Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Promocja wiosenna: Kindle Paperwhite, Oasis i Scribe do 90 EUR taniej!

PDW wycofała swoje e-booki z Virtualo i Empiku

Jako czytelnicy nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak skomplikowane i często trudne relacje mają miejsce na rynku wydawniczym.

To wszystko dzieje się „pod spodem” i o wielu sprawach nigdy się nie dowiemy, choć niektórych możemy się domyślać, gdy widzimy np. że w księgarni X jest wydawnictwo Y, ale nie ma wydawnictwa Z.

Dość często księgarnie chwalą się podjęciem współpracy z jakimś nowym wydawcą. Ale rzadko się zdarza, że jest na odwrót, że o planowanym zakończeniu współpracy dowiadujemy się z informacji prasowej. A tak właśnie było w przypadku pożegnania się przez PDW z Empikiem i Virtualo.

Na początek wyjaśnienie skrótu. PDW to Platforma Dystrybucyjna Wydawnictw. Jest to spółka założona pod koniec roku 2012, a skupiająca wówczas siedmiu wydawców: Prószyński, Rebis, Czarna Owca, Zysk, Nasza Księgarnia, Literackie i Sonia Draga (ta ostatnia wystąpiła z PDW w 2015). W późniejszym czasie dochodzili kolejni członkowie, choćby Publicat. Platforma miała uregulować dystrybucję e-booków w Polsce, reprezentując wydawnictwa wobec księgarń i ułatwiając negocjacje.

W portalu Wirtualny Wydawca przeczytaliśmy na początku lipca:

W związku z brakiem porozumienia co do dalszej wizji współpracy, z dniem 31 lipca 2020r wygasa umowa pomiędzy Platformą Dystrybucyjną Wydawnictw oraz Virtualo. Oznacza to, że oferta PDW będzie niedostępna na platformach virtualo.pl oraz empik.com

PDW zostało powołane w 2012 roku przez ośmiu Wydawców i od początku jego celem było uporządkowanie powstającego wówczas rynku publikacji elektronicznych. Dziś Platforma skupia ponad 50 Wydawców i jest obecna w większości kanałów dystrybuujących ebooki oraz audiobooki.

I tyle. Gdy się o tym dowiedziałem, byłem przekonany, że to jest taka negocjacyjna zagrywka, co z tego, że umowa wygasa, skoro się ją wznowi. Ale 31 lipca zobaczyłem, że faktycznie, oferta obu sklepów jest uboższa o parę tysięcy tytułów. Zniknęła twórczość takich autorów jak Tokarczuk, Pratchett, Puzyńska, Masterton, Dukaj czy Twardoch. Odczekałem dwa tygodnie, ale sytuacja zmianie nie uległa. Książek PDW nie ma również w abonamencie Empik Go.

Z tego co widzę, Virtualo podeszło do tej zmiany bardzo proaktywnie: w lipcu i sierpniu mieliśmy wiele promocji z serii Summer Sale i prezentację oferty wielu innych wydawców. Nie ma jednak wątpliwości, że brak książek z PDW firma mocno odczuje. Podejrzewam, że odczują to również wydawcy, bo jeśli ktoś nie ma np. zwyczaju korzystania z porównywarki, może odnieść wrażenie, że jakiegoś tytułu nie ma po prostu w e-booku. A na tym straci cały rynek. Dlatego trzymam kciuki, aby obie strony jednak się dogadały.

Na zdjęciu otwierającym artykuł mamy nandu Darwina zamieszkujące wrocławskie Zoo. Ptaka sfotografowałem w ubiegłym roku. Gatunek w niewielkim stopniu zagrożony, podobnie jak polski rynek e-booków. 

Aktualizacja z 26 sierpnia 2020: w komentarzu do powyższej wiadomości, otrzymałem od firmy PR reprezentującej Virtualo informację prasową, cytuję jej fragment:

Platforma ma za sobą udane pierwsze półrocze 2020, z rekordowym – ponad 60% wzrostem w porównaniu do analogicznego okresu w 2019 roku. Obecnie Virtualo współpracuje z ponad 800 podmiotami rynku wydawniczego, oferując różne formy dystrybucji i monetyzacji treści cyfrowych w ponad 30 sklepach i aplikacjach partnerskich. W swoim pakiecie ma również usługi dla wydawców takie jak: digitalizacja książek, nagrywanie audiobooków czy usługa druku na życzenie (Print on Demand).

