Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Przygotujcie się na zmiany w polskich księgarniach (i nie tylko) – już od 25 grudnia!

publio-informacja

25 grudnia wchodzi w życie nowa ustawa o prawach konsumenta. Wnosi ona dla nas jako klientów trochę dobrego, ale jednocześnie może skomplikować zakupy.

Pod koniec grudnia w wielu polskich e-księgarniach oraz innych sklepach internetowych będziecie mogli zauważyć liczne zmiany. Niektóre sklepy przesłały już swoim klientom nowe regulaminy – inne pewnie to zrobią w najbliższych dniach.

Pojawi się pewnie wiele pytań o sens takich zmian – ale niekoniecznie kierowanych we właściwym kierunku. W tym artykule postaram się przedstawić, co i dlaczego się zmieni.

Przede wszystkim – to nie wymysł księgarni – a spełnienie wymogów Ustawy z dnia 30 maja 2014 r. o prawach konsumenta, która z kolei oznacza wprowadzenie w polskim prawie kilku dyrektyw unijnych. Podobnie zrobiło już wiele krajów Unii.

Generalnie celem ustawy jest to, aby nam wszystkim było lepiej. UOKiK przygotował specjalną stronę prawakonsumenta.uokik.pl, gdzie możemy przeczytać o tym co nas czeka po 25 grudnia. Warto się z nią zapoznać, również jeśli nie kupujemy w sieci, bo ustawa zmienia też np. zasady gwarancji i rękojmi.

Korzystam tu m.in. z informacji przesłanych przez Publio, które dziś uruchomiło specjalną stronę z prezentacją zmian z punktu widzenia klienta księgarni.

Strona zamówienia po zmianach

Wyobraźmy sobie, że kupujemy e-booki. Dodaliśmy je do koszyka, zalogowaliśmy się w księgarni i teraz widzimy stronę podsumowania zamówienia.

Tak wyglądać będzie w Publio.

OK_etap3_pouczenia_i_zgoda

Kliknij aby powiększyć.

Poza tradycyjnymi danymi płatnika, mamy też nowe pola.

Informacja o prawach przysługujących klientowi

publio-informacja-o-prawach

W przewijanym okienku widzimy mnóstwo informacji, które sklep musi przekazać klientowi, zgodnie z następującym fragmentem ustawy:

Art. 12. [Obowiązki przedsiębiorcy]

1. Najpóźniej w chwili wyrażenia przez konsumenta woli związania się umową na odległość lub poza lokalem przedsiębiorstwa przedsiębiorca ma obowiązek poinformować konsumenta w sposób jasny i zrozumiały o:

1) głównych cechach świadczenia z uwzględnieniem przedmiotu świadczenia oraz sposobu porozumiewania się z konsumentem;

2) swoich danych identyfikujących, w szczególności o firmie, organie, który zarejestrował działalność gospodarczą, a także numerze, pod którym został zarejestrowany;

3) adresie przedsiębiorstwa, adresie poczty elektronicznej oraz numerach telefonu lub faksu jeżeli są dostępne, pod którymi konsument może szybko i efektywnie kontaktować się z przedsiębiorcą;

[…]

15) kodeksie dobrych praktyk, o którym mowa w art. 2 pkt 5 ustawy z dnia 23 sierpnia 2007 r. o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym oraz sposobie zapoznania się z nim;

[…]

18) wysokości i sposobie złożenia kaucji lub udzielenia innych gwarancji finansowych, które konsument jest zobowiązany spełnić na żądanie przedsiębiorcy;

19) funkcjonalności treści cyfrowych oraz technicznych środkach ich ochrony;

20) mających znaczenie interoperacyjnościach treści cyfrowych ze sprzętem komputerowym i oprogramowaniem, o których przedsiębiorca wie lub powinien wiedzieć;

[…]

Ustawa wylicza 21 punktów, do których przeczytania sklepy muszą zmusić swoich czytelników.

