut-ebook-ipad-kindle-i2478222774.html

        0
        • Piotr Budny pisze:

          Jeżeli czytasz w domu, to lepiej kupić jakąś lampkę led (np. z klipsem do ramy łóżka) pobierającą prąd z gniazdka a nie na baterie (często trzeba je wymieniać).

          0
        • Robert Drózd pisze:

          Potwierdzam co napisał kolega – do domu nie ma to jak porządna lampka biurkowa czy nocna. Do autobusów i na trasę to będzie OK – poszukaj recenzji na Amazonie bo ta lampka też tam jest obecna. Ja mam bardzo podobną, choć 3x tańszą, świeci ładnie, choć niestety wykonanie słabe i się coś poluzowało. No i dość ciężka jest zmienia środek ciężkości kundla.

          0
  10. ubiquality pisze:

    Poniżej zdania, które zacytowałeś, napisałem jego rozwinięcie. To moje osobiste zdanie. Dla mnie cena 10 zł jest ok, dla kogoś innego taka cena nadal zachęca do szukania pirackich wersji.

    0
  11. csdcvasdv pisze:

    a jednak sie kreci :) to milo

    ciekaw jestem jakby to bylo gdyby kazdy z nas mial pensje niemieckiego robotnika :)
    chyba cala polska by czytala a w szkolach nie trzeba by robic akcji tylko kazdy by sobie kupil dwa w tym jeden DX :)

    0
  12. Mink pisze:

    Warto też zwrócić uwagę na ostatnią promocję Fabryki Słów dotyczącej książki A. Pilipiuka „Szewc z Lichtenrade”. Najpierw książka pojawiła się w salonikach prasowych (m.in. Inmedio) 6 zł taniej od ceny okładkowej, za to zakupy w Empiku premiowane są do 24.07 darmową wersją cyfrową książki do pobrania z Virtualo, po wpisaniu kodu z paragonu. Jestem trochę zła, bo nic o tym nie wiedziałam i kupiłam w Inmedio. Zakup książki papierowej i e-booka od razu wydaje mi dobrym rozwiązaniem. :)

    0
    • Mydło pisze:

      Pomysł książka + ebook nie jest nowy. Co ciekawe byłby to łagodny i skuteczny sposób na oswojenie nas (nas rozumianych jako szersze grono odbiorców) z wydaniami elektronicznymi. Ale niestety obawa przed piractwem / utratą zysku, spowodowała że model się nie upowszechnił.
      Wracając do tematu – widzę 2 warianty które mnie osobiście interesują:
      1. zakup książki upoważnia do pobrania ebooka (bez dopłat)
      2. zakup samego ebooka ale w cenie 6-12 zł
      Oczywiście w okresie premierowym cena mogłaby być wyższa ale nigdy nie powinna przekroczyć 50% ceny papierowego wydania.

      0
      • Doman pisze:

        A kiedy ostatni raz byłeś w jakiejś księgarni, chocby internetowej i oglądałes cen książek? Bo te 6-12 zł nijak sie nie kompiluje z „50% ceny papierowego wydania” :)

        0
        • Robert Drózd pisze:

          No, wyjątkiem są te różne księgarnie z „tanią książką”, ale one funkcjonują zupełnie inaczej.

          Znajomy autor kiedyś się zdziwił, jak mu powiedziałem, że jego książkę, która wg wydawcy była od wielu lat wyprzedana można kupić spokojnie za 4 złote. :-) Trudno jednak przypuszczać, żeby on z tego coś dostawał.

          0
  13. dziwak pisze:

    @ Robert Drózd
    Chciałbym się Ciebie zapytać,czy opłaca się kupić do mojego Kindle taką lampkę. http://allegro.pl/mighty-bright-lampka-led-do-nut-ebook-ipad-kindle-i2478222774.html

    0
  14. otasz pisze:

    Jaką wersję „Polityki” polecacie: z Amazonu czy Politykę Cyfrową?

    0
    • LPG pisze:

      PolCyf na tę zaletę, że masz dostęp do całego archiwum oraz numerów specjalnych (Niezbędnik inteligenta, Pomocnik historyczny, Sztuka życia). No i bez DRM.

      0
      • otasz pisze:

        Po przekonwertowaniu na mobi ten plik jakoś wygląda?

        0
        • LPG pisze:

          wygląda bardzo dobrze, działa spis treści, nagłówki itd, wszystko. Nie udało mi się tylko automatycznie przerobić epuba na gazetowego mobi – jeśli chcesz mieć taką gazetową nawigację jak oryginalna Polityka od amazona, trzeba ręcznie modyfikować plik metadanych. Daje się to robić, ale mi się nie chce, bo korzyść niewielka (nawigacja po artykułach lewo-prawo działa również po zwykłej konwersji).

          0
  15. radek pisze:

    Nie po to kupowałem kindla, żeby płacić za ebooki. W 80% to czego szukam akurat jest w internecie.

    0
    • KonradK pisze:

      A autorzy nie po to pisali i publikowali, żeby ktoś im za to zapłacił, tylko po to, żeby inni mieli co czytać na Kindlu. Nie ma jak synergia.

      0
      • radek pisze:

        Życie jest ciężkie. Niech się przekwalifikują.
        W swoim czasie miałem parcie na poradniki, i już miałem zakupić je w ZM, ale wcześniej sprawdziłem ich dostępność. Oczywiście były dostępne za darmo. I wiecie co: wszystko to były oczywiste oczywistości po których zakupie pewnie plułbym sobie w brodę.

        0
        • kata_strofa pisze:

          radek będzie korzystał z opcji download bez płatności, a Kasia nie będzie, bo ceni sobie ciężką pracę literatów i lubi mieć fajnie wydanego ebooka w mobi ze zdjęciami. Ba, nawet pewną przyjemność sprawia jej fakt, że kupuje coś w księgarni i ma to za 5 minut na czytniku, a wcześniej musiała się fatygować, za przesyłki płacić, podeszwy zdzierać. Ale to pewnie dlatego, ze Kindla dostała w prezencie i nie wykosztowała się na starcie. Inaczej już by tylko chleb suchy jadła i na chomiku szperała.

          0
    • Robert Drózd pisze:

      Kiedyś było takie podejście „nie po to kupowałem komputer, żeby płacić za programy”. Ale jakoś to się powoli zmienia, zaryzykowałbym stwierdzenie, że >50% ma już większość legalnych programów.

      0
      • Xzaara pisze:

        To zależy od środowiska w jakim się obracasz. Zazwyczaj poziom szkolny to niemalże 90% piractwo. Potem człowiek dorasta idzie do pracy czasem sam zaczyna wytwarzać jakieś dobra i wtedy powoli punkt widzenia się zmienią.

        0
        • Art pisze:

          ” Zazwyczaj poziom szkolny to niemalże 90% piractwo”

          Skąd te dane ?
          Moja intuicja mi podpowiada, że poziom szkolny to piractwo w 99,9%. No, ale nie jestem kobietą :)

          0

Skomentuj Piotr Budny Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.