Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Podsumowanie roku 2019: rynek e-booków w Polsce

Początek nowego roku skłania do podsumowań. Pomyślałem, że warto zacząć od polskiego rynku e-booków.

Swoje rozważania podzielę na trzy części. Najpierw: co mamy do kupienia w e-booku, potem – za ile, a potem kto nam to sprzedaje.

Prawie wszystko w e-booku

Za parę tygodni będziemy mieli zapewne kolejną odsłonę plebiscytu Książka roku wg portalu lubimyczytac.pl. Co roku traktuję go jako okazję, by sprawdzić ile nominowanych tytułów jest w wersji elektronicznej.

Dotąd wyniki wyglądały tak:

Wyniki rzędu 90% są bardzo dobre, ale jeszcze lepiej jest jeśli zajrzymy do kategorii.

A zatem ogólne statystyki obniża fakt, że wiele książek dziecięcych nie jest dostępnych na czytniki. Ale większość beletrystyki i literatury faktu wersje elektroniczne ma.

I to jest prawda ostatnich lat – jeśli wydawca jest poważny i książka jest poważna, to prawie na pewno przeczytamy ją na czytniku. Podobne wnioski wychodziły, gdy analizowałem książki nominowane do nagrody NIKE.

To jest rzecz, która mnie niezmiernie cieszy, bo pokazuje, jak bardzo normalnym rynkiem e-booków już jesteśmy, że my się nie musimy nieustannie dopraszać o wersje elektroniczne, to jest naturalne, że kupujemy EPUB i MOBI niedługo po premierze, albo czasami i przed nią.

Wiem, że wielu blogerów książkowych – przynajmniej tych zajmujących się recenzjami, a nie ładnymi zdjęciami na Insta – woli otrzymywać egzemplarze recenzenckie właśnie w postaci elektronicznej. Wydawcy też doceniają taki sposób dystrybucji, jako i tańszy i sprawniejszy.

VAT i ceny e-booków

Największą zmianą w roku 2019 była obniżka VAT na e-booki i audiobooki. Wprowadza to na polski rynek normalność – książki elektroniczne są wreszcie tak samo traktowane jak papierowe i nie płacimy naszemu państwu „kary” za to, że korzystamy z czytników.

Jednak obniżka VAT nie oznaczała natychmiastowej obniżki cen. Wyjaśniałem to jeszcze w październiku i  moje przewidywania spełniły się niemal całkowicie.

Wiele osób czuje się rozczarowanych i powołuje na zapowiedzi wydawców, którzy wszak mówili: przecież e-booki są takie drogie, bo obłożone zostały wyższym podatkiem VAT. Pamiętamy też deklaracje, że przy niższym VAT stanieją. I co? I… nic.

Ale pamiętajmy o kontekście. Te deklaracje padały na samym początku wydawania książek elektronicznych, z 8-10 lat temu. E-booki miały wówczas DRM i ceny rzędu 20-30 złotych.

A jak jest teraz? Problem wysokich cen już nie istnieje, bo e-booki są i tak tanie. Nie załatwił tego podatek, a konkurencja cenowa. Większość beletrystyki kupimy po 15-20 złotych. Promocja goni promocję – i to też wyjaśnia, dlaczego „nominalne” ceny e-booków są wysokie, trzeba mieć z czego schodzić. Inna sprawa, że przecież część księgarń ma nieustanne promocje i zniżki na prawie wszystko. Dlatego jeśli ktoś narzeka dzisiaj na ceny e-booków, to najwyraźniej nie ma pojęcia o tym, jak wygląda rynek.

Wyższy podatek miał efekty uboczne, bo nieustanne promocje odbywały się dotąd kosztem opłacalności. To zaś sprawiało , że wydawcy niechętnie się e-bookami chwalili. Teraz jak sądzę to się zmieni.

Po wprowadzeniu podatku podobnego jak na papier, sprzedaż e-booków po prostu wreszcie się opłaca. Teraz już wydawcy nie muszą się obawiać, że ktoś zamiast papieru wybierze e-book, bo przecież zarobią na nim znacznie mniej. Zresztą coraz częściej widzę inicjatywy samych wydawców prowadzące do sprzedaży e-booków przez własne strony.

Mam również nadzieję, że skończą się żenujące czasy oczekiwania na e-booka po premierze wersji papierowej, a wydawcy, którzy e-booki ignorowali, teraz zabiorą się za ich przygotowanie. Obym za rok nie musiał się z tej przepowiedni wycofywać.

Księgarnie z e-bookami

W roku 2011 w Gazecie Wyborczej przeczytałem takie podsumowanie:

W.A.B. miesięcznie sprzedaje ponad 400 pobrań (sierpień – 495, wrzesień –488, październik – 723). Największe hity – nawet 30 szt. W całym 2010 r. sprzedali 3178 e-booków, w pierwszej połowie 2011 r. – 2642. Najlepiej sprzedaje się „Uwikłanie” Miłoszewskiego – 108 sztuk, przy sprzedanych 5 tys. egzemplarzy papierowych. „Powrót nauczyciela tańca” Henninga Mankella – 108 do 12 tys.

Cytowałem je świeżo po wydaniu i komentowałem: „Te liczby pokazują najlepiej, jak raczkujący jest rynek e-booków w Polsce”.

Dzisiaj takie liczby śmieszą. Porządna promocja potrafi wygenerować większą sprzedaż jednego dnia niż cały wydawca miał wówczas przez rok.

Inna sprawa, że w momencie, gdy e-booki przestały być ciekawostką, wydawcy już tak głośno o wielkości sprzedaży nie mówią, bo to już cenna wiedza biznesowa, której za friko się nie oddaje. Choć ma to też efekt uboczny – brak wiarygodnych statystyk sprzedaży e-booków w Polsce. Od lat jesteśmy skazani na szacunki.