Momentami są to rzeczy ważne i potrzebne, a momentami straszne pierdoły. W wielu przypadkach to są informacje, które sklep i tak podaje w innych miejscach. Na przykład: na czym polega zabezpieczenie e-booków – to znajdziemy w pomocy, a jaka firma realizuje zamówienie – w regulaminie czy stopce.

Efektem ustawy jest jednak to, że wszystkie informacje trzeba powtórzyć w jednym miejscu, tak jakby to sprawiło, że klient je przeczyta… Choć oczywiście mogą się przydać po zakupie, gdy natrafimy na jakiś problem, bo mamy też tam szczegóły na temat reklamacji.

Warto w tym miejscu zauważyć, że powyższy wymóg likwiduje możliwość kupna jednym kliknięciem. A ściślej – będzie potrzebnych kilka kliknięć. W przypadku Publio będzie nadal dostępna opcja szybkiego zakupu, ale po kliknięciu przycisku na stronie produktu zobaczymy okienko ze wszystkimi informacjami i zgodami, które wymusza ustawa.

Polskie prawo dokonało tego, co nie udało się Amazonowi, którego patent na one-click obowiązuje tylko w Stanach. :-)

Te same informacje o naszych prawach otrzymamy na maila, zgodnie z artykułem:

Art. 21. [Przekazanie konsumentowi potwierdzenia zawarcia umowy]

1. Przedsiębiorca ma obowiązek przekazać konsumentowi potwierdzenie zawarcia umowy na odległość na trwałym nośniku w rozsądnym czasie po jej zawarciu, najpóźniej w chwili dostarczenia rzeczy lub przed rozpoczęciem świadczenia usługi.

Teraz rzecz zabawna – choć niedotycząca e-booków.

Wspomniane 21 punktów obowiązywać będzie również sprzedawców telefonicznych. Jeśli zadzwoni do Was jakaś miła pani i zaoferuje np. nowy pakiet na telewizję – to przed dokonaniem przez Ciebie zakupu będzie musiała przeczytać wszystkie informacje o Twoich prawach, nawet jeśli puści to z automatu, całość zajmie pewnie z 10 minut.

Co więcej – umowy telefonicznej nie będzie można zawrzeć bez otrzymania przez klienta na „papierze lub trwałym nośniku” (może być załącznik do maila) wszystkich umów i potwierdzenia przez niego chęci zakupu.

Sądzę, że te zmiany skutecznie zniszczą branżę telemarketingu w Polsce, czego mi specjalnie nie żal, bo mam serdecznie dość dzwoniących do mnie handlowców.

Wyrażenie zgody na rozpoczęcie świadczenia

publio-wyrazenie-zgody

Nowa ustawa wprowadza termin 14 dni na zwrot zakupionego towaru, zamiast wcześniejszych 10. To dla kupujących produkty fizyczne na pewno dobra zmiana.

Co z e-bookami? Otóż okazuje się, że zgodnie z ustawą rozpoczęcie korzystania z publikacji elektronicznej oznaczać będzie… rezygnację z 14 dni na zwrot – i sklep musi mieć na to wyraźną zgodę klienta.

Jeśli klient nie zaznaczy odpowiedniego pola – to przez 14 dni ma prawo odstąpić od umowy, ale nie dostanie pliku do pobrania…

Art. 38. [Wyłączenie prawa odstąpienia od umowy ] Prawo odstąpienia od umowy zawartej poza lokalem przedsiębiorstwa lub na odległość nie przysługuje konsumentowi w odniesieniu do umów: […]

13) o dostarczanie treści cyfrowych, które nie są zapisane na nośniku materialnym, jeżeli spełnianie świadczenia rozpoczęło się za wyraźną zgodą konsumenta przed upływem terminu do odstąpienia od umowy i po poinformowaniu go przez przedsiębiorcę o utracie prawa odstąpienia od umowy.

