Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ponownie opowiedział się przeciwko niższej stawce VAT na e-booki.
Wczoraj (7 marca 2017) ogłoszono wyrok w sprawie C-390/15 RPO, którą jeszcze w 2015 zgłosił polski Trybunał Konstytucyjny na wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich. Do przeczytania sam wyrok oraz komunikat prasowy (PDF).
Polski RPO miał wątpliwości, czy zróżnicowane stawki podatku VAT są zgodne z zasadą równego traktowania. Trybunał stwierdził, że jednak ta zasada nie sprzeciwia się wykluczeniu treści cyfrowych z obniżonej stawki
Szczerze mówiąc, z obficie wypełnionego zdaniami wielokrotnie złożonymi komunikatu zrozumiałem niewiele, a wyroku nawet nie próbowałem zrozumieć. Dziennikarze się też nie wysilili, bo np. artykuł w Rzeczpospolitej powtarza w dużej części komunikat. Ale chyba najważniejszy jest fragment:
Ponadto uznanie, że państwa członkowskie dysponują możliwością stosowania obniżonej stawki VAT do dostawy książek cyfrowych drogą elektroniczną, tak jak jest to dopuszczalne dla dostawy takich książek na wszystkich nośnikach fizycznych, zagrażałoby spójności całości środka zamierzonego przez prawodawcę Unii, polegającego na wyłączeniu wszystkich usług elektronicznych z możliwości stosowania obniżonej stawki VAT.
Czyli nie można obniżyć, bo nie można.
To już nie pierwsza taka decyzja unijnego trybunału i na pewno nie zaskakuje. Dwa lata temu TSUE nakazał Luksemburgowi i Francji podniesienie stawki VAT na e-booki – gdy te chwilowo go obniżyły.
Pamiętajmy jednak o jednym. TSUE opiera swój wyrok na istniejącym stanie prawa unijnego, a ono może się zmienić. W grudniu 2016 pisałem o zielonym świetle jakie Komisja Europejska dała zrównaniu stawek VAT.
To samo przeczytamy na stronach RPO, w analizie która poprzedzała dzisiejszy wyrok.
Bez względu na to, jaki będzie wyrok TSUE w tej konkretnej sprawie, należy zaznaczyć, że argumenty podnoszone już wcześniej przez Rzecznika Praw Obywatelskich oraz inne podmioty znalazły już uznanie Komisji Europejskiej, podmiotu posiadającego wyłączną inicjatywę ustawodawczą w odniesieniu do legislacji Unii Europejskiej. W dniu 7 kwietnia 2016 r. Komisja Europejska przedstawiła Plan działania w sprawie podatku VAT – W kierunku jednolitego obszaru unijnego VAT. Czas na działanie (dokument COM(2016) 148 final), którego celem jest podjęcie na nowo dyskusji nad regulacją dotyczącą VAT, zaś dnia 1 grudnia 2016 r. ogłosiła projekt zmiany, przewidujący zrównanie stawek VAT na książki i czasopisma w formie elektronicznej i papierowej.
Dlatego możliwe, że ten wyrok niedługo przestanie mieć znaczenie.
Czytaj dalej:
- Dyrektywa Omnibus – co to oznacza dla kupujących e-booki i jak przygotowały się polskie księgarnie?
- Wieści z Legimi: Wszystkie abonamenty podrożały właśnie o 5 złotych, a w firmę inwestuje Wirtualna Polska
- Omnibus: pierwsze interwencje UOKiK w sprawie prezentacji cen w sklepach – wpłyną też na księgarnie?
- Iga Świątek zachęca do czytania książek. A na zdjęciu… czytnik!
