Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Ruszyły rządowe e-podręczniki. Niestety nie ma wersji mobilnych, są ogromne pliki PDF

epodreczniki-glowna

Bez specjalnego rozgłosu ruszył niedawno oficjalnie serwis epodreczniki.pl z zapowiadanymi od dawna elektronicznymi, bezpłatnymi podręcznikami. Sprawdźmy, co zostało z zapowiedzi.

Dwa lata temu pisałem tutaj o uruchomieniu wersji testowej serwisu epodreczniki.pl i pierwszych fragmentach do pobrania. Miałem wtedy do nich trochę uwag, ale liczyłem na to, że przez dwa lata sporo się jeszcze uda poprawić.

31 sierpnia 2015 serwis ruszył oficjalnie. Nie ma jednak wszystkich podręczników, jest ich na razie 19. Znajdziemy np. komplet do pierwszej klasy gimnazjum, ale już nie do następnych. Dla pierwszej klasy liceum jest tylko matematyka, geografia i fizyka.

Wersja online

Pierwsze wrażenie jest całkiem niezłe, mamy np. szczegółowy spis treści.

polski-glowna

Podręczniki należy przede wszystkim przeglądać online, sam tekst jest całkiem czytelny, szczególnie tam gdzie jest go dużo, bo w niektórych podręcznikach sekcje składają się z paru zdań. W każdym razie wypisy w podręczniku do polskiego wyglądają bardzo dobrze.

polski-fredro2

Strona jest przygotowana responsywnie, tak więc przeglądanie na telefonie czy tablecie powinno wyjść przyzwoicie.

Po rejestracji, która jest dostępna dla każdego, możemy dodawać swoje podkreślenia i notatki. Tutaj w podręczniku do biologii.

biologia-notatki

A następnie przeglądać je na naszym koncie.

notatki-wszystkie

Zastanawiam się, jak z tej listy by się korzystało w przypadku gdy zostawimy kilkadziesiąt notatek, w ogóle wiele elementów wydaje mi się niepotrzebnie zbyt dużych. Podręcznik wymaga dużo przewijania.

Wersja offline

Dwa lata temu zapowiadano także wersje offline podręczników, bo przecież nie zawsze mamy urządzenie podłączone do sieci i nie zawsze chcemy siedzieć przed komputerem. Miały być to wersje EPUB na czytniki oraz wersje PDF do druku i podglądu.

epodreczniki-offline

Niestety – żaden z podręczników nie ma wersji EPUB do pobrania. A wersja PDF bywa dziwna… W zasadzie nie wygląda na stworzoną do wydruku. Spora czcionka, sporo wolnej przestrzeni, zdjęcia na cały ekran.

epodrecznik-polski-4strony

Ma to konsekwencję w postaci ogromnych rozmiarów: fizyka – 679 stron, geografia – 753 strony, język polski nawet 1348 stron! Wyobrażam sobie, jak bardzo narzekał będzie ktoś, kto po prostu taki podręcznik wrzuci na drukarkę. Warto ustawić dwie strony na arkusz A4 – to jak najbardziej będzie czytelne.

Równie duża jest waga podręczników – ten sam język polski waży 168 MB. Pewnie to efekt dużej jakości reprodukcji.

Patrząc na prostą strukturę tych PDF – z treści źródłowych dałoby się spokojnie wygenerować plik EPUB i szkoda że tego nie zrobiono.

Podręcznik na czytniku

Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Sposób konstrukcji PDF sprawia, że na czytnikach wyglądają całkiem nieźle.

Przykład z podręcznika dla historii dla I klasy gimnazjum:

historia1 historia2 historia3 historia4 historia5 historia6

A tu z polskiego:

polski1 polski2

Tu zrzuty z Paperwhite 3. Tekst dla niektórych może być nieco za mały, ale da się czytać bez przekręcania ekranu. Na tych przykładach widzimy też, że ilustracje są ponadprzeciętnie duże w porównaniu do tekstu.