Virtualo zapewnia dotarcie i promocję tytułów w wielu kanałach sprzedaży książek cyfrowych jednocześnie – na Empik.com, virtualo.pl i w aplikacji mobilnej Empik Go, która w ostatnich miesiącach zdobyła setki tysięcy nowych użytkowników. Oprócz e-booków i audiobooków aplikacja stale przyciąga nowych klientów dzięki produkcjom oryginalnym, jak seriale audio, słuchowiska czy podcasty.

Innowacją na rynku jest również wdrożona w ubiegłym roku usługa druku na życzenie (Print on Demand), która pozwala wydawcom na sprzedaż tytułów w formie fizycznej bez potrzeby inwestycji w drukowanie dużych nakładów. Takie działanie ogranicza koszty logistyczne i magazynowe. Pojedyncze egzemplarze są drukowane dopiero po zamówieniu klienta. Sprzedaż, marketing, druk, pakowanie i wysyłka książki do klienta pozostaje po stronie Virtualo. Jako jedyny podmiot na rynku oferuje więc możliwość promocji tytułów w każdym formacie: audio, ebook, druk.

Virtualo nie odnosi się bezpośrednio do zakończenia współpracy z PDW, ale pokazuje, że firma niezależnie od tego się rozwija i ma dla wydawców liczne propozycje.

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

61 odpowiedzi na „PDW wycofała swoje e-booki z Virtualo i Empiku

  1. Cyber Killer pisze:

    To jest chore. Całe to ograniczanie praw do sprzedaży, wycofywanie starego lubianego czegoś, bo trzeba nowe sprzedawać żeby się zwróciło itp. Jak sprzedaż cyfrowa się zaczynała to miałem w głowie wspaniałą wizję że od teraz już zawsze będę mógł kupić co będę chciał i kiedy będę chciał. Że będę mógł spokojnie poczekać te 5 czy 10 lat, aż dana rzecz potanieje i będzie łatwo dostępna za grosze.

    A tu zonk. Kupuj, kupuj, byle szybciej, bez patrzenia na cenę, bo nie wiadomo kiedy zniknie ze sklepów i już nigdy tego nie będziesz mieć za żadne pieniądze.

    :-(

    21
    • Robert Drózd pisze:

      To akurat nie jest wycofywanie produktu, bo książki z PDW kupimy w wielu innych księgarniach, ale pewnie kwestie rozliczeń.

      Co do „wygaszania licencji” i tego typu praktyk – pełna zgoda.

      6
      • Maria pisze:

        Robercie!

        bo jak nie Ty to kto :-)

        Może zainteresowałbyś się jak to wygląd w świetle prawa. Jeśli eBook to egzemplarz utworu jak każdy inny (np. papierowa książka) to „producent” nie może odmówić żadnemu sklepowi jego sprzedaży.

        Dlaczego w przypadku eBooków to nie działa? Czyżby to jednak nadal były „usługi dostępu do treści”? Ilekroć ktoś o tym przypomina znajduje się ktoś inny kto twierdzi że zakup eBooka to tak jak zakup książki kupuje się egzemplarz utworu, ale na co dzień wszystko wskazuje że ciągle tak nie jest. Ciągle nie można odsprzedawać eBooków tak jak książek. Tak jakby to były licencje (niezbywalne) a nie egzemplarze utworu (w formie elektronicznej) objęte normalnym prawem własności.

        Może już czas zadać wydawcom i księgarniom kilka niewygodnych pytań?

        4
        • oshin pisze:

          „Jeśli eBook to egzemplarz utworu jak każdy inny (np. papierowa książka) to „producent” nie może odmówić żadnemu sklepowi jego sprzedaży.”

