Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Podsumowanie roku 2016 – e-booki

W połowie stycznia omówiłem najważniejsze sprawy na rynku czytników, teraz przyszedł czas na e-booki. Czy w tym przypadku było podobnie nudno? :-)

Zaczniemy od rzeczy najważniejszej.

Bestsellery SĄ w e-bookach

Już na początku roku 2016 portal lubimyczytac.pl przeprowadził swój pierwszy plebiscyt na książkę roku. Jak się okazało – spośród laureatów wszystkie tytuły mają wersje elektroniczne, a spośród nominowanych jest to 88%.

To już bardzo dobry wynik – na dziesięć popularnych książek, niemal dziewięć przeczytamy na czytniku. Już za parę dni wystartuje kolejna odsłona plebiscytu i będziemy mieli okazję sprawdzić, czy coś się zmieniło.

Zrezygnowałem też w tym roku z prezentacji rankingów sprzedaży Magazynu Literackiego Książki. Co miesiąc ponad 80% spośród TOP 30 było w formie elektronicznej, ale statystyki zaniżały produkty „książkopodobne”, w rodzaju „Zniszcz ten dziennik” – czy też dzieła celebrytów, przeznaczone bardziej do oglądania, a nie czytania.

Jeśli chodzi o zainteresowanie e-bookami – znacznie lepiej pokazuje je TOP 30 z naszej porównywarki – parę tygodni temu też było podsumowanie roku 2016.

Liderzy umacniają pozycję

W swoim codziennym cyklu promocji skupiam się od pewnego czasu na tych samych księgarniach. Wielka czwórka to (w kolejności alfabetycznej) – Ebookpoint, Publio, Virtualo i Woblink.

Ich dominację zauważymy w trzech porównaniach, które opublikowałem w ubiegłym roku.

  1. Porównanie księgarni: metody płatności
  2. Porównanie księgarni: wysyłka plików
  3. Porównanie księgarni: programy lojalnościowe

Okazuje się, że liderzy nie tylko mają dobrą ofertę, ale po prostu dbają o komfort klientów, dbając choćby o szybkie formy płatności, zapewniając wysyłkę na Kindle i PocketBooka, a także proponując różne programy lojalnościowe.

W ostatnim roku:

To tylko niektóre przykłady tego, że „wielka czwórka” trzyma rękę na pulsie i ciężko ich będzie przebić.

Peleton: walczy głównie ofertą

W walce o klientów liczy się kilkanaście innych księgarni.

  • Widać wysiłki Nexto, które zmieniło wygląd swojej strony i czasami zaskakuje mocnymi promocjami. Stali klienci pamiętają choćby maile z kodem na 50% – a w grudniu wszyscy mogliśmy się cieszyć niesamowitym kalendarzem adwentowym.
  • Bardzo często niezłe okazje na e-booki ma księgarnia swiatksiazki.pl, szczególnie w przypadku wydawców, którzy są zaniedbywani gdzie indziej. Niestety funkcje księgarni są podstawowe – nie ma np. natychmiastowych płatności, albo wysyłki na Kindle.
  • W specyficzny sposób przypomniały o sobie Złote Myśli proponując w maju abonament na e-booki i audiobooki. Pomysł niezły, wykonanie dobre, tylko co z tego, skoro ich oferta od dawna znacząco się nie poszerza. Przejęcie Złotych Myśli przez Helion nic tutaj nie zmieniło.
  • Czasami całkiem niezłe oferty mają Empik oraz IBUK. Empik stara się promować e-booki w ramach swojej bogatej oferty – no, ale nie da się ukryć, że książki elektroniczne to ułamek sprzedaży. Z kolei dla IBUKa kluczowe jest chyba promowanie ich abonamentu, który na czytniki jest niedostępny, dlatego o nim szeroko nie piszę.

Da się też zauważyć brak nowych graczy. Nie jest to coś, czego bym żałował, bo polski rynek jest już i tak mocno rozdrobniony. A chętnym do założenia księgarni wręcz taki biznes odradzam, bo walka z wielką czwórką może wymagać po prostu bardzo dużych budżetów marketingowych. Ebookpoint, Publio, Virtualo i Woblink zainwestowały już grube setki tysięcy w swoją działalność.

To, co mnie zaskoczyło to… praktycznie wycofanie się Allegro z promowania e-booków. To miał być jeden z hitów roku 2015. Wszyscy pamiętamy mocny start z powieścią Dukaja i platformą, która mogła zagrozić wszystkim księgarniom. Chyba z tego powodu udało im się namówić do współpracy tylko Ebookpoint, Virtualo i Liderię. W ostatnim roku doszło tylko Ravelo. Nawet ludzie, którzy zajmowali się tam e-bookami, teraz robią co innego.

Większa aktywność wydawców

Co roku narzekam na to, że np. na targach książki nie zauważamy e-booków, a wydawcy nie są zainteresowani ich promowaniem. To się powoli zaczyna zmieniać, choćby w tym, że coraz częściej sami wydawcy modyfikują swoje strony zaczynają sprzedawać e-booki. Przykładowo, niedawno zaczęła to robić Muza,

Przyznaję, że z punktu widzenia autora bloga, ciężko czasami mi się współpracuje z wydawcami. Bo o ile w „dedykowanych” księgarniach pracuje zwykle kilka lub kilkanaście osób, u wydawców czasami wszystkie sprawy e-bookowe „ogarnia” jedna osoba. I w ten sposób z niektórymi wydawcami np. od dwóch lat nie mogę uzgodnić obecności w porównywarce…

Z drugiej strony mamy wciąż dotkliwe „czarne dziury”. W listopadzie podczas Salonu Ciekawej Książki w Łodzi zapytałem na stoisku Vespera o e-bookową wersję biografii Tomka Beksińskiego. Usłyszałem, że z e-booków zrezygnowali, bo im się nie opłacały. I tyle. Do poruszenia jest temat, w jaki sposób można takich wydawców „aktywizować” i przekonywać, że w wersje elektroniczne zainwestować powinni.

