Jak wiadomo, zrównanie stawek VAT na książki drukowane i elektroniczne jest coraz bliżej.
Polska Izba Książki wystosowała zapytanie do Ministerstwa Finansów, dotyczące prac nad obniżeniem VAT. Za stroną Rynku Książki cytuję pełne stanowisko, podpisane przez podsekretarza stanu, Pawła Gruzę:
Rząd Rzeczypospolitej Polskiej popiera ideę zrównania traktowania dla celów podatku publikacji elektronicznych z publikacjami drukowanymi. Polska już od kilku lat postulowała zrównanie stawek w przypadku książek i e-booków (uchwała nr 61 Rady Ministrów z dn. 26 marca 2013 roku) w sprawie przyjęcia „Strategii Rozwoju Kapitału Społecznego 2020”. Zdaniem Rządu RP wprowadzenie jednolitej obniżonej stawki VAT niezależnie od formy ich prezentacji wsparłoby rozwój rynku książki, zwiększyło legalny zasób cyfrowych książek i innych treści, zapobiegało rozwojowi piractwa internetowego oraz zwiększyło konkurencyjność wydawców i przedsiębiorstw prowadzących działalność na rynku usług elektronicznych związanych z dystrybucją dóbr kultury.
Aktualnie dyrektywa 2006/112/WE Rady z dn. 28 listopada 2006 roku w sprawie wspólnego systemu podatku od wartości dodanej nie umożliwia stosowania preferencyjnego opodatkowania usług elektronicznych, którymi są e-publikacje. W tym obszarze prowadzone są natomiast prace w Radzie Unii Europejskiej nad projektem legislacyjnym przedstawionym przez Komisję Europejską w grudniu 2016 roku – wniosek Dyrektyw Rady zmieniająca dyrektywę 2006/112/WE w odniesieniu do stawek podatku od wartości dodanej stosowanego do książek, gazet i czasopism COM (2016) 758 final.
Dotychczas projekt ten dyskutowany był na 4 posiedzeniach Grupy Roboczej do Spraw Podatków, a także podczas debat orientacyjnych na Radzie ECOFIN i COREPER. Podczas tych debat państwa członkowie UE wyrażały wolę przyznania możliwości stosowania takich samych stawek VAT na publikacje dostarczane drogą elektroniczną, jak te, które mają zastosowanie do publikacji dostarczanych na nośnikach fizycznych. Zmiana dyrektywy VAT wymaga jednakże jednomyślności wszystkich państw członkowskich.
Zważywszy, że większość dyskusji odnoszących się do projektu dyrektywy dotyczącej stawek VAT na e-publikacje odbyła się podczas kończącej się właśnie maltańskiej prezydencji Rady UE, wyrażamy przekonanie, że prace nad przedmiotowym zagadnieniem będą od 1 lipca 2017 r. – kontynuowane przez kolejną – estońską prezydencję Rady UE, znajdując swój finał w odpowiednich zmianach dyrektywy VAT.
Jak tylko zostaną stworzone podstawy w prawie unijnym do jednakowego traktowania na gruncie podatku VAT publikacji bez względu na rodzaj nośnika danych treści, podjęte zostaną działania do zaimplementowania tych przepisów w prawie wewnętrznym.
Podsumowując – nie ma tutaj zaskoczeń i to dobra informacja. Wokół obniżenia stawek VAT na e-booki jest u nas konsensus polityczny (co pokazuje relacja z dyskusji w Sejmie) i na pewno nie będzie tutaj podobnych kontrowersji jak przy ustawie o jednolitej cenie książki.
Tak jak czytamy w piśmie od ministerstwa – czekamy tylko na dyrektywę VAT, w której zmiany, jak pisałem parę tygodni temu zostały zablokowane przez Czechy. Na stronach Ministerstwa znajdziemy relację ze wspomnianego posiedzenia Rady Ecofin 16 czerwca 2017.