          Naprawdę tak jest przy papierowych książkach, że wydawca musi podpisać umowę z każdą siecią księgarni?

          0
          • Maria pisze:

            Jeśli prowadzisz sklep (w tym przypadku księgarnię). To żaden producent ani hurtownik nie ma prawa odmówić ci sprzedaży towaru.

            Czyli jeśli wydawca nie ma książek ni musi specjalnie dla ciebie ich drukować, ale jak ma w magazynie to nie ma prawda odmawiać sprzedaży jednemu podmiotowi a sprzedać innemu. To są podstawy wolnego rynku.

            Oczywiście w przypadku umów z niektórymi księgarniami wydawca może stosować preferencyjne płatności (np. po 90 dniach) a od Ciebie chcieć zapłaty gotówką, ale nie może odmówić sprzedaży.

            0
    • G. pisze:

      Przy takim Pratchetcie jest „Produkt chwilowo niedostępny” – może skoro „chwilowo”, to dalej toczą się rozmowy. ;))

      0
  2. G. pisze:

    Jedynym pocieszeniem w sytuacji takiej jak ta jest to, że przynajmniej pozycji zakupionych wcześniej nie usuwają z biblioteki (to jest zresztą chyba standard, musiałoby się wydarzyć coś „brzydkiego” między zainteresowanymi stronami, żeby do tego doszło, odkładając na bok sprawy typu wygasająca licencja).

    Co do samej wizji idealnie wyglądającej sprzedaży cyfrowej to mi się marzy uzupełnianie katalogu wydawnictw o rzeczy wydane przed 1989. Wiem, że to nie jest łatwe (różne podmioty, różne osoby zaangażowane i już często nieżyjące, dawne zobowiązania i umowy, licencje etc.). W takich sytuacjach niestety szara strefa tylko może poratować i często tylko tekstem ze słabym ocr lub samym skanem. Jeszcze inna sprawa to fakt wysokich nakładów, w jakich niektóre książki były drukowane – nawet dziś bardziej opłacałoby się w takiej sytuacji kupić używany egzemplarz (bo jeśli wydrukowano ich dużo, to na allegro i w antykwariatach tego nie brakuje, tak można zakładać) i z przesyłką wyszedłby taniej niż ebook, nad którym ktoś musiałby wykonać pracę.

    A jeszcze inna sprawa to znikające poprzednie tłumaczenia, jeśli wydawnictwo zleciło nowe albo straciło prawa do poprzedniego. Tak jest z Kronikami portowymi – bardzo dobry przekład Pawła Kruka z lat 90 nie do kupienia w e-booku, jest tylko wersja Jędrzeja Polaka (porównałem fragmenty obu i w moim przypadku akurat wcześniejsze bardziej mi odpowiada).

    4
    • kjonca pisze:

      „Jedynym pocieszeniem w sytuacji takiej jak ta jest to, że przynajmniej pozycji zakupionych wcześniej nie usuwają z biblioteki (to jest zresztą chyba standard, musiałoby się wydarzyć coś „brzydkiego” między zainteresowanymi stronami, żeby do tego doszło, odkładając na bok sprawy typu wygasająca licencja).”

      Sprawdzić czy nie empik. Dla mp3 ma wprost napisane, że usunie już zakupione (i mi usunął, żeby nie było), dla ebooków nie wiem.

      0
  3. asymon pisze:

    Ponowię pytanie, które zadałem pod komentarzem, sorry nie pamiętam czyim: czy to jest „odwet” za wyniesienie się wydawnictw z GW Foksal (WAB, Wilga, Uroboros) z Legimi do empik Go?

    2
    • Robert Drózd pisze:

      Nie mam tutaj żadnych oficjalnych (czy nieoficjalnych) informacji, ale to bardzo możliwe. To są naczynia połączone, a Empik Go potrzebował mieć argumenty, aby go wybierać zamiast Legimi.

      1
      • S pisze:

        A czy wiadomo może kiedy Pruszyński będzie dostępny na Kindle w Legimi (w abonamencie)?