Podsumowanie

Premiera e-podręczników przebiegła bez wielkiego szumu. Tak jakby twórcy nie chcieli się nimi głośno chwalić. Nie wiem nawet czy szkoły teraz muszą z tego korzystać, chyba nie.

W tym artykule nie oceniam wartości merytorycznej e-podręczników, ani nie komentuję procesu ich powstawania. W nowym numerze Wprost znajdziemy np. artykuł E-bubel zamiast e-podręcznika, w którym jedno i drugie jest krytykowane. Strona e-podręczników nie spełnia ponoć podstawowych norm WCAG, co oznacza, że jest niedostępna dla osób niewidomych.

Z kolei Koalicja Otwartej Edukacji w informacji prasowej krytykuje wady prawne e-podręczników – wymieszanie treści na wolnej licencji oraz tych do „użytku edukacyjnego”. To sprawia, że podręcznik wcale nie jest „wolny” – nie mogę np. wziąć jego treści i przygotować e-booka, musiałbym wcześniej powycinać wszystkie treści, których nie wolno mi użyć.

Ja z racji specjalizacji tego bloga zwracam uwagę tylko na jedno – nie zrealizowano zapowiedzi dotyczącej formatów mobilnych. Nie wygenerowano formatu EPUB, a PDF przygotowano tak, że wprawdzie na czytnikach i tabletach da się je czytać, za to wydruk będzie utrudniony.

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

21 odpowiedzi na „Ruszyły rządowe e-podręczniki. Niestety nie ma wersji mobilnych, są ogromne pliki PDF

  1. ihor pisze:

    Ciekawe, czy serwery wytrzymają, jak wszyscy chętni zaczną ściągać te 160MB pliki… parę lat temu przerabialiśmy to przy okazji opublikowania przez MKiDN treści ACTA.
    Całość wygląda jak zrobiona na odczepnego – nikt im teraz nie będzie gadał, że nie dotrzymali słowa.

    0
  2. Athame pisze:

    Przygotowanie eleganckiego pliku EPUB – takiego który nie zniechęca swoim brakiem estetyki, a tym bardziej nie zawiera literówek, bzdurnego formatowania łamiącego różne normy i zwyczaje składu i odpowiednio zoptymalizowanego to właściwie sztuka. Sztuka której nie opanowali nawet wielcy polscy wydawcy, a która wychodzi zaledwie kilku osobom w tym kraju. Przy okazji pochłania spore ilości czasu – każdy kto składał (!) e-book’a wie jaka to niewdzięczna praca. Oczywiście przy tego typu publikacjach nie można sobie pozwolić na jakość (a raczej bylejakość) istniejąca w polskich księgarniach, więc żadne automagiczne konwertery nie przejdą.

    Pisałeś, że nie oceniasz merytorycznie tych pozycji, ale może właśnie tu tkwi problem – po prostu są to wersje alfa i nie warto poświęcać zasobów na przygotowanie ich wersji mobilnych. Albo po prostu w założeniach, cośtam im się wydawało, a ostateczne efekty nie nadawały się do publikacji.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Wiem oczywiście, że porządne złożenie epuba wymaga sporo pracy, o tym zresztą pisałem w artykule nt. firm zajmujących się konwersją, który jest Ci pewnie znany: http://swiatczytnikow.pl/katalog-firm-zajmujacych-sie-konwersja-e-bookow-kilka-porad/

      Jeśli jednak popatrzysz na PDF w serwisie – to widać wyraźnie, że były one generowane automatycznie. Pewnie jakieś skrypty przerabiające XML-e źródłowe. Tak samo można wygenerować EPUB i choć w idealnym świecie wymagałby on dodatkowych poprawek, to i tak lepiej mieć jakikolwiek plik na czytniki niż żadnego.

      0
      • asymon pisze:

        lepiej mieć jakikolwiek plik na czytniki niż żadnego

        Podstawowe pytanie, czy z tego pliku da się uczyć? Chyba że chodzi o to, że ma on po prostu być, bo tego wymaga rozliczenie unijnego projektu.