- O tym jak narzędzia AI masowo korzystają z pirackich e-booków
- Księgarnia Inverso zakończyła działalność po czterech latach. E-booków nie sprzedawali już od maja
Kiedyś to Moskwa rządziła, teraz Bruksela – jak nie było niepodległości, tak nie ma nadal…
Pamiętam jak kiedyś w komentarzach przewidywałem, że polski rząd nie będzie wyrywał się przed szereg, jak ongiś np. Francja i poczeka z obniżką stawek na zmianę prawa unijnego. Rząd się zmienił na bardziej przekorny wobec Brukseli, przynajmniej deklaratywnie, ale nie zanosi się, żeby planował w najbliższym czasie obniżenie jakiegokolwiek podatku. Tak, że czekamy dalej.
Dziś nie ma dobrej pogody na obniżanie podatków. Z czegoś trzeba finansować wydatki państwa, które ostatnimi czasy są dość duże…
Za PO też nie było dobrej pogody.
Na obniżanie podatków nigdy nie ma dobrej pogody dla żadnej opcji politycznej :-(
Ogólnie zgoda. Ale akurat VAT z e-boków w Polsce to dla budżetu drobne na waciki. Przy jako tako zrównoważonym budżecie można chyba poświęcić „dla kultury”
Niekoniecznie. Przypomnę list ministrów: http://swiatczytnikow.pl/vat-na-e-booki-ministrowie-apeluja-akcja-thatisnotabook-na-twitterze/
Obecna minister Streżynska też poparła niższy VAT, czekają teraz na ruch KE. Przy obniżaniu stawek jest raczej obawa, żeby nie dało się szybko tej luki wykorzystać np. pakując w e-bookach filmy. :)
Dokładnie o to chodzi. O to, ze trudno cokolwiek przewidzieć, jak się technicznie i podatkowo wykorzystywać będzie media elektroniczne.
Można pytanie odwrócić: czy gdyby jakaś telewizja wpadła na pomysł pokazywać e-booki w paśmie telewizyjnym, to abonament za taki program też miałby być potraktowany obniżoną stawką VAT. Oczywiście że nie.
Przecież PiS może obniżyć podstawową stawkę VAT z 23% na 22%, albo nawet bardziej. Nie potrzebują do tego niczyjej zgody i jakoś tego nie robią.
Nie zrobią tego i nie zależy to akurat od opcji rządzącej.
W ekonomii są tylko dwie metody zwiększania kasy w budżecie: albo większe wpływy albo większe podatki.
Jeśli się sięga po zwiększanie podatków, to znaczy że się nie ma pomysłu na zwiększanie wpływów. Łatwo się podatki podnosi, ale kiepsko i trudno obniża. Najczęściej do obniżenia dochodzi dopiero na krótko przed wyborami i to tylko wtedy, kiedy nie ma widoków na wygraną :)
Przemek: „Kiedyś to Moskwa rządziła, teraz Bruksela – jak nie było niepodległości, tak nie ma nadal…”
Ta „Bruksela” o której piszesz to także Polska. Tak więc, jeśli piszesz – rządzi Bruksela, to tak naprawdę piszesz: rządzi (m.in.) Polska.
Prawo unijne jest stanowione przez państwa członkowskie. Ażeby jakieś prawo wprowadzić trzeba uzyskać poparcie innych państw.
Niewykluczone, że twoje marzenia o wyjściu z UE i „niepodległości” się ziszczą. Wtedy na własnej skórze będziesz się w stanie przekonać jak to jest, gdy jesteś poza towarzystwem. Może też spełni się twoje drugie marzenie i wróci Moskwa.
Spokojnie spokojnie rozpalony euroentuzjasto. Bo ten hurra optymizm może minąć szybciej niż się wydaje i wtedy okaże się że w telewizji zwyczajnie kłamali.
1) To nie Państwa tylko grupy wpływów rządzą unią, frakcje, układy oparte o biznes i wielkie pieniądze. A opowieści o sprawiedliwym i równym rządzeniu (albo o sprawiedliwym i mądrym królu) to brały mnie jak miałem 10 lat i słuchałem bajek o „na szczupaka rozkazanie”. Rosyjskich zresztą ale to bez znaczenia.