        1
      • Borygo pisze:

        Ciekawe kiedy połapią się, że robiąc takie ruchy uszczuplają swoją pozycję, i wspierają nielegalny obrót. Ja dla przykładu cenię sobie wygodę i nie lubię kupować czegokolwiek na nowych platformach zakupowych. W tych obecnych mam poustawiane płatności, adresy wysyłek itp. Coś się podoba, trzy kliki i kupione. Jak widzę, że jakiś nowy sklep i tylko on ma pozycję której poszukuję, to sobie odpuszczam. Szanuję swoje dane osobowe które podaję w sklepie i w ten sposób zmniejszam ryzyko, że będą one w sklepie który „wycieknie”. A im mniej sklepów ma moje dane tym mniejsze ryzyko wycieku. Późniejsze przepraszam ze strony sklepu mało mnie interesuje. Niech robią tak dalej, to ludzie ponownie zaczną szukać książek na portalach z gryzoniami.

        6
        • rudy102 pisze:

          Dokładnie, najlepiej jak jest jeden sklep pobłogosławiony przez Pierwszego Sekretarza albo CEO Amazonu a nie jakaś szatańska konkurencja.

          6
          • Borygo pisze:

            Nie musi być jeden sklep. Może być kilka. Ja kupuję w czterech.
            Nasz rynek jest mocno rozczłonkowany i rozdrobniony. Jest to pozytywne jeśli chodzi o konkurencję, ale z drugiej strony jeśli wejdzie na rynek jeden duży gracz to zamiecie szaraczków jednym kliknięciem. Aby do tego nie doszło, szaraczki powinni współpracować ze sobą a nie bić się o drobne (czytaj kłócić o kasę). No bo co mogło stać za tymi zmianami? Zamiast dogadać się tak by obie strony były zadowolone zrobili rozwód. Za jakiś czas może się okazać, że to o co poszło to miało wielkość jednej wypłaty prezesa. Może dla działu marketingu czy finansowego skoczą jakieś słupki do góry po tym ruchu, ale dla całości rynku czytelniczego nie jest to dobry krok. A jak z czytelnictwem u nas jest nie trzeba przypominać, więc patrzenie tylko na kraniec swojego nosa nie jest najlepszym pomysłem.

            6
            • oshin pisze:

              „jeśli wejdzie na rynek jeden duży gracz to zamiecie szaraczków jednym kliknięciem”

              Empik to nie szaraczek i podejrzewam, tak jak asymon, że cały problem wziął się właśnie z tego, że chciał jednym kliknięciem zamieść rynek.

              1
            • Robert Drózd pisze:

              ” jeśli wejdzie na rynek jeden duży gracz to zamiecie szaraczków jednym kliknięciem”

              A kto mógłby być tym dużym graczem? Bo ja widzę tylko Amazon, a i tak nie byłoby im łatwo – co mogą zrobić np. Legimi? Na rynku e-booków mamy dużych graczy jak Empik (Virtualo), Agora (Publio), a i LitRes to największa księgarnia na dużym rynku rosyjskim. Kiedyś liczyłem bardzo na Allegro, ale oni są akurat dla polskiego rynku e-booków za duzi.

              0
              • oshin pisze:

                Mogą np. „zasugerować” wydawcom, że albo wchodzą do Amazonu (i mówimy wtedy o wejściu papieru i ebooków + wypożyczalnia) i mają dobre warunki albo są w Legimi. Jak długo w takim układzie przetrwa Legimi?

                0
              • Robert Drózd pisze:

                A gdyby wydawcy dostali taką samą alternatywę od Empiku vs Amazon, co wtedy? :)

                1
              • Borygo pisze:

