Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Niższy VAT na e-booki i audiobooki już od 1 listopada 2019. Co się (nie) zmieni?

Przez ostatnie dni rozmawiałem z wydawcami i księgarniami, pytając o to, jak idzie im przygotowanie się do obniżki stawki VAT i jak to odczujemy jako czytelnicy.

Zrównanie podatku VAT za książki elektroniczne i papierowe nastąpi 1 listopada 2019.

W lipcu odpowiednią ustawę przyjął Sejm, w sierpniu przeszła przez Senat i podpisał ją prezydent. Cała batalia o obniżenie VAT trwała około dziesięciu lat i wymagała wcześniejszej zgody Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej. Wreszcie dochodzimy do końca.

Teraz zbieram, czego się dowiedziałem i czego się domyślam.

Co zmienia się 1 listopada

Przypomnę, że zamiast dotychczasowej, wyższej stawki VAT na książki elektroniczne, czyli 23%, będziemy mieli teraz dwie:

  • 5% na e-booki i audiobooki
  • 8% na e-prasę

Zmiana stawek VAT to jest spora praca dla księgarń, bo wymaga nie tylko zmiany w systemach księgowych, ale i osobnych ustaleń z wydawcami.

Nie zdziwiłbym się, gdybyśmy 1 listopada dowiedzieli się, że jakaś księgarnia się zamknęła… Tak było w maju 2018 gdy na parę dni przed wejściem przepisów o RODO pożegnaliśmy się z pewnym sklepem, który nawet w ostatniej chwili przyspieszył swoje odejście, żeby tylko nie przekroczyć feralnej daty…

5% także na audiobooki, co z subskrypcją?

Pewne wątpliwości dotyczące zmian VAT dotyczyły audiobooków. Bo książek audio  ustawa nie wymienia wprost. Jednak jak dowiedziałem się – wszystkie księgarnie będą traktowały audiobooki jako książki elektroniczne i naliczą w ich przypadku 5%. Dopytywali się w ministerstwie, mają ekspertyzy prawne, żeby tak rozumieć przepisy ustawy.

Nowa stawka nie obejmie jednak części publikacji, np. podcastów lub innych, nie zawierających tekstów opublikowanych wcześniej w formie pisemnej. Te będą wciąż miały 23%. Tu różne księgarnie mogą się różnić podejściem, bo jak np. określić kurs językowy audio? Jest to audiobook, ale nie zawsze jest to elektroniczna adaptacja kursu papierowego.

Nie miałem pewności, jak zachowają się dostawcy subskrypcji (np. Legimi, Storytel czy Empik Go). Można było przypuszczać, że prawdopodobnie zostanie 23%, bo nie kupujemy samych audiobooków czy e-booków, a usługę ich udostępniania. Dostałem jednak informację z Legimi, że przechodzą na 5% – z tym, że cena abonamentu dla klienta nie ulegnie zmianie.

Co z cenami?

Najważniejsze pytanie, które każdy sobie zadaje, to czy zmienią się ceny e-booków?

Pełną odpowiedź na to pytanie będziemy znali dopiero w listopadzie, bo jak donoszą mi księgarnie, wydawcy różnie do tego podchodzą, co jest zresztą dla sklepów sporym bólem głowy.

Z reguły jednak ostateczne ceny w księgarniach ustalane są brutto i jeśli wydawca/księgarnia nic nie zmienią – ceny pozostaną takie same. Zmieni się tylko cena netto.

Czy zmienią się „ceny okładkowe”, albo te, które widzimy w księgarniach bez promocji? Dla starych książek na pewno nie. Dla nowych być może – choć nie sądzę, aby były to duże zmiany.

Pamiętajmy o jednej z głównych ról ceny okładkowej w przypadku e-booków. Otóż jest ona kotwicą, na której trzymają się promocje. Abyśmy mogli ucieszyć się z promocji 50%, ta obniżka musi być od jakiejś konkretnej kwoty. Jeśli cena okładkowa się obniży, wtedy promocje będą procentowo mniejsze i – przynajmniej z pozoru – mniej opłacalne dla klienta. Pisałem o tym kiedyś dokładnie w artykule na temat ceny 9,90 zł.

Z drugiej jednak strony – jeśli w księgarniach nie ma promocji, to ceny „standardowe” są wysokie. Dlatego inny scenariusz, który wydaje mi się bardziej prawdopodobny jest taki, że domyślnie książki w wielu księgarniach będą z jakąś obniżką. Już tak jest często, że w zasadzie wszystkie książki mają obniżkę 5-10% do ceny okładkowej.

Tak więc być może wreszcie e-booki „bez promocji” nie będą się wydawały tak drogie w stosunku do papieru.

A co z cenami promocyjnymi? Nie, nie ma co się łudzić, że książka za 9,90 zł będzie za parę dni kosztować 8,70 zł albo 8,50 zł. Przecież dycha to wciąż bajecznie atrakcyjna cena na wiele tytułów.

Cena 12,90 zł czy 15,90 zł za e-booka też nie jest ustalana dlatego, że mamy taki a nie inny podatek, tylko że takie ceny są atrakcyjne dla czytelników. Pamiętajmy, że w przypadku książek papierowych są to wciąż kwoty bardzo niskie. Za tyle to kupujemy papier, jak wydawcy czyszczą magazyny, albo dyskonty wyprzedają resztki z hurtowni. Wtedy owszem, w Carrefourze w koszu leżą fajne tytuły po 9,90 zł, ale… za pół roku nie dostaniemy ich już nigdzie.

Szansa na większą opłacalność e-booków

Może powstać zatem pytanie: o co właściwie walczyliśmy, skoro ceny się nie zmieniają?