Rada nie była w stanie jednomyślnie przyjąć projektu dyrektywy w zakresie stawek podatku VAT stosowanego do książek, gazet i czasopism dostarczanych w drodze elektronicznej (e-publikacje). W trakcie dyskusji Polska poparła rozwiązania, które dają możliwość stosowania stawek obniżonych na określone publikacje elektroniczne.
„Polska aktywnie postuluje zrównanie stawek VAT w przypadku książek papierowych i e-booków. W naszej opinii wprowadzenie jednolitej obniżonej stawki VAT na książki, niezależnie od formy ich prezentacji, wsparłoby rozwój rynku książki, zwiększyło legalny zasób cyfrowych książek i innych treści, zapobiegało rozwojowi piractwa internetowego oraz zwiększyło konkurencyjność wydawców i przedsiębiorców prowadzących działalność na rynku usług elektronicznych związanych z dystrybucją dóbr kultury. Liczymy na postęp w tej sprawie w najbliższych tygodniach” – powiedział w trakcie spotkania wicepremier Mateusz Morawiecki.
Mamy więc potwierdzenie, że zmiany w VAT nastąpią tak szybko, jak będzie to możliwe.
PS. Ja rozumiem, że jesteśmy teraz w Polsce na etapie ostrych sporów politycznych. Przypominam jednak, że na Świecie Czytników nie kłócimy się na tematy polityczne i proszę o wzajemny szacunek w komentarzach.
Czytaj dalej:
- Empik wchodzi w self-publishing
- Dyrektywa Omnibus – co to oznacza dla kupujących e-booki i jak przygotowały się polskie księgarnie?
- [Aktualizacja] O tym jak czekam od miesiąca na e-booka, czyli o problemach sprzedażowych małych wydawców
- Fantazmaty „walentynkowe”: Na zawsze, do jutra, już nigdy
- Wolne Lektury nie dostały stabilnego finansowania na ten rok i proszą o wsparcie
- Omnibus: pierwsze interwencje UOKiK w sprawie prezentacji cen w sklepach – wpłyną też na księgarnie?
Obniżenie VAT-u na e-booki to dobra zmiana…
Również uważam, że ta zmiana jest dobra.
Wszelako nie należy zapominać, że – jak już Bastiat tłumaczył – są skutki, które od razu widać i takie, których na pierwszy rzut oka dostrzec nie jest łatwo. Spadek wpływów podatkowych spowodowany tą zmianą, zwielokrotniony jeszcze kreatywnością przedsiębiorców w wykorzystywaniu różnic w stawkach VAT, podatnicy niewątpliwie będą musieli zrekompensować fiskusowi w inny sposób.
Dobrą zmianą byłoby wprowadzenie prostego, jednolitego i powszechnego, a przez to skutecznego systemu podatkowego. Kolejne wyjątki i przywileje – choć oczywiście mile łechcą nadzieją, że my skorzystamy, a inni zapłacą – to w gruncie rzeczy tylko mieszanie ciągle tej samej herbaty.
Rynek eksiążek w Polsce to ok. 85 mln:
https://biznes.newseria.pl/news/rynek-ebookow-rosnie-w,p656696033
czyli różnica dla budżetu to 15mln 300 tys. Jak to mówią nie czas żałować róż, kiedy płoną lasy:
http://forsal.pl/artykuly/1047189,ujawniono-kolejne-karuzele-vat-suma-wyludzen-to-ponad-300-mln-zl.html
Oszustwa na VAT są banalnie proste do wykonania i zazwyczaj łączą się z fałszywym eksportem towarów, aby później wystąpić o zwrot podatku. Ciężko wyobrazić sobie eksport eksiążek ;)
Za to wyeliminowany zostanie ważny czynnik zniechęcający do publikowania eksiążek (akapit Dlaczego ebook się nie opłaca?):
http://jakoszczedzacpieniadze.pl/self-publishing-finansowy-ninja-case-study-czesc-1
Mam nadzieję, że obniżka podatku podniesie rentowność księgarni, czego im życzę. Uważam, że obecny poziom cenowy eksiążek jest całkowicie akceptowalny, a konkurencja na rynku jest bardzo silna.
