Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Promocja wiosenna: Kindle Paperwhite, Oasis i Scribe do 90 EUR taniej!

Raport o rynku e-booków z Virtualo

raport-virtualo-rynku

Virtualo wypuściło właśnie raport na temat polskiego rynku e-booków. Warto się z nim zapoznać, bo jest tam sporo wiedzy o tym, jak wygląda obecna pozycja książek elektronicznych w Polsce – i co też ważne, pokazane są różne perspektywy.

Linki do pobrania raportu: wersja pdf, epub, mobi. W tym artykule kilka moich uwag i najciekawszych cytatów.

Zacznę od tego, że raport nie jest oczywiście pierwszy (przypomnijmy sobie opracowanie Biura Analiz Sejmowych z czerwca 2013 – choć było znacznie krótsze), trzeba go też czytać z pamięcią, że jego publikacja ma też cel PR-owy. No, bo jeśli czytam w pierwszym zdaniu:

Powstanie rynku e-booków w Polsce można datować na 2010 rok, kiedy Empik kupił udziały w firmie Virtualo, specjalizującej się do tej pory w rozwiązaniach IT do sprzedaży e-booków.

To stwierdzam, że mógłbym równie dobrze napisać:

Powstanie rynku e-booków w Polsce można datować na 2010 rok, kiedy to blog Świat Czytników zaczął wyjaśniać normalnym ludziom, jak czytać e-booki w Polsce. :-)

Wcześniej były już i Nexto i Złote Myśli i sporo innych firm.

Darujcie mi tę drobną złośliwość – raport na pewno wart jest przeczytania, tym bardziej że jest w nim sporo wypowiedzi ludzi zajmujących się tą tematyką, m.in. moje. :-)

Publikację podzielono na cztery części.

1. Sprzedaż, wzrost, trendy – sytuacja na rynku e-booków w latach 2010–2014

Zacznę od cytatu z Roberta Rybskiego, szefa Virtualo:

Rok 2014 spo­dzie­wa­my się za­mknąć dwu­krot­nym wzro­stem sprze­daży rok do roku, czy­li wy­ni­kiem lep­szym niż w roku po­przed­nim. […] O tym, że nie jest to ry­nek łatwy prze­ko­nały się fir­my, które za­in­we­sto­wały spo­re środ­ki w wejście w biz­nes e-bo­oko­wy bez żad­ne­go re­zul­ta­tu. Treści cy­fro­we trze­ba umieć sprze­da­wać i po­tra­fi to robić kil­ka naj­moc­niej­szych pod­miotów. Vir­tu­alo, jako pierw­szy pod­miot na ryn­ku, za­mknie rok 2014 na plu­sie, co jest dużym osiągnięciem w tej branży. Reguły gry zmie­nić może już tyl­ko bar­dzo duży gracz z potężnym know-how i za­ple­czem tech­no­lo­gicz­nym, wówczas mniej­si gra­cze wy­padną z gry.

Następnie raport opisuje plastycznie zmiany w ostatnich latach:

Jesz­cze w 2010 r. ry­nek e-booków wyglądał zupełnie in­a­czej niż obec­nie. Ogromną część ofer­ty sta­no­wiły e-bo­oki w for­ma­cie PDF. For­mat EPUB sta­wał się co­raz bar­dziej po­pu­lar­ny, jed­nak MOBI był prak­tycz­nie nie­dostępny w pol­skich e-księgar­niach. Czy­tel­nik chcący kupić e-bo­oka przed do­ko­na­niem płatności mu­siał zde­cy­do­wać, jaki for­mat chce otrzy­mać. […] Większość e-booków po­sia­dało nie­wy­god­ne i mało prak­tycz­ne za­bez­pie­cze­nie DRM – czy­tel­ni­cy na nie­licz­nych jesz­cze wte­dy fo­rach do­tyczących e-czy­tel­nic­twa prześci­ga­li się w wy­naj­do­wa­niu spo­sobów na złama­nie tego za­bez­pie­cze­nia i swo­bod­ne ko­rzy­sta­nie z za­ku­pio­nej e-książki.

Zmia­ny, które zo­stały wpro­wa­dzo­ne na pol­skim ryn­ku e-booków na prze­strze­ni 2011 i 2012 r. są właści­wie ewe­ne­men­tem w ska­li Eu­ro­py. Nie­wy­god­ne za­bez­pie­cze­nie Ado­be DRM zo­stało zastąpio­ne wa­ter­mar­kiem, czy­li zna­kiem wod­nym, który jest nie­wi­docz­ny dla Klien­ta i nie wy­ma­ga od nie­go in­sta­lo­wa­nia żad­nych do­dat­ko­wych pro­gramów. Udostępnio­ny zo­stał również for­mat MOBI (od­czy­ty­wa­ny przez je­den z naj­po­pu­lar­niej­szych czyt­ników na świe­cie – Kin­dle), a ogrom­na większość treści elek­tro­nicz­nych dostępna jest obec­nie w opcji multifor­matu

Mamy też przegląd statystyk wynikających z kilku badań ankietowych, m.in. omawianego tu Czytnikoliczenia.