Prawda, że głupie? Jasne. Ale księgarnie muszą się tego przepisu trzymać. Oczywiście nie zmienia to faktu, że księgarnia może na własną rękę zgodzić się na indywidualne potraktowanie sprawy – jeśli np. kupimy książkę dwa razy, albo pomylimy się.

Dziwne napisy na przyciskach

publio-kupuje-place

Zauważyliście pewnie przycisk „Kupuję i płacę”. Czemu takie dziwne sformułowanie?

Zacytujmy artykuł 17 ustawy.

Art. 17. [Umowa zawierana na odległość nakładająca na konsumenta obowiązek zapłaty ]

1. Jeżeli umowa zawierana na odległość, przy użyciu środków komunikacji elektronicznej, nakłada na konsumenta obowiązek zapłaty, przedsiębiorca ma obowiązek dostarczyć konsumentowi w sposób jasny i widoczny, bezpośrednio przed złożeniem przez konsumenta zamówienia, informacji, o których mowa w art. 12 ust. 1 pkt 1, 5, 16 i 17.

2. Przedsiębiorca zapewnia, aby konsument w momencie składania zamówienia wyraźnie potwierdził, że wie, że zamówienie pociąga za sobą obowiązek zapłaty.

3. Jeżeli do złożenia zamówienia używa się przycisku lub podobnej funkcji, muszą być one oznaczone w łatwo czytelny sposób słowami „zamówienie z obowiązkiem zapłaty” lub innego równoważnego jednoznacznego sformułowania.

4. Jeżeli przedsiębiorca nie spełnia wymagań określonych w ust. 2 lub 3, umowa nie zostaje zawarta.

Określenie „zamówienie z obowiązkiem zapłaty” spowodowało straszliwy popłoch wśród właścicieli sklepów internetowych. Czy zamiast „kup teraz” mają być takie potworki językowe?

Jest tutaj furtka oznaczająca „równoważne jednoznaczne sformułowanie” – i mądre głowy doszły do wniosku, że można napisać „Kupuję i płacę”.

Co o tym sądzę?

Założenia ustawy czyli ochrona praw konsumenta są szczytne. Ale ile osób przeczyta te wszystkie informacje, jakkolwiek mogą być przydatne? Ile osób będzie miało pretensje do księgarni, że ta każe im rezygnować z prawa do zwrotu, gdy tymczasem to wymóg ustawowy?

A co właściwie by się stało, gdyby księgarnia zignorowała takie pomysły i działała tak jak dotychczas?

Polska jest takim dziwnym krajem, gdzie na „obronie konsumentów” robi się często niezły biznes. Powstał szereg „stowarzyszeń obrony konsumenta”, które po prostu… szantażują sklepy, w których regulaminach znajdą np. tzw. klauzule niedozwolone. Metoda szantażu jest prosta – albo kilkaset złotych opłaty dla takiego stowarzyszenia, albo pozew. Temat poruszał dość często Dziennik Internautów. Sklepy o tym głośno nie mówią, bo i nie ma się czym chwalić, ale takie praktyki są powszechnie znane, choć nie wiem czy dotknęły którejkolwiek księgarni.

Dlatego wszystkie większe sklepy będą starały się trzymać przepisów ustawy, nawet jeśli może nam to trochę utrudnić zakupy. Choć jak widzimy – starają się, aby utrudnień było jak najmniej.

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

56 odpowiedzi na „Przygotujcie się na zmiany w polskich księgarniach (i nie tylko) – już od 25 grudnia!

  1. Krzysztof pisze:

    Najbardziej podoba mi się tutaj: „kupuję i płacę” oraz hit z rezygnacją z 14 dniowego okresu zwrotu… Ten kto wymyślił te przepisy musiał nie spać przynajmniej 2 noce…

    0
    • Damian pisze:

      Rezygnacja z 14 dniowego okresu zwrotu jest po to, żeby e-księgarnie nie stały się wypożyczalniami e-booków na 14 dni.