2) Niewykluczone że za 10-20 lat ta Twoja uwielbiana unia znajdzie się w nielada kłopotach z powodu swojej chorej politpoprawności i zastraszania własnych obywateli tą właśnie.
Żadna centralizacja władzy wpływów i układów nie jest dobra a to co mamy teraz zaczyna przypominać jakąś karykaturę Unii którą zaprezentowali jej twórcy.
@Pedro
„Spokojnie spokojnie rozpalony euroentuzjasto. Bo ten hurra optymizm może minąć szybciej niż się wydaje i wtedy okaże się że w telewizji zwyczajnie kłamali.”
1. Nie jestem euroentuzjastą tylko realistą.
2. Nie ma żadnego „hurra optymizmu” – mamy konkretną sytuację geopolityczną.
3. W telewizji cały czas kłamię, a ty jej za dużo oglądasz.
4. UE przeżyje, to najwyżej my możemy się nie załapać na nowe rozdanie. Wtedy szybko się przekonasz, jaka jest różnica między wschodem a zachodem.
A w kontekście e-booków nie słyszałem, aby jakikolwiek polski rząd proponował zmiany unijnego prawa (przekonując do tego inne kraje) w zakresie podatku VAT. Słyszałeś coś o tym?
Ja tylko słyszałem, że polski rząd pracuje nad wprowadzeniem stałych (odgórnie regulowanych) cen książek w księgarniach. Zapewne dotyczyć to będzie także e-booków.
http://mkidn.gov.pl/pages/posts/spotkanie-ws.-projektu-ustawy-o-jednolitej-cenie-ksiazki-7173.php
„Podczas spotkania wicepremier poinformował, że w związku ze stałym rozszerzeniem działań na rzecz czytelnictwa, które jest priorytetem MKiDN, pragnie włączyć się w pracę nad nadaniem projektowi ustawy ostatecznego kształtu, mając na uwadze ochronę polskiego rynku książki i interesu czytelników.”
„Wicepremier Piotr Gliński, dziękując za udział w spotkaniu, potwierdził potrzebę dalszych pilnych prac nad projektem oraz poprosił o przekazanie do MKiDN przez przedstawicieli środowisk związanych z polskim rynkiem książki i czytelnictwem uwag w sprawie ustawy w ciągu dwóch tygodni.”
Zatem książka pozbawiona formy fizycznej staje się usługą. Ciekawe, czy to tylko problem mentalny z akceptacją istnienia produktów cyfrowych, czy raczej efekt lobbingu – bo inaczej niż w przypadku książek, nikt raczej nie słyszał o „dozwolonym użytku” usług.
To właśnie wydawcy traktują książkę elektroniczną jako usługa – dlaczego we wszystkich polskich sklepach z e-bookami przed pobraniem książki muszę się zgodzić na rezygnację z prawa do zwrotu? W przypadku mediów papierowych mam tę możliwość.
Bo tego wymaga prawo – Ustawa z dnia 30 maja 2014 r. o prawach konsumenta, art. 38 pkt 13.
Paczpan, amazonu nie obejmuje to chroniące konsumenta prawo, więc można bez problemu zwrócić książkę już pobraną.
Po co w ogóle jest to prawo, skoro trzeba z niego zrezygnować przy zakupie?
To jest śmiechowe. Kupując na odległość mam ileś tam dni na zwrot bez podania przyczyny. Kupując coś w wersji elektronicznej jak chcę mieć możliwość skorzystania z tego prawa, to ok, ale książkę, znaczy się usługę, będę mógł pobrać dopiero po terminie przysługującym na zwrot. Czyli mam prawo do niczego. Wgłębiając się w niuanse prawne, zwłaszcza prawa autorskiego mam często wrażenie, że omijanie go i łamanie jest jedynym logicznym i racjonalnym wyjściem.
Przykre.