Jakie czytniki mają Polacy? We wspomnianej ankiecie wyszło, że 73% to Kindle, po 4% Onyx i PocketBook. Potwierdza to Jacek Weichert z Allegro, który twierdzi, że wśród sprzedawanych tam czytników 70% to właśnie Kindle.

Zdanie odmienne – cóż się temu dziwić – mają przedstawiciele dystrybutorów innych marek.

Mak­sym Zhe­le­zniak, Szef Działu Sprze­daży Po­cket­Bo­ok S.A. na ob­szar Eu­ro­py Środ­ko­wej i Wschod­niej twier­dzi, że obec­nie pol­ski ry­nek jest gotów przyjąć około 140 000 czyt­ników e-booków rocz­nie, za­zna­cza też jed­nak, że wraz z po­pu­la­ry­zacją e-czy­tel­nic­twa ta licz­ba w ciągu naj­bliższych lat na pew­no będzie się zwiększać.  […]

Obec­nie Po­cket­Bo­ok sza­cu­je, iż jego udział tak istot­nym ryn­ku, ja­kim jest Pol­ska, sięga 20%

Teraz czas na opinię dystrybutora Onyxa:

Paweł Hor­ba­czew­ski, właści­ciel fir­my Arta Tech, dys­try­bu­to­ra czyt­ników Onyx BOOX twier­dzi na­to­miast, że obec­nie cały ry­nek to ok. 200 000 e-czyt­ników, z cze­go ok. 50% sta­no­wią czyt­niki mar­ki Kin­dle, 40% Onyx Boox i 10% – po­zo­stałe mar­ki.

20% PocketBooka, 40% Onyxa – mogę to tylko skomentować: „ładne pola zakrzywiania rzeczywistości”.

2. Wy­zwa­nia: Licz­ba tytułów, po­li­ty­ka ce­no­wa, ak­tyw­ność wy­dawców, au­torów i sklepów

Też zacznę od Roberta Rybskiego:

Cały czas szu­ka­my szans, aby wzrost na ryn­ku e-booków no­to­wał wy­ni­ki trzy­cy­fro­we. Bar­dzo uważnie ana­li­zu­je­my struk­turę sprze­daży z wy­ko­rzy­sta­niem narzędzi z ob­sza­ru bu­si­ness in­tel­li­gen­ce. Wy­ni­ki wska­zują na to, że jedną z głównych blo­kad bar­dziej dy­na­micz­ne­go roz­wo­ju ryn­ku e-booków jest nadal słaba dostępność tytułów z tzw. back-li­sty […]

/back-lista to po prostu starsze wydania, które wymagają wznowień elektronicznych –rd./

Jesz­cze trzy lata temu zakłada­liśmy, że do 2015 roku na pol­skim ryn­ku 30 tys. tytułów ko­mer­cyj­nych, tym­cza­sem jest ich obec­nie 19 tys. Jeżeli klien­ci mają wy­brać e-bo­oki, muszą mieć większy, jesz­cze wy­god­niej­szy i do­dat­ko­wo le­gal­ny wybór. Dużo się udało osiągnąć, ale wie­le pra­cy jesz­cze przed nami, aby ry­nek był znacz­nie większy.

Bardzo ciekawa uwaga Piotra Matłoki z Domu Wy­daw­ni­cze­go Re­bis:

Moim zda­niem wy­daw­cy chcąc od­nieść suk­ces na ryn­ku e-booków, muszą jak naj­większą część swo­jej ofer­ty kon­wer­to­wać do wer­sji «e», nie bać się równo­cze­sne­go wy­da­wa­nia wer­sji tra­dy­cyj­nej i elek­tro­nicz­nej, od­po­wia­dać na po­trze­by czy­tel­ników w kwe­stii po­sze­rza­nia tzw. back­ka­ta­lo­gu. Jed­no­cześnie muszą też za­dbać o właściwą jakość książek w wer­sji e-book. Długi czas ten ele­ment szwan­ko­wał, a e-bo­oki miały po pro­stu masę błędów wy­ni­kających ze słabej konwer­sji co odstręczało od ko­rzy­sta­nia z nich. Obec­nie wygląda to dużo le­piej.

I rzecz o formatach:

Co­raz mniej istot­nym, jed­nak nadal ak­tu­al­nym pro­ble­mem po­zo­sta­je dostępność części tytułów wyłącznie w for­ma­cie EPUB z za­bez­pie­cze­niem DRM. W ta­kiej wer­sji znaj­dzie­my m.in. po­pu­lar­ne książki Phi­lip­py Gre­go­ry wy­da­ne przez Książnicę czy tytuły Ar­tu­ra Pe­re­za Re­ver­te­go. War­to jed­nak pod­kreślić, że za­sto­so­wa­nie za­bez­pie­cze­nia Ado­be DRM nie wy­ni­ka ze złej woli wy­daw­cy czy dys­try­bu­to­ra, a z za­pisów za­war­tych w umo­wach li­cen­cyj­nych, które w niektórych wy­pad­kach nie po­zwa­lają wy­daw­cy na za­sto­so­wa­nie za­bez­pie­cze­nia wa­ter­mark.