      2
      • Zbyszek pisze:

        A co w przypadku, gdy kupi się eBooka pełnego błędów? Która księgarnia jest w stanie dostarczyć poprawiony plik eBooka? Kupujesz, próbujesz czytać klniesz i tyle. Wydawca umywa ręce a kupujący nie ma prawa żądać poprawionego pliku ani zwrotu kasy.

        2
        • Dalek pisze:

          Można dochodzić swoich praw na podstawie przepisów o rękojmi. Odstąpienie to „inna para kaloszy”, gdyż pozwala na rozwiązanie umowy bez podawania przyczyny, tak wisienka na torcie.

          1
    • Dalek pisze:

      Przepis o obowiązku jasnego informowani, że usługa jest płatna jest skutkiem pomysłowości polskich „przedsiębiorców” np. pobieraczka i innych tego typu serwisów,

      1
    • Piotr pisze:

      Jeżeli chodzi o rezygnację, to na podstawie powyższej notki (ustawy nie czytałem) mogę powiedzieć, że zmienia się tylko okres zwrotu. Już obecna ustawa zakłada, że w przypadku usług (ebook jest usługą) rozpoczęcie korzystania z usługi powoduje brak możliwości zwrotu z powołaniem się na ustawę. Oczywiście sklepy mogą wprowadzić własny regulamin (o szerszym zakresie zwrotu) i często to robią. W wielu sklepach towar można zwracać i przez 30 dni. Przypuszczam, że i to się nie zmieni.
      Jeżeli w którymś punkcie się mylę proszę o wyprowadzenie mnie z błędu.

      0
      • Dalek pisze:

        Zgadza się. Obecnie (tj. do 25 grudnia br.) reguluje to art. 10 ust.3 pkt 1 ustawy o ochronie niektórych praw konsumentów (a sprzedaż ebooka traktowane jest jako usługa).

        0
  2. Robert pisze:

    Nie po raz pierwszy wylewamy dziecko z kąpielą…

    0
  3. Akiko pisze:

    Wszystko pięknie, ale niech mi ktoś jasno powie: czy nadal będzie można kupować ebooki zza granicy? Bo owszem przeczytałam nowe regulaminy i widzę wzmianki o możliwych ograniczeniach terytorialnych oraz pobierania plików na podstawie identyfikacji nr IP. Czy mam rozumieć że owszem kupić mogę ale ściągać już nie, bo nie jestem w Polsce? To byłby dla mnie koniec zakupów. Aż nie chcę o tym myśleć.

    0
    • Publio.pl pisze:

      Tak, bedzie można. Tu nic się nie zmienia. Ograniczenie terytorialne może wynikać tylko z tego, że wydawca ma tak podpisaną umowę licencyjną, ale zdarza się to stosunkowo rzadko.

      0
      • Damian pisze:

        Drogie Publio, czy nie uważacie, że użycie sformułowania „zwrot pliku” jest niewłaściwe? Klient, który pole wyboru przy zgodzie na rozpoczęcie świadczenia pozostawi puste żadnego pliku nie otrzyma, więc jak będzie mógł go zwrócić? – to po pierwsze. Po drugie: takie sformułowanie sugeruje, że jest zawierana umowa kupna-sprzedaży,której przedmiotem jest plik, a nie umowa o świadczenie usługi dostępu do treści cyfrowych, której sposobem wykonania jest udostępnienie klientowi pliku.