Od roku 2010 pisałem na tym blogu o absurdzie utrzymywania dwóch różnych stawek VAT i tym, jak wysoki VAT przydusza wydawanie e-booków w Polsce. Artykułów o VAT na e-booki jest na Świecie Czytników ponad trzydzieści! O zmiany apelowała Polska Izba Książki, wydawcy, księgarze i czytelnicy. Niestety wprowadzenie innych stawek blokowały przez długi czas regulacje unijne.

W zasadzie przez te wszystkie lata wysoka stawka VAT była podstawowym argumentem dla wydawców, aby nie robić wersji elektronicznych.

Jakiś czas temu przytoczył go Michał Szafrański, który na dość sporych liczbach pokazał, że e-booki mu się nie opłacają, właśnie przez VAT. Można się na to wkurzać, ale ciężko polemizować z liczbami.

Dodajmy, że e-booki zwykle są tańsze niż papier (tego oczekują kupujący), dlatego jeśli dołożymy podatek – zarobek z jednego e-booka był wyraźnie niższy niż z książki papierowej. To była przyczyna, dla której wielu wydawców obawiało się „kanibalizacji” papieru przez e-booki. Myśleli sobie tak – jeśli osoby, które kupowały papier przerzucą się na e-booki, to sprzedamy tyle samo egzemplarzy, a zarobimy mniej. Stąd była ta obawa przed pokazywaniem e-booków na targach książki.

Po latach okazało się, że to nie jest prawda i scenariusz kanibalizacji się nie sprawdza. E-booki kupują często ludzie, którzy nie chcą lub nie potrzebują wersji papierowej, bo np. nie mają miejsca na półkach, albo cenią sobie znacznie wygodę lektury na czytniku.

Jednak przez te mniejsze zarobki na egzemplarzu, e-booki były traktowane często po macoszemu. Niby wydawcy je mieli, ale nie zawsze się tym chwalili.

Teraz zarobią więcej, czyli… tyle ile samo, co na książkach papierowych. No to przepraszam, mamy mieć im za złe, że będzie im się w końcu opłacało? Niedawno zresztą słyszałem, że pewien wydawca znany z awersji do e-booków rozważa wreszcie wypuszczenie paru tytułów w wersji elektronicznej. Ciekaw jestem, czy to się sprawdzi.

Wyjątek: Amazon

Sądzę że pewnym wyjątkiem będą tutaj e-booki z Amazonu, które powinny wyraźnie stanieć, bo tam ceny wyliczane są od podstawy netto. W Stanach nie ma VAT, są co najwyżej podatki stanowe – podatek VAT doliczany jest na etapie zakupu przez europejski oddział Amazonu. Pisałem o tym dokładniej parę lat temu, gdy Amazon zmienił rozliczanie VAT ze stawki luksemburskiej na polską. I skoro stosowali 23%, teraz powinni 5%.

Dotąd mieliśmy tak, że w przypadku e-booka za $1,99 – cena wynosiła $2,45. Te dodatkowe 46 centów to właśnie polski VAT. Jeśli Amazon nie zaśpi, to w listopadzie takie książki będą kosztować $2,09.

Podobnie dla tych książek, które w Stanach są w (promocyjnej!) cenie $9,99 – u nas będą kosztować teraz $10,49 – a nie $12,29. To oznacza już konkretne oszczędności.

Podsumowanie

Kluczem do zrozumienia zmian w VAT jest to, że sytuacja przed 1 listopada 2019 była nienormalna.

E-booki z natury były tańsze niż papier, ale udział podatku w ich cenie był znacznie wyższy. Można powiedzieć, że wszyscy płaciliśmy karę za to, że kupujemy e-booki.

No i teraz wracamy do normalności.

Co do cen, sądzę, że prędzej czy później lekkiej obniżce ulegną ceny „standardowe”, jakie widzimy bez promocji, co pozwoli sensowniej konkurować z papierem. Jeśli chodzi o ceny promocyjne – e-booki są w Polsce bardzo tanie i nie widzę naprawdę powodu, abyśmy musieli narzekać.

PS. W nocy z czwartku na piątek większość księgarni będzie przełączała się na nowy VAT, dlatego lepiej nie robić tam wtedy zakupów. Również ceny w porównywarce przez pierwsze dwa dni mogą nie być zawsze aktualne.

Autor zdjęcia: Nikodem Nijaki, CC BY-SA 3.0. Waga ma symbolizować podatkową równość wszystkich form książki. ;-)

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

92 odpowiedzi na „Niższy VAT na e-booki i audiobooki już od 1 listopada 2019. Co się (nie) zmieni?

  1. łazęga pisze:

    Pamiętam komentarze wydawców, że eBooki są drogie, bo jest wyższy VAT…

    10
    • Robert Drózd pisze:

      No to teraz cena niepromocyjna spadnie z 29,90 do 25,90 zł. Kupisz, czy będziesz jak dotąd czekał, na obniżkę np. do 14,90 zł? :-)

      Bo te komentarze to były wtedy, gdy na e-booki (jeszcze z DRM) nie było żadnych promocji.

      2
      • łazęga pisze:

        W przypadku Woblink i jego „10” to robi różnicę ;) I 40% zniżki na Nexto też.

        0
      • Tomek pisze:

        Żeby tylko nie było jak z tą czekoladą w 1984 Orwella… Ja tam jestem ciekaw czy te obecne ceny rzeczywiście spadną czy też zostaną na obecnym poziomie a zwiększy się… marża?

        0
  2. mivael pisze:

    W tekście jest jeden mały błąd. Otóż ustawa ma przepis a nie zapis (zboczenie prawnika).

    2
  3. kudl4t4 pisze:

    A jak się to ma do na przykład safaribooksonline?
    Czy wykupując subskrypcję zapłacę 5% VAT czy też 23%?
    Pewnie się okaże po 1 listopada.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      A w tym momencie płacisz w ogóle VAT przy subskrypcji safari? Bo jak firmy sprzedają e-booki/dostęp bezpośrednio z USA, to nie powinny niczego naliczać.