Nie można nie poruszyć tematu cen:

Z an­kie­ty skle­pu Vir­tu­alo.pl prze­pro­wa­dzo­nej na próbie 700 re­spon­dentów na początku 2013 roku wy­ni­ka, że 70 proc. klientów życzyłoby so­bie, aby cena e-bo­oka było o 50 proc. niższa od ceny wer­sji pa­pie­ro­wej. Tyl­ko 11 proc. re­spon­dentów wska­zało od­po­wiedź, że za­ak­cep­to­wa­li­by cenę o 10–20 proc. niższą od ceny wy­da­nia pa­pie­ro­we­go, a na taką po­li­tykę ce­nową de­cy­dują się niektórzy wy­daw­cy. Wśród 16 proc. in­nych od­po­wiedzi najczęściej po­ja­wiała się cena 9,90 zł. W sie­ci sprze­daży Vir­tu­alo śred­nia cena e-bo­oka w naj­bar­dziej po­pu­lar­nej ka­te­go­rii be­le­try­sty­ka wy­no­si 19,90zł.

Wypowiedź Marka Dobrowolskiego z Naszej Księgarni i PDW:

Kłopot w tym, że te ceny pro­mo­cyj­ne nie mają nic wspólne­go z kal­ku­lacją kosztów na dany pro­dukt – książkę, choć wy­daną nie w wer­sji tra­dy­cyj­nej, a elek­tro­nicz­nej. Gdy­byśmy bra­li, wy­daw­cy, pod uwagę przede wszyst­kim kal­ku­lację kosztów, to książka elek­tro­nicz­na nie po­win­na być tańsza od jej «sio­stry» dru­ko­wa­nej więcej niż 10–15 proc. Wy­daw­cy obniżają ceny pro­mo­cyj­nie na­wet na hity, ever­gre­eny, nowości o 50 proc. i więcej, bo trak­tują e-bo­oki jako wspar­cie sprze­daży książki tra­dy­cyj­nej.

No i raz jedyny w tym artykule zacytuję sam siebie:

Dla miłośników książek ceny są w sam raz. Będąc od­po­wied­nio cier­pli­wym można tra­fić na bar­dzo cie­ka­we oka­zje i w za­sa­dzie większość tytułów ku­po­wać po kil­ka­naście złotych. Dla osób, które przy­pad­ko­wo zaglądają do księgar­ni z e-bo­oka­mi ceny mogą wy­da­wać się za wy­so­kie – bo patrzą najczęściej nie na pro­mo­cje, tyl­ko na ceny re­gu­lar­ne, a te porównują z ce­na­mi książek pa­pie­ro­wych. Jeśli prze­ciętny człowiek wi­dzi e-bo­oka za 26 złotych, a książkę pa­pie­rową z wysyłką z tańszej księgar­ni ma za 22 złote – to pyta, o co tu właści­wie cho­dzi.

I jako kontrapunkt Marcin Łukiańczyk z konkurencyjnego serwisu:

Kie­dyś uważałem, że ceny po­win­ny być na po­zio­mie 10–15 zł i w tej ce­nie głównie ku­po­wałem e-bo­oki. Oka­zało się, że to zachłyśnięcie było złudne, kupiłem wie­le e-booków tyl­ko po to, aby je mieć, nie prze­czy­tać. Te­raz jeśli mam na coś ochotę to po pro­stu ku­puję w ta­kiej ce­nie jaka jest. Uważam, że 20–30% różnicy w ce­nie pomiędzy cy­frową, a ana­lo­gową wersją jest wy­star­czające.

Dalej mamy wypowiedzi pisarzy na temat e-booków, które już kiedyś przytaczałem: Co polscy pisarze wiedzą o e-bookach.

3. Prze­szko­dy i ha­mul­ce struk­tu­ral­ne

To przede wszystkim wysoki VAT oraz piractwo.

Ważna wypowiedź o wypożyczaniu e-booków najbliższej rodzinie:

Usta­wo­daw­stwo tak na­prawdę nie nadąża za tech­no­lo­gią, widać to wyraźnie na przykładzie sa­mej de­fi­ni­cji książki elek­tro­nicz­nej. Zgod­nie z obo­wiązującym pra­wem, e-book jest de­fi­nio­wa­ny jako usługa i dla­te­go też VAT na książki elek­tro­nicz­ne wy­no­si 23%, a nie jak w przy­pad­ku książek  pa­pie­ro­wych – 5%. Po­mi­mo bra­ku sto­sow­nych prze­pisów, które re­gu­lują tę kwe­stię w sposób jed­no­znacz­ny, można przyjąć in­ter­pre­tację taką jak dla książek pa­pie­ro­wych. Wy­ni­ka z niej, że e-bo­oka można udostępnić wraz z czyt­ni­kiem, na który dany e-book zo­stał po­bra­ny kręgowi osób pozo­stających z osobą, która do­ko­nała za­ku­pu e-książki w związku oso­bi­stym, w szczególności po­kre­wieństwa, czy­li: ro­dzi­com, ro­dzeństwu, dziad­kom, małżon­ko­wi, dzie­ciom lub w sto­sun­ku to­wa­rzy­skim np. bli­skim przy­ja­ciołom