        0
        • Publio.pl pisze:

          Drogi Damianie. Dzięki za uwagi.
          Tak, powinno być „odstąpienie od umowy” ale brzmi to strasznie a zależy na na tym, żeby język komunikatów był zrozumiały i jasny dla każdego. Myślę, że duża liczba Klientów wchodzi na publio po to aby kupić ebooka/plik, a nie po to aby zawierać z nami umowę na świadczenie usług dostępu do treści cyfrowych co de facto ma miejsce. Nie chcemy straszyć Klientów takim prawniczym językiem.
          Poza tym, proszę dokładnie przeczytać treść tej zgody – ten checkbox mówi o tym, że jeżeli wyrażę zgodę na rozpoczęcie świadczenia, to od razu otrzymam pliki i tym samym tracę prawo do ich zwrotu (odstąpienia od umowy). Zaznaczam też, że jeżeli pliki nie zostaną pobrane ani wysłane na Kindle czy Dropbox to będziemy przyjmowali rezygnacje w ustawowym terminie 14 dni.
          Jeżeli nie wyrażę zgody, plików nie dostanę przez 14 dni i zachowuję prawo do rezygnacji z zamówienia, czyli mogę zwrócić towar, którego jeszcze nie dostałem.

          0
          • Stonek pisze:

            Swoją drogą prawo do zwrotu zamawianych treści ma chronić klienta przed naciąganiem „zbyt atrakcyjną” reklamą. Publio faktycznie uniemożliwia klientowi zwrot książki po jej obejrzeniu (zweryfikowaniu zgodności zakupionego towaru z umową/reklamą). Jest to faktyczne obejście przepisów prawa na niekorzyść klienta.
            Generalnie z technicznego punktu widzenia rozumiem przyczyny – każdy mógłby kupić zabezpieczony znakiem wodnym ebook oraz go „zwrócić” pozostawiając jednocześnie go sobie.
            Amazon pozwala na zwroty książek zakupionych zbyt pochopnie.
            Proszę o wyjaśnienie… czy realny jest (a jeżeli nie, to dlaczego) scenariusz w którym klient na okres tych 14 dni (bez zrzeczenia się z możliwości zwrotu) kupowałby ebook’a zabezpieczonego (np. DRM), a po tym okresie (gdy nie zdecyduje się na zwrot) otrzymywałby ebook’a oznaczonego tylko znakiem wodnym.
            Oczywiście rozumiem, że taki scenariusz generuje koszty (i różne komplikacje) po stronie dostawcy (konieczność rozbudowy systemu personalizacji ebook’ów). Niemniej… wydaje się, że jest to najuczciwsze podejście.

            0
            • Mateusz pisze:

              Nie jest to żadne obejście przepisów prawa!
              Po pierwsze – zgadzając się na natychmiastowe udostępnienie pliku, jednocześnie wyrażasz zgodę na rozpoczęcie świadczenia usługi przed upływem 14-dniowego terminu na odstąpienie. Formalnie kupujesz usługę, a nie towar, więc nie musisz jej otrzymać przed upływem tych 14 dni.

              Po drugie – gdyby okazało się, że zakupiony ebook jest niezgodny z opisem, a więc jest niezgodny z umową – ma jakąś wadę – masz możliwość złożenia reklamacji. Ustawa nie zabrała ci tego prawa, nie zabiera ci go Publio:). W tym zapisie chodzi jedynie o zwroty bez wyraźnego powodu („bo się rozmyśliłem”). Prawo zwrotu dla niezdecydowanych zawsze było ograniczone. Żadna nowość.

              0
              • Stonek pisze:

                Ja nie twierdzę, że to jest jakaś nowość. Twierdzę tylko, że jest to obejście (na niekorzyść klienta) obowiązujących przepisów prawa.
                Wg mnie jak to powiadają… jesteś w mylnym błędzie. :)
                Zgodnie z art. 28 bieg terminu odstąpienia od umowy rozpoczyna się od objęcia rzeczy w posiadanie przez konsumenta (dla umów w których przedsiębiorca wydaje rzecz – czyli plik z ebookiem).
                Co jest oczywiste… chodzi o to, aby klient miał czas na zwrócenie towaru, gdy będzie już miał szansę na zapoznanie się z nim.