        Ech, pamiętam te konferencje na targach książki, różne firmy prezentowały interaktywne ebooki (choć głównie pdf), z animacjami, symulacjami, mające być przyszłością, także edukacji. Ale jakość nie jest priorytetem, nawet w zwykłych ebookach, ma być tanio i już, choć są na szczęście wyjątki.

        0
        • Robert Drózd pisze:

          No, na to pytanie nie umiem odpowiedzieć. Na pewno PDF wygląda mniej atrakcyjnie niż podręcznik papierowy, a czy wygodnie korzysta się z wersji webowej…

          0
    • w pisze:

      „Przy okazji pochłania spore ilości czasu – każdy kto składał (!) e-book’a wie jaka to niewdzięczna praca”
      ale przecież zgodnie z obiegową opinią, ebooki powinny być dużo tańsze od papieru m.in. dlatego, że wydawcy mają już „gotowe” pliki elektroniczne więc co za problem zrobić ebook’a ;)

      0
      • Borygo pisze:

        Wydaje mi się, że pliki do pobrania generują z wersji web’owej i to automatem. Takie rozwiązanie miało by sens, jeśli chodzi o spójność tekstu wersji web i elektronicznej. Jako, że tam jest sporo interakcyjności to wygenerowanie tego automatyczne nie jest proste (to by wyjaśniało wielkość obrazków, wielkość czcionek w objaśnieniach, błędy znaczników w spisie treści itp.).
        Właśnie sprawdziłem i okazuje się, że mam rację. Do generowania PDF’ów używają konwertera Prince 8.1 v5 ze strony princexml.com. Dlatego też nie mają jeszcze ebooka tylko PDF.

        0
      • Ar't pisze:

        Jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach.
        Można złożyć bardzo szybko i przyzwoicieale do formy bardzo prostej* (i wcale nie drogo – dużo zależy od formatu wejściowego) .

        * dodajmy że zwykle przez większość czytelników pożądanej, wyłączając athame, czy innych wyznawców perfekcyjnej typografi.

        Tylko wydawnictwa lubują się w wymyślaniu koła na nowo i wymagają by w każdym czytniku (bez względu na rozmiar), było dokładnie to co jest na papierze, coś czego nie da się uzyskać w formacie który pływa. Stad różne pomysły, które sprawiają więcej problemów niż naprawiają.
        A po prawdzie to większość około-typografi (wdowy, sieroty, dzielenie wyrazów, czy nawet wiszące spójniki) powinien robić program czytnika, a nie męczyć te ebooki by to jako tako to wyglądało (a zwykle nie wygląda, albo przynosi kolejne problemy).

        Na tych przykładach z pdf to nie widzę dużych problemów by to wsadzić do epuba nawet automatem, troszkę tylko popracować nad stylami, i było by dość przyzwoicie.

        0
        • Athame pisze:

          „Na tych przykładach z pdf to nie widzę dużych problemów by to wsadzić do epuba nawet automatem, troszkę tylko popracować nad stylami, i było by dość przyzwoicie.”

          Popracowałeś kiedykolwiek nad stylami? I oczywiście otagowaniem całego tekstu? Wbrew temu co piszesz, nie wymagam od formatów EPUB i MOBI jakości PDF, ale też oczekuję czegoś więcej niż w TXT. Parę tygodni temu poprawiałem takiego EPUB-a po automacie. Troszkę powyżej 100 stron (w druku B7), 2 tabelki i kilka obrazków. Opracowanie, uważne przeczytanie i korekta zajęły 5 dni (po kilka godzin codziennie). Życzę powodzenia w opracowywaniu 19-stu 250+ stronicowych książek. I jeszcze raz – w przypadku tego typu publikacji niedopuszczalna jest sytuacja, w której odbiorcy są beta-testerami, bez weryfikacji takie coś nie ma prawa być upublicznione.