Ale tak samo jest na przykład z płytami CD czy DVD. Możesz je zwrócić tylko jeśli są nierozpakowane.
Nie tylko płyty. Bielizny przymierzonej też nie można
Nie wiem czy piszesz poważnie, na wszelki wypadek odpisze poważnie.
Generalnie przepisy dzielą się na 3 kategorie:
1. Takie, które obowiązują o ile strony nie umówiły się inaczej.
2. Takie, które są ważniejsze od jakichkolwiek zapisów umownych czy też regulaminowych.
3. Takie, które umowa może modyfikować, ale tylko na korzyść jednej strony (książkowy przykład to prawa pracownika).
Duży może więcej, dlatego Amazon udaje, że nie obowiązuje go prawo pracy czy prawo podatkowe.
A przy okazji zwracać można, ale lepiej nie zwracać:
https://www.theguardian.com/money/2016/mar/18/banned-by-amazon-returning-faulty-goods-blocked-credit-balance
No, nadużywanie zwrotu jest od dawna powodem do banowania, ale bez przesady – jeśli na kilkanaście książek zwrócimy jedną czy dwie, to na pewno nie będzie traktowane jako fraud.
Opisywałem tę zmianę gdy miała wchodzić:
http://swiatczytnikow.pl/przygotujcie-sie-na-zmiany-w-polskich-ksiegarniach-i-nie-tylko-juz-od-25-grudnia/
Generalnie ksiegarnie nie mają wielkiego wyboru (ani tym bardziej chęci), ale taką zgodę muszą zbierać.
Jak dojdzie do tego, że książki papierowe będą miały mieć stałą cenę, to będziemy jeszcze się cieszyć, ze nie zrównali ebooków z nimi. Bo jak rozumiem skoro ebook to nie jest książka w tym samym sensie, to tamta ustawa nie powinna dotknąć ebooków.
Wyrok TSUE nie zaskakuje, szczerze mówiąc byłbym zdziwiony gdyby był inny. I to jest wina nie tyle jakiegoś lobby, ile samych wydawców. Jeżeli nie traktują e-booków jako książki tylko usługę, bojąc się rynku wtórnego, to dlaczego TSUE miałoby robić inaczej.
Jak dla mnie mogliby obniżyć stawkę VAT na wszystkie usługi. Obawiam się jednak, że niewiele to zmieni w cenie e-booków. Teraz wysoką stawką VAT tłumaczy się wysokie ceny e-booków, później przy niższej stawce znajdzie się inny powód. Podobnie było z książkami tylko tłumaczenia inne.
Przecież ceny e-booków wcale nie są jakieś wysokie. Obawiam się, że takie opinie będą się ciągnęły dopóki, dopóty e-booki nie będą za darmo.
Ceny e-booków są zbliżone do cen książek papierowych, a przecież koszty wytworzenia (nie licząc oczywiście pracy autora) są dużo mniejsze, a przy większej ilości sprzedanych egzemplarzy prawie żadne.
W przypadku książek papierowych przede wszystkim produkcja, ale też transport i koszty punktów sprzedaży, to są bardzo duże pieniądze więc e-booki powinny być tańsze per se.
Druk książki to kilka procent ceny okładkowej.
Co do kosztów dystrybucji: jesteś pewien że Publio czy Virtualo życzy sobie mniej niż hurtownia plus empik? Lub dostawca narzędzi do sprzedaży b a własnej stronie www?
Może tu leży problem wysokich cen ebooków? Solaris sprzedaje bez pośredników i opłaca im się sprzedawać ebooko poniżej 10zł bez promocji.
Inna sprawa, że był kiedyś taki wątek na ŚCz, że lepiej sprzedają się ebooki przecenione z 30 na 15, niż wystawione po prostu za 15. Klient musi mieć silne poczucie, że kupuje okazyjnie, -50%, wow.