                Obejście w tym przypadku polega na przyjęciu, że tu czas biegnie od dnia zawarcia umowy (że nie ma wydania towaru). Swoją drogą ciekawe… czy zapis o „dobrowolnym” zrzeczeniu się z przysługujących praw nie jest tak naprawdę „klauzulą niedozwoloną”…

                0
              • Mateusz pisze:

                @Stonek
                Wszystko pięknie, tylko e-book/plik nie jest rzeczą (art. 45 kc).
                To, co piszesz byłoby prawdą, gdybyś zamówił sobie e-booka np na płycie CD, którą dostałbyś pocztą. Wtedy posiadasz rzecz, którą nabywasz na własność (tzn. nośnik) i którą możesz zwrócić w ciągu 14 dni od wydania.

                0
              • Stonek pisze:

                @Mateusz
                Rozumiem… ale zobacz jaki jest komizm. Kupujesz usługę której sensem jest udostępnienie Ci ebooka za 14 dni. Jeżeli chcesz skrócić ten okres, to musisz się zrzec swoich praw.
                Dlaczego nie można kupić usługi, która polega na udostępnieniu ebooka w ciągu pół godziny (bez zrzekania się czegokolwiek z przysługujących mi praw)?

                0
              • Robert Drózd pisze:

                Już nie ma miejsca na odpowiedzi – więc potwierdzę – plik nie jest „rzeczą” przynajmniej w rozumieniu ustawy, więc nie ma tutaj żadnego obchodzenia.

                0
            • Just24 pisze:

              Matko!! A darmowego fragmentu pobrać nie możesz? Zdjąć DRM z pliku to potrafię w 10 sekund, żadne zabezpieczenie…

              0
            • Publio.pl pisze:

              @Stonek, zacytuję ustawę:
              „Art. 38. Prawo odstąpienia od umowy zawartej poza lokalem przedsiębiorstwa lub na odległość nie przysługuje konsumentowi w odniesieniu do umów:
              13) o dostarczanie treści cyfrowych, które nie są zapisane na nośniku materialnym, jeżeli spełnianie świadczenia rozpoczęło się za wyraźną zgodą konsumenta przed upływem terminu do odstąpienia od umowy i po poinformowaniu go przez przedsiębiorcę o utracie prawa odstąpienia od umowy.”
              Trudno więc mówić o klauzuli niedozwolonej.

              0
              • Stonek pisze:

                Fakt. Nie doszedłem aż do art. 38. :)

                Sedno mojego „problemu akademickiego” polega na tym, że ja chciałbym kupić usługę dostarczenia ebooka „w rozsądnym czasie” (owe 10 min) bez zrzekania się swoich praw.

                Tylko, że nikt (poza Amazon) nie chce świadczyć takich usług. :) (oczywiście Amazon oferuje krótszy okres czasu, ale jednak oferuje)

                0
          • Damian pisze:

            Ta odpowiedź zdumiewa całkowitym brakiem logiki.

            0
      • Akiko pisze:

        Dziękuję. Ebooki to dla mnie jedyna możliwość czytania polskich książek za granicą.

        0
        • BioBuster pisze:

          Tyle tylko, że od 1 stycznia wchodzą nowe regulacje dotyczące VATu przy sprzedaży zagranicznej.

          Teoretycznie dla klienta półprzeźroczyste – inna cena książki, zazwyczaj pewnie niższa bo mam wrażenie, że w PL mamy raczej wysoki VAT na e-booki.

          Natomiast, że sprzedawca musi mieć co najmniej dwa spójne dowody (a ustawodawca będzie miał prawo to weryfikować) na to gdzie obecnie rezyduje kupujący, więc łatwo wyobrazić sobie sytuację, że przy IP z innego kraju niż podany adres rozliczeniowy zakupy mogą być blokowane.

          Niemniej myślę, że to będzie bardziej uciążliwe dla sprzedawców niż klientów.

          0
  4. Dalek pisze:

    Nie ma co tu dyskutować o Polsce jako dziwnym kraju, bo ustawa implementuje dyrektywę unijną.