Wśród sklepów z e-bookami nie było wielu przetasowań. Rynkiem e-booków rządzi wciąż wielka piątka, którą wymienię alfabetycznie: Ebookpoint, Nexto, Publio, Virtualo (wraz z Empik.com) oraz Woblink. Czasami niezłe okazje ma swiatksiazki.pl, czasami i mniejsze firmy, albo księgarnie wydawców.

Między księgarniami trwa bezpardonowa konkurencja, przede wszystkim cenowa, w której mogą przetrwać tylko najwięksi. Niemniej jak wynika z moich rozmów na Targach, większość dużych sklepów wciąż odnotowuje wzrosty i nie narzeka na zyski.

W przypadku niektórych wydawców e-booki stanowią już znaczny procent przychodu – wyraźnie większy niż te 5% udziału e-booków w rynku, przywoływane przy każdej okazji. Oczywiście to wszystko kwestia skali i dobrej organizacji.

Na ten trudny rynek przybywają nowi gracze. Od początku roku działa u nas znana rosyjska księgarnia Litres. Z tego co widzę, podchodzą do obecności na polskim rynku poważnie i pozostaną tu zapewne dłużej niż węgierska Book&Walk, która wycofała się po roku, a jej szef wyjaśniał mi, że na tak patologicznym rynku działać się nie da.

Z kolei późną jesienią zawitała do nas księgarnia Inverso, stworzona siłami wydawnictw Prószyński i Czarna Owca – w tym przypadku mamy nie tylko e-booki, ale też papier. To kolejna próba podejmowana przez wydawców, aby skrócić łańcuch dystrybucji i dotrzeć z treściami bezpośrednio do klientów. Smaczku dodaje tutaj fakt, że szefem Inverso jest były prezes Virtualo.

Abonament w 2019

Kolejny rok usług abonamentowych to wciąż dominacja Legimi. Usługa dostępna na trzy najważniejsze marki czytników w Polsce nadal radzi sobie bardzo dobrze, choć niekoniecznie przekłada się to na wyniki finansowe. W połowie roku rozniosła się wieść o niestabilnej sytuacji finansowej, a wysokie oprocentowanie obligacji to potwierdza. Firma ma jednocześnie świadomość, że wielkość polskiego rynku nie wystarczy do rozwoju i stara się osadzić na rynku niemieckim.

A w roku 2019 przybył potężny konkurent w postaci Empik Go. Dotąd usługa ta była poza obszarem zainteresowania posiadaczy czytników, niedawno jednak (o czym wspominałem przed świętami) pojawiła się aplikacja na inkBOOKa. Być może niedługo opublikuję jej test. Empik ma nieporównanie większe zasoby i możliwości od Legimi, choć z drugiej strony e-booki stanowią tylko niewielki wycinek ich działalności. Pytanie zatem, na ile poważnie do tego podejdą. Pamiętamy poprzednie zaangażowanie firmy w sprzedaż czytników (choćby niesławne Oyo), była też aplikacja dla PocketBooka – kto dziś jeszcze o niej pamięta? Teraz jednak z abonamentem mamy model biznesowy, który w polskich warunkach się sprawdził – wystarczy popatrzeć na sukces Legimi – i który po prostu można zastosować ponownie.

Na końcu wspomnę o Amazonie, którego nadal… nie ma. Firma najwyraźniej traktuje nasz kraj w pierwszej kolejności jako źródło pracowników, a dopiero potem klientów. Owszem, istnieje wciąż polska strona Amazon.de, gdzie od ponad roku możemy zapłacić polskim przelewem, ale nic nie słychać o dalszym wchodzeniu do Polski. Wygląda też na to, że o tym „mieczu Damoklesa” wydawcy już nie szepczą, co nie oznacza, że nie może spaść w przyszłości. W branży zupełnie nieksiążkowej na wejście Amazonu przygotowuje się bardzo dobrze Allegro, bo usługa Smart przynajmniej w części „logistycznej” jest odpowiednikiem Amazon Prime. Zresztą ruch Empiku w postaci wprowadzenia usługi Premium (zniżek na zakupy i przesyłkę) to też przygotowanie na potencjalne wejście Amazonu.

A zatem im dłużej odwleka swój debiut Amazon.pl, tym będzie miał trudniej, choć to tak naprawdę zależy od tego, jak duże siły rzucą w promocję. Choć jeśli np. wejdą z taką usługą jak Kindle Unlimited – to będą musieli się postarać, bo zarówno Legimi, jak i Empik Go są od niej znacznie bogatsze.

Podsumowanie

Parę razy pojawiło się w tym artykule słowo „normalność” – i tak właśnie postrzegam nasz rynek. Wraz ze zrównaniem stawek VAT zburzona została ostatnia bariera, która oddzielała książki elektroniczne od papierowych. Te dwa rynki nie różnią się już prawie niczym.

Pytanie oczywiście, czy te nasze zachwyty nie mają miejsce wyłącznie w niszy kilkudziesięciu tysięcy czytelników e-booków i czy ta grupa się poszerza. Dedykowanych badań polskiego rynku e-książki praktycznie nie ma. Z przekrojowych badań Biblioteki Narodowej wychodzą jednak rzeczy pozytywne. Cytując raport z roku 2019.

Biorąc pod uwagę odpowiedzi udzielone przez badanych z próby ogólnopolskiej, można powiedzieć, że czytanie e-booków jest praktyką podejmowaną przez bardzo nieliczne osoby. Tymczasem ci, którzy czytają książki, a zarazem sprawnie korzystają z komputera, coraz chętniej sięgają po tytuły wydane w formatach cyfrowych. W celowej próbie czytelników, czytanie książek w formacie e-booka zadeklarował niemal co drugi badany.

Pozytywnej odpowiedzi na pytanie „Czytał(a) Pan(i) książkę w formacie e-booka” udzieliło aż 49% osób z celowej grupy czytelników. Ale jedynie 30% z tej grupy korzysta z czytników.

Z tych statystyk wynikają dwie rzeczy.