      2
      • maaaruda pisze:

        Ostatnio nałożono obowiązek płatności VAT na zagraniczne firmy sprzedające subskrypcje do Polski, tak się stało np. w przypadku Scribd. Ale już za listopad jest tylko 5% podatku, w odróżnieniu od 23% za październik. Postawa Legimi jest w tym świetle bardzo nie w porządku.

        0
  4. Peet pisze:

    „Teraz zarobią więcej, czyli… tyle ile samo, co na książkach papierowych. ” To też tak trochę dziwnie napisane.

    2
  5. miko pisze:

    Ehhh Polska. Gdyby VAT w druga stronę podniesiono np na 25% na drugi dzień wszędzie byłyby podwyżki. Przy obniżce już do obniżki nikt się nie kwapi. Podobnie jest z cenami paliw. Legimi nie obniży abonamentu a już miałem dokonać subskrypcji. Teraz to się mocno zastanowię czy nie lepiej jest mi wejść w Nexto Premium

    19
  6. W. pisze:

    Liczę na ten Amazon. Mam specjalnie odłożoną taką ciut droższą książkę do „uroczystego” zakupu u nich z niższym VAT-em. :)

    12
  7. tomeekkkk pisze:

    Ja uważam , że to umocni sytuację finansową wydawnictw i to się przełoży na niechęć do dawania lepszych promocji, no bo po co dawać więcej jak nie musimy oddwać towaru za bezcen, bo mamy kasę. A te wielkie obniżki były wymuszone sytuacją wydawnictw – teraz będzie na odwrót lepsza sytuacja – gorsze obniżki dla klienta. Ja uważam , że klienci na tym tylko stracą.

    Wydawnictwa też nie rozumieją , że dostarczają ebooka, który jest towarem w pewnym sensie wadliwym, bo nie ma się prawa własności i jego sprzedaży, więc zrównanie cen jest nieuzasadnione teraz bardzo często ta różnica to kilka procent w stosunku do papieru kupionego na promocji w księgarni

    8
    • Jola pisze:

      „Wydawnictwa też nie rozumieją , że dostarczają ebooka, który jest towarem w pewnym sensie wadliwym, bo nie ma się prawa własności i jego sprzedaży”

      A kto ci takich głupot naopowiadał?

      2
    • Magdalaena pisze:

      dlatego ja wolę nie kupować poszczególnych ebooków tylko abonament w Legimi

      1
  8. Miko pisze:

    Dziwią mnie jeszcze porównania legimi do netflixa dla książek. Uważam ze legimi jest stanowczo za drogie. Przykład ? W ciągu 24 godzin jesteśmy spokojne w stanie obejrzeć 12-15 filmów. Ile przeczytamy w tym czasie książek 1 – 2? a ceny subskrypcji bardzo zbliżone

    3
    • zipper pisze:

      Może potrzebny kurs szybkiego czytania. Albo czytać każdym okiem osobną książkę?

      Tak absurdalnego argumentu jak przeliczanie liczby konsumowanych jednostek kultury na godzinę to jeszcze nie słyszałem.

      27
    • Doman pisze:

      Ale ten argument dowodzi, e książki są zbyt tanie czy bilety do kina zbyt drogie?

      2
    • gom1 pisze:

      „Uważam ze legimi jest stanowczo za drogie”

      Czy możesz napisać jaka kwota byłaby dla Ciebie satysfakcjonująca?

      (przypomnę: podpisując cyrograf na 12 miesięcy, nielimitowany dostęp do e-książek kosztuje w Legimi 32,99 PLN miesięcznie)

      3
      • Sylwia pisze:

        Przypomnę, że w sieciach telefonicznych Legimi jest za 20 zł (i to bez podpisywania cyrografu)! Więc serio, jest to koszt jednego e-booka, naprawdę trudno oczekiwać, żeby było jeszcze taniej.

        A co do porównania do Netflixa: ilekroć szukam na Netflixie jakiegoś filmu (i to wcale nie najnowszego, ale sprzed np. 10 lat) to go tam nie ma (znajduję zwykle co dziesiąty film, którego szukam). Jeżeli zaś chodzi o książki na Legimi, to może co piątej nie jestem w stanie znaleźć. Więc jak dla mnie, to Netflix jest zdecydowanie przereklamowany…

        12
      • Miko pisze:

        25-29 pln byłoby ok i nie mówię tu o cyrografie bo ten mnie nie interesuje. Zauważ ze w wersji na kindle kosztuje 4 dychy i masz 7 książek do wyboru. T-mobile i play jakoś są w stanie zaoferować w takiej cenie dostęp.

        0
        • gom1 pisze:

          > 25-29 pln byłoby ok

          Jestem bardziej niż pewien, że gdyby to było 25 PLN, również pojawiłyby się głosy narzekania, że „za drogo”. Świetnym przykładem jest Spotify.

          A cztery dychy za nielimitowany dostęp do książek miesięcznie to naprawdę bardzo atrakcyjna kwota. Jeśli kogoś na to nie stać… obawiam się, że w tym momencie problem dostępu do tanich e-booków nie jest największym problemem dla tej osoby.

          2
          • Milosnik welny pisze:

            Abonament za ogladanie
            Abonament za czytanie
            Abonament za sluchanie
            Abonament za photoshopa
            Abonament za windowsa
            Abonament za offica
            Abonament za steama

            Barany sa strzyzone.

            0
          • Sam pisze:

            Prosta metematyka pokazuje, że nielimitowany abonament opłaca się tylko osobom, które czytają więcej niż 1 książkę tygodniowo (pomijając osoby posiadające kindla).

            1
            • Sylwia pisze:

              Za 20 zł miesięcznie?! Opłaca się już jeżeli się czyta jedną książkę miesięcznie. Bo jedna książka bez promocji kosztuje więcej niż 20 zł.