Co do Bastiata, to z tego co pamiętam, to raczej ganił on podwyżki podatków „Kiedy urzędnik wydaje sto sous więcej, oznacza to, że podatnik wydaje sto sous mniej.”
„… Jednak wydatki urzędnika widać, ponieważ się dokonały, podczas gdy wydatkόw podatnikόw niestety nie widać – nie pozwolono im się dokonać.” Analogicznie, obniżkę podatku na ebooki widać. Natomiast póki co nie widać, jak rząd sobie chce ją zrekompensować. Bo chyba nie bierzemy poważnie pod uwagę opcji, że z tych 15 baniek po prostu zrezygnuje, zaoszczędzi, zaciśnie pasa bądź zwolni paru „pisiewiczów”, prawda?
Oczywiście też jestem za obniżką podatku – najlepiej dla wszystkich i wynikającą ze zmniejszenia rozpasania wydatkowego budżetu państwa. Bo inaczej to jest tylko zabieranie jednym, by dać więcej drugim, co nb. wpisuje się ładnie w inną obserwację Fryderyka, który skonstatował: „Państwo to wielka fikcja, dzięki której każdy usiłuje żyć kosztem innych”.
Zgadzam się, że obniżka może poprawić rentowność e-księgarni, bo ceny dla konsumentów raczej już nie spadną. Ale sam przecież piszesz, że konkurencja jest bardzo silna, a to oznacza, że biznes już teraz się opłaca. Więc chyba nie trzeba go dodatkowo subsydiować, czyż nie? Z drugiej strony, żeby nastąpił wzrost sprzedaży ebooków, jak chce pani marketerka z Virtualo, to musiałyby właśnie spaść ceny dla klienta. Owszem, wzrost może wówczas i nastąpi, ale pewnie kosztem książek papierowych. Mam wątpliwości, czy to rzeczywiście taki wielki krok naprzód.
Przekręty na vacie to osobny, niewątpliwie ciekawy temat. Czyż to nie zadziwiające, jak ten – skądinąd sensowny – podatek podziurawiono przy pomocy zwolnień i preferencji, jak też owego nieszczęsnego 0% na granicy? Jednak nie podzielam dość rozpowszechnionej opinii o tym, jak łatwe one są do przeprowadzenia – zwłaszcza, że opinie te są zazwyczaj wygłaszane przez niepraktyków, bo praktycy z oczywistych względów wolą się nie rzucać w oczy. Gdyby sprawa faktycznie była tak banalna, to oczekiwane przez budżet 150 miliardów wpływu z VAT-u musiałoby pochodzić wyłącznie od szczerych patriotów, uznających interwencjonizm i państwową redystrybucję, tudzież od kompletnych idiotów, nie potrafiących zastosować trywialnego mechanizmu optymalizującego podatki. Nie wydaje mi się to prawdopodobne.
Tak na marginesie polecić mogę interesujący tekst Gwiazdowskiego sprzed paru lat pt. „Jak hartował się kapitalizm”, analizujący dwudziestolecie po transformacji pod kątem kolejnych luk wprowadzanych w przepisach celnych i podatkowych. Nie trzeba nadmieniać, że nikt nigdy za te dziury do odpowiedzialności pociągnięty nie został.
„Dobrą zmianą byłoby wprowadzenie prostego, jednolitego i powszechnego, a przez to skutecznego systemu podatkowego.”
A zaraz potem można uchwalić powszechne szczęście i dobrobyt :D
Im bliżej ta ustawa i im bardziej realnie to wygląda tym więcej się zastanawiam na ile rzeczywiście to wpłynie na cenę książek na dłuższą metę, i czy po wprowadzeniu ustawy nagle nie zbalansują tej luki czymś innym;)
I czy to obejmie wszystkie książki czy te wydane po tym jak ustawa wejdzie w życie?