  • Po pierwsze – my, e-czytelnicy, nie jesteśmy wcale taką niszą, jakby się wydawało – przynajmniej wśród innych czytelników.
  • I po drugie – wciąż trzeba mówić o zaletach czytników e-booków i e-papieru, pokazywać, jak dobrze się na nich czyta – i to wciąż dużo roboty dla mnie i dla Was.

I tym pozytywnym akcentem zakończę moje podsumowanie.

PS. Tylko do jutrzejszego poranka trwa mocna promocja Kindle Daily Deal, a w niej trochę niedawnych nowości. Osobiście polecam Tune In: The Beatles: All These Years ($2,09) – pierwszą część monumentalnej biografii The Beatles autorstwa Marka Lewisohna. To jest w papierze 970 stron i historia doprowadzona… zaledwie do 1962 roku. Trzymam kciuki, aby autorowi wyszła praca nad kolejnymi częściami. 

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

70 odpowiedzi na „Podsumowanie roku 2019: rynek e-booków w Polsce

  1. Grewest pisze:

    Jaki Vat płaci Legimi?

    0
  2. Lester pisze:

    ebooki wcale nie są tanie. Są drogie. Prawie zawsze ebook kosztuje porównywalnie do wydania papierowego. Mówienie, że przecież można kupić na promocji to zdecydowane nadużycie. To tak, jak by minimum socjalne wyliczać na podstawie koszyka z wyprzedaży. Takie argumentowanie to grube nieporozumienie.

    I sprawdziło się to, co dawno temu już twierdziłem, jeszcze w czasach kiedy wydawcy argumentowali wysoką cenę ebooków VATem (wystarczyło policzyć, żeby zrozumieć, że to bzdura). VAT nie ma tu nic do rzeczy, ceny nie spadły. W zasadzie od tamtych czasów prawie nic się nie zmieniło. Co więc zaszło, że nagle drogie stało się tanie? Otóż to nie cena się zmieniła, to ludzie – przynajmniej część – dali sobie wmówić, że tak tanio to jeszcze nie było, a jak komuś i tak za drogo, to niech czeka na promocje, może się doczeka. I niestety, uprawiasz tutaj taką demagogię na temat cen. A jest drogo.

    I nie, bariera oddzielająca ebooki od wydań papierowych wcale nie padła. Została właśnie kilka dni temu przypieczętowana wyrokiem TSUE, szczegóły w linku powyżej.

    24
    • Darth Artorius pisze:

      Popieram zdanie @Lester. Zwykłe ceny „okładkowe” są wysokie. Gdyby nie promocje to kupowałbym może jedną książkę na miesiąc.
      Wybrane pozycje czasem długo czekają w porównywarce u zaprzyjaźnionej „konkurencji”. Na promocję.

      6
    • Karol pisze:

      Po części masz rację co do tego, że ebooki kosztują tyle samo co papierowe książki. Wydaje mi się jednak, że promocji jest mnóstwo i można w dużo niższej cenie kupić na przedpremierze lub nawet parę dni po premierze. Oczywiście, że to nie to samo, co nominalna cena – dla mnie jest wystarczające, że kupując książkę tego samego dnia co kolega z pracy, ja płacę połowę mniej.

      0
    • Sylwia pisze:

      Jeżeli już narzekamy, to powinno się narzekać nie na to, że ceny ebooków są drogie, tylko ogólnie książek. Jakie są ceny okładkowe książek papierowych?! 40 zł! I oczywiście są tanie księgarnie internetowe, ale przepraszam bardzo, czym to się różni od promocji na ebooki? To dokładnie ten sam mechanizm…

      3
      • Nic tylko zakładać własne wydawnictwo i sprzedawać po 20 zł, skoro 40 zł to rozbój w biały dzień. ;)

        5
        • Sylwia pisze:

          Ja to tak ironicznie ;) Nie mogłam się powstrzymać ;)

          Po prostu bawią mnie opinie, że jak coś jest elektroniczne to z zasady powinno być darmowe. Prawdę mówiąc nie widzę powodu dla którego ebooki miałyby być tańsze niż książki papierowe. Koszty stałe są i tu i tu (tak, tak, koszty stałe są też przy ebookach), a do tego te koszty stałe w przypadku ebooków dzielą się na mniejszą liczbę sprzedanych egzemplarzy, więc siłą rzeczy jednostkowo wychodzi drożej.

          Jako przedsiębiorca oraz osoba z branży IT (chociaż nie mam nic wspólnego z wydawaniem ebooków), po pierwsze rozumiem jak działają firmy (i że koszt wyprodukowania 1 sztuki w przypadku produkowania 20 sztuk będzie wyższy, niż w przypadku produkowania 2000 sztuk) oraz, że wyprodukowanie ebooka nie polega na wrzuceniu przygotowanej wersji do druku do jakiegoś magicznego programiku, który sam zrobi ebooka. A niestety mam wrażenie, że większość osób w Polsce tak właśnie myśli.

          6
          • Yacoob pisze:

            „…wyprodukowanie ebooka nie polega na wrzuceniu przygotowanej wersji do druku do jakiegoś magicznego programiku, który sam zrobi ebooka…”

            Pytanie czy nie mogłoby tak być, gdyby zmianie uległ proces produkcji/wydawania książek, uwzględniający wydanie e-booka już na samym początku procesu produkcji.
            Kompletnie się na tym nie znam, ale teoretycznie mogę sobie wyobrazić takie dostosowanie.

            0
            • Sylwia pisze:

              Też nie jestem specem, ale znalazłam kiedyś tutorial jak zrobić sobie ebooka (nawet trochę zaczęłam robić, tak ze zwykłej ciekawości) i powiem, że szału nie ma. Wszystkie oznaczenia rozdziałów, podrozdziałów, linki, przypisy itp. trzeba robić „ręcznie”, więc nie sądzę, żeby miało znaczenie na jakim etapie „produkcji” książki przygotuje się ebooka. Chyba, że wydawcy ebooków znają jakiś inny rewelacyjny sposób wydawania ebooków, który działałby bardziej automatycznie.