              1
    • Magdalaena pisze:

      ale clou jest takie, że w cenie abonamentu możesz oglądać / czytać non stop. I legimi jest tańsze niż Netflix.

      0
    • baltin pisze:

      Kolega specjalnie trolluje, prawda?
      Że niby nie zorientujemy się, że obejrzenie tych rzekomych 15 filmów będzie mogło trwać tyle samo ile przeczytanie wywołanych dwóch książek?
      Albo lepiej – Netflix jest zły/dobry, bo w ciągu 24 zdążę obejrzeć tylko 2 sezony serialu, a filmów mógłbym obejrzeć z 10!1jedenjeden

      3
  9. sidi pisze:

    Jako konsument finalny, który płaci cały ten VAT w cenie książki, to liczę, że e-book będzie kosztował teraz mniej. Dla wydawcy nie powinno być żadnej różnicy, bo i tak powinien dostać finalnie tyle samo. Boję się jednak, że, kosztem klienta, wydawcy podniosą ceny netto i przy mniejszym podatku na jedno wyjdzie. Nie za bardzo rozumiem to tłumaczenie o promocyjnych cenach. Jeżeli książka teraz kosztuje (dla uproszczenia) 10 złotych netto, to po promocji 50% wydawcy po odprowadzeniu VATu i tak zostaje 5 pln, niezależnie od tego czy pierwotnie oferował po 12,30 brutto czy po 10,50. A mnie jako kupującego taka różnica może przekonać do zakupu bez promocji. Poza tym to nie podatek jest największym problemem w cenie e-booka tylko koszty dystrybucji. Nie rozumiem dlaczego dystrybutor dostaje taki sam procent za dystrybucję fizycznej książki jak za dystrybucję wersji elektronicznej.

    7
    • Jaykob pisze:

      True… True… Wychodzi polskie cwaniactwo. Wydawcy sami uwalą sobie rynek i wejdzie taki książkowy Steam, Netflix, iTunes, zrobi ceny, jak należy i będzie piszczenie, że przyszedł zachodni koncern i nie mamy pieniędzy. Polską książkę elektronicznie może wydać równie dobrze polski wydawca, jak i ten amazonowy. Przypomina to paradoks z ceną energii elektrycznej, niski koszty kWh wysokie koszty dystrybucji. Ale niech rośnie nam ten rak, niech rośnie… na samym końcu będą najwyżej zwolnienia oraz płacz, mnie to nie dotknie, gdyż równie dobrze mogę czytać książki polskie z Amazona, jak i w języku Szekspira cała resztę literatury.

      6
  10. BF pisze:

    „Nowa stawka nie obejmie jednak części publikacji, np. podcastów lub innych, nie zawierających tekstów opublikowanych wcześniej w formie pisemnej. Te będą wciąż miały 23%.” – czy mógłbyś więcej o tym dać znać, czy to interpretacja MF, że wydanie audiobooka bez wersji tekstowej nie jest możliwe do vat 5%, czy opinie komentatorów?

    1
    • Robert Drózd pisze:

      Przedstawiciele dwóch księgarni mówili mi, że mają takie opinie prawne, że nie mogą tu dać 5%. Ale czy dostali takie wytyczne z ministerstwa to nie wiem. Pewnie będą publikowane jakieś interpretacje indywidualne do Izb Skarbowych.

      1
      • BF pisze:

        Koniec końców, aby był vat 5% na audiobooka lub e-booka to wcześniej powinna być książka.
        Tworzę książkę nagrywając audio (np. wywiad-rzeka) i nim sprzedam to jako audiobook, to potrzebuję to wydrukować, bo ustawa mówi „dostarczanie drogą elektroniczną publikacji, o których mowa w…”.
        Reasumując, jeśli chcę sprzedawać audiobooka (albo e-booka), to najpierw potrzebuję wydrukować choćby jeden egzemplarz, który będzie miał znamiona książki. Też tak to rozumiesz?

        1
  11. Marzyciel pisze:

    Może w końcu Vesper by wszedł w ebooki.

    2
  12. zipper pisze:

    Jak dla kogoś obecne ceny e-booków (w promocji) są za wysokie, to może wybrał nieodpowiednie hobby? Nie wiem tylko, jakie byłoby odpowiednie, bo zbieranie znaczków też drożej wyjdzie od czytania książek…

    7
    • Hej hej pisze:

      Coś mi się zdaje, że z kolei Ty bogaty koleżko wybrałeś złe forum. Tutaj staramy się nie obrażać.

      8
    • Sholay pisze:

      To co osłabia, to ceny poza promocją.
      W sumie było to tak często wałkowane, że szkoda czasu powtarzać.

      Ale ja to tylko z loży szyderców piszę, bo polskich e-booków niemal nie kupuję. Polskie książki kupuję niemal wyłącznie z papieru.

      &

      1
      • zipper pisze:

        Byłbym gotowy się zgodzić, ale każdy, kto ma czytnik e-b0oków już jakiś czas, raczej wie, że ceny e-booków poza promocją są „dla beki”.

        Tak jak ceny katalogowe większości produktów kierowane dla firm są tylko dla żartu, a absolutnie każdy kupuje z rabatem.

        12
        • Tomek pisze:

          „Tak jak ceny katalogowe większości produktów kierowane dla firm są tylko dla żartu, a absolutnie każdy kupuje z rabatem.”

          Masz rację ale źle to napisałeś. Rabat dla firm i jego wysokość zależy od progów zakupowych jakie osiąga dana firma tj. czym więcej kupujesz od jakiejś firmy tym lepsze ceny u niej masz.

          0
    • asymon pisze:

      Warto zacytować klasyka:

      Moim zdaniem książka nie powinna kosztować więcej od flaszki wódki. Człowiek musi mieć przecież jakiś wybór!