Obejmie wszystkie – po prostu transakcja sprzedaży e-booka będzie obłożona podatkiem 5%. Co do obniżenia cen – nie musi ono nastąpić, bo w księgarniach wszystkie ceny są i tak brutto. Sądzę jednak, że ceny bazowe e-książek się trochę obniżą, co sprawi, że nie będą już tak straszyły jak obecnie.
Pewnie różnica będzie w „okładkowej” cenie ebooka, 30 zamiast 35zł.
Większość i tak kupi w promocji, ale czy za 10.90 zamiast 12.90? Zobaczymy, ale nie sądzę.
A ja podejrzewam, że cena e-booków nie ulegnie zmianie. Dlaczego ceny miałyby spaść? Klienci przecież przyzwyczaili się do obecnego poziomu cen. Część wydawców uważa, że różnica w cenie pomiędzy e-bookami i książkami papierowymi powinna zostać zniwelowana, bo liczy się treść a nie nośnik.
Pewnie, że liczy się treść, ale książkę papierową możesz pożyczyć czy sprzedać, a e-booka nie. Jest to różnica, którą powinna odzwierciedlać cena. W końcu np. program komputerowy na domowy użytek również często jest tańszy niż licencja komercyjna. Tu też teoretycznie treść ta sama, ale prawa użytkownika inne.
Ebooka możesz wrzucić na chomika, papier nie…
Tyle że wrzucenie e-booka na chomika jest złamaniem prawa, a odsprzedaż / oddanie książki dowolnej osobie – nie.
No dobra ale co dla wydawców z tego wynika? Poza tym ebooka też można pożyczyć i podobno nawet odsprzedać.
Ale ja nie mówię o niedozwolonym udostępnianiu pliku w internecie, lecz o pożyczeniu (np. przyjaciółce) i legalnej sprzedaży. A książkę papierową możesz zeskanować i też wrzucić na chomika co raczej zgodne z prawem nie będzie. Na upartego do zrobienia.
Zdaję sobie sprawę, że ciężko byłoby dopilnować, aby np. osoba sprzedająca na pewno skasowała swój plik. Nie chodzi mi o umożliwienie odsprzedaży e-booków, bo jest to raczej mało prawdopodobne, ale o uwzględnienie ograniczeń licencji w cenie („okładkowej”) produktu.
Ale tu nie chodzi o prawo tylko rzeczywistość a ta jest taka, że jedna osoba wrzuci na chomika i już tysiące może ściągać. Watermarkami ludzie się niezbyt przejmują nawet.
Nie jest złamaniem prawa, możesz legalnie się dzielić z osobami pozostającymi w „osobistym stosunku towarzyskim”…
No właśnie nie jestem tego do końca pewna. Niekiedy na początku e-booka jest zapis taki jak mówisz, innym razem spotykam się z zastrzeżeniem, że dostęp upoważnia tylko do prywatnego użytku i rozpowszechnianie jest zabronione (nie wiem jak to interpretować w kontekście pożyczania np. mamie- czy to użytek prywatny, czy już rozpowszechnianie?), a w pozostałych przypadkach nic nie jest o tym wspomniane. Kiedyś czytałam, że owszem, pożyczyć możesz, ale z czytnikiem- bez sensu, tak jakby pożyczając jedną książkę zanieść znajomemu cały regał :)
Prawnikiem nie jestem i nie ogarniam takich tematów, fajnie byłoby poczytać jakąś jednoznaczną interpretację, bo zgłupieć można.
@Rudzielec. Już tłumaczę. Wszystko zależy od tego, czy mówimy o prawie karnym, czy cywilnym. Na gruncie prawa karnego (art. 116 prawa własności przemysłowej) zapisy regulaminu nie mają ŻADNEGO znaczenia i karalne jest jedynie bezprawne rozpowszechnianie utworu.