I na temat piractwa i ściągania książek, bardzo rozsądna uwaga Piotra Matłoki:

Walkę z tym zja­wi­skiem po­dej­mu­je­my na kil­ka spo­sobów. Po pierw­sze je­steśmy w gru­pie 15 wy­dawców sku­pio­nych w PIK, którzy złożyli po­zew zbio­ro­wy prze­ciw­ko Cho­mi­kuj.pl. Po dru­gie sta­ra­my się przy po­mo­cy firm zewnętrznych usu­wać z tego por­ta­lu nie­le­gal­ne ko­pie na­szych książek. A po trze­cie sta­ra­my się możli­wie sze­ro­ko po­sze­rzać ofertę wydań e-bo­oko­wych, gdyż jed­nym z głównych ar­gu­mentów osób ko­rzy­stających z «usług» Cho­mi­kuj.pl jest brak możliwości za­ku­pu le­gal­nych wer­sji. Da­je­my im więc taką możliwość.

I wszystko jasne.

4. Przyszłość – jak będzie? Stra­te­gia cy­fro­wa wy­daw­nictw i sklepów

Tutaj dyskusja na temat różnych nowych sposobów promocji i sprzedaży e-książek. Zacytuję fragment o Starbucksie:

W lip­cu 2014 r. ru­szył wa­ka­cyj­ny pro­jekt Wir­tu­al­nej Czy­tel­ni Star­bucks, pierw­szy tego typu pro­jekt con­tent mar­ke­tin­go­wy i jed­no­cześnie e-bo­oko­wy w Pol­sce, wy­ko­na­ny przez Vir­tu­alo. Wie­le się ostat­nio mówi o spad­ku czy­tel­nic­twa w Pol­sce, jed­nak zarówno w ko­mu­ni­ka­cji miej­skiej jak i w po­pu­lar­nych ka­wiar­niach widać set­ki lu­dzi z ga­ze­ta­mi, książkami i czyt­ni­ka­mi. Do­dat­ko­wo w ka­wiar­niach Star­bucks wie­le osób ko­rzy­sta z sie­ci Wi-Fi, jest to więc ide­al­ne miej­sce na roz­ko­szo­wa­nie się kawą i czy­ta­nie e-bo­oka.

Wir­tu­al­na Czy­tel­nia Star­bucks będzie dostępna do końca paździer­ni­ka. Aby z niej sko­rzy­stać wy­star­czy za­lo­go­wać się do sie­ci Wi-Fi dostępnej w do­wol­nej ka­wiar­ni i wejść do czy­tel­ni ze stro­ny Star­bucks. Następnie po­zo­sta­je wy­brać naj­bar­dziej in­te­re­sującą książkę, która otwo­rzy się bez­pośred­nio na urządze­niu w czyt­ni­ku na przeglądar­ce. Dzięki temu nie ma ko­niecz­ności ściąga­nia spe­cjal­nych pro­gramów, roz­wiąza­nie jest wy­god­ne i łatwo dostępne.

No i podsumowanie:

Ry­nek e-booków w Pol­sce jest jesz­cze bar­dzo młody, jed­nak już te­raz wie­my, że ma ogrom­ny po­ten­cjał. W ciągu ostat­nich lat udało się wpro­wa­dzić wie­le zmian (m.in. zastąpie­nie DRM wy­god­nym wa­ter­mar­kiem, wpro­wa­dze­nie mul­ti­for­ma­tu), dzięki którym e-bo­oki upo­wszech­niły się w świa­do­mości czy­tel­ników. Zmie­niła się też po­li­ty­ka sa­mych wy­dawców, którzy za­czy­nają trak­to­wać e-bo­oka jako od­dziel­ny „byt”, nie tyl­ko jako wspar­cie dla sprze­daży książki dru­ko­wa­nej. Ogrom­na większość książko­wych nowości po­ja­wia się jed­no­cześnie w wer­sji elek­tro­nicz­nej. Zwiększyła się również dostępność urządzeń umożli­wiających od­czy­ty­wa­nie e-booków (czyt­ników, smart­fonów czy ta­bletów), a ich ceny są co­raz bar­dziej przystępne. Czy po­pu­lar­ność e-booków w Pol­sce będzie tak duża jak w Sta­nach Zjed­no­czo­nych – czas pokaże. Na pew­no jed­nak w ciągu naj­bliższych lat po­pu­lar­ność e-booków będzie się zwiększać, a ry­nek będzie rósł.