      29
      • Tomek pisze:

        Tylko, że w przypadku książki, zawsze wiesz kiedy się skończy a w przypadku flaszki wódki zawsze jest to wielkim zaskoczeniem.

        4
  13. mazdac pisze:

    „Z reguły jednak ostateczne ceny w księgarniach ustalane są brutto i jeśli wydawca/księgarnia nic nie zmienią – ceny pozostaną takie same. Zmieni się tylko cena netto.”
    Chyba nastąpiło zamienienie brutto / netto (w przypadku towarów brutto oznacza całkowitą cenę dla kupującego, a w przypadku płacy całkowity koszt zatrudnienia pracownika dla pracodawcy).
    Nie wyobrażam sobie aby przy tylu akcjach promocyjnych itd. ustalali cenę brutto…. można by zwariować od ilości tych ustaleń w czasie jednego roku :D

    0
  14. Aprzyokazji pisze:

    Niski VAT nic nie poprawi na rynku ebooków.
    Przede wszystkim trzeba uwolnić ebooki i stworzyć rynek wtórny. Czy ebook jest moją własnością czy nie? Aktualnie ebook jest jednorazowy: nie możesz odsprzedać, bo według największych wydawnictw w Polsce jest to nielegalne. A spraw precedensowych nie było na razie.

    6
    • Grześ pisze:

      Może i tak. Trzeba by tylko ustalić co to jest „egzemplarz” w przypadku ebooka i jak miałaby przebiegać jego odsprzedaż. Książkę papierową kupujesz raz i raz ją sprzedajesz, i już jej nie masz. Ebooka mógłbyś sprzedawać w nieskończoność i dalej z niego korzystać. Można wprowadzić jakieś zabezpieczenia techniczne, prawne itd – tylko czy z tego nie byłoby więcej problemów niż pożytku?

      4
      • asymon pisze:

        No właśnie na pytanie „jak to widzisz w praktyce” zwolennicy odsprzedaży ebooków zwykle nie są w stanie udzielić odpowiedzi.

        Też chciałbym ale wg mnie można to zrobić przez a\ bardzo restrykcyjny DRM b\ oświadczenie sprzedającego „jak babcię kocham, usunąłem wszystkie swoje kopie”. I żaden ze sposobów moim zdaniem nie jest dobry. Ale bardzo chętnie podyskutuję, bo może ktoś ma jakiś pomysł.

        6
        • Robert Drózd pisze:

          No, bez DRM nie da się tego zrobić. Inaczej będzie jedna legalna kopia, którą się będzie odsprzedawać i odsprzedawać, aż cena dojdzie do 1 grosza.

          2
        • Aprzyokazji pisze:

          Ja widzę dwie odpowiedzi, a mądre głowy pewnie wymyśliłyby dziesięć.

          1) Najłatwiej – niech zostaną znaki wodne (zakodowane imię i nazwisko, email – tak jak teraz), ale każda księgarnia, która trzyma twoje zakupione ebooki, powinna zezwalać na transfer ebooka na inne konto. Pal licho, nawet za drobną opłatą przesyłową. A ludzie sami się zorganizują.

          2) Blockchain – skoro można sprzedawać bitcoiny i są unikatowe i przypisane do jednej osoby (a jednocześnie niepodpisane!), to zastosowanie tej technologii do ebooków da ten sam efekt.

          PS. No i pamiętajcie, że tak samo kiedyś było z programami komputerowymi i już sądy w EU nakazały umożliwienie ich sprzedawania (razem z licencją). Tak samo płyta CD – możesz skopiować, trzeba założyć, że ludzie będą uczcili! Jeżeli piractwo nie będzie się opłacać, to nikt nie będzie tego robił.

          PS 2. A jeżeli nie da się odsprzedać to powinno to być odzwierciedlone w cenie!

          0
          • Robert Drózd pisze:

            Ad 1. No dobra, zostają znaki wodne, księgarnie mają funkcję do „przenoszenia” e-booka na konto drugiej osoby i zapisują wtedy znak wodny ponownie. Ale co z tego, skoro na czytnikach, dyskach i chmurach pierwszej osoby zostaną oryginalne kopie z jej znakiem wodnym?
            Ad 2. Nie znam się więc nie komentuję.

            Ad PS 2. – powiedzmy że książka papierowa kosztuje 30 zł, e-book 25 zł (a w promocji 15). Ile powinien kosztować e-book, aby brak możliwości jego odsprzedaży był „odzwierciedlony w cenie”?

            2
            • Tomek pisze:

              Ale kombinujecie… Jest znak wodny tj. podpisane imieniem i nazwiskiem pierwotnego kupującego to sprzedajesz i podpisujesz umowę sprzedaży z nabywcą w której oświadcza on m.in., że kupuje wyłącznie na własny użytek i nikomu jej nie udostępni chyba, że odsprzeda raz z pozbyciem się do niej praw (nowa umowa) kolejnej osobie. Gdyby taka książka pojawiła się później na „gryzoniu” i policja zapukała do Twych drzwi… pokazujesz umowę i do widzenia. Wiem, że to zawiłe ale ja tam innego rozwiązania zabezpieczającego sprzedawcę, póki co, nie widzę ;)

              0
              • asymon pisze:

                Nie zrozumiałeś. Taki przykład: Krzyś kupił w Publio ebooka, np. „Dewaluacja” szesnasty tom cyklu o Chyłce i Oryńskim autorstwa Remigiusza Mroza.

                Dwa dni później Krzyś sprzedał Hani ebooka, watermarki pliku w Publio wskazują teraz na Hanię. Jednocześnie Krzyś nie skasował pliku że swojego kindla, bo książki jeszcze nie przeczytał. Hania też pliku nie skasowała, choć tego samego dnia sprzedała go Joli i watermark wskazuje już na Jolę.

