Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

National Emergency Library: Internet Archive otwiera do 30 czerwca ogromną bibliotekę z 1,4 mln e-booków (są i polskie)

Internet Archive, czyli jedno z największych archiwów świata uruchomiło właśnie National Emergency Library – a tam ponad 1,4 mln e-booków do wypożyczenia.

O co chodzi? Poza książkami z domeny publicznej, w serwisie były od dawna skany współczesnych książek z wielu amerykańskich bibliotek. Kto chciał je przeczytać, podawał swoje dane, czekał aż dany tytuł się zwolni i uzyskiwał do niego dostęp. Każdą książkę można wypożyczyć na 14 dni.

Teraz w sytuacji, gdy biblioteki publiczne w Stanach są zamknięte – serwis postanowił udostępnić te książki dla wszystkich, likwidując czas oczekiwania.

Biblioteka pozostanie otwarta do 30 czerwca lub dłużej – jeśli dłużej potrwa stan nadzwyczajny w Stanach.

I co ważne – mimo że ogłoszenie dotyczy USA, twórcy serwisu podkreślają, że biblioteka została otwarta na cały świat. Nie ma więc ograniczeń geolokalizacyjnych i nie trzeba np. korzystać z VPN, jak w niektórych takich przypadkach.

Aktualizacja z 29 marca: sprawa ma drugie dno – otóż wielu autorów uważa takie „uwolnienie” za piractwo i mają ku temu argumenty.

Jak wypożyczać książki?

Na stronie National Emergency Library znajduje się 1,4 mln plików.

Nie widzę niestety katalogu tematycznego, musimy więc wiedzieć czego szukamy. Wpisałem nazwisko Barta Ehrmana, znanego amerykańskiego biblisty.

Okazuje się, że mamy np. dwa wydania „Misquoting Jesus” (przetłumaczone u nas jako „Przeinaczanie Jezusa”).

Wchodzę w jedno z nich – i tak, mogę je wypożyczyć na 14 dni.

Konieczne jest zalogowanie. Do założenia konta serwis wymaga wyłącznie naszego adresu mailowego. Loguję się, klikam „Borrow” i oto jest.

Skan książki mogę czytać w przeglądarce. Jednak po prawej stronie widzę link „PDF/EPUB” – pobierz zaszyfrowany plik PDF lub EPUB.

Po jego kliknięciu mamy komunikat.

Do wyboru jest:

  • PDF – czyli skan wysokiej jakości
  • EPUB wygenerowany z PDF, może zawierać błędy

Oba formaty zabezpieczone są przez Adobe DRM. Technologię, którą stosowały również polskie księgarnie jeszcze 6-8 lat temu, dziś większość z niej zrezygnowała. Aby przeczytać pliki, musimy pobrać program Adobe Digital Editions, a także zalogować się na konto Adobe (lub współpracującej z nimi księgarni).

Rzeczywiście, po plikach EPUB nie ma się co spodziewać zbyt wiele – to jest najwyraźniej efekt automatycznej konwersji. Brak wyróżnienia nagłówków, rozwalone momentami akapity.

Momentami jest jeszcze gorzej – tam gdzie algorytm OCR się pogubił i na siłę chciał przetworzyć ilustrację.

Dlatego Internet Archive będzie pomocne niekoniecznie dla tych, którzy chcą te książki czytać, bardziej dla tych, którzy chcą z nich skorzystać np. przy pisaniu jakichś prac.

Aha, do większości tych książek mamy też dostęp przez inny serwis Open Library, logujemy się do niego danymi z Internet Archive. Tam mamy nieco lepszą nawigację – jest np. organizacja tematyczna.

W obu serwisach możemy wypożyczyć jednocześnie do 10 książek.

Co z polskimi książkami?

Przeważająca większość pozycji w bibliotece to teksty anglojęzyczne. Możemy jednak zawęzić wyszukiwanie do języka polskiego i oto mamy 371 tytułów po polsku.

Szczerze mówiąc nie widzę tutaj żadnego klucza:

  • „Prawiek i inne czasy”, „Dom dzienny, dom nocny”, a także „Podróż ludzi księgi” Olgi Tokarczuk,
  • „Życie towarzyskie i uczuciowe” Leopolda Tyrmanda,
  • kilka książek z serii „Biblioteka Narodowa”,
  • elementarz, który niektórzy z nas mogą pamiętać,
  • jakieś zeszyty naukowe z czasów PRL,
  • a obok nich „Bóg imperator Diuny” Franka Herberta.

Wydaje mi się, że gdy na potrzeby projektu Internet Archive skanowano zawartości amerykańskich bibliotek – były tam przypadkowe teksty po polsku i w ten oto sposób trafiły do bazy. Np. Tokarczuk pochodzi z „Boston Public Library” – jest stempel biblioteczny. Co ciekawe, książki naszej noblistki zostały wskanowane jeszcze w 2016, nie jest to więc efekt nagrody.