    0
    • Krzysiek pisze:

      Tylko jak coś jest głupie to nie można tego powielać motywując to Unią – patrz VAT na ebooki.

      Przepisy powinno się upraszczać a nie komplikować. 21 punktów na zakup ebooka???. Ila miała oryginalna pierwsza konstytucja? Jeśli cokolwiek działa w naszych realia w gospodarce wolnorynkowej to wprowadzenie „naprawczych” przepisów zwykle to psuje. Dzięki właśnie takim „ułatwieniom” prowadzenie własnej działalności to nie faktyczna praca a w sporej ilości zastanawianie się czy działam zgodnie z przepisami – nawet jeśli sprzedaję marchewkę którą posadziłem przed domem. Jako konsument kupuję sobie marchewkę o tej pani na bazarku bo mi smakuje, jak mi nie zasmakuje to pójdę gdzie indziej. Tak samo z ebookiem. Nie pasuje mi regulamin, format, kolor tekstu na stronie to pójdę gdzie indziej.

      Kolejny kretynizm jak akceptacja cookies – ciekawe czy jakiś mądrala który postulował wprowadzenie jaki koszt ponosi populacja w związku z koniecznością kliknięcia „ok” – czas tracony na to kliknięcie, konieczność przesłania dodatkowych bajtów, konieczność dostosowanie strony, utracenie czytelności czy w ogóle możliwości przeglądania strony na telefonie w niektórych przypadkach. Straty poszły w miliony EUR (tak liczmy je bo straty z piractwa też się tak liczy).

      0
      • rudy102 pisze:

        Ale musimy implementować prawo UE albo będziemy przegrywać procesy i płacić wielkie kary, z naszych podatków. Chcesz tego? Ja nie. Demokratyczna większość zgodziła się w 2003 roku na takie zasady, więc tak ma być. To, że się z tą większością nie zgadzam to inna sprawa. Większość wybiera nadal partie prounijne więc nadal chce implementacji prawa unijnego w Polsce. Jak słusznie orzekł TK jak nam się nie podoba to możemy wyjść z UE. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wybrać partie przeciwne Unii. Jak na razie tak nie jest i mamy robić to, do czego się zobowiązaliśmy.

        0
        • mmena pisze:

          Nie bądź śmieszny. Zasłaniamy się unią wtedy gdy trzeba coś na kogoś zrzucić. Unia kazała! No i co? Unia kazała nie jedno, wartoby się skupić na ważniejszych rzeczach, a nie na duperelach.
          Kolejny pomysł żeby zbawić mnie na siłę.

          0
        • Krzysiek pisze:

          Głosując na UE nie godziłem się na takie durnoty – teraz jestem przeciw UE właśnie za takie przepisy i chętnie bym z niej wystąpił.
          Poza tym jak mmema napisał – zasłaniamy się UE. Jak widać nie wszystko trzeba – patrz VAT na ebooki (nie wszyscy mają jak na usługi).

          0
        • kjonca pisze:

          Nie do końca jest tak jak piszesz.

          Unia często daje jakieś „widełki” a to nasi polscy z krwi i kości posłowie dokręcają śrubę. Żeby daleko nie szukać, była dyrektywa o retencji danych telekomunikacyjncych, i OIMW unia wymagała, żeby czas przechowywania danych był min 6mies. To wytłumacz mi dlaczego nasi posłowie upierali się przy 2 latach?

          0
  5. MariuszR pisze:

    I znowu przedobrzyli. Zamiast skupić się na tym aby klient dostawał w zwięzłej formie najbardziej istotne informacje stworzyli potworka, dzięki któremu będziemy zaznaczać wszystkie pola bo nikomu nie będzie się chciało czytać wszystkich informacji.

    0
    • marcpes pisze:

      Przecież ta cała armia unijnych urzędników do czegoś musi być potrzebna.
      Nie tylko do opisywania krzywizny banana.