                Co prawda oboje, tj. Krzyś i Hania, kliknęli w formularzu sprzedaży, który przygotowali informatycy Publio „oświadczam że zrzekam sie własności posiadanego eboooka i usunąłem wszystkie kopie pliku” ale nie usunęli, bo książki jeszcze nie przeczytali, ale nie ma problemu z otwarciem pliku na dowolnym urządzeniu czytającym epub, np. lodówce z wyświetlaczem.

                I co, policja ma wchodzić i sprawdzać kto gdzie ma jaki pliki na nośnikach fizycznych, żądać haseł do chmury gdzie mogą leżeć ebooki (ale też np. wakacyjne zdjęcia żony Krzysia, w stroju niekompletnym)? A co jeśli ktoś jednak w dobrej wierze zaznaczył że oświadcza, ale policja znalazła plik na jakimś zapomnianym pendrive-backupie?

                Gdzie tu zysk dla Publio i pana Remigiusza? Obecnie sprzedadzą plik trzem osobom, a tu tylko jednej.

                3
              • asymon pisze:

                Nie ogarniam blockchaina (zabawna historia w sumie, ale nieważne), ale czy to nie jest tak, że zmiana zapisu nie wymaga jakiejś absurdalnie dużej mocy obliczeniowej? W przypadku ebooków za 10 zł niewarta skórka wyprawki? Kto miałby utrzymywać sieć, sprzedawcy (jaki mają w tym interes?) czy klienci (czy będzie ich wystarczająco dużo?)

                Możesz podać jakiś sensowny opis technologii blockchain, nie Wiki bo nie rozumiem i nie naganiacze „kupujcie kryptowaluty, bo to przyszłość!”? Może być matematyka, ale nie tak po łebkach jak na Wiki.

                0
              • Mundek pisze:

                @asymon

                Wystarczy wprowadzic regule, ze ebooka nie mozna sprzedac przez rok, dwa, trzy od daty zakupu. W tym czasie Krzys i Hania dawno juz ksiazke przeczytaja, wiec nie bedzie im zalezalo na zatrzymaniu kopii dla siebie, bo niby po co? Motywacja do sprzedazy powinno byc jedynie przewietrzenie czytnika, a nie szybki zysk i pozbycie sie ksiazki zaraz po przeczytaniu.

                0
              • asymon pisze:

                Taki zakaz będzie z kolei przeszkadzał tym, którzy dużo czytają i chcieliby sprzedać e-booka szybciej.

                I biję się w piersi, pierwszy ebook po polsku, który kupiłem, to „Lód” Sorokina, nieistniejący sklep bezkartek.pl, marzec 2011. Nie przeczytałem do dziś, przez to że pdf… O właśnie, a co w przypadku, jak sklep się zwinie? Kto będzie śledził (trzymał w bazie) historię plików i zmieniał watermarki?

                Ale przykład Krzysia, Hani i Joli jest po to, żeby uświadomić że NIE MA sposobu żeby „pilnować” plików znakowanych watermarkiem, co jest niezbędne dla zapewnienia faktycznego przekazania praw do pliku. Czyli zostaje DRM.

                1
              • Jureq pisze:

                @asymon

                Te absurdalnie duże moce obliczeniowe to wzięły się chyba na zasadzie skojarzenia blockchain – bitcoin i jego „wydobywanie”. To wydobywanie bitcoina wymaga coraz większych mocy obliczeniowych. Prawdziwy problem polega na ciągłym istnieniu odpowiedniej ilości serwerów przechowujących dane blockchaina (ilość tych danych przeważnie rośnie w czasie) i wymieniających je odpowiednio szybko. Ktoś musi być zainteresowany utrzymaniem tych serwerów i za nie płacić.
                Wirtualne waluty jako piramidy finansowe zapewniają świadomym użytkownikom dostatecznie duży zysk aby koszt serwerów był pomijalny. Kto będzie chętny do trzymania danych dotyczących odsprzedaży ebooków? Wydawcy? Księgarnie? I jak zwiększony koszt wpłynie na ceny? Pewnie dla czytelników wyjdzie skóra za wyprawkę.

                1
              • Wojtek pisze:

                @asymon

                Czemu zakładasz zmianę watermarku w plikach po sprzedaży? Z wcześniejszego komentarza wynika coś wprost przeciwnego – WM się nie zmienia, a po sprzedaży, przy kontroli pokazuje się umowę kupna-sprzedaży i odsyła kontrolera do nabywcy.

                0
            • Aprzyokazji pisze:

              Ad 1. Myślę, że trzeba po prostu zaufać ludziom. Nawet jak przypadkiem zostawią kopię na swoim urządzeniu – co z tego? Nikt z pasją maniaka nie czyta ciągle tych samych książek!

              Ad PS 2. :) – Co do ceny, 15 zł wydaje się ok, aczkolwiek od pół roku poluję na parę książek i ich ceny ciągle są wiele powyżej.
              Poza tym, większy problem jest w tym, że ostatnio dosłownie 3 książki pod rząd porzuciłem bo były słabe. Dzięki Legimi się tym nie przejmuje (tylko stracony czas), ale jakbym wydał 45 zł na 3 ebook i każdy przerywałbym, to bym się wkurzył. Papier odsprzedaję na allegro po prawie tej samej cenie co kupiłem albo oddać do Empiku/biblioteki. A z nieudanym ebookiem nie mam co zrobić.

              1
              • Dominik pisze:

                Ustaliłem na interesujące pozycję maks. cenę w wysokości 25 zł za papier oraz 15 na e-booki, i co jakiś czas otrzymuję alerty z Allegro lub ŚCz. Jak odsprzedam (do czego od roku się zbieram) papierologię za połowę kosztów, to będzie spoko.
                Wszystkie opcje nabywania literatury mają zalety i wady. Jednak mamy wybór. Zgadzam się, że wtórny rynek e-booków podważyłby sens ich wydawania.