Ekspansja Legimi

To był drugi rok, w którym Legimi oferuje czytnik z abonamentem za złotówkę. W 2016 sporą nowością – w zasadzie pasującą też do podsumowania czytników – było wprowadzenie Legimi dla czytnika PocketBook Touch Lux 3. To pierwsze wyjście poza system Androida. Być może będą kolejne.

Ostatnio firma świętowała 7-lecie istnienia, chociaż tak naprawdę dopiero ostatnie lata pozwoliły im przyspieszyć. Szef Legimi, Mikołaj Małaczyński podał niedawno parę liczb w wywiadzie dla Artura Kurasińskiego.

W aplikacjach Legimi czyta obecnie 150 tys. użytkowników miesięcznie, z czego ok. 20 tys. ma aktywny abonament w jednej z opcji

Ciężko szacować ile z tego to czytniki, sądzę, że mniej niż połowa – co nie zmienia faktu, że Legimi jako pierwsze stworzyło platformę zbierającą lojalnych fanów.

Swoją drogą, nie sprawdziła się zapowiedź z memorandum informacyjnego przy okazji emisji obligacji, wtedy pisali:

W 2016 roku Emitent planuje wprowadzić w największej handlowej sieci spożywczej budżetowy e-czytnik z możliwością zakupu usługi w abonamencie.

Potwierdziły się za to inne zapowiedzi – Legimi weszło na rynek chiński i niemiecki. W połowie roku wprowadzili też audiobooki w aplikacji na Androida, a w ostatnich dniach również dla iOS.

Oczywiście, poza abonamentem Legimi nadal sprzedaje e-booki, ale tutaj należą do szerokiego peletonu. Znaleźli swój sposób na e-bookowy biznes i na razie się go trzymają.

Stagnacja wśród czasopism

W kwestii czasopism na czytniki niewiele nowego stało się w tym roku.’

Niedawno obchodziliśmy pięć lat miesięcznika W Drodze. W zasadzie większość tytułów, które możemy dzisiaj czytać – w wersjach czytnikowych jest od dawna.

Nie dochodzą nowi gracze, ale gorsze jest to, że nie poprawia się jakość istniejącej oferty. Takie czasopisma jak Do Rzeczy, Dziennik Gazeta Prawna czy Newsweek złożone są dość   kiepsko – kiedyś dość bezlitośnie omawiałem to na przykładzie Newsweek Plus.

W maju doniosłem o zawieszeniu wydawania Nowej Fantastyki na czytniki. Początkowe wyniki były dobre, kolejne numery sprzedawały się jednak słabiej, co doprowadziło do takiej, a nie innej decyzji wydawnictwa.

Tak jak wtedy pisałem – dla mnie oczywistym problemem był tutaj brak prenumeraty oraz oferty łączonej dla prenumeratorów wersji papierowej. Wielka szkoda, że wydawnictwo Prószyński Media tego nie zrozumiało.

Amazon po polsku i nadal nie w Polsce

Od paru miesięcy cieszymy się z wprowadzenia polskiej wersji niemieckiego Amazona. Dzięki temu kupno Kindle stało się jeszcze łatwiejsze, a firma wchodzi też do gry jako konkurent polskiego e-commerce.

Niestety – nic nie zmieniło się w statusie polskich e-booków w Kindle Store. Polscy wydawcy, ani self-publisherzy nadal nie mogą tam publikować, wciąż poszukując polskich książek musimy szukać naszych księgarni.

Nie jest tak, ze czekam na Amazona jako na wybawiciela, bo oferta polskich księgarni jest już bardzo dobra, a konkurencja wręcz podręcznikowa. Wolonrynkowcy, zwolennicy ekonomii austriackiej i fani JKM – patrzcie na polski rynek e-booków!

Starsi ludzie e-czytają

Ten nieco minorowy ton skontruję informacją ze świata, o której donosiłem w marcu 2016 – połowa użytkowników platformy Kobo ma ponad 55 lat! Było to dla mnie bardzo zaskakujące, ale jednocześnie pocieszające, bo e-booki stają się jedyną innowacją, która nie króluje w „tradycyjnej” grupie demograficznej 18-35.

Z tego powodu propagacja e-booków przebiega stabilniej niż inne technologiczne nowości, które rosną, a potem banieczka pęka i rok później o nich nie słyszymy.

Oczywiście – e-booki też w ostatnich latach stworzyły pewien balonik, z którego teraz trochę powietrza zeszło. Jest sporo doniesień o tym, że sprzedaż książek papierowych w Stanach rośnie, a e-booków spada. Mam do tego sporo zastrzeżeń i kiedyś może przeanalizuję temat bliżej. Ale nawet jeśli tak się dzieje, nie widzę w tym wielkiego problemu – zawsze będą ludzie (szczególnie w kraju gdzie $59 za czytnik Kindle to grosze), którzy kupią parę e-booków, aby zobaczyć jak to działa. Ale przecież – o czym już nieraz pisałem – sam czytnik nie sprawi, że zaczniemy czytać. Jeśli zakup przyszedł nam łatwo i bezrefleksyjnie, to może być kolejny gadżet, który rzucimy w kąt.

Nowości w naszej porównywarce

Od roku 2012 działa porównywarka cen e-booków, gdzie pokazuję nie tylko ceny – ale również formaty, w jakich kupimy daną książkę. Preferowane są księgarnie z multiformatem – i w zasadzie większość już taką możliwość ma.

W ostatnim roku w porównywarce pojawiły się dwie nowości.