                Obecnie Amazon uznał, że w Polsce mamy za mały rynek by było warto w niego wchodzić z książkami. Ale ten stan nie będzie trwał wiecznie. Nasz rynek rozwija się powoli, ale jednak się rozwija. W pewnym momencie ktoś uzna, że warto o niego powalczyć. Może to zrobić z różnych pobudek. Dla przykładu może mieć obawy o to by nie dać ciała jak w Niemczech, gdzie wydawnictwa dogadały się i ukroiły sobie kawał rynku. W takim przypadku ktoś powie dobra wchodzimy i nie będzie zmiłuj, tylko zwykłe przekupstwo finansowe. Wydawnictwa dostaną tyle, że będzie im się opłacało przejść do nich na wyłączność. A jeśli nie wydawnictwa to autorzy. Myślicie, że będą się szczypali o kasę jeśli zechcą ich przejąć? Ich stać na dotowanie rynku przez kilka lat. W takim przypadku tylko konsolidacja naszych wydawnictw i platform sprzedażowych może pokrzyżować im plany, a oni robią coś przeciwnego. Myślicie, że bym nie kupił mojego ulubionego autora (A. Ziekmiewicz) jednym kliknięciem bezpośrednio z czytnika? Nie zastanawiałbym się nawet sekundy. A tu ktoś na naszym rynku funduje mi niespodziankę typu chcesz kupić swojego ulubionego autora? zaloguj się w nowym sklepie! stary sklep jest już bee.

                2
              • Cyber Killer pisze:

                @oshin: mam nadzieję że w Europie mamy jakieś przepisy przeciwko takim barbarzyńskim praktykom. Niestety na zachodzie Amazon właśnie tak pogrywa, obiecuje (tym dobrym) autorom indie złote góry (Kindle Select) w zamian za ekskluzywność (dosłownie wycofanie swoich ebooków ze wszystkich innych sklepów) i traci na tym czytelnik taki jak ja, który nie może kupić ich ebooków w swoim preferowanym sklepie (Smashwords).

                3
          • asymon pisze:

            Ja się boje że skończy się tak, że każde wydawnictwo będzie mieć swój sklep „na wyłączność”, coraz więcej już ma.

            Oczyma wyobraźni widzę tych szefów szlochających nad rachunkami, które płacą e-księgarniom, a przecież, jak powszechnie wiadomo, „przygotowanie ebooka nic nie kosztuje”.

            7
        • Marek pisze:

          Pro tip: dane osobowe można podawać fałszywe, oni tego nie sprawdzają, mówię z doświadczenia ;)

          Ja mam konta we wszystkich księgarniach, kupuję tam gdzie jest taniej.

          5
        • Doman pisze:

          Z jednej strony człowiek potrafi zjeździć całe miasto szukając w sklepach budowlanych zamiennika zepsutej cześci, z drugiej dla innych konieczność założenia konta w nowym sklepie internetowym jest już usprawiedliwieniem piractwa.
          Ale w sumie to trzeba się cieszyc, że mamy takie pierwszoświatowe problemy.

          2
          • Cyber Killer pisze:

            Tylko że tę część kupujesz raz i więcej o tym nie myślisz. A z zakupami 'contentu’ wracasz, chcesz z nich wielokrotnie korzystać i potem pamiętaj człowieku co w jakim sklepie kupowałeś, kolejne loginy i hasła itd…

            To jest powód dlaczego inne sklepy z ebookami nie mogą się przebić nad Amazona, a z grami komputerowymi nie da się przebić Steam’a, a jak ktoś kupi konsolę od jednego producenta to raczej nigdy nie przejdzie do konkurencji, itd.

            2
          • asymon pisze:

            Tak, tylko jak nazakladasz sobie tych kont, to potem sprawdzaj regularnie np. na https://haveibeenpwned.com/ z ilu sklepów twoje dane wyciekły.

            U mnie pokazuje 14 (jak dotąd). Jakoś się nie cieszę, pół biedy jak na wycieknie te maile tylko spam przychodzi.

            0
            • Doman pisze:

              Wciąż lepiej zastanawiać się „skąd mogą wyciec moje dane osobowe” niż „gdzie dostanę papier toaletowy”, bo takie czasy tez jeszcze trochę pamiętam. Nie ma systemu idealnego.

              Inna sprawa, że mam taki spam adres mailowy, którego używam od kilkunastu lat i on już kilka razy wyciekł i generalnie wycieki o znanych źródłach to zawsze był serwis w rodzaju „lider w branży”: Adobe, kickstarter, morele, a nigdy „mały sklepik w którym założyłem konto dla jednej rzeczy której nigdzie indziej nie mieli”.