                0
              • asymon pisze:

                @Dominik dlaczego 25 za papier i 15 ebook? Podobno ebooki wcale nie są tansze…

                0
              • Dominik pisze:

                Ponieważ papierowe zamierzam odsprzedać i wówczas przeczytanie egzemplarza średnio kosztować będzie mnie ok 15 zł. A e-booki w promocji, których nie brakuje, są tańsze od koleżanek.

                0
              • Dominik pisze:

                Nietrafione zakupy możesz podarować zainteresowanym taką lektura.

                0
    • Fiodor pisze:

      Czyli twierdzisz, ze papier sprzedaje sie lepiej, bo ludzie masowo odsprzedaja ksiazki?

      Zakupilem w zyciu kilkaset papierowych ksiazek, zadnej nie sprzedalem, z czystego lenistwa. Moze inni maja inaczej.

      6
      • Aprzyokazji pisze:

        Wracasz do każdej z książek lub planujesz to zrobić? Jeżeli nie, to twoje zachowanie jest lekko nieekologiczne. Zamiast puścić papier w obieg, będzie gnił na twoich półkach do końca twojego życia?

        Oczywiście ja też zachowuję niektóre książki – perełki: Biblia Warszawska, Potop Sienkiewicza, Polska Zamoyskiego, coś do survivalu. I tyle :)

        0
        • Robert Drózd pisze:

          Nieekologiczne, ale efektywne czasowo. Ja zbieram się do wystawienia na sprzedaż części swoich książek, które niepotrzebnie zabrałem przy przeprowadzce, ale czasu na to nie mam po prostu. Chyba zrobię tak, że po prostu fotografia grzbietów poleci na lokalną grupę ogłoszeniową, kto chce niech przyjdzie i zabierze po 10 zł. Inna sprawa, że to są książki, z których 90% kupiłbym w e-booku, gdybym miał decyzję o kupnie podejmować teraz.

          0
    • Samer pisze:

      Tylko, że możliwość odsprzedaży mogłaby całkowicie zniszczyć rynek ebooków. Wyobraźmy sobie sytuację, że możemy w prosty sposób sprzedać i kupić ebooki z „drugiej ręki” bez martwienia sie o to, że to nielegalne.
      Powstaje grupa „tanie ebooki”, gdzie są one sprzedawane po 1/3-1/4 rynkowej wartości (albo jeszcze taniej – można nawet wprowadzić w regulaminie stałą cenę np. 5 zł), żeby zawsze było bardziej opłacalnie niż na promocji. Efekt jest taki, że na grupę kilkudziesięciu tysięcy osób wystarczy w przypadkach większości tytułów tylko kilka sztuk, bo można je kupić z drugiej ręki znacznie taniej i potem odsprzedać praktycznie bez kosztów.
      Ebooki po prostu pod tym kątem są zbyt idealne na rynek wtórny – nie niszczą sie tak jak książki papierowe, nie ma praktycznie kosztów wysyłki, więc można by czytać niemalże za darmo. Efekt byłby taki, że wydawcom po prostu nieopłacałoby się sprzedawać kopii elektronicznych.

      2
  15. pani_Eliza pisze:

    Bardzo się cieszę, że są pola gdzie sytuacja „normalnieje”. Że treści z ebooka zrównuje się z książką, w wymiarze ekonomicznym, choć nikt się nie łudzi, że to taki sam towar, bo odsprzedać się nie da. Ale jednocześnie mówi mi się, że dla mnie, szarej konsumentki literatury (klientki sklepów z ebookami) nic się nie zmieni, że obniżka podatku VAT z 23% na 5% nie zmieni ceny końcowej i co oznacza, że obniżkę skonsumuje księgarnia podnosząc cenę netto, bo tylko tak to można zrobić. I proszę nie opowiadać o cenie okładkowej (gdzie ta okładka w ebooku?), która ma zastosowanie jedynie w empiku na dziale „nowości”. Smuci mnie, że to sytuacja win (księgarnia) – lose (nabywca), gdzie i tak za wszystko zapłaci nabywca (płać i płacz). Może rzeczywiście czas zmienić hobby na zbieranie jesiennych liści?

    4
    • Maria pisze:

      Nie trzeba zmieniać hobby. Książek jest tyle, że wszystkich nie damy rady przeczytać. Jeśli uważam że jakaś nowość jest zbyt droga to jej nie kupuj. Zamiast tego kupuję inną lub sięgam po darmową klasykę. Względnie idę do biblioteki.

      To nie oni nam robią łaskę ale my im. To oni muszą nas zachęcić byśmy chcieli wydać nasze pieniądze.

      Dziś wszystkie programy do składu produkują ebooka przy okazji. To nie dawne lata gdy trzeba było za to dodatkowo płacić. Ten ebook już jest i wydawcy nie kosztuje ani złotówki. Dlaczego więc nie dostajemy go za grosze? Bo godzimy się płacić więcej. Dlaczego niektórzy wydawcy ciągle nie wydają ebooków? Bo godzimy się kupować papier.

      Fajny przykład to strona CDA w wersji premium – to najtańszy, a jednocześnie największy zbiór legalnych polskich filmów online. Wcześniej dystrybutorzy twierdzili że im się nie opłaca udostępniać filmów za grosze. Gdy ludzie masowo zaczęli oglądać filmy nie płacąc ani złotówki dystrybutorzy poszli po rozum do głowy i stwierdzili że lepiej zarobić cokolwiek niż nic.

      Podobnie było z księgarniami. Próbowały nam wciskać ebooka w cenie papieru. Nie daliśmy się czekając na promocje i teraz w zasadzie normą są cykliczne promocje na wszystko. Już wiedza że bez tego sprzedadzą mniej. Pora by się dowiedzieli że oczekujemy cen o 50% niższych na stałe. Jeślibyśmy przez miesiąc nie kupowali żadnych książek np. powyżej 20zł to oni w swoich Excelach szybciutko by to zauważyli. A głupi nie są wiedzą że kto się nie dostosuje znika z rynku.

      Pamiętajcie to oni są dla nas nie odwrotnie!

      Ps. Bardzo żałuję że nie przyjął się szerzej model w którym autor umieszcza książkę na swojej stronie i zarabia bez pośredników.

      9
    • Robert Drózd pisze:

      Właśnie to w artykule wyjaśniałem – nie miejmy za złe księgarniom i wydawcom, jeśli nie obniżą cen od razu o te kilkanaście procent, bo 1 listopada dopiero dochodzimy do momentu, że e-book będzie dla wydawców tak samo opłacalny jak papier.

      A przy okazji przypomnę ten wywiad z panem Prószyńskim.
      https://swiatczytnikow.pl/proszynski-dlaczego-wlasciwie-e-booki-maja-byc-tansze/

      1
      • pani_Eliza pisze:

        No właśnie, cały artykuł odebrałam jako usprawiedliwienie dla dystrybutorów ebooków na wykorzystanie sytuacji.

        5
  16. mo pisze:

    Ale czemu księgarnia? Księgarnia ma takie ceny, jakie jej poda wydawca, czyli dostawca kontentu. No chyba, że coś się zmieniło i o czymś nie wiem, i ceny ustala sobie sam sklep…

    3
    • Jureq pisze:

      To może ja czegoś nie rozumiem. Bo dotychczas wydawało mi się, że sytuacja gdy „Księgarnia ma takie ceny, jakie jej poda wydawca”, to się nazywa „niedozwolone porozumienie cenowe” i UOKiK radzi sobie z czymś takim dość skutecznie.

      4
      • Morgit pisze:

        A tak z ciekawości Jurequ – to czemu według Ciebie we wszytskich księgarniach ceny wyjściowe książek są takie same? ;) i jak to sobie wyobrażasz – każdy wprowadza towar do sklepu we właśnie, dowolnej cenie? Nie tylko ebooki ale i sprzęt RTV i AGD?;)

        2
  17. Dominik pisze:

    Wreszcie jakaś dobra zmiana

    1
  18. macias pisze:

    „E-booki z natury były tańsze niż papier”

    Nieprawda. Koszty wytworzenia sa nizsze, ale ceny byly nizsze tylko na poczatku — tlumaczono wlasnie „kup e-czytnik, bo e-ksiazki beda duzo tansze, przeciez odpada koszt papieru, druku, dystrybucji”.

    Dzisiaj po wielu lat „no jasne, ze e-ksiazki sa drozsze, przeciez trzeba doliczyc ryzyko z piractwem, w ogole to nowoczesniejsza lepsza forma stad wyzsza cena”. I do tego w kolko i w kolko spaprane wydania elektroczne, bo wydawnictwa do dzisiaj nie potrafia kupic Kindle’a i sprawdzic poprawnosci formatowania.

    Wiec zostaje przy papierze, a e-book tylko tzw. „piracki” AKA do uzytku domowego. Pisze piracki, bo jeszcze duzo wydawnictw kaze sobie placic podwojnie za ksiazke+ebook. Co kto lubi, skoro nabylem licencje, to nabylem licenje i juz.

    0
  19. Lukassuss pisze:

    Jak by nie było to tłumaczone – na tzw. „chłopski rozum” dla więkoszości ludzi nie będących księgowymi po prostu nie jest normalne że podatek VAT spada o 18% (czyli sporo) a cena finalna produktu na jaki ten podatek jest nałożony nadal pozostała bez zmian.

    No po prostu nie jest to normalne i jakkolwiek pokrętnie by to wydawcy tłumaczyli – tak to widzi większość konsumentów. Jak dla mnie to taka „kreatywna księgowość”. Niezbyt zachęcająca do przejścia na e-booki.

    6
  20. Lord Price pisze:

    Z moich szybkich obserwacji wynika, że póki co ebooki cenowo wystrzeliły w górę o kilka-kilkanascie złotych. Np. na swiatksiazki. Zastanawiam się czy to chwilowa zmiana wynikająca z nowej stawki i próba uregulowania ceny czy typowe polskie cwaniactwo.

    1
  21. asymon pisze:

    Hehe, patrzcie co znalazłem na stronach Polskiej Izby Książki:

    VAT na e-booki – stanowisko PIK

    Sprzedaż książek w formie cyfrowej stanowić będzie w niedługiej przyszłości dominującą formę wymiany kulturalnej i intelektualnej.

    Nieporozumienie związane z obciążeniem e-booków przesyłanych przez internet ze stawką 23% VAT wynika z błędnej interpretacji sprzedaży jako usługi elektronicznej. Z punktu widzenia konsumenta ważny jest dostęp do treści, nie zaś forma dystrybucji czy też transmisji. Doszło tu do pomieszania pojęć związanych z przedmiotem książki a jej dystrybucją.

    Zróżnicowanie stawek VAT nie znajduje wg PIK żadnego uzasadnienia, ani z punktu widzenia cech samego produktu, gdyż sprzedawana jest treść, nie zaś jej nośnik (papier, płyta CD itd.), ani z punktu widzenia rozwoju rynku. Obecna sytuacja działa na korzyść firm, które w nielegalny sposób udostępniają treści w formie tzw. usług wymiany plików. Bardzo trudno jest konkurować z treściami udostępnianymi bezpłatnie, w dodatku bez zgody właścicieli praw, tym trudniej jednak, gdy ceny naszych publikacji są dodatkowo powiększone o 23% podatku.

    :-)

    Opublikowano: 10.10.2013, pogrubienie moje.

    0

Skomentuj Marzyciel Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.