  • W kwietniu ruszyły alerty cenowe – funkcja, której wielu osobom brakowało. Przez niecały rok dodaliście już kilkanaście tysięcy alertów, a dziennie bywają wysyłane setki – szczególnie w dniach, gdy mamy mocne „hurtowe” promocje. Można też ustawić alerty na zapowiedzi i książki, które wycofano z oferty. Gdy tylko się pojawią – będziecie o tym wiedzieli pierwsi. Sporo osób ustawiało np. alerty na Shantaram – czyli „wielki nieobecny”.
  • W sierpniu dodałem sekcję z okazjami cenowymi, gdzie możemy wypatrzeć tytuły, które są dziś najtaniej w historii.

Parę tygodni temu zmieniłem też serwer, na którym znajduje się porównywarka. Z chmury e24cloud przeniosłem się na OVH. Jak widzę ze statystyk Analytics, spowodowało to dwukrotne (!) przyspieszenie ładowania stron, skończyły się też „przytkania” porównywarki, gdy akurat coś się działo w tle. Tak naprawdę najwięcej mocy serwer potrzebuje nie na wyświetlenie stron, a na przetworzenie ofert z księgarni, które pobierane są kilka razy dziennie – i często to są pliki po kilkadziesiąt megabajtów. To jest też źródło najczęstszych problemów, o których piszecie – czasami księgarnia zmienia ceny, a nie aktualizuje danych XML, które pobieram, albo aktualizuje, ale u nas ich „przemielenie” też odbywa się cyklicznie. Mając szybszy serwer, spróbuję teraz trochę ten proces przyspieszyć.

Podsumowanie

Nie ma w ubiegłorocznych wydarzeniach dotyczących e-booków żadnej rewolucji. Nie wydarzyło się nic, co by odmieniło polski czy światowy rynek książek elektronicznych.

Podobnie jak w przypadku czytników, rynek osiągnął już pewną dojrzałość – co mnie cieszy. Nie musimy już walczyć o rzeczy podstawowe, mnóstwo tytułów pojawia się każdego tygodnia – a nam pozostaje tylko decyzja, co czytać dalej.

A co dla Was było najważniejszym wydarzeniem ubiegłego roku w przypadku e-booków?

Autor zdjęcia: jinterwas, CC BY 2.0

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

64 odpowiedzi na „Podsumowanie roku 2016 – e-booki

  1. Ola pisze:

    Ja też kupuję prawie wyłącznie w wielkiej czwórce, choć zdarzyło mi się i na stronie wydawnictw kilka razy coś nabyć. Z przykrością przyjęłam, że Allegro nie rozwija sprzedaży ebooków – kiedyś naprawdę dużo u nich kupowałam. Moim ulubionym akcentem zeszłego roku są alerty cenowe w porównywarce – korzystałam wcześniej z konkurencji, ale alerty cenowe ze ŚCz są dla mnie wygodniejsze, przejrzyste, po prostu je lubię. Zazwyczaj robię sobie bardzo długą listę, na którą wrzucam wszystkie interesujące mnie nowości, potem ją przeglądam, czasem kupuję nawet gdy cena nie spada aż tak bardzo nisko. Zawsze polecam alerty wszystkim marudom narzekającym, że ebooki takie drogie bo ja lwią większość tego co kupuję – a kupuję kilka sztuk w miesiącu – udało mi się upolować poniżej 20 zł.

    6
  2. asymon pisze:

    A co dla Was było najważniejszym wydarzeniem ubiegłego roku w przypadku e-booków?

    Zluzowałem z zakupami, po dwóch latach sporych wzrostów (2014, 2015), w 2016 wydałem mniej niż w 2012 :-D Choć nie będę ukrywał, że cena dolara miała znaczenie.

    4
  3. Thom pisze:

    Czy „Dziennik Kasztelana” pojawi się w porównywarce? Ebook jest już dostępny w kilku księgarniach, nie tylko w Woblinku.

    0
  4. Grzegorz pisze:

    Życzę Legimi, aby stało się polskim Amazonem. Ich abonament to usługa jakiej szukałem dla siebie. Korzystam od dwóch miesięcy i mam szczerą nadzieję, że będę tak robił przez najbliższe lata. Brawo za odwagę stworzenia książkowej wersji Spotify. Oby tak dalej!

    16
  5. Anna pisze:

    Ja wcale nie czekam na rewolucję, chciałabym tylko (?), żeby ebooki zaczęły być traktowane jako jedna z normalnych form funkcjonowania książki i żeby wydawcy przestali robić łaskę. Podczas wspomnianego Salonu Ciekawej Książki w Łodzi nie znalazłam na żadnym ze stoisk informacji o wersjach elektronicznych sprzedawanych książek, czyli sami spychają temat do niszy i jeszcze mają pretensję, że się towar nie sprzedaje. A Amazon pewnego dnia po prostu dodał po cichu kategorię ebooków i ludzie z miejsca się na nią rzucili…
    Jeżeli chodzi o czasopisma, to Polityka z jej prenumeratą według mnie rządzi, miałam długą przerwę w czytaniu magazynów, a od kiedy dostałam 3-miesięczną prenumeratę Polityki za wypełnienie ankiety, przedłużam ją co roku i czytam regularnie. Czyli jednak jak ktoś chce, to może i wersję elektroniczną wypromować. Według podawanych na łamach magazynu statystyk Politykę elektroniczną czyta średnio 11 tys. osób, do czego zapewne przyczynia się fakt, że wersja mobi zawsze jest przygotowana bez zarzutu.

    11
    • ihor pisze:

      Zgadzam się z oceną Polityki – wzór dla innych e-wydań. Zwłaszcza w wersji Polityka Cyfrowa (czyli bez pośrednictwa Amazonu) – oprócz samego tygodnika dostajemy dostęp do archiwum i (nieraz bardzo ciekawych) wydań specjalnych

      5
  6. Andrzej pisze:

    U mnie tak jak powyżej wspomniano, największa zauważalna zmiana na plus to zluzowanie z zakupami (nawet promocyjnymi). Tytułów nieprzeczytanych jest już tyle, że przy obecnym trybie życia pewnie nie przeczytam tego nawet do emerytury.