              Zresztą polecam znalezienie jakiegoś tutorialu do tworzenia ebooków, to niesamowicie „otwiera oczy” na tę tematykę :)

              0
              • @Yacoob, jako „wydawca” ebooków powiem ci od razu: nie, nie mogłoby być, chyba że w wersji „na odwal się”, ale na tym raczej żadnemu wydawcy (i czytelnikowi) nie zależy. Wersja do druku a wersja elektroniczna (epub/mobi) to nie jest jedno i to samo i od momentu przygotowania tekstu do składu są to procesy równoległe (bo zazwyczaj epub/mobi troszeczkę korzysta z wersji do druku, ale to w praktyce jak porównywać samochód i samolot – oba mają koła, oba się przemieszczają, ale to jednak różne rzeczy).

                @Sylwia, niekoniecznie trzeba ręcznie, jeśli tekst został wcześniej ostylowany. Ale generalnie nawet redaktorzy nie bardzo wiedzą, co to stylowanie jest, a i to jedynie trochę przyspiesza pracę, ale nie automatyzuje.

                5
              • Yacoob pisze:

                @Dawid Wiktorski – dzięki za wyjaśnienie.

                0
              • Sylwia pisze:

                @Dawid Wiktorski Dziękuję za wyjaśnienie :) Tak właśnie myślałam, że to nie jest w pełni automatyczny proces ;)

                0
              • szmaly pisze:

                Dawid, ale tak na chłopski rozum, jeżeli przygotuje się porządnie epuba/mobi, to czy do druku tego materiału nie da się wykorzystać? Rozumiem, że są style, zagnieżdżone przypisy, spisy treści itp, nie wszystko może potrzebne do druku, ale skoro teks się sam będzie łamał, akapity są, to co stoi na przeszkodzie wykorzystać tego do drukowanego produktu? Czy konwersja ebooka na papier nie jest czasem mniej pracochłonna niż papieru na ebooka?

                0
              • asymon pisze:

                @szmaly Czy potrafisz sobie odpowiedzieć na pytanie po co są programy do składu i dlaczego książek nie drukuje się np. z Worda?

                Ebooki to tak naprawdę pliki html a w czytniku działa program będący z grubsza przeglądarką. Dopiero format kfx wprowadza jakąś tam typografię, ale jest niedostępny dla plików spoza amazonu.

                Programy do składu dtp (InDesign, Quark) potrafią wyeksportować plik z książka do formatu epub, ale efekty są prześmieszne. Choć uczciwie powiem, że miałem do czynienia ze starszą wersją Id, chyba z CS5.

                Można teoretycznie w TeXu, ale chyba nikt się w to komercyjnie nie bawi, nawet wydawcy książek naukowych.

                Osobiście ebooki na własny użytek robię z prawidłowo ostylowanych plików „Worda”, czyli formatu odt z Libre Office, potem poprawiam w sigilu. Ale komercyjnie do druku to się nie nada, potrzebny jest skład.

                Jeśli masz wydawnictwo, to albo musisz komuś zapłacić za dodarkową robotę z przygotowaniem pliku epub (zakładam że z niego się robi mobi), albo zlecasz to zewnętrznej firmie.

                1
              • szmaly pisze:

                Ja tylko tak na chłopski rozum sobie myślałem ;-) totalnie nie moja bajka… Wydawało mi się to logiczne. Ale tak naprawdę nie da się osiągnąć htmlem i cssem wyglądu podobnego do książki? Rozumiem, że pasować od razu nie będzie… Myślałem że łatwiej w te stronę przerobić niż w druga

                0
      • Maria pisze:

        Ceny książek „muszą być” drogie bo wysoki jest koszt ich dystrybucji (przewóz, magazynowanie, sprzedaż) a dochodzi jeszcze koszt druku i obsługa zwrotów. To wszystko w wersji elektronicznej odpada. Ale jak ktoś zauważył daliśmy sobie wmówić że tak musi być. Że ebooki są nieopłacalne, a księgarnie wręcz dopłacają do interesu.

        1
        • Sylwia pisze:

          To w wersji elektronicznej nie odpada, ale zostaje zamienione na inne koszty stałe: koszt stworzenia ebooka, koszty serwerów, marża księgarni. Tak przypominam, że to nie jest darmowe ;) Do tego koszt, o którym wszyscy zapominają, czyli ryzyko powielenia książki, które w przypadku książek papierowych prawie nie istnieje (bo nie wiem czy komuś by się chciało stać przy skanerze/kserze i kopiować całą książkę).

          1
  3. Maciej pisze:

    Niestety Robercie, ale już któryś raz mówisz, że ebooki są tanie. Otóż NIE, nie są, i nigdy nie były. Zaczynam to odbierać jako celową manipulację – za gratyfikacją ze strony wirtualnych księgarni? Może warto chociaż zmienić formę? „W mojej opinii ebooki są tanie”? Czy nie brzmi lepiej? I uczciwiej? Pozostawiam pod rozwagę. Pozdrawiam!

    11
    • zenobiusz pisze:

      Nie wiem jak inni, ale ja wychodzę z prostego założenia, że każdy wpis na czyimś prywatnym blogu jest z definicji osobistą opinią autora tegoż bloga.

      24
      • mjm pisze:

        A to zależy. Bo Robert ma jednak dostęp do wielu danych niedostępnych dla „zwykłych śmiertelników” – informacje z porównywarki cenowej oraz rozliczenia z programów partnerskich.
        O ile ja mogę sobie pisać o swoich subiektywnych odczuciach, to Robert wydaje się mieć możliwość oparcia na twardych liczbach.