Pobrałem EPUB – nie ma problemu z polskimi znakami, jest jednak sporo błędów konwersji. Tak więc Internet Archive nie będzie bezpłatną alternatywą dla naszych księgarń czy Legimi.

Warto zwrócić uwagę, że w dotychczasowych zasobach Internet Archive mamy trochę treści po polsku – parę miesięcy temu trafiło tam np. archiwum pisma Bajtek.

A jeśli chodzi o polskich autorów w obcych językach – jest np. Sapkowski – po angielsku i rosyjsku.

A jak otworzyć książkę na czytniku?

Część czytników, np. PocketBook, Kobo czy InkBOOK (nie wiem czy wszystkie modele) można autoryzować w programie Adobe Digital Editions i przesyłać tam książki.

Książka po 14 dniach przestanie nam działać, czy to przez stronę Internet Archive, czy też w Adobe Digital Editions.

W dawnych czasach omawiałem sposób konwersji tych książek przy pomocy Calibre i wtyczki deDRM. Sposób nadal działa. Pamiętajmy jednak, że to jeśli używamy plików ponad 14 dni, to nie jest już dozwolony użytek prywatny i łamiemy w ten sposób licencję.

A kiedy Polona?

W Polonie – czyli cyfrowym oddziale Biblioteki Narodowej znajdziemy nie tylko książki w domenie publicznej. Są również skany książek nowszych – jednak można skorzystać z nich tylko na miejscu w siedzibie biblioteki. Tyle, że biblioteki zostały przecież zamknięte z uwagi na stan epidemii.

Parę dni temu szef Wolnych Lektur zwrócił uwagę, że nasze biblioteki powinny również otworzyć internetowe podwoje.

Zgodnie z prawem biblioteki mogą udostępniać zbiory chronione prawem autorskim tylko na terenie swoich placówek. Także…

Opublikowany przez Jarosława Lipszyca Wtorek, 17 marca 2020

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie jest to takie proste. Udostępnienie e-booków wymagałoby jakichkolwiek zabezpieczeń, choćby i Adobe DRM. O ile takie zabezpieczenia dla książek sprzedawanych zawsze krytykowałem, nie mam wątpliwości, że są konieczne w przypadku wypożyczeń.

Ale nie tylko na wypadek epidemii biblioteki powinny coś takiego rozważyć, bo dostępność wiedzy staje się dziś coraz bardziej palącym problemem.

Cały świat akademicki korzysta już w tym momencie z takich serwisów jak Library Genesis czy SciHub. W dobie straszliwie drogich publikacji akademickich (i monopolu kilku wydawnictw) umożliwiają one dostęp do najnowszych artykułów w krajach, w których po prostu naukowców nie stać na subskrypcję. Znam profesorów, którzy gdy dostają maile z prośbą o dany tekst, po prostu odsyłają do SciHuba.

Ale kwestia „otwarcia” zasobów naukowych to już temat na inny artykuł.  Tymczasem cieszmy się otwarciem Internet Archive. Dajcie znać, jeśli znaleźliście coś ciekawego.

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

24 odpowiedzi na „National Emergency Library: Internet Archive otwiera do 30 czerwca ogromną bibliotekę z 1,4 mln e-booków (są i polskie)

  1. Robert Drózd pisze:

    I prośba: Jeśli macie konto na wykopie to poproszę o zagłosowanie :)
    https://www.wykop.pl/link/5409819/internet-archive-otwiera-biblioteke-z-1-4-mln-e-bookow-sa-tez-polskie/
    Warto tę informację rozpropagować.

    3
  2. Uczynnis pisze:

    Z racji uzywania DRM Adobe polecam bojkot tego serwisu.

    2
    • Andrzej pisze:

      A jak inaczej proponujesz wyegzekwować okres wypożyczenia?

      6
      • Uczynnis pisze:

        A jak chcesz wyegzekwowac to, ze ktos nie usunie zabezpieczen DRM, albo zwyczajnie nie zrobi zrzutu ekranu kazdej strony ksiazki i nie zepnie tego do jednego pliku pdf?

        1
        • Andrzej pisze:

          Skoro nie odpowiadasz pytanie, to ja też – jak zamierzasz wyegzekwować, że ktoś nie skopiuje papierowej książki na xero albo nie zrobić zdjęć telefonem każdej strony?

          0
          • Uczynnis pisze:

            „A jak inaczej proponujesz wyegzekwować okres wypożyczenia?”

            Wszelakie ograniczenia powinny byc nieuprzykliwe dla legalnego uzytkownika, bo jak ktos z zalozenia i na starcie lamie prawo, to nie idzie do biblioteki. Adobe DRM jest uprzykliwy, wiec nalezy go bojkotowac.