    Największy ból to z kolei opisana stagnacja z czasopismami:
    – bardzo często niechlujny skład magazynu na kolanie,
    – brak Nowej Fantastyki,
    – brak ofert łączonych prenumeraty (papier + epub/mobi)

    No i na koniec lekkie rozczarowanie premierą nowego Kindla.

    4
  7. Przemek pisze:

    Czy możemy się dowiedzieć jaka jest wielkość sprzedaży? np. w porównaniu z 2015r? Kwotowo to pewnie dane poufne, ale np. przyrost/spadek w % ?

    3
  8. Jakub pisze:

    W 2016 kupiłem 59 ebooków za łączną kwotę 912 złotych. Przynajmniej dla mnie w tym roku wielka czwórka, w znacznej mierze przestała być taka wielka. Swiatksiazki.pl i Nexto oraz Wydawnictwoliterackie.pl się wyraźnie zaznaczyło w moich zakupach.
    Zakupy w Woblinku głównie ze względu na żonę, która akurat miała chrapkę na książki Znaku. Dla mnie osobiście Woblink przestał walczyć, jedynie od wielkiego dzwonu ma mocne promocje. Publio to przede wszystkim Wiedźmin, na którego mają wyłączność, reszta to promocja związana z nową stroną. Kupiłem wtedy kilka książek, które okazały się strasznymi gniotami, co skutecznie wyleczyło mnie z magii wyprzedaży (jedyna porządna książka, którą wówczas nabyłem, to Historia Polski Topolskiego…) :-) Swiatksiazki – mocne promocje jesienne na MAG, w ogóle mają sporo ciekawych (cenowo) propozycji. Zwycięzcą roku jest dla mnie Virtualo, które kilka razy naprawdę mnie zaskakiwało świetnymi cenami, na przykład z okazji targów książki. Reszta to niestety drobnica, bo akurat ktoś miał w dobrej cenie książkę, na którą polowałem…

    Virtualo – 14
    Publio – 12
    Woblink – 11
    Swiatksiazki – 8
    WydawnictwoLiterackie – 3
    Nexto – 3
    Ebookpoint – 2
    WAM – 2
    MilionTalentów – 1
    Zinamon – 1
    Empik – 1
    Book&Walk – 1

    2
    • asymon pisze:

      U mnie Virtualo i Publio zostawiły konkurencję w kurzu, ~65% tytułów to książki kupione u nich. Największy spadek zaliczył woblink, kupuję tam głównie tytuły na wyłączność.

      Aha, jakoś pod koniec roku też robiłem podsumowanie i odkryłem użyteczność wirtualnych bibliotek w Calibre. Jeśli pilnujemy pola Data, w którym jest czas zakupu – dodania książki do Calibre (ja pilnuję), to możemy łatwo zrobić sobie wirtualne biblioteki dla poszczególnych lat. Książki kupione/dodane w 2016 dostaniemy, wpisując w polu „Wyrażenie wyszukiwania” regułę ’date:=2016’, oczywiście bez apostrofów.

      Więcej w podręczniku Calibre.

      4
      • Staszek pisze:

        Jaką regułę utworzyć dla kolumny dodanej przez użytkownika? Np. np. dodałem kolumnę: 'cenazakupu’ ale reguła 'cenazakupu:>15′ nie działa

        0
        • asymon pisze:

          Kolumny stworzone przez użytkownika mają jeszcze z przodu znak # tzn. hasz/krzyżyk, spróbuj więc: #cenazakupu:>15

          Nie musisz od razu tworzyć biblioteki wirtualnej, działa to też w polu „Szukaj”. Jeszcze lepsze jest to, że działają operatory logiczne, więc możesz np. wyszukać książki, które kosztowały do 15 zł, ale nie te darmowe:
          #cenazakupu:>0 AND #cenazakupu:<=15

          I np. okazuje się, że kupiłem w życiu 18 ebooków o cenie powyżej 30zł, z czego 8 to wydania zbiorcze, a kolejne dwie to Antologia Polskiego Reportażu, też zbiory. Pozostałe to Dukaj i Stephenson, więc niczego nie żałuję :-D

          0
    • Jakub pisze:

      Ja mam w folderze w Google Drive, w którym trzymam kopie zapasowe ebooków, plik z arkuszem kalkulacyjnym: data, księgarnia, tytuł, cena, przeczytane? (0-nieruszone, 1-zaczęte, nieskończone, 2-skończone). Dzięki temu mogę obliczyć współczynnik kupione/przeczytane i trochę się zdystansować wobec promocji… :-)

      4
      • yacoob pisze:

        Ja w sumie jeszcze inaczej, bo dzielę to na kolekcje w ramach czytnika. Choć to może mieć krótkie nogi (jeśli na czytniku skończy się miejsce – kiedyś pewnie tak).
        Jeśli chodzi o przeczytanie – dodaję do każdej książki notkę na samym końcu z datą przeczytania.
        Zakupy 2016? – nie mam szczegółowych danych, ale zdecydowanie Virtualo, potem pewnie Publio i swiatksiazki (sporo ciekawych promocji mieli), bardzo sporadycznie Woblink (nie mogę przekonać się do layoutu ich strony). A, no i oczywiście BookRage – nie wszystkie edycje, ale kilka ciekawych w ubiegłym roku było.
        @asymon – dzięki za info o wirtualnych bibliotekach, w końcu zmuszę się do korzystania z Calibre (zwlekam od … zbyt dawna).

        0
  9. Konrad pisze:

    Panie Robercie, brakuje ilościowych danych jak z roku na rok rośnie rynek. Mozna to mierzyć np. liczbą sprzedanych ebookow lub całkowitą wartością sprzedaży. Czy ktoś to w ogóle monitoruje?