Kilka procent? Niestety mam już swoje lata i pamiętam co było mówione gdy drożały książki. Jeszcze o e-bookach w Polsce nikt nie myślał. Jakie to miały być koszty druku, składowania i transportu. A teraz okazuje się, że to nic nieznaczące kilka procent. To mam pytanie: wtedy byłem dymany na książkach czy teraz na e-bookach? Przepraszam za słownictwo.
Ktoś napisał wyżej, że e-booki nie są drogie. Ja uważam, że są. Dla mnie ta cena, która jest w promocji powinna dopiero być ceną wyjściową. Owszem, zdarzają się tanie e-booki, są też bardzo tanie książki, tylko co z tego. Okres gdzie czytałem wszystko, co podleci mam dawno za sobą. Teraz chciałbym poczytać to, na co mam ochotę a tu już tak różowo nie jest.
@asymoon: „Druk książki to kilka procent ceny okładkowej.”
W sposób oczywisty nie masz racji, bo tendencyjnie pomijasz masę kosztów, które występują w przypadku produkcji, dystrybucji i sprzedaży książki papierowej a nie ma ich w przypadku publikacji elektronicznej.
Przede wszystkim książka papierowa sprzedawana w księgarni potrzebuje sieci dystrybucyjnej, księgarni, półki w księgarni, itd. itp. Do tego dochodzi dodatkowe ryzyko, jeśli książka się nie sprzeda (w przypadku publikacji elektronicznej koszty składowania niesprzedanych egzemplarzy lub ich przemiału są praktycznie zerowe).
Dlatego koszty książki papierowej, która jest sprzedawana nie tylko w internecie, są znacznie wyższe niż te kilka procent. Gdyby tak było, to marża księgarni (tej fizycznej) byłaby niższa niż kilkadziesiąt procent.
Gdyby te koszty były tak niskie, to nie potrzeba byłoby marży dystrybutora, księgarni, drukarni, itd. itp.
Dystrybucja tez nie może być jakoś kosmicznie droga. Skoro za ok. 10 złotych mogę wysłać pojedyncza książkę w dowolne miejsce w Polsce, to dla firmy, która wysyła je tysiącami w ograniczoną (choć liczoną w setkach) liczbę miejsc musi to być rząd wielkości tańsze.
Właśnie o to chodzi, że w przypadku ebooków nie masz kosztów druku, hurtowni oraz księgarni, ale za to masz e-księgarnię, która bierze od wydawnictwa/kupującego tyle samo kasy co hurtownia + księgarnia w przypadku papieru.
Piszę tylko o kosztach druku, bo one w przypadku ebooków nie występują.
Oczywiście magazyn na papier itp. kosztuje, ale ma to odpowiednik w przypadku ebooków – fizyczny magazyn zastępujesz miejscem na serwerze, licencjami na system watermark itp. Więc nie można powiedzieć, że tych kosztów dla ebooka nie ma. Inna sprawa jak wysokie one są, ale ja nie o tym.
Mam nadzieję że teraz się rozumiemy.
„fizyczny magazyn zastępujesz miejscem na serwerze,”
I kolejny dyrdymał… Jakim miejscem na serwerze ? Składowanie 1 kopii (tak ! wyobraź sobie, że jest tam jedna kopia do której doklejają znak wodny w procesie generowania) porównujesz z kosztami składowania np 10 tysięcy egzemplarzy książki w suchym i zabezpieczonym magazynie ?? Serio ?
Co nam jeszcze zestawisz ? Jak daleko posuniesz się w generowaniu absurdów ?
„licencjami na system watermark”
Znowu gdybanie. Ile taka „licencja” kosztuje ? Płacą od egzemplarza czy też system mają kupiony po prostu dla całego wydawnictwa ? Znowu wróżysz z fusów ??
Myślę, zę takie porównania pokazują że dalsza dyskusja z Tobą to zwykła strata czasu….
@Pedro: dobra, przyznaję że nie wiem ile kosztuje miesięcznie przechowanie palety książek w suchym i zabezpieczonym magazynie.