              Dzieki temu adresowi i funkcji wyszukaj programu thunderbird nie mam zwykle problemów z ustaleniem gdzie co kupiłem, choć rzadko takiej wiedzy potrzebuję. Kupkę wstydu trzymam scentralizowaną ;)

              4
              • asymon pisze:

                Racja w sumie. Czekam aż mityczni rosyjscy czy chińscy hakerzy nauczą się polskiego i zaczną hakować polskie ksiegarenki typu Muza czy eSeF, które nie potrafią zrobić nawet wirtualnej półki, tylko pliki wysyłają mailem.

                0
              • Art pisze:

                „już kilka razy wyciekł […] i był [to] serwis w rodzaju „lider w branży”:[…] morele”
                O! Świetny przykład pokazujący, czemu nie słyszysz o wyciekach w tych „małych sklepikach”, gdyby nie zrobiło się głośno wokół morele, to sprawę by tam zamieciono pod dywan (tak jak to się robi w tych małych) i tyle byś wiedział :).

                0
    • Fluorium pisze:

      Też mi się wydaje, że o to chodzi Empik jest właścicielem foskala, pewnie chcieliby tamci odeszli z Legimi i byli na wyłączność Empik go. Jednak mam nadzieje, że się nie dogadają miałam empik chyba z pół roku za free (i to jedyny powód do korzystania) i chyba im nie idzie bo co chwilę rozdają te kody (łącza się na 1 koncie)tu macie empikgo11677 oraz są na telefonach huawei w appgalery.

      1
  4. Anka pisze:

    Świetne zdjęcie w kontekście wiadomości. I taka luźna uwaga – rynek ebooków ma jedank w sobie coś z efemerydy…

    6
  5. Magdalaena pisze:

    I efekt jest taki, że „trzeba” płacić za dwa abonamenty – Legimi i EmpikGo. Przynajmniej żeby czytać polską beletrystykę.
    Słabo.

    4
    • rudy102 pisze:

      Możesz płacić za legimi a jak ci się tam skończą interesujące pozycje to przerzucić na empik, nie ma obowiązku opłacania obu na raz.

      4
  6. Nakloff pisze:

    A czemu dzieje się tak, że wiele eboków znika ze wszystkich księgarń? Ostatnio przeglądałem swoje alerty cenowe w porównywarce świata czytników i zdziwiłem się jak wiele pozycji dodanych kilka lat temu jest niedostępna.

    2
    • Art pisze:

      licencja na sprzedaż jest zazwyczaj na jakiś konkretny czas (to samo jest z papierem), po którym z oficjalnych kanałów sprzedażowych trzeba wycofać, stąd zanikanie i ebooków, jak i papieru.

      Choć dla papieru, to czasem, po tym okresie, można „zanabyć” jakieś leżaki magazynowe z poszczególnych księgarni stacjonarnych, ale to loteria. Zresztą, z tego konkretnego okresu, biorą się książki w koszach marketów za grosze, bo za chwile to to trzeba będzie jeszcze zapłacić za „przemielenie”, a tak coś może jeszcze wpadnie. W ebookach też bywają mega promki pod koniec.

      4
    • Andrzej pisze:

      Dla mnie szczytem głupoty jest np postępowanie wyd. Rebis, gdy wydali nowy tom serii ebooków (np „Smok jego królewskiej mości”), jednocześnie zatrzymać sprzedaż ebooków dla tomu I….
      (a były dostępne!).

      Efekt taki, że musiałem polować na Allegro na używkę tomu I w papierze.

      1
  7. Majka pisze:

    Niespecjalnie mnie to dziwi ani martwi. I tak korzystam głównie z porównywarki, omimjając LitRes, bo mam wrażenie, że działają na rzecz osłabienia i ew. wyrugowania konkurencji z rynku.
    Kilka (?) lat temu była potężna burza na rynku książek w związku z długotrwałym blokowaniem płatności przez Empik. Od tamtej pory omijam ich, bo nie lubię monopoli ani aspiracji do pozycji monopolisty. Jeśli wrócili do tamtych paskudnych praktyk, brawa dla wydawców, że umieli się solidarnie postawić nierzetelnemu partnerowi.
    Aczkolwiek to dla mnie bardzo przykre, że podmioty na rynku kultury tak zawzięcie i mało elegancko muszą walczyć.