Po resztę odsyłam do całego raportu.

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

43 odpowiedzi na „Raport o rynku e-booków z Virtualo

  1. Bogus_law pisze:

    Rewolucja ebookowa w kraju nastąpi jak się Wydawnictwo Mag e-ucywilizuje ;)

    0
  2. inkognit pisze:

    a ja wciąż marzę by wyszukiwarki w e-księgarniach nareszcie zaczęły pracować normalnie …
    nie ma problemu jak chcę kupić konkretny tytuł, czy autora
    ale spróbujcie użyć do szukania książek jakiegoś hasła … „szkocja” legendy” „góry” „ogród” „kuchnia” – cokolwiek …
    jak pokaże wam 50% tego co jest w sklepie będzie to DUŻY sukces…
    nie zawsze wiem co już się ukazało, albo w ogóle nie słyszałem o danej pozycji – i jak mam ją kupić skoro sklep nie pozwala mi jej znaleźć …?
    w tym względzie Amazon jest dużo bardziej przyjazny dla poszukującego

    (edit rd. poprawiłem orta :)

    0
  3. sas pisze:

    a propos” zakrzywiania rzeczywistości” przez dystrybutora Onyxa..Gratuluję im poczucia humoru, szczególnie w kontekście dużej krytyki Onyxa T68, która toczy się na forum eksiążki, oraz na forach zagranicznych..
    Tak trzymać panowie, a nie długo zwiniecie interes..

    0
    • Dumeras pisze:

      Wystarczy, żeby onyx i pocektbook do wyliczeń brali tylko nowe czytniki i z oficjalnej polskiej dystrybucji. Najpopularniejszy w Polsce czytnik, oprócz kilku akcji w kilku sieciówkach nie jest dostępny w oficjalnej polskiej dystrybucji :-(
      A posiłkowanie się statystykami sprzedaży z Allegro też trochę zakłamuje oficjalne statystyki sprzedażowe. Większość czytników na allegro jest z drugiej ręki, choć nigdy nawet nie wyciągnięta z pudełka, ale statystyki najbardziej nabija w stanach, na wyspach i u zachodniego sąsiada. Jakoś nie przypominam sobie żeby producenci samochodów jakoś hura optymistycznie podchodzili do faktu, że na allegro najlepiej się sprzedają auta starsze niż 5 lat.

      0
  4. ThimGrim pisze:

    W sumie z tymi cenami faktycznie nie jest tak źle. Nie pamiętam czy w ogóle kupiłem kiedyś książkę za >30zł. Ze wszystkimi kuponami/bonami/kodami trzymam się raczej poniżej 20zł.

    PS. Mam oczywiście na myśli beletrystykę.

    0
  5. Doman pisze:

    Wyjaśnijcie, proszę, co to jest ten nieszczęsny back-katalog czy też back-lista, bo podejrzewam że to to samo…

    0
    • Sławek pisze:

      Niech mnie ktoś ewentualnie poprawi – back-katalog – to są pozycje, które zostały wydane jakiś czas temu, i zostały sprzedane, czy może nawet wyprzedane. Nie są to nowości. Czyli są to pozycje, które funkcjonują na rynku, a w tym wypadku – nie są dostępne jako ebooki, przynajmniej z oficjalnego źródła. Do przedwczoraj takim przykładem pozycji, dla której nie było wersji elektronicznej, mógł być „Kubuś Puchatek”.

      0
    • Rafał pisze:

      Tytuły wydane wiele lat temu i obecne na rynku „papierowym”, natomiast nie jako e-booki. Jedną z największych „białych plam” na rynku e-booków jest brak Hemingwaya…

      0
    • AS pisze:

      To jest własnie przykład nowomowy branżowej. Zamiast napisać coś w rodzaju „archiwalnych wydań”.

      0
      • Dumeras pisze:

        Akurat „archiwalne wydanie” też nie do końca odzwierciedla zagadnienie.
        A taka nowomowa jest znana od setek lat, bardzo wiele słów jest zapożyczanych z jeżyka obcego i z biegiem czasu adaptowana do rodzimego. Jeśli jakieś zjawisko w szczególności występuje w danym rejonie językowym, to nic dziwnego, że przyjmuje się nazwę obcą, do póki nie pojawi się własna.
        Tutaj nie jest tak tragicznie. Irytujące jest używanie angielskiego zwrotu w przypadku, gdy ma polski odpowiednik (np. event).
        Albo coraz popularniejsze mieszanie nazw i wyrazów polskich z angielskimi w tytułach imprez sportowych.