          0
          • asymon pisze:

            Uważasz, że da się książkę z taką ilością dodatków (obrazki, wykresy, schematy) sensownie przekonwertować do ebooka (epub/mobi)? Jakoś tego nie widzę, i nie chodzi tu o wyższość ręcznego dłubania nad jakimś automatem, tylko wydaje mi się, że dla układu innego niż ściana tekstu ze sporadycznymi obrazkami lepiej sprawdzi się dobrze zrobiony pdf. Dobrze zrobiony, powtórzę, metodą ręcznego dłubania właśnie.

            0
            • Athame pisze:

              OK. Zacznę inaczej. Składam komercyjnie różnego rodzaju teksty w LaTeX’u już ponad 11 lat. E-book’ami zajmuję się jakieś 2,5 roku. Tego typu zawartość (obrazki, tabelki itp.) najczęściej w EPUB przenoszę na koniec rozdziału, a w tekście daję link przenoszący do danej tabeli lub grafiki. Kliknięcie na grafikę powoduje powrót do miejsca w tekście, gdzie jest odwołanie do niej lub jeśli jest ich kilka to daje efekt taki jak przycisk „Wstecz” w Kindle. Przed sekcją z tabelkami i obrazkami umieszczam łącze umożliwiające przeskoczenie tych materiałów, co jest szczególnie przydane jeśli w danym rozdziale jest ich kilkadziesiąt.

              To podejście wykluło się po przetestowaniu kilku rozwiązań i jestem przekonany, że jest optymalne dla pozycji z dużą ilością „wstawek”.

              Pułapek jest tu jednak więcej. Problemem jest np. sensowne umieszczenie wzorów offline (wyeksponowanych) i tych inline także. Chcąc zachować kompatybilność z więcej niż dwoma czytnikami trzeba je załączać jako obrazki. Na „sucho” wydaje się to trywialne – wystarczy określić lokalnie wysokość każdego obrazka w jednostkach em, uzależniając go od wielkości tekstu. Testy w „warunkach bojowych” pokazały jednak, że dla formatu SVG czytniki (Kindle Voyage, Kobo Aura H2O) nie honorują zdefiniowanej wysokości, a dla formatu PNG trzeba przygotowywać obrazki w odpowiednio dużej rozdzielczości, bo inaczej przy największej domyślnej czcionce w czytniku (która dla 6″ jest raczej ciekawostką, ale dla 10″ już bywa używana) zaskoczy nas brzydka pikseloza. Otrzymujemy wtedy EPUB-y o rozmiarach w okolicach od 30 do 150 MB (dla książki 200 stron w druku). Dla porównania LaTeX’owy zoptymalizowany PDF pod rozmiar A6 z czcionką 11 lub 12 pt zajmuję ok. 1 MB. Może więc to jest rozwiązanie dla e-ink’u, z tym że dałbym jeszcze szansę formatom rozpływowym.

              0
          • Ar't pisze:

            „Popracowałeś kiedykolwiek nad stylami? I oczywiście otagowaniem całego tekstu?”
            w czym problem?
            ale odpowiadając, tak – choć oczywiście za ozdobniki typograficzne dostałem jakże wzruszający odzew od czytaczy.

            Po za tym pełną korektę z profreadem to trzeba robić po ocr z pdf. Od wydawnictwa, jednak myślę że można dostać coś bardziej strawnego.
            Zastrzegłem że w zależności od formatu wejściowego, a tu przecież już mamy w jakieś formie html, ba jest nawet szansa na coś bardziej „logicznego”.

            Zgodzę się, że matematyka i wszelkie pokrewne to już więcej pracy (wzory), ale na przykładowych zrzutach mamy polski i historie – i to do nich się odnosiłem.

            Swoją drogą jak już się tak chwalisz, to klikalne obrazki działają ci pod ADE?

            0
  3. tst256 pisze:

    Z wersji mobilnej jest aplikacja E-podręczniki Lite na Androida, iOS i Windows Phone (https://play.google.com/store/apps/details?id=pl.epodreczniki&hl=pl ). Nawet dobrze się czyta na telefonie. Tyle że z 19 podręczników dostępne jest tylko 7.