    7
    • Anka pisze:

      empik jest pierońsko drogi

      3
    • Robert Drózd pisze:

      „mam wrażenie, że działają na rzecz osłabienia i ew. wyrugowania konkurencji z rynku”

      Chyba każda poważna księgarnia tak działa. LitRes w porównaniu do różnych efemeryd jest pierwszym od paru lat graczem, który poważnie podchodzi do zdobycia rynku e-booków w PL.

      3
    • Janusz pisze:

      LiRes? Przecież tam jest taki bałagan, że tego się używać nie da. Wrzucam fantastyka zagraniczna, wyskakuje Andrzej Ziemiański albo Michał Dąbrowski.

      2
      • oshin pisze:

        Z rosyjskiego punktu widzenia to zagraniczni pisarze ;)
        Tam to część stron jest nieprzetłumaczona a program lojalnościowy jest w rublach.

        4
        • asymon pisze:

          Tam to część stron jest nieprzetłumaczona

          Żeby tylko… Ciągle dostaję od nich maile reklamowe typu:
          „У Вас есть незавершенная покупка на ЛитРес”
          „Скидка 20% на книгу из вашей корзины”

          …a jak zapomnę hasła, przychodzi przypominajka
          „Ваш новый пароль”

          :-D

          Może ma to związek z tym, że konto mam jeszcze od czasów litres.ru, od 2012 r. ale niekoniecznie.

          1
    • Andrzej pisze:

      Raz coś kupiłem w LitRes i od razu zacząłem dostawać tony SPAMU na email po…. rosyjsku. Oni są nienormalni.

      0
  8. Drac pisze:

    Przy okazji dyskusji o efemeryczności niektórych ebooków. Czy ktoś z Was widział wydanie Malazańskiej Księgi Poległych po polsku w ebooku. Uwielbiam cykl ale to są ogromne książki i poluje od kilku lat na ebooka. Źle szukam czy po prostu nie ma i już? Udało mi się kupić mega edycję bodajże na Amazon ale po angielsku. Wszystkie tomy w jednym ebooku. Polskie tłumaczenie przypadło mi do gustu i ciężko wejść w klimat nie będąc native speakerem.

    0
    • Przemysław pisze:

      Malazańskiej Księgi Poległych po polsku w ebooku nie ma i nigdy nie było.
      Zresztą z wersją papierową też obecnie jest nieciekawie. Ostatnie wydanie pochodzi bodajże z 2012 roku i już dawno jest wyprzedane. Zostały tylko egzemplarze na Allegro od prywatnych osób za kosmiczne pieniądze.
      MAG chciał wznowić całość, ale ponoć agenci Eriksona tyle sobie teraz życzą za prawa, że na razie odpuścili. Chodziły też słuchy, że ZYSK robił podchody i się przymierzał do przejęcia serii. Ale na razie cisza, więc nie wiadomo ile w tym prawdy.

      1
      • Jagum pisze:

        Po sieci latała piracka wersja całej serii, podejrzewam że przygotowana przez fanów, skoro brak oficjalnej dystrybucji.

        0
  9. Drac pisze:

    Przy okazji dyskusji o efemeryczności niektórych ebooków. Czy ktoś z Was widział wydanie Malazańskiej Księgi Poległych po polsku w ebooku. Uwielbiam cykl ale to są ogromne książki i poluje od kilku lat na ebooka. Źle szukam czy po prostu nie ma i już? Udało mi się kupić mega edycję bodajże na Amazon ale po angielsku. Wszystkie tomy w jednym ebooku. Polskie tłumaczenie przypadło mi do gustu i ciężko wejść w klimat nie będąc native speakerem.