Natomiast według prawa cywilnego teoretycznie możesz zostać pozwana nawet jak zgodnie z prawem karnym udostępnisz ebooka rodzonej matce, ponieważ tutaj wiąże Cię umowa zawarta ze sklepem internetowym w postaci regulaminu tego sklepu, a regulamin ten może zawierać tego rodzaju zapisy. Napisałem teoretycznie, bo nierealne jest, aby sklep kiedykolwiek kogoś pozwał w takim przypadku.
Dzięki, Bociek, za wyjaśnienie sytuacji.
Przynajmniej więzienie nie grozi :D
Wychodzi na to, że aby pozostać w zgodzie z prawem cywilnym trzeba by było uważnie zapoznać się z regulaminami sklepów i pamiętać, gdzie kupiło się danego e-booka, co przy moim kompulsywnym kupowaniu i bałaganiarstwie jest trudne do wykonania :)
Zdaję sobie sprawę, że konsekwencje są bardzo mało prawdopodobne (z chomików itp. nie korzystam), niemniej rozważam to czysto teoretycznie- jakie prawa ma nabywca książki papierowej, a jakie treści cyfrowej i czy różnice powinny mieć wpływ na cenę.
P.S. W regulaminie pierwszej e-księgarni, którą sprawdziłam:
Klient nie jest uprawniony do:
(…)
oddawania go do używania lub korzystania osobom trzecim
Czyli chyba pożyczać nie można.
Ale zapisy w regulaminach niezgodne ze stanem prawnym (czyli w Polsce tak zwany użytek dozwolony) raczej z założenia nie obowiązują. Czy może się mylę?
Nie mylisz się. Regulamin musi być zgodny z obowiązującym prawem. Jeśli nie jest to można go olać (w całości, także jeśli niezgodny z prawem jest tylko fragment) lub nawet zgłosić do prokuratury.
Ceny e-booków są już wystarczająco niskie. Dla mnie obniżka VAT na e-booki pozytywnie wpłynie na rynek, więcej pieniędzy zostanie w obiegu.
Sprzedaż e-booków będzie się bardziej opłacać, przede wszystkim to się liczy.
„Jak tylko zostaną stworzone podstawy w prawie unijnym do jednakowego traktowania ” – kuriozalne, że utraciliśmy niepodległość i musimy czekać na decyzję Brukseli.. Osobiście głosowałem w referendum ZA, bo UE miała być „Europą Ojczyzn” – a wyszło superpaństwo…
Wiem, że miało nie być o polityce, ale… jak głosowałeś w referendum to się właśnie superpaństwo (Konstytucja UE, potem porzucona po referendach FR i NL) szykowało, nie żadna „Europa ojczyzn” a i wcześniej była harmonizacja VAT.
No szok, że jak się chce uczestniczyć we wspólnym rynku to trzeba też przyjmować wspólne zasady tegoż rynku.
Cena ebookow szybko nie spadnie poniewaz sprzedawcy maja magazyny pelne starego towaru.
I chwała ministerstwu, chociaż jakiś pozytyw :). Ale mam nadzieję, że cena e-booków faktycznie prędzej czy później spadnie – bo na razie zaczęłam wrzucać je w koszty DG, więc w praktyce płaciłam cenę bez VAT. Jak zmniejszą VAT, a ceny e-booków nie spadną albo spadną minmalnie, to dla nielicznej grupy takich osób jak ja będzie to wręcz oznaczać podwyżki… :(
Hmmm….
Teraz e-booki, to „usługa”, a nie książka… więc podatek VAT jest taki jak dla usług. Książki mają obniżony podatek VAT. Czy po planowanych zmianach zmieni się też „status” e-booka? Będzie już „książką”, czy wciąż usługą?
Jeżeli się zmieni status… to zmienią się nasze prawa dotyczące rozporządzaniem (odsprzedażą) e-booka?
Ktoś wie?
Trwa na ten temat batalia sądowa: http://cyfranek.booklikes.com/post/1579498/e-booki-z-drugiej-reki-tom-kabinet-wygrywa-w-sadzie