    0
  4. Łukasz pisze:

    Myślę, że mimo niedociągnięć jest to krok w dobrą stronę. Błędy poruszone w artykule to miejmy nadzieję przypadłości wieku dziecięcego. Nie można chyba pastwić się nad nimi, tylko mieć nadzieję że będzie lepiej. Każdy, nawet dziś świetnie działający produkt na początku był pełen dziur. Nie byłem ze
    ŚĆ od pierwszego wpisu, ale przypuszczam, że wiele rzeczy było poprawianych, ulepszanych. A i dziś w wersji mobilnej nie ma opcji „Odpowiedź” przy komentarzu. Niech rząd poprawia a my trzymajmy kciuki. W końcu chodzi o „młodzieży chowanie”.

    0
  5. Jakub pisze:

    Jako nauczyciel muszę z przykrością powiedzieć – „graliśmy jak nigdy, przegraliśmy jak zawsze”. Kibicowałem projektowi e-podręczników od początku. Przypomnę – w założeniach miały to być darmowe podręczniki wydane w wielu formatach na licencji Creative Commons, z więc można było je dowolnie wykorzystać. Proszę zobaczyć co zrobiono z podręcznikami dla edukacji wczesnoszkolnej, kiedy właśnie korzyść byłaby bardzo duża. Pomijając fakt, że mamy do tej pory tylko klasę pierwszą, jakość tego podręcznika jest tragiczna: Właściwie jest to zbiór stron we flashu, które można przeglądać tylko za pomocą www. W tym wypadku nie da się nawet pobrać PDFa. Wydano 50 mln zł na przeciętnej jakości grę edukacyjną, zamiast stworzyć dobry materiał dydaktyczny.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Artykuł z Wprost nie wiem na ile jest rzetelny, ale sporo wyjaśnia – że ten budżet i tak był za mały, do realizacji wybrano firmę bez doświadczenia, a ORE od samego początku nie bardzo chciał to prowadzić…

      0
  6. qqq pisze:

    Jak na razie PDF wygląda niezbyt ciekawie. Jak dla mnie sensowny PDF tego rodzaju mógłby powstać chyba tylko w którejś z odmian TeX-a (LaTeX jest bardziej znany, ale ConTeXt umożliwia konwersję do XML-a i tworzenie epub z jednego źródła).

    0
    • Athame pisze:

      To zbyt duże uproszczenie. LaTeX do XHTML przekształca się w większości tylko teoretycznie, a efekt zawsze jest daleki od tego co można by nazwać wysoką jakością. ConTeX to prawdziwie „czarna magia” – wiele modyfikacji (dotyczących choćby dostosowania do polskich norm typograficznych czy interpunkcji) wygląda inaczej niż w LaTeX’u, a solidnych dokumentacji brak.
      No i pozostaje kwestia tego bezproblemowego (?) tworzenia EPUB z plików XML.

      0
      • qqq pisze:

        TeX do HTML-a to rzeczywiście średnie rozwiązanie. Ale to niekoniecznie musiałoby iść w tę stronę. Lepiej pewnie zacząć od jakiegoś rodzaju XML-a (lub SGML-a) i transformować do TeX-a, który na końcu zamienia się w PDF. Bo PDF teraz wygląda bardzo słabo.

        Co do ConTeXt-a — sam używam i rzeczywiście z dokumentacją czasem słabo i trzeba pytać na liście, ale jak dla mnie efekty końcowe są lepsze niż w LaTeX-u. Nie mówiąc o tym, że ConTeXt mk IV jest cały czas rozwijany i jest na wskroś nowoczesny (lua, MathML, OTF itp).

        Przy projekcie e-podręczników, to i tak są spore pieniądze, i można by wynająć profesjonalną firmę do samego składania dokumentów, np. twórców ConTeXt-a — holednerską firmę Pragma ADE.

        0

Skomentuj Ar't Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.