        0
  6. Meco pisze:

    Różnica w cenie ebooka i książki drukowanej, powinna również uwzględniać sposób ich traktowania.
    Książkę chętniej pożyczamy, jest przedmiotem, który względnie łatwo kontrolować, pilnować by do nas wrócił. Więc książkę drukowaną czyta często kilka osób.
    Ebookami dzielimy się mniej chętnie. Są oznaczone znakiem wodnym, a gdy już zostaną raz skopiowane znajomemu (w ramach dozwolonego użytku osobistego), wówczas tracimy kontrolę nad tym kto ją posiada i gdzie jej kopia zawędruje.
    W konsekwencji, wśród moich znajomych, książkami dzieliliśmy się a ebooki każdy kupuje sam sobie. Nawet gdy cena ebooka będzie stanowiła 50% a może 20% ceny książki drukowanej, wydawca nie zarobi na nas mniej, bo książkę kupił jeden z nas, a ebooka każdy.

    0
    • winter pisze:

      Całkowicie się zgadzam. Jestem wyjątkowo ostrożna w dzieleniu się e-bookami. „Pożyczam” je tylko naprawdę bliskim osobom, co do których mam pewność, że nie puszczą tego w dalszy obieg, ani nie wrzucą na chomika właśnie.

      0
    • X. pisze:

      Dokładnie! Nie mam nic przeciwko, żeby e-book kosztował tyle co papier ale w tej sytuacji proszę również o te sama prawa dla e-booka co ma papier (możliwość wypożyczenia e-booka bez czytnika – przecież papierowej książki nie wypożyczam znajomym razem z foliową reklamówką Empiku, możliwość sprzedaży e-booka, którego już przeczytałem i więcej razy nie będę czytał itd.).

      0
      • Ar't pisze:

        możliwość wypożyczenia e-booka bez czytnika
        No ale przecież możesz, to że w jakimś raporcie napisali że trzeba z czytnikiem to jakieś wymysł nie wiadomo kogo, a w prawie nie ma takiego zapisu (że z czytnikiem).

        Ale… jeśli twoi znajomi puszczą plik dalej, to na Tobie niestety spoczywa odpowiedzialność za ten czyn, i udowodnienie że to nie Ty.

        Ba, sprzedaż też podlega tym samym prawom i jak można (w przypadku znaku wodnego, drm-owane w sumie też) i prawo nie wyraża tu jakiś sprzeciwów. Problem jest jednak jak wyżej. Tu żeby być „czystym” trzeba by sporządzić jakieś dokumenty sprzedaży (w dodatku potwierdzone niezależnie itp.)

        0
        • Damian pisze:

          Jeżeli chodzi o sprzedaż, to nie masz racji. Ebook nie jest rzeczą tylko usługą, dlatego przepisów KC o sprzedaży rzeczy ruchomej nie można w tym przypadku zastosować.

          0
          • Ar't pisze:

            Sytuacja jest niepewna ponieważ to, że Urząd Skarbowy interpretuje to jako usługę, to nie znaczy, że sąd też tak musi. I tyle w tym temacie. Prawnik ma tu jednak jakieś pole do popisu.

            Nadal jednak jest to raczej z tych akademickich dylematów, bo jakoś nie wydaje mi się że znajdzie się chętny do kupienia podpisanego pliku. A i formalności jakie trzeba by zrobić, też nie zachęcają.

            0
  7. AS pisze:

    Zapomina się w tej analizie o podstawowym fakcie – cena przyzwoitego czytnika jest nadal dość wysoka i z pewnością stanowi barierę. Trudno, aby korzystać z dobrodziejstwa ebooków, skoro bariera kilkusetzłotowej inwestycji stoi na drodze. Tym bardziej, ze czytniki nie należą chyba do urządzeń trwałych.

    0
    • Dumeras pisze:

      Są dość trwałe, no może nie sto lat i może prawnuki nie skorzystają zarówno z pliku jak i z czytnika, ale tragedii nie ma.
      Choć rzadko się mówi o tym, że książkę papierową można odziedziczyć i następne pokolenia z niej skorzystają, a w przypadku pliku elektronicznego może być z tym kłopot.
      A cena samego czytnika jest sporą barierą. Jeśli najprostszy czytnik jest w cenie co najmniej 5 książek. Znajdą się osoby, dla których to rok czytania ;-) (czytnik 200 zł, książka 40).
      Ale wydawcy nie patrzą tylko na czytniki, dla nich nośnikiem są też tablety i smrtfony – a to już spory rynek i nośnik nie jest istotny z punktu wydawcy, dystrybutora (widać to po aplikacjach na systemy mobilne).

      0
    • Paweł pisze:

      Mam kindle kupionego w 2012 roku. Wciąż nie wygląda jakby miał zamiar się zepsuć.

      0
  8. rudy102 pisze:

    Nie rozumiem argumentu z tym, że cena 26 zł przy papierze za 22 zł jest ok, bo jest dużo promocji.
    Większość z tych promocji i tak jest śmiechu warta i tylko utrudnia wyszukanie tych lepszych i dużo bardziej wolałbym niższe ceny i dużo mniej promocji, ale za to sensownych. Chociaż może jestem wyjątkiem a to wydawcy mają rację.
    Zabawne jest też twierdzenie Virtualo, że średnia cena to u nich 19,90. Chyba jak wliczą darmowe książki, opowiadania oraz starocie czy selfpublisherowe śmieci bez korekty za grosze.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      W swojej wypowiedzi pisałem właśnie o tym, że dla przecięgnego człowieka który zagląda do księgarni ceny są za wysokie. Ktoś kto poświęci czas i kupuje w promocjach, kupi zwykle taniej.