    0
    • asymon pisze:

      Nie ma i nie było ebooków po polsku. Nowe wydanie jest ciągle przesuwane w czasie, ja ostatecznie skończyłem z paperbackami po angielsku, zajmuje mi to pół półki na regale i cierpliwości starczyło mi do połowy „Midnight Tides”.

      Z ciekawości, jak kupiłeś zbiorcze wydanie, kombinowałeś z amerykańskim adresem? Rozumiem że o tym mówisz?

      1
      • Tomek pisze:

        Nie będxie bo:
        1) znak wodny to za mało (nie wiem czy aktualne)
        2) za mało się sprzedaje
        Info z głowy z forum Maga sprzed jakiegoś czasu. Liczę, żę zmienią zdanie. Mam komplet w papierze w edycji specjalnej. Za duże do czytania gdziekolwiek indziej niż w domu.

        0
      • Drac pisze:

        Tak o tym. Marzy mi się wersja ebook po polsku. Nawet jeśli nie jeden ebook to per księga.

        0
  10. Agnieszka pisze:

    Czy poza GW Foksal są jakieś wydawnictwa, które udostępniają książki w Empik Go, a nie ma ich w abonamencie Legimi?

    0
    • Ewa czupirek pisze:

      Agora – tej nie ma na Legimi wcale (tzn. jest cała jedna książka, kiedyś było sporo). Inne, o których wiem, należą właśnie do GW Foksal, o czym się właśnie stąd dowiedziałam.

      Generalnie jeśli coś nam się w Legimi spodoba, to polecam to dodawać na półkę _od razu_. Mają taki fajny system, że książka raz dodana nie znika z półki, nawet gdy wydawnictwo się wycofa (przetestowane wielokrotnie).

      1
      • Agnieszka pisze:

        Niestety, to raczej tak nie działa, w każdym razie na pewno nie w przypadku wszystkich wydawnictw. Miałam na półce kilka książek z GW Foksal i zniknęły po wycofaniu grupy z Legimi.

        0
        • Robert Drózd pisze:

          Ale wypożyczonych, nie zakupionych? Bo zakupione raczej nie powinny znikać.

          0
          • Agnieszka pisze:

            Mówimy o książkach wypożyczanych w ramach abonamentu. W komentarzu niżej już napisałam, że po dokładniejszym sprawdzeniu potwierdzam, że przynajmniej w przypadku części książek to działa tak, jak opisała Ewa.

            0
  11. Ewa czupirek pisze:

    Możliwe, że zależy to od wydawnictwa lub wręcz konkretnej książki – a co Ci poznikało?

    U mnie właśnie te z GW Foksal zostały – dalej mogę czytać niektóre książki Marty Kisiel i Martyny Raduchowskiej (Uroboros) Miłoszewskiego z WAB (tu miałam pobrane te starsze). Mogę też czytać np. „Pi razy drzwi” z wydawnictwa Feeria (które teraz jest wyłącznie w ofercie płatnej). W wyszukiwarce na stronie natomiast wszystkie te książki wyskakują wyłącznie w sekcji „moja półka” – a gdy wejdę np. na te z Feerii, to nie ma przy nich napisu „Otwórz”, jak przy innych książkach, które jednak mam na półce. Ale są tam – przetestowałam przed chwilą. :-) I nie jest to kwestia tego, czy mam coś fizycznie pobrane.

    Możliwe, że w natłoku tego, co mam zachomikowane, mogło mi zniknąć coś, czego nie zauważyłam – dlatego jestem ciekawa, czy jest jakaś na to reguła.

    1
    • Agnieszka pisze:

      Przejrzałam dokładniej i jednak masz rację. Dużo książek mam nadal na półce i mogę otworzyć do czytania, np. właśnie dwie starsze książki Marty Kisiel z Uroboros, kilka dziecięcych z Wilgi, „Tylko Lola” z W.A.B. Zniknęli natomiast „Normalni ludzie” (W.A.B.), których na pewno miałam na półce. Co do innych tytułów, to już teraz sama nie jestem pewna, czy je zdążyłam dodać, czy tylko miałam taki zamiar, więc się nie będę upierać.

      0

Skomentuj asymon Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.