    0
  10. Magdalaena pisze:

    Ja w tym roku też mniej kupowałam, głównie dlatego, że zdecydowałam się na abonament legimi. W dodatku za płacenie abonamentu firma przyznaje punkty, którymi można obniżyć cenę książek w ich księgarni do ok. 14 – 17 zł. I w efekcie książki spoza abonamentu też czasami u nich kupuję.

    8
    • asia pisze:

      Kupilabym nieograniczony abonament Legimi, gdyby byli mili stanac twarza a nie tylna czescia do klienta i pozwalali na wysylke na Kindle. Skoro nie, kupilam 89 ksiazek, z tego 32 na publio glownie dzieki rewelacyjnej znizce -25% dzialajacej rowniez na przecenione ksiazki. 28 na Virtualo, chcialam w ten sposob rowniez dac sklepowi znak ze doceniam zmiane regulaminu i umozliwienie laczenia placenia punktami i doplacania reszty innym sposobem oraz swietny system podgladu ksiazki online. Publio z ich koniecznoscia sciagniecia programu lub wysylki na czytnik wyklucza poranne podglady na komputerze, za co go nieco mniej lubie. Reszta to reszta sklepow, jednak nie zdobyly mojego przywiazania.

      0
      • Kaziu pisze:

        Wystarczy do Firefoxa doinstalować dodatek Epubreader i można czytać online bez konieczności pobierania dodatkowych programów. Fragment ebooka otwiera się w przeglądarce i już.

        1
        • asia pisze:

          Zwykle robie to w pracy bo mamy obowiazkowa dluga przerwe lanczowa, a jak to firmowy komputer, nie pozwala na instalowanie niczego. Wiec to nie jest przyjazne rozwiazanie, szczegolnie ze Virtualo nie kaze mi niczego instalowac, po prostu wystarczy kliknac i juz. Doceniam tego typu rozwiazania.

          0
      • lui pisze:

        Nie wiem czy dobrze zrozumiałem wpis, ale książki kupione w Legimi, można wysłać na kindl’a. Abonament Legimi nie działa na kindl’u i nie spodziewałbym się żeby miał działać. Przecież to Amazon musiałby się na to zgodzić i go udostęnić w sensie zmodyfikować oprogramowanie… „Chcenie / nie chcenie” Legimi nie ma na to żadnego wpływu… Przy obecnym układzie gdyby udostępnili możliwość wysyłania „abonamentowych” książek na kindl’a i nie mając nad nim kontroli doprowadzili by do sytuacji w której „przedsiębiorcza” część naszego społeczeństwa kupowałaby abonament na miesiąc żeby „zassać” setki książek a później jednak rezygnowałaby z usługi. Teraz jest kontrola w postaci konieczności podłączenie czytnika od czasu do czasu do sieci żeby potwierdzić status subskrypcji. Osobiście korzystam z usługi Legimi, mam dwa czytniki w domu (dla siebie i żony) i baaaaardzo sobie chwalę usługę. Praktycznie nie kupuje już nowych ebooków. W ramach abonamentu i tak mam listę na 2 lata do przodu…

        9
        • asia pisze:

          Oczywiscie chodzilo mi o abonament. Wierze, ze chwalicie sobie te usluge, wlasnie dlatego chcialabym z niej rowniez korzystac. Ale przeciez nie bede kupowac osobnego czytnika zeby czytac na jednym ksiazki ktore juz kupilam i osobnego zeby czytac te z abonamentu…:(

          0
          • Dumeras pisze:

            Tylko źle adresujesz pretensje. Nie legimi jest winne, dla nich rynek kindle byłby spory, więc zaistnieć na nim fajnie. Winne amazon, które ma na swoim rodzimym rynku usługę podobna, gorszą i konkurencji na pewno nie zechce w jakiejkolwiek postaci.
            Jak widać ostatnie miesiące na polskim rynku, to kindle nie jest już takim automatycznym, najlepszym wyborem przy kupnie czytnika.

            0
            • Monika pisze:

              Kindle byłby dla mnie teraz drugim wyborem właśnie – mając abonament Legimi wolałam jednak Pocketbooka :)

              0
              • Dumeras pisze:

                I tak sobie pomyślałem, jakby to się mogło zmienić.
                Amazon wykupuje legimi ;-) i nie zamyka.

                2
              • Monika pisze:

                Lepiej, gdyby Legimi wykupiło Amazon i ewentualnie nie zamknęło :D
                A tak serio, gdyby Amazon wykupił jakieś Legimi, to w abonamencie można by czytać tylko na różnych tam kindlach, więc posiadacze innych czytników mieliby te same smutki, co asia :)

                1
  11. Gregv5 pisze:

    Moje ubiegłoroczne zakupy są skromniejsze, wydałem na ebooki tylko 482 złote. W rozbiciu na księgarnie internetowe wygląda to tak:

    Publio – 20 (w tym 6 gratis)
    Virtualo – 7
    Ebookpoint – 6
    Empik – 5
    Nexto – 3
    Woblink – 2
    Światksiążki – 1
    PWN – 1
    Zinamon – 1

    Poza tym były jeszcze książki drukowane…

    0
  12. soulafein83 pisze:

    No mnie wydawnictwo Vesper wkurzyło bo nie zamierzają wydać w ebooku „Przyszła na Sarnath zagłada” Lovecrafta. Napisali, że nie planują wydać. Z drugiej strony jak się wydaje niszowe książki to trudno oczekiwać szalonego wyniku sprzedaży…

    0
  13. qbrzydal pisze:

    Mnie zaś denerwuje brak płatności przez PayPal w Publio i Woblinku. Zaś u wydawców parcie na nowości ebookowe i starszych książek trzeba szukać na gryzoniu. A i mógłby jeden z drugim wziąć się za wydawanie komiksów w cbr z watermarkiem, bo woblink kiedyś próbował ale trzeba było używać tej dziadowskiej aplikacji.

    0
  14. Darth Artorius pisze:

    Faktycznie przydałby się polski Amazon w kwestii chociaż czytników. I zakup czytnika przez Przelewy24, PayPal… bez karty. Coś jak płacenie w polskich sklepach internetowych prosto z konta bankowego.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Mogę się mylić, ale nie wiem, czy Amazon nawet w wersji polskiej chciałby integrować szybkie płatności, które są taką polską specyfiką. Dostęp do karty i możliwość kupowania jednym kliknięciem jest ich dużą przewagą i nie będą chcieli z tego rezygnować.

      W niemieckim Amazonie (ale tylko dla klientów z DE/AT) jest jeszcze możliwość ustawienia polecenia zapłaty – co też się sprowadza do zezwolenia dla Amazonu, aby sam obciążał nam konto.

      Z kolei PayPala na pewno nie będą mieli, bo mają swoją usługę Amazon Payments, konkurującą na rynku światowym z PayPalem.

      1
      • Darth Artorius pisze:

        Dziękuję za te wyjaśnienia. Co do braku Paypala zgodzę sie ,ale wchodząc na nasz rynek powinni uwzględnić specyfikę. Przecież zakup przez nasze szybkie płatności jest wygodny. Chyba wiele osób kupuje tak ebooki czy inne rzeczy. Ostatnio na Allegro można użyć Blika.

        Na pewno wolałbym taki zakup niż podczepianie karty pod konto Amazona. No chyba,że jakiejś karty tylko na to…

        0
        • Doman pisze:

          Wygoda prawie zawsze będzie stała w opozycji do bezpieczeństwa (chyba, że zrobimy coś niewygodnego i niebezpiecznego). Oczywiście płatności błyskawiczne to kosmos względem biegania z druczkami do okienka, ale mimo wszystko jak masz zapisaną kartę to to jest na prawdę 1 klik vs przepisanie 3 wartości, odznaczenie jakiejś zgody + kilka kliknięć pomiędzy i opcjonalne czekanie na SMS/szukanie telefonu.

          0
      • Robert Drózd pisze:

        Co do PayPala, wygląda na to, ze się myliłem – właśnie prowadzą rozmowy z Amazonem.
        https://www.bloomberg.com/news/articles/2017-01-27/paypal-talking-with-amazon-on-payments-business-paypal-ceo-says

        0
  15. Cyfranek pisze:

    U mnie akurat Publio (40 pozycji) zdeklasowało pozostałą trójkę (Woblink, Virtualo, Ebookpoint) – po kilkanaście zakupionych e-booków. Kilka książek zdarzyło mi się kupić także z innych źródeł (na przykład dość przypadkowo przy okazji testowania czytnika Kobo w firmowej księgarni). Ale to margines. Przestraszyłem się trochę, bo użyłem w calibre zapytania, które zaproponował @asymon. Wyszło mi 117 pozycji… A wszystkich e-booków w zeszłym roku przeczytałem trochę ponad pół setki (w tym kilka kupionych bynajmniej nie w 2016, a lata temu). Nie robię noworocznych postanowień, ale w 2017 chcę trochę zrównoważyć ilość zakupów i przeczytanych książek.

    3
  16. bq pisze:

    1. Legimi abonament – 60%
    2 Publio – 20 %
    3. Woblink 10%
    4. Legimi – kupione dzieki znizce w klubie Mola 5%
    5 Inne, wlaczajac jakies darmowe 5%
    Nie wliczam w to anglojezycznych amazona
    Nie widze powodu kupowania w innych ksiegarniach – trzeba pamietac haslo etc etc. Brakuje mi PayPala w wielu np w legimi za abonament place paypalem ale ksiazek paypalem nie kupie.
    Nie patrze sie za bardzo na promocje, bo:
    1. wiekszosc czytam w legimi wiec zostaje kasa na sporadyczne zakupy.
    2 interesuje mnie raczej wygoda kupowania (nie pamietam hasel i nie lubie trudnosci w logowaniu albo szukaniu na nieznanej stronie koszyka i domyslania sie jak dziala. W sumnie na tym etapie uwaam, ze jesli nie podniesionoby radykalnie cen to DRM moglby nawet byc.

    1
  17. Stondrek pisze:

    Czy ta „Wielka Czwórka” podparta jest jakimiś statystykami?
    Ciekawią mnie np. statystyki przejścia do księgarń z porównywarki ebooków…

    Zastanawiam się jeszcze nad opcją wejścia Amazon na polski (rozdrobniony i konkurencyjny) rynek. Szczerze mówiąc boje się scenariusza, w którym Amazon, dysponujący sporym budżetem w ciągu pierwszych dwóch lat wywoła wojnę cenową (hurrra!) i w efekcie doprowadzi do upadku mniejszych sklepów sprzedających ebooki (buuu!), a w ciągu kolejnych zdominuje rynek i doprowadzi do podniesienia cen…

    1
    • Dumeras pisze:

      Wojna cenowa? Musiałby sprzedawać poniżej 10zł już od dnia premiery książki. Czy opłaciłoby mu się taką kasę inwestować w same ebooki? Dla nich to i tak ułamek całego obrotu, oferty.
      Nie wystarczy być dużym, żeby coś zwojować na tym niszowym rynku. Chyba nawet mali mają większe szanse wygryźć coś dla siebie.
      Empik, allegro i kilku innych nic nie ugrało.

      0
  18. Alex pisze:

    Proponuję, żeby w porównywarce Świata Czytników oprócz takich danych jak;
    Autor
    Wydawnictwo
    Stron
    Opłacalność
    Oszczędzasz
    Widniał jeszcze jeden wpis: koniec licencji
    Nie powinno to być specjalnie trudne, ponieważ coś takiego znajduje się w umowie handlowej i nie jest, prawdopodobnie , obłożone klauzulą ŚCIŚLE TAJNE”

    5
    • Robert Drózd pisze:

      Pomysł bardzo mi się podoba, bo niespodziewane kończenie licencji to faktycznie jest problem. Jednak z tego co wiem, wydawcy nie przekazują informacji księgarniom, należałoby zacząć tutaj od pokazywania, jak jest to ważne dla nas.

      5
  19. Monika pisze:

    Dla mnie najciekawszym wydarzeniem roku 2016 było uzupełnienie oferty Legimi o opcję odsłuchiwania książek – czytasz i gdy wsiadasz do samochodu, a akcja jest właśnie w najważniejszym momencie, możesz przełączyć na audiobook. Nie działa to dla wszystkich książek, ale i tak jest ciekawym rozwiązaniem.

    5
  20. gotxx pisze:

    Kupiłam ponad 60 ebooków, o połowę mniej niż w 2015. Powód – abonament Legimi i duże zapasy z poprzednich lat. Dominuje Publio i Virtualo (po ~ 30 w obu), kilka zakupów w Nexto, po jednym ebooku w Empiku i Woblinku. No właśnie Woblink, w 2015 kupiłam u nich około 40 książek, w zeszłym tylko jedną i tylko z powodu wyłączności na wydawnictwo Znak.
    U innych komentatorów widzę podobne trendy.

    0
  21. Marek pisze:

    A ja was zaskoczę. :-)
    Mimo przeczytania/przesłuchania (bo niektóre pozycje to audiobooki) w ubiegłym roku około 40 książek nie kupiłem ani jednej. Samo kupowanie dla kupowania ograniczyłem już wcześniej ale w minionym roku tak się złożyło że darmowa oferta starczyła mi na cały rok. Niezależnie od zmieniających się nastrojów czy upodobań – oferta eBook z Wolnych Lektur oraz audio z pobliskiej biblioteki w zupełności mi wystarczyły.

    Kilka lat temu przestałęm kupować tylko po to by mieć. Jednym z impulsów był brak miejsca na tradycyjne książk, drugim śmietnik na dysku gdzie czekały setki ebooków „na później”, a trzecim i najważniejszym zmiana podejścia z „więcej mieć” na „bardziej być”.

    Tak jak nie kupuję za dużo jedzenia by się marnowało, nie kupuję trzech biletów do kina na jeden film, nie kupuję trzech par butów by chodzić w jednej tak samo przestałem wydawać kasę na ebooki do przeczytania „na później”, bo w praktyce okazywało się że większości z nich nigdy nawet nie zacząłem czytać, albo co gorsza kupowałem coś co już kiedyś przeczytałem tylko po to by mieć.

    Najpierw przestałem kupować „na zapas”, później trafiłem na „Wolne Lektury” i wtedy w zasadzie skończyłem kupować nawet „na już” a jak się dowiedziałem ze w pobliskiej bibliotece jest cały dział audiobooków to przestałem kupować audiobooki. Mam jeszcze w planach zakup kilku super produkcji z „Trylogią Husycką” na czele ale kupię je dopiero wtedy gdy będę miał ochotę je przesłuchać od razu a nie na zapas. Bo np. „Trylogia Husycka” już od trzech lat „chodzi za mną” ale w praktyce ciągle wpada mi coś innego.

    Jaki jest efekt niekupowania na zapas? Po pierwsze więcej miejsca w salonie. Rozdałem większość książek i mogłem pozbyć się dwóch regałów, po drugie porządek na dysku. Wywaliłem wszystkie kopie zapasowe i katalogi ebooków. Nie muszę już nic aktualizować. Ebooki które czytam wgrywam od razu na czytnik i tyle. Nie dokładam okładek nie poprawiam metadanych itd. Nie muszę już na bieżąco śldzić która księgarnia właśnie upada i trzeba zrobić zrzut półki na dysk. Nie tracę czasu na śledzenie promocji. Jak sobie o tym wszystkim przypominam to się śmiejęz własnej głupoty. Tyle bezsensownych czynności dla książek których nigdy nie przeczytałem. A dla tych co przeczytalem zupełnie nic nie zmieniły. Tak samo czyta się książkę z poprawnie osadzoną okładką jak i bez niej. Serio :-)

    No i na koniec kasa. Na koniec bo nie ona była powodem zaprzestania kupowania, ale może komuś da do myślneia: 500-1000 zł rocznie można wydać na cotygodniowe chodzenie na basen całą rodziną przez cały rok. Wyjazd do kilku ZOO, lub 1-2 Parków Rozrywki, albo na dwa weekendy na nartach. Można też za tę kwotę kupić dziecku rower lub tablet.

    Ps. Żeby było jasne nie krytykuję kupowania książek które się czyta – sam tak czasem robię. Krytykuję kupowanie tylko po to by mieć.

    Ps. 2. Ja też przez długie lata okłamywałem się że nie kupuję by mieć ale po to by czytać :-)

    10
    • asia pisze:

      Kupowanie to tez wsparcie autorow, wydawnictw, tlumaczy. Pamietaj, ze wydawca zaplaci i wyda tylko to, co sie sprzedaje. Sami glosujemy nogami na to, jaki bedzie rynek wydawniczy.

      5
      • Marek pisze:

        Gdzie mogę „zagłosować” na porządne wydanie Ulisses’a? Za to jestem w stanie zapłacić choćby 100zł, ale niech będzie porządnie opracowane z przypisami zawierającymi źródła cytatów, wtrąceń czy nawiązań.

        Jakie współczesne gnioty mam kupić by wydawcy zrozumieli że ja właśnie portfelem głosujęza Ulissesem? Czy nie jest tak że jak kupię „na zapas” sporo książek których nigdy nie przeczytam to oni po prostu uznają że te właśnie książki siędobrze sprzedają i nadal będa takie wydawać?

        No właśnie :-)

        Z drugiej strony rozumiem, że wydawcy nie chcą ryzykować i tracić czasu i środków na coś co potencjalnie kupi kilku klientów.
        To ja poczekam aż któryś wpadnie na pomysł by na Kickstarterze lub innej platformie zrobić projekt – „porządne opracowanie Ulisses’a” i niech zbiera kasę z góry – wtedy zobaczymy ilu jest chętnych i ja sięoczywiście dorzucę w ciemno.

        1
        • asymon pisze:

          Po angielsku jest takie coś, ale po pierwsze droższe niż 100zł (niewiele), po drugie po angielsku, a po trzecie tylko papier i nawet nie można podejrzeć treści.

          0
          • asymon pisze:

            Może Znak? Wydali Ulissesa w serii 50/50, niedawno wydali tam też nowe tłumaczenie „Mistrza i Małgorzaty”, które jest właśnie taką rozszerzoną wersją.

            Napisz do nich, co ci szkodzi? Jak napiszesz, że napisałeś, to ja też napiszę.

            1
    • Blue pisze:

      Problem jest taki, że wolne lektury to jest określony typ literatury. Ja często czytam wywiady, książki popularnonaukowe etc. Beletrystykę też – akurat łykam ją głównie w audiobookach.

      Podejście masz słuszne z perspektywy klienta. Sam popieram i mam podobne. Jednak trudno nie widzieć, że w przypadku kiedy branża się jednak rozwija(choć fakt już w dużej mierze dojrzała), kiedy wielu nie chce w nią wchodzić, „bo ebooki sie nie opłacają”, to sam niezdrowy konsumpcjonizm ma mimo wszystko pozytywny wpływ na co z czego może nie teraz, ale w przyszłości będziesz chciał skorzystać.

      Nadal uważam, że dla naszego własnego dobra jest dobrze ogąrnać zakupoholizm, zakupy impulsywne, skupienie się na kulcie przedmiotów i konsumpcjonizmie. To indywidualnie przyniesie na pewno dużo plusów. A jako pojedyncze osobniki mamy raczej mały wpływ na rynek, jak będzie można mówić o globlanym odwróceniu się od konsumpcjonizmu. Rezygnacji z dystrybucji – z uwagi na zbyt małe przeychody wtedy może się pojawić problem ;).

      2
    • Doman pisze:

      To może druga strona medalu, bo przyznam, że ja choć kupuję trochę na zapas (ale deficyt nie jakiś tragiczny) to generalnie mam trochę podejście na YOLO: nie bawię się w poprawki książek, backupuję głównie przy okazji itd. I kilka razy mnie moje nieogarnięcie dopadło:
      – nie śledziłem jednej książki i skończyła się licencja zanim ją kupiłem,
      – jedną książkę kupiłem drugi raz w papierze, bo zapomniałem o e-booku
      i pewnie jeszcze coś czego do tej pory nie zauważyłem :)

      1
    • Jakub pisze:

      Sedno sprawy nie leży w kwotach, a w sensowności zakupu. Każdy wydatek można byłoby w ten sposób przeliczać… Ja na przykład mam współczynnik kupione do przeczytane (po dość dużych zakupach w końcówce roku, targi książki, itp) wynoszący 72℅,. Przed zakupami targowymi było to 91% i absolutnie nie uważam tych pieniędzy za stracone, wiadomo: człowiek najlepsza inwestycja… ;-)

      0
      • Marek pisze:

        Wiadomo – to podstawa. Jak czytasz to zakup nie jest bezsensowny, dlatego kwoty nie są zmarnowane. Nie potępiam wydawania pieniędzy na kulturę czy rozrywkę a tylko ich marnowanie na coś z czego się nie korzysta. Tak jak kupowanie książek których się nie czyta, całoroczny abonament na siłownię (bo wypada mieć), czy też zakup kina domowego bo sąsiad ma.

        Jest takie powiedzenie że w dzisiejszych czasach wydajemy pieniądze których nie mamy (kredyt) na rzeczy których nie potrzebujemy aby zaimponować ludziom na których nam nie zależy.

        1
    • Dumeras pisze:

      Ma to sens, ostatnimi miesiącami staram się ograniczać na zapas, bo i tak nie obrabiam z tym co mam.
      Ale kupować w ogóle – nie da rady. Za gryzoniem nie przepadam, unikam jak mogę. Więc jak chcę coś w miarę świeżego to mniejsze pole do popisu zostaje. Wolne Lektury to jednak pozycje, które co najmniej od 70 lat są.
      U Ciebie się sprawdziło – super. U innego w ogóle się nie sprawdzi. Ja pewnikiem plasowałbym się gdzieś w połowie.

      0
  22. kija pisze:

    Vesper to zdecydowanie dało pokaz jeśli chodzi o wspomnianą biografię Tomka Beksińskiego, brawo! Wersja papierowa jest tak wydana, że nie wiadomo kompletnie jak to czytać (a nie jedną cegłę już w dłoni miałam) – do tego brak ebooka i zero chęci do jego wydania…Pokłony, pokłony za podejście. W moim rankingu właśnie tym Vesper wygrało w rankingu na najgorsze wydawnictwo 2016 roku.

    6
  23. FortArt pisze:

    Alerty są genialnym wynalazkiem, ale nadal nie rozwiązano dwóch problemów:
    – sortowania po autorach
    – możliwości przejścia na kolejne strony (przy większej liczbie alertów widać tylko pierwsze 50).

    0
    • Katemeika pisze:

      Można kliknąć np. na polu Data i wtedy będzie posortowane od najstarszego alertu, a więc można w ten sposób obejrzeć 100 alertów [50 najmłodszych i 50 najstarszych], a nie 50. Kłopoty zaczynają się gdy alertów jest ponad 100.

      0
  24. Matty pisze:

    W 2016 roku kupiłam 54 ebooki za nieco ponad 817zł.

    w przełożeniu na księgarnie, wyglądało to tak:
    1) ebookpoint – 19
    2) woblink – 15
    3) publio – 5
    4) virtualo – 4
    5) gandalf – 4
    6) book rage – 4
    7) lideria – 1
    8) ibuk – 1
    9) nexto – 1

    0

Skomentuj Anna Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.