      Tylko, że jakby książka która normalnie jest za 26 zł kosztowała na stałe 13 zł, to byś na nią nie zwrócił uwagi, a tak promocja twoją uwagę kieruje.

      0
      • rudy102 pisze:

        Ale książka musi zainteresować czymś innym niż ceną, bo przecież nie wybieram pozycji do przeczytania przeglądając 500 książek z ceną obniżoną przez automat, ale dlatego, że ktoś mi je gdzieś polecił. Czy to jakiś bloger robiąc toplistę, czy znajomy, czy ludzie z internetów na jakichś forach czy portalach, czy pracownicy publio robiąc promocję z kilkunastoma dobrymi książkami, przy której widać, że przysiedli i wybrali warte uwagi tytuły.
        W związku z tym przy niższych cenach regularnych i promocjach polegających na polecaniu ciekawych książek (niekoniecznie połączonych ze sporymi obniżkami) płaciłbym pewnie średnio więcej za pojedynczą książkę niż płacę obecnie, i kupowałbym więcej niż kupuję obecnie.
        I nie twierdzę, że wszystko musi być za 13 czy 9,90 zł. Np. wspomniane 19,90 wydaje się rozsądne.

        0
        • BioBuster pisze:

          Ano właśnie. A obecna dystrybucja e-booków polega właśnie na cenie zbliżonej do papieru i nieustannym festiwalu promocji. Ja mam w tej chwili blisko 90% pewności, że wydaną właśnie książkę w ciągu najbliższego roku kupię za mniej niż 15 zeta, i nawet nie wymaga to ode mnie nadmiernego skupienia a tylko codziennego zajrzenia na 10 minut tu i na konkurencyjny portal.

          0
  9. gott pisze:

    Oprócz braku książek z back-listy nie ma też (prawie) literatury dziecięcej. Nasza Księgarnia zaczęła powoli wydawać klasyki (Lindgren – tylko część i to bez ilustracji, Milne, Jansson), Egmont wydał rewelacyjne Basie, ale tylko jedną książkę Funke. Znak wydał koszmarnego Karolka, ale „zapomniał” o Misiu Paddingtonie i Nesbit. Nie ma świetnego wydawnictwa Dwie Siostry(duet Mizielińskich czy seria Mistrzowie Ilustracji), nie ma Eneduerabe i Zakamarków. A te trzy wydawnictwa mają genialne książki dla dzieci. Nie ma komiksów, bo Christa dostępny w Woblinku tylko poprzez ich aplikację to pomyłka.

    0
  10. ŁANONIM pisze:

    Myślę, że sytuacja zmieni się skokowo po wprowadzeniu ustawy o książce, dopóki nie będzie obejmowała publikacji elektronicznych. Sprzedaż książek papierowych spadnie, więcej osób zainteresuje się tańszymi wersjami elektronicznymi. I najważniejsze zniknie ważna bariera psychologiczna ograniczająca cenę e-booka; skoro 70% klientów chce, żeby plik kosztował połowę ceny papieru, to po wejściu w życie ustawy e-book będzie kosztował znacznie więcej, wciąż będąc połową ceny książki papierowej, której sprzedaż poniżej ceny okładkowej będzie przestępstwem karanym śmiercią. Chyba, że nagle powstaną „antykwariaty” sprzedające nowe „używane i uszkodzone” książki (np.: każdy egzemplarz z zagiętym rogiem, szramą na stronie tytułowej, albo rysą na ostatniej stronie okładki), poniżej tej ceny ^^

    0
  11. zipper pisze:

    Dla mnie najważniejszą informacją w tym raporcie (potwierdzoną, czy też nie) jest to, że Virtualo jako jedyny podmiot odnotował zysk.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Ale zastanawiam się skąd o tym wiedzą, przecież inne księgarnie czyli ich konkurencja w większości nie publikują wyników (no chyba że coś z KRS da się wyciągnąć). Szef Woblinka już chyba dwa lata temu mówił że mają zysk operacyjny – to jest też zresztą pytanie o formę tego zysku, operacyjnie można zarabiać, ale amortyzacja wciąż nie pozwala wyjść na czysto.