Średni nakład książki w 2014 r. to ~3200 egzemplarzy, w 2016 pewnie kilkanaście procent mniej, ale nie chce mi się szukać.
„Druk książki to kilka procent ceny okładkowej.”
Masz jakieś twarde dane czy wróżysz z fusów bo to pasuje do Twojej tezy ?
Zależy co nazwiesz twardymi danymi. Tu jest stary wywiad, gdzie wydawca mówi o kilkunastu-dwudziestukilku: http://wyborcza.pl/1,75410,8324988,VAT_em_w_czytelnika.html
Tu jest nowszy artykuł o książkach w twardej oprawie, i z zestawienia wychodzi ok 22%:
http://wyborcza.pl/1,155287,16682517,Ile_to_kosztuje_i_dlaczego_tak_drogo__Ksiazka_w_twardej.html
Czytałem też post, bodajże Marcina Zwierzchowskiego (m. in. redaktora w wydawnictwie Prószyński), w którym twierdził, że można zejść sporo niżej w przypadku słabszego papieru i dużego nakładu (ala Coelho). Niestety forum na którym to było jest już wyłączone, więc nie zalinkuję.
Tu jeszcze z trochę innej beczki wyliczenie dla podręcznika szkolnego, gdzie w 20% mieści sie druk i transport:
http://wyborcza.pl/1,155287,15634486,Podrecznik_szkolny___ile_to_kosztuje_i_dlaczego_tak.html
@Doman: „Zależy co nazwiesz twardymi danymi. ”
Pośredników w przypadku sprzedaży książki papierowej jest więcej niż w przypadku e-booka. W ten sposób oprócz kosztów trzeba doliczyć także marże każdego z nich.
Ja znalazłem coś takiego. O e-bookach jest mętnie, ale z tekstu wynika, że na dzień dobry 50% kosztów jest mniej, a z pozostałych 50% jeszcze zdjąć koszt druku, dodać koszt sprzedaży na platformie oraz większy VAT.
http://pilipiuk.com/index.php/home/1274-o-cenach-ksiazek-wyjasnienie
„50% ceny okładkowej to koszt dystrybucji – marża księgarni & marża hurtowni. W tym zawiera się: koszt transportu drukarnia-hurtownia i hurtownia-księgarnia, czynsz który księgarnia płaci za lokal (tylko 10% księgarni ma własne pomieszczenie reszta wynajmuje!!!), płace sprzedawców i magazynierów, ZUS od ich pensji etc. I do tego jeszcze podatek wat za który „serdecznie dziękujemy” ćwokom z aktualnie rządzącej jaczejki.
Pozostałe 50% to przychód (nie mylić z zyskiem!!!) wydawnictwa. Z tego trzeba opłacić: koszt druku ok. 10%, koszt papieru ok. 10%, (+vat od kosztów druku) redakcję, korektę, skład, wynajem pomieszczeń, księgową, pensje pracowników, ZUS od tych wypłat, podatek CIT, oraz wypłatę dla autora (zazwyczaj ok 10% ceny zbytu wydawnictwa czyli 5% ceny okładkowej). Reklamy zazwyczaj się nie robi bo brak na to funduszy. A oczywiście wydawnictwo powinno generować jakiś zysk netto – bo po to się prowadzi interesy żeby był jakiś choćby symboliczny zysk.
Takie bajery jak złocone literki tytułu, punktowy lakier na okładce, tłoczenia, skrzydełka etc. to kompletne grosze, a przy naprawdę dużych nakładach można wytargować dorzucenie ich gratis.
W przypadku e-booków odpada koszt druku ale za to jest wyższy vat – aż 22% ceny finalnej, oraz są dość wysokie koszta płacenia np. przez SMS. Kosztuje też umieszczanie ich na platformach do sprzedaży przez net. „
Nie są, zgodzę się. Inna sprawa, że wyjściowa cena książki papierowej jest wysoka jak na standardy minimalnej pensji :-(
Ale jak to w życiu bywa są wyjątki. I bardzo irytujące jest, jak ebook jest droższy od papierowego wydania w albumowej wersji :-/ A zdarzają się takie akcje.