            Odpowiadam: znak wodny (widoczny lub ukryty) z nazwa uzytkownika oraz czasem wypozyczenia by wystarczyl. Bo skoro raz dostalem ksiazke papierowa do reki, to moglem sobie zrobic ksero i miec na zawsze. Wiec skoro raz dostalem plik do reki, to rowniez moge go sobie zatrzymac na zawsze. Przed tym nie da sie zabezpieczyc, ale przede wszystkim nalezy sie kierowac logika papieru. Przed kserowaniem czy skanowaniem zabezpieczen czasowych nie ma.

            1
            • mjm pisze:

              Kierując się logiką papieru, który fizycznie zwracasz w bibliotece, powinieś pojechać do biblioteki i pokazać jak kasujesz ebooki ze swojego urządzenia.

              3
              • Uczynnis pisze:

                Tak, ale kasujac plik moge nadal miec jego kopie. Tak samo jak oddajac ksiazke moge nadal miec jej kserowki/skany.

                Wiec w czym problem? Plik ma znak wodny, wiec jak go wrzuce na chomika, to bedzie wiadomo, ze to ja.

                1
              • mjm pisze:

                Problem w tym, że właśnie stosowanie logiki papieru do wirtualnych bytów jest bez sensu.

                3
  3. kohler pisze:

    Nie przesadzaj, nic za to nie płacisz, dostajesz za darmo i wybrzydzasz. To biblioteka. Gdybyś płacił i dostawał kaganiec, można by dyskutować. Poza wszystkim, przecież ten DRM jest zabytkowy jak zamek w Malborku i ma podobną wartość militarną/obronną …

    7
    • Uczynnis pisze:

      Przeciez dostaje kaganiec: jakie platformy poza Windowsem i Apple wspiera Adobe DRM?

      1
      • asymon pisze:

        Ale nie płacisz.

        Linux na desktopach się nie opłaca. Taki program trzeba napisać, widocznie firma policzyła że tych paru linuksiarzy dużo krzyczy, ale mało kupuje.

        Ostatnio Ministerstwo Finansów zrezygnowało z aplikacji e-deklaracje pod linuksa, pewnie Adobe zarzuca utrzymanie środowiska Air na egzotycznych systemach, nawet nie chciało mi się szukać, wypełniłem na podatki.gov.pl.

        3
      • Robert Drózd pisze:

        A to pod Linuxem przestała działać przeglądarka? Podstawowy sposób dostępu do tych e-booków to przeglądarka webowa. Jeśli ktoś koniecznie chce mieć plik, niech instaluje ADE, a jeśli ktoś chce ściągać ten DRM, to i z ADE pod Wine sobie poradzi.

        Ja tu zawsze byłem przeciwny DRM dla kupionych książek, ale dla wypożyczeń nie ma innego wyjścia, chyba że wypożyczeniem nazwiemy rozdawanie.

        4
        • Uczynnis pisze:

          „A to pod Linuxem przestała działać przeglądarka?”

          Nie, ale jak nazwa wskazuje, przegladarka sluzy do przegladania. A ksiazki to ja wciaz czytam!

          Poza tym najczesciej na e-inku, wiec jakie mam mozliwosci czytania ksiazek zabezpieczonym Adobe DRM na e-inkowym ekranie czytnika?

          0
          • mjm pisze:

            Instalujesz ADE, autoryzujesz czytnik za pomocą Adobe ID i wysyłasz książkę z ADE na czytnik.

            0
            • Uczynnis pisze:

              A czy ktos z tutaj piszacych ma pojecie o tym ile TYSIECY dziur i problemow z bezpieczenstwem znaleziono w produktach Adobe? To jest absolutnie najgorsza pod tym wzgledem firma na rynku.

              Przestalem korzystac z produktow tej firmy ponad 10 lat temu i kazdemu polecam.

              0
              • Robert Drózd pisze:

                No jedną z tych dziur jest możliwość zdjęcia tego DRM. :)

                3
              • Uczynnis pisze:

                Panie Robercie,

                rocznie wydaje czterocyfrowe kwoty na produkty cyfrowe i szczyce sie brakiem jakiejkolwiek nielegalnej tresci na swoich dyskach. Sciaganie zabezpieczen pozostawie ciekawskim studentom, ja wybieram bojkotowanie takich serwisow/uslug :-)

                2
        • Iwona pisze:

          Robercie,

          Nie ma innego wyjścia niż DRM dla wypożyczeń, czy tylko nic tak na szybko nie przychodzi Ci do głowy? A pytam poważnie.
          „Wypożyczenie” nie jest darmowym dostępem do treści lecz zmianą przepływu kasy do autora treści. Taki przepływ można dzisiaj bardzo swobodnie i „sprawiedliwie” zamodelować, uwzględniając nie tylko ilość kopii lecz np. fakt przeczytania utworu czy wiek odbiorcy.

          0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.