        2
    • Doman pisze:

      „Otóż NIE, nie są, i nigdy nie były.” – Przed tak kontrowersyjnym stwierdzeniem warto jednak dopisać, że to tylko „Twoim zdaniem” Bo nie mam teraz czau i ochoty robić zestawienia ile średnio zapłaciłem za e-booka w 2019, ale nie trzeba doktoratu z ekonomii, żeby stwierdzić, że mimo wszystko nie dużo. Może po prostu czytujesz drogie książki, stąd takie odczucie u ciebie?

      13
      • Marcin pisze:

        Ja sobie zrobilem zestawienie i w 2019 roku srednia cena ebooka jaka placilem to 15zl 15gr. Najdrozszy ebook to 25zl 12gr. Nie kupuje po cenach okladkowych. Wrzucam w alerty i czekam na promocje, bo mi sie nie spieszy.

        1
      • Maciej pisze:

        Jestem komentatorem, nie prowadzę bloga opiniotwórczego, któremu brak obiektywizmu, i który przyczynia się do wciąż patologicznego układu na rynku ebooków.

        3
        • Doman pisze:

          Widzisz, Robercie? Patologizujesz Polski Rynek E-booków! Grzmij z łamów na wydawców, organizuj akcje wysyłania listów, albo nawet bojkoty! Otwórz ludziom oczy, mów jak jest.

          1
          • Robert Drózd pisze:

            Mój ziom miał ipada, oczy se wypalił
            Mój ziom miał kobo, androida odpalił
            Mój ziomo miał kindle, potem dwa, potem trzy
            Bo żona i kochanka kolejne mu zabrały
            Mój ziom walił z chomika paczkę 1000 ebooków
            I skończył jak dowiedział się że Mróz jest w promocji
            Mój ziom kupował w Nexto mówił w pełnych cenach
            A tak naprawdę miał konto premium i ściemniał
            Mój ziom raz kupił książkę w węgierskiej księgarni
            Ale padli więc przerzucił się na Virtualo

            My to! My to!
            Patoczytelnictwo (My to!)
            Patoczytelnictwo (My to!)

            (nie, nie każcie mi nagrywać do tego teledysku)

            15
    • Piotr G pisze:

      A może zacznij od siebie? Bo też piszesz „Otóż NIE, nie są, i nigdy nie były.” To fakt, czy Twoja opinia? No właśnie. Pozdrawiam

      11
      • Maciej pisze:

        To fakt. Ebooki są drogie. Wynika z wielu czynników o których często się pisze w komentarzach. I tak, ja tak mówię – bo jestem komentatorem, i nie prowadzę bloga opiniotwórczego, za którego treści ktoś ponosi odpowiedzialność.

        6
        • asymon pisze:

          Wciąż nie podałeś żadnych argumentów na poparcie tezy, że ebooki są drogie.

          :-)

          4
          • Maria pisze:

            Kto jak kto, ale czytelnik z takim stażem pewnie już te argumentu zna na pamięć:
            – brak kosztów dystrybucji i magazynowania
            – brak kosztów druku
            – brak kosztów obsługi zwrotów
            – znacznie niższe ryzyko (koszt druku a co jak nie „chwyci” i się nie sprzeda).
            – niższe koszty sprzedaży (e-sklep jest znacznie tańszy w utrzymaniu).

            Tożsame są jedynie:
            – koszt składu i korekty
            – koszt zakupu licencji i ewentualnej promocji
            – koszty stałe (prezes, księgowa)

            Nawet koszt prowadzenia biura jest mniejszy w przypadku wydawania ebooków, bo cała „korespondencja” odbywa się elektronicznie. Bez próbnych wydruków i egzemplarzy autorskich. Bez paczek i kurierów.

            Tymczasem ebook zakupiony przez internet jest niewiele tańszy od książki papierowe zakupionej w tradycyjnej księgarni. Naprawdę nie trzeba być geniuszem by stwierdzić że jest drogi. I nie chodzi o cenę jednostkową i spieranie się czy xx zł to dużo czy mało, ale o RELACJĘ do ceny papierowej książki.

            2
            • Sylwia pisze:

              A kto Ci broni założyć księgarnię z ebookami? Skoro to taki świetny biznes, bo nie ma prawie żadnych kosztów stałych, to wystarczy założyć księgarnię, sprzedawać więcej książek, ale taniej i zbierać kokosy ;) I można być ustawionym do końca życia!

              3
            • asymon pisze:

              No ale w związku z tym pokazywałem że ebooki w promocji są zwykle kilka zł tańsze niż najtańsze wydanie papierowe. Nie mam pojęcia jak wydawnictwa kalkulują cenę katalogową ebooka.

              I można oczywiście kupować ebooki w „normalnych” cenach, tak jak można kupować książki w empiku w cenach okładkowych. Nie wiem po co, ale jak ktoś chce, to ma taką mozliwość.

              0
              • Robert Drózd pisze:

                I wielu ludzi tak robi (tzn. kupuje w cenach okładkowych w księgarniach stacjonarnych i w cenach niepromocyjnych w ebookowych). Ja to nawet rozumiem, jak potrzebuję książkę, to nie będę biegał za oszczędnością nawet parunastu złotych. Nie mówiąc o tym, że w przypadku księgarń stacjonarnych zakup tam jest wsparciem dla danego sklepu.

                0
              • Doman pisze:

                Ja rozumiem, żeby nie gonić za oszczędnością. Tzn. jak w porównywarce widzę, że e-book jest taniej 1,5 zł w jakiejś małej księgarni, w której musiałbym dopiero założyć konto to kupię drożej w jakiejś większej. Dla 5 zł pewnie bym się przełamał. A jak mam jechać odebrać osobiście po drugiej stronie miasta to i pewnie 10 zł będzie barierą lenistwa (choć za studenckich czasów jeździłem dla 5 zł w miejsca o których nie przypuszczałbym, że to jeszcze Warszawa). Ale akurat Empik – no nie mogę. nawet gdyby byli jedyną księgarnią, która to ma w zasięgu 100 km. to wziąłbym w ich e-sklepie z odbiorem na miejscu. Raz na kilka lat próbuję coś tam u nich stacjonarnie znaleźć na półce w tym mydle i powidle, żeby sobie odnowić odporność na takie głupie pomysły. No i jednak tanie księgarnie wysyłkowe zwykle starają się mieć punkt odbioru w jakimś nieźle skomunikowanym miejscu.

                0
        • Piotr G pisze:

          A ja uważam, że ebooki są tanie i co mi zrobisz? Więc nie, to nie jest fakt. To jest tylko Twoja opinia. I to, że nie piszesz ogólnodostępnego bloga nie ma znaczenia. Piszesz komentarz pod tym blogiem i tak samo każdy może go przeczytać.

          2
  4. Vi pisze:

    Niestety moim zdaniem e-booki obecnie są nawet droższe niż kilka lat temu. Wtedy kupowałam dużo za 10-14zł, teraz raczej bliżej 20 zł (mówię o cenach promocyjnych). I nadal brakuje wielu tytułów książek wydanych jakiś czas temu, niestety nikt chyba nie robi wznowień tylko dla e-booków.

    11
    • Sylwia pisze:

      Kilka lat temu kupowałam chleb za 1,8, a teraz kupuję za 2,8 ;)

      Być może w inflacji należy szukać problemów z niższymi promocjami na ebooki.

      5
      • Vi pisze:

        Na pewno część winy możemy zrzucić na ogólny wzrost cen. Z drugiej strony, książki papierowe często są w promocjach za kilkanaście złotych

        0
        • Sylwia pisze:

          Szczerze? Jeszcze nie widziałam promocji na książkę papierową za kilkanaście złotych, chyba, że wydanie kieszonkowe, a tych ja akurat nie kupuję (nie mówię, że z zasady są złe, ale po prostu jeżeli już kupuję wydanie papierowe, co mi się rzadko zdarza, to książek, które bardzo lubię i chcę mieć na półce, więc wolę wydania lepsze niż kieszonkowe).

          1
        • Sylwia pisze:

          Nie zrozum mnie źle, to nie tak, że się czepiam dla zasady, ale naprawdę nie widziałam cen książek za kilkanaście złotych. Być może po prostu źle szukałam :)

          1
        • Sylwia pisze:

          Ale żeby nie było, cen za ebooki rzędu kilkunastu zł. też nie pamiętam (przynajmniej nie w ostatnim czasie). Najczęściej kupowane przeze mnie eksiążki mieszczą się w zakresie 15-25 (z tym, ze 15-20 to zakres cen powieści, które kupuje, a 20-25 zakres cen książek „technicznych”).

          W sumie od prawie 7 lat (czyli od czasu kupienia pierwszego czytnika) wydałam na ebooki już około 4 tys. zł. Można powiedzieć, że sporo, ale w sytuacji kiedy odchodzi mi koszt przechowywania książek, to i tak myślę, że wyszłam na tym lepiej niż gdybym kupowała wersje papierowe.

          1
  5. Robert pisze:

    Dlaczego dla mnie e-booki są tanie???
    Ano dlatego że e-booka kupuję z super szybką dostawą do domu nie zależnie od położenia geograficznego
    czyli – kupuję e-booki które za darmo mogę czytać już po kilku minutach
    jeżeli muszę kupić książkę papierową to do każdej sztuki dodaję ok 10zł za przesyłkę krajową –
    ale ponieważ ja mieszkam (jak wiele tysięcy polaków w naszych czasach) poza granicami to za przesłanie jednej sztuki muszę dopłacić praktycznie drugą cenę książki – 20-30zł za sztukę
    (o dwóch a czasem trzech tygodniach oczekiwania nie wspominając)

    Przesyłka jest integralną częścią ceny książki – oczywiście jeżeli mieszkasz w mieście w pobliżu księgarni – to ok, ale większość osób w Pl nie ma takiego szczęścia.
    Dlatego powinno się tak samo jak mówienie o Vat mówić o przesyłce.

    ps. od lat mówię o tym że polonia jest wielkim niedocenianym i nie wykorzystanym rynkiem promocyjnym w Pl.

    12
    • Darth Artorius pisze:

      Całkiem sporo osób mieszka w PL w dużych miastach. Można tu odebrać książki z Bonito, Empiku czy Moreli. z reguły za 0 zł

      1
      • Sylwia pisze:

        Empik najczęściej ma i tak ceny niewiele niższe od okładkowych, więc bardzo często jest tak, że zamówienie 2 książek i zapłacenie za przesyłkę jest tańsze niż zamówienie z Empiku z darmową dostawą.

        Ale poza tym „całkiem sporo” to jednak nie wszyscy ;) Polecam się jako osoba, która do najbliższej księgarni (w tym przypadku Empiku) ma ponad 20 km., a do najbliższego paczkomatu 8 km. (więc nawet w przypadku Allegro smart ta dostawa niestety nie jest darmowa, bo trzeba doliczyć koszt paliwa). Dla porównania, do najbliższej biblioteki mam 5 km., ale raczej na najnowsze książki nie ma co liczyć.

        3
      • Piotr G pisze:

        Tylko, że do takiego Empiku czy innej stacjonarnej księgarni też trzeba jakoś dotrzeć. To kosztuje i wymaga czasu. Pal licho koszty – nie wiem jak Ty, ja w tym czasie wolę poczytać ;)

        1
    • Kramer pisze:

      Rzeczywiście, jeżeli musiałbym dodać do ceny każdej książki papierowej 20 -30zł, to zgoda, ebooki są tańsze. Ale z całym szacunkiem Robercie, to jest słaby argument.

      3
  6. grafmarr pisze:

    Niestety nie mogę się zgodzić z tezą o normalności rynku e-booków. Dla mnie normalność tego rynku to przystępne (odpowiednio niskie) ceny wydania i bardzo rzadkie promocje okazyjne, podkreślające jakiś szczególny aspekt uzasadniający promocję. Obecnie mamy sprzedaż e-booków opartą o nieustające promocje, nic w tym normalnego. Taka sytuacja powoduje, że bardzo często kupujemy nie te książki, które aktualnie chcielibyśmy kupić, ale te z promocji (często na zapas, bo szkoda nie kupić). Implikuje to w konsekwencji postać tego bloga, w którym zdecydowana większość wpisów dotyczy promocji cenowych. Ciekawe ile jest takich czytelników e-booków, którzy nigdy nie mieli takiej sytuacji, że chcieli kupić konkretny tytuł, ale nie było na niego promocji i w konsekwencji kupili zupełnie inny, bo akurat była promocja?

    22
    • lenka pisze:

      Te nienormalnosc widac w nexto, gdzie z programem premium mamy na start -40%, a jego „koszt” w promocji w moim przypaku zwrocil sie w pelnych cenach po miesiacu od uruchomienia, przy obecnym koszcie to 2-3 miesiace (choc byl i jakis czas posuchy).

      1
    • Adasss pisze:

      Może jestem nietypowy, ale nie przypominam sobie takiej sytuacji. Jak chcę kupić konkretny tytuł, to albo kupuję od razu (rzadko, głównie nowości), albo sprawdzam historię promocji i w zależności od niej podejmuję decyzję odnośnie ewentualnego zakupu, lub wrzucam do obserwowanych.

      3
    • Robert Drózd pisze:

      Z tą normalnością chodzi o to, że rynek e-booków jest tak samo normalny jak papieru.

      W przypadku papieru też rządzą promocje, tyle że inaczej rozłożone. W księgarniach stacjonarnych masz zwykle ceny okładkowe, ewentualne zniżki wynikają np. z programów lojalnościowych czy okazyjnych promocji (np. druga -50%). W internetowych masz promocje aż do kompletnego wyzerowania marży przez sprzedawców. No i tutaj rozwiązaniem proponowanym przez środowiska wydawców/księgarzy od lat była ustawa o jednolitej cenie książki. Pytanie, czy chcielibyśmy podobnego wynalazku dla e-booków? Wtedy ceny nowości były „przystępne”, ot tak o 5 zł taniej niż dziś cena okładkowa. Chyba nie byłoby to dobre rozwiązanie dla czytelników.

      2
  7. sylwek-torun pisze:

    przez takie wpisy czytam Robert twojego bloga i miło się go czyta, sztos publicystyka

    taka analiza bardzo potrzebna, bo kto by takie analizy inny robił o eczytelnictwie? może jakiś studenciak jak by pisał licencjat, a tak to nikt, to jest clou tego bloga

    taki Amazon jak by wchodził to powinien z Robercikiem współpracę większą nawiązać, no bo jaką robotę im zrobił, pokazał jak Kindle’a kupować krok po kroku, którego wybrać trafnie i dosadnie, promował zakup z Amazonu, a nie z jakichś mediamarktospertów, gdzie zdarzały się czytniki jakieś chińskie czy meksykańskie, a potem problemy z gwarancją

    i nie jest tak, że Robert zapatrzony w Kindle’a – jak Inkbookowi czy Pocketbookowi coś wyjdzie, to zachęca jak najbardziej

    a jak Legimi weszło na Kindle, to kto upomniał się o niższe ceny (i to skutecznie)? Robert

    dzięki za robotę jaką tu odwalasz pozdro dla ciebie

    0
  8. Hania pisze:

    Odnoszę wrażenie, że porównywane są okładkowe ceny papierowych książek z promocyjnymi cenami ebooków. W tych okolicznościach ebooki są tańsze bez wątpienia. Wg mnie nie odzwierciedla to rzeczywistości. „Sezonowane” książki papierowe co do zasady są (bywa, że dużo) tańsze od cen okladkowych, zwlaszcza przy zakupach przez internet. Nowości papierowe również mozna kupić taniej niż w sklepie stacjonarnym lub względem ceny na okładce. I te tańsze ceny są utrzymywane permanentnie (szczególnie w internecie) . Ebooki bywają tańsze, ale tylko w dniach promocji. Prawdziwsze wydawaloby mi się porównywanie średnich cen z uwzglednieniem ile czasu dana cena obowiązywała. Odpowiedź na pytanie, czy ebooki są tańsze od papieru czy nie zależy od tego jak się na to popatrzy. I od tego, czym dla każdego jest ebook. Dla mnie to możliwość czytania tego, co chcę, a nie tego, co jest fizycznie lekkie pchając wózek podczas spaceru z dzieckiem. Mąż, mama i ja możemy też czytać to samo w tym samym czasie i kazde w swoim tempie. Innymi słowy – dyskusja „tańsze czy nie tańsze” będzie trwała do końca świata :)))
    Miłego dnia, szanowni Czytelnicy!

    3
    • Robert pisze:

      prawda że to taka dyskusja to trochę jak dyskusja o wyższości świąt Bożego Narodzenia czy Wielkanocy…

      zrobiłem jednak mały eksperyment na szybko –
      na stronie https://lubimyczytac.pl/top100 można znaleźć najpopularniejsze obecnie tytuły (nie wnikam dlaczego wybrano akurat te – to drugoplanowe)
      przejrzałem pierwsze kilkanaście tytułów
      Gdy klikniemy na tytuł zobaczymy porównywarkę cen, gdy zmienimy ustawienia na „wszystkie formaty” mamy szansę zobaczyć co jest taniej…
      i wśród tych kilkunastu tytułów e-booki jeżeli nie są najtańszą opcją to często cena różni się o kilkanaście groszy…

      ale, im starsza książka – tym częściej cena e-booka jest wyższa, wciąż różnica to jakieś 6-8% ceny – ale zawsze!

      I teraz jeżeli ktoś miałby czas i samozaparcie posprawdzać w ten sposób więcej książek i zrobić to cyklicznie – mielibyśmy odpowiedź na ile ceny książek różnią się od e-booków…

      ale najbardziej zadziwiła mnie rozpiętość cen książek – ta sama książka jest dostępna za 20 i 45 zł , za 30 i 60 zł… ot taka ciekawostka…

      5
    • asymon pisze:

      OK, weźmy pierwsze promocje z dzisiejszego wpisu:

      Star Wars: Thrawn
      ebook w promocji – 14,00 zł
      najtańszy papier w porównywarce 18,30 zł, jakaś księgarnia dla mnie noname, w „popularnych dyskontach” 26,84 zł, poza tym dwie oferty powyżej 40 zł. Książka już trudno dostępna w papierze.

      Pamięć nieulotna Snowdena
      ebook w promocji 22,14 zł, najtańszy papier 26,99 zł, kilka ofert w okolicach 29 zł…Ebook w miarę świeży, że tak powiem, trzymięsięczny, od premiery dwa razy poniżej 20 zł.

      Zadra – pomijam, bo papieru jeszcze nie kupimy

      Ósme życie Haratischwili
      ebook w promocji 15,50 zł (oba tomy regularnie są dość regularnie w promocjach poniżej 20 zł), najtańszy papier 28,33 za t.1 i 28,72 za t.2

      I tak dalej… I oczywiście widać że taniej, ale pewne zaraz ktoś napisze, że „za mało” taniej”. Miłego.

      2
      • Piotr G pisze:

        No tak, tylko że jako źródło wziąłeś ebooki, które są aktualnie w promocjach, więc wynik Twojego badania jest powiedzmy dość mocno tendencyjny ;-)

        4
        • asymon pisze:

          Odniosłem się do stwierdzenia Hani, że „porównywane są okładkowe ceny papierowych książek z promocyjnymi cenami ebooków”, tylko tyle. Najtańsze ceny z C.n.o to nie są ceny okładkowe.

          Nie mam narzędzi, by jakoś liczyć średnią, niestety żeby zrobić sensowną historię cen ebooków z konkurencyjnej porównywarki, musiałbym przepisywać daty i ceny ręcznie. Nie mam też szczerze mówiąc chęci :-) Zresztą nie do końca rozumiem czym jest „średnia cena z uwzglednieniem ile czasu dana cena obowiązywała”. Ważona?

          Wykresy u konkurencji są naprawdę fajne, ale mają strasznie skiepszczoną oś „x”, czyli czas i czasem na pierwszy rzut oka wygląda dziwnie, typu 2/2 wykresu to rok 2019, a 1/2 2014-2018, bo wtedy ceny rzadziej się zmieniały. Nie mówiąc o łączeniu punktów krzywą…

          0
          • asymon pisze:

            tzn. 2/3 rok 2019 i 1/3 lata 2014-2018

            Aha, dla jasności: nominalne ceny ebooków wzrosły w 2019 i to nie jest opinia, a fakt wysnuty z w/w wykresów. Łatwo sobie można dopasować dwie linie trendu do tytułów, które są w sprzedaży kilka lat.

            0
            • Ale czemu się dziwisz, że ceny ebooków wzrosły? Wzrosły generalnie ceny wszystkiego, w tym płace i choćby prąd, który jest dość istotnym czynnikiem w produkcji (druku) książek.

              1
              • mjm pisze:

                Bo jednocześnie znacznie spadł VAT.

                1
              • asymon pisze:

                Dziwi mnie to, że od 2013 nie rosły a raptem w 2019 (od stycznia lub np. czerwca, to nie znalazłem jeszcze zależności) wzrosly ceny większości tytułów które sprawdzałem. Chyba tylko Rebis tak jawnie cen nie podniósł.

                Ciekawy jestem, jak wydawnictwa kształtują ceny ebooków, w przypadku papieru zawsze myślałem że cena na okładce jest jakimś punktem odniesienia i nie zmienia się jej ot tak. Oczywiście jeśli robimy dodruk, nowe wydanie, możemy cenę skalkulować na nowo.

                Z ebookami teoretycznie nie ma ceny „okładkowej”, ale miałem wrażenie że jest uzależniona od ceny papieru, 5 czy 10 zł taniej. Ale te podwyżki w 2019 dotyczą większości tytułów, a nie sądzę żeby wszystko miało nowe wydania.

                0
  9. Majka pisze:

    Robert ocenia polski rynek jako „normalny”, węgierski wydawca jako „patologiczny”.
    Ciekawe, co przeważyło w obu przypadkach o takiej a nie innej ocenie :)

    4
    • mjm pisze:

      Może to kwestia punktu odniesienia.

      Robert stwierdza, że polski rynek ebooków jest normalny, ponieważ przypomina rynek książek papierowych. A przecież polscy wydawcy podczas debat nad jednolitą ceną dowodzili, że polski rynek księgarski jest patologiczny.

      4
  10. Totengott pisze:

    I uparty Vesper dalej nie wydaje ebooków, czym nieodmiennie mnie irytuje…

    5
    • GooseOnTheLoose pisze:

      Wiadomo czy planują coś zmienić i zacząć wydawać ebooki?
      Są chyba jedynym większym wydawnictwem w Polsce które ciągle się na to nie zdecydowało, a szkoda, bo mają sporo fajnych pozycji.

      0
  11. Maciej Szecówka pisze:

    Robert Drózd pisze: Problem wysokich cen już nie istnieje, bo e-booki są i tak tanie.

    No to lecimy z pierwszym lepszym przykładem z Empiku:
    Beckett Samuel – Utwory wybrane. Eseje, proza, wiersze (okładka twarda) – 52,99 zł
    Beckett Samuel – Utwory wybrane. Eseje, proza, wiersze (ebook) – 54,00 zł.

    4
  12. Pegazus pisze:

    Taaa….Litres…. oni są tacy poważni, że uprawiali swego czasu shitposting i kłamstwa w komentarzach na woblinku, aż zostali zablokowani.

    1
    • Robert Drózd pisze:

      A coś konkretniej? Bo jak widzę komentarz pod podsumowaniem 2019, to wyczuwam również shitposting :)

      0

Skomentuj Grewest Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.