      0
  12. Maks pisze:

    Tak długo jak ebook po zakupie będzie bez wartości, jego cena powinna być mniej więcej taka sama jak bilet do kina, teatru.
    Ebook w odróżnieniu od książki, zupełnie traci wartość finansową, nie można legalnie odsprzedać, czy przekazać w spadku. Osoby, które mówią, że wraz z czytnikiem można odsprzedać są w błędzie, przecież eksięgarnia ma stare watermarki przypisane do poprzedniego właściciela, bo jemu świadczyła USŁUGĘ i to on istnieje we wszelkiej dokumentacji.
    Ale jeżeli np. wraz z nową ustawą o książce, wejdzie możliwość odsprzedaży, przekazania zupełnie obcej osobie, przekazania kolekcji ebooków w spadku, nie widzę żadnego powodu, aby eksiążka była tańsza od papieru.
    Co do piractwa, wydawnictwa idą na łatwiznę i żądają tylko kasowania plików, zamiast np. żądać IP, nr telefonu żeby ukarać udostęniającego pliki np. pracami społecznymi (za każdy utwór lub jego część 10 godzin prac społecznych i statystyki udostepniane publicznie, np. na wojewodztwo ile skazanych za piractwo)

    0
  13. Tomash pisze:

    Wysoki VAT na ebooki nie jest żadną przeszkodą, zwłaszcza od kiedy wydawcy i eksięgarnie przyznali otwarcie że jego obniżenie nie spowoduje obniżki cen dla klienta tylko zgarnięcie wyższej marży.

    Ale to akurat jedno z mniejszych przekłamań tego „raportu”.

    0
  14. Paweł pisze:

    Ktoś już o tym wspomniał.
    Dlaczego oczekiwałbym, żeby cena ebooka była niższa od książki papierowaej dość znacznie?
    pomyślmy. Kupuję książkę papierową za 30 zł. Czytam. Przeczytałem. Sprzedaję na allegro jako mało używaną w dobrym stanie za 20 zł. Przyjemność przeczytania książki kosztowała mnie 10 zł.
    Kupuję ebooka za 25 zł. Czytam. Przeczytałem. I co? Nie sprzedam go nijak.
    Przyjemność przeczytania książki kosztowała mnie 25 zł.

    0
    • zipper pisze:

      Argument mało uniwersalny.

      Nigdy w życiu nie sprzedałem żadnej książki.

      0
      • Paweł pisze:

        Jeśli przez „uniwersalny” masz na myśli „mający zastosowanie do każdego”, to tak, masz rację.
        Jednak, to że ty nie sprzedajesz książek, nie znaczy, że nikt tego nie robi.

        Ja przedstawiłem jedynie mój punkt widzenia. Przecież wiem, że nie ma on odniesienia do każdego.

        I są takie książki, których nie sprzedam nigdy ;).

        0
        • zipper pisze:

          Można kontrować takie argumenty.

          Dla przykładu, kiedy kupię ebooka, to mogę go wysłać bratu i dziewczynie i wszyscy możemy ją czytać jednocześnie na swoich czytnikach i na bieząco dzielić się wrażeniami i przewidywaniami.

          Papierową możemy czytać jedynie na zmianę lub po kolei.

          Zawsze są plusy dodatnie i ujemne ;)

          0
          • pani Eliza pisze:

            A właściwie, idąc tym tokiem, to i zrzutke na 'usługę’ można by zaproponować wspolczytajacym z plików. Wtedy płacisz za jedną, a czytasz trzy. ;-)

            0
    • Cyber Killer pisze:

      Ebooki też powinno się móc odsprzedawać. Koniec końców masz po prostu licencję na wykorzystanie danego utworu, taką licencję można przekazać komuś innemu. Ty jako uczciwy użytkownik w momencie odsprzedania licencji powinieneś przestać używać utworu i pozbyć się wszystkich jego kopii. Ja bym tak zrobił, szkoda że więcej osób nie jest mną, świat byłby lepszy (dla mnie) :-).

      No, ale nie trudno sobie wyobrazić sytuacji że po odsprzedaniu licencji, sprzedający wcale nie przestaje używać utworu i nie pozbywa się jego kopii. Nie, DRM wcale nie jest rozwiązaniem, nie wiem co jest rozwiązaniem na obecną chwilę, ale na pewno nie DRM.

      0
  15. Cyber Killer pisze:

    „kupiłem wie­le e-booków tyl­ko po to, aby je mieć, nie prze­czy­tać” – też tak mam, ale to już mój problem (z grami na Steamie mam nawet gorzej niż z książkami – 50% nawet nigdy nie uruchomione, a z uruchomionych 50% nie grane przez więcej niż 1h). Ja chce po prostu te książki, gry czy cokolwiek „mieć”, żeby były pod ręką, że jak mnie najdzie za 10 lat poczytać/pograć/posłuchać to będę to miał, bez polowania po sklepach czy aukcjach, bo ktoś przestał już sprzedawać. Upadki producentów to poważna sprawa – ogrom cyfrowych dóbr kultury/rozrywki jest kompletnie niedostępnych z tego powodu. Nawet w nielegalnych źródłach bardzo ciężko o dobre kopie np mało popularnych gier z początku lat 90. Więc kupuję teraz jak coś jest dostępne tanio, żeby „mieć” na przyszłość, dlatego zależy mi żeby ceny były jak najniższe. Czy to „skonsumuję” czy też nie to już moja sprawa, sprzedawca powinien się cieszyć, że dostał pieniądze i nic więcej.

    0

Skomentuj Dumeras Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.