Niższego VAT-u nie będzie, ale za to znowu dłubią nad jednolitą ceną książki.
Spokojnie, według pomysłodawców stała cena ma spowodować wzrost czytelnictwa*, a to jest obecnej władzy nie na rękę ;-)
*) wiem, że to pobożne życzenia, ale naprawdę widziałem taki argument.
To nie jest też tak, że Polska tego podatku nie może obniżyć mimo wszystko. UE co prawda nakaże przywrócenie poprzedniego stanu podatku, ale rząd może to po prostu olać i nie pójdą za tym żadne konsekwencje. UE poza gadaniną i wnioskami nie może zrobić nic.
No nie wiem. Taka Francja zgodnie z wyrokiem TSUE w 2016 podniosła VAT na e-booki do 20%: https://www.tmf-group.com/~/media/files/pdfs/vat documents/2016 vat rate changes in europe_table_digital.pdf
Ciekawe co z sytuacją jak księgarnia jest poza terenem UE ?
Czy są kraje gdzie stawka VAT na ebooki wynosi 0 % ?
Jeżeli księgarnia jest poza UE, a robisz w niej zakup, to pobierany jest VAT odpowiedni dla danego kraju. Patrz Amazon.
Ale to chyba zależy. Jeśli kupujemy e-booka z Amazonu, sprzedaje go nam jego europejski oddział i nalicza VAT. Nie zauważyłem, aby VAT był doliczany np. do e-booków z O’Reilly. Nie wiem jak z Kobo.
Jeżeli siedziba sprzedawcy lub oddział prowadzący sprzedaż jest na terenie UE, to podatek naliczany jest według lokalizacji nabywcy. Polscy urzędnicy są jak zwykle ponad prawem i potrafią zafundować podatnikowi niezapomniane przeżycia jak towar zakupi na Amazonie, fakturę ma z kraju UE a wysyłka jest z Polski… Jeżeli sprzedawca jest poza UE to wydaje mi się że VAT jest obliczany według stawek kraju w którym sprzedaż się odbyła.
Może ktoś wie jak to wyglądało kiedy zamówienia na ebooki realizował Amazon USA ? Wiem że w księgarni KOBO cena potrafi się zmienić w zależności od wybranego kraju, czasem warto sprawdzić przed zakupem ;-)
Ale e-booki cały czas kupujemy w Amazonie: http://swiatczytnikow.pl/ceny-e-bookow-w-amazonie-czyli-jak-to-zamiast-luksemburga-znalezlismy-sie-w-polsce/ – tyle że kiedyś naliczali podatek luksemburski (15%), a teraz polski (23%).
Sorry. Miałem na myśli czasy kiedy podawało się adres w USA… ;-) (mam alibi, pierwszy zakup czytnika miałem faktycznie na adres w Tampie).
Wtedy nie był wliczany VAT UE ani „przesyłka poza USA” (czasem redukowało to dość znacząco cenę ebooka). Doczytałem się że Cypr i Szwajcaria odpadają na lokalizację księgarni.
Witam, jestem nowym użytkownikiem czytnika. Mam pytanie – czy pobieranie ebooków ze strony chomikuj jest nielegalne, czy narusza prawo ? Jeśli tak to który paragraf KK tego dotyczy ?
Nie narusza prawa, ale łamie przykazanie siódme.
Na szczęście jestem ateistom. Więc można pobierać , to dobrze. A poza tym kradzież jest przestępstwem, więc narusza prawo – więc przeczysz samej sobie. Jeśli nie narusza prawa nie jest kradzieżą tym samym.