      0
  6. Tofi pisze:

    1-click to nie tylko stany. Na wyspach też jest taka możliwość w amazonie.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Amazon to wszędzie ma – tylko że chyba na wyspy nie mają patentu i inne księgarnie też tę funkcję mogą mieć. :-)

      Acz Amazon jest tutaj ciekawym przykładem, bo tę dyrektywę musieli zaimplementować choćby w Niemczech i zrobili to ograniczając się do minimum (zmiana tekstu na przyciskach). No, ale duży może więcej.

      0
  7. KonradK pisze:

    Efektem ustawy jest jednak to, że wszystkie informacje trzeba powtórzyć w jednym miejscu, tak jakby to sprawiło, że klient je przeczyta…

    Z którego z nowych przepisów to wynika?

    0
    • Dalek pisze:

      art. 17 ust. 1 – nie wszystkie informacje, tylko niektóre

      0
      • KonradK pisze:

        Ok. Dzięki.

        0
      • Robert Drózd pisze:

        No racja. Tylko jak udowodnić, że konsument został poinformowany „w sposób jasny i zrozumiały” o pozostałych punktach. Dlatego wsyzstkie są naraz i to przy składaniu zamówienia.

        0
        • PawełM pisze:

          Dla klientów zarejestrowanych wystarczy raz im pokazać i kazać zaakceptować pełne dane – przy rejestracji lub pierwszym zakupie. A potem tylko w przypadku jakiś zmian.

          0
          • Publio.pl pisze:

            Problem w tym, że ustawa nakłada obowiązek prezentowania tych danych przy każdym zamówieniu :)
            „Art 12. Najpóźniej w chwili wyrażenia przez konsumenta woli związania się umową na odległość lub poza lokalem przedsiębiorca ma obowiązek poinformować klienta w sposób jasny i zrozumiały o: (i tu lista 21 punktów)”

            0
            • silk pisze:

              Ale jest napisane „najpóźniej” to znaczy, że można wcześniej :) Ja bym się chętnie na to zgodził raz przy zakładaniu konta (i zmianach w treści tych punktów) a potem spokój.

              0
  8. inabstracto pisze:

    Jeśli dobrze pamiętam, to już wcześniej w przypadku zawierania umowy na odległość (przez telefon) na sprzedawcy ciążył obowiązek dostarczenia na adres kupującego potwierdzenia w formie papierowej w określonym terminie pod rygorem nieważności. Doszukiwanie się w tej regulacji kresu sprzedaży pod tą postacią to chyba trochę zbyt daleko idący wniosek,

    0
    • zipper pisze:

      kres sprzedaży telemarketingowej może się pojawić ze względu na inne nowe przepisy – nakładanie kary w wysokości 3% przychodu za spam telefoniczny lub mailowy.

      0
    • Robert Drózd pisze:

      Tak, tylko że teraz klient musi potwierdzić, że otrzymał i się zapoznał.

      0
  9. Szumo pisze:

    Co ciekawe, na tej stronie UOKiK jest w stopce: „Copyright © UOKiK 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone”. Ciekawe jak się to ma do faktu że radosna twórczość urzędników nie jest utworem w rozumieniu prawa autorskiego…

    0
  10. Maks pisze:

    Czy gdzieś w regulaminach jest informacja, przez jaki okres eksięgarnie będą trzymały informacje o naszych zakupach? Jak długo mają prawo przechowywać dane o znaku wodnym przypisanym do użytkownika? Do kogo zostaną przekazane te dane, jeżeli sklep ogłosi upadłość?

    0
  11. mamrot pisze:

    Witam. Mieszkam w Holandii i bardzo często kupuje ebooki na Public, Empik a najczęściej na Woblink. Płacę zwykłym przelewem z polskiego konta. Czy będę teraz miał problemy z otrzymaniem zakupionego ebooki na komputer dlatego ze nie przebywam w Polsce?

    0

Skomentuj Damian Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.