Spójrz na to inaczej: czy jeśli wykonasz jakąś pracę, a pracodawca ci nie zapłaci, to nie jest to wg ciebie kradzież i taka sytuacja jest OK? Załóżmy że nie podpisałeś żadnej umowy, nie chroni cię więc prawo pracy.
Potraktuj korzystanie z chomikuja nie jak na łamanie siódmego przykazania mojżeszowego, ale grzech wołający o pomstę do nieba (do sprawdzenia w wiki).
Z tego co słyszałam (chociaż mogę się mylić): na pewno nielegalne jest umieszczanie ebooków, do których nie masz praw.
Ty jako użytkownik ściągając nie masz obowiązku sprawdzić, czy ktoś kto wrzucił ebooka na chomikuj miał do tego prawo. Co oczywiście nie zmienia faktu, że mogę Cię zapewnić, że 99,9% ebooków na chomikuj jest nielegalnych. Także kwestia Twojego własnego sumienia, czy chcesz korzystać z nielegalnego źródła ebooków czy nie.
Osobiście uważam, że jednak nie należy tego robić z szacunku dla autora/wydawnictwa, a także jeżeli chcemy aby wydawcy nie zapominali o wersjach elektronicznych książek, to warto przypominać im o tym rynku właśnie poprzez kupowanie z legalnych źródeł.
Tyle ode mnie, a zapewne zrobić jak zechcesz ;)
Jest jeszcze drugi aspekt tej sprawy: znalezienie dobrze sformatowanego ebooka na chomikuj niemalże graniczy z cudem (wiem, bo szukałam kiedyś książek, które przestały być dystrybuowane w wersji elektronicznej). Więc zgodnie z zasadą, czy nie warto jednak wydać te 10-15 zł i mieć książkę szybko i od razu dobrze sformatowaną?
Temat opisany tutaj: http://swiatczytnikow.pl/kindle-i-pirackie-pytania-torrenty-chomiki-sciaganie-e-bookow/
Karalne jest tylko udostępnianie.
Każde złamanie prawa jest karalne, jeśli czyn nie jest karalnym nie jest złamaniem prawa.
Usunąłem wątek na temat legalności ściągania z chomika. Wszystko na ten temat zostało powiedziane, na tym blogu NIE zachęcam do korzystania z e-booków udostępnionych nielegalnie.
Duża dyskusja była tutaj: http://swiatczytnikow.pl/wszystkie-nasze-pirackie-hipokryzje/
Offtop
Mam problem, otóż musiałem ściągnąć książki zakupione w Świecie Książki na telefon i wysłać mailem na czytnik. Zawsze działało. Teraz nie dochodzi. Jest też inna kwestia, czynnik zarejstrowany jest w amerykańskim Amazonie, teraz z automatu przekierowuje mnie na stronę niemiecką, tyle że tam nie ma tak moich książek wysłanych jako dokumenty osobiste, co gorsze nie ma również czynników. Co można zrobić w takiej sytuacji, bo chmura działa normalnie.
W którym miejscu przekierowuje Cię na stronę niemiecką?
Na koncie https://www.amazon.com/myk/ możesz się zalogować? Jaki masz kraj po wybraniu „Country Settings” lub „Ustawienia kraju” na DE?
Wyglądało to tak, zarówno z poziomu telefonu, jak i komputera przy próbie logowania w domenie com, przekierowuje na stronę niemiecką. W niemieckim Amazonie n, na moim koncie nie mam w ogóle urządzeń i wysłanych książek. Przy wybraniu strony amerykańskiej mam urządzenia i dokumenty, ale już książki wysłane mailem z konta gmail i poczty onetu nie pojawiają się w chmurze. Tak jakby nie dochodziły, choć oba adresy są w bazie dopuszczonych adresów własnych.
Mam nadzieję, że autorzy ustawy o jednolitej cenie książek też pójdą tym tokiem myślenia i nie włączą do niej e-booków. Przecież to